Forum towarzyskie »

Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)

Jak się używa kuponów na temu? Wzięłam jakiś z filmiku, wpisuję w wyszukiwarkę na temu i pokazuje sie, że nie mogło znaleźć takiego przedmiotu 🙈
Szukam porządnego, wygodnego krzesła do biurka. Idealnie jakby było różowe lub czarno-różowe 😅 Zależy mi na ergonomii, dobrym wykonaniu. Muszę być w stanie wysiedzieć na nim kilka godzin również w lecie, więc żadne tam eko-skóry.
Budżet tak powiedzmy do 1500zł. Choć chętnie taniej, bo mnie wewnętrzna cebula gryzie. Jednak z obecnego wyleciała śrubka, opada siedziskiem w dół i drętwieją mi lędźwie 😒 niestety spędzam przy biurku sporo czasu i mocno to odczuwam. Nie da się tego naprawić.
keirashara, Gamvis elite pro - jesteśmy zadowoleni
keirashara, ja mam już od ok 4 lat fotel z Ikei JÄRVFJÄLLET i jest jestem zadowolona, potrafilam na nim siedzieć po 12 godzin jak miałam syf w robocie.
Mam dziwną sytuację z Vinted. Dostałam paczkę, która była wysłana przed sprzedającą po czasie i Vinted już zwróciło mi za nią kasę. Chcę oczywiście zapłacić sprzedającej, tylko ona naciska na blika - a ja boję się sytuacji, że wyślę jej blika, a ona się skontaktuje z Vinted, przedstawi dowody na to, że odebrałam paczkę i zostanie mi ta kwota ściągnięta z portfela, więc zapłacę podwójnie. Czy ona ma w ogóle możliwość tak zrobić? Czy jako kupujący, mogę ją to załatwić z Vinted, żeby ściągnęli kasę?
Sankaritarina, kupowałam już 13-letnie auto i bardzo je lubiłam, ale po ok. 3 latach pojawił się problem, którego mechanicy nie potrafili zdiagnozować, a przez coraz częstsze występowanie problemu ostatnie 2,5 roku jeździłam nim już tylko do pracy i spowrotem z ewentualnym zahaczeniem o sklep (czyli dziennie przejeżdżałam 5-8km). Przed sprzedażą stał dodatkowo ponad pół roku, bo nie chciałam inwestować już w naprawę amortyzatora, ale po tym postoju bez problemu odpalił (wcześniej podładowałam akumulator) i odbierający auto wjechał nim na lawetę.
Obecnie mam obawy przed zakupem starego auta, zwłaszcza, że chce nim jeździć jednorazowo po kilkaset kilometrów, a nie kilka i już nie chcę powtarzać sytuacji w stylu, że np. podczas kończenia wyprzedzania kolumny tirów na ekspresówce wiem, że muszę szybko zjechać na pobocze, bo za chwilę zgaśnie mi auto.
Facella, jest na fejsie dużo grup "poszkodowanie przez vnited" to też tam mozesz popytać
Dementek, ja mam 23 letnie auto, zmienilam z nowszego (!) na starsze. Tfu tfu NIC nie trzeba było naprawiać od kiedy je mam (mam je od 6 lat), tylko serwis robię i wymieniam co tam mechanik zauważy. Tylko tak - nabyłam je od pierwszego właściciela, z przebiegiem 60 tys km (mało jak na 18 latka), bardzo zadbane auto.

Natomiast poprzednik co chwila się psuł (Astra J), i właśnie głównie elektronika... Po finalnym mega fakapie znajomy mechanik poradził mi żeby zmienić na coś starszego i prostszego, ale zadbanego. Jak powiedziałam jaki model chce to dał mi listę czego szukać oglądając auto, inspekcję przeprowadziłam sama i tak wylądowałam z tym autem z pierwszego akapitu. Także IMHO starsze auto to nie głupi pomysł tylko trzeba znaleźć odpowiedni egzemplarz.

