Ja tak mam, praktycznie zerwałam to do końca w sumie. Ale nie pamiętam, czy było to jakoś krótko po kupnie czy nie, nie obeszło mnie to na tyle, żeby się nad tym zastanawiać jakoś dłużej.😅 Poza tym, że dość intensywnie go używam, to też jest chowany do pokrowca od początku, więc może faktycznie to reakcja na podkład/spf.
Meise, No ładny! Ale nic mądrzejszego nie powiem, bo go na żywo nie widziałam ^^'
Ja czekam aż mi przyjdzie Uvex Perfexxion II. Szukałam, oglądałam, nic mi się nie podobało, to stwierdziłam, że znajome & sprawdzone = najlepsze.
Zwłaszcza, że oba moje Uvexy się nadają już do wywalenia.... zapasowy HaloRider w sumie też - choć ten to chociaż jest ciągle w dobrym stanie.
Właśnie przyszedł mi 5 min temu mój nowy kask - Tattini. Jest piękny 😍
Ma bardzo miękką wyściółkę. Ciekawe jak się będzie nosił. W takim pięknym kasku to "aż żal" na łeb dawać 😅
Meise, teraz musisz jeździć Jak Dama! Cycki do przodu rączki jak z tacą na której stoi kieliszek szmpana🙂
Niech się nosi. Daj znać po pierwsyzch używaniach,
kotbury, będę się starać 😀 zazwyczaj cyc z przodu jest, ale wszystko rujnuje mój lewy nadgarstek, który wygląda jak u Toffika z KMN 😂 Muszę chyba wypróbować trick z kieliszkiem szampana, może to pomoże 😁
Dzięki! 😇
Ech, nie uwierzycie, ale miałam już wypadek w moim nowym kasku i nie wiem co z nim teraz zrobić....
W sobotę wypier***liłam się z moim koniem, który odpalił tryb rakietowy na ścieżce, która wyglądała "git". Po czym po 10 sekundach glebnęliśmy z takim impetem, że dostałam amnezji i ciężkiego wstrząśnienia mózgu... (wymioty, zataczanie się, seplenienie, totalny świder w głowie, brak możliwości pionizacji itp.). Oczywiście wylądowałam w szpitalu.
Kask URATOWAŁ mi życie. Nowy kask. Tylko chwilę się nim pocieszyłam. Czy on już się do niczego nie nadaje?
(Tak, to druga wywrotka w tym miesiącu. Uważam to za pech, a nawet fatum).
Meise, bezdyskusyjnie wymien kask
Druga sprawa to jak czytam twoje wpisy to rozważyłabym jednak wolniejszą i ostrożniejszą jazdę, bo serio możesz sie uszkodzić poważnie Ty albo Twój koń 😕
A widzę, ze to juz któryś wasz taki wypadek, co wydaje mi sie dziwne, bo ja przez 14 lat terenowej jazdy zaliczyłam mniej wypadków
Meise, jako że ja w czerwcu rypnęłam i wylądowałam z wstrząśnieniem (ale nie tak poważnym jak Twoje) w szpitalu... Kup nowy kask. Ja wiem że kieszeń boli, ale pomyśl sobie, co by było, gdyby tym razem Cię kask zawiódł.
W całej mojej karierze jeździeckiej koń mi się wyglebił raz na lonży, nawet na nim nie siedziałam. Wyłożyć się z koniem dwa razy w ciągu miesiąca to nie jest pech, to głupota.
Meise, możesz z kasku zrobić... doniczkę🙂 (żart bo już jesteś cała to można🙂.
Nowy... imho koniecznie MIPSem jak masz takie "przypadki". Bo ja rzumiem, że przypadek...
ale...
Jeśli masz możłiwość wziac sobie treningi z jakimś WKKWistą (facetem- i proszę mnie nie ejtować za sexizm,) Fajnie by byo, żeby się z tobą raz chociaż przejechał w ten teren, bo to co ty piszecz, (jak ten kon realnie ponosi) to jest jak dla mnie problem treningowy do przepracowania.
Nad czym tu sie zastanawiać w ogóle... jak uratował ci życie tzn ze przejął większość uderzenia. Glowa mimo ze obolała powinna to ogarnąć, ze do wymiany, bo środek moze byc juz solidnie uszkodzony, no sorry.
