Forum konie »

Kupno konia

karolina_, nie sądzę by w Polsce ludzie zabijali się o źrebaki, bo ładne. Bez przesady.
Będąc na świeżo po przygodzie z kupnem konia powiem tak - musimy zdefiniować priorytety. Co dla nas znaczy „zdrowy”, jakie problemy zdrowotne dopuszczamy biorąc pod uwagę nasz plan jak będziemy tego konia użytkować, ile musi umieć, jakie tematy w zachowaniu dopuszczamy, jakie są czerwoną flagą.
Konie zdrowe, grzeczne, ujeżdżone , naskakane i najlepiej niedrogo - nie istnieją.
Ale - stawiając realne oczekiwania i będąc realistą - możemy spokojnie znaleźć konia dla siebie.
I naprawdę warto uruchomic wszelkie swoje kręgi znajomych, bo nigdy nie wiesz, a może ktoś akurat bije sie z myślami czy by nie sprzedać swojego konia.
Perlica, nie mówię że się zabijają. Mówię o tym, że to jest typ konia, który chce każdy a jak już ma to niekoniecznie chce sprzedac. Zanim amator kupi takiego jako 7-8 latka, jest dla hodowcy czy importera/pośrednika okazja sprzedać jako źrebię, surowego 2.5 latka, potem podjezdka, potem po pierwszych startach. W wieku interesującym amatora te ładne, nowoczesne, ruszajace się konie są już przebrane, zwykle zostaje to co coś ma w TUV.
Nikt sie nie zabija nawet o takiego grzecznego, ruszającego konia. Mam 4 latka poprawnie ruszającego się, dużego. Zagrała się na MPMK, nie z jakimś super extra wynikiem. Na zawodach była pare razy więc jest obyta. Koń jest bardzo wszechstronny bo i nawet super skacze. I właśnie ją ściągnęłam z ogłoszenia bo cena za którą chciałam ją sprzedać jest dla mnie za niska, a i nawet przy starej cenie praktycznie zero zainteresowania.
Agnes14, Nie no jasne - tylko jak się okazuje, że x koni już na etapie oglądania filmów wygląda na srogo kulawych to... ekhm....
Chodzi mi o to, że można odpuścić jakieś pierdoły - ale wychodzi na to, że część koni wcale nie ma "pierdół" tylko dużo poważniejsze rzeczy.
Ale masz rację co do kręgów znajomych. Poczta pantoflowa najlepsza - i to w dwie strony, bo czasem się dowiesz, którego konia lepiej nie oglądać.

karolina_ Taaak, wsiadam, wsiadam, angażuję się w temat - kwestia tylko, żeby to ten jeździec docelowy się dobrze czuł, żeby "zaklikało".

Perlica Bo post miał być ogólny.
Zadziwiła mnie skala zjawiska. Przeglądam ogłoszenia i jak już odsieję 2 i 3 latki, to co drugie "elektryczny, nie dla początkującego". Albo może stara się już robię i nie pamiętam jak to drzewiej bywało.
Może faktycznie budżet ma tu najwięcej do powiedzenia - ale wydaje mi się, że to nie jest reguła, że im więcej zapłacisz, tym lepszy, zdrowszy i fajniejszy będzie koń.
Co do Twoich historii - tak bywa. Musi coś "zaklikać". Jeździ się głową w większym stopniu, niż się niektórym wydaje....

melehowicz, Może być, pewnie masz rację...

