Ku przestrodze. Wypadki których można było uniknąć.

Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
17 sierpnia 2013 20:18
Ooo.. z tą belką to mi się przypomniało jak jakoś rok temu moja się odsadziła i wyrwała tą poziomą belkę z koniowiązu.. i przywaliła mi w głowę - zobaczyłam gwiazdy, lekko mnie to "zbiło z tropu" i chwilę do siebie dochodziłam - jak tylko konia uspokoiłam (na szczęście u niej to kwestia "zerwania" się tylko - bez wielkich szaleństw). Od tamtej chwili nie wiążę konia do belki bezpośrednio - na belce w stajni mamy sznureczki dookoła i na tych sznureczkach zawiązujemy konia (mojej tylko przekładam uwiąz - bezpieczniej w jej wypadku niż wiązać biorąc pod uwagę jej narów - choć jest lepiej). Jak koń szarpnie mocno to zrywa się sznureczek, a nie puszcza uwiąz lub kantar lub co gorsza belka albo koń sobie krzywdę robi.
Odnośnie latania z czymś tam to kiedyś jeden z koni (ten, który mi skoczył na rece) na wybiegu schylił się i włozył głowę w bramę (tak, żeby sięgnąć trawę na drugiej stronie bramy). Ale podczas podnoszenia głowy zdjął ją z zawiasów i zaczął z całą barmą uwieszoną na szyi biegać w popłochu (brama miała ze 3 metry). Na szczęście nic się nie stało, ale nieźle najedliśmy się strachu. Zaraz potem do bramy zostały dospawane takie cosie, które uniemożliwiały zdjęcie jej z zawiasów.
No, właśnie drzwi...
Zdarzyło mi się wyprowadzać kobyłkę ze stajni dość wąskim wyjściem. Miała na sobie siodło z już opuszczonymi strzemionami  😡 Prawe strzemię zaczepiło się o klamkę drzwi i koń je po prostu wyniósł na strzemieniu. Na szczęście kobyła była starsza i spokojna, choć folblutka, a drzwi bardzo ciężkie, więc nie szalała z nimi tylko kręciła się w kółko i cofała. Byłam w stajni sama i sporo się namęczyłam zanim przeszłam na drugą stronę i wypięłam drzwi. Nigdy więcej wychodzenia ze stajni czy boksu o puszczonymi strzemionami!

Jeszcze jako zupełny szczypiorek miałam przygodę ze zbyt lekko zapiętym popręgiem. Wyprowadziłam konia na padok i chciałam na niego wsiąść, ale siodło się przekręciło, ja wylądowałam na plecach na glebie, a koń wydarł do przodu! Latał po zamkniętym padoku w kółko, a siodło zjechało mu zupełnie na brzuch i prowokowało do ponoszenia. Boże, co to się działo!! Koniuszy, starszy, bardzo doświadczony człowiek, jakimś cudem zatrzymał spanikowanego konia, a ja dostałam taką burę, że wstydziłam się przez miesiąc przyjechać do stadniny  😡
Lov   all my life is changin' every day.
17 sierpnia 2013 21:42
Nigdy, przenigdy nie trzymać wodzy po upadku, żeby koniś nie uciekł. Nawet jak na rozprężalni jest rozpierducha i dwa latające, walnięte ogiery. Zwłaszcza, jak się spadnie w okser, między drągi, bo wtedy koniś jeszcze panikuje "bo coś mu przed nos spadło i rumor jak nic", cofa się, i tym samym wyciąga spomiędzy drągów 😎 Na szczęście skończyło się tylko chwilową wizytą w szpitalu, kołnierzem ortopedycznym i dwutygodniowym nie jeżdżeniem 😉
Nie dawać konikowi tarzać się trzymając go na uwiązie- lata temu, konikowi odwidziało się tarzanie i dostałam pięknie z zadu w zęby, na szczęście chyba trafił mnie stawami skokowymi, bo byłam dość blisko. Nie wiem, bo nie widziałam tego....

Nie dawać konia w teren koleżance, jeżeli wiemy, że koń przy upadku ulatnia się z miejsca zdarzenia.
Nawet nie wiecie, co to było, gdy razem z biedną koleżanką, która spadła, czekałyśmy na telefon od trzeciego w tym terenie kolegi - czy koń zdołał przebiec przez jedną z bardziej ruchliwych dróg w okolicy i trafił do stajni, czy nie...

