Forum konie »

Kącik Ujeżdżenia

Nevermind mam taką klacz, dostaniesz ja za darmo jeśli sprawisz że będzie chodzić w stadzie i nie ścigać wszystkiego co na ,,jej,, terenie. jesteś chętna ? wziąść ją na próbe do swoich koni ? tylko poprosze o papier ze zrzekasz sie jakiegokolwiek odszkodowania za leczenie pokaleczonych koni.
właśnie lecze zerwana nogę u klaczy z którą chodziła do tej pory tylko dlatego ze ta druga szybko sie ewakuowała z zasiegu jej nóg, niestety chyba się zestarzała i refleks nie ten 🙁
Navarmind
"rudziczek, i zakładam że miał padok na 100ha, ale wolał przybiec z samego odległego krańca i bawić się w rozwalanie sobie nóg..? Wszystko ma swoją przyczynę, trzeba ją tylko znaleźć."
Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale w okolicy (tak, żeby dojazd zajmował mniej niż 1h) dużych miast raczej NIE MA stajni z przyzwoitą infrastruktura do jazdy, których powierzchnię pojedynczych pastwisk mierzy się w hektarach. Koń, o którego mi chodzi (tak jak już wcześniej pisałam), wychodził na RÓŻNE WYBIEGI W RÓŻNYM TOWARZYSTWIE. Czy możesz zaakceptować, że może czegoś nie wiesz, czy od razu MUSISZ stawiać diagnozę, że zachowywał się tak dlatego, że nie miał za mały wybieg i jesteś w stanie określić to po opisie w Internecie. Bo Ty umiesz "znaleźć przyczynę" takiego zachowania, a skoro piszesz to w ten sposób, to najwyraźniej my nie umiemy. Ja też odnoszę wrażenie, że sugerujesz, że kotbury źle się zajmuje swoim koniem, bo się (mówiąc w skrócie) nie zna i nie rozumie, z czego wynika zachowanie jej konia, ale Ty byś wiedziała. Może nie chcesz, żeby taki był wydźwięk twgo co piszesz, ale taki jest odbiór.
Ja tak właśnie czytam i się zastanawiam gdzie macie te piękne pensjo z 1ha na 1 kopytnego... Proszę o linki na priv, nieważne gdzie, nieważne czy mają miejsca czy nie. Z ciekawości pytam bo ja nawet 1h+ od Warszawy chyba znam tylko jedno miejsce gdzie jest chyba , 0.5ha na konia i chodzą w stadzie, znam jeszcze drugie i większe ale tam wyłącznie emeryci. W rodzinnym regionie (Lubelszczyzna) nie znam w ogóle żeby takie luksusy gdzieś były dostępne że tak powiem z ulicy.
donkeyboy, w naszej stajni obecnie ok 25 ha łąk z lasem i rzeką, zróżnicowany teren, w stadzie 12-15 koni, całość podzielona na 2 części (rzeką), więc konie praktycznie cały rok mają dostęp do trawy (kilka razy w sezonie są przerzucane na drugą część, jak trawa zostanie trochę przerzedzona). Wiem, że to nie jest standard, ale przez wiele lat tułania się po różnych stajniach z ogierem, gdzie głównym kryterium było zapewnienie ogierowi warunków jako takich i wybór mniejszego zła, chcę kolejnemu koniowi zapewnić to co jest dla niego najlepsze. Stado u nas ma ścisłą hierarchię i jest ona ustalana podczas dołączania nowego osobnika. Tak, może się to skończyć kilkoma rysami, zwłaszcza jeśli nowy koń próbuje podskakiwać szefowi Heńkowi. W takich przypadkach właściciele zabierają Heńka lub łączą go z dominującym koniem na innym terenie. W stadzie są różne konie i mogę powiedzieć, że stado działa cuda - ale właśnie na takiej nieograniczonej przestrzeni. I tutaj zgadzam się z epk, że w 99% dostępnych dla nas ośrodków takich przestrzeni i warunków po prostu nie ma. Większość z nas wybierze stajnię blisko miasta z wygodną infrastrukturą, szczególnie osoby, które mają ograniczony czas, inne zobowiązania, a w planach intensywny rozwój z koniem. Ja mam do stajni ponad 30 km i ponad 30 min - nie jest to dużo biorąc pod uwagę, że mieszkam we Wrocławiu. Ale sprowadzenie konia z łąki trwa drugie tyle i więcej - nawet 40 minut - jeśli jest gdzieś na końcu, i potrafię natrzaskać 3 km, żeby go ściągnąć. Także zawsze jest coś za coś, moim priorytetem jest to, żeby koń miał raj i jak najbardziej naturalne warunki i płacę za to swoim czasem.
Ujeżdżalnię mamy śródleśną, z dobrym podłożem, regularnie równaną, nie mamy hali (na szczęście pod Wrocławiem tych dni, kiedy plac jest niezdatny do jazdy, jest w roku kilka).
donkeyboy, takie pensjonaty, o które pytasz, to chyba należałoby szukać w ośrodkach hodowli koni - stadniny państwowe przede wszystkim - te dysponują zazwyczaj również infrastrukturą, hale, place, zestawy przeszkód, czasami nawet tory do crossu, hodowle prywatne - te nastawione na sportowy kierunek hodowli również już dysponują pełną infrastrukturą do treningu.

