Podsumowując:
1) Przerażają mnie takie osoby jak Facella,
2) Przeraża fakt kto głosował na Nawrockiego, w sensie jakie grupy wiekowe choćby /zawodowe itp choćby młodzież, która dziś ma wszystko, ale za chwilę może to utracić
3) Nawrocki nie wygrał, a przegrała KO, przez to że świat się zmienia i ludzie wierzą w to co zobaczą w nagłówku na SM
karolina_, prawda. I ja od siebie dodam że najczęściej słyszę tym straszeniem imigrantami od ludzi którzy nawet na wycieczce nie byli w krajach o których mówią tylko wcinają co podane w mediach. Tak samo jest z LGBT - nikt nie widział nikt nie słyszał poza tym co podane było w TV czy gazetce co podrzucili do skrzynki.
EMS, nie musisz mi mówić, ja już wielokrotnie wystrzepilam ryja na rozmowie bo mam w rodzinie takie osoby. Gdzie dochodziło do kuriozalnych momentów, typu jest jakaś teza, nie zgadzam się, cytuję badania naukowe (jedno, drugie, trzecie...) a rozmówca mi mówi że bzdura uniwersytet pewnie lewacki, a na youtubie/tv/ktoś tam mówił. No i weź tu gadaj. Ale uznawałam do tej pory że jest to problem taki że ci ludzie są ode mnie starsi i uważają że gówno wiem bo jestem młodsza i nie wiem co było 40 lat temu. Natomiast smutne dla mnie jest jak młodzi ludzie w moim wieku cytują propagandę to co im algorytm podrzucił i nie powie "sprawdzam". Bo ja raczej nie powtarzam czegoś jeśli nie mam rzetelnych źródeł - a mamy Internet, jest łatwiej, zwłaszcza mojemu pokoleniu które wyrosło na komputerach i smartfonach wchodzących w życie.
Z innej beczki trochę, ale z tego co wiem to wybory "partyjno-sejmowe" wygrała przewagą liczebną KO/PO, nie PiS. Czy wybór prezydenta (który pełni głównie funkcje reprezentatywne, pomijając przykrą możliwość wetowania i utrudniania zatwierdzania ustaw) z ramienia pisu aż tak bardzo może wpłynąć na politykę skoro w Sejmie większość ma PO?
Feniksowa, 11.06 ma odbyć się głosowanie ws wotum zaufania dla rządu.
Niestety ale KO niezbyt się dogaduje, także może się okazać że większości nie będzie.
A że ciągnie Konfe do PiS to jeszcze się okaże że mają większość.
Feniksowa, tylko PO nie ma większości, żeby cokolwiek uchwalić musi się dołączyć ktoś : Pis lub Konfa. Rolą nowego prezydenta będzie rozwalenie rządu i doprowadzenie do wcześniejszych wyborów, wtedy PIS i Konfa zawiążą koalicję , wówczas będzie kaplica, czyli wyjście pewnie z UE oraz Nato itp.
Ale fakt, że prezydent to funkcja bardziej reprezentatywna niż sprawcza, ale dla chcącego nic trudnego.
Każda z was się trochę myli. Samo PO nie ma większości, ale koalicja 15X już tak. Wybory wygrał PIS - ta partia miała najwięcej głosów, ale nie wystarczająco do samodzielnego rządzenia. Za to po latach kłótni ze wszystkimi straciła zdolność koalicji. Konfederacja może by z nimi poszła, ale PIS plus Konfederacja nadal nie mają większości. Dlatego PIS robił po wyborach umizgi do Kosiniaka-Kamysza. Teraz też to robią. Liczą na to, że PSL ulegnie.
Wotum zaufania do rządu jest nie dlatego, że im brakuje głosów, ale po to, żeby pokazać, że koalicja 15X jest nadal jednością i nadal mają większość i będą rządzić.
Co złego się stało dla PO i reszty, że Nawrocki wygrał wybory? Ten prezydent nie pozwoli im na uchwalenie żadnej ważnej ustawy, bo wszystko będzie wetował, jak Duda. Nie ma szans na uporządkowanie sytuacji w wymiarze sprawiedliwości, nie ma szans na zliberalizowanie aborcji, nie ma szans na związki partnerskie. Nawrocki (obym się myliła) nie będzie działał na korzyść Polski, tylko będzie regularnie podstawiał koalicji nogę.
