Forum towarzyskie »

Sprawy sercowe...

Ej, mój nie był taki całkiem do szkolenia od zera 😅 Może źle to ujęłam - ja widziałam, że jest jakby hm, potencjał, tylko potrzebuje zachęty. Jednak te ręce mi przytrzymał w pewnym momencie, kobiecej anatomi go nie trzeba było uczyć. Jego ex była bardzo delikatna, to duży facet, więc on się mocno hamował, bo miał w głowie, że zrobi mi krzywdę. Wystarczyło mu pokazać, że nie musi 🙂 Otworzyliśmy się nawzajem mocno na eksperymenty, nawet na rzeczy, które myślałam, że będą moją granicą.
I tak jak napisałam - bywało, że miałam z kimś lepszy seks na start. Jednak zdarzało się też, że z czasem tracił na intensywności, robił się nudny. Tu jest wręcz przeciwnie 😁
To też nie jest tak, że ja w ogóle nie czułam pociągu do niego, ani krztyny. Choć z moim posranym libido nie zawsze byłam wybredna 😉 to jednak coś z tego pożądania musi być, żeby gacie ściągnąć.
Btw. zdarzało się też, że "cicha woda brzegi rwie", byłam kilka razy w życiu zaskoczona i to mocno.
keirashara,
Jednak zdarzało się też, że z czasem tracił na intensywności, robił się nudny. Tu jest wręcz przeciwnie
To mnie uspokaja, bo u mnie właśnie było tak że z obu stron przez chwile były podchody "czy aby druga strona się nie oburzy" ale ta chwila trwała bardzo krótko i szybko się okazało że temperamentami tośmy się dopasowali jak nigdy z nikim. I mam podobne przemyślenia z granicami. Tylko właśnie zastanawiałam się czy to nie działa tak że po jakimś czasie już "nie wiadomo co robić" bo wszystko wydaje się oklepane i nudne. Ale skoro po tylu latach mówisz że nie to pozostaje się cieszyć 😀
FurryMouse, - wiesz co, mi się wydaje, że po latach i przy stałym związku to jest bardziej kwestia całości tego związku i codzienności. Mi się ciągle chce ubrać ładną bieliznę czy iść po świeże bułeczki na śniadanko. Ciągle dostaje czasem kwiatki czy obiadek jak wracam z biura. Ciągle jest czułość i ta chęć rozmowy, spędzania czasu razem. Mi się P. nie nudzi jako człowiek, a w związku nie zapadł marazm.
O dziwo, ciągle też pojawiają się nowe pomysły czy pozycje, co jakiś czas też dokupujemy jakąś zabawkę czy inny gadżet.
Jasne, zdarza się też taki zwykły, "codzienny seks", który nie jest jakimś tam niebywałym przeżyciem do zapamiętania 😉 ale dalej to jest przyjemne. Nie czuję się znudzona. Jest ta zaleta, że doskonale znamy swoje ciała, reakcje, wiemy co nam sprawia przyjemność, łatwo nam się odczytać nawzajem.
keirashara ja to ciągle po tych dwóch latach jestem pod wrażeniem że takie relacje jak nasza istnieją naprawdę i co jakiś czas mój mózg DDA mówi, że jak jest dobrze to się musi w końcu spieprzyć 😅 Dlatego lubię o Was czytać, bo staż macie dłuższy i nadal jest tak, że jesteście dla siebie ulubionymi ludźmi i to mnie uspokaja że to możliwe 🙂
Pożalę się wam. O Kant dupy to randkowanie. Spotkalam się te kilka razy, znamy się miesiąc, a chłopak się chyba zakochał albo ma jakieś problemy ze sobą bo jak chciałam zwolnić tempo to mnie zablokował i się rozczarował bo tak bardzo chciał mi pokazać miłość �
mindgame, parę lat temu, miałam podobną sytuację. Od początku mówiłam, że nie jestem rajdowcem, tempo szybkie mnie wręcz blokuje. No, ale i tak był zaskoczony jak go zastopowałam. A potem był urażony, bo - "myślałem, że..."
maluda, dokładnie to samo, "myślał że"...
mindgame, też mi się trafiła taka ,,szybka'' randka ostatnio. Pisaliśmy 2 tygodnie, jak się spotkaliśmy bo wcześniej terminowo nie zgrywało się i zadałam pytanie o poprzedni związek - takie ogólne ile trwał i czy mieszkał z partnerką. W odpowiedzi dowiedziałam się, że wszedł w związek po 3 miesiącach od zakończenia poprzedniego, po 2 miesiącach znajomości zamieszkali ze sobą, od zakończenia relacji minęło 7 miesięcy, teraz chodzi na terapię po zakończeniu związku. Jak powiedziałam jak sytuacja wygląda u mnie, potrzebuje czasu w relacjach i nie zdecydowałabym się na zamieszkanie z kimś po 2 miesiącach znajomości na stałe bo to w moim odczuciu za szybko, to usłyszałam, że jednak nie jestem osobą z którą mógłby tworzyć związek bo nie jestem na niego otwarta. Nie wspominając, że na wstępie zaznaczyłam, że chcę poznać kogoś bez widma tworzenia związku, szukam partnera na wesele, kogoś z kimś można fajnie spędzić czas lub gdzieś wyskoczyć na miasto, a może w jakiś sposób relacja się rozwinie albo będzie fajny kumpel.

