"Nie ogarniam jak..."

No widzisz
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Mnie do łba nie przyszło, że to  obraża kogoś chorego. .
Przyszła mi za to do głowy...niewiedza, jedzenie nie tylko w namiarze ale przede wszystkim niezdrowo.
Wózki sklepowe wyładowane czipsami, MOMem, polędwicą sopocką za 9,99 za kg, smakowymi wodami i napojami czy nektarami naładowanymi tablicą Mendelejewa.
Przyszły mi do głowy dane mówiące o tym, jak niezdrowo odżywiamy się my a w związku z tym nasze dzieci.
Przyszedł mi do głowy mój trzydziestopięcioletni kuzyn, który zaczynał i kończył dzień w McDonald's ie...dzisiaj zmaga się z cukrzycą. Dzieciaki z batonem w łapie zamiast jabłka, otyłe (i nieotyłe) rodziny w macu zamawiające zestawy...rzecz jasna powiększone. Przyszły mi do głowy statystyki mówiące o tym, że jako społeczeństwo tyjemy.
I przyszło mi do głowy, że tylko niewielki procent osób z nadwagą, to ci ,którzy po prostu chorują na choroby upośledzające metabolizm.
Dla mnie to hasła.... uważaj co jesz i ile tego jesz.
Sama zmagam się z tarczycowym tyciem "od powietrza"....mnie nie obraziło



Mam takie same odczucia. Większość ludzi jest jednak otyłych właśnie dlatego że jedzą źle. Najpierw są szczupli, a potem właśnie często przychodzi inulinooporność i choroby metaboliczne - osobiście dostałam kiedyś ostrzeżenie od takiej super otyłej osoby jak mnie przyuważyła z Colą w ręku - to jest wyraz troski nie dyskryminacji. Tak samo ta kampania. I to ciągłe uważanie, żeby kogoś nie urazić. No nie róbmy z siebie ofiar na siłę, chyba jesteśmy na tyle dorośli, żeby usłyszeć prawdę. A jeżeli akurat nas przekaz nie dotyczy to nas nie dotyczy i po co się obrażać? Infantil, i to nie jest tak że nie widzę problemu, ja jestem na etapie kiedy mnie by taka brutalna kampania nie ruszyła i twoje podejście czyli "empatyczne ojojanie" jaka to jestem biedna by mi nie pomogło tylko zaszkodziło. Wmawianie lub utwierdzanie ludzi, że są ofiarami jest może miłe krótkoterminowo i dlatego słyszysz takie a nie inne opinie ale długoterminowo nie pomaga.
[quote author=infantil link=topic=95120.msg2837831#msg2837831 date=1547563541]
Problemem jest wyrządzanie krzywdy taką kampanią. Tak jak pisałam, ona jest niebezpieczna w skutkach.


Możesz rozwinąć? Jakie niebezpieczne skutki niesie ta kampania?

Nie pytam, żeby podważać twoje nieogarnianie, ale naprawdę nie wiem.  
[/quote]

Osobom w trakcie recovery ta kampania może zburzyć całą pracę, jaką wykonały, spowodować zdwojone nawroty. Nie mówiąc już o osobach, które nie są w trakcie wychodzenia z problemu. Mózg osoby z ED nie działa normalnie, dla nich obżeraniem może być coś, co zdrowy człowiek nazwałby dietą głodową. Są też bardzo przewrażliwione na tym punkcie i hasło ŻRYJ/ŻYJ odbiorą jako personalny atak, bo przecież żrą ciągle, są otyłe, ta kampania jest skierowana do nich i tylko do nich. W ogóle zestawianie słów związanych z jedzeniem i życiem jest bardzo ryzykowne tutaj. Myślenie osób z jakimikolwiek zaburzeniami odżywiania jest bardzo skomplikowane i niejednotorowe, niemniej, ta kampania przywołuje myśli najgorsze z możliwych. To tak bardzo ogólnikowo, bo nie chcę pisać o doświadczeniach swoich czy osób mi znanych publicznie. Myślę, że ciąg przyczynowo-skutkowy łatwo sobie wyobrazić.

I nie przekona mnie fakt, że osób z problemami jest mniejszość. To tak jakby powiedzieć, że można nękać/krzywdzić homoseksualistów czy inną mniejszość, bo jest ich mało.
infantil, a możesz napisać czemu jest niebezpieczna? (edit. już widzę wyżej)

mnie się np. ta kampania mega podoba, trafia w punkt.

