ja to tak czytam czasem te awantury tutaj i mam wrażenie że afera jest o poglądy których nikt nie wyraził ale że sie lekko sprzeciwił to sprowadzane jest to do ekstremum. Tj. nie zgadzasz sie ze mną więc musisz być z ekstremalnie przeciwnego "obozu"
Taka tam obserwacja. donkeyboy, tak. Dokładnie tak jest.
klaudiabolusiowa, Tak, to było ironiczne. Ataków na mnie nikt nie zauważa, nikt nie tłumaczy że chyba ktoś się zagalopował w momencie kiedy ludzie piszą nieraz naprawdę chamskie przytyki. Ja napisałam „słoneczko” i jest problem 🙂
Nevermind, jak piszesz celowo w ten sposób, to nie rozumiem czemu jesteś zdziwiona, że część osób na tym forum odbiera Twoje wypowiedzi negatywnie? Twoja opinia czy zdanie nie jest złe wobec różnych spraw, ale sposób w jaki je przekazujesz już tak.
rudziczek, tak się składa że nie atakuję, tylko odpowiadam. Ale jak ktoś Kalemu ukraść krowę, to już grzech 🙂
klaudiabolusiowa, serio tylko tyle wyciągnęłaś z tej wymiany zdań? To że w moją stronę są od lat kierowane wypowiedzi w tym i gorszym tonie to już jest okej? Fajnie wiedzieć 😀
Nevermind, wyciągnęłam dużo więcej, ale zachowam to dla siebie, bo nie mam ochoty na ironizowanie i opryskliwe przepychanki. 😉 Mimo, że w Twoją stronę zwróciłam uwagę na wydźwięk Twoich wypowiedzi i odbiór jako osoba czytająca, to i potraktowałaś mnie jak część użytkowników tego forum, chowając się pod parasolem osoby pokrzywdzonej z dużą dozą uszczypliwości w swoich wypowiedziach, a nawet wcześniej nie miałyśmy żadnej wymiany zdań w innych wątkach 🙂
klaudiabolusiowa, czy byłam dla Ciebie złośliwa? Powiedziałam Ci, że się nie znasz? Że jesteś głupia? Jedyne co Ci się nie podoba w moich wypowiedziach to „ton”. Serio?
Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - to jakiego tonu mam używać? Skoro gdy używam normalnego tonu i argumentów to spotykam się z wyśmiewaniem i poniżaniem? Ja też mam swoje granice cierpliwości. Ciekawe, że ton wypowiedzi nie podoba Ci się jedynie u mnie. Nie widziałam, żebyś napisała słówko na temat „tonu” albo wprost chamstwa innych osób. Bardzo mi przykro, że obraża Cię mój ton.
Tak, to była ta straszna wredna ironia. Najwyraźniej jestem straszną osobą o strasznym tonie. Dostałam tutaj już gorsze przytyki, pożyję i z tym. Myśl sobie co chcesz 🤷
Edit: i nie, nie „dziwi mnie” reakcja innych ludzi na mój ton. Dziwi, a raczej mierzi mnie ich reakcja na normalne wypowiedzi, w normalnym tonie i z normalnymi argumentami. Z takimi osobami nie da się normalnie dyskutować. Niestety.
Nevermind, daj już spokój, bo jak zwykle wszystko odbierasz jako atak personalny.
Wypadek paskudny. A sprzedać mógł chyba ktoś, kto to nagrał z transmisji... (?) Z jednej strony brawo dla organizatora, że w branżowych mediach przeszło bez echa. Z drugiej po takim nagraniu hejt popłynął jak Misisipi :/
No nie wytrzymam... Nevermind, pytasz czy byłaś dla klaudiabolusiowa złośliwa. Stronę wcześniej napisałaś: klaudiabolusiowa, słonko, ale ja piszę właśnie o tym że trzeba dostosowywać metody do konia. Tylko to działa też w drugą stronę: nie zawsze trzeba używać bata. Zazwyczaj nie trzeba. I tutaj już się całe dostosowywanie metod sypie, bo jak to, przecież bat jest super hiper potrzebny 🙃
Nie czujesz jak chamska jest ta wypowiedź gdy kierujesz ją do osoby która nigdzie nie napisała że bat jest "super hiper potrzebny"? Odnoszę wrażenie że w prawie każdym wątku stawiasz sobie wymyślone przez siebie, luźno bazujące na cudzych wypowiedziach tezy i bronisz ich zaciekle - czy to w wątku ujeżdżeniowym co skręcił na temat padokowania, czy to w wątku o przepisach dotyczących startów. I nie, to nie są normalne wypowiedzi w normalnym tonie bo normalnie ludzie nie stosują sarkazmu i nie wywyższają się bezpodstawnie względem innych osób które nic im nie zrobiły- zdrowa dyskusja tak nie wygląda.