Feniksowa, to co wyżej + zwierzchność nad siłami zbrojnymi. Oczywiście, Prezydent RP działa z MON i to głównie MON zajmuje się tematami obronności, ale ta współpraca powinna być dość ścisła i przemyślana. Kandydat który wygrał nie powiedział absolutnie nic na temat swoich planów obronnościowych.
W takim momencie jak jesteśmy, zarówno politycznie wewnętrznie, jak i zewnętrznie - gdybym miała tutaj konkretnie ułożone życie, stwierdziłabym, że jakoś to będzie, jak zawsze. Jeśli mam zaciągnąć kredyt na nieruchomość, gdy mam wojnę za miedzą, która prawdopodobnie jednak do nas przyjdzie za te powiedzmy dziesięć lat, to uważam obecny wynik wyborów za tragedię. Szczególnie, że za rządów PIS flirt z Rosją i Węgrami był bardzo odczuwalny z jednoczesnym kłóceniem się ze wszystkimi innymi.
Jasne, można mówić, że nie wiadomo co będzie i należy myśleć pozytywnie. Zawsze to robię. Ale przyglądam się naszej polityce i ogólnej sytuacji gospodarczej już dłuższy czas, mam świadomość i wiedzę jak działają nasze organy państwowe i niestety bardzo ciężko tutaj o optymizm. Plus jeżeli ten schyłek mojego kraju ma być poprzedzony przemocą (której spodziewam się choćby ze względu na casus ataków na lekarzy po "interwencji" Brauna), czyli moim strachem o własne bezpieczeństwo, to ja dziękuję. Nie będę patriotką na siłę, bo jeżeli naród sam chce się zaorać, to ja nie będę nikomu stawać na drodze.
Dodam, że nigdy nie przeżywałam wyników wyborów. Nie cierpię polityki i nie mam partii, z którą bym się naprawdę utożsamiała, mam złe zdanie o politykach w ogóle. Natomiast wybór osoby, która w ogóle nie powinna zostać dopuszczona do kandydowania na taką funkcję czy w ogóle na stanowisko jakiegokolwiek funkcjonariusza publicznego czy zawodu zaufania publicznego jest już naprawdę poza moim pojmowaniem. Przeraża mnie także kierunek w którym idą nastroje polityczne, w całej Europie z resztą (niestety). I mam dość tego, że jako osoba wykształcona i bezdzietna, która zawsze uczciwie za wszystko płaci i nie posuwa się do działań o charakterze nielegalnym zawsze płacę za wszystko i wszystkich, jednocześnie nie dostając praktycznie niczego w zamian.
Dreamer113,, ja generalnie robię swoje niezależnie od tego kto rządzi. Dopasowuję się do sytuacji i tyle.
Ale przyznam, że czarno widzę przyszłość. Zresztą po raz pierwszy w życiu. Do tej pory wszystko szło "ku lepszemu". Upadek komunizmu, transformacja gospodarcza. Trudna, ale z nadzieją na przyszłość, integracja z krajami zachodnimi, wejście do NATO, do EU, szybki rozwój gospodarczy. Wiecie, że to się nazywa Polskim cudem gospodarczym? Pomimo potknięć, problemów, kroków w tył - wszystko gnało do przodu. Prawda jest taka, że dzisiaj żyje nam się w kraju dobrze. Jasne, że niektórym trudniej, niektórym łatwiej. Ale jest to relatywnie dobre życie.