kotbury, od kiedy napisanie, że niewypuszczanie konia w ogóle, jest złe = stwierdzenie, że to właśnie Ty personalnie traktujesz konia jak rower? To nawet o Ciebie nie zahacza, bo puszczasz swojego konia na kwaterę.

Tylko dlatego puszczam bo a) mam już w zadzie jakikolwiek rozwój jeźdizecki tego konia po tylu kontuzjach. b) jest po flegmonie- musi chodizć, nie mozę stać bo wóci choroba.

Nigdy tego nie sugerowałam. Za to notorycznie bagatelizujesz niepokojące zachowania, bo „Twój koń ma taki charakter”.
Obie historie, które opisałaś, są wręcz książkowym zachowaniem konia, który się nie socjalizuje. Naprawdę spodziewasz się, że koń który widuje inne kopytne jedynie z odległości, nie zareaguje histerycznie na innego konia?

Skąd takie durne wnioski?
Stoję w stajni gdzie jest 5 stajni - w każdej po naście/dzieścia koni. Do tego w sezonie zawody. Do tego boksy z krat, a nie z murowanych po sufit ścian. Do tego ciasna hala, mijamy się czasem na "puknięcie strzemieniem o strzemię", do tego jeżdzę normalnie, jeździmy z ludźmi na pierduszkę "konik w konik". Do tego mój koń stoi na padoko-kwaterze nie jakijś w kosmosie albo bańce. ma konie obok, ma konia przez płot z którym sie raz mizia raz napierdziela (jak to konie).
I ta są takie konie, które będą super karne, super w obsłudze naziemnej, super przy byciu mijanym na korytarzu przez innego konia, można przejść za dupą ... ale jak dostaną nerwika, to rozdają swoim ego jak leci.

Brak socjalizacji z przedstawicielami tego samego gatunku powoduje problemy w relacjach z innymi psami/końmi. I tak, agresja jest jednym z przejawów. Nadmierna reakcja (kopanie w płot kiedy koń jest daleko) również jest jednym z przejawów.
Nevermind, ty gadasz jakbyś się naczytała artykułów z "moje dziecko".
To ja ci podam przykłąd inny. U nas jest "olimpijska" kobyła, która chodzi ze stadem... ale żaden płot nie zatrzyma, bo jak ma fantazję to sobie przeskakuje do innych koni/na lepsza trawę itd. rzadko, ale potrafi. I ona jest super zsocjalizowana... co nie przeszkadza jej czasem się odpalać na niektóre konie. I nie. Nie ma wrzodów, uprzedzając.

