Kącik Ujeżdżenia

Arimona, siwy (Ich Weiss) chyba się przygryzł, może przełożył jęzor nad munsztuk. To nie był jego dzień, miał bardzo nietypowe kiksy (utraty galopu), podobnie jak Quantaz. Może konie czuły zmianę pogody? Bo dużo było błędów w GP i przejazdów słabych jak na te pary.
Post pod postem bo już nie mogę edytować. Czysty przypadek (kawałek paszy/sieczki skaleczył dziąsło?) bo krwawienie było z naciętego dziąsła nad siekaczami. Wędzidło i munsztuk leżą przecież daleko od siekaczy. https://www.facebook.com/share/3PF45gqu6Bdy44oD/
Facella   Dawna re-volto wróć!
20 kwietnia 2024 00:04

Kittel wygrał World Cup Freestyle w Rijadzie. Fry eliminacja, krew od wędzidła. Same old, same old jak to się mówi.

Arimona, właśnie nie bardzo od wędzidła, bo nie wiem jak miałby zostać skaleczony wędzidłem na dziąśle nad siekaczem. Przepisy są jednak takie, że ślad krwi w pysku = eliminacja (i dobrze; lepiej niesłusznie wykluczyć 10 pechowców niż raz nie wykluczyć tego, który zasłużył)
Miałam na myśli że w pysku krew, a nie na boku, wypadek jak zawsze.

KaNie takie rzeczy to nie za naszego życia, albo wcale. Bo to mogą być skaleczenia z boksu albo padoku.
Arimona, tak jak Ci wyżej pisaliśmy obie - krew z rozcięcia nad siekaczami. Siekacze nie są na boku, to są te duże zęby z przodu paszczy - jedynki i dwójki u ludzi, u koni jeszcze trójki. Jak to jest możliwe od ręki, jak wędzidło i munsztuk masz dużo głębiej?

Co do skaleczeń z boksu/padoku w ryju - to są często akcje gdzie coś się wbiło i mega trudne rzeczy do zdiagnozowania aż koń nie spuchnie jak bania a to co się wbiło nie zacznie ropieć. Na szczęście przy obecnych możliwościach dentystycznych to się rzadko już zdarza, ale jak ktoś nie ma dobrego i uważnego dentysty to może być lipa.
W tym samym artykule właściciel i zawodniczka powiedzieli że tej rany nad siekaczami nie znaleźli i że się mógł ugrzysc w wargę tuż przed wjazdem na czworobok.
Arimona,
Rozwalone kąciki i wielkie siniaki na dziąsłach od wedzidła są łatwe do zdiagnozowania.

Arimona, właśnie nie bardzo od wędzidła, bo nie wiem jak miałby zostać skaleczony wędzidłem na dziąśle nad siekaczem. Przepisy są jednak takie, że ślad krwi w pysku = eliminacja (i dobrze; lepiej niesłusznie wykluczyć 10 pechowców niż raz nie wykluczyć tego, który zasłużył)

Facella, ja niestety nie zgadzam się z tym, że lepiej wykluczyć 10 niewinnych. Bo niby dlaczego!?