PS. Jak chcesz sprawnie wyprzedzać tiry to ci mogę polecić swój model bo "idzie" 😀😉
Facella, ja miałam taką sytuację jako sprzedająca. Można wystawić ten przedmiot jeszcze raz na sprzedaż, ty kupujesz i klikasz od razu że otrzymałaś paczkę, nie trzeba przez blik płacić. U mnie pani się jednak nie pofatygowała i straciłam 10 zł xD
Dementek, U siebie w garażu trzymam trzy auta - 22 letnie, 12 letnie i roczne. Żadnym z nich nie boję się zrobić trasy do Holandii i z powrotem na raz. Więcej - jako że z facetem sporo zajmujemy się na boku mechaniką to mogę powiedzieć że stare auta mają ciekawą zaletę - są mało awaryjne. Siadają najczęściej rzeczy najbardziej wyeksploatowane, przez lata przez nikogo nie ruszane. Serio, tam nie ma co się psuć tak na dobrą sprawę, mało skomplikowanej elektroniki, brak zaawansowanych systemów i setek czujniczków od wszystkiego co potrzebne i niepotrzebne. Tym bardziej jeśli kupi się zadbany egzemplarz. No ale potem trzeba też regularnie go oglądać zeby nie zostać gdzieś na drodze z urwanym paskiem, który kończył się od roku, ale którego nikt nie ruszał bo "jeszcze trochę da radę".
Z najnowszymi jest z jednej strony swoboda - prosto z salonu to powinno wszystko działać bez zarzutu przez co najmniej kilka lat. Problem może pojawić się w momencie zaistnienia usterki, błahej, ale z powodu której systemy auta nagle ograniczają ci moc do 50km/h i zażądają wizyty w aso xD
Podsumowując, sporo z tych nieprzyjemnych rzeczy rozbija się o serwisowanie. Jeśli auto nagle gaśnie to znaczy że coś jest nie tak i trzeba to zlokalizować i naprawić, tylko że sporo mechaników teraz to jedynie 'wymieniacze' niestety, bez umiejętności diagnozowania mniej oczywistych usterek.
Ale też jest w Polsce sporo cwaniaczków, którzy tuszują realny stan auta, albo wyciągają jakieś popowodziowe ,sprzątają i sprzedają jak igły. Wtedy faktycznie można wpakować się na minę i studnię bez dna.
Feniksowa, nowe auto powinno ale też się zdarza... Mojego ojca nowe auto stało w ASO kilka miesięcy bo właśnie wyskakiwał jakiś błąd. Wysyłali samochód od jednego ASO do drugiego kontaktowali się z centrala, a i nawet producentem bo nie szło naprawić. Dam im to że dali auto zastępcze na ten czas, no ale trochę lipa była też bo to auto zwracali X razy że "naprawione" ale nie było i problem się pojawiał znowu (a problem był na tyle upierdliwy że nie dało się go użytkować).

Też prawda że starszymi autami dużo jest kombinacji - ja bym sobie mocno posledzila kto auto sprzedaje, dlaczego etc. i najwazniejsze - czy to nie krypto handlarz sprzedający "prywatnie" w dużym cudzysłowiu. Mojej mamie udało się trafić 20 letnią perełkę też ale tez się nieźle najeździli oglądając szroty.
Ollala, póki co napisałam do supportu. Ja jej chcę oczywiście zapłacić, tylko chcę to zrobić tak, żeby mi nie wywinęła numeru, że zapłacę dwa razy, bo kwota niemała.
wistra, Zobacz przez profil, w koszyku przy zamówieniu powinny Ci wyskakiwać
Feniksowa, gdybym przez te kilka (!) lat znalazła mechanika, który by wkońcu zdiagnozował tamto auto, nadal bym nim jeździła 🙂 Ale serio, kilka lat jeżdżenia autem, które w każdej chwili mogło zgasnąć (akurat umiałam wyłapać moment poprzedzający i szybko gdzieś zjechać) i to bez jakiejś konkretnej reguły, spowodowało, że już bym poza obręb miasta nim nie wyjechała.
Tata zmienił samochód na iluś-tam-letni i przez lata ładował w niego kasę, bo ciągle jakieś usterki. Teraz ma inny, też musiał zainwestować w nie, ale można spokojnie jeździć. Brat zaczął brać auta na firmę i jest zadowolony, drugi brat ma swoje auto chyba z drugiej ręki i też nie narzeka 😉
Sama bym wolała mieć auto na gwarancji, hybrydę, ale nie ukrywam, że mnie te milion udogodnień, jakie teraz oferują w autach, nie kręcą (oprócz kamery tylnej i ew. czujników po bokach, które ułatwiają parkowanie tyłem- w hali garażowej za szybko gaśnie oświetlenie i po ciemku ciężko wjechać na stanowisko).