Ja cię (być może to kwestia ograniczeń pisania w necie) odbieram jako osbę z bardzo małym doświadczeniem w konie.
Ja jeszcze dodam, że osobiście mam konia do jazdy. Nie trzymam go z altruistycznych pobudek ani nadmiaru gotówki na koncie. To, że obecny ma u mnie dożywocie i będę go utrzymywać nawet jak się posypie nie zmienia nic w moim podejściu.
Co za tym idzie - nie wywiozę konia 100km od miejsca zamieszkania, żeby miał 1h łąki. Nie postawie go do stajni bez infrastruktury w tym celu. Nie puszczę z takim towarzystwem, żeby był narażony na kontuzję. Nie rzucę pracy, żeby spędzać z nim całe dni i organizować cały świat pod niego. Będę dążyć do najlepszych warunków dla niego, ale jak trzeba to wybiorę jakieś "mniejsze zło".
Może to nie rower, ale koń jest dla mnie, nie ja dla konia.

Rok temu jak leczyłam paskudną grudę to uziemiłam go w boksie, bo nie mogłam z tym sobie poradzić jak łaził w błoto. Przeżył przez jakieś 2 tygodnie chodząc do karuzeli i pod siodłem. Po którymś razie, gdzie godzinę bujałam się z jego nogami, z zmianami, które go wyraźnie bolały stwierdziłam, że to jest to mniejsze zło. Wolałam go uziemić niż dorobić się jakiejś flegmony. Nie wyobrażam sobie zmieniać stajni, bo w zimie jak ciągle leje jest błoto - no jest i będzie w większości miejsc 🤷 a wiadomo jak jest z tymi zmianami pensjonatu i poszukiwaniem dobrego, często wymienią się jedną wadę na inną.
espana, no właśnie dlatego pytam o linki, bo też uważam że poza pewnymi przypadkami - hodowlę/odchowy, stajnie na końcu świata gdzie ziemia tyle nie kosztuje etc. to po prostu nie ma takich miejsc. Dookoła miasta ziemia jest droga, duże kawałki ziemi są kupowane przez deweloperów albo dzielone i sprzedawane pod "osiedla".

Zazdroszczę trochę że masz taką miejscówkę relatywnie blisko. 30min jazdy do fajnej stajni to IMHO i tak mało jak na dojazd z dużego miasta typu Wrocław. Ja szukając płd-zach Warszawa znalazłam dwie stajnie, dużo mniejsze areałem ale z lepszymi warunkami niż inne - dojazd z miasta to raczej godzina. Przy czym do jednej nie wstawię bo to stajnia tylko dla emerytów, więc wybór jest raczej prosty. I tak to się kręci z tymi kompromisami 😀
Ja mam ~40 km do stajni, jak na Szczecin to nie jest źle, ale są i bliższe stajnie. Nie jest idealnie, bo nie ma hali, ale konie są od świtu do nocy na trawce ze stałym dostępem do siana i zadbane jak należy. Chodzą w małych stadkach, bo jest ich mało i odsady nie mogą być z matkami. Swojego nie mam, ale młodziaka/rekreanta/emeryta tam bym wstawiła bez wahania, tylko miejsca nie ma 😅 jakbym miała jednak jeździć codziennie i z nastawieniem na intensywne treningi, to jednak szukałabym bliżej i z halą, bo w zimie bywa ciężko, jak dzień krótki, a podłoże zamarza i tylko w teren można pojechać - bo tego się z pracą do 16-17 nie da pogodzić. Tylko że w tych bliższych stajniach to właśnie albo kwaterki, albo trawka w ręku + karuzela, albo parę godzin na padoczku i do boksu. I można sobie żyć w tęczowej krainie szczęśliwych, spokojnych koników na bujnej trawce, tylko życie to w którymś momencie weryfikuje i nierzadko w brutalny sposób. Niektórych jeszcze nie zweryfikowało 😉
donkeyboy, no to podsyłam link do strony stajni https://www.facebook.com/profile.php?id=100090060662820
Milla, pięknie podsumowałaś dyskusje na revolcie. Mówiłam o czymś dokładnie przeciwnym, w każdej wiadomości to podkreślając, za KAŻDYM razem. Ale re volta sobie wymyśliła że co innego mówię i tyle.
Dziękuję, więcej się na ten temat nie wypowiem. Nie lubię się powtarzać.

rudniczek Nie o tym mówiłam, ale po co czytać ze zrozumieniem. Twój przykład nie pokazuje, że „z niektórymi końmi się nie da” - tylo że nie szuka się przyczyn we właściwym miejscu.

