Forum konie »

Co mnie wkurza w jeździectwie?

karolina_, prowadząc działalność zawsze masz takie ryzyko, że ktoś ci nie zapłaci. A jednak lepiej odzyskać pieniądze po latach niż nigdy, prawda? No i jeszcze ja bym to robiła "dla zasady", żeby się ludziom nie utrwaliło, że mogą nie zapłacić i nie ponieść zadnej konsekwencji.
Może doleje oliwy do ognia ale co cię tak w tym zapisie oburzyło? Jeżeli padoki są bez drzew, wiaty to punkt o braku padokowania np powyżej 30stopni jest zasadny, nawet te plagi much mogę zrozumieć

espérer, padoki są z drzewami. Jednak pomijając wszystko, a przede wszystkim to, że wymienione punkty to pogoda w Polsce przez jakąś połowę roku to codzienne padokowanie to jest po prostu podstawa podstaw. Co do plag owadów - stajnia jest zlokalizowana w lesie dość bogatym w podmokłe tereny, obok płynie rzeczka. Taki zapis właściwie w razie czego usprawiedliwia nie wyprowadzanie konia pensjonatowego przez większość cieplego sezonu. Jest też zapis o pozostawieniu w boksach w razie zalegającego błota na padokach. Tak, błoto jest przez większość zimnej połowy roku. Dla mnie najbardziej kontrowersyjnym punktem jest nie wypuszczanie w niedzielę, "bo nie". Jasne, każdy chce mieć dzień wolny, ale prowadząc działalność tego typu trzeba albo wziąć pod uwagę, że oszczędzam na pracowniku i robię sam, albo pogodzić się z tym, że zwierzęta potrzebują opieki codziennie - świątek, piątek czy niedziela i zatrudniam kogoś do pomocy.
Nie wiem jak u Was ale u mnie robactwo jest tak nasilone, że wypuszczenie koni za dnia byłoby zwykłym bestialstwem - jednakże nie znaczy to, że nie wychodzą, albo noc albo nad ranem. Nie mniej ten zapis ma trochę sensu 🙂
Gillian, ja nie puszczam na noc i tym bardziej rozumiem ze nie chce tego robic pensjonat. Mamy za dużo dzikich zwierząt, ktore potrafią niszczyć ogrodzenia i potem jest impreza pt. szukanie koni. W regionach gdzie sa wilki juz w ogole bym sie bala puszczać na noc.
Haru99, no czytając te zapisy to konie będą tam padokowane łącznie przez jakieś 4 tygodnie w ciągu całego roku a pozostałe dnie spędzą zamknięte w boksie, przecież to kabaret i paranoja. W kwietniu kończy się zazwyczaj większe błoto, w połowie maja zaczynają się owady, owady skończą się pod koniec sierpnia a w połowie września zacznie padać deszcz który też wyklucza wychodzenie koni na padok, zimą jest gruda więc zapewne również nie, potem są różne święta, niedziele odpadają, w nocy nie wolno... Niech mnie opatrzność chroni przed takimi miejscami.
Pytanie poboczne: aż tak bardzo tam ktoś lubi sprzątać w boksach i wydzielać siano? Bo z tym też się wiąże takie intensywne trzymanie koni w zamknięciu, no chyba że mają stać na syfie z pustym żołądkiem 💀
espérer, to niech stajnia zapewni wiaty na padokach, a nie zapis o braku padokowania 😉
Gillian, jak się tak zastanowić to każdy zapis "ma trochę sensu", no bo przecież może się zdarzyć dzień, w którym naprawdę jest nasilone jakieś zjawisko do ekstremum. Jednak no, zazwyczaj nie jest tak źle i jest masa sposobów na to, żeby sobie z problemem poradzić. Tylko trzeba chcieć, a tu najwyraźniej ktoś stwierdził, że już mu się nie opłaca i warto mieć dupokryjkę "jakby co". Wypuszczanie w innych godzinach niż 9-20 raczej u nas nie funkcjonuje i jest nie do zmiany. Konie były do tej pory pryskane i miały zakładane siatki i jakoś przetrwaliśmy, mimo paskudnego robactwa. Zresztą, w stajni też są robale, bo np. moje konie stoją w angielce :/ Także zasadniczo na jedno wychodzi, tak czy owak trzeba zabezpieczać.