A co do Faktu i tego obrzydliwego nagłówka i obrzydliwej grafiki - w dobie clickbaitów już nic mnie nie zdziwi, niestety 😕 Osoby postulujące o uczynienie koni wolnymi i tak nie rozumieją, ile pracy wymaga utrzymanie jednego konia przy życiu i we względnym zdrowiu.
Nevermind Napiszę po raz kolejny: konstruujesz wypowiedzi w taki sposób, że ludzie czują się przez Ciebie atakowani. Masz dwie opcje- zmienić sposób wypowiedzi lub olać to, że Ci się odgryzają. To naprawdę jest Twój wybór.
leleiria, jest super hiper potrzebny według tego forum. To miałam na myśli.
Fajnie, że zareagowałaś kiedy ludzie wywyższali się względem mnie, kiedy pisali że ja to się na niczym nie znam, kiedy próbowano mi wmówić, że kwadrat wzmocnień nie istnieje 🤣 Kiedy wmyślali sobie co napisałam, mimo że pisałam co innego… i obrażali mnie na tej podstawie. A nie czekaj, nie zareagowałaś. Nikt nie zareagował.
Wiesz co, mam swoje granice. Anioł by się wściekł, a ja święta nie jestem. I tak, trudno nie być ironiczną w momencie kiedy ludzie poniżają mnie i mój poziom (beznadziejny podobno), a potem się okazuje że sami nie mają za dużo doświadczenia 🙂
Problemem nie jest to, że ja jestem złośliwa, tylko to że się nie zamknęłam kiedy reszta forum tego chciała. Większość osób piszących z sensem opuściła forum lub pisze od wielkiego dzwonu - bo dostali kilka przykrych uwag i przestali pisać. Historia pokazała już wiele razy, że dla rv mogłabym sobie jechać po każdym z góry na dół, gdybym tylko była po „właściwej” stronie. Cóż, nie jestem 🙂
Nevermind, nie obraź się ale moja obserwacja dotyczy tez ciebie. Tak, z jednej strony lecą oskarżenia, pląsanie po tęczy, ciucianie etc. to robisz dokladnie to samo tylko ciągnąc swoją stronę. Z twoich wypowiedzi da sie wywnioskować że tu wszyscy inni to są ekhem koniobijcy bo sięgnęli kiedyś po bat. Piszesz ze rv sie wzburzą na słowa że konie trzeba badać a bat nie jest lekiem na całe zło. I kurde serio tak czytam, moze zmęczona jestem i nie widze ale nie widzę tych ludzi popierających pranie chorych koni. Widzę ludzi opowiadajacych o sytuacjach kiedy tak wyszło i zadziałało. Albo kiedy go nie użyli i też zadziałało. Ale wazna uwaga - nie mowimy o tych samych koniach.
I tak, jakakolwiek stawkę koni mial kazdy z nas do czynienia, chyba nikt nie mial do czynienia z tymi samymi końmi, a to każdy koń ma indywidualny charakter, energię, historię i przeżycia ktore warunkują jego późniejsze zachowania. Heh, my jako ludzie też.
Nevermind, ty naprawdę nie widzisz swojej hipokryzji? Wmawiasz że niby ktoś na tym forum twierdzi, że bat jest super hiper potrzebny i bez bata się nie da, jednocześnie użalając się, że to tobie wpycha się słowa których nie powiedziałaś - tylko że to jest dokładnie to, co ty robisz. Jeździsz po wszystkich bez zahamowań, nawet jak ktoś próbuje być dla ciebie miły - przeczytaj sobie jeszcze raz dzisiejsze posty, jeśli uważasz inaczej.
donkeyboy, nie twierdzę że nie. Tylko, że nie zawsze tak było z mojej strony. Podjęłam wiele prób normalnej, racjonalnej dyskusji na różne tematy. Ale niestety na revolcie było tak od zawsze. Nie będę kłamać, że nie przejęłam żadnych złych wzorców. Widzę natomiast, skąd się wzięły (jak choćby z ciągłych ataków na mnie?). Próba jakiejkolwiek racjonalnej dyskusji zawsze brała w łeb.
