Forum konie »

Co mnie wkurza w jeździectwie?

I jak co roku o tej porze. Co mnie wkurza?- paralotniarze.
Mega niebezpieczne. Nie ma jakiegoś sposobu wszystkim wysłać inframcję, że nad zwierzętami nie powinni tak latać?
kotbury, U mnie na pastwisku przy stajni dwukrotnie lądował balon . Jest o mega głośniejszy i straszniejszy od silnikowej paralotni. Bez histerii, gdzieś musza latać. Za chwile paralotniarze złożą apel o skasowanie koni.
melehowicz, ja miałam przygodę z balonem bo państwo sobie chceili zlecieć żby mnie na koniku w terenie zobaczyć.Nikomu nie życzę.
Histeria to jest jak spłoszone i rozpędzone stado się rozpieprza o ogrodzenie.
Jest wiele miejsc gdzie mogą sobie latać.ale nie nad ośrodkami jeździeckimi mocno zniżając lot.
Ja nie domagam się wjazdu koniam na autostradę- rozumiem, że moje hobby ma ograniczenia. Paralotniarstwo jak każde hobby też ma- tylko się ich nie egzekwuje.
kotbury, Egzekwuje się bardziej niż myślisz. Wystarczy ze złożysz zawiadomienie do odpowiedniego urzędu i jeśli koleś naruszył przepisy już zawsze będzie oglądał niebo z ziemi. Szczególnie w obecnych czasach.
melehowicz, no ale ja nie wiem kto to i nie chcę nikomu robić kibla. Po prostu uważam, że te osby nie zdają sobie sprawy jak niebezpieczn sytuacje prowkują. Dla nich to jest biegnący konik albo (jak było z mja przygodą z balonem - o konik staje na dwie nóżki,).
Jets jakiś nie wiem - centralny rejest takich osób, jakiś urzad, który im wysyła info i można poprisić o prześłanie informacji, że jak koniki biegną pod nami to niefajnie jest dla koników.
kotbury, Jest taki urząd co ustala minimalne wysokości lotu. Niestety na Twoje życzenie nie zwiększą tej wysokości. Jeśli ktoś lata za nisko to wtopił, jeśli poprawnie to nic na to nie poradzisz.
kotbury, poszukaj może jakiejś grupy na fb ze swoich okolic albo popytaj się sołtysów kto lata i poproś o kontakt lub przekazanie informacji. U mnie czasem 3 osoby latają, ale mają przykaz, że jeśli widzą jeźdźca to mają się nie zbliżać i jak konie są nerwowe i biegają też mają odpuścić. A jeśli jest ok to tylko niech na drzewa uważają. Balon raz u mnie lądował i często latają, ale tu nie mają wyboru zbytnio gdzie ich wyniesie. Ale też mam na tyle ogarniętych ludzi, że nie zaniżają lotu aby popatrzeć na koniki.