Gdyby typ od razu powiedział, że sytuacja jest zero jedynkowa, albo związek albo nic i potrafi na podstawie 3 godzinnej rozmowy określić pretendentkę do związku to nawet bym się z nim nie spotkała. Nie lubię presji, pośpiechu i nie jestem w stanie poznać w 100% osoby po krótkim spotkaniu. A tutaj ewidentnie nie spodobała się moja wypowiedź odnośnie wspólnego zamieszkania. Jak pisaliśmy miał stanowisko jako otwarty na poznanie drugiej osoby i przez dwa tygodnie nawet słowo związek się w rozmowie nie przewinęło. Szanuje też czas drugiej osoby, jak ktoś szuka partnera to mówię jak jest, aby nie tracić czasu obojga. W tym wypadku przedstawiłam sytuację jasno, zostało to zaakceptowane przez drugą stronę a potem bomba z nieba i komentarz, że nie nadaję się do związku... którego wcale nie szukam 😅😂
klaudiabolusiowa, no to podchodzi mi pod jakieś problemy emocjonalne i desperację. I dziwi mnie to trochę, że faceci chcą tak szybko nazywać relację związkiem... zazwyczaj to było odwrotnie 😉

Ja nie wiem co się ostatnio dzieje, bo widzę, że zaczęłam przykuwać uwagę facetów młodszych od siebie i to o nawet o 8-9 lat. Dla mnie to jest jakiś szok i nie bardzo to rozumiem. I każdy z nich jakiś taki emocjonalny. Zupełnie inaczej niż starsi goście co zazwyczaj byli powściągliwi w uczuciach 😉
mindgame,klaudiabolusiowa, - to często jest tzw. lovebombing i jak najbardziej starsi faceci też tak czasem robią.
Mi się trafiło jak byłam jeszcze w liceum, typ był ode mnie 8 lat starszy, spotykałam się z nim miesiąc, a pozbywałam pół roku 🙄 To jest chyba jedyna osoba, którą zablokowałam absolutnie wszędzie i całkowicie.
Po tym miesiącu miałam wrażenie, że jak mu polecę przynieść kapcie w zębach to jeszcze zamerda ogonkiem, strasznie był "zakochany", no dramat pełną gębą.
Pokarało mnie za głupotę, przecież wiadomo, że jak typ podbija do małolaty to coś musi być z nim nie tak 🤣

klaudiabolusiowa, - nienawidzę jak mówi się wprost, a ktoś to odbiera totalnie na opak i robi sobie jakieś "nadzieje" czy dopowiada, że to na pewno wcale nie tak, tylko tak mówię, a myślę inaczej. Chyba nic nie odpala we mnie takiej żądzy mordu 😅

mindgame, - a to po prostu nie jest u Ciebie ten wiek, gdzie można na raz podrywać ojca i syna? 😉 Teraz mi się wydaje ludzie mniej patrzą stereotypowo, że facet musi być starszy.
Post został usunięty przez autora
keirashara, no właśnie w tym przypadku to ten lovebombing ograniczał się tylko do kwiatków i chęci trzymania za rękę/przytulania. Za kawę płaciliśmy wymiennie, więc trochę bieda jak na love bombing 😉