Meise pewnego dnia już tutaj nie napiszesz, bo się zabijesz jak dalej tak będziesz jeździć. Ja jeżdżę 80, a nawet 90% czasu w terenie i dopóki koń mi się pod tyłkiem nie ujeździł to nie miał prawa rozwinąć skrzydeł. Oczywiście czasem pójdzie mocniej jednak mamy pewne granice wypracowane, dla jego i mojego dobra. Nie jeździłabym w teren na koniu który mnie regularnie gubi. Jeśli koń wykazuje niesubordynacje w terenie to szukam rozwiązań na dany problem. A kask do kosza..
Meise, ale to nie jest kwestia wyroków. Przypadki nawet "ekstremalnie dizwne" się zdarzają. I tu nie ma co dyskutować.
Ale jednak masz konia z "petardą" i czasami panowanie nad t a petarda jest trudne.
Ja to porównam do statytstyk z innej dizedizny życia:
- jak ktoś jeździ szybciej niż przepisy mówią samochodem to n6ei znaczy, że będzie miał wypadki... ale jak się zdarzają wypadki to jednak statystycznie najczęściej z powdu tego, że było również za szybko.
Nie neguję, że masz świtną trenerkę ale imho (przynajmniej po obrazie wpisów, a wiadomo, że nie są całą rzczywistością) brakuje ci kogoś z wysokiego sportu, kto by cię z sensem tak poprwadził, żeby i ten koń miał największy fan z realziacji swojego jestestwa. I to nie znaczy, że msisz jeździć "na zawody".
A ja uważam, że Meise tak jeździ bo lubi i niespecjalnie jej przeszkadza, że ten koń nie jest pod kontrolą. Lubi tą adrenalinę i raczej nie przekonacie jej, że to nie jest fajne 😉. Natomiast skoro w tak krótkim czasie jest to kolejny raz to nie oznacza, że ma pecha, tylko że robi coś / pozwala na coś - co jest już poza granicami, w których jej koń panuje nad swoim ciałem. Mi by było szkoda też konia poza swoim ciałem
W temacie kasku - ja bym kupiła dwa albo trzy na zapas bo one się będą pewnie dość szybko zużywać...
Hmm ciekawy temat w sumie.
Szczerze to jeździłam naście lat wyścigi i tam konie w wyścigu na prostej ostatniej też nie są pod kontrolą ani nie są ujeżdżone , a jednak wywrotki zdarzają się bardzo rzadko albo prawie wcale.
W kilkuset gonitwach brałam udział, raz koleżanki wyrznęły dwie na zakręcie, bo byla trawa i błoto przed prosta czyli na zakręcie. Cieszyłam się, że mialam jakiegoś trupa wtedy i bylam za stawką, więc już leżały jak galopowałam, więc pomijałam je zgrabnie.
Meise kon tak glebi bo nosi buty moim zdaniem. Raz ubrałam buty i pojechałam na trawiasty plac to prawie sie nie zabiłam. Jakby byl bosy to by lepiej czuł podłoże.
Przez ostatnie 25lat zrobiłem samochodem grubo powyżej 1mln km, spowodowałem w tym czasie dwa wypadki. W odstępie 4tyg od siebie.
Jasne, że wnioski trzeba wyciągać, ale nikogo z was tam nie było.
Całkiem możliwe to co piszesz. Ja jezdzilam w butach i mój koń się nie potykał nawet w galopie mocniejszym w lesie ale on w ogóle się nie potykał nigdy - mega ogarniał swoje ciało plus nigdy nie jezdzilam takimi prędkościami, nie oszukujmy się. No ale to się wiąże z tym co napisałam wyżej. Pewnie w normalnym galopie nie ma problemu a w takich ekstremalnych to w butach nie do końca panuje nad stawianiem nóg. No nie jest to nic normalnego w każdym razie ani żaden pech. Po prostu niedostosowane prędkości do możliwości konia w danym momencie.
No, bardzo ciekawy temat.
Na pewno konie z za długim pazurem się potrafią potykać - nawet jeśli mają proste nogi. Jeśli im z kopyt się robią takie "łyżwy", bo pazur "wyjeżdża", to blisko terminu strugania, może się zacząć potykanie. Konie z jakimiś problemami np. z grzbietem, miednicą, też się potrafią potykać).