Przebiegł, ale...  😵
Wchodząc do jakiegokolwiek zbiornika wodnego zawsze sprawdzajmy jak wygląda dno, bo śliczne wejście do wody wcale nie oznacza, że dalej będzie równie pięknie...
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
18 sierpnia 2013 06:24
Ushia to podobnie załatwił mnie mój własny koń ( mowa o moim kucynku ) , który postanowił po mnie przebiec jak próbowałam wsadzić go na myjke. Przeciagnal mnie na uwiazie jakieś 50 m :/ efekt był kiepski bo aż pozrywane wiazadla w kolanie...a wystarczyło go puścić a nie trzymać kurczowo uwiaz
Nie dawać konikowi tarzać się trzymając go na uwiązie- lata temu, konikowi odwidziało się tarzanie i dostałam pięknie z zadu w zęby, na szczęście chyba trafił mnie stawami skokowymi, bo byłam dość blisko. Nie wiem, bo nie widziałam tego....

Dawać, tylko przesuwać się cały czas tak, żeby być za głową. Na rajdach tarzanie ręczne jest obowiązkowym punktem programu na postoju.

Właśnie kiedy się odsuwałam koń zmienił punkt widzenia i postanowił sobie walnąć z zadu.
Nie rozumiem. Stałaś tak jak ja na zdjęciu? 🙂
Facella   Dawna re-volto wróć!
18 sierpnia 2013 10:45
Mnie też kiedyś pękł "bezpieczny" karabińczyk, gdy koń się odsadzał. Na szczęście nikt nim nie oberwał, ale kobyła aż przysiadła na stawach skokowych. Wiązanie konia w stajni, w okolicy tablicy z ogłoszeniami to głupi pomysł - jeśli coś ma z niej spaść (np. koperta A4 z folią bąbelkową), to spadnie właśnie wtedy, gdy będzie tam rąbnięty folblut.

Innym razem sprowadzałam grubego ślązaka z pastwiska. Stwierdził, że wróci do stajni szybciej niż stępem, szarpnął mnie - pomyślałam, nie będzie po uwiązie biegał i odpięłam szarpnięciem "bezpieczny" karabińczyk. Konik poczuł się wolny i tę wolność wyraził, strzelając z zadu i łamiąc mi kość w podstawie kciuka. Uwiąz, który trzymałam w tej ręce, znalazł się jakieś 3-4 metry dalej...

Jeśli wiecie, że koń czasami straszy zębami, zwłaszcza obce osoby, nie próbujcie sprzedać mu całusa w chrapy. Nawet, jeśli na was już nawet nie kuli uszu. Można w ten sposób stracić nos. Gdybym miała gorszy refleks, dzisiaj wyglądałabym jak Lord Voldemort.
Pamiętać, że konie szalone pozostają takie nawet po przejściu ponad 600km 😉
Byliśmy na rajdzie, rano musieliśmy pakować szybko rzeczy na konie, bo padał deszcz (na 5koni byliśmy we dwoje 🙁). Osiodłaliśmy araba(wariat po trach) i hucułkę (bardzo spokojną i opanowaną) i postawiliśmy ich razem w szopce przy sianie. Siano stało na paletach 🤔. uwiąz araba ledwo zahaczony w razie "W", ja juczyłam luzaka 2m dalej.... arab schylił się do siana, na uzwiązie była pętla, która zaczepiła się o paletę, arab poczuł, że coś go "chwyciło", szarpnął- nie puściło. Uwiąz był długi, arab w panice zaczął się szarpać, nie dałam rady podbiec, ruszył z paletą, paleta wpadła mu między tylne nogi, zaczął w nią kopać, w panice wybiega na ruchliwą ulicę, prawie przewracając się na asfalcie, biegł jak oszalały chyba z 500m🙁 Na szczęście skończyło się na popuchniętych i poranionych pęcinach (nie kulał). Rajd ukończyliśmy w końskim komplecie...ale stres był ogromny.
Ten sam koń, sobotni wyjazd w teren.... Lekki galop z górki, liście i mokra ziemia pod nimi... nagle wyłania się drzewo z oberwaną gałęzią. Arab odmawia zatrzymania (niestety, ten model tak ma 🙁)Gałąź okazuje się zbyt ciężka, by ją podnieść, leży zbyt nisko, by pod nią przejechać...Koń się zmieścił, mnie zmiotło z siodła (położyłam się, lecz nic to nie dało), zleciałam mu po zadzie.... to był ten pierwszy raz, gdy siwy zaczekał na "coś" co zgubił 🤣 Morał- uważaj na świry bez hamulców i pozostań czujny 😉
Julie - stałam obok łopatki konia w momencie jak się chciał położyć, jak zaczął uginać nogi poluźniłam mu trochę pewnie uwiąz, a on wtedy zrezygnował z tarzania...w sumie trwało to ułamek sek. i nie wiem co było później.