I tak - chociaż ta uwaga jest też do mnie to uważam że jest trafna.
Facella, zastanawiam się, czy czasem przeglądasz się w lustrze.
klaudiabolusiowa nie była dla mnie ,,miła”. Przyszła z nikąd, nie widząc większości sytuacji i oznajmiła że nie piszę głupio tylko nie podoba jej się mój ton. Tylko, że ten ton z czegoś wynika. Z masy dyskusji, w której Klaudia nie brała udziału. Choćby z tego ile razy na wspomnienie, żeby może w danej sytuacji nie bić konia batem revolta miała reakcję alergiczną. Bo ja NA PEWNO pląsam po tęczy i nigdy bata nie użyłam. Albo z tego ile razy mniej lub bardziej uszczypliwie drwiono ze mnie i mojego doświadczenia. Jak chociażby sama Facella w ten wtorek 🙂
Taak, koń ma odpowiadać i tyle. Kto by pomyślał, że cofanie aż do wpadnięcia na coś to podobny stan paniki do wyrwania w długą? No cóż, żaden z jeźdźców na revolcie jak widać. Przecież każdy normalny koń będzie się cofał bez opamiętania jak tylko mu się pozwoli 🙂
Mam nadzieję, że nigdy nie spotkam „naprawionych” przez Was koni. Nevermind, tak to jest stan bezmyślności i eskalacji emocji, dlatego trzeba konia z tego stanu wyrwać, teraz, natychmiast. Włączyć mu z powrotem myślenie bo będzie nieszczęście.
Trafił mi się nawet ostatnio koń cofający w każdej niewygodnej sytuacji, bo ludzie mu pokazali że to działa. To już nie było przerażenie (pewnie na początku tak, potem połączył kropki że to działa), tylko wyuczone zachowanie które stosował gdy nie chciało mu się roboty. Pancia oczywiście zsiadala. Uprzedzając przebadany, zdrowy, sprzęt dopasowany. Typowy efekt zepsucia przez czlowieka. Pomogło kręcenie go w kółko gdy się cofał, bo okazało się że nie jest fajnie i nie warto pajacowac, już lepiej robić swoje. Ale:
a) zaryzykowałam, bo trafiłam juz na konia który w odpowiedzi na taką próbę poszedł w górę i mówiąc krótko prawie mnie zabił,
b) zrobiłam to, bo próbuję na początek łagodniejszych metod zanim bat pójdzie na randkę z dupa - unikam tego gdy to możliwe co nie znaczy, że za wszelką cenę.
Po prostu konie i sytuacje są RÓŻNE.
I tak, część koni do korekty swoich zachowań potrzebuje konkretnego bodźca, żeby klepki ruszyły się w drogę na właściwe miejsce. Większość osób zajmujących się konmi to rozumie. Nie wiem więc skad takie demonizowanie innych, "większości" i hiperbolizowanie ich wypowiedzi pod ekstremalne założenia. Nikt nie napisał że uwielbia dawać koniom baty ani że to super metoda na wszystko.
Takie podejście prezentują często mało doświadczone osoby, ktore nie miały styczności z różnymi końmi, są w swojej bańce jednego/kilku bezpiecznych koni gdzie coś co robią działa. I okej. Nie każdy zajmuje się tym zawodowo, nie każdy musi jeździć młode czy korygować trudne. Wiele osób ma miłe i fajne konie do jazdy które zrobili inni, bo mogą i czemu nie? Tylko z takiej perspektywy łatwo wydaje się osądy nad czyms, co tylko z wierzchu przypomina nasza bańkę. Łatwo gdybać co by się zrobiło na czyimś miejscu, krytykować i tak dalej.
Nie dziw się, że ludzie tego nie lubią i reagują negatywnie. Nie sądzę żeby to była prywata do Ciebie z którejkolwiek strony, to tylko reakcja na to co piszesz.
kotbury, Nie wiem, może tylko dla mnie jest dziwne chwalenie się milion razy opowieścią, jak koń dzięki Twojemu własnemu treningowi usiadł na skodę octavię. Jednak niezależnie od systemu treningu rozumienie związków przyczynowo-skutkowych jest uniwersalne. Twoim zdaniem to tak działa, że jak zepsułaś konia za pomocą jednej metody, to potem zrobiłaś obrót o 180 stopni i teraz masz nową metodę, więc cudownie rozumiesz konie i trening?
