Szalona😉, bardzo przytulnie 🙂 Jakiś placyk do jazdy też macie? Konie do okien nie mają dostępu? 🙂 Czy mają, ale macie szkło "konioodporne"? 👀 pytam, bo swojemu w boksie wypadałoby wymienić okno i kombinuję.
Ja montuje siatkę, wczoraj bym skończyła pierwsze 50 m, ale burza mnie zastała na pastwisku. Ewakuowałam się. Dziś będę robić dalej, ale mozolna robota jak się robi samej i się do siebie samej gada.
Interesuje mnie wasza opinia jako bardziej doświadczonych osób w trzymaniu koni u siebie 🙂 Ja mam trochę ziemi, może nie jest to zastraszającą ilość, ale dwa, trzy konie spokojnie się zmieszczą. Przy domu bezpośrednio mam trochę ziemi gdzie planuję postawić małą stajnię i zrobić wybiegi z trawą. Dodatkowo za drogą mam kawałek łąki, którą mogłabym przeznaczyć pod łąkę dla koni tylko, że znajduje się ona kilkanaście metrów od mojego domu, po skosie, tak, że bym tam koni nie widziała. Czy to w ogóle bezpieczne zaprowadzać tam konie jeśli nie mam ich na oku i pod nosem? Jak to u was wygląda? I jakie było by najlepsze ogrodzenie? Myślę, że drewniane ogrodzenie plus do tego włączony pastuch byłby dobry (jakby ktoś nieproszony chciał się zbliżyć). Ale mam mieszane uczucia jednak co do zostawiania tam ewentualnie w przyszłości koni.
pamirowa, ja bym się bała, albo sama siedziała z końmi. Ale ja panikarz jestem jeśli o konie chodzi - jak jestem w domu a konie na pastwisku, z którego wiem, że musiałby by latać żeby uciec a i tak co 15 minut zerkam co robią, teraz jeszcze sobie wymyśliłam, że kamerę założę, ale to dlatego, że stajnię mam z tyły domu, a po za tym chciałabym móc kiedy jestem w biurze na nie spojrzeć.
Dostałam dzisiaj pozwolenie od sąsiadki na wypas u niej, hektar łąki, do tego super trwa na połowie (na drugiej połowie gdzie nie gdzie jest trzcina) a i łąka w tym roku była koszona ze starej trawy,m no luksus, więc teraz pora brać się za grodzenie i naprawę elektryzatora bo siadł, jutro podnosimy dach od stajni - ostatni etap powiększania stajni, wreszcie chłopaki będą miały więcej miejsca, ciągnęło mi się to przez te deszcze :/
pamirowa, powiem tak, piszesz że masz spory kawałek łąki koło domu, no więc już konie maja gdzie się szwendać, natomiast na tą łąkę której nie widzisz mozna prowadzać konie ale najlepiej wtedy kiedy ktoś jest cały dzień w domu i co jakiś czas wyjży sprawdzić czy konusy nadal tam są, proponuję ogrodzenie dechy +pastuch. I jeżeli trawy bedą miały dosć to mało prawdopodobne że same z siebie będą się wybierały na dalsze wycieczki.
[quote author=Sankaritarina link=topic=19013.msg1466316#msg1466316 date=1342767642] nasicc, a stajnia w PL? :> W Polsce,w Polsce😀 wielkopolska dokładnie 😀
pamirowa, ja mam największą łąkę na tyle daleko, że jej nie widzę z okna i w ogóle nie wiem co tam się dzieje 😉 ale... przy tej łące mieszkają ludzie, którzy wszystko widzą, słyszą i ostatnio zadzwonili spanikowani "koń leży i się nie rusza!!!" podczas kiedy koń zapadł w głęboki sen. 😀 także myślę, że jakby cokolwiek złego by się działo, to dostaniemy telefon. ogrodzenie jest w całości z linki i plastikowych słupków. Konie respektują, prąd tam jest słuszny. 🙂 wprawdzie wolałabym siatkę + pastucha albo drewniane ogrodzenie + pastucha (słupki mają raptem jakieś 120, niskie są i gdybym miała wyższe konie to bym się bardziej bała), ale to nie jest moja łąka, więc nie marudzę. no, ale to pastwisko jest daleko od drogi, więc przypadkowych ludzi się tam nie uświadczy. Jedynie sąsiadów, ale oni to tam mogą sobie głaskać 🙂
ja bym na Twoim miejscu zaprzyjaźniła się z ludźmi mieszkającymi obok ten łąki albo ewentualnie często doglądała, jeśli tam jest droga z przypadkowymi ludźmi (choć wtedy przy elektrycznym ogrodzeniu trzeba tabliczkę ostrzegawczą postawić). Z doświadczenia stwierdzam, że padoki przy domu mi w tym roku nie wystarczyły, żeby konie miały jakąś sensowną przestrzeń i trawę, a nie piasek.