Mam 37 lat, podobno nie wyglądam, ale to że ktoś tak mówi to nie znaczy, że tak jest 😉 Na prawdę rozstrzał mam taki, że na śniadaniu zagadywał go mnie stary dziadek, a na imprezie podbijał chłopak lat 29. Bardzo to miłe, ale będąc prawie cały czas z facetami starszymi od siebie zupełnie nie umiem się w tym odnaleźć 🙂 ale na pewno nie narzekam 😁
mindgame, - ja też nie dostawałam prezentów, ale za to byłam zarzucana wyrazami uznania, deklaracjami, uwagą itd. Czułam się totalnie zagłaskana na śmierć i uduszona tymi uczuciami, szczególnie, że u mnie totalnie ich nie było. Znaczy no było jakieś tam zauroczenie, muszę oddać, że typ był przystojny i w jakimś stopniu na początku mi imponował, były przytulaski i pocałunki, było miło, ale żeby tak od razu się zakochiwać 😅
Nie wiem, dla mnie takie duże deklaracje i oczekiwania w krótkim czasie pachną też trochę albo fałszem, albo desperacją, niską samooceną i podawaniem się na tacy.
W sumie fajnie, że podbijają różni, przynajmniej jest w czym wybierać 😉 to, że póki co same śliwki robaczywki to nie znaczy, że w końcu nie trafi się coś fajnego.
keirashara, to miałam podobne odczucia bycia przytłoczoną i zagłaskaną. Codziennie rano dostawałam sms na dzień dobry. Zdjęcia jak robi sobie śniadanie, jest na siłowni czy nawet jak nie robi nic. A jak się widzieliśmy to kleił się strasznie. Oczka na słodziaka. No było tego za dużo, aż o porzygu. A cały czas mówiłam, że mi się nie spieszy i pytałam czy się nie angażuje emocjonalnie zbyt szybko. Oczywiście wszystko spoko i ok. Ale na koniec i tak zrobił z siebie tego biednego co chciał dać mi miłość. Jak mu powiedziałam, żeby nie zamykał się na inne opcje to się obraził. Najpierw zablokował mnie na portalu randkowym na którym się poznaliśmy, a później w ogóle usunął konto. Widać, że emocje jednak wzięły górę. Trwało to miesiąc i o miesiąc za długo 😉

Śliwki robaczywki to fajne sformułowanie 🙂
Wiecie co, powiem wam, że to różnie bywa i zależne jest od człowieka i jego osobowości. Nie zawsze duże deklaracje i oczekiwania zaraz na początku znajomości są fałszem czy desperacją, ale trzeba faktycznie uważać i mimo wszystko nie ignorować red flagów.
Z moim obecnym mężem spotkaliśmy się na 3 dzień rozmowy na portalu, "kocham cie" usłyszałam już na drugim spotkaniu, a zamieszkaliśmy razem już po miesiącu. Tempo było szybkie i ekspresowe i był ogień zarówno w łóżku, jak i w uczuciach. Dzisiaj leci nam razem 7 rok, a mam wrażenie, że miłość między nami jest jeszcze większą, szczególnie że już trochę zesoba razem przeszliśmy i nas to umocniło. Ale my to czuliśmy od początku obydwoje. Pasowało nam obydwojgu szybsze tempo i mieliśmy podobne oczekiwania. Trzeba cierpliwie szukać takiego faceta, który "dopasuje" się do naszej osobowości i tempa. Domyślam się, że łatwe to nie jest, ale wiele z nas tutaj jest przykładem na to, że możliwe 😉
mindgame, najgorzej, nienawidzę jak typ traktuje mnie od początku jak szczeniaczka, którego trzeba głaskać i zabawiać 😂 a co do zdjęć, to mam podobnie - nikt nie pytał a jednak dostajesz pełną relację z życia, szczególnie jak jesteś w pracy bez dostępu do telefonu a typ Cię zasypuje zdjęciami/wiadomościami.

keirashara, dopowiadanie to jest to! Kiedyś miałam wrażenie, że było to typowe zachowanie dziewczyn w czasach nastoletnich. Ah te czasy 🙃

Ja mam inny problem trochę, od dwóch lat jestem singielką na co nie narzekam. Wychowana przez rodziców na osobę samodzielną, uczona, że jak coś chcę to muszę sama na to zapracować - prostym przykładem był koń. Chciałam to kupiłam w wieku 16 lat, zapracowałam sama i od tamtego czasu go nadal samodzielnie utrzymuje bez grosza od rodziców. Drobne prace naprawcze wkoło domu nie są mi obce, motoryzacyjnie auto sama też ogarnę, wiem kiedy coś nie działa prawidłowo, rozróżniam pracę silnika, zawieszenie czy wiem kiedy alternator zrobił kaput. Prawko zrobione od razu po 18tce. Większość życia spędziłam w sporcie wyczynowym, ale godziłam to z życiem towarzyskim. Jak nawiązuje przyjaźnie to na lata. Mieszkam w Trójmieście gdzie perspektywy na poznanie nowych ludzi są dość duże. Tak żeby Wam nakreślić trochę.