I teraz się okazuje, że cała Europa cofa się w przepaść - agresja Rosji, nastroje nacjonalistyczne w krajach europejskich (bo to nie tylko Polska - Węgry, Słowacja, Rumunia, Austria, Włochy, Francja i Niemcy też), wyjście Wlk Brytani z Unii, wreszcie konfrontacyjna droga Ameryki w wydaniu Trumpa - to wszystko źle wróży na przyszłość. Młode pokolenia wychowały się w czasach dobrobytu i pokoju i nie pamiętają jak to jest walczyć na wojnie, głodować, stać na granicy w kilkugodzinnych kolejkach, towarów spod lady, kombinowania itd. Nie pamiętają nawet czasów zorganizowanej przestępczości, która trzęsła elitami naszego kraju (ja w zasadzie też ledwo pamiętam). Teraz też mamy zorganizowaną przestępczość, ale to już nie ta skala co w dzikich czasach transformacji gospodarczej. Nikt nie pamięta ile korzyści wynieśliśmy w wolnego handlu, jaki rozwój gospodarczy dzięki temu mieliśmy. Żyjemy w uroczej bańce ale młodym to nie wystarcza. Szukają innej drogi nie mając pojęcia do czego może doprowadzić ten kierunek. Za każdym razem kiedy ktoś wykrzykuje skrajnie lewicowe hasła gospodarcze to sobie myślę - To już kiedyś było, nazywało się komunizm i się nie sprawdziło. Za każdym razem gdy ktoś wykrzykuje nienawistne hasła w stosunku do jakiejś grupy ludzi (gejów, obcokrajowców itp) to sobie myślę: Tak się zaczynał faszyzm w Niemczech i nikt się temu nie przeciwstawił, a do czego to doprowadziło to przecież wiemy. Dlaczego powielamy te same błędy? Dlaczego pozwalamy na mowę nienawiści i na nawoływanie do segregacji? Młodzież chce nacjonalizmu, protekcjonizmu, a to jest droga donikąd. Tylko współpraca da nam siłę i bogactwo. Jak się w Europie pokłócimy to mogiła. Koniec wolności, dobrobytu i prawdopodobnie pokoju.
EMS, ja się z Tobą całkowicie zgadzam. Akurat jeszcze za dzieciaka nie jakoś może bardzo, ale trochę jednak jeździłam samochodem po Polsce z rodzicami (jestem z małego miasteczka, to nie był wtedy standard) i naprawdę ten rozwój był bardzo widoczny. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak bardzo Polska ruszyła do przodu względem innych państw i jak dobrze wykorzystała swoją okazję na rozwój. I też uważam, że w Polsce żyło się bardzo dobrze, od kilku, no trochę więcej lat coraz gorzej, ale wciąż dobrze. Sama mam poglądy dryfujące w lewą stronę, natomiast na pewno nie skrajną.
Mnie chyba najbardziej boli to, że jestem wychowana na patriotkę i za taką osobę zawsze się uważałam. A teraz to już mam w dupie. 🙂
I tak jak mówiłam - gdybym była w innym momencie życia pewnie też byłabym rozczarowana, ale wzruszyła ramionami, żyła jakoś dalej, dostosowując się do sytuacji. Ale tak samo jak Ty napisałaś - po raz pierwszy w życiu czarno widzę przyszłość. I z racji tego gdzie jestem życiowo i zawodowo muszę się bardzo poważnie zastanowić "gdzie, co i jak" będzie dla mnie na ten moment najlepsze, bo mam wybór i nie chcę go podjąć ani pochopnie, ani żeby podjął go za mnie ktoś inny.
Leżę na chirurgii po glebie z konia i słucham sobie pacjentów...
Pacjentka zapisana na operację jutro rano. Dostała lekkostrawną zupę na obiad i od tej pory zakaz jedzenia, do picia tylko woda. I słyszę, jak narzeka, że głodna, że ORZECHY sobie chyba zje, że COLĘ w automacie kupi, bo nie wytrzyma. Sąsiadka jej zwraca uwagę, że przed operacją nie można, a tamta "no przecież się NIE PRZYZNAM". Och na miłość boską. Siedzi i pije tę colę, skubie orzechy. Jutro będzie ku...mi na lekarzy rzucać, że jej nie zoperowali i musi kolejny dzień czekać.
Druga pacjentka - rak płuc, też czeka na operację. Całkowity zakaz palenia. Weszłam po niej do toalety - czuć fajki, od niej też. Nie palę i nie mam styku z palaczami, nienawidzę tego smrodu, więc od razu czuję, gdy ktoś palił. Właśnie płacze do kogoś przez telefon "dlaczego mnie to spotkało".
To szpital kliniczny, więc oczywiście są studenci. Przy przyjęciu na oddział podpisuje się zgodę na ich obecność przy badaniu i to nie tak, że pielęgniarka podtyka papier pod nos "podpisze tu!" i nara, nie, oni tłumaczą co się podpisuje. Można tej zgody nie podpisac. WSZYSTKIE babki na mojej 8-osobowej sali burzą się na obecność studentów przy badaniach i wywiadzie. Obecność, na którą zgodziły się własnym podpisem.
