adriena, o to to. Problem jest taki, że niektóre plusy są opłacone innymi minusami.
Druga sprawa, którą mało kto bierze pod uwagę - prawo w każdym kraju musi być przystosowane do narodu. Niektórzy muszą mieć prawo idiotoodporne, inne prawo na cwaniaczków.
espana, no i to jest ciekawe bo jak rozmawiałam z weterynarzem to odniosłam wrażenie że jest lista substancji. W UK też tak samo jest wyłączanie z łańcucha (domyślam się że to jest prawo UE a nie które Polska wymyśliła) i właściciel ma obowiązek zrobić wpis w paszporcie również (tj. zorganizowania weta do zrobienia takiego wpisu).
adriena, ehhhhh bez przesady, nie wychwalam tylko zauważam różnicę. Akurat sama z jakiegoś powodu też już nie mieszkam tam a tu, więc minusy są mi znane bardziej niż bym chciała. O USA się nie wypowiem, nie dziwią mnie różnice z nimi ale dziwią mnie różnice między naszym krajem a UK i krajach EU za miedzą bo legislacyjnie jest nam bliżej (nawet pomimo brexitu). I faktem jest (bo już sobie sprawdziłam) że mamy w Polsce prawo które tego zabrania, tam nie z tego co wyczytałam. Tzn. też nie możesz sobie założyć sklepiku jako niezarejestrowany podmiot, ale jeśli jesteś apteką legalnie działającą to możesz sprzedawać online nawet leki na receptę. U nas można lek zarezerwować online i to by było na tyle - fizycznie trzeba odebrać samemu. Dopóki się to nie zmieni to nie będzie nawet recept w PDFie i sprzedaży online. Szkoda, bo każdy by zyskał czas, a i ceny substancji - transparentność. Tyle i aż tyle.
donkeyboy, to by miało sens - badanie karencji danej substancji w tkankach jadalnych. A jak nie wiadomo o co chodzi - to wiadomo o co chodzi. Producent tej pasty nie zlecił (nie zapłacił) badań, więc jego produkt wyłącza z łańcucha. Konkurencja zapłaciła i tak odrobaczaną koninę można spożywać. Kuriozum.
donkeyboy, jest lista leków co wykluczaja, nie substancji czynnych. Np grovermina wyklucza a x innych past z iwermektyna nie.
ihp to jest temat rzeka. Imho system niemiecki czy szwajcarski sa lepsze, nie zostawiaja ludzi na lodzie. Różne sytuacje sie zdarzają, ja w ciągu roku mialam dwie tak kosztowne procedury medyczne, ze w systemie amerykanskim 20% coinsurance za obie razem to bylby mój miesieczny dochód, a to juz duzo i nieporownywalne koszty do tych znanych europejczykom, typu prywatnego ginekologa czy rezonasu.
karolina_, wiesz, to wszystko zależy o czym mówimy. Bo wszytko spoko, dopóki twoja choroba nie okaże się poważna (ale mówię o takich poważnych, poważnych) lub gdy czas na podjęcie realnego leczenia nie jest kluczowy. Bo wtedy nierzadko okazuje się, że albo nowoczesne leczenie nie jest dla ciebie dostępne, albo póki się doczekasz podjęcia realnych kroków, to już nie będzie co zbierać. Jakoś nie słyszałam, żeby ludzie z cywilizowanego medycznie świata szukali pomocy w Polsce, pewnie są wyjątki, ale skala na pewno nie jest zauważalna. W drugą stronę natomiast jest to proceder całkiem powszechny, i od lat pracując w tej branży w ogóle nie dziwię się dlaczego, u nas dosłownie na każdym etapie (począwszy od jakości kształcenia) coś kuleje, nie bez przyczyny skutecznością diagnostyki i leczenia plasujemy się w ogonie cywilizowanego świata.
Lhp nie zgodzę się z takim negatywnym obrazem służby zdrowia (chociaż mnie wkur...ją na kazdym kroku), ale mamy w Pl dobrych specjalistów w różnych dziedzinach medycznych. Mamy świetnych okulistów, neurochirurgów, kardiologów, chirurgów. Miałam z takimi do czynienia i naprawdę szacun.
