PannaDziewanna, wypunktuj co ci się podoba i jesteś zadowolona oraz to co jest do poprawy z argumentami dlaczego na to zwracasz uwagę. Porozmawiaj jakie widzisz rozwiązania sytuacji. Jak tupnie nogą i strzeli focha to raczej nie jest to osoba z którą warto współpracować.
PannaDziewanna, i Ty się jeszcze zastanawiasz, jak przeprowadzić rozmowę, żeby nie zniechęcić dzierżawcy? Serio, zamiast się martwić, co poczuje dzierżawczyni, to ją po prostu wywal na zbity pysk. Skoro dzierżawczyni się nie troszczy o konia, to czemu niby Ty miałabyś się o nią troszczyć. WTF w ogóle.
PannaDziewanna, wiesz, może jej potrzeba trenera? Wsadzania kogoś na nie swojego konia bez zgody własciciela to już dla mnie totalny red flag. Może trzeba spisać zasady po prostu?
Ale no, mi też trener powtarza 100 razy nie kładź nadgarstka, a jak jezdze sama to co chwila się łapie, ze mi lewa ręka zyje swoim życiem xD Po prostu mam nawyk i bez kogoś z dołu jest mi ciężko się pilnować.
Wodze również ostatnio podarłam. Koń szarpnął za owadem, ja trzymałam za lekko, wodze mi z ręki wyfruneły, koń nadepnął i po temacie. Jeżdżę od ponad 20 lat i pierwszy raz takie coś mi się zdarzyło. życie 😉
Dokładnie jak wyżej, jeśli ci zależy bardzo na tej dzierżawie - spisać warunki i zasady, plus dopisać trenera o konkretnej częstotliwości jazd.
Jeśli nie zależy to poszukać kogos innego.
Hej, ja też jestem typem przypierdzielania się o wszystko, nawet o złe odwieszenie popręgu, ale moja dzierżawczyni umie ze mną rozmawiać, też zawsze po jeździe mi pisze jak się jeździło itp. Ja po swoich treningach też wskazuje na co powinna zwracać uwagę abyśmy po prostu koniowi w głowie nie mieszały sprzecznymi sygnałami. Grunt to rozmowa, ale i wybór odpowiedniej osoby do dzierżawy 🙂
Dziewanna, ja zawsze się odnoszę do dobrostanu konia. Nie mówię, że dzierżawca ma robić x, bo ja tak robię, tylko jakoś argumentuję, że tak trzeba i to wszystko dla konia. Może dlatego moje dzierżawczynie tylko przytakiwały zawsze. 😅
Twoim obowiązkiem jest zadbać o dobrostan Twojego konia. Jak z powodu głupoty/zaniedbania dzierżawcy coś mu się stanie, to sobie nie wybaczysz, że nie zareagowałaś.
PannaDziewanna, trener trenerem, jasne, może to, może tamto... ale wsadzanie jakiejś innej osoby na dzierżawionego konia to jest dla mnie szczyt szczytów. Ja bym pewnie się odpaliła i powiedziała, że sorry, ale tak się bawić NIE będziemy.
Natomiast jazdę można poprawić. Możesz sama jej treningi prowadzić - albo sama ogarnąć trenera - ale to musisz wybrać TY pod kątem tego co Tobie odpowiada. Nie daj się namówić na jakichś trenerów, których znajdzie ta dzierżawczyni, choćby skakali 150 w Niemczech u Szokemole czy kogokolwiek.
No chyba, że ta dziewczyna nie będzie chciała się dokształcać, no to wtedy, kurcze no.... albo-albo. To jest Twój koń i to Ty będziesz się później martwiła o jego zdrowie i płaciła za rachunki u weta.
Sivrite ma dobre wyjaśnienie - sprobuj się odwoływać zawsze do dobrostanu konia. Tylko zobacz jak ta dzierżawczyni reaguje na takie rozmowy, no bo naprawdę, też nie ma się co siłą trzymać kogoś, kto odwala jakieś akcje.