O to jeszcze mi się przypomniała sytuacja z wybiegu- koń lubił przesadzać ogrodzenie, koleżanka stała z batem w miejscu, gdzie koń to robił. Koń niezrażony tym odbił się i zahaczył przodem o ogrodzenie, podbił żerdź, która centralnie trafiła koleżance w nos.

Na rajdzie koleżanka dawała konikowi gałązkę, a konik łapczywy był- odgryzł jej opuszek palca.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
18 sierpnia 2013 12:37
Spis doświadczeń moich, znajomej i zaobserwowanych:
1. Nie zawijaj pętli lonży o nadgarstek- gdy koń się wyrwie, przeciągnie cię po ziemi. Skończyło się na rozciętej wardze, podrapanym nosie i chwiejącym się zębie. Ostrzegałam tatę, ale się mnie nie posłuchał. Tak samo jak radziłam chłodzenie wargi, żeby nie spuchła- nie posłuchał się i przez tydzień siedział w domu z ustami jak po wstrzyknięciu botoksu.
2. Nie wsadzaj palca między sznurek a kółko przy uwiązie, gdy opatrujesz konia- to, że zawsze stał spokojnie nie oznacza, że tym razem nie poderwie łba. Sznurek się zacisnął i znajomej odpadła część palca wskazującego- został przyszyty, ale nie jest zbyt funkcjonalny.
3. Nie stój przy łbie konia mającego długie uszy- jak potrząśnie łbem, jego ucho walnie cię prosto w oko. Na szczęście obyło się bez siniaka.
4. Jeśli na placu chodzi kilka koni, niech nagle nie zostanie tam tylko jeden- ten, który został może zechcieć dołączyć do kolegów i odstawi jeźdźcowi rodeo, po czym poleci do stajni.
5. Nie sprawdzajcie reakcji konia na strzelanie batem z torebką- szczególnie w sytuacji wymienionej w punkcie 4. Jeździec może zrobić półtora salta w przód, lądując na twarzy. Skończyło się cerowaniem dziury w przedsionku jamy ustnej (od kła do kła w dolnej szczęce) i przechodzącym czasem ,,prądem" w szyi. Gdyby jeździec nie miał kasku, być może skręciłby kark. (moja ,,przygoda" gdy uczyłam się jeździć)
6. Gdy chcesz wziąć konia na lonżę, a on ucieka przed pracą, nie zagradzaj mu drogi- to, że twój koń się przed tobą zatrzymuje nie znaczy, że koń znajomej zrobi to samo. Dobrze, jak zdąży się uskoczyć w ostatniej chwili. Na szczęście obyło się bez ofiar  😉
7. Jeśli luzem chodzi pies, uważaj na konie- niby znają psa, ale akurat mogą mieć zły dzień i na jego widok się płoszyć albo go atakować.
8. Nie wyganiaj drugiego konia z placu, gdy trzymasz drugiego na lonży- na pewno będzie chciał za nim pobiec.
9. Gdy wypuszczasz konie z placu na łąkę, upewnij się, że bramką na łąkę jest odgrodzona i pilnuj, by konie nie wybiegały jeden obok drugiego- mogą nie zmieścić się w bramce. Jeden z koni zatrzymał się przed ścianą ujeżdżalni. Dobrze, że nie zarył łbem w ścianę. Upewnij się, że bramka na dróżkę jest zamknięta- konie mogą pójść na spacer na okoliczne nieużytki.
10. Pilnuj, by na placu konie nie tarzały się za blisko ogrodzenia i zbyt blisko siebie- raz skończyło się to wyłamaną deską, innym razem konie się zaplątały nogami i nie mogły wstać- obyło się bez interwencji człowieka  😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
18 sierpnia 2013 12:47
A propos 6. - jak chcecie w ten sposób zatrzymać konia, który nie leci na oślep i średnio to działa, nie odskakujcie, zanim koń nie wybierze sobie kierunku. Jeśli nie jest spłoszony, raczej was ominie, a przynajmniej będzie się starał. Bardzo łatwo można się wpakować pod kopyta odskakując na stronę, którą koń wybrał sobie do wymijania...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 sierpnia 2013 12:50
używaj uwiązu, nie prowadzaj konia za bok kantaru. koleżanka ma amputowany paliczek z tego powodu.
Nie wsiadaj na konia w stajni - złamana noga, strzaskana kostka, zszywany policzek, wstawiane zęby, wstrząs mózgu, zanik pamięci, i półtora miesiąca w szpitalu.
Dziewczyna, wsiadając na konia znajomej, nie została powiadomiona o fakcie lekkich objawów debilizmu u wałacha, który zrobił rakietę spod tyłka owej niepowiadomionej, wysadzając ją na boksie pewnej klaczy. Wiemy tylko tyle, ile było widać na monitoringu stajni i z tego, gdzie było najwięcej wyplutej krwi.
Konik kochany, spokojny, misiowaty, niepłoszący się - ale jednak. Owego wałacha znaleziono potem pasącego się już bez siodła i w strzępkach ogłowia na pobliskim pastwisku.