Mianowicie, większość facetów których spotykam odnoszę wrażenie, że mają dwie lewe ręce i potrafią klikać tylko w komputer. A chciałoby się czasem wspólnie złożyć szafkę z Ikea, a jedyne czego można oczekiwać to zagłaskanie na śmierć. Byłam w kilku związkach, zawsze starałam się być wyrozumiała w relacji i dać się facetowi wykazać, zamiast samemu od razu zabierać się za ,,męską robotę'' i nie zgrywać zosi-samosi 🤡. Odnoszę wrażenie, że mój pierwszy i najdłuższy związek, mimo wszystko ustawił tak wysoko poprzeczkę i mając tę perspektywę, reszta wypada blado. Mam też kumpli, chłopaki też są ogarnięci życiowo i samodzielni. Za namową kuzynki wróciłam do Tindera i pierwszy raz w życiu poszłam na spotkanie z dwoma różnymi chłopami. Teraz jestem na etapie, że poznałabym kogoś i zabrała na weselę bez presji związkowej ale też nie interesuje mnie FWB. Co kogoś poznam to witki opadają - albo się obrazi, albo niesłowny i nie przyjedzie, zrobi dramę publicznie bo nie podzielam jego uczuć (autentyk - tu wspomniany wyżej lovebombing), albo się upije na weselu i wstydu narobi przed rodziną. Czasem myślę, że to co dobre to już zostało zaklepane. 🙄
klaudiabolusiowa, a ja wczoraj, w wielkich bólach, po namowach, podałam swój prywatny numer starszemu na oko o jakies 10-15 lat facetowi, który wydawał się w porządku, a już kilka godzin później zaczęłam tego żałować. Tyle, że mam możliwość poprosić koleżankę, by wypytała w środowisku o niego, czy jest normalny, czy psychol, bo jestem skłonna bardzo szybko uciąć z nim kontakt.
Nie chcę się pakować w jakąś bliższą relację, bo jest mi dobrze, jak jest i cenię swój spokój, a po pracy najczęściej nie mam już ochoty z nikim pisać, a tym bardziej rozmawiać przez telefon (w pracy mi wystarczy, czasem aż nadto) i jak napisałam to wprost, to się dowiedziałam, że jestem taka szczera 🙄

Wogóle ten rok jest jakiś dziwny, bo miałam już sytuację, że będąc służbowo w jednym miejscu proponowano mi, bym została (w sensie zamieszkaj i żyj tutaj), a w drugim bardzo proszono o numer prywatny, jak i tak zostawiłam tam numer służbowy 😉 Strach się bać, co będzie dalej.
Dementek, lepiej mieć opcje niż i z nich nie korzystać niz nie mieć.

Ja czuję się się samotnie. Te wszystkie ostatnie znajomości są krótkie i nie działają. Albo ja nie chcę, albo druga strona nie przejawia inicjatywy. 🙁 jak czuję się dobrze bo ktoś się kręci obok to jestem mądra i sama sobie daję świetne rady, ale jak dopada mnie taki kryzys jak dziś to średnio mi idzie pomaganie samej siebie:/ tak bardzo chciałabym w końcu spotkać swojego człowieka. Nie chcę musieć być szczęśliwa samotnie, chciałabym być szczęśliwa z kimś. Jednak ludzie są osobami społecznymi i umiem czuć się szczęśliwa momentami sama ze sobą , ale w głębi serca jednak chcę żeby był przy mnie ktoś.
mindgame, no nie wiem, czy takie fajne jest, jak po trzecim zobaczeniu się służbowo i drugiej krótkiej rozmowie przy tej okazji, już pierwszego dnia od nieszczęsnego podania numeru (środa) dostaje się wiadomości i prośby o rozmowę przez telefon + dzwonienie raz jak jestem w pracy i prośby o rozmowę po pracy (nie odbieram, odmawiam) i na 99% zostanie zablokowany przeze mnie po krótkim rozeznaniu w terenie.
Jak mówię - nie szukam nikogo, aktualnie nie jestem zainteresowana żadną bliższą znajomością/związkiem i serio, ale te ,,opcje", z którymi mam styczność, to nie są żadne atrakcje, chyba że ktoś chce robić za drugą matkę i mieszkać z potencjalnymi teściami z resztą rodziny lub być odskocznią dla faceta w kryzysie, ewentualnie wejść w fwb.