Miałam się nie denerwować i odpoczywać, ale 7 bab bez przerwy narzekających i nadających jedna przez drugą nie pomagają. I prośby o uciszenie się są ignorowane. Szpital to nie wczasy...
Zapisałam się na konsultacje do obisetologa. Dostałam listę badań do zrobienia. Spora część z nich pokrywa mi się z programem NFZ "moje zdrowie". Mówię spoko, nie choć raz skorzystam z zdzierania ze mnie składek. To zrobiłam ankietkę w apce, idę do swojego POZ i pytam co dalej i czy mogę sobie to połączyć ze skierowaniem od innego lekarza I dokupić inne badania, żeby zrobić na raz. Tak, tylko trzeba się w ramach tej ankietki jeszcze umówić na wizytę. No spoko, spoko, z terminami słabo, jest za 2 tygodnie - mówię ok, nie pali się.
Wizyta check, mam papierek.
Ide do pielęgniarki od pobrań i co? Ano nie można jednak połączyć z innym skierowaniem 🤡 ale tak zakręcili, że wypisali mi nowe na tą krzywą, tylko jedynie glukozową, bez insuliny. Jeszcze panika, że to "takcie obciążające badanie". Wywróciłam sobie oczami, mówię dobra, graj miłą. Dostałam w poniedziałek info, że mam być tak 8:15-8:30, bo kurier jest na 11/12.
OK
Wchodzę dziś o 8:20, jest ktoś w gabinecie. Czekam, wychodzi, ja wchodzę, a tu babeczka od pobrań mówi, że jestem za późno na krzywą, powinnam być przed 8 🤡
Kto próbuje skorzystać z NFZ ten się w cyrku nie śmieje normalnie 🤦
Idę jutro przed 8, trzymajcie kciuki!
Dodatkowym problemem pobrań u mnie jest to, że ja mam jedną żyłę zdatną - tej w prawej ręce nie widać. Także albo robię na raz, albo czekam 2/3 tygodnie aż się dobrze wygoi. Krzywa mnie zawsze boli, bo trzeba z jednej i to ostatnie pobranie jest koszmarne, bo dosłownie czuję każdy ml który leci.
Pompowałam piłeczkę przy prawej nie raz i każdy odpuszczał, żeby nie walić igły na ślepo 🙄 W lewej też nie jest rewelacyjnie, ale jakoś wychodzi.
Gdyby mi ktoś powiedział te prawie 3 tygodnie temu, że to nie pyknie, to bym sobie zrobiła gdzie indziej prywatnie brakujące badania, nawet tą krzywą i miała już wygojona żyłę na kolejne. Tymczasem każda pielęgniarka mówi co innego i mam już takie 🙄 już pamiętam, dlaczego chodzę prywatnie...
Wkurza mnie tak luźne podejście do elektrycznych hulajnóg. To, że multum dzieciaków je dostaje i ich rodzice mają chyba wywalone na to na czym się dziecko rozbija. Ilość wypadków w ostatnim czasie, skutki tych wypadków i w większości informacja "bez kasku".
Wczoraj wyskoczył mi na fejsie filmik z kamery przy czyimś domu: https://www.facebook.com/share/v/16tHjDfHX5/
Dziecko w kasku, ale na oko - za małe na taki sprzęt. Widząc jak ten dzieciak próbuje się podnieść aż czuć ten ból... Jest mi w jakiś sposób zwyczajnie źle, że ludzie w tak durny sposób narażają tych, o których mają się troszczyć.