Morał - lepiej wsiadaj ze schodków z koniem trzymanym przez kogoś, niż naraź swoje życie 🙂 Najlepiej jest to zrobić MyśląC 🙂
Dementek, wszystkie wymienione przez ciebie sytuacje sa po prostu debilne. to nie rutyna, to glupota.
Dementek, wszystkie wymienione przez ciebie sytuacje sa po prostu debilne. to nie rutyna, to glupota.


Dokladnie samo pomyslalam, czytajac ten post...
Dementek
moim faworytem jest 3  😁

A tak serio, trudno się nie zgodzić z katiją
podstawowe zasady bezpieczeństwa się kłaniają
A ja nie rozumiem jednego w powiedzi Dementek. Jak to jest, że koń nie jest nauczony, że inne konie wychodzą, a on pracuje dalej pod jeźdzcem lub na lonży ? Przecież koń powinien umieć chodzić sam, a nie ślepo podążać za resztą. Kto rządzi w tej spółce, skoro koń więcej zwraca uwagę na konie, nż na cżłowieka?
.
A ja nie rozumiem jednego w powiedzi Dementek. Jak to jest, że koń nie jest nauczony, że inne konie wychodzą, a on pracuje dalej pod jeźdzcem lub na lonży ? Przecież koń powinien umieć chodzić sam, a nie ślepo podążać za resztą. Kto rządzi w tej spółce, skoro koń więcej zwraca uwagę na konie, nż na cżłowieka?

Niestety to typowe w wielu szkółkach. Konie chodzą zawsze w zastępie, same nie są uczone - i taki skutek
Przy prywatnych koniach - również rekreacyjnych raczej niemożliwe
Przy sportowych kompletnie, bo koń na parkurze, czworoboku czy w crossie jest sam...

Ale fakt to co Demetek opisała to wg mnie podstawy bezpiecznego zachowania przy koniach... płoszenie konia z jeźdźcem na grzbiecie to kompletny - przepraszam - kretynizm 🤔
To ja jeszcze jedno: jeśli skończyłeś/aś lonzować konia, stoisz przy koniowiązie i chcesz zdjąć mu ogłowie nie odpinając lonzy to pamietaj, że lonża MUSI być w całości trzymana w ręku. W żadnym wypadku nie może spaść pod nogi, bo może się okazać, że ktoś akurat wyjdzie zza rogu stajni niosąc sporej wielkości szeleszczące drzewko. Efekt był taki, że kobyła wystraszona wypaliła jak z procy a moja noga zaplątała się w lonżę znajdującą się na ziemi. W związku z tym zostałam dosłownie ścięta z nóg i przeciągnięta na tyłku jakieś 500m. Na szczęście po za podartymi bryczesami nic więcej się nie stało. 
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
18 sierpnia 2013 17:36
[quote author=Cień na śniegu link=topic=92172.msg1852586#msg1852586 date=1376769738]
No, właśnie drzwi...
Zdarzyło mi się wyprowadzać kobyłkę ze stajni dość wąskim wyjściem. Miała na sobie siodło z już opuszczonymi strzemionami  😡 Prawe strzemię zaczepiło się o klamkę drzwi i koń je po prostu wyniósł na strzemieniu. Na szczęście kobyła była starsza i spokojna, choć folblutka, a drzwi bardzo ciężkie, więc nie szalała z nimi tylko kręciła się w kółko i cofała. Byłam w stajni sama i sporo się namęczyłam zanim przeszłam na drugą stronę i wypięłam drzwi. Nigdy więcej wychodzenia ze stajni czy boksu o puszczonymi strzemionami!

