Kurczę, kurczę, tyle odpowiedzi a ja w robocie od rana do nocy... Na szczęście tylko ten tydzień więc jeszcze nie mam wyrzutów sumienia, że baby zostawiam 😉
Więc tak - dziękuję wszystkim za ogólne wsparcie. Naprawdę miło czytać Wasze wpisy, mimo sytuacji 🙂
Dalej:
maluda, fakt nie były tam same. Z tego co wiem to był tam jeszcze jeden młodziutki kocurek, półroczny i starszy kocur, który siedział cały czas skitrany. Myślę, że powiedzieliby nam gdyby widzieli, że dochodzi do spięć.
I wiecie o czym wczoraj myślałam? Odnośnie Florki pani w schronie powiedziała, że "wróciła z adopcji bo biły ją inne koty". Zastanawiam się czy a) nie usłyszałam odwrotnie, b) pani przez pomyłkę nie powiedziała odwrotnie. Jak będę mieć chwilę oddechy to zadzwonię i zapytam. W każdym razie gdyby wróciła bo tłucze inne koty to trochę by tłumaczyło całokształt sytuacji.
kasska Oliwka, którą się opiekowaliśmy jakiś czas wyszła z pierwszego domu (hodowli gdzie była matką) właśnie dlatego, że była popychadłem. To przeurocza, spokojna i kochana kocia pani w średnim wieku (10 lat). Sami chcieliśmy ją wziąć ale wtedy jeszcze nie mieliśmy własnego mieszkania 😉 Nie poszła daleko bo do siostry mojego Jakuba gdzie jest maskotką trójki dzieci. Śpi z nimi i ogólnie jest zadowolona. Mam na nią oko cały czas.
Klaudia777 znajomych zaczynam pytać ale na razie powoli. Mam też spore wymagania co do przyszłego domu. Nie może mieć w nim gorzej niż u nas 😉
Schronisko odpada całkowicie.
Co do wychodzących kotów to ja się tyle naczytałam i naoglądałam w internecie kotów skatowanych, po wypadkach, bez kończyn, połamanych itp że jestem na nie jeśli chodzi o swobodne wychodzenie kotów. Chyba przemówiły do mnie glosy twierdzące, że jak już człowiek tego kota bierze do siebie (zwłaszcza w bloku, w mieście) to powinien dbać o jego bezpieczeństwo). W rodzinnym domu Chłopa są 3 koty wychodzące. Wszystkie nastoletnie, sprawne i żywe... ale jednak nieeee, u mnie to nie przejdzie. Koty się nie kochają ale żyją w zgodzie. Relacje miedzy nimi są różne ale bez mordobicia.
Ascaia o jakich metodach mówisz? Konkretnie. Myślę, że zastosowaliśmy większość metod, które wypada stosować nie będąc brutalem... Nie zamierzam tłuc zwierząt po ryjach za to, że mają instynkt, którego się słuchają.
sanna wspólnie podjęliśmy decyzję, że jeśli którąś oddamy to będzie to Flora.
jagoda1966 powoli już się rozglądamy.
Ogólnie to już nie zmuszamy ich do przebywania razem. Dla dobra Desny. Wróciliśmy do momentu gdzie laski są oddzielone i wymieniane, żeby żadna długo sama nie siedziała. Jeśli będzie potrzeba to będziemy z tych otwartych drzwi korzystać ale bez spiny i wielkich oczekiwań na cud.
Ponownie wrzucam śmiesznego kota na rozluźnienie