keirashara, muszę się zapisać do flembologa i mój pakiet prywatnej opieki tego nie obejmuje. Ponieważ chwilowo nie mam za bardzo kasy to pomyślałam, że może zapisze się na NFZ. Nigdy w życiu nie skorzystałam z lekarza na NFZ oprócz wizyt na sorze i nie mam pojęcia jak to zrobić 🤣 internet mi wypluł, że na termin się czeka do 378 dni?? Wtf. Chyba poczekam na wypłatę jednak 🤠
Dworcika, matko, biedny ten dzieciak. Czytałam wczoraj, że mają wprowadzić ustawowy obowiązek jazdy w kasku na hulajnodze i rowerze dla osób do 16 r.z... aczkolwiek wydaje mi się, że dzieci/nastolatki i hulajnoga elektryczna to zawsze będzie złe połączenie. Nawet jak rodzic będzie pilnował to wątpię żeby relanie mógł nad tym dobrze zapanować :/
Te hulajnogi to koszmarek. Jechałam tym może ze 2 razy i czułam się okropnie niestabilnie. Nie rozpędzałam się ani trochę bo się bałam. Nie wiem jak można tym jeździć na pełnej p..etardzie. Kask taki jak ma dzieciak na filmiku to chyba jedyna rozsądna opcja. Zapewne będzie przepis że trzeba w kasku, ale takim zwykłym rowerowym, więc nadal mało. Czytałam że w jakimś kraju hulajnogi elektryczne mają mieć rejestracje i być przypisane do użytkownika (mogę coś mieszać uprzedzam). Plus wymóg by do któregoś tam roku życia użytkownik musiał mieć kartę rowerową. Ciekawe czy przy takich przepisach zniknęłyby te wszyskie bolty triery i inne... Wkurza mnie jak bezmózgi zostawiają te hulajnogi na środku przejścia gdzie popadnie. No i boję się za nimi jeździć bo jak ktoś się na tym wywali to nie mam szans ominąć.
Też słyszałam o tym, że ma być obowiązek jeżdżenia w kasku. Ale chyba faktycznie zakaz jazdy dla dzieciaków poniżej 16 r.ż. to taki must have. Skoro jest tak dużo dorosłych, którzy nie widzą zagrożenia i dają to swoim dzieciom (coraz mniejszym... ostatnio widziałam dwójkę, na oko w wieku mojego dziewięciolatka, to mi się włos na głowie zjeżył), to trzeba to prawnie ukrócić.
Z kaskami będzie trudno - pewnie wystarczy jakikolwiek made in China według prawa, bo na to nikt już wpływu nie będzie miał...
Heh, mi dzieciak na takiej hulajnodze wyjechał spomiędzy aut prosto pod koła (NIE na przejściu), miał giga farta ze tknęło mnie jakieś przeczucie i przyhamowałam wcześniej, bo bym go pewnie potrąciła. Gdybym spojrzała na radio, w lusterko czy kichnęła w tym momencie, to już bym nie zdążyła przed nim zahamować.
Nie rozumiem czemu z hulajnogami jest taki problem, dzieciaki na rowerach tak nie odwalają, a na hulajnogach włącza im się gadzi mózg i kończą tak jak ten na filmiku.
keirashara, jak już skończysz cały proces to daj znać czy warto się na ten bilans starucha wybrać, też dostałam zaproszenie do tego programu i rozważam czy nie pójść.
Mnie ostatnio do gorączki doprowadzają AI na vinted. O ile jeszcze ktoś wygeneruje jeden obrazek, a reszta to są prawdziwe zdjęcia, to już pies nosem trącał, Ale są ludzie którzy używają tylko generyków z AI i jeszcze potrafią odpisać, że wszystkie zdjęcia w ogłoszeniu i oni nie będą dodatkowych robić i wysylac. Zgłaszanie tego na vinted nic nie daje, wręcz przeciwnie - dostałam ograniczenie na konto bo za dużo zgłoszeń było wg vinted bezpodstawnych… dużo perełek mi się udało zdobyć na vinted w śmiesznych cenach, ale coraz bardziej mi się odechciewa w to bawić. Że o sprzedawaniu tam czegokolwiek już nie wspomnę.
Dzieciaki na "analogowych" hulajnogach, do hulania nogą, też tak nie odwalają. Latają sobie normalnie tyle ile noga pozwala. Ganiają na skateparkach (i tam raczej normą jest, że są w kaskach) tak, jak i my ganialiśmy (chociaż w czasach swojego dzieciństwa raczej nie pamiętam, żeby ktoś tam brykał na hulajnogach... rolki i deski to tak...).