Dziękuję wszystkim za rady <3 Napisałam do dzierżawczyni, czekam na odpowiedź. Ogólnie to mam jakiś dysonans, bo poleciła mi ją właścicielka stajni- dziewczyna dzierżawiła jej konia. W tamtym okresie często się spotykałyśmy w stajni, widziałam jak jeździ, gadałyśmy, jeździłyśmy razem po placu i wszystko było ok. Jeszcze mnie nurtuje jedno pytanie- czy koń może jej po prostu.. nie polubić ? Generalnie jak wsiada na nią ktoś nowy, to nie ma problemu- chodzi w trzech chodach i nie pokazuje jakiegoś niezadowolenia. Pod dzierżawczynią chodzi jakoś gorzej (albo mi się zdaje ? 🙁 ), na filmach widziałam szczura u niej. Co mogę powiedzieć to mogę, ale no nie klepie dupą czy coś, żeby sprawiała wyraźny dyskomfort koniu. Przynajmniej na moje ludzkie oko, koń mi niestety wprost nie powie a ja się ciągle zastanawiam gdzie jest problem i jak go rozwiązać :/
donkeyboy, Nie ma. Pod kątem bólu pleców czy coś też ją za każdym razem sprawdzam- nie bolą. Rozmasowuje ją trochę (na tyle na ile umiem po prostu) żeby była maksymalnie rozluźniona. Wsiadam ja albo doświadczona koleżanka i nie ma szczura, tego specyficznego niezadowolenia.
Dziewanna, ja bym powiedziała, że koń może jak najbardziej kogoś nie lubić tak o. Ale mi zaraz forum wygarnie, że jestem pierdo..., pląsam po tęczy i koń ma zapierdalać, a nie marudzić.
Skoro mogą nie lubić ludzi konkretnej płci, to mogą też konkretnych ludzi. Mój na przykład nie lubi mojej przyjaciółki, bo jest głośna i ekspresyjna i się jej boi. A to jest serio koń, który lubi wszystkich. Nie lubił też właściciela jednej stajni, w której stał, jego syn musiał po niego chodzić na padok. On z nim nie wraca, bo nie. A facet z tych naprawdę spokojnych, do dziś nie wiem, o co mu chodziło.
Może być też w drugą stronę. Może to jej nie pasuje Twoja klacz, nie dogaduje się z nią, wkurza się i odbija się to na koniu, ale nie chce się przyznać, bo np. koń dobry i sobie wmawia, że będzie lepiej. Może to dzierżawczyni konia nie lubi, a wychodzi jak wychodzi.
A, mojej jednej dzierżawczyni też nie lubił... Ale ona prezentowała dość specyficzną gałąź jeździectwa, na które ten koń nie był gotowy ani chętny i po miesiącu zaczął jej odmawiać nawet ruszenia stępem. <facepalm> Po dwóch chciała wypowiedzieć dzierżawę, to jej to wypowiedzenie skróciłam do tygodnia, bo sama chciałam to zrobić... No było to w mojej opinii mocno wymagająco-przemocowe jeździectwo. Ale mówisz, że widzisz, jak jeździ, ja nie widziałam...
Sivrite,- to nie jest pierdololo, nie raz koń zmienił jeźdźca i skończył karierę 🙂 albo ją właśnie zrobił, a "nie rokował". Styl jazdy, styl bycia, nie każdemu wszystko odpowiada.
Konie mają charaktery, ludzie mają charaktery, to "lubienie" to często wiele zmiennych, które idzie opisać mocniej logicznie (hałaśliwość, ekspresyjność, bojaźliwość), nic mistycznego.
Też z resztą mam typ konia, którego nie lubię i nigdy moja jazda na takim nie będzie równie dobra co na moich typach. Nie mam psychy do kobył, mocnych ekstrawertyków, koni o charakterze szczeniaka (dużo entuzjazmu, pamięć złotej rybki i zerowa umiejętność koncentracji). Zaraz mam wewnętrzny nerw, który te zwierzaki odbierają i jeździ mi się je przez to ciężej.