Znam przypadek konia, który potykał się dopóki się nie pozbierał. Nie wiem wtf, ale jak ten koń był "w robocie", pozbierany mniej lub bardziej, to potykania nie było, natomiast w tym końcowym, luźnym stępie, koń był w stanie potknąć się o własne nogi. Może to też było coś ze zdrowiem, nie wiem.
Zastanawiam się na ile głowa ma tu cokolwiek "do czynienia" tzn, co, jak się koniowi styki "przepalą" do tego stopnia, że "nie ogarnia" swoich nóg? Niektóre gorące konie się potrafią wygiąć w chińskie osiem płosząc się rzadziej lub częściej i taki koń się nie zastanawia w co tą nogą wskoczy.
Mój koń się "obraża" na podłoże, potrafi się potknąć o źdźbło trawy, ale jak jest rozluźniony i "w robocie" to nagle nie ma problemów (tylko on też długo był "niezdrowy" tj, krzywa miednica + kontuzja, po której koń momentami się zachowywał, jakby się musiał "na nowo" nauczyć chodzić, więc no słaby przykład dla ogółu).
Perlica, Na wyścigach masz jednak równe podłoże, tak mi się wydaje, no wiec ten koń zapierdala po równym = mniejsze prawdopodobieństwo, że o coś "zahaczy". Pewnie też nikt nie ściga się w butach, więc może i czucie podłoża jest "ogólnie lepsze".
Jakbyś chciała tempem wyścigowym zapierdalać w lesie, to pytanie czy koń odpowiednio wcześniej ogarnie jakiś wystający korzeń, mokry liść, albo coś hmm....
Chociaż teraz pytanie czy w podkowach czucie podłoża jest lepsze? Chyba nie, tylko przyczepność (jak się ma hacele ofc, myślę tutaj o wukakawistach).
Sankaritarina, no dobra ale to chyba jak masz jeden czy drugi taki przypadek to nie pozwalasz koniowi rozwijać takiego tempa a jak nie jesteś w stanie zabronić to nie galopujesz / nie jeździsz w teren dopóki nie masz panowania takiego, żeby mu zabronić. No nie wiem, jakoś tak mi się wydawało zawsze, choć ja to strachajło jestem to może dlatego.
epk, No nieee, w życiu. A nie no, ja to tak dyskutuję w oderwaniu od przypadku teraz.
Ogólnie sama nie zapierdalam, nie zachęcam do zapierdalania, nie ścigam się i nie pozwalam zapierdalać. Ścierniska mnie nie bawią.
Raz mnie koń z rekreacji tak poniósł, że musiałam hamować na drzewie, podziękuję. Jeszcze ta droga się kończyła wjazdem na ulicę, niby nieuczęszczaną, ale no jednak, także ja wtedy robiłam wszystko, żeby ten piekielny koń się zatrzymał. Edit: nie wiedziałam, że ten koń jest do takich akcji zdolny.
Tzn, dobra, na Hubertusie sto lat temu, jechałam na koniu po treningu wyścigowym. I ten koń faktycznie, jak odpalił wroty w pewnym momencie, to ja miałam łzy w oczach - ale ten koń był ciągle pod kontrolą. Tzn, podczas samego "odpalenia się" nie, ale ja chyba sama bezwiednie musiałam mu dać jakiś "sygnał", bo się zrównaliśmy z koniem przede mną (wszyscy kupą wjeżdżaliśmy na łąkę). Niemniej jednak, czułam, że go wyhamuję. Natomiast na tego krnąbrnego rekreanta nie działało nic. Zupełnie inne uczucie.
W sumie argumenty finansowe przemawiają żeby wyhamować nieco. Ja ze swej strony dodam że jak mi koń uciekał spod tyłka na trasie do stajni, to długo tak układałam trasy aby galop był tylko od stajni. Jak koń miał 4-6 lat to w teren jechałam po przelonzowaniu i zmęczeniu. Nigdy nie jeździłam w teren po przerwie 1-2 dniowej, wtedy albo lonża najpierw, albo tylko kłusy i na plac. Ja jeżdżę w tereny "ujeżdzeniowe" albo kondycyjne. Generalnie robię określona robotę w lesie, mam konia który potrafi odpalić i kiedyś testował takie opcje ale ja na takie akcje nie pozwalam i zawsze przepracowuję dany problem. Jak koniowi tyłek się nie trzyma ziemi to najpierw trzeba mu spuscic parę z tyłka w bezpiecznych dla wszystkich, warunkach a dopiero potem jazda w teren.