A tu... wsiadają, machną i nie zastanawiają się nad prędkością. A pewnie połowa jeździ na odblokowanych 😖
Facella, - ja robię, bo mi się podpina pod badania, które i tak potrzebuje zrobić do diagnostyki, z zalecenia obisetologa 🙂 bo ja mam tak zesrany metabolizm, że jedząc 1600kcal nie mogę schudnąć. Trenuję 2x siłowo, 3x koń, 1x cardio, robię kroki. Rośnie siła, rośnie wytrzymałość i ani jednego zasranego kg w dół. To 1600kcal to ja się nie głodzę. Ja tak jem i nie za bardzo zjem więcej - chyba, że dowalę do gara maczkiem lub bezą z mascarpone 😉 nawet czekoladą nie bardzo, bo ja jem kostkę-dwie i jestem happy, nie umiem i nie chce więcej. Od dziecka jem mało i wybiórczo.
Jak się zarypie w akcji, to w ogóle zapominam o jedzeniu i kończę dzień z bilansem typu 1200kcal.
Makra już mam ustawione i poprawione.
Nie chce ozempicu/saxendy/mundżaro, bo choć endokrynolog sugerował, to kilka innych lekarzy i trenerów powiedziało, że rozpieprzę sobie organizm do końca. Też nie czuje, żeby to było dla mnie, bo te leki często obcinają apetyt. To ja będę jadła 800kcal i tylko w bezpiecznych produktach pewnie. Może wtedy zejdę z wagi, ale jakim kosztem...
Jestem umówiona do innego endokrynologa. Poszłam też do dietetyka tylko po analizę składu ciała z maszyny i dostałam jedną z lepszych konsultacji w życiu 🙂 Wmuszam po niej w siebie rano actimelka (bo ja nie mogę zjeść śniadania szybciej niż 3/4h po wstaniu, ale 100ml płynu przechodzi), a dodatkowo zostałam skierowana na diagnozę zaburzeń neuroatypowości, bo mogę mieć adhd i mój organizm może rozwalać brak balansu serotoniny i dopaminy - jako pierwotna przyczyna.
Ogólnie duży szacun dla tej pani dietetyk, że słuchała i kombinowała rzeczy dla mnie. Nie to co zwykle działa, nie "proszę się zmusić" i "to niemożliwe". Tylko chciała dociekać i mi pomóc. Gdyby ktoś szukał namiarów we Wrocławiu, to polecam całym serduszkiem.
Mam też wysokie TSH (od kilku lat koło 3,5-4), choć FT3, FT4 w normie. Tylko poprzedni endo uparł się na tą insulinooporność I w ogóle nie reagował na to, że mocno przytyłam po metforminie i w sumie chyba jest po niej gorzej 🙄 i jedynie na odczepnego tej ozempic proponował.
Także jak wiecie, macie problem z trzymaniem diety to zazdro, bo ja trzymam i nic to nie daje XD Chciałabym móc zrzucić na podjadane cukierki i picie słodkiej kawy mrożonej czy coś.
Siłownię po treningach personalnych mega polubiłam i nawet jak nie do końca mam efekt, który chciałam - to lepiej się czuję i na prawdę lubię tam chodzić 🙂
Pakiet (chyba) 40+ ogarnąłem w laboratorium, bez skierowania i wizyty u rodzinnego. Przez IKP można było znaleźć laby które maja podpisane na to umowy z NFZ
keirashara, kurde współczuję takich przebojów. Najgorzej to nie wiedzieć co powoduje taki a nie inny stan. Też się bujałam z pewną przypadłością po lekarzach przez 10 lat aż w końcu pomógł mi ktoś o niezwiązanej specjalizacji. Piszę priv do Ciebie.
Perlica, - nie jestem pewna, ale podejście miała na prawdę top 🙂 Karolina Łoźna, nie widzę opisu dietetyk kliniczny, ale na prawdę szacun za takie całościowe myślenie.
Ja po prostu kliknęłam pierwszy termin, bo chciałam ten skład ciała, a mam tą opcję w enel-medzie.
Dla mnie cokolwiek co sie porusza nie napedzane nogami, i nie jest to wozek dla osoby niemobilnek to juz jest pojazd i ma wypierdzielać na ulicę. Kazdy taki pojazd powinien byc traktowany jak pojazd kategorii motoroweru kiedyś. Zdasz kartę to jeździsz legalnie i tyle. Można bylo zdać mając 13 lat po krótkim egzaminie w każdej większej szkole. Przynajmniej sie człowiek nauczył parę zasad ruchu drogowego. I trzeba bylo pokazać ze umie sie takim pojazdem bezpiecznie manewrować. A odblokowane skuterki były nielegalne i traktowane jak auto z nielegalnym modem.