Może też być tak, że koń PannaDziewanna, jest albo delikatniejszy niż inne konie, przy których widziano tą dziewczynę i bardziej pokazuje bunt/irytacje na złe pomoce albo w drugą stronę, bardziej charakterny i mniej wybacza, może trochę próbuje sił, a dziewczynie brak zdecydowania więc wozi ją sobie jak chce.
Mój też miał takie osoby, po wsiadaniu których był wyraźnie wkurzony, też nie jednemu pokazał, że jest dupa nie jeździec 😉 bo jak ktoś się nie potrafił zdecydować co chce, no to koń zdecydował. Nie da się namówić na nieprecyzyjne pomoce, wganianie w galop, więc te niedociągnięcia było widać na nim, a na bardziej tolerancyjnym koniu nie, wyglądało to dobrze na pierwszy rzut oka.
Dlatego też ważne dla rozwoju jest wsiadanie na różne konie, bo często błędy się maskują na jednym.
Mnie tam się wydaje, że konie mogą kogoś lubić bądź nie.
Ja to nie wierzyłam, dopóki nie zobaczyłam, jak mój koń jest w stanie zareagować na nerwowego człowieka, który go przyszedł przytrzymać. Cholera, przytrzymać -.-' Człowiek nie wsiadał. -.-'
Aczkolwiek jednocześnie też mi się wydaje, że ludzie mają też jakieś swoje wewnętrzne frustracje, niepewności, braki umiejętności, ALE NO PRZECIEŻ SIĘ NIE PRZYZNAM, że czegoś nie wiem (albo właśnie odwrotnie, twierdzę, że wszystko wiem, a tak w zasadzie to nie lubię jeździć) i z tego się często rodzi agresja, przemocowość i takie "jeżdżenie wnerwiające konia".
PannaDziewanna, Te polecenia to tak wiesz... nie zawierzałabym. Mocno indywidualna sprawa, moim zdaniem, bo ten dzierżawca ma pasować przede wszystkim Tobie i koniowi. To, że się ktoś dogadał z właścicielką stajni, jeszcze nie znaczy, że się dogada z Tobą i Twoim koniem.
dostałam kiedyś kontakt do laski z tzw polecenia i chyba tylko dlatego, że ktoś chciał się jej pozbyć 😉 w moim odczuciu miała nie równo pod sufitem. Nawet nie zaprosiłam jej na jazdę próbną.
Ja też uważam, że koń może kogoś nie lubić albo lubić i nie ma w tym żadnego pląsania po tęczy. Nawet uważam, że to nie ma zbyt wiele wspólnego z jazdą, choć oczywiście też się przekłada.
Z tego co piszesz PannaDziewanna, to ja bym jej na razie zaproponowała, aby jeździła z trenerem. Chyba każdy jeździec potrzebuje trochę czasu, żeby się zgrać z nowym koniem i jazdy z trenerem na początku na pewno ten proces pomagają trzymać w ryzach.
No pewnie, że konie mogą nie lubić swoich jeźdźców. W sportowych stajniach też i sami jeźdźcy to mówią a daleko im do mistycyzmu. Mój poprzedni szef z Holandii miał takie konie, które skakał bo musiał, ale na co dzień nie jeździł, bo mówił, że go nie lubią. W aktualnej pracy też jedna kobyłę tylko ja jeżdżę na co dzień i rozprężam przed skokami, bo się nawzajem nie lubią. Chociaż odkąd jestem, to przynajmniej na tyle się tolerują, że na zawodach wszystko działa. Ale z ziemi na przykład nic z nią nie robi, żeby jej nie denerwować bardziej.😅
Hej, mam pytanie - w jakich cenach realnie spodziewać się współdzierżawy konia za 2 lub 3 dni w tygodniu? Zależałoby mi na stajni z halą, Wrocław i okolice.