Konie się przygryzają. Często. Czy mają wędzidło czy nie. To jest potwierdzone naukowo. Serio.
Częściej się przygryzają od nachrapnika, lub jego braki niż od wędzidła. Też zbadane.
Jak masz konia, który ma mięsiste poliki ( a teraz sporo ma) to bardzo często w pysku będzie krew.
Ba! nawet wożąc dupę rekreacyjnie często fundujemy koniom krew w pysku ale tego nie sprawdzamy i jak sobie schodzimy do boksu, a po drodze koń jeszcze trawkę skubnie to już tego nie będzie widać. Nikt z nas nie wkłada do japy białej rękawiczki.
Facella   Dawna re-volto wróć!
20 kwietnia 2024 18:14
kotbury, ale mnie nie musisz przekonywać, że konie się przygryzają. Mnie też się zdarzyło zsiąść i zobaczyć krew w pysku (bo sprawdzam), a nie jeżdżę na ostrych kiełznach, nie mam betonowej łapy, nie używam patentów, nie zapinam nachrapnika na chama. Ot kucyk memłał mordą i się przyszczypnął, shit happens. Jakby to zdarzyło się na zawodach, to bym przyjęła elimkę i trudno. Rules are rules. Jeśli dzięki temu ma wylecieć ktoś, kto rzeczywiście swoją jazdą rozpieprza koniowi pysk, to się na to godzę. Czy to jest fair wobec zawodników? Nie zawsze. Czy to jest fair wobec koni? Zawsze. A w świetle tego, ile kontrowersji ostatnio dzieje się wokół jeździectwa, potrzebujemy być fair wobec koni.
Facella, ale żeby być fair wobec konia, który się sam przygryza to by trzeba było:
PRZESTAĆ NA NIM JEŹDZIĆ, a nie wlepiać elimkę zawodnikowi🙂... szczególnie po tym jak już "szkoda koniowi się stała".
Nie uważam, aby wspomniana zawodniczka- bo o tym tu mowa- miała betonową łapę. Nie uważam również, że munsztuk to patent.
Owszem przepisy są przepisami. Dlatego rozumiejąc jak funkcjonuje koń i znając przepisy tak bardzo frustrujące są netowe krzykaczki i gównoburza w okół tej elimki.

Ty możesz mieć komunistyczną mentalność i godzić się na to, że w imię "wyższego, niesprecyzowanego dobra koni" ucierpieć mają osoby niewinne. Inni nie muszą mieć takiego poglądu. Nie jestem zwolennikiem idei "cel uświęca środki".

Facella   Dawna re-volto wróć!
21 kwietnia 2024 11:29
kotbury, ojj nie, do komunistycznej mentalności mi bardzo, bardzo daleko, ale tego nie możesz wiedzieć (zatem nie wiem po co to oceniać).
Nigdzie też nie napisałam, że Charlotte ma betonową łapę, a munsztuk to patent. Wspominałam o łapie i patentach, żeby je wykluczyć jako powody przygryzienia w moim przypadku. Samej Charlotte jest mi szkoda w tej sytuacji, jeśli rzeczywiście krew nie wzięła się od działania ręki. Gównoburza zawsze była, jest i pewnie będzie.
Jeśli koń rzeczywiście przygryza się non stop na treningach, a nie jednorazowo, to może faktycznie trzeba rozważyć, żeby przestać na nim jeździć, tylko to się robi na znacznie wcześniejszym etapie, niż GP. Nie każdy koń musi chodzić GP, w ogóle nie każdy koń musi pracować pod siodłem albo na wędzidle, jeśli to ono powoduje regularne przygryzienia.
Nevermind   Tertium non datur
22 kwietnia 2024 01:39
kotbury, Odnoszę wrażenie, że Ty jesteś po stronie ,,najpierw ludzie", ja zawsze będę ,,najpierw konie" i tutaj się nie dogadamy.

Czekanie na konkretny dowód niestety daje duże pole do manipulacji. A eliminacja nie jest niewiadomo jaką karą, do tego jest zupełnie logiczna - koń ma uraz w pysku, chyba jasne, że nie powinien jechać dalej?

Odnośnie tych ran w pysku u koni - akurat miałam na jeździe sytuację, że koń nabawił się obtarć w pysku, dosłownie dwa małe obtarcia. Wargi momentalnie całe we krwi. Pysk obszukany dokładnie, nic więcej nie było. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że można tej krwi nie zauważyć...
Przygryzienia zdarzają się, ale jeśli bardzo często to warto zajrzeć do paszczy i zobaczyć w jakim stanie są zęby, jak leży wędzidło. Na pewno nie jest to normalne.