Perlica, miałam budżet 200 tyś złotych i spotykałam same kulawe lub z niefajną głową. Szukałam sama i z różnymi trenerami w Polsce i za granicą. Mam dość. Moi znajomi kupują niby fajne konie ale zaraz coś co było ukrywane wychodzi. Zdrowie kiepskie te koniczki mają. Podziękuję za taki interes
Amber77, Też znam takie historie 🙁
No jeszcze właśnie pytanie co to znaczy "niefajna głowa". Bo jeśli koń jest niepewny siebie i "potrzebuje przewodnika" na każdym kroku, bo inaczej robi się np. płochliwy - upierdliwe, nie dla każdego, na pewno nie dla amatora, ale nie niebezpieczne. Natomiast jeśli koń na "dzieńdobry" postanawia zostawić mnie na ścianie albo wali w górę na widok drąga.... no to ekhm.....
edit: takich agresywnych koni teraz nie oglądałam. To moje doświadczenia gdzieś tam sprzed lat.
Sankaritarina, takich agresywnych koni to już nie zdarza się chyba za dużo ale jeszcze jak szukałam ponad dwa lata temu to z filmików spodobał mi się jeden koń. Opis mega - koń spokojny, objeżdżony, tuv nie czysty ale akceptowalny. Ale że to Wawa a już miałam trochę dość jeżdżenia to rozpuściłam wici. I co się okazało, że koń już raz wrócił po sprzedaży (z pomocą prawników) bo ma taką przypadłość że lubi sobie ludzi wynieść z placu baaardzo szybkim tempem. Na zawodach także. A przed jazdą próbna wsiada znajomy jezdziec, który mu "intensywnie" tłumaczy zasady i to starcza na jakieś 2-3 dni 🤣. W opisie "idealny koń dla amatora z cudownym charakterem" 🤣🤣🤣

Koń którego ja kupiłam też nie nadaje się dla amatora takiego total - bardziej pod takiego co konsekwentnie umie zdusić w zarodku głupie pomysły i umie pojechać. Nawet z trenerem to nie będzie wychodzic jak ktoś słabo ogarnia. I mimo że koń coś tam już umie to absolutnie nie nadaje się do nauki. Bo trener będzie w wsiadał i koń będzie bardzo fajny a tuż po nim wsiądzie właściciel i koń będzie cyrkował. Bezpiecznie, ale wymyśli 100 rzeczy, żeby nie pracować. Ale też ja kupowałam w czasie gdzie trupy tzw schodziły na pniu i za kosmiczne ceny. I tak nie jest taki najgorszy 🤣🤣. Czasem bym go sprzedała ale za bardzo lubię 🤣🤣🤣
Sankaritarina, dlatego się bierze filmiki i rtg, żeby z tego wykluczyć to co juz nie pasuje, jeśli ktoś decyduje się na oglądania obcych koni z ogłoszeń.