lhp, Polska sklonowala sobie system z UK, który tam tez nie działa. W DE jest to rozwiazane inaczej, masz powyzej pewnych zarobkow możliwość ubezpieczyc sie prywatnie. Natomiast w USA generalnie musisz sie ubezpieczyc prywatnie ale zwykle przez pracodawce, wiec faktyczny wybór masz ogarniczony. Plus i tak jesli chodzi o nowoczesne leki to sporo ubezpieczalni tam ustala dodatkowe zasady nawet jesli juz zdecyduja sie refundowac - wymagaja prior authorization i nie moze lekarz od tak sobie wypisac. Ogolnie wszedzie dobrze gdzie nas nie ma 😅
PS. Jeszcze ciekawsza jest Skandynawia. Tam podatki i socjal sa tak wysokie ze przy decyzjach czy refundowac leki wliczane sa stracone lata pracy i np. zasilek dla niepełnosprawnych.
adriena, oczywiście że mamy też dobrych specjalistów, nigdzie nie napisałam, że tak nie jest. To ogólny poziom mamy niski, co generalnie znaczy, że idąc do lekarza z przypadku raczej trafisz na gorszego niż na lepszego, a z poważną chorobą taka loteria jest co do zasady mało zabawna.
Karolina, tam wymaga autoryzacji, u nas nie jest dostępne. Co lepsze? Bo nawet jak Cię stać i chcesz zapłacić 100%, to też nie zawsze się da.
lhp, czasami to, ze nie da sie nawet odplatnie dostac leku wynika z dopuszczenia do obrotu i prozy zycia. Zwykle zielone swiatlo od FDA jest kilka miesięcy szybciej niż od EMA, potem jeszcze w kazdym kraju Unii trzeba ogarnac dystrybucje - co czasami sie nie oplaca albo jest priorytetem 10 kategorii jak docelowa pula pacjentow jest mala w danym kraju (a tak bez refunfacji bywa). Szczepionki dla koni na wirus zachodniego Nilu tez sa w Polsce dopuszczone do obrotu tylko nie oplaca sie nimi handlowac tutaj i nie sa dostępne. Tak jak juz padlo w tym watku - weterynaria to biznes, tak samo medycyna to biznes i farmacja to biznes. Jak czegos sie w danym kraju nie oplaca sprzedawać bo popyt jest za slaby to sie tego nie robi.
_Gaga, - ale jest numer paszportu czy czipa służący m.in. do identyfikacja, prawda? 😉 keirashara, jaki odsetek psów ma chipa? 10%?5?
Koty? 1%? Nie wspomnę o papugach czy chomikach...
_Gaga, nie ma co porównywać koniowatych do psów i kotów, bo od wielu lat koniowate chip muszą mieć, koty i psy chyba jeszcze nie.
Swoją drogą jak leki na receptę dostawałam na kota i jedynym przypadkiem kiedy ktoś gdzieś czytał czip i go gdzieś wpisywał to była szczepionka na wściekliznę bo jest to jeden z warunków przekraczania granicy. Zwykła pisana recepta miała taką identyfikację: Mruczek, 1 rok 3 mc, właściciel Donkeyboy, adres zamieszkania XYZ, wystawiona przez lek. wet. ABC nr 123 i podpis + instrukcje. I takie coś mi w aptekach internetowych przyjmowali.
_Gaga, a bardzo chętnie, to masz rację problem identyfikacji jest trudniejszy. Chociaż to co opisałam wyżej jest e-receptą, i nigdzie tego mikroczipa właśnie nie potrzebowali (poza wścieklizna)
_Gaga, - dla mnie istnienie takiego systemu byłoby zachęcające do wyrobienia dokumentów/chipa dla zwierzaka. Albo się bujasz z papierem i możliwością odmowy wydania leku, bo Pani w aptece nie ogarnia jak wbić, albo zrobisz dokumenty i możesz mieć receptę w telefonie, prosto, łatwo, sprawnie 🙂 żadnych wątpliwości dla kogo to i po co.
Wielu rzeczy kiedyś nie było, ale mogą być, ułatwiać życie. Obecnie jadąc po drodze do stajni wiochami widzę stragany z truskawkami i wielkim znakiem - możliwość płatności blikiem. Kto kiedyś myślał, że na wioskowej drodze zapłacisz telefonem za truskawki, jeszcze z 10 czy 15 lat temu? 😉
Z innej beczki, co mnie wkurza... wkurzają mnie dwukierunkowe zamki w jeździeckich ciuchach 😒 Czy tylko ja tym dolnym zamkiem zahaczam o przedni łęk i rysuję skórę? Jak mam ciuch z jednokierunkowym, to tego nie ma. Nie lubię jeździć z rozpiętymi ubraniami więc nie rozsuwam dołu, no bo jak to wygląda, a ja na koniu wyglądać lubię 😅 I to mnie wkurza 😫🤣
Fokusowa, nie wiem kto miałby zapłacić za wdrożenie takiego systemu dla recept wet. Sama receptę tez na dziś trzeba fizycznie zostawić w aptece, wiec zadne pdfy wysyłane nie przejdą.
karolina_, ktoś , kto to zrobi zarobi dużo pieniędzy...