efeemeryda   no fate but what we make.
15 stycznia 2019 15:28
Moim zdaniem kampania jest rewelacyjna i trafia w punkt
Dobrze podsumował sprzeciw wobec niej joemonster
infantil, więc jak sama opisujesz problem jest w tych osobach i zniknięcie tej kampani będzie dla nich tylko zapudrowaniem pryszcza. Dla takich osób zawsze znajdzie się ktoś kto sprawi ze poczują się gorsi, a jak się nie znajdzie to sobie sami wymyślą. Muszą zacząć od siebie i na sobie skończyć i nie szukać winy w plakatach na mieście, czy że w ogóle zdarza się że jest niemiło bo to tylko odwraca uwagę od prawdziwego problemu.
To ja jeszcze dopiszę - nie ogarniam zrozumienia i poparcia dla tej kampanii  😀 A chciałabym.
Podzielam zdanie infantil, że ta kampania jest nietrafiona. Chociaż z innych względów.
Nie umiem się przyzwyczaić do tego, co nazywacie "mocnym przekazem". Dla mnie takie słowa są po prostu wulgarne, brzydkie. Zbyt szanuję język by coś takiego akceptować. Nie uważam, że trzeba człowieka "skopać" słowem by do niego dotarło. Nie rozumiem dlaczego wszystko stało się takie zero-jedynkowe. Przecież pomiędzy "ojojaniem" a wulgaryzmem jest jeszcze ogromna przestrzeń sposobu komunikacji. Dla mnie zarówno kampania, jak i Wasze głosy są mega przykre.
bobek, akurat zaburzenia z grupy ED to, no zaburzenia wlasnie, i nie pasuja mi tu zbytnio slowa o "wymyslaniu sobie"
:kwiatek:  niemniej co do zasady sie zgadzam.To, ze jakis czynnik moze byc triggerem dla osoby z dana przypadloscia to jeszcze nie znaczy, ze jest zly sam w sobie i porownania do nekania sa sporo na wyrost.

Kampania ma dzieki wam zasieg miedzynarodowy, az bohatersko nie nazarlam sie slodkiego w drodze do domu 😁 😉
kokosnuss, nie no, nie chciałam żeby to tak zabrzmiało, ze ludzie sobie wymyślają problemy, tylko, że kluczowy jest stosunek tych osób do samych siebie. Nie da się usunąć wszystkich zewnętrznych stresorów z życia i one tylko wyzwalają to co nie poukładane w środku. Jak się w środku poukłada to stresory zewnętrzne przestają tak dokuczać.

Ascaia, masz racje, mnie akurat słowo „żreć” nie razi ale obiektywnie nie jest to ładne słowo 😉 sama wymowa kampani mi leży, a forma może mogłaby być bardziej elegancka?
efeemeryda   no fate but what we make.
15 stycznia 2019 17:31
Ascaia
Żryj może i brzydkie słowo, ale już obrazek jedz bezpiecznie nie jest wulgarny.
To ja jeszcze dopiszę - nie ogarniam zrozumienia i poparcia dla tej kampanii  😀 A chciałabym.

To znaczy rozumiem, że osoby z problemami żywieniowymi mają z tą kampanią problem.
I mam z tym problem ponieważ ta kampania (moim zdaniem) nie dotyczy tych osób.
Przypomina mi to pewna osobę z mojej rodziny.
Kobieta jest tak bardzo skupiona na sobie, że absolutnie wszystko bierze do siebie.
Nawet jeśli czlowiek się stara, nawet jeśli uważa na słowa. A już nie daj boże pochwalić za coś, bo między wierszami znajdzie nieszczerość. Nigdy nie wiadomo co ją dotknie, urazi, obrazi, zaboli.
Po kazdej takiej aferce "winnemu" robi się źle, smutno i niemiło póki nie dojdzie do wniosku, że to nie jego problem.
Przychodzi taki moment, że człowiek albo się od takiej osoby odsuwa albo przestaje się przejmować.
Zawsze, ale to zawsze znajdzie sie w pobliżu ktoś, komu nie podpasuje dowcip, uwaga rzucona wcale nie w jego kierunku. Weźmie to do siebie i choćby skały srały to będzie pewien, że ktoś mu chciał koniecznie dokopać.
Ja wiem, że świat nie jest zero-jedynkowy.
Przyznaję jednak z pokorą, że wobec osób przeczulonych na własnym punkcie.. opadają mi ręce.
No bo jak długo można udowadniać drugiemu, że się ma dobre intencje a rzucona uwaga nie dotyczyła urażonego.
Jedni mają do siebie dystans a inni nie. Ci bez dystansu mają ogromny problem ponieważ życzliwi obok nich mają z nimi jeszcze większy.
Jeszcze raz powtórzę....dla mnie ta kampania mówi głośno i dosadnie.... żyj mądrze i  zdrowo. Tylko tyle i aż tyle.
Facella   Dawna re-volto wróć!
15 stycznia 2019 17:46