Jak jest okropny upał + robaki to w wielu stajniach też się po prostu sprowadza do stajni w ciągu dnia na newralgiczne 3-4 godziny. Tylko pytanie czy ważniejszy jest dobrostan koni czy właścicieli pensjonatu .0246974398934E+34;
Ach, usunął się edit postu.
infantil, No właśnie! Tym bardziej, że to nie jest ogromna stajnia i konie chodzą w zgodnych stadach, więc tych wiat nie musiałoby być milion.

leleiria, No myślę, że to ma być jednak taka dupokryjka. W sytuacji, w której im się nie będzie chciało albo tak akurat wypadnie to można zrzucić na dowolne warunki środowiskowe i problem z głowy. W każdej porze roku znajdą się takie dni, że no naprawdę ciężko wypuścić - straszny upał, plaga egipska czy wiatr wyrywający bramy z zawiasów. Zwykle jednak jest w miarę ok, a koniom nie przeszkadza wiele rzeczy, które nam tak. Nie wiem czemu w tym miejscu nagle zaszły aż tak duże zmiany, bo do tej pory to było raczej rozumiane.
Co do siana i sprzątania... nowe zasady ograniczają wcześniejsze sprzątanie z 2x w tyg do 1x w tygodniu i wydzielone porcje siana i słomy. Do tej pory można było dokładać siana, oczywiście w granicach rozsądku. Teraz mają być kary finansowe za "podbieranie" ponad przydział :/
Ale rzeczywiście od czasu zmiany tego regulaminu przestały wychodzić tak często jak wcześniej? Może to jest jakiś dupochron bo X właścicieli narzekało a to na urazy a to na konia pogryzionego przez owady ..
Wiesz to że wychodzą to już jest fajnie u nas w okolicy dalej jest masa stajni gdzie padoki są ale właściciele sami muszą sobie konia wypuścić i sprowadzić
Wiecie kij ma często dkwa końce -ja pytałam kiedyś właściciel jednej z nich i powiedzieli wprost że za padokowanie na odpowiedzialność stajni się nie biorą bo to jest bardzo kontuzjogenny element

espérer, te zmiany są nowe w naszym przypadku i szczerze mówiąc, są trochę szokujące. Absurdalne i nieakceptowalne. Również z weterynaryjnego punktu widzenia, ze względów życiowych. Pensjonariusze już pierwszej niedzieli musieli się zaktywizować, żeby konie wyszły - co jest niedorzeczne, bo dla konia to zwykły dzień. Stawka pozostaje bez zmian, a zakres obowiązku właściciela maleje - to po co ten pensjonat? Nie oczekiwaliśmy złotych klamek i ich nie mamy. Chcieliśmy tylko spokojnego miejsca, w którym koniom nie stanie się krzywda - tak fizyczna, jak i psychiczna. Trzymanie konie boksach jest znęcaniem się, bo nie pozwala na realizację podstawowych potrzeb.

Przepraszam cię, ale z mojej osobistej perspektywy to, że uważasz, że "wychodzą to już jest fajnie" jest po prostu trochę smutne. Przykro mi, że masz takie stajnie w okolicy. Choćby koń kosztował milion pięćset sto dziewięćset to wciąż jest po prostu koń i wychodzenie na dwór codziennie to jest minimum potrzeb. Poza wyjatkami gdy faktycznie konieczny jest areszt boksowy - ale i od tego coraz częściej się odchodzi. Dupochron dupochronem, ale zarabiając na trzymaniu koni w pensjonacie powinno się wziąć pod uwagę podstawy anatomii, fizjologii i behawioru. Padok, towarzystwo, stały dostęp do objętościówki i bezpieczne warunki to naprawdę nie powinien być luksus. Tym bardziej, że regulamin wyłacza odpowiedzialność właścicieli za urazy powstałe w trakcie padokowania osobno lub w stadzie.