Sama się zastanawiam czy tego nie rozpisać i z kimś do spółki nie wdrożyc, plus apka "elektroniczny paszport" konia. Czyli masz cyfrowy zapis wizyt vet. = cała historia podanych leków i leczenia- dostępna tylko dla Ciebie. Możesz, jak chcesz dawać podmiotom zewnętrznym dostępy ograniczone- np. urzędnikom sprawdzającym podanie leków wykluczającyh z łańcucha żywieniowego (będa się nasilać kontrole), innym vetom gdy przejmują leczenie itd. nawet kupującym jeśli jesteś uczicwy i chcesz pokazać, zę kon nie miał kontuzji, albo wąłsnie jakie miał.
przechowywane tam by były np. wyniki badan krwi nie w formie "skanu papierka" tylko AI by zczytywało parametry i moglo robić wykresy per dany parametr.
Docelowow apka rozszerzona o diety i suple, czyli wpisujesz czym akrmisz i jak i wylicza ci ile czego masz, a czego ci brakuje i sugeruje co dodać/zmienić + z wynikami krwi robi analize sama.
kotbury, trzymam kciuki, zeby to sie udalo, bo byloby przydatne. Nie wiem jakie masz możliwości, ale normalnie to nie jest tak o "wdrożyć" cos jako oficjalny system. Jest przetarg, wygrywa go jakas firma (zwykle bardzo duza typu Comarch albo Asseco), jest sporo dodatkowych szkolen dla pracownikow tylko dlatego ze to zamowienie publiczne (typu rodo). Z e-receptami wet dla koni to tez kwestia kto jest kompetentny, bo raczej nie ministerstwo zdrowia. Musiałby sie ARiMR, który ma bazę koniowatych podpiąć jakoś pod ich system - o ile w ogóle sa kompatybilne. Nie chce spekulować czy to w ogóle jest możliwe, temat znam z opowieści i nie wiem. Plus pytanie czy to faktycznie jest uzasadniony sposob na wydawanie publicznych środków (imho nie).
karolina_, prywatnych środków. I płatne abonamenty w zależności od modułów, z których chcesz korzystać. Plus abonamenty "bez reklam", a jak ktoś nie chce płacić to ogląda reklamy, za któych emisję apka zarabia.
Apka się musi jakoś utrzymac.
Był taki projekt składany w ramach prow I ncbir, uwalony ( chyba 2020-2022). Był opiniowany przez ekspertów od prawa farma i nie wiem czy nie izbe- z tego co pamiętam, Był problem z gatunkami w łańcuchu spożywczym i karencjami i lekami neurotropowymi. Robiliśmy do tego przymiarkę ( jako podmiot od lekówi i supli wet), ale po rozmowach z EMA, zrezygnowaliśmy.
Od początku 2024 Polska miała wprowadzić elektroniczną książkę leczenia zwierząt gospodarskich, od półtora roku wymagają od nas prowadzenia dokumentacji bez podstaw prawnych, w tym roku wypuścili jakiegoś gniota do testowania. Chodzi głównie o kontrolę stosowania antybiotyków itp. Tyle w temacie systemowych zmian 😉
ps. koń wg polskiego prawa jest jadalny i wyłączenie go z "łańcucha pokarmowego" nie wpływa na sposób prowadzenia dokumentacji
ogurek, a gdybyś miał takie narzędzie, że podczas wizyty od razu (albo potem z domu) jak wprowadzasz co podałeś / poszło na danego konia i możesz od razu np. w terenie podejrzeć co kiedyś ten kon dostawał (i miec info o nim wiek, waga itd.) to byś korzystał, czy za duzo pierniczenia?
I gdybyś widział ile czego (pierwaistki z supli itd.) ten koń dostaje i gdybyś miał własnie abdania krwi wcześniejsze po załadowaniu pdf,a z wyniczkami rozpracowanego na wzrosty i spadki per dany parametr plus % w przeliczeniu na masę konia to czy to by tobie ułatwiało prace?
kotbury, problem w tym, że dopóki nie będzie to wymagane prawnie i ujednolicone, to nie zadziała, w szczególności płatne apki.
Jeden wet będzie korzystać z apki x, drugi y, trzeci wcale, właściciel uzna, że to za dużo pierniczenia z wklepywaniem co koń je i w jakiej ilości, a jeszcze płacić za to jakiś pewnie abonament, to już w ogóle po co. Szczególnie że dokumentację papierową i tak trzeba dalej prowadzić.