Spotkałam się z rozpiętością ok. 500/600 zł do 1400 zł za 2 dni, więc trochę nie wiem jakich rzeczywistych kosztów mogę się spodziewać - tak, żeby miało to sens dla właściciela konia i dla mnie, szczególnie że przewiduje minimum jeden dzień w tygodniu jazdy z trenerem. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będę się już rozglądać za jakimś konikiem w tym układzie, ale chciałabym wiedzieć czy uda mi się na pewno tak zaplanować wydatki. 😉 dodam, że wymagam właściwie podstawowego wyszkolenia i bezpiecznego konia, chciałabym iść w kierunku ujeżdżenia, ale tak naprawdę po przerwie zaczynam praktycznie zupełnie od podstaw, więc to nie musi być top sportowiec; idealny byłby profesor czy po prostu koń po sporcie, ale staram się być realistką. Jeśli skoki, to tylko jakieś nieduże podskoki i gimnastyka, na pewno pod okiem trenera. W skrócie: poza tuptakami stricte terenowymi i oszołomami każdego konia brałabym pod uwagę.
Z góry bardzo dziękuję za wszystkie podpowiedzi.
Dreamer113, to zależy 😉 od ceny pensjonatu i utrzymania konia, stopnia wyszkolenia, a także od widzimisie właściciela. W przypadku 3 razy w tyg, jest to zazwyczaj połowa kosztów utrzymania, ale czasem płacisz tylko połowę pensjonatu, a czasem wszystko na pół - pasze, suple, kowal, fizjo, wet, a czasem płacisz więcej niż koszt utrzymania.
Ja dzierżawiłam 3 konie, i sporo oglądałam i ceny były naprawdę różne: 2 konie dzierżawiłam za niewielki koszt bo właścicielki nie miały czasu i były wdzięczne że ktoś ich końmi się zajmuje i mają spokojną głowę, a w przypadku jednego konia jeździłam 2 razy w tyg pod okiem właścicielki i za dzierżawe + treningi płaciłam jej tyle, że praktycznie zwracało się jej za pensjonat 🙂
Dreamer113, od lat tak wyglądają widełki w okolicach Wrocławia (no może ciut mniej kiedyś) chociaż nie powiem to 1400 za dwa dni to już by musiałaby być top fura która by mnie przeprowadziła przez GP żebym się zdecydowała 😉 Zwykle jest tak jak mówi _mpradi, że połowa pensjonatu to koszt za 3 dni w tygodniu. Ale ceny są mega różne w stajniach. Zakładałabym jednak dolne granice czyli te 500-700 ale wiadomo wszystko zależy realnie od tego jak się umówisz. Niektórzy chcą część pensjo, niektórzy dodadzą połowę kowala albo żarcia.
Wniosek: jeśli jesteś mobilna i masz chwilę czasu na to, to szukaj na grupach na fejsie i bierz pod uwagę dłuższy dojazd. Czasem dalej od miasta będzie więcej osób którym zależy by tego konia ruszyć za mniejsze pieniądze (chociaż może się wyrównać za paliwo) ale sama współpraca będzie przyjemniejsza no i np fajniejsze tereny. Najlepsze deale robi się pocztą pantoflową jednak po znajomych, dużo osób byłoby chętnych na kogoś do pomocy i jazdy ale nie na tyle żeby się publicznie ogłaszać.
_mpradi, nie no, ja rozumiem popyt i podaż, jak ktoś chce mało/dużo za jakąś rzecz czy usługę to z tym nie dyskutuje, bo widać uważa, że jest tyle warta. 😉
Pytam bardziej o jakiś uśredniony koszt - ile mogę się spodziewać za konia stojącego w stajni bez hali, a ile za takiego w stajni z hala, bo przebitka rzędu prawie 1000 zł („bo jeszcze jak zamówię fizjo albo paszę to też dodatkowo na pół”) trochę mi nie daje oglądu na mój potencjalny budżet na dzierżawę. 😉 ja sobie zdaję sprawę, że usłyszeć coś, a znaleźć to dwie różne rzeczy, ale bardziej rozeznana byłam na etapie, kiedy stajnia z hala kosztowała 800 zł. :P więc moje informacje są bardziej niż nieaktualne. Już ceny jazd rekreacyjnych mnie zszokowały, dlatego szukam podpowiedzi jak to mniej więcej obecnie wygląda jeżeli mówimy o wspoldzierzawie konia, czy w ogóle mam o czym docelowo myśleć, czy pozostaje mi rekreacja/szukanie kogoś, kto poprowadzi mi jazdy na swoim koniu.
