Pakiet (chyba) 40+ ogarnąłem w laboratorium, bez skierowania i wizyty u rodzinnego. Przez IKP można było znaleźć laby które maja podpisane na to umowy z NFZ ogurek, nie ma już 40+. Teraz jest 20+ i sporo z tym zachodu 😉
karolina_, - nie chce mieć dzieci, nie mam otyłości, jedynie nadwagę (28% tkanki tłuszczowej, BMI 26), więc gino i endokrynolodzy mnie zbywają, bo jestem za mało otyła 🙂 po metforminie przytyłam 5kg w 2 tygodnie, wręcz nasiliła problemy z wagą. Ozempicu jak wyżej napisałam nie chce, bo nie wydaje mi się to dobra droga dla mnie.
W całej układance insulinooporność weszła ostatnia, więc usunięcie jej imo mało mi da. Potrzebuję znaleźć i ogarnąć przyczynę, nie najnowszy skutek.
Poudawałabym może, że chce to dziecko, ale nie wyobrażam sobie życia bez antykoncepcji, więc nie bardzo mam jak. No i trochę idea mnie wkurza, że co, jak nie chce być inkubatorem to nie ma sensu mnie leczyć? 😒 Czy mam usiąść na kanapie, popijać czipsy kolą i czekać aż się zapasę, dopiero wtedy będzie ok do leczenia?
Moim największym problemem jest podejście lekarzy i odbijanie się od drzwi. Czy chodzę na NFZ, czy z pracy, czy prywatnie. Strasznie jest to frustrujące i niestety osoby chcące się angażować w pacjenta to mniejszość, a wizyty i badania swoje kosztują.
Facella - no to 20+ jest jak pisałam, ankieta, potem wizyta w POZ u swojego internisty, żeby dostać skierowanie na badania i te badania tylko w jedynym słusznym punkcie pobrań pracującym z POZ. Czyli trochę zabawy jest.
U mnie dodatkowo w tym punkcie każda pielęgniarka ma jak widać swoje zasady i godziny xD
keirashara, rodzinny to specjalista medycyny rodzinnej, internista to specjalista chorób wewnętrznych 😉 chyba ze to akurat internista pracujący jako lekarz POZ 😉
keirashara, a próbowałaś brać mioinozytol w dawce min. 1000mg? Może to pomoże ogarnąć problem z insulinoopornością. A co do FT3 i FT4 - może warto zrobić badania na rFt3 i rFT4, bo może i to masz w normie, ale większość to odwrócona forma. Niestety, ale głównie sama musisz kombinować. Mi najwięcej udało się ogarnąć z pomocą naturoterapeuty, badającym kwantowy skład ciała (mimo mojego dystansu co do takich badań).
Dementek, - próbowałam, nie działa. Brałam 1300, brałam 2600, nic. Jeszcze ściągałam z zagranicy, bo w PL był wtedy niedostępny. Z pcos to mam prawie doktorat, po tym jak dobre 10 lat miałam komplet objawów, ale "nastolatki udajo dla atencji" 🙃 Po diagnozie wiele rzeczy nabrało sensu, szkoda, że przyszła za późno, kiedy wiele zmian w ciele było już nieodwracalnych.
Póki co skupiam się na tej krwi (może w poniedziałek się uda) i powrocie z wynikami do obisetologa, plus diagnozie adhd - co też swoje kosztuje niestety. Mimo wszystko fajnie mieć jakieś tropy nowe.
keirashara, rozwiniesz jak diagnoza ADHD może pomóc w twoim przypadku? Ciekawa jestem jak bardzo to może wpływać na pracę np. jelit. Mnie ostatnio dziewczyna mojego brata uświadomiła (jest seksuologiem), że ADHD jest dziedziczne i że skoro mój brat ma diagnozę a ja takie objawy to jest spora szansa, że ja również -.- Idę za miesiąc do lekarza i mam nadzieję, że jednak to będzie coś innego.
Ollala, - nieprawidłowe poziomy i działanie serotoniny i dopaminy mogą wpływać na poziom innych hormonów, a w konsekwencji rozwalać mój metabolizm.
Ja mam cechy, nawet dużo cech neuroatypowości. Tylko zawsze heheszkowałam z tego, no i ogólnie stwierdzałam, że jak dałam radę jako nastolatka to teraz już z górki 😅 ale nigdy nie pomyślałam, że to może być podstawą problemów metabolicznych.
U mnie może mieć to też wpływ na go jak jem - czyli mało, wybiórczo; na zapominanie posiłków, na totalny brak apetytu z rana. Od zawsze jem mało, z tego powodu mój organizm może być w wiecznym trybie oszczędności.