Dosłownie pochwaliłam właścicielkę za wytrwałość. Ale tak, pewnie na żywo bym ją ukamieniowała za to, że nie mieszka na stepie pełnym bezkresnych traw.
Nevermind, W takim razie oświeć mnie, o czym pisałaś w cytowanym przeze mnie fragmencie. Bo jak dla mnie jednoznacznie wynika, że stwierdzasz, że koń robił to co robił, bo miał za mały wybieg.

Ty też nie czytasz, ze zrozumieniem- wiem, że Tobie się wydaje, że nie jesteś napastliwa. Może nawet nie masz tego na celu. Ale konstruujesz wypowiedzi w taki sposób, że łatwo jest się poczuć przez Ciebie zaatakowanym.
kotbury, jesteś niereformowalna po prostu 🙈 Taak, widywanie innych koni pod siodłem/przez kratki to socjalizowanie się. A to że koń niektórych koni nie lubi i je kopie jest równoznaczne z kopaniem w płot jak zobaczy konia z daleka. Taaak.

Jeśli serio puszczasz konia na kwaterę tylko dlatego że musisz… to serio mu współczuję.

rudziczek, spróbuję ostatni raz, jak nie dotrze to nie dotrze.

Znalezienie przyczyny NIE jest równoznaczne ze znalezieniem winnego.
Tylko czym innym jest przyznanie: mój koń potrzebuje takiego i takiego padoku, ale nie jestem mu w stanie tego zapewnić; a czym innym twierdzenie że koń jest szalony i nie da się go przez to na padok puścić.

Dla 3/4 jeźdźców (jak widać na zaliczonym obrazku) szczere przyznanie że powodem nie jest szalony koń, tylko padok który nie spełnia jego potrzeb - to już jest za dużo.
Nevermind, czy Ty masz w ogóle konia lub kiedykolwiek miałaś?
Przecież przepraszam, ale to widać, kiedy wypowiedzi są w stylu "powiedz, że nigdy nie miałaś konia, nie mówiąc, że nigdy nie miałaś konia" 😅
Tak się składa że nie chcę się dzielić z Wami moją historią, tym co miałam czy czego nie miałam i jakie błędy zrobiłam. Bo to moja prywatna sprawa. Prawda jest taka, że niezależnie co powiem dopóki się z Wami nie zgadzam będziecie mnie uważać za początkującą i tyle. Więc wymyślcie sobie odpowiedź, i tak nie traficie.