Aktualnie szukam auta, ale im więcej szukam, tym trudniej jakieś wybrać, zwłaszcza, że muszę wziąć je na raty.
Ja mam na tyle świetnego mechanika że chyba marki auta nigdy nie zmienię 🤣 ale on sam mówi że ma dużo klientów co właśnie marki auta nie zmieniają i sporo takich co po kilkaset km do niego jadą specjalnie. A przy tym jest mega sympatyczny i nie zdziera wcale, jak coś nie ma sensu to albo nie robi albo mówi o tańszych rozwiązaniach 🙂
magda, też mam takiego mechanika, przez którego marki nie zmienię, ale on już się powoli robi w wieku emeryckim i boję się co będzie, jak skończy karierę 🙈
Auto mam 19-letnie, nowsze mnie w ogóle nie kręcą. Jak wsiadłam za kółko wielkiego merca z 2025 r. za pół bańki z milionem systemów, to nie umiałam drzwi ani otworzyć, ani później w środku zamknąć, bo nie miały fizycznej klamki i czułam się zagubiona jak dziecko we mgle. W lutym miałam superba też z 2025 na kilka dni jako auto zastępcze i nawet te „podstawowe” systemy, bez wielkich bajerow doprowadzały mnie do szału, a wyłączyć trwałe się nie dały 🙈
Moje w tym samym albo podobnym wieku 🙂 ale mechanik młodszy zdecydowanie 😁
A ja moją dwudziestolatkę Asterkę (opelek boży) odstawiłam ponad 2 lata temu na parking i stoi. Zbieram się, żeby ją sprzedać. Przesiadłam się do Superba z wszystkimi możliwymi bajerami i całą to "niepotrzebną" elektroniką i nie zamienię się na nic innego. Kocham w tym samochodzie wszystko 😁 w trakcie 45 min jazdy do stajni zmieniam sobie nawet ustawienie fotela po kilka razy, bo np po 5 min stania w korku, chcę jechać bardziej na leżąco 😉 Kocham to auto za to, że jest tak wygodne i duże, a do bagażnika zmieściłby się kucyk. Dodatkowo jak wsiadam raz na ruski rok do innych samochodów - mniejszych, to czuję się niepewnie i klaustrofobicznie.
Jedyny minus skody to taki, że nie czuć w niej W OGÓLE prędkości, więc łatwo można bilecik wyłapać. No i przy 220 się już robi "nerwowa" 🙃
Meise, w pracy, na przestrzeni kilku lat, wymieniana była flota aut i mi najbardziej podpasował Volkswagen Taigo w automacie. Za to Hyundai Tucson to porażka, bo mimo tryliarda czujników, które nawet po wyłączeniu odbijają kierownicę ,,bo pobocze/linia", na błocie/śniegu/lodzie/piachu ściąga go i strach nim wtedy jechać. Jednak nie jest dla mnie problemem jazda starszym autem (o ile nie jest to duże/długie auto, którym muszę zaparkować pod blokiem 😉😉.
galopada_, - kupiłam model Phantom i już go kocham 💖 on akurat był w wersji z różowym i idealnie pasuje mi do setupu. Moje lędźwia bardzo dziękują za polecajkę 😁
keirashara, nasz ma już 5 lat i jest jak nowy. Super jakość 🙂 zapomniałam ci tylko napisać, że polecam te silikonowe kółka, które można dokupić extra - mamy drewnianą podłogę i jest bez najmniejszej rysy czy przetarcia
galopada_, - za późno, ale mam płytki, im nie zaszkodzi nic 😉
Ja tam się cieszę, że mnie nie stać na jakieś nowe autko z pierdyliardem bajerów 😉 Raz, że średnio mi takie bajery potrzebne, dwa elektronika ma to do siebie, że lubi się psuć. A jak już się zepsuje, to jest zabawa. Jeżdżę Peugeotem 407 z 2008 i uwielbiam ten samochód. Wygodny w jeździe, depnięcie w razie potrzeby ma, z gazem ekonomiczny. Chociaż to nie jest taki stary-stary samochód i jakąś tam elektronikę lubiącą odwalać też ma. Praktycznie zaraz po odpaleniu albo przy skręcie, załącza się błąd ABS i ESP i tak mi się świeci aż nie zgaszę silnika i nie odpalę ponownie. Z tym, że najprawdopodobniej to problem z czujnikiem, bo zarówno ABS, jak i ESP działa.