Ja szukałam konia 3 lata temu, czyli niestety w piku cenowym. Zajęło mi to dokładnie 2 miesiące czyli od września do końca pażdziernika. Budżet miałam elastyczny i co chwilę go zwiększałam ( okazało się , że mojego sprzedałam za tanio, bo chodził do 130 i był zdrowym turem, koń z żelaza po prostu, nawet jak był kulawy to nie był, a robił zrzutki wtedy tylko). Konie z bardzo słabymy rtg odrzucałam bo nawet jak mi nie przeszkadzało, bo koń chodził sport to wiedziałam że jakby co to nie sprzedam.
Nie oglądałam koni z ogłoszeń ludzi obcych, a jedynie ogłoszenia przeglądałam żeby wiedzieć co jest i w jakim budżecie i od razu dzwoniłam do jeźdzca ( ja lub trener).
Tylko jedno oglądanie było obce, koń z revolty, ale kobyłka była kulawa trochę, nie przeszkadzało by mi to gdyby sprzedająca zgodziłą się że tak jest i powiedziałą o co chodzi, ale twierdziłą że nie jest kulawa 🤣 więc tą wycieczkę zrobiłam tylko z powodu ładnego miejsca przekonać się że obcych koni się nie ogląda, bo tak było zawsze 😂
Potem tylko konie już o których coś powiedział zawodowiec, ale łatwo nie było bo były to konie spod siodła, chodzace, więc musiało mi się dobrze jechać, a to już trudniej zgrać z rtg, bo o tyle po płaskim wsiąde i pojadę na każdym o tyle skoki to już każdy lubi co innego.
Więc mając budżet 120 pln jako max, którego nie chciałam wydać, chyba że na konia marzeń to było ciężko, więc oglądałam coraz młodsze konie, a wyszłam z założenia że chce chodzącego minimum L, ale niestety musiałam obniżyć wymagania.
Konie które podobały mi się najbardziej śledzę do dziś, chodzą albo GP albo 130, więc trafiałam w miarę nieźle.
Jednak ja nie miałam kryterium konia spokojnego 😁 a normalnego do sportu, jednak nawet mnie zaskoczyła jednak próba klaczy, gdzie byłam uprzedzona telefonicznie że mega gorąca, ale to że trzeba wsiadać w kłusie zaskoczyło nawet mnie🙃 ale kobyłka była wspaniała, miała wszystko : papier, laleczka, grzeczniutka w stajni, bezpieczna, ale sposób tego jak mocno szła do przeszkody, a nie można jej było jednocześnie za twarz złapać sprawiło że jej nie wzięłam niestety, ale strasznie żałowałam.
Skończyło się na tym że wziełam 3 latkę z hodowli u nas, którą znałam od żrebaka. Też jest turem ten koń zdrowotnym jak poprzedni mój wałaszek, ma idelany tuv,była trochę krzywa, ale kowal mi wyprowadził to super. Jest piękna, dla mnie trochę za duża, ale już sie przyzwyczaiłam. Niestety jesteśmy na poziomie L dopiero, bo charakter trudny po mamusi, po dziadziusiu,na początku był, dominująca, ale bezpieczna i jezdna, bo wszystko łapie w lot i pewnie za 2 lata będzie koniem dla dziecka.Patrząca na otoczenie była na początku, na przeszkody nie patrzy, ale wraz ze wzrostem jej poziomu ujeżdżenia jedzie coraz przyjemniej i wręcz robi się samograjem, bo bardzo dobrze widzi odległość.
Perlica, O ile dobrze pamiętam, nie wspominałam, że ignorujemy filmiki oraz zdjęcia RTG. Wręcz przeciwnie.

epk, Ten przypadek, który opisujesz to już jest czyste chamstwo.... O ile "jakoś" umiem zrozumieć człowieka, który usiłuje wcisnąć chorego konia (jakkolwiek mu pozwala sumienie...), ale, no, takie akcje są wręcz niebezpieczne... Mam nadzieję, że na konia nie trafi laik bez prawników.

Ale tak, też mi się wydaje, że tych agresywnych koni jest jakoś mniej. To z resztą bardzo dobrze. Do dziś pamiętam parę swoich sytuacji, które były mega niefajne i po prostu niebezpieczne.
Ale wydaje mi się, że tego już nie ma. X lat temu w każdej jednej stajni rekreacyjnej był jakiś gryzący koń, brykający koń, albo w ogóle jakiś "wątpliwy" koń na którym jeździli tylko ci najbardziej odważni. Teraz tego nie ma. No, ja nie widuję już aż tak ekstremalnych przypadków.
Sankaritarina, moim zdaniem to wynika z tego, że spora część tych niebezpiecznych koni to były konie najzwyczajniej cierpiące z jakiś powodów - problemy z grzbietem, wrzody itp. Od jakiegoś czasu normą jest jednak leczenie takich problemów a nie udawanie, że "koń tak ma" więc i koni mocno manifestujących niezadowolenie mniej.
anetakajper, może warto dać do stajni handlowej? Ok, wydasz na parę miesięcy treningu i oddasz % ale jak zostawisz i będziesz kolejny rok utrzymywac i startować bez adekwatnego wzrostu ceny to też podobna suma wyjdzie - jak nie większa, bo wyjazd na zawody to podobny koszt co miesiąc pensjo z treningiem. Ja zwykle mam w głowie czas, w którym chce sprzedać sama, zależny od danego konia. Raz mi się nie udało, minął założony rok, wywiozlam i w ciągu miesiąca się sprzedal.