Mi akurat jest bardzo dobrze samej i ciężko by mi się było przyzwyczaić, by ktoś mi się pałętał po domu. Jak już pisałam - w pracy się nagadam z ludźmi osobiście lub telefonicznie i po pracy chcę móc się wyciszyć, odpocząć, a nie dostawać wiadomości i gadać przez telefon.
Dementek, w twoim przypadku, gdy ktoś wykorzystuje służbową znajomość z tobą do prywatnego kontaktu to faktycznie jest to słabe i niezręczne zwłaszcza jeśli dałaś jasny sygnał, że nie jesteś zainteresowana.
Hmmm, może jestem dziwna ale nie kumam zupełnie, po co dawać komuś prywatny numer,
jeśli nie chce się pisać, gadać i w ogóle zaznajamiać ???
Na moje oko, to brak tu logiki o_O
No na moje też 😅 najlepiej odmówić od razu, bo jednak danie numeru rodzi jakieś tam nadzieje.

mindgame, - nie ma w tym nic złego, że chciałabyś mieć swojego człowieka, kogoś bliskiego przy sobie. To jest totalnie normalne 🙂 większość z nas chce. Nawet jak radzimy sobie bez, to nie znaczy, że ta potrzeba znika.
Mam wrażenie, że za duży nacisk jest na tą narrację, że samemu też musi być super. Jednym jest, innym niekoniecznie. Co innego być z kimś na siłę tylko dlatego, żeby nie być samemu, co często kończy się jakimś toksycznym układem - no to jest słabe. Natomiast w chęci bycia z kimś nie ma nic złego.
keirashara, dziękuję za zrozumienie
Dementek, ja miałam ostatnio podobną sytuację. Miałam otrzymać paczkę na moje dane, na adres służbowy, ale jako adresat i nie mam już służbowego telefonu, w doręczeniu widnieje mój prywatny numer (z którym nie mam problemów na co dzień). Zaledwie w ciągu 24 h dostawałam już wiadomości na whatsuppie, że jestem świetną osobą i możemy wspólnie tworzyć historię. Pretendent na sugar daddy. 😂 Pan +60 został zablokowany Różnica wieku +30 lat. Ostatnio mam takie szczęście, że interesują się mną Panowie w wieku +60 z różnych zakątków świata. Może powinnam zacząć rozważać takie znajomości. 😉🤣

mindgame, również Cię rozumiem, nie każdy jest stworzony do bycia samemu sobie i potrzebuje oparcia w drugiej osobie. Ja duże wsparcie w życiu codziennym mam ze strony przyjaciół, to też potrzeba posiadania ,,swojego człowieka'' nie jest koniecznością dla mnie, bo potrafię wyciszyć gdzieś strefę fizyczności. Ważne jest byś nie nakładała na siebie presji, że musisz z kimś być i stworzyć relację, bo jak wspomniała keirashara, może to tworzyć toksyczne znajomości. Ze szkodą i krzywdą dla siebie.