Interesuje mnie wasza opinia jako bardziej doświadczonych osób w trzymaniu koni u siebie 🙂 Ja mam trochę ziemi, może nie jest to zastraszającą ilość, ale dwa, trzy konie spokojnie się zmieszczą. Przy domu bezpośrednio mam trochę ziemi gdzie planuję postawić małą stajnię i zrobić wybiegi z trawą. Dodatkowo za drogą mam kawałek łąki, którą mogłabym przeznaczyć pod łąkę dla koni tylko, że znajduje się ona kilkanaście metrów od mojego domu, po skosie, tak, że bym tam koni nie widziała. Czy to w ogóle bezpieczne zaprowadzać tam konie jeśli nie mam ich na oku i pod nosem? Jak to u was wygląda? I jakie było by najlepsze ogrodzenie? Myślę, że drewniane ogrodzenie plus do tego włączony pastuch byłby dobry (jakby ktoś nieproszony chciał się zbliżyć). Ale mam mieszane uczucia jednak co do zostawiania tam ewentualnie w przyszłości koni.
Na pewno solidne ogrodzenie tam, gdzie nie będzie koni widać. Po drugie, pastuch nie zawsze się sprawdza (mam w tym doświadczenie), a po trzecie: ważne, aby mieć gdzie trzymać i był wybieg/pastwisko, reszta przyjdzie z czasem, jeżeli odpowiednio dogadasz się z sąsiadami. Na ten przykład, dostaje od nich skoszoną trawę w ilościach zastraszających, marchewki, jabłka, wszelakiego rodzaju cuda do jedzenia. U mnie koń to zwierzę na topie, nikt złego słowa nie powie.
Sankaritarina do okien konie nie sięgają, a poza tym na lato częśc szklana okna jest wyjęta 😉 stajnie jest postawiona tak, że nigdy nie wieje tak żeby był przeciąg przez okno a górę drzwi, więc takie rozwiązanie jest najlepsze. Co do miejsca do jazdy, to jeżdżę i jeździłam zawsze po padoku tak po prostu, te dwa lata temu byłam jeszcze w większości na utrzymaniu rodziców więc zrobienie jakiegoś konkretnego placu do jazdy nie wchodziło w grę. Teraz odkładam sporą częśc pensji i będę chciała zrobic chociaż mały placyk z dobrym podłożem. Bo niestety "fabryczne" podłoże na mojej ziemi jest o tyłeczek rozbic, totalne klepisko jak trawa będzie zjedzona, a jak popada to ślizgawica 🙄
No i swoją drogą to pytanie do doświadczonych w tym temacie, ile ziemi trzeba wybrac, żeby można było jakieś ogarnięte podłoże zrobic. Bo plan mam żeby wybrac, potem jakiś grubszy kamień, drobniejszy i piasek na samą górę. Dobrze myślę??
Ja wybierałam tylko z jednej strony ziemię z tego względu, że było pochyło. Następnie przekopaliśmy cztery rowki - do rowków włożyliśmy rury, a na nie wysypaliśmy kamyczek(tylko do rowków na rury). Potem na całą ujeżdżalnie rozłożyliśmy geowłókninę takimi pasami z zakładkami. Na wierzch kilkanaście samochodów piasku🙂
any, u nas standardowo idzie 600 kg/tona. Za to jak się kupuje na worki, to jest różnie. Normalnie chyba płaciliśmy... 25-30 zł za 40 kg? Raz trafiło 17 zł/40 kg około, ale właśnie jakieś ploty przyszły z tym 60 zł. Ale może to nieprawda.