Tylko moimi bezpiecznymi produktami są: serki wiejskie, jogurty, owoce, warzywa, chude mięso, ryż, makaron, ewentualnie słodkie wypieki. Na tym ciężko zrobić górkę kaloryczną, jeśli nie chce cisnąć na drożdżóweczkach, które niekoniecznie są dobre dla mojego radzenia sobie z cukrem 😅
Nie jestem w stanie się "zmusić". Do tego stopnia, że jak nie jadłam dwa dni i dasz mi łososia - to trzeci dzień postu wygląda lepiej.
Jako dziecko potrafiłam wybierać porwanego na włókna kurczaka spomiędzy ryżu 🙃 a z rozszerzania mojej diety najbardziej cieszył się nasz pies, bo dobrze wiedział kto skończy jedząc te zupki, które moja matka ambitnie gotowała.
Pisali że ogrom wypadków na hulajnogach to oskalpowana twarz i złamania żuchwy. To ja wolę ryzykować problem z karkiem od za ciężkiego kasku niż brak uzębienia i skóry na twarzy. magda, problem z karkiem= paraliż albo zgon- przerwany rdzeń kregowy🙂
Rzuchwa się zrasta, skróra z blzinami to jednak nie to samo co bycie warzwem.
Nieststy śwait dazy do tego, że w miastach nie będize aut, tylko min hulajnogi i drony pasażerskie🙂
kotbury, po tym jak się piętnastolatek zabił w tym tygodniu na hulajnodze to raczej dąży ku temu, że w miastach to będziemy się poruszać pod przymusem z buta, ewentualnie losowo jeżdżącą komunikacją miejską, bo hulajnóg też zaraz zabronią.
No ale tak większość większych miast funkcjonuje. W Londynie nie znajdziesz miejsca parkingowego za darmo XD ani za tanio XD. Za sam wjazd w obrębie obwodnicy, czyli wyobraźcie sobie w Warszawie zjeżdżacie z S2 i cyk opłata jak masz samochód ponad normę czegoś tam. Za wjazd do już strefy centralnej też dycha funtów obligatoryjnie. W centrum funkcjonuje się jako tako komunikacją miejską, rowerem, motocyklem. Samochodem sie po prostu stoi w korkach i jeszcze zarabia czasem 120 funtów mandatu jak zostaniesz 20cm na skrzyżowaniu. Prościej jest użyć komunikacji publicznej (która tez lubi zawieść, ale to osobny temat). Normalne w każdym dużym mieście.
Hulajnogi i e-bike funkcjonują, ale po chodniku to raczej poruszają się złodzieje telefonów jak wskakują żeby capnąć telefon. Naprawdę nie rozumiem w czym problem u nas żeby pojazdy osiągające takie prędkości poruszały sie tam gdzie pojazdy osiągające podobne.
Z ciekawości zobaczyłam sobie na zasady w UK Ii juz wszystko zrozumiałe. Jazda na chodniku - mandat 50 funtów, używanie telefonu - 200, przejazd na czerwonym 100, jazda po pijanemu - traktowana tak samo jak jazda po pijanemu samochodem. Na e-hulajnogi trzeba miec uprawnienie kat. Q, wiek minimum 16 lat. I git.
kotbury, to jakim cudem motocykliści i downhillowcy jeżdża w tym i kaski im karków nie łamią? Zrozumiałam wcześniej że chodzi ci o ciężar samego noszenia kasku. Z takim zwykłym też można znaleźć przypadki że coś uszkodził a miał chronić. Badań nie szukałam ale wydaje mi się jednak że więcej razy kaski pomagają i chronią niż szkodzą.
Trzeba mieć rozsądek.
J anie uważam, że czegokolwiek sie powinno zakazywac, bo ktoś się zabił. No brzytwa w rękach małpy- selekcja naturalna. jNaprawdę nie rozumiem w czym problem u nas żeby pojazdy osiągające takie prędkości poruszały sie tam gdzie pojazdy osiągające podobne.
donkeyboy, w ochronie ciala ludzkiego. NIe porównuj zdrzenia z hulajnogą ze zderzeniem z samochodem.
Z resztą to jedzie 50km/h... a auto w mieście to średnio taką robi minimalną i jest kuupa blachy.
keirashara, ja już jestem wręcz pewna, że moja następna wizyta u lekarza będzie ściemą, że „próbuje zajść w ciążę, ale kolejny miesiąc bez sukcesu”. Inaczej lekarze mają kompletnie w dupie objawy pacjentki w wieku rozrodczym. I teksty „no jakby pani chciała zajść w ciążę to byśmy leczyli, ale tak to nie ma po co” czy „takie objawy to po prostu organizm domaga się ciąży, może trzeba go posłuchać” xD
Fokusowa, trzeba sobie znaleźć dobrego lekarza. Wystarczy zrobić research wśród znajomych i w necie. Zazwyczaj wiąże się to z dłuższym oczekiwaniem na wizytę, ale coś za coś. Jak w każdej branży - masz judzi którzy mają w dupie i masz ludzi zaangażowanych
galopada_, 😂 tak, to takie proste! Że też o tym nie pomyślałam!