Zawsze powtarzam, że nie ma co szukać na siłę i swój na swego trafi. Sprawdzało mi się to w poprzednich relacjach, każda była zapoczątkowana w innych okolicznościach zupełnie nie związanych z randkowaniem i poszukiwaniem, totalnie z przypadku.
ms_konik, jakieś 2-3 lata temu na prowadzonym przez moje miejsce pracy szkoleniu też niechętnie, ale podałam numer prywatny osobie należącej do tego samego środowiska i nie było, że facet od razu do mnie pisał, czy dzwonił. Jeśli już dzwoni, to głównie w sprawach służbowych, czasem chwilę tak o pogadamy, ale nie ma parcia na bliższe znajomości.
Nie wiem, może dla Was normalne jest, że ledwo kogoś poznacie i zaraz do siebie wydzwaniacie, i piszecie pół dnia, ale u mnie to tak nie wygląda - nie lubię natarczywości, a po zerwaniu kontaktu ze znajomym, z którym pisałam codziennie, bardzo doceniłam spokój i ciszę, ktore mi towarzyszą po powrocie do domu (pomijając dźwięk pojazdów i głosy sąsiadów, dzieci i ew. psów, kotów sąsiadów).
A w tym przypadku mam dodatkowo obawy, że zaraz okaże się, że facet jest zakochany od pierwszego wejrzenia (miałam już taką sytuację przy 2h podróży pociągiem), albo inną niefajną sytuację, bo dla mnie ostrzeżeniem są teksty na dzień dobry o byciu przyjaciółką albo teksty, że taka fajna jestem. Jeszcze brakuje propozycji wspólnego wyjazdu na wczasy.
Na razie zmusiłam się nakreślić koleżance sytuację i poprosić, by zrobiła rozeznanie w środowisku, a jemu napisałam już wprost, że nie lubię być ciągle w kontakcie z ludźmi, czym go chyba uraziłam, ale trudno. Przynajmniej już nie pisze.
Dementek, - nie, chyba w obecnych czasach nie jest normalne i powszechne wymienianie się numerem telefonu. Przynajmniej dla mnie, mój prywatny numer ma niewiele osób, nawet nie wszyscy ze znajomych. Prędzej zaakceptuje jakieś zaproszenie na social mediach, telefon stał się zarezerwowany dla bliższych znajomych.
Zwykle więc podanie tego numeru oznacza chęć kontaktu.

klaudiabolusiowa, - większość moich relacji (nie tylko romantycznych) też jest/była też z przypadku, ale jednak szczęściu trzeba trochę pomagać. Wyjść do ludzi, zagadać, poznawać. Często im dalej w las, tym trudniej, bo grono znajomych się zmniejsza, chęć na imprezy maleje, jak dochodzi do tego praca w zamkniętym gronie to trochę nie ma gdzie tego potencjalnego partnera spotkać.
Sama od jakiegoś czasu widzę, że poznaje dużo mniej ludzi, w dodatku jestem wobec tych poznanych coraz bardziej wybredna i nawet kandydatów na znajomych brak 😅 Trochę mnie to gryzie w kontekście zmiany miejsca zamieszkania, bo brakuje mi takich spotkań na żywo, ale no nie ma z kim.
Dementek, co innego jak dwie strony są otwarte na kontakt a inna sprawa gdy bombarduje wiadomościami i telefonami jedna osoba, zabiegając uporczywie o kontakt. Mam podobnie, nie wyobrażam sobie aby ktoś zasypywał mnie wiadomościami i telefonami, gdy mam swoje życie, obowiązki i pracę. Nie rozumiem jak można wysłać 10 wiadomości pod rząd bez refleksji, że nie ma odpowiedzi i bez wcześniejszej jakiejkolwiek reakcji adresata. Samo w sobie daje do myślenia, a często ludzie mylnie interpretują to jako ghosting. Co innego jak ktoś znika z dnia na dzień urywając kontakt, a brak jakiejkolwiek odpowiedzi od samego początku czy jasne stanowisko, że nie chce kontaktu i sobie go nie życzy. Ale odpowiadając, dla mnie to też nie jest normalne i mnie to wręcz zniechęca 😉
keirashara, przez messengera też można dzwonić 😉
klaudiabolusiowa, no właśnie mnie to zniechęca, bo nie czuję się komfortowo.
Mam niewielu znajomych, z którymi mam kontakt raz na kilka miesięcy i to mi wystarczy. Tu (gdzie aktualnie mam pracę i mieszkam) mam znajomych praktycznie tylko wśród współpracowników i osób związanych z moją pracą, ale z nikim nie piszę codziennie, a ze współpracownikami czasem nawet nie rozmawiam codziennie, tylko tyle, że powie się rano ,,cześć" (a pracuje nas 11 osób + 2 osoby są na macierzyńskim).
Dementek, - no niby tak, ale przynajmniej w moim otoczeniu dawanie numeru stało się czymś zarezerwowanym dla osób, z którymi chce się mieć kontakt, takim wyrażeniem tej chęci. Czymś bardziej "intymnym" niż messenger.
Gdybym nie chciała budować z kimś relacji, to bym tego numeru nie dała. Tak więc można to było uznać za zaproszenie do kontaktu 😉
keirashara, nie wszyscy mają tego messengera. Mam takie osoby zarówno wśród znajomych, jak i rodziny. Wtedy pozostaje tylko telefon.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się