Nevermind, ja to się zastanawiam czy ty masz problem z czytaniem... czy jednak głębszy problem z inteligencją.
NIGDZIE NIE NAPISAŁAM , ŻE ZEPSUŁAM KONIA JAKĄŚ METODĄ i potem go naprawiałam zupełnie innym odmiennym o 180 postępowaniem. Twoje uporczywe fantazjowanie pod moim adresem staje się naprawde żenujące.
Kupiłam konia, kóry okazał się "mniej wpsółpracujący" niż się na początku wdawało. Był dobrze wychowany. Podchodziłam do niego jak do każdego przeciętnego konia. Do innych koni teraz nadal tak podchodzę. A okazało się, że każde moje nieświadome niewyegzekwowanie polecania na 100% koń bardzo szybko wykorzystał. taki charakter. I w krótkim czasie stał się koniem, który odwałał niebezpieczne dla siebie i otoczenia rzeczy.
I nie, nie było to z paniki, z bólu itd. Było bo mógł. Bo ja miałam za małe umiejętności również.
Wieczne pierniczenie o biedniusich konikach bo na pewno zawsze je coś bojcia i cała re-volta to sadole jest durne i niebezpieczne.
Nie wiem, może jak ktoś żyje w bańce jakiejeś to może jak mu koń się zacznie cofać to on zsiada i deliberuje przez pół roku czy to trauma wywołała panikę.
Niestety użytkując konia w przestrzeni z innymi ludźmi można mieć tak, że niebezpieczne zachowanie pojawi się nagle i trzeba najpierw zadabać o bezpieczeństwo konia i ludzi dookoła, chocby kosztem "bata na dupę", a dopiero potem warto szukać wszystkich możliwych powodów (tak w tym równiez bólowych).
I dla mnie to jest oczywiste.
I oczywiście, że zawsze warto "zapobiegać niż leczyć", ale to są konie. I można przegapić w pracy jakąś śytuację, zachowania, nasze reakcje i są konie gdzie się potem można zdziwić. I nie zostaje nic innego, jak wyegzekwować te pieprzone "kilka krowków w przód", albo chociaż stanie pyskiem w stronę strasznego obiektu i dopiero można zsiąść i deliberować co mogło być przyczyną i jak to przepracować bez stresu dla konia.
Przykład mój z koniem na aucie jest DOSKONAŁYM przykłdadem i dlatego go przytaczam, że niesubordynacje bardzo łatwo mogą przerodzić się w sytuacje ekstremalnie niebezpieczne... no chyba właśnie, że ktoś żyje w bańce, gdzie ze stajni idzie korytarzem na halę, albo na placyk i mija tylko ściany po drodze...
A podaję swój przykad (mojego konia) bo tylko niejako 'do takiego mam publiczne prawo". Nie będę pisac nic o nieswoich koniach, bo żaden z włascieli by sobie tego nie życzył.
A z drogią jaką przeszłam z moim aktualnym koniem jestem dumna i nie wiem czemu nie miałabym się tym chwalić. Wczoraj pojechałyśmy w teren, a był prowokujacy wiaterk itd. a jak wróciłyśmy to była impreza i dzieci "pękały" balony koło nas🙂. I ja podskakiwałam w górę bo się mnie moja trauma odzywa zawsze przy strzałach, ale starałam się być "uziemiona" solidnie, a kobyła owszem, zrobiła hightower i obserwowała, ale emocje utrzymała w kupie!
A ja teraz powiem coś być może kontrowersyjnego w kontekście używania bata i tego kiedy używam go bez skrupułów..
Jestem osobą, która baaardzo pozwala być swojemu koniowi po prostu koniem (co mnóstwo osób drażni, nie wiedzieć czemu, bo przy obsłudze i każdej innej osobie mój koń jest idealny, więc to, że pańcia go rozpieściła nie szkodzi i nie zagraża otoczeniu, bo nieposłuszny jest tylko przy mnie), a jednocześnie nie pozwalam na najbardziej naturalny odruch konia - odskakiwanie ze strachu - i za to mój koń dostawał batem. Bo mimo, że jest koniem bardzo odważnym, to raz na ruski rok przy gwałtowności jego odskoku albo przestawiało mi kręgi szyjne, albo wyrywało z siodła. I wykorzeniłam to całkiem. Bo takie zachowania powodowały moją obawę o własne zdrowie i to już dla mnie jest powód do użycia bata. Czy zasługuję na stos?