I dobrze że są takie przepisy. Tak to każdy by się tłumaczył że akurat mu się koń sam z siebie przygryzł i co zrobisz? Ludzie cwaniakuja jak tylko moga. Niestety dobro koni jest a przynajmniej powinno być ponad zadowolenie ludzi, i tak wciąż wychodzi za dużo afer związanych z dobrostanem i metodami treningowymi. To znaczy, dobrze że wychodzą, gorzej że było co ujawniać. Nie wiem gdzie tu jest "komunistyczna mentalność", po prostu nie można pozwalać ludziom robić co chcą ze zwierzętami bo to nie są przedmioty i muszą być prawa chroniące je w jakiś sposób, nikt mi nie powie że nie zmusza to części ludzi do przynajmniej jako takiego dbania, bo o empatię czy podobne odruchy nie ma co ich podejrzewać.
Facella, odniosłam się do twojego stwierdzenia, że lepiej żeby 10 niewinnych dostało po dupie. Taki tok myślenia odrzucono przy zamachu na WTC i nikt nie zestrzelił samolotu. Gdyby wtedy poświęcić tych 50-ciu - ocaliło by się setki 🙂. To byłby właśnie komunizm.

Nie dyskutuję z przepisami. Inaczej się nie da i tyle. Nikt nie będzie tam z mikrospopem stał i badał konika. Dyskutuję z poglądem jakoby każda krew w pysku była winą złego działania ręki, źle dobranego wędzidła, niezrobionych zębów czy za ciasnych nachrapników.

Nie jest. Konie w ekscytacji się przygryzają- nawet z niczym w pysku. Nasze konie udomowione, z niewygimnastykowanymi polikami- które jedzą miękkie sianko, a nie badyle wyszarpywane z krzaczorów przygryzają się częściej niż chcielibyśmy to przyznać.

Nevermind - dokładnie. Ja zawsze jestem po stronie najpierw ludzie ze zdrowym ego, potem zwierzęta. Nie jestem bambinistą. Nie wyrażam poglądu jakoby zwierzęta były biedne i bezbronne i trzeba było z zasady się nimi bardzo opiekować. Opiekuję się moim koniem- bo go użytkuję i nie wstydzę się swojego egoizmu. Dla mnie każda forma świadomego spędzania czasu z koniem jest EGOistyczna. nawet puszczanie konika na piękny, trawiasty padok i "budowanie z nim relacji" jest egoistyczne bo służy zaspokojaniu naszych, a nie konia potrzeb..
Facella   Dawna re-volto wróć!
23 kwietnia 2024 14:21
kotbury, ale ja właśnie o tym mówię. Nie każda krew w pysku wynika z winy jeźdźca czy sprzętu. Tylko tego nie da się łatwo ustalić i dlatego jest krew = eliminacja. Nieważne z jakiego powodu ta krew się tam pojawiła. I ten przepis jest dobry, nawet jeśli nie zawsze sprawiedliwy wobec zawodnika.
Wiecie co, kiedyś zdążyłam przyprowadzic konia na plac a tam fontanna krwi z paszczy. Dosłownie. W 20 m drodze że stajni na plac, która pokonał w ręku, zgubił capy z obu górnych jedynek (trzylatek). Także tak, czasami nie ma to nic zupełnie wspólnego z człowiekiem na górze, nawet go nie musi być na górze.
Nevermind   Tertium non datur
23 kwietnia 2024 14:47
karolina_, sytuacja którą przytoczyłam też nie była winą jeźdźca, w zasadzie minuta i całe wargi we krwi. Zastanawiam się tylko, jak wobec tego może dojść do czegoś takiego (cytat z kotbury):
Ba! nawet wożąc dupę rekreacyjnie często fundujemy koniom krew w pysku ale tego nie sprawdzamy i jak sobie schodzimy do boksu, a po drodze koń jeszcze trawkę skubnie to już tego nie będzie widać...bo właśnie trochę tej krwi jest, zostanie choćby na wędzidle...
Nevermind, jak się przygryzie wysoko na początku jazdy to do końca jazdy (jak się nie spienił od razu na różowo) to już śladu nie będzie.
Nevermind, jak jest tylko minimalne obtarcie to po chwili juz tego nie zobaczysz, ale komisarz bezposrednio po przejezdzie biala rekawiczka sprawdzi. Po wiekszej ilosci krwi tak, zostaja slady.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się