lacuna Otręby z tego są najtańsze chyba. 😁 i starczają na długo. no ja tym moim też owsa daję po garstce (znaczy, kuc mała garstka, żeby mu smutno nie było, a mój taka większa garść), więc mi się tonami nie opłaca za bardzo kupować. Choć jak przyjedzie roczniaczka, to 0,5 kg-1 kg pewnie dostanie. 🙂
Nie zamarzło na szczęście, gdyby leżały przy drzwiach pewnie były by mrożone
Skończyłam siatkę! Nareszcie. Ogrodziłam też inną ścianę, gdzie powoli powstaje miejsce do robienia kopyt. Teraz czekam, aż słoma się skończy, bo muszę tam zrobić podłogę. Także powoli do przodu, jak mi finanse pozwalają i czas.
uff my też skończyliśmy dach, podnieśliśmy, a tego baliśmy się najbardziej, podnosić 16m2 dachu kiedy nie wiesz czy ci to na łeb nie spadnie nie jest fajne, ale udało nam się zrobić dzisiaj cały dach plus tylna ściana, więc w sumie został jeden bok i przód z drzwiami. Pogoda nam na szczęście dopisała, bo nie padało, ale też nie świeciło słońce, co pozwoliło mi wywalić chłopaków na pastwisko bez ryzyka szaleństw pt "uciekam przed muchą", nawet Buddy dzisiaj zaczął zaczepiać Drapa i gonić w kolo niego. No i akcja pt. "tuczenie Buddiego" wreszcie jest na finishu, nie widać w końcu żeber, więc można na niego wsiadać 🙂
Jestem załamana. Wczoraj gdzieś się podział szczeniak Sary, szukałam w obejściu do ciemnego i nie znalazłam. Znalazłam dziś rano po piątej, martwego...na drodze daleko od domu i podejrzewam że przejechał go kład bo jechały wieczorem obok naszego domu 4 sztuki, nie słyszałam jak płakał, kur.. nic nie słyszałam, przepraszam za słownictwo, ale nie mogę tego przebolec, bo za tydzień miał jechac do bardzo dobrego domu :/
Współczuję, naprawdę. Wiem jak to jest. Kiedyś przejechano mi małego kotka, zdecydowanie był moim ulubieńcem. Jak mi powiedzieli, że zginął pod kołami samochodu, nie wierzyłam. A później tylko łzy i złość, bo znałam osobę, która go przejechała. Nie zwolniła, nie zatrzymała się. Zostawiła biednego na drodze i pojechała dalej.
Być. Jestem cholernie na siebie zła, że nie szukałam dalej to tylko około 100 m dalej, miałam latarkę, ale nie pomyślałam że może być tak daleko. Kurcze może żył jeszcze, może wet by pomógł, szczególnie że wet miał go wziąść za tydzień, a ja głupia nie pomyślałam że mogli go zawlec tak daleko i że po prostu zmiażdżyli i nikt się nie zatrzymał, nie zaszedł bo być może niechcacy wpadł im pod koła, nosz jak tak można, no JAK???
Wiesz ile zwierząt leży plackiem na ulicy i nikt ich nie zbiera? No właśnie, wiele. Niestety, rzadko się zdarza, by ktoś pomógł takiemu zwierzęciu bądź w ogóle zniósł go z jezdni, by nie zrobili z niego krwawej miazgi. Naprawdę współczuje i nie obwiniaj się, nie mogłaś wiedzieć. Gdybyś wiedziała to na pewno być zareagowała.