Nikt z moich znajomych nie ma godnego polecenia lekarza. Ja od nastu lat borykam się z określonymi problemami, które są zbywane, bo nie chcę bombelka. Zawsze sprawdzam opinie, szukam, umawiam się tylko prywatnie. Nie trafiłam nigdy na dobrego internistę, endokrynologa. RAZ w życiu trafiłam na dobrego ortopedę, niestety za późno.
Co z tego, że zgodnie z opiniami ktoś jest miły skoro albo udaje, że wie co robi albo nie ma pojęcia o pojęciu i z wizyty nic nie wynika.
Jeśli masz namiar na zaangażowanego lekarza internistę to poproszę o priv, bo ja mam dość i od dawna radzę sobie sama, ale chciałabym chociaż raz iść do lekarza, który zauważy problem, a nie będzie mnie zbywał i wspomoże mnie w leczeniu zamiast głupiego gadania.
kotbury, ja nie porównuje zderzeń. Piszę tylko jak powinno funkcjonować prawo wokół tych pojazdów. Ale skoro juz tutaj jesteśmy to jakość nikt sie nie przejmuje jeżdżącymi skuterami do 50ccm którzy muszą miec tylko kask a przy zderzeniu z autem nie mają szans rąk samo jak hulajnoga czy motocykl. Nikt nie mówi ze z tego powodu maja jechać po chodniku. Pieszy tez zostanie ostro poturbowany jak go walnie hulajnoga pedzaca z niewiadomo jaką prędkością na chodniku - to już tak swoja drogą. A na chodniku łatwiej o wypadek, niż na drodze bo żeby jechać drogą raczej musisz jakieś zasady ruchu drogowego ktore obowiązują, chodnik jest dla tych którzy nie znają. Tylko jak sie piesi ze sobą zderzą to duzej krzywdy sobie nie zrobią, ale jak dostaniesz z hulajnogi to co innego. Tym bardziej ze pieszy na chodniku ma prawo byc nieprzewidywalny tj. obrócić sie i zmienić kierunek, hulajnoga nie ma szans wyhamować z tak wysokich prędkości i nie zrobic krzywdy
Fokusowa, mam w Gdańsku internistkę która nawet do mnie dzwoniła dopytać czy na pewno udało mi się dostać do specjalistów do których mnie skierowała i powiedzieć że ma już opis mojego rtg płuc i co w nim jest. Albo kiedyś do niej wchodzę, nie zdążyłam drzwi zamknąć a już pytała czy mi leki pomogły. Po czym bardzo uradowana (bo pomogły) mówiła że cały tydzień się zastanawiała co mi jeszcze dać.
W tematach medycznych to strasznie mnie frustruje współpraca z lekarzami weterynarii. Robiłam kotu drogie badanie, wyniki miały być po 3-4 tygodniach. Po miesiącu napisałam pierwszego maila z pytaniem czy są wyniki - bez odpowiedzi. Po kolejnym tygodniu drugiego maila - już poirytowana - dostałam suche wyniki bez zaleceń lek wet (bo jest/była na urlopie). Pani dr po badaniu mówiła 'w kontakcie'. Kolejny tydzień minął - nie dostałam ani zaleceń ani opisu. Szczęśliwie skoro otrzymałam chociaż wyniki mogłam iść się skonsultować z inną osobą (co i tak miałam w planie). Wcześniej podobne akcje miałam z najprostszymi wynikami krwi (po tygodniu się doprosiłam wysłania ich na maila, oczywiście bez zaleceń bo lek wet na urlopie) oraz z wynikami kału. Czy ja tak źle trafiam? Naprawdę rozumiem że ludzie mają urlopy, ale przecież są inni pracownicy i same wyniki mogą wysłać jak tylko je otrzymają z labu, a opis/zalecenia jak lekarz wróci z urlopu. Płacę niemało, jestem zawsze punktualnie (a lekarz potrafi mi się spóźnić na wizytę 30 minut bo plotkuje w kanciapie co słychać wyraźnie!!!), trzymam się zaleceń. Chyba nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań z tym otrzymywaniem wyników i zaleceń?? 😤
Z ciekawości zobaczyłam sobie na zasady w UK Ii juz wszystko zrozumiałe. Jazda na chodniku - mandat 50 funtów, używanie telefonu - 200, przejazd na czerwonym 100, jazda po pijanemu - traktowana tak samo jak jazda po pijanemu samochodem. Na e-hulajnogi trzeba miec uprawnienie kat. Q, wiek minimum 16 lat. I git. donkeyboy,
Dodałabym jeszcze obowiązek rejestracji takiego sprzętu jak każdego innego pojazdu typu skuter itp. No i składka OC.