Mnie szlag trafia z tymi hulajnogami bo ich miejsce nie jest na chodniku. Nie sposób sie spodziewać tam pojazdu który po odblokowaniu osiąga prędkość skutera. To nie jest infrastruktura do takich prędkości, zwłaszcza gdzie poruszają sie wyłącznie piesi.
Że juz nie wspomne że wśród kierowców hulajnog łatwo i znalezc tak samo nierozgarniętych ludzi jak i tych pieszych co włażą na przejście pod samochód bo "mają pierwszenstwo" ale nie rozumieją podstaw fizyki tj. ze auto nie zejdzie z 50kmh do zera w 2 sekundy. Pol biedy jak tylko sobie krzywdę zrobią, gorzej jak wciągną w to inne osoby.
magda, a ja przewrotnie powiem. Akurat te płene kaski są gorsze niż "zwykłe" przez wagę🙂 a którą idą częstsze uszkdozenia rdzenia kregowego (odcinek syzjny).
Mi to, że moje dizeci mają hulajnogi ratuje zycie ... i budżet.
Nie muszę codiznnie poświcać całego popołudnai na wożenie im dupy an trening, z treningu, na zajęcia, na sręcia do kolegi, do sklepu itd.
I nie, rowerem nie pojadą wszędzie bo zrobić naście km i potem na trening i potem z powrotem to nie jest dobra opcja.
Po mieście mój syn jest hulajnogą "szybszy" niż ja autem... a jedie wolniej (prędkość) niż ja.
Pewnych rzevzy, żeby móc z nich korzystać trzeba się nauczyć "za młodu" jak mózg plastyczniejszy w tworzeniu połączeń. Moje dzieciaki nie miały problemu z hulajnogami. Ja mam wrażenie, żę puszcze pawia albo zostanę w poprzednim wszechświecie🙂
Pisali że ogrom wypadków na hulajnogach to oskalpowana twarz i złamania żuchwy. To ja wolę ryzykować problem z karkiem od za ciężkiego kasku niż brak uzębienia i skóry na twarzy.
keirashara,
Piszesz, że ft3 i ft4 w normie a ja spytam o konwersję. Sprawdzałaś w kalkulatorze jak to procentowo wygląda??
No i to TSH wysokie bardzo i to, że mieści się na styk w normie to nie oznacza, że jest ok.
Ja w zaleceniach mam pilnowanie poziomu maksymalnie do 2. Wysokie TSH to niedoczynność. A jak niedoczynność to i metabolizm szlag trafił.
A jak jeszcze konwersja do dupy to o schudnięciu można zapomnieć.
szemrana, - no lekarze nie są zgodni 🙃 ja wiem, że nie jest dobrze, że to są zbyt wysokie wyniki, ale nie kupię eutyroxu jak mi go ktoś nie wypisze. Między innymi dlatego idę do innego endokrynologa, ale nawet prywatnie nie dostanę się z marszu.
Wg. mnie też insulinooporność jeśli już to wzięła się wtórnie, z pcos, z tarczycy, a może z tej serotoniny/dopaminy. Pcos mam fabryczny, wykazywałam cechy jak tylko zaczęłam dojrzewać, ale było to ignorowane - no i dopóki miałam bardzo aktywny tryb życia to jakoś szło, a jak doszła siedząca praca, a potem kontuzja, to weszło kilka kg i wszystko już się całkiem popsuło.
Ja też od zawsze mogę jeść nic i przytyć, u mnie duża ilość ruchu to jest podstawa funkcjonowania.
keirashara, dziewczyny z pcos, które znam i które starały sie o dziecko (wiec byla motywacja zeby temat ogarnac) bardzo czesto dostawały metformine i waga fajnie szła im w dół. Jest ofc jeszcze inna opcja - ozempic. Ginekolog ktory ogarnia problemy endokrynologiczne to moze byc bardzo dobry trop. Często ginekolodzy zajmujacy sie leczeniem niepłodności sa super w te klocki nawet jak nie maja drugiej specjalizacji z endokrynologii.