Dreamer113, ciezko jest tak uśrednić bo tak jak juz ktos tu wspomnial ktos poze po prostu rzucic jakas kwota paru stów i "dbaj jak o swojego" pomimo tej hali czy warunkow bo sam takich wymaga (takie dzierzawy zwykle pocztą pantoflową sie rozchodza). A kto inny wyliczy wszystko do polowy w pensjonacie bez hali, z koniem ktory musi żreć wiadrami zeby wyglądać dobrze i może wyjść tak że ten drugi bedzie droższy. Duzo tez sie rozbija o to czy właściciel nie ma czasu czy kasy 😉 Za dużo zmiennych moim zdaniem.
IMHO w dzisiejszych czasach nawet byle szkolka wyjdzie drozej niz wspoldzierzawa, no ale ja patrze przez pryzmat osoby której nie trzeba codziennie trenera czy instruktora (zeby tu mnie zaraz ktos nie znadintepretowal bo dla początkującego to bedzie kaszana)
O, to, to, czy właściciel nie ma czasu - czy kasy 😀 Lepszego podsumowania chyba nie ma.
Dreamer113, Wydaje mi się, że obecnie jest trochę ruletka. 😉 A probowałaś szukać może prywatnych osób, które po prostu prowadzą jazdy indywidualne na swoich koniach? Albo się zapytać tych ogłaszających się na dzierżawę?
Chociaż z drugiej strony, za takie treningi ludzie kasują tak 150-200 zł, to w skali miesiąca daje 800 zł za jedną jazdę w tygodniu...
Do tej pory zawsze płaciłam za dzierżawę określoną sumę na miesiąc. Nie zgodziłabym się na dzielenie kosztów na pół czy procentowo od ilości dni. To nie jest mój koń. Nie mam wpływu na wydatki ponoszone na niego, jaką paszę je, który wet i jak często fizjo przyjeżdża itp.
W Niemczech płaci się między 100 a 250€ za współdzierżawę na 2-3 dni na koniach na których można coś porzeźbić i trochę poskakać, w stajni z halą. Dodatkowo treningi we własnym zakresie.
donkeyboy, jak wyżej - wiem, zdaje sobie z tego sprawę, liczyłam na jakiekolwiek widełki mówiąc szczerze. 😅 Ale najwyżej jak się odbije z umiejętnościami, żeby ta współdzierżawa miała w ogóle sens, to będę szukać i wtedy liczyć moniaki.
Sankatarina na razie mi się nie pali, bo znalazłam (na ten moment) bardzo fajna, kameralną stajnie do jazd rekreacyjnych, tak naprawdę prywaciarz. Tylko docelowo jednak chciałabym coś więcej, niż tylko śmigać rekreacyjnie - i ze względu na trochę większą wolność (przyjazd nie na godziny, pokręcenie się nawet po stajni, wyniunianie konia jak mam czas i chęć), i ze względu na możliwości rozwoju. I muszę przeliczyć czy w ogóle jest sens myśleć o współdzierżawie finansowo, czy lepiej zapomnieć.