Z kolei szefowa męża jako drugie auto ma Fiata Freemonta w automacie. ładny, fajny, duży samochód z mega przyspieszeniem. Ale ma problem z tylnym napędem i czujniki czasem mu odcinają moc. I jak to się zdarzy gdzieś na trasie, to przy ponad 90 na godzinę, jest to już turbo niebezpieczne. Naprawa będzie niestety kosztowała tysiące już.
Ogólnie, mnie zadziwiają niektóre rozwiązania w tych nowszych samochodach. We wspomnianym freemoncie, żeby dostać się do akumulatora, to trzeba zdemontować niemal całe nadkole. Żeby wymienić żarówkę w niektórych Fiatach i nie tylko, również trzeba zdemontować nadkole. Bardzo to wygodne jak się żarówka na trasie przepali 😉 I z jednej strony te nowsze samochody mają nam jak najbardziej ułatwiać jazdę i zwiększać bezpieczeństwo, ale niektórych rozwiązań, zrozumieć nie sposób.
pamirowa, - jak to nie sposób, sposób na to, żeby jechać do ASO z każdym pierdem 😁

U nas na stanie Alfa Romeo z 2009 i bardzo lubię to autko (jako pasażer xD). Przez jakiś czas mieliśmy nowego Seata Atece (około 2 lata), wersja FR, wszystkie bajery... i niby spoko, ale automat lepiej chodził w 20 letnim BMW. Ogólnie myślałam, że jak wrócimy do starej bumy, to będzie smutek straszny, ale szczerze, to nie bardzo. Wiadomo nie taka ładna, koni mniej, brakowało nam jednak głównie Spotify 😅 Niestety BMW w końcu dokonało żywota, pojawiła się Alfa. Wszyscy straszyli i heheszkowali o lawetach, a my tylko maintenance robimy. Oleje, uszczelki, klocki, jakiś wahacz. Same takie rzeczy, które naturalnie zużywają się w każdym aucie.
Tylko wymiana żarówek też jest okropna w niej 😂
Ja też dołączam do klubu miłośniczek starszych wozów! Mamy Hyundaia Genesis coupe i ma on już 16 lat. Jak już się w końcu nauczyłam jeździć (bo prawko mam od sierpnia zeszłego roku) to doceniłam ten samochód w 120% 😍 wspaniały samochód, sama przyjemność nim jeździć. Nie ma prawie żadnych bajerów, ale w ogóle to nie przeszkadza, jedyne co mu się zepsuło to przepalona żarówka w świetle pozycyjnym parę razy :P
A ja mam motoryzacyjnego szetlanda: ma metr na metr, wszędzie wlezie i jest wiecznie głodny 😆
Jeżdżę Suzuki Jimny rocznik 04😅
keirashara, Akurat stare BMW (powiedzmy w przedziale 1998-2009) miały naprawdę sporo elektroniki i innowacyjnych czujników jak na swoje czasy i nie były to najprostsze samochody w obsłudze mechanicznej, ale co trzeba też przyznać, były idiotoodporne i ciężko było je zakatować co widać po ilości jeżdżących do dziś serii 5 czy 3.

Z jednej strony rozumiem ludzi chcącymi nowe auta (nie mówię o firmach, bo to leasing etc). Mój chłop jak wzięliśmy w zeszłym roku nową audicę to też jarał się jak dziecko ,że może puścić kierownicę i auto samo trzyma się linii pasów, skręca etc. Ale obydwoje jesteśmy świadomi, że jak tu coś jebnie to nie skończy się na użyciu dwóch śrubokrętów i młotka 🙃 w niektórych modelach nawet wieko filtra oleju ma specjalny kształt do którego trzeba dokupić klucz za kilka stówek z aso żeby w ogóle to odkręcić, nie wspominając o tym, że w starszych samochodach to jednak wszystko pod maską było na wierzchu, względnie łatwe do namierzenia i wymiany. Przykład pamirowej, z żarówkami i akumulatorem umieszczonymi specjalnie w trudno dostępnym miejscu ,gdzie są to rzeczy ultra często wymienialne (w porównaniu np. Do pompy wody czy rozrządu) że to aż śmiechu warte.