galopada_, - mimo patrzenia na oceny i chodzenia z poleceń odbiłam się wiele razy 😉 Szczególnie, że jak szukasz np. ginekologa to 90% ocen dotyczy ciąży, a reszta pierwszych wizyt w życiu. Ciężko się przez to przebić szukając.
W pewnym momencie dochodzą jakieś tam nerwy i zniechęcenie, bo wizyty prywatne swoje kosztują, a to jakie potrafi się usłyszeć głupoty nawet od tych niby polecanych to ehhh.
Znowu kiedyś miałam super wizytę u ginekologa z fatalnymi ocenami (potrzebowałam leków na już), gość rzeczowy, delikatny w badaniu, zero uwag z mojej strony.
Ah, no i jak nie reagujesz na leczenie zgodnie z oczekiwaniami to często jest jakiś dziwny foch. Jakbyś conajmniej sama złośliwie nie chciała xD Nie wiem jak inni, ale ja bym była całkiem zadowolona, że leczenie przynosi efekty...
Fokusowa - w pełni rozumiem, bo gdybym mogła też bym ściemniała 😉
A z tekstów hitów:
"Jakbyś wpadła za młodu to nie byłabyś bezpłodna" XD
Fokusowa, doskonale Cię rozumiem.
Większość lekarzy z jakimi miała styczność to bardziej patrzy w komputer niż na pacjenta.
Mogę z czystym sumieniem polecić jedną okulistkę, wspaniała babeczka.
Oraz mogłam polecić jedną internistkę/pediatreę z poradni dziecięcej , ale jest na emeryturze już, aczkolwiek uratowała mi płuca: opinie na znany lekarz same 1*. Dlaczego? bo uwaga nie zabawia bąbelka na wizycie i nie joja 🙃 a jak się okazało wspaniała lekarka, ale konkretna , opieracjąca się na faktach, ale też z intuicją. Lekarz nie ma być miły, a skuteczny.
Perlica, - to mi taką hetera starsza znalazła ksztusiec. Po tym, jak przez pół roku byłam zbywana, bo "to na pewno alergia" 🙃 Nie była milutka, ale też mam płuca dzięki niej.
Boże, jedyny lekarz który potraktował mnie poważnie to był psychiatra, który niestety już nie przyjmuje. Na myśl o szukaniu ginekologa, który mnie nie spławi, czy proszeniu o badania robi mi się niedobrze i tym wspaniałym sposobem nie korzystam z opieki zdrowotnej :v
Perlica, dlatego nie ma co patrzeć na oceny na znanym lekarzu. Jak lekarz jest miły i mydli oczka receptami, wypisuje co tam sobie pacjent wymyśli, to dostanie 5 gwiazdek. Ale niech spróbuje mieć gorszy dzień albo powiedzieć, że pacjent musi odstawić alkohol/slodycze/papierosy/cokolwiek zmienić, żeby leczenie przyniosło efekty, to jest foch, brak kultury i jedna gwiazdka. No i zawsze chętniej pisze się te złe opinie. A one potrafią bywać absurdalne - leczenie zadziałało, ale lekarz na konsultacji się nie uśmiechał, a w gabinecie dziwnie pachniało, jedna gwiazdka 🙃
Niestety dobrego lekarza ciężko jest znaleźć, jeśli nie masz znajomości w tym środowisku. Ja sobie skrupulatnie zapisuję, kogo unikać, a do kogo iść i z czym i mam już całkiem ładną listę. I często są to lekarze, którzy na znanym lekarzu mają zero opinii albo w ogóle tam nie istnieją, przyjmują w przychodni, nie da się umówić przez internet itd.
Na myśl o szukaniu ginekologa, który mnie nie spławi, madmaddie , nie wiem czy bywasz jeszcze w Kato ale mam cudowną panią ginekolog w Superjednostce. Od lat do niej chodzę, a trafiłam przez przypadek, bo tylko recepty potrzebowałam. Całe badanie od wejścia zrobiła, pogadała, popytała. Ciąże też mi prowadziła a jak rodziłam w najbardziej pojebanym okresie pandemii to mnie odwiedziła w szpitalu.
Psychiatrę też mam wspaniałego w Kato 😀