Masz wyżej przykład Perlica - niektórzy jeżdżą tylko po zawodnikach i stajniach handlowych

Sankaritarina, epk, też mi się zdaje, że to kwestia ogarniania zdrowotnego + zmiany sposobu utrzymania. Konie już nie stoją w boksie 23h dziennie
epk, karolina_, Tak, to też racja. No i możliwości diagnostyczne się mocno zmieniły na przestrzeni lat. Ale też i sama opieka nad końmi - gdzie tam kiedyś były masaże, fizjoterapie....

Zjadło mi posta, grrrr.
epk, To mamy podobnie tj. ja też za bardzo lubię swojego konia, żeby go sprzedać. 😉
Tylko on też jest taki, hmm, nie powiem, żeby to był tytan pracy.
Za młodu straszny oqrwieniec, ja nie wiem jak ja to wysiadywałam jak ten koń potrafił zgiąć się w chińskie osiem na widok własnej kupy, którą zrobił 10 minut wcześniej. Albo koń się zestresował, bo obok niego stała dziewczyna, która się stresowała (nie ja, znajoma mi go trzymała do wsiadania).
Teraz "ostygł" - wpadł w bardziej takie kombinatorskie przemyślenia.
Na szczęście nigdy nie był ewidentnie niebezpieczny.
Czyli wychodzi na to, że obecny rynek ma dużo koni dla mnie - zniesę te elektryczne, nic tylko handlować 😀 Tylko komu ja to opchnę....
Odnosząc się do tego co napisała Perlica to jest to prawda. Uważam ze nie jest łatwo sprzedać konia z ogłoszeń, nawet jak się nie ściemnia 😉 W maju sprzedałam jedną swoją klacz. Koń prosty do jazdy jak budowa cepa, duża dość, ale kompaktowa i deliaktna na pomoce. Przyzwoicie się ruszająca, TUV idealny, skokowo debilo odporna, ale niestety mało ambitna, zrzutki jej się zdarzały. Jako koń dla amatora, zwłaszcza na poczatku drogi ideał.
Nie chciałam sprzedawać przez pośredników. Miałam farta że klient się znalazł, ale odzew nie był największy.
Miałam nawet telefon od trenera, ze przyjedzie ze swoja podpieczna ale jak mu odpale 10% 😀 wiem że pośrednicy biorą hajs, ale koń był w ogłoszeniu, więc to nawet nie wymagało od tej osoby szukania ale juz % trzeba odpalic.
xxagaxx, hahah, to odpalanie trenerom to już jakaś plaga. Znajoma szukała konia i pojechała do drugiej mojej znajomej - koń był w ogłoszeniach. Oglądała, podobał jej się. Pokazała trenerce - ta była na tak, szczególnie, że konia znała z zawodów. I ta trenerka dorwała sprzedającą gdzieś na zawodach i chciała się z nią umówić na procent, że poprze zakup tego konia. Sprzedająca się nie zgodziła i oczywiście nastąpiło wydziwianie przy oglądaniu i odradzenie zakupu 🤣🤣.
Dla mnie prowizja jest całkiem nornalnym zjawiskiem, wogóle nie mam z tym problemu jesli ktoś nie przegina pały i nie pobiera z obu stron.
Perlica, epk, Moim zdaniem jest to działanie nieuczciwe i naganne. Trenerowi nie wolno moim zdaniem uczestniczyć w takich transakcjach w sposób iny niż doradztwo. Prowizje należą się pomiędzy sprzedającym a pośrednikiem.
Perlica, ale na litość, od czego prowizja dla trenera jak konia znalazłaś sama, dogadałaś się sama a trener pojechał tylko z tobą obejrzeć konia - to za to można zapłacić za czas i nie wiem trening a nie że bierze prowizję od sprzedającego za to, że tobie powie, że masz kupić tego konia 🤣🤣🤣
epk, napisałam ogólnie, a nie do tego przypadku.
Prowizja na zachodzie jest normalnie dodana w umowie i w razie zwrotu konia oddawana.
Perlica, dla mnie prowizja też jest normalna, jeśli ktoś wykonuje jakąś pracę - choćby wykona telefon do odpowiednich osób bo płacimy za to, że wie gdzie szukać i gdzie uderzyć. Ale jak patrzę po ostatnich transakcjach znajomych to serio to już zaczyna zakrawać na patologię podobnie jak w nieruchomościach (prowizje z 2 stron i nie masz opcji zobaczyć nic z ogłoszeń bo ci nie pokażą mieszkania do momentu jak nie podpiszesz że zapłacisz prowizję, mimo, że już biorą od sprzedającego).
epk, zgadzam się
epk, o jezusie, to grubo. no ale u mnie byłoby podobnie, bo okazało sie ze znam podpieczną z dawnych końskich lat 🙂 Wieć tez miała mnie nawet w znajomych na fb.