Przyznanie przed sobą że nie jest idealnie to najwyraźniej za wysokie progi dla niektórych.
Nevermind, posłuchaj może własnej rady czasem i przyznaj przed sobą, że nie jest idealnie 🙂 chyba że to za wysoki próg 🙄
Post został usunięty przez moderatora
Za ten post użytkownik otrzymał: Ostrzeżenie
Komentarz moderatora: za niski poziom konwersacji
Myslalam że to watek ujezdzeniowy a nie o wypuszczaniu koni na padok. 2 strony offtoppu i kolejne przepychanki to już naprawdę przegięcie. I tak w połowie wątków.... gdzie się podziała stara revolta na na której można było poczytać coś ciekawego :/
taggi, to pisz coś ciekawego, dyskusja o wypuszczaniu koni była ciekawa dopóki komuś nie odpalił się tryb alfy i omegi.
Nevermind, przecież ja użyłam dokładnie twoich słów. Nie chce mi się rozpisywać merytorycznie, bo wiem że na ciebie to strata czasu, i tak wiesz swoje 🤷
Nevermind Napiszę do Ciebie to samo co Ty. "spróbuję ostatni raz, jak nie dotrze to nie dotrze"
Na podstawie kilkuzdaniowego opisu rumaka, którego na oczy nie widziałaś stwierdzasz, że autodestrukcyjne zapędy konia mojej koleżanki i jego problemy z wybiegami wynikają ze złego wybiegu. Ten koń ma takie same zapędy pod siodłem, zarówno na ujeżdżalni jak i w terenie. (najwyraźniej czworobok albo łąki po horyzont też mu nie odpowiadają) Ogólnie ma duży problem ze sobą, bo jest bardzo elektryczny i reaktywny (nie mylić z płochliwy). Ja się śmieję z niego, że ma w sobie tyle emocji, że się w nim nie mieszczą i dlatego się w sobie gotuje albo wybucha. Jak się umie pod siodłem ukierunkować tą energię to rusza się tak, że trampki spadają. Jak się nie umie, to się samemu spada- szybko, niespodziewanie i wielokrotnie na jednym treningu. Szczerze wątpię, żebyś kiedyś siedziała na takim koniu, bo ten poziom odklejenia to przypadek jeden na milion. (tak jak pisałam, jest pier*olnięty).
Niemniej TY WIESZ, że miał po prostu mały wybieg. To, że tak łatwo na to wpadłaś i piszesz o tym ze 100% przekonaniem łatwo potraktować jako sugestię, że my się nie znamy, bo my na to nie wpadłyśmy. Tylko wiesz... Twoje wnioski to kompletna bzdura, bo to nie był problem wielkości wybiegu. Serio serio. Zabawne, że z lakonicznego opisu stwierdzasz, że ten koń miał za mały wybieg, a koń kotbury jest niezsocjalizowany. Taki spec behawiorysta to skarb- po co marnować czas na długotrwałe analizy zachowania, po co się męczyć z problematycznymi końmi. Wszyscy powinniśmy udać się do Ciebie po poradę, to rozwiążesz nasze kłopoty w 5 min.

Napiszę jeszcze raz, może tym razem przeczytasz to ze zrozumieniem: ludzie czują się przez Ciebie atakowani, bo piszesz w zarozumiały i arogancki sposób, wydając opinie na podstawie wróżenia z fusów. Przyjmij do wiadomości, że nie zawsze masz rację.
Facella, nie widziałam jeszcze nigdy w moim krótkim żywocie, żebyś się rozpisywała merytorycznie.

rudziczek, nie ,,zdiagnozowałam” konia kotbury po dwóch sytuacjach, ona sama wielokrotnie pisała, że puszcza konia na kwaterkę z widokiem na konia z pewnej odległości. To się nazywa brak socjalizacji. Nie jest to wiedza tajemna, nawet nie jest to zgadywanie. Tak po prostu jest. To się tak nazywa.

Tak samo nie zdiagnozowałam konia Twojej koleżanki - zadałam pytanie, a Ty potwierdziłaś moje przypuszczenia. Funfact: duży wybieg rozwiązuje większość problemów, tych z nudy, nawyków (jak tkanie) etc. Więc to w zasadzie nie była nawet diagnoza problemu, nie zgadywałam jakie było jego faktyczne źródło. Zgadłam rozwiązanie.

Problem polega na tym, że 90% „treści” moich wiadomości to Wy sobie dopowiadacie i jest to - a jakże - moja wina. No i jeszcze wina tego, że na niczym się nie znam. A przy tym nie znając się, jakimś cudem trafnie strzelam 🤣
Nevermind, milczenie jest złotem, a dla niektórych szansą, szkoda ze niewykorzystaną.
Nevermind, - a byłabyś chętna poświęcić swojego konia, żeby kobyła kotbury mogła się zsocjalizować? Ile takich? Jednego, dwa, dziesięć? Ile potencjalnych kontuzji wzięłabyś na klatę i leczyła? Czy może trzeba po prostu ją wysłać na kiełbasę, bo ktoś kiedyś popełnił błąd.

W idealnym świecie nie ma zwichrowanych koni i wszystko zawsze idzie jak powinno. Tylko to nie Disneyland i czasem trafiają się konie trudne, z różną przeszłością. Trzeba sobie jakoś poradzić z stanem obecnym, a nie dumać co można było w przeszłości zrobić inaczej. Z tego można wyciągnąć wnioski na przyszłość, dla innych jednostek - ale tej tutaj to już nie zmieni.