Mam pytanie do posiadaczy włąsnych stajni. Wiadomo że z założenia chodzi o zapewnienie koniom wszytskeigo co najlepsze wg własnych zasad a nie zasad włascicela pensjonatu. Ale zastanawiam się jak wiele z was zostawia konie na 8-10 h i idzie do pracy? Stoje przed taką ewentualnością i zastanawiam się czy zostawiac je w stajni i wypuszczac po powrocie czy zostawiac na padokach...na ten moment nie mam wiaty, wiec będą narazone na wszelkie skrajn e warunki atmosferyczne, dodam że nikogo nie bedzie w domu w ciągu tych 8h. Jak u was to wygląda?
julia, ja na ewentualności jakichkolwiek wyjazdów mam umówionego sąsiada - żeby zerkał. jak stwierdza, że trzeba koniuchy dokarmić czy schować, to po prostu to robi albo ewentualnie najpierw zadzwoni, żeby spytać o moje zdanie 😉 to dla mojego spokoju sumienia, a poza tym zwierzaki bardzo lubią sąsiada, bo dogadza im równo 👍
większy obrazek:
właśnie robimy drugi padok drewno+pastuch. jestem zachwycona. nawet najwięksi kombinatorzy przestali kombinować, kiedy są na tym wybiegu. raz się zdarzyło, że nowy koń wyszedł z bramką, ale wtedy pastuch nie był włączony, bo za dużo śniegu nam napadało
szczerze, nie wiem co Ci doradzic. Nigdy nie zostawiłam "gospodarstwa" samego dłużej jak na 15 minut. Nawet jak mąz był w szpitalu a ja musiałam do pracy to wynajmowałam sasiada, który siedzial u mnie w domu. Czasem p Gosia która pomaga mi w domu zajmowala się konmi, nigdy nie zostawialam nawet na godzinę. Bałabym sie, nie tylko warunków atmosferycznych ale róznych dziwnych zbiegów okolicznosci np konisko zrani sie w nogę, pijak wypusci konie itp itd. Nie masz sąsiadów lub innych ludzi ze wsi którzy mogliby dogladac zwierzaki?
Julia tak szczerze.. to też bym nie zostawiła koni samych, pogadaj może z jakimś sąsiadem czy sąsiadką żeby doglądali, bo różnie to bywa. Konie mają różne pomysły, nawet nie to że mogą zwiać, ale pokopią się, pokaleczą itp. Dobre ogrodzenie i opieka Twoja czy sąsiada to podstawa i jak to się mówi w razie W, pomoże czy zadzwoni do ciebie. Met ale masz tam PIĘKNIE 😍 Julia, Faza dobrze prawi, ja mam tak samo i wole dmuchać na zimne, ale może jestem przewrażliwiona 🤔wirek:
julia, moje od 8 do 17stej 3x tygodniu są same. Konie maja cały czas stajnię otwartą plus jedno pastwisko (tak jest całość podzielona, żeby zawsze była możliwość otwarcia kwatery z dostępem do stajni). W zeszłym roku puszczałam Drapson dopiero po powrocie z pracy, bo nie miałam szans jak zostawić mu dostęp do stajni, ale jeśli tylko masz możliwość zostawienia koniom dostępu do stajni to ja bym wypuściła na pastwisko, a jak będą chciały to wrócą do stajni (moje w południe stoją w stajni bo muchy i słońce nie daje spokoju), no ale tez jest ważne czym masz ogrodzone - u mnie jest siatka leśna, gdybym miała sam pastuch to bym ich tak nie zostawiła (bo zdarzyło się już że znalazłam je na innej kwaterze niż były mimo włączonego pastucha)
Na sąsiadów liczyć nie mogę, bardziej powinnam się ich obawiać w takiej sytuacji....🙁 No więc pewnie skończy się że trafimy na pensjonat, a szkoda, bo po pracy mozna by zawsze jakies jazdy poprowadzic🙁 No i wiąze sie to z likwidacją gospodarstwa...
ogrodzenia mam drewniane, z pastuchem. Powiedzmy że puszczalabym je na padok a po powrocie na trawe, bo tam tasma. ALe nie mam pojecia jak zapewnic im taką ilosc siana na padoku zeby im nie braklo, wody to samo, wiatr nie wywiał itp. Pozostawienie ich w stajnie przeraza mnie równie mocno.
Nasze konie również zostają same.Mają otwartą stajnie.Mama koleżanki nie pracuje i ogólnie w ciągu dnia zagląda ale wyjeżdża a to na zakupy a to gdzieś tam i wtedy koni nikt nie zamyka 😉 z tym,że u nas mała powierzchnia,padoczek szału nie robi.No i u nas ludzi raczej niewielu sie przewija,czasem zdarzy sie jakiś rowerzysta 🙂