Perlica, Prowizja może być dla posrednika, dla mnie trener który się dogaduje ze sprzedającym to trochę dno. Chyba ze sam trener znalazł konia, bo podzwonił i w sumie pelni rolę pośrednika. Ale wciąż, jak wtedy zaufać takiej osobie?
Chory ten nasz koński świat, najabrdziej lubię ogłoszenia koni bez ceny. Jak już mamy w głowie prowizje itp, to można dodać widełki. Każdy kto szukał konia wie, ile trzeba sie z ludźmi na whatsupie napisać, potem sie w tym nie pogubić :P patrzysz na ogłoszenie i nie masz pojęcia czy koń w budżecie czy nie. I najpierw musisz wklepac numer, napisac zeby się okazało że czas stracony 🙂



Perlica Bo post miał być ogólny.
Zadziwiła mnie skala zjawiska. Przeglądam ogłoszenia i jak już odsieję 2 i 3 latki, to co drugie "elektryczny, nie dla początkującego". Albo może stara się już robię i nie pamiętam jak to drzewiej bywało. .

Sankaritarina, ja myślę, że to jest często wpis prewencyjny, żeby kuniareczki co by chciały za darmoszkę przyjechać dupę powozić nie będą zadka truły. Szczególnie teraz, w wakacje.
Często to jest też wpis prewencyjny, żeby do kupowania 5cio latków nie pchały się osoby, co powinny jeszcze kolejne 5 lat spędzić w szkółce.
Czasem to jest "klapa na dupę", że jak przyjedzie ktoś oglądać, wsiądzie i glebni ei się połamie- to jest dowód na to, że była wyraźna informacja o koniu, że nie dla laika.
epk, z prowizjami za "jestem na tak" trenera spotkałam się głównie przy młodszych jeźdźcach I też nie dziwię się, że ludzie je płacą, bo jeśli rodzice nie są jeżdżący to praktycznie decyzja należy do trenera.
xxagaxx, dobry trener który szuka konia dla swojego zawodnika bierze odpowiedzialność za konia którego polecił swojemu podopiecznemu. Ma doświadczenie w pracy z końmi i widzi co reprezentuje zawodnik, więc powinien umieć dobrze doradzić który koń na dany etap nauki zawodnika będzie odpowiedni. Przecież później będą razem z tą parą pracować, a raczej chce osiągać progres tej pary, więc nie może sobie pozwolić na fuckup.
Taki trener zazwyczaj też zna środowisko i wie do kogo zadzwonić, gdy szuka konia. Co więcej, jak jest to uczciwy i szanowany człowiek to raczej nikt mu bubla nie wciśnie, a jeszcze może czasem wziąć konia na próbę. Ale mówię tu o dobrym trenerze, z kontaktami i szanowanym w środowisku. Więc ja bym takiemu trenerowi zaufała w doborze konia dla mnie. Bo wciskanie swojemu zawodnikowi trupa ma krótkie nogi i dobry trener nie może sobie pozwolić na szarganie renomy.
Miałam takiego trenera i wiem jak to działa. Oceniał konia pod względem możliwości i umiejętności, potrafił mocno poprawić konie technicznie. Jedyne za co nie brał odpowiedzialności przy zakupie konia to za kwestie zdrowotne - to już zostawiał weterynarzowi do oceny.