W teorii zawsze da się lepiej. Problem w tym, że rzeczywistość nią nie jest. Większość właścicieli koni poświęca znaczną część swojego miesięcznego budżetu, żeby te zwierzaki miały jak najlepiej. Wielu rezygnuje z wakacji, wyjazdów, zadłuża się w celu pokrycia rachunków z kliniki. Wielu staje na uszach, żeby zapewnić możliwie najlepsze warunki. Postęp w jeździectwie i dobrostanie koni jest ogromy. Jak sobie przypomnę normy 15 lat temu i teraz... przepaść. I co, to dlatego, że nikomu się nie chce polepszało warunków tych zwierząt, a na pewno nie właścicielom? No cóż, ja tam uważam, że to posiadacze koni są motorem tego postępu.
No, ale przecież zawsze da się lepiej 🤷
Może też Cię zdziwię, ale wielu właścicieli wie, że da się lepiej. Tylko niestety doba ma 24h, a worek z hajsem dno. Nie żyjemy też oderwani od rzeczywistości, mamy ograniczone opcje na wybór stajni, specjalistów itd. Musimy mieć też na uwadzę bezpieczeństwo innych koni, obsługi. Sprzedaż konia nie rozwiązuje problemu, bo wcale nie gwarantuje mu lepszego życia, czasem gorsze.
I nie dziw się, że jak ktoś staje na czubku chu*** dla swojego konia to się wkurza, jak mu ktoś wyjeżdża z "bo Ty nie chcesz przyjąć, że można lepiej", kiedy podaje przykład ciężkiego przypadku, do którego ściągano wszystkich łącznie z egzorcystą.
keirashara, Twoja wypowiedź - cała calutka - jest dowodem że nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Jesteś tu od początku dyskusji, a nadal do Ciebie nie dotarło, że dokładnie to mówiłam. Powtarzałam kilka razy w rożny sposób. W wielu wiadomościach. Ale po co czytać, jak można sobie wymyślić co mówię i mnie oskarżyć o bieganie po tęczy.

Odnośnie tych strasznych koni - przypadki są różne. Bardzo często okazuje się, że ten straszny diabeł wcale nie jest taki okropny, jak go puścić w stado. I tak - jeśli oceniałbym, że dany koń jest takim przypadkiem, to pozwoliłabym go puścić z moim koniem. Ale do tego trzeba być i ocenić na miejscu.

Opisywanie konia jako ,,szalonego”, w momencie kiedy wykazuje zupełnie typowe zachowanie dla warunków w których jest trzymany, pokazuje jedynie nieznajomość behawioru koni. I jeśli ktoś chce, to może się chwalić tym że z koniem się nie spoufala, bo to złe, ale wiedza w zakresie końskich zachowań i tak jest istotna do opieki i pracy z nimi. Koniec kropka.
nevarmind skoro wszystkie Twoim zdaniem nie umiemy czytać ze zrozumieniem, to może problem w tym, że to Ty NIE POTRAFISZ SIĘ KLAROWNIE WYPOWIADAĆ? Tak, żeby nikt nie miał wątpliwości co chciałaś powiedzieć?
Napiszę jeszcze raz, może tym razem przyjmiesz to do wiadomości: problem konia mojej koleżanki nie polegał na małym wybiegu. Nie dziw się, że ktoś wysnuwa przypuszczenie, że żyjesz w świecie jednorożców- być może wydaje wtedy opinie na podstawie równie dogłębnie jak Ty zebranych faktów😉
rudziczek, wiesz co, też tak kiedyś myślałam. Ale potem zaczęły do mnie pisać osoby, które jakoś potrafią przeczytać i zrozumieć o czym mówię. Jak przeglądam stare wątki to widzę, że tak zawsze było - jedna osoba się nie zgadza, reszta grupowo wyśmiewa i nawet nie próbuje zrozumieć. Jedna osoba pisze, cała re volta „nie rozumie”.