Szczerze? Nawet nie mam gdzie w tej stajni się wysikać czy porządnie umyć rąk, nie mówimy o sytuacji, w której postawiliśmy komfort nasz ponad końmi. Dlatego też nagła zmiana i brak czasu na zapoznanie się z nowym regulaminem jest zwyczajnie nie w porządku. Ostatecznie to my odpowiadamy za dobrostan, a zostaliśmy pozbawieni nawet czasu na reakcję. To mnie wkurza. Nic innego nie może, bo na własnej posesji każdy ma prawo ustalać własne reguły, póki są zgodne z prawem. Tylko ja nie mam ochoty brać w tym udziału, bo zwierzakom naprawdę należy się to minimum zanim posadzimy na nich tyłek dla własnej satysfakcji.
Jestem ciekawa, czy wyłączenie odpowiedzialności za urazy powstałe na padoku, są echem sprawy, która ostatnio miała miejsce.
Właściciel konia wygrał rozprawę, narzucając na przegranego spłatę kosztów. W skrócie, zwierzę rozwaliło nogę o ogrodzenie (taśmy) i przestało być użytkowe.
Haru99 wszystkie te stajnie mają też pensjonat w cenie do 2000, i biorąc pod uwagę ilość koni jaka tam jest jestem pewna że to nie są stajnie które mają generować zysk
W ich przypadku funkcjonuje to co napisałaś dyżury właścicieli zgadują się kto dziś wyprowadza/sprowadza
Może właśnie poszukaj pensjonatu gdzie jest pełne zaplecze?z reguły te obiekty mają komplet usług są nastawione na zysk i bardziej na klientów.
Akurat czasu na zmianę pensjonatu robią się ciekawe, ludzi przestaje być stać na konie boksy się zwalniają, tu na Śląsku były czasy czekania po x lat na liście chętnych teraz widzę coraz częściej że te stajnie się ogłaszają z wolnymi miejscami
maluda o taśmę od Pastucha? No ciekawy przypadek - ja jeszcze jestem ciekawa jak stajnie zabezpieczają stajennych czy potem ubezpieczyciel normalnie wypłaca odszkodowanie jak koń po kimś przeleci np przy tym sprawdzaniu z padoku
espérer, tak, o taśmę.
A to dość standardowe ogrodzenie w wielu pensjonatach.
W każdym bądź razie, właściciel sprawę wygrał. Bodajże z tytułu niedopilnowania, zaniedbania obowiązków przez pensjonat.
espérer, chętnie, tylko budżet nie pozwala wyjść poza pewien pułap 🙁 Plus, nie wiem czy w waszych okolicach też tak jest, ale tak ze słyszenia to zdaje się, że niekoniecznie cena jest gwarantem pełnego zakresu usług - np. dostępności siana na padoku chociażby. Moja znajoma trzymała konia w stajni grubo ponad 2000 i też codziennie jeździła dokładać siano 😐 Jednak pod względem udogodnień dla człowieka to na pewno był diametralnie inny poziom niż u nas.
Haru99, nie jest ale możesz mieć w umowie wpisane np. ile siana ma dostać koń itd. trzeba zrobić rozeznanie. Bo masz rację, ja widzialam bardzo drogie pensjonaty gdzie standard siana byl wyliczony na konia maksymalnie 500kg, zakładając brak strat, co przy takiej cenie mnie dziwiło żeby jeszcze dopłacać (bo na 100% bym musiala dopłacać). I jeszcze zeby tylko siana brakowało, no ale to szczegol 😉

Ja rowniez mam wpisane w umowę zapisy przeróżne i rozumiem kiedy prowadzący stajnie się zabezpiecza zeby konie nie wychodziły w jakieś tornado. No ale jak do tej pory okazuje sie to byc dupochron, lało caly weekend i koń był na dworze od rana do wieczora.

A z tym wypadkiem z taśmami to jakies szczegóły? Bo jestem ciekawa kontekstu tego zaniedbania.
donkeyboy, wiem tylko tyle, co z drugiej ręki. Koń wpadł w taśmy. Oskalpował nogę, do kości. Właściciela stajni nie było wtedy na miejscu. Może to było głównym kryterium decyzji o winie.
Podobno, gdzieś po necie hula wyrok sądu, bo właściciel go udostępnił publicznie.
Więcej Wam nie powiem, bo nie wiem. Sprawa się ciągnęła chyba ponad 2 lata.
maluda, bardzo interesujaca historia. Ciekawe, czy w umowie byly standardowe zapisy, ze wlasciciel zdaje sobie sprawe z ryzyka padokowania I je akceptuje. I ze ponosi odpowiedzialność, chyba ze kontuzja wynika z działania lub zaniechania działania przez wlasciciela stajni.

Jesli takie zapisy byly, to bardzo bym chciała wiedzieć jak przed sądem wlasciciel konia udowodnił ze przyczyna bylo działanie wlasciciela stajni. Ktos z Was wie cos wiecej?
Update naszych zawirowań stajniowych - warto kulturalnie i bardzo szczerze rozmawiać 😉 Zapisy powróciły w dużej mierze do tego, co było wcześniej. Zmieniamy miejsce i tak, ale jednak z większym komfortem psychicznym i w normalnej atmosferze 🙂 Może nie wszystko da się zmienić, ale kompromisy są możliwe 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się