To krótko podsumowuje sytuację. Mimo że na obrazku chodzi o komiks.
Obecnie NIE DA SIĘ powiedzieć/narysować/napisać/stworzyć coś, czego nikt nie odbierze jako obraźliwe. Każde wyrażenie opinii, każda kampania będą się spotykały z krytyką i oburzeniem. Niektórzy są specjalistami w narzekaniu i wymyślaniu „kolorowe obrazki dyskryminują daltonistów i komuś z tym schorzeniem może być przykro”. Jezu. Społeczeństwo jest różnorodne. Nie dogodzi się każdemu. A jak ktoś wszędzie widzi atak na siebie, to niech idzie do specjalisty, zamiast uprzykrzać innym życie swoimi problemami. Nikt nie chce o tym słuchać.
"jedz ostrożnie" to dobre hasło w mojej ocenie.
Ale na przykład przykro mi, że na siedem projektów cztery plakaty są... takie "brzydkie", zrobione w takiej estetyce... brutalnej (nie znam się za dobrze na sztukach plastycznych, więc nie umiem nazwać tego nurtu). 
Ascaia...a ja już czytałam gdzieś w necie, że ta oponka Michelin stygmatyzuje otyłych.
Mnie się podoba gra słów i zamiana żryj na żyj. Krótko, celnie.
Nie dogodzisz nikomu.
Kastorkowa   Szałas na hałas
15 stycznia 2019 18:10
Szemrana ten to jest mój ulubiony. Bardzo lubię takie słowne gry i zachwyciłam się nim  😀
A jak ktoś wszędzie widzi atak na siebie, to niech idzie do specjalisty, zamiast uprzykrzać innym życie swoimi problemami. Nikt nie chce o tym słuchać.


Facella, a o czym chcemy słuchać? O czym Ty chcesz słuchać?
A może pytanie powinno brzmieć - czy w ogóle chcemy słuchać innych?

Pisanie/mówienie o problemach - nie, bo narzekasz.
Pisanie/mówienie o sukcesach - nie, bo się przechwalasz.
Pisanie/mówienie o swoim zdaniu - nie, bo egoistyczne.
Pisanie/mówienie o zdaniu grupy - nie, bo wypowiadasz się ogólnikami za innych.
Jak Ci się coś nie podoba - źle... Jak się podoba - źle...

Taka myśl, nieco obok tej dyskusji.
Jeśli chodzi o tą poboczną myśl....
Rzadko wypowiadam się na swoj temat. Nie chwalę się, nie narzekam bo mam świadomość, że świat nie jest tym zainteresowany.
Czasem wypowiem się (jak tu). Robię to sporadycznie.
Netowy świat, forumowy świat nie jest światem prawdziwym.
I tak naprawdę nie wierzę, żeby kogokolwiek obchodziło co mam do powiedzenia.
Czasem napiszę bo mnie coś ruszy, poruszy. Czasem myślę sobie...i po co ?
Bez tych moich mądrości świat nie umrze. Moje pitolenie nikogo nie zbawi a co najwyżej wkurzy lub rozbawi.
Interesuje mnie co myślą i czują ludzie obok mnie. Żywi, prawdziwi, bliscy.
Nie mam złudzeń. Czasem coś naklepię ale bez misji zbawiania świata.
Kogo to obchodzi co zjadłam na śniadanie i dlaczego płakałam wczoraj wieczorem.
Będę miała problem...poszukam tu i tam podpowiedzi na moje pytania.
Nie oczekuję od internetu, że zastąpi mi przyjaciółkę do wyryczenia się na ramieniu.
Im więcej czytuję fora, tym mnie tam mniej.
Nie rani niezgoda z moimi poglądami. Nie budują mojego ego oklaski i poparcie mojego zdania.
Bywam. Zaglądam. Czasem się pomądrzę.
Chyba wszystko w temacie.
Ps. Lubię za to poczytać o ludzkich losach. Lubię zwierzenia. Obserwuję, uczę się, wyciągam z tego co dla mnie najlepsze.
Interesuje mnie historia człowieka, co myśli, jak odczuwa ale nie na tyle, żeby go poznać osobiście
Chociaż.....mam przyjaciółkę. 16 lat temu poznałyśmy się przez internet i to trwa chociaż dzieli nas 345 km.
Internet jest w porzo  🤣



To zapytam Cię tak:

Dlaczego netowy świat, forumowy świat nie jest światem prawdziwym?
Przecież za każdym nickiem stoi realny, prawdziwy człowiek...
busch   Mad god's blessing.
15 stycznia 2019 19:01
To znaczy rozumiem, że osoby z problemami żywieniowymi mają z tą kampanią problem.
I mam z tym problem ponieważ ta kampania (moim zdaniem) nie dotyczy tych osób.


Infantil pisze, że kampania nie trafi do osób z zaburzeniami odżywiania i ja się z tym zgadzam. Czego m.in. szemrana nie dostrzegasz albo nie wiesz, to fakt, że takie otyłe osoby jak z tego plakatu z ludzikiem na krześle to często osoby albo z zaburzeniem odżywiania (jednostką chorobową, tzw. ED), albo z zaburzonym odżywianiem (czymś z pogranicza jako takiej normalności, a ED). Więc Twoje zdanie