A odnośnie pisania jasno:
Moja wypowiedź:
Więc to w zasadzie nie była nawet diagnoza problemu, nie zgadywałam jakie było jego faktyczne źródło.
I Twoja odpowiedź na nią:
Napiszę jeszcze raz, może tym razem przyjmiesz to do wiadomości: problem konia mojej koleżanki nie polegał na małym wybiegu.
Nevermin "Ty potwierdziłaś moje przypuszczenia", "Zgadłam rozwiązanie." i " jakimś cudem trafnie strzelam".
Oświeć mnie, co w takim razie próbowałaś przekazać w tych momentach jak nie to, co wcześniej napisałam. Wypowiedź trzeba traktować całościowo, a całościowy wydźwięk tego co piszesz jest taki, że jeśli byłybyśmy takie mądre jak Ty, to byśmy "wiedziały". Ale nie wiemy, więc najwyraźniej takie mądre nie jesteśmy.
Powiem tak, mając dwa konie, które mają problem z padokowaniem. Pierwszy zawsze dostawał bęcki bo nie umiał w język koński, drugi jest po drugiej stronie barykady, tzn. Sprzedaje bęcki. Oba łączy jedno - brak socjalizacji na początku życia. Tj. Brak wychowania w stadzie. Nie nauczyły się w koński język za młodu. Ten pierwszy jest już na emeryturze w stadzie rencistów-emerytów. W tym stadzie nie dostaje bęcków ale też zawsze stoi osobno. Drugi stoi sam. Potrafi funkcjonować w parze z klaczą ale nie chce jej wypuścić na jazdę. Więc niestety… nikt w pensjonacie nie chce się bawić w to, żeby mi (psychicznie) było dobrze. I tak, bywał w stadzie na dużych łąkach, z dostępem do trawy i siana i nic to nie zmieniało. Jakbym miała własną stajnie i własne konie to pewnie bym kombinowała ale nie mam.
Dużo osób hoduje teraz jednego Konika, który nie ma możliwości bawić się najpierw na pastwiskach z innymi źrebakami, a potem na biegalniach z grupą rówieśniczą i wg. Mnie to jest problem dlaczego sporo koni nie potrafi w bycie koniem.
rudziczek, tak, masz rację, użyłam telekinezy, żeby sprawdzić na jak wielkim padoku stał koń Twojej koleżanki kilka lat temu.

Tylko nie pisz po raz kolejny, że to nie wina padoku, bo nie chce mi się znowu pisać tego samego.
wg. Mnie to jest problem dlaczego sporo koni nie potrafi w bycie koniem

Tak, dokładnie.
Wszyscy byśmy chcieli mieć grzeczne konie, bezproblemowe w stadzie, na książkowych hektarach z trawka. Problem w tym że się nie da.
Tworzymy tym zwierzętom od tysięcy, setek lat nienaturalne warunki, zmusiliśmy je w tym czasie żeby się w miarę dostosowały do takiego życia. Dziwi mnie że ludzie oczekują "naturalności" w stadach, które:
a) są tworzone sztucznie przez człowieka, który dodaje albo zabiera konie i one same nie mają możliwości ingerencji w sklad
b) są niestabilne, rzadko kiedy kon ma szansę spędzić życie czy nawet kilka lat w tym samym składzie
c) ludzie "wymyślili" wałacha który w naturze nie istnieje i nie ma naturalnej funkcji w stadzie
Do tego dochodzą różne charaktery i problemy koni. To złożony temat i nie można z góry zakładać że ktoś czegoś nie wie, nie stara się, w ogóle to jest głupi itp.
Tak, trzymanie konia 23h w boksie jest okrutne ale większość ludzi znajduje kompromis, czy to kwaterka czy wybieg z jednym kolega. Nawet kilka godzin dziennie na zewnątrz to już coś. No i są też konie, które tego nie lubią. Nienaturalne? Warunki które im tworzymy też nie są naturalne, czemu mamy oczekiwać po nich tylko naturalnych zachowań?
Nevermind, też mam odczucie że wysławiasz się w tonie który może być odbierany jako arogancki i przez to budzi opór w rozmówcach. Może tego nie widzisz albo to nie jest celowe, ale ma taki vibe.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się