Ostatnio teściowie byli w aso Mercedesa na rutynowym przeglądzie, ot tak żeby dostać wpis w historię pojazd że był widywany w serwisie gdyby kiedyś chcieli go sprzedać, i okazało się że bez ich zgody, obligatoryjnie ,zainstalowali im jakieś nowe oprogramowanie skrzyni i silnika dzięki czemu auto dwa razy więcej pali 🙂 ale oczywiście nie można tego cofnąć, takie teraz wymogi.

Może jestem nieobiektywna bo kocham całym sercem swoją starą beemkę, tą jej sztywność kierownicy, surowość prowadzenia i że to ja mam myśleć i decydować, a nie auto, ale no 😅 Mimo paru ekscesów na drodze na przestrzeni 10 lat (czujnik abs, przepustnica, zawór zwrotny w wydechu) to nigdy nie zdarzyło się by nie dojechała do domu o własnych siłach. Tak samo moje pierwsze autko peugeot 206 - gokart z tak łopatologicznie prostym układem pod maską i częściami w cenie dużej pizzy lub dwóch, że stanowił idealny przykład auta po grób.
Chyba największymi wrogami starych pojazdów w moim odczuciu są : rdza ( cholerstwo potrafi uśmiercić i wysłać na złom nawet najbardziej sprawne auto, a walczyć z tym ciężko. Na pewnym etapie gdzie musisz wspawać już całą ćwiartkę, robi się to nieopłacalne) i zaniedbania poprzedników. No sorry, ale kupując auto od kogoś kto natrzepał nim +/- 100 tys i nie wymienił NIC poza olejem bo przecież w starym aucie części są wieczne i nie opłaca się ruszać, to... nie powinno być się zaskoczonym że coś się zużyło i w końcu odmówiło posłuszeństwa.
W Polo IV poliftowym żeby wymienić żarówki z przodu trzeba było cały zderzak zdjąć.
A obie mi szlag trafił na odcinku kilkunastu kilometrów, na autostradzie, w nocy. Dobrze że był mały ruch to jechałam na długich. W golfie III sama sobie bez problemu zmieniłam jak zaszła taka potrzeba. W Pasku też nie wiem jak się do nich dostać.
Dorzucę jeszcze jedną rzecz- wiele ludzi w Polsce boi się i jest nastawionych antypatycznie do aut z przebiegiem + 200/300 tys. Większość dalej kręci nosem i z góry odrzuca takie egzemplarze z komentarzem "zaraz padnie" i wolą się szczycić często zaniżonym przebiegiem 120 tys u 19- letniego diesla.
Gdzie w tych mocniej eksploatowanych główne usterki i rzeczy takie jak średnio przyjemna wymiana panewek, zostały już wykonane i nie są tykającą bombą ( jeśli sprzedający uczciwie podszedł do tematu i opisu).
Smutne to dla mnie podwójnie, ostatnio dziadek sprzedawał swojego starego Fiata Uno i zleciał się prawdziwy tłum chętnych. Fakt, cena wybitnie okazyjna, 110 tys na liczniku i on jako pierwszy właściciel. Auto użytkowane do jazdy po bułki i do kościoła. Tylko nikt nie był zainteresowany jak dziadek wspominał że uszczelka pod głowicą puszcza olej do układu chłodzenia, wszyscy zafiksowali się na tym niskim przebiegu. A ja już wiem że będę miała gigantyczny problem sprzedać swoje A4 B8 z 340 tys naklepanymi. Co z tego, że to przebieg autostradowy z Polski do Niemiec, niezniszczone skóry, zdrowe dystanse dla diesla, a całe zawieszenie i osprzęt wymieniony na nowy, tak że auto jest gotowe na następne pół miliona kilometrów. Tylko przebieg się liczy ,a po przekroczeniu pewnej magicznej liczby ludzie oczekują ceny poniżej 15 tysięcy bo przecież to auto już się kończy 🙈
Sorry, ale musiałam, ostatnio paskudny jest ten rynek.
Mi kręcili nosem, że 6letni samochód ma 120k. Musiałem poczekać ze sprzedażą do jesieni '24 to ceny porobiły się takie, że stoi w garażu i mam niedzielne auto 😎
Co do starszych, prostszych samochodów, to chyba trzeba by szukać ubiegłowiecznych konstrukcji
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się