Teraz jazdy rekreacyjne kosztują już często ponad 100 zł… dotychczas płaciłam kolejno: 130 zł (w dwie osoby), 120 zł, teraz 100 zł (ale dalej dojeżdżam) za jazdy indywidualne. Grupowe 80-100 zł. Więc jak mam możliwość wsiąść na rekreanta, z którym no nie oszukujmy się nic długofalowo nie wypracuje i nie nauczę się pracy z koniem, a dogadać prywatnie na wsiadanie na czyjegoś konia to wybieram drugą opcję - jeździłam już tak, byłam zadowolona, tylko no chwilowo uważam, że nie powinnam się pakować na czyjegoś konia, też chcę skupić się na razie na sobie i nie martwić psuciem konia, żeby później mieć punkt wyjścia do sensownej jazdy już ukierunkowanej na jakąś pracę z koniem. 😉
Btw. dzierżawców też ludzie szukają, bo gdy pytałam o stajnie rekreacyjne dostałam kilka propozycji dzierżawy na priv, tylko jak mówię, chce to zrobić z głową + na razie stabilizuje się finansowo - tylko właśnie propozycje bardzo różne cenowo stąd zadałam pytanie czego mogę się spodziewać. A też współdzierżawa za darmo czy prawie darmo ma swoje minusy.
No nic, dziękuję Wam i tak za odpowiedzi. 😉 Rozglądam się jak mogę jak wyglądają koszty pensjonatów w okolicy i będę patrzeć też pod tym względem, może sobie wyrobię jakąś średnią, bo chwilowo naprawdę ciężko mi określić jak to może sensownie wyglądać.
Dreamer113, - dzierżawię konia profesora pod Wrocławiem, stajnia z halą, koń dobrze zrobiony, z doświadczeniem ujeżdżeniowym 🙂 Tak więc z mojej perspektywy:
-za dwa dni w tygodniu biorę zdecydowanie te niższe widełki o których słyszałaś - ale mam osoby znajome, które dodatkowo zajmują się koniem jak swoim 🙂
-koń jest top profesorem ujeżdżeniowym, chodził N/C, ale ma też 22 lata, przerobił kontuzję, jest ślązakiem - więc nauczy dużo, ale kariery na zawodach już nie zrobi raczej (choć w takiej P klasie dalej by pewnie wykręcał spoko wyniki)
-nie mam nic przeciwko odrobinie małych skoków, ale znowu, kariery skokowej nie zrobi 😉 ani nie jest koniem do intensywnych skokowych treningów
-koń jest kochany i wsadzi się nawet dziecko na oklep na cordeo, ALE nie totalnie początkującego bez dobrego wsparcia, bo dalej jest cwaniaczkiem, dodatkowo on się "nie domyśli", nie wgoni się go w galop, trzeba dawać sygnały dość pewnie i precyzyjnie
-nie mam głowy do liczenia każdego wydatku na konia, każdego cukierka, sprayu do ogona, kowala, fizjo itd i dzielenia tego co do grosza, dodatkowo to nie jest tak, że jak mi dzierżawca nie dorzuci to ja tego fizjo nie wezmę jak jest potrzeba 😅
-zależy mi na dobru mojego konia, spokoju i żeby filozofia i metody treningowe się w miarę zgadzały
-jak kiedyś dzierżawczyni jeździła z moją trenerką to w ogóle grosze brałam, bo były inne korzyści 😉
-raczej trafiam na osoby, które same z siebie posmarują ałkę, zaproponują dodatkową serię zabiegów bemerem czy jakieś suple 💖 tak serio to czasem ja bym machnęła ręką na coś, a tu branie w ręce na trawkę, całowanie po nosku i pełen serwis 😁 mój spokój o konia jest dla mnie więcej wart niż windowanie ceny w górę
Chwilowo mam go puszczonego na 4x w tygodniu, inaczej bym się pewnie odzywała 🙂
keirashara, dziękuję, to dla mnie dobry punkt odniesienia. 🙂 Jakby z jakiegoś powodu wypadł Ci dzierżawca to chętnie przygarnę info, na razie to i tak jak mówiłam, sama muszę pozbierać wszystkie kończyny. 😉
Też ogólnie o tym fizjo pisałam, bo dostałam cenę wyjściową współdzierżawy już dla mnie niestety zbyt wysoka jeszcze z jakimiś kosztami „jak wpadną”, niestety budżetu nie chcę przekraczać i też nie jest z gumy, żebym wyjęła z portfela zawsze kilka stówek ekstra. 😅 ale to też oczywiście kwestia dogadania z właścicielem.