[/quote]

A czemu strzemię się nie wypięło?
edzia69   Kolorowe jest piękne!
18 sierpnia 2013 17:39
Omal nie straciłam palca przez ... czapkę z daszkiem. Miałam uwiązanego do drzewa konia [ nie znoszę stałych koniowiązów od czasu gdy koń mi rozbudował koniowiąz z podkładów kolejowych i  oddalił się w poprzeczką na uwiązie w sina dal...
Dłubałam przy przedniej nodze konia, zsunęła mi się czapka i chciałam ją złapać. W tym celu wykonałam gwałtowny ruch rękami i wyprostowałam się.Kobył spanikował, zaczął się odsadzać. Próbowałam ją odwiązać, ale jakimś cudem dostał mi się jeden palec pod uwiąz i kolejne szarpnięcie docisnęło mi palec do drzewa. Wrzasnęłam z bólu,kobył zgłupł był już całkiem, paniczna próba uwolnienia się. Poszedł kantar i w tym momencie uwolniłam rękę. Ból straszliwy, zwinęłam dłoń w kułak i pognałam do wanny z wodą. Jak zobaczyłam wodę zabarwiającą się na czerwono byłam pewna, że palca już nie mam. Z wielkim strachem rozwarłam palce i zobaczyłam wszytsko na wierzchu. Skończyło się dobrze, ręka w szynie,rehabilitacja [przez pracę]. Przepadła mi praktyczna część instruktora sportu PZJ...
Od tego czasu wiążę uwiąz do sznurka od snopka, który koń może zerwać od razu.
W jednej ze stajni, w której pracowałam, berajter(!) zostawił konia uwiązanego na korytarzu z opuszczonymi strzemionami. Ja akurat sprowadzałam konie z karuzeli, a tu bach, widzę, że koń oganiając się łbem od much zaczepił się szczęką o strzemię. Skończyło się na pozrywanych uwiązach, nadwerężonej żuchwie i chwili ogromnego stresu. Znam jeszcze jeden przypadek dotyczący oprowadzania konia po kąpieli, ale nie wiem, czy można go tu napisać, bo nie dość że okropnie drastyczny, to właściciele tu często zaglądają i chyba nie byliby zadowoleni, jakbym to na forum publicznym napisała...
[quote author=Cień na śniegu link=topic=92172.msg1852586#msg1852586 date=1376769738]
No, właśnie drzwi...
Zdarzyło mi się wyprowadzać kobyłkę ze stajni dość wąskim wyjściem. Miała na sobie siodło z już opuszczonymi strzemionami  😡 Prawe strzemię zaczepiło się o klamkę drzwi i koń je po prostu wyniósł na strzemieniu. Na szczęście kobyła była starsza i spokojna, choć folblutka, a drzwi bardzo ciężkie, więc nie szalała z nimi tylko kręciła się w kółko i cofała. Byłam w stajni sama i sporo się namęczyłam zanim przeszłam na drugą stronę i wypięłam drzwi. Nigdy więcej wychodzenia ze stajni czy boksu o puszczonymi strzemionami!



A czemu strzemię się nie wypięło?
[/quote]

Samo sie nie wypięło, bo było obciążane w dół, nie do tyłu. Dopiero ja wyszarpnęłam je z zamka. Pisząc, że wypięłam drzwi, miałam właśnie na myśli to, ze wypięłam strzemię razem z drzwiami - taki mi się zrobił skrót myślowy  😉
Mnie też kiedyś pękł "bezpieczny" karabińczyk, gdy koń się odsadzał.
Innym razem sprowadzałam grubego ślązaka z pastwiska. Stwierdził, że wróci do stajni szybciej niż stępem, szarpnął mnie - pomyślałam, nie będzie po uwiązie biegał i odpięłam szarpnięciem "bezpieczny" karabińczyk. Konik poczuł się wolny i tę wolność wyraził, strzelając z zadu i łamiąc mi kość w podstawie kciuka.


Dokładnie tak. Ja to mam wrażenie, że cała bezpieczność tych karabinków polega na ich urywaniu się jak koń się odsadza itp., a odpinaniu się gdy prowadzony koń się szarpie.
Kiedyś tak prowadzałam konia z pensjonatu z padoku. I kobyła ewidentnie nie miała ochoty iść jak cywilizowany koń. Kilka razy się z nią poszarpałam, uwiąz się odpiął, zanim zareagowałam, trach! i jej nie ma.
Goniłam ją chyba z 10-15 minut po takiej wielkiej skarpie  🤔wirek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się