Przy niekontrolowanym cofaniu spadliśmy rok temu z bankietu (po tym jak koń się już coraz bardziej zacinał na tą przeszkodę). I przy tej przeszkodzie nie miałam też oporów, żeby zsiąść i też wytłumaczyć koniowi, że tutaj jego zdanie mnie nie interesuje. I po takiej (szybkiej) rozmowie nagle dawało się zrobić natychmiast ćwiczenie. Ale robiłam to bo wiedziałam, że mój koń ZROZUMIE co ma robić, bo go znam jak własną kieszeń.
Może są konie, które takiej argumentacji nie rozumieją... jak np koń z filmu od którego zaczęła się cała dyskusja.
patat, specjalnie przejrzałam moje poprzednie wiadomości, i nie dostrzegam co mogło skłonić Cię do wniosku, że mówię o każdym cofającym się koniu - może mnie uświadomisz? Wydaje mi się, że dostatecznie mocno podkreśliłam, o jaką grupę koni mi chodzi.
Odnośnie tego że nikt nie pisze do mnie personalnie… cóż opinia, że „walę takie farmazony, które krzyczą o moim braku doświadczenia, że aż skóra na tyłku cierpnie” chyba jednak była personalna 🙂
Ty sama właśnie próbujesz bardzo delikatnie zasugerować, że nie spotkałam się nigdy z trudnym koniem, w czym nie ma grama prawdy 🙂 Ja też się z wieloma osobami nie zgadzam i nieraz mam wrażenie, że nie poradziłyby sobie z żadnym z „moich” koni 🙂 Ale kulturalna dyskusja nie polega na wyśmiewaniu poziomu innych i używania swoich domysłów jako argumentów.
kotbury, ciekawe, historia którą powtarzałaś wiele razy nagle nie miała miejsca. W sumie mnie to nie dziwi 🙂
Nevermind, ja się z tobą nie zgadzam, a nie wyśmiewam. Nie zgadzam się z tym co piszesz w odniesieniu do mnie, czy wielu omawianych przeze mnie sytuacji. I tyle. Przez neta mam obraz ciebie jako osoby "plonsającej po kosnisowej tęczy". I tyle. Nothing personal.
I jestem w stanie zrozumieć, że czasami próbujesz wniesć inne spojrzenie w jakąś dyskusję bo ogólnie masz rację. U podstaw wielu zachowań leży ból itd. ale nie zgadzam się twoim poglądami na sytuacje, które przeżyłam, czy na moją relację z koniem. Nie masz w tych wypadkach racji.
Meise, a to ciekawe co piszesz.
Po pierwsze z bólem odskaiwania to rozumiem bo żona kolegi dostała wstrząsu mózgu razu pewnego jak jej ogier zrobił taki "cyk". Wyglądało niewinnie ale siła była "kosmiczna". Mózg w płynie mózgowym obił się o czaszkę.
Co do karcenia za spłoszki, ja zażartuję, że wręcz nagradzam. U mnie są sytuacje, że czuję,że siedzę na becze prochu i owa tylko szuka przyczyny do eksplozji... i paradokslanie jak sobie "walnie numerek" i obczai zaraz, że "e, nie bylo wcale straszne, nie ma się czego bać" to potem jest najlepsza jazda ever. Najbardzej nie lubię takich zagrań w terenie bo się boję, żę jak walnę to, koń pooooleccciiii i nie będzie można pokazać, że jednak straszne tam nie było- czyli się zapamieta i się zaczną cyrki terenowa jako stały repertuar.
kotbury, dziękuję za te słowa. Ja z kolei mam wrażenie, że wielokrotnie chcesz za dużo musztry i obawiasz się użycia delikatniejszych środków (jak smaczki). Również nieraz się z Tobą zgadzam, z resztą wtedy o tym piszę. Niestety w wielu dyskusjach odniosłam wrażenie, że piszesz jedno, a następnie zmieniasz narrację o 180 stopni. Może to tylko moja subiektywna opinia.