Jeszcze tylko dodam, że jak się zdarzyło że po kilku miesiącach współpraca konia z jeźdźcem nie szła to nawet proponował odkupienie konia po cenie zakupu.

Tak, więc są tacy ludzie, rzetelni i uczciwi którym można zaufać.

Żeby nie było zbyt lukierkowo to slyszlalam też o przypadkach oszustw przez innych trenerów 😉
karolina_, ale to chyba od kupujących rodziców a nie wymuszanie na sprzedającym pokątnymi drogami?
mindgame, pięknie to opisałaś, xxagaxx, takie coś mam na myśli właśnie. Jeśli miałabym trenować z kimś komu nie ufam,to trochę bez sensu.

Co do ceny i jej braku to też to rozumiem, bo czasami się robi dwóch pośredników z różnych powodów i wtedy sprzedający musi oddać od siebie. Jednak tez mnie wkurza brak widełek i pomijam takie ogłoszenia.
epk, od sprzedajacego. Czy od rodzicow to nie wiem.
mindgame, Perlica, tu zaczynamy sie zagłębiać co to jest dobry trener 😉 Ja jeździlam z osobą, która jest bardzo znana w środowisku, SUPER mi się z nią jeździło, ale konia próbowała mi wcisnąć xD Koń nie był trupem, ale totalnie nie mój typ. Ja już mam na tyle świadomości ze wiem co chce. Ale ogrom jest ludzi zielonych którzy już nie będą wiedzieli.
I dla mnie jest spora róznica czy idą nam dobrze treningi a czy zaufam osobie że doradzi mi konia, który jest faktycznie najlepszy a nie gdzie się akurat dogadał. Przecież dobrany w taki sposób koń, nie musi być wcale trupem. Tylko zapłacisz więcej, bo trener też musi dostać. A wiadomo ze i tak płącisz za fakt, że z tobą pojechał.

I zaznaczam, nie mówię o sytuacji gdzie prosi się daną osobę żeby konia znalazła. Musi podzwonić poadać, wykonuje prace, w sumie konia podaje na tacy.

xxagaxx, takie coś mam na myśli właśnie. Jeśli miałabym trenować z kimś komu nie ufam,to trochę bez sensu

Perlica, niby tak - w teorii pięknie działa - ale przez tyle lat widziałam tyle "cudów" w niby dobrych układach trener-zawodnik, że już mało co mnie zdziwi. Niby długo ze sobą pracują, niby układ działa a jak przychodzi co do czego to się okazuje, że jednorazowa spora prowizja staje się bardziej atrakcyjna niż przyszłe zarobki na treningach. Szczególnie, że w środowisku jest spore przyzwolenie na takie działania i zazwyczaj większość uzna, że kupujący jest niepełnosprawny umysłowo, że nie dopilnował tego czy tamtego przy sprawdzaniu konia niż, że go trener ze sprzedającym na minę wrzucili. Generalnie mamy w ogóle w społeczeństwie (już tak ogólnie) tendencję do tego, żeby uznawać że to "ofiara jest winna a nie sprawca".

Taki system o jakim pisałaś wcześniej - że przy zwrocie konia jest zwracana prowizja to całkiem niezłe zabezpieczenie przed tego typu problemami.
epk, no nie wyobrażam sobie, że przy zwrocie konia oddaje kasę za konia plus kasę której na oczy nie widziałam, bo była prowizją. Czyli defacto więcej niż dostałam.

Masz rację, że jest w tym coś żeby uznawać ofiarę za winną. Sama się na tym łapie czasem, że ktoś kupuje konia stopera, bo wynika to jasno z aplikacji i wyników, a potem się dziwi że koń się zatrzymuje. To dla mnie sam jest sobie winien, bo jezdzi na zawody, zna apkę, wie jak szukać, ale mu się nie chciało tego zrobić. Na tym żerują ci pseudo"trenerzy" na lenistwie i bezmyślności.. Bo nie mam na myśli niewiedzy, kiedy dziecko jeżdzi a rodzic sie nie zna.
xxagaxx, przybijam piątkę!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się