Trochę mnie to też pocieszyło, że potencjalnie konia w stajni z hala powinnam znaleźć w budżecie, o którym myślę - jestem dzieckiem hali, chciałabym mieć możliwość schować się jak pada czy ziemia zmarznie. Już teraz mnie stresuje, że w rekrze jeżdżę bez hali i wczoraj zawracałam się w połowie drogi bo się rozpadało. No i bez treningów pod czyimś okiem ta współdzierżawa byłaby dla mnie fajna „koniarkowo”, ale jednak niefajna jeździecko i raczej bym odpuściła.
Dreamer113, nie no kogoś pogięło chyba zeby "a co wpadnie". To nie jest udzial we własności tylko dzierżawa. Nie mowie ze nie powinno sie dorzucać ale dzierżawiący to powinien sie dorzucić ryczałtowo w takie sprawy a nie rachunki na pół. No bo popatrz na to z tej strony - jakby koń dostał wrzodów to co ty masz wykladac czterocyfrowe kwoty na gastro i pudełko omeprazolu? Dzierżawiący konia nie ma sily sprawczej nad koniem czy właściciel za miesiac nie zamowi speca reiki, a w następnym wróżbite Macieja, a ty sie zrzucaj na rachunek. Chyba co niektorzy sie zapominaja ze właściciel jest odpowiedzialny, i ze to wlasciciel moze konia ubezpieczyć (a nie dzierzawca). Dzierżawiący moze w kazdej chwili z karuzeli sie wypisać - na tym dzierżawa polega.
Troche smiesza mnie takie oferty dzierzaw, ale duzo takich oportunistów jest. Moje ulubione to te typu "mam 3 latka niezajezdzonego, oddam w dzierzawe do jazdy". Super okazja.
Dlatego wszystko zależy od przypadku 😉 obie strony mogą być różne i różnie do spraw podchodzić więc najważniejsze to chyba na początek konkretnie pogadać mając już jakiej rozeznanie w sprawie i tego za co się chce płacić i ile. Szczególnie jeśli strony się nie znają wcześniej to szła bym w dobrze napisaną i rozumianą przez obie strony umowę.
Ja już trafiłam na sytuację gdzie współdzierżawca może i dbał i niuniał i dokarmiał ale podchodził dosłownie do kwestii ilości jazd w tygodniu na które się umówił. I jak konik źle się czuł czy trafiła się kontuzja ścięgna to owszem przyjeżdżał ale te jazdy które przepadły potem odliczał sobie po ustaniu umowy i przyjeżdżał je wyjeździć.
Dreamer, dzierżawię konia od 9 lat i zapłacisz... tyle, ile będziesz chciała. Znajdziesz w każdym budżecie. Jak dobrze jeździsz, to taniej, jak chcesz startować, to drożej.
Obserwuję ten rynek i widzę zarówno śrupy ledwie chodzące w 3 chodach, do tego niewybitnie grzeczne lub wręcz agresywne, dzierżawione na 3 dni w tygodniu za pełną cenę pensjonatu i widzę zajebiste konie, na których jeździ ktoś po znajomości za 2-3 stówy.
Dla mnie standardową ceną współdzierżawy jest połowa ceny pensjonatu i nie dałabym sobie wcisnać kowala (zadziwiająca zawsze, jak chcą połowę za kowala, to koń jest kuty na 4 nogi, zwykle bez powodu lub jest trzeszczkowy), weta i pasz. Ale znam ludzi, co biorą w pełną dzierżawę i sami za to wszystko płacą, bo taką mają ochotę.
Więc mówię, zapłacisz, ile będziesz miała zamiar zapłacić. I tyle, ile kosztują pensjonaty w Twojej okolicy. Ale z Twoimi wymaganiami spokojnie do 800-900 powinnaś się zmieścić.