Ogólnie współczuję takich sytuacji. Ja takie nie przyjemności to z pseudo motocylistsmi miewałam
kotbury, ja prowadziłam dwa moje konie, a państwo w balonie znizyli się bardzo mocno żeby zrobić nam zdjęcia 💀 dodam, że jeden z moich koni miał 178cm w kłębie a ja mam całe 52kg 😂
kotbury, zawsze możecie sobie wyznaczyć strefę z zakazem lotów nad stajnią 😅
Stajnia w której jeździłam była z 3km w linii prostej od trawiastego lotniska, więc niskie samoloty, szybowce, paralotnie nie robiły problemu.
Balony bywały rzadko i niektóre osobniki końskie bały się i płoszyły, niektóre patrzyły z zainteresowaniem.
Ale ważniejsza sytuacja - kiedyś baloniarze startowali z pastwiska, bez zgody, bez pytania. Na szczęście koni nie było, blady swit. Już nie pamiętam czy wylądował ten balon niefortunnie czy od tak próbowali bo nie wiem wiatr im pasował. Dosyć nieudolny był to start bo zerwali liną 1/3 trawy
Już nie pamiętam jak sprawa się skończyła, czy poszły jakieś pieniądze za to czy nie.
Ale wyobraźni brakuje czasem tak po prostu.
U nas na poczatku wojny na Ukrainie latała masa helikopterów wojskowych i latały nisko. Spodziewałam sie, ze konie zrobią aferę, ale tylko patrzyły mimo mega hałasu. Ten gatunek to naprawdę ślepy zaulek ewolucji - kota w wysokiej trawie usłysza i sie splosza, ale uzbrojony helikopter wojskowy ktory hałasuje tak ze szyby sie w oknach trzęsą juz jest ok. Na pewno z tych dwoch większym zagrożeniem jest kot...
https://tvn24.pl/krakow/zakliczyn-wlasciciel-zabil-chorego-konia-bo-nie-mogl-dodzwonic-sie-do-weterynarza-st8568980?fbclid=IwY2xjawLus5JleHRuA2FlbQIxMABicmlkETBrVFhWMTM4UTd5ek5MVkIyAR6zGMRA28XMyjqemXDJHrS_I0cW5RIgKN6cQRffJWkIfiZTVHMUAgj6oNP3aA_aem_it9p_33IL_Q4KJv5iKpT1A
wiecie co mnie wkurza ? państwo nakłada na nas obowiazek zapewnienia pomocy i leczenia ale nie daje nam środków, czyli dostępu do tej pomocy czytaj weterynarza 🙁 gdyby w powiatowych był obowiazkowo jeden dyżurujacy na wypadek takich sytuacji to rozumiem, ale sami wiemy jak to wygląda 🙁 i wiem, wiem zaraz podniosą sie głosy że NIE DA SIE wrrrr......
blucha, Temat kilka wpisów wyżej przegadany , chyba na maksa....
No tak, no jakby ktoś chciał się konia złośliwie pozbyć to ubijałby sam, narażał się na problemy i koszty (utylizacja, tego nie zakopiesz łopatą pod śliwką w ogródku), zamiast oddać na karmę dla lisów czy inną kiełbasę i jeszcze zarobić 🙄

Bardziej humanitarnie byłoby czekać i zostawić na godziny w bólu? Nie każdy wet ma też dostęp do morbitalu przecież, znaleźć weta to jedno, znaleźć takiego z odpowiednimi środkami to drugie.

To co mnie wkurza, nie tylko w jeździectwie, to ginąca zdolność logicznego myślenia i taki common sense. Idealizm i brak trzeźwego osądu.
Są sytuacje, których nikt nie chce. Nikt. Jednak się dzieją i trzeba to jakoś ogarnąć.
Jak się dzieje prawdziwa patola to nikt nie patrzy, nic się nie da zrobić. Jak komuś zdarzy się tak patowa sytuacja to nagle wszyscy widzą, wszyscy zainteresowani, zgłaszają i jednak się da...
Ostatnio znajoma trenerka miałą taką sytuacje. Przyjechała do stajni, na trening i zauwazyła z koń leży na pastwisku. Kolka. Właściciel w drodze,w międzyczasie telefony do wetów. na 14 numerów, 2 osoby mogły przyjechać, jedna 5h póżniej, druga w srodku nocy, wiec jakieś 12h póżniej. AKurat ktoś z przyczepą byl w stajni, zapakowali i zawieźli do kliniki (dobrze, że mamhy jedną "blisko" Trójmiasta więc w 1,5h byli na miejscu. Koń do uśpienia. Gdyby nie to ze akurat była opcja transportu i koń się nadawał do tego transportu, to by pewnie męczył się godzinami w stajni aż wet by dojechał, o ile MIAŁBY morbital, bo nie kazdy ma/...
Widziałam to wrzucone przez fundacyjkę która oczywiście wraz z komentującymi przyjęła narrację jaki to właściciel zły i w ogóle jeździectwo złe i okrutne, koń na pewno był przeciążony pracą...
Znowu temat jest kręcony przez ludzi, którzy nie mają pojęcia jakim problemem bywa dostępność weterynarzy i jak tragiczna to jest sytuacja dla właściciela.
Mnie wkurza że tydzień temu kupiłam sobie litrowy preparat na muchy za który dałam 120 zł, raz użyłam na swojego konia, wczoraj biorę butelkę a ona pusta. Jakoś nikt nie poczuwa się do obowiązku, żeby chociaż mi powiedzieć, że z tego korzysta.

Czy jest sens zakupić małą butelkę ze spryskiwaczem “noname” i do takiej przelać spray na owady? Czy ta chemia nie straci jakoś na wartości? Nie mam już pomysłu jak się zabezpieczyć przed zabieraniem moich rzeczy. W aucie nie będę tego magazynować bo przy upałach to wyparuje jeszcze szybciej. Niestety nie mam szafki na klucz 🙁
patkahm, jeśli nie ma opcji na szafkę/pakę to może po prostu skrzynka pod kłódką?
patkahm, co za chamówa 😮 Możesz przelać, my kupujemy wyłącznie duże baniaki i przelewam do innych małych spryskiwaczy, wszystko jest potem ze środkiem ok.
patkahm, ale chamstwo. Mysle ze ktos sobie ladnie przelal a nie podprowadzał regularnie skoro tak szybko.

Wez nie wyrzucaj tej butelki tylko nalej wody, barwnika spozywczego i juz bedziesz wiedziala z kim rozmawiać 😎🤣
Znalazłam też mój step 2 do konserwacji wyrobów skórzanych wśród rzeczy innej osoby. Ktoś przeczytał “conditioner” i myślał że to odżywka do grzywy. Staram się już chować wszystko jak tylko mogę, bo szkoda mi wydawać na kogoś swoją kasę
patkahm, o to juz wiesz kto to mozna robić awanti. Chyba ze ktoś sprytny zlodziej i odlozyl nie do siebie. I tak bym miała wąty, a jestem generalnie spokojnym czlowiekiem, nie mam problemu sie dzielić o ile ktoś nie robi sobie jaj i pyta. Nie jestem instytucją charytatywna, ty chyba też nie. Wkurza to strasznie bo nie powinnaś musieć mieć szafy, a życie życiem
Ja mam Armex w butelce po czymś innym. Jestem BARDZO ciekawa co by było, gdyby ktoś se radośnie tym armexem konia psikał....

patkahm, Skrzynka z kłódką. Taka np. skrzynia ogrodowa. W jednym pensjonacie miałyśmy na spółkę z paroma pensjonariuszami.
Skrzynki narzędziowe są też zamykane na kłódki, kiedyś miałam w takiej szczotki i właśnie preparaty, bo i jedne i drugie niezamykane rozchodziły się 😉 skrzynka narzędziowa jest o tyle dobrą opcją, że zajmuje mało miejsca, może być na kółkach, dwupoziomowa, można nią pojechać pod boks konia i mieć wszystko pod ręką 🙂
Dzięki za nakierowanie na skrzynkę narzędziową zamykaną na kłódkę - nie wiedziałam o istnieniu takich. Już zamówiłam. Niestety skrzynia ogrodowa jest za duża a w siodlarni nie mam miejsca by ją trzymać.
patkahm, Skrzynie ogrodowe są różne, ale może być dowolna skrzynka tak naprawdę. My mieliśmy po prostu skrzynię z pokrywą, gdzie była przewiercona dziurka i tam się zamykało kłódką i już. Upierdliwe, dwa klucze do stajni nosiłam, ale no odkąd w 2 dni(!!!) "nagle" zniknęła mi pasza z worka (w sensie, cały worek nagle "wyparował"....), to stwierdziłam, że no kuźwa, sejf tu przytaszczę jeśli będzie taka konieczność...
Ja mam taką skrzynię na paszę, jako ochrona przed szarymi mendami https://febestore.pl/skrzynie-plastikowe/1555/skrzynia-ogrodowa-cygnus-270-litrow-ciemnoszara.html
W 270 l wchodzą mi 3/4 worki plus jakieś derki itd, znajoma na 380 l i tam wchodzi 8 na lekko. Łatwo się to składa, jest miejsce na kłódkę.
Wracając do tematu samodzielnego uboju.
W Polsce można samodzielnie ubić zwierzę hodowlane z broni palnej- tylko trzeba mić kurs (no i bron oczywiście). mało kto, z tego korzysta, bo jeśli zwierzę ma być potem do spożycia to musi być na miejscu powiatowy. No i tych kursów prawie u nas nie organizują... trzeba się kopsnąć za Odrę.
W sytuacji, gdy mamy taki koński zonk - to warto dzwonić do powiatowego, on sam pewnie dupska nie ruszy, ale może mieć namiary na rolników posiadających takie uprawienia.

Czasem można póbować zawołać na pomoc policję.
dzwonić do powiatowego to sobie mozemy chyba ze jest dzień wolny lub święto 🙂 a jak ty sobie wyobrażasz ,,pomoc,, policji w sytuacji gdy masz zwierze do uboju i brak weta pod ręką ?
blucha, "odstrzeliwują" tak, jak potrąconego dzika🙂, jak jest "sytuacja zagrozęnia życia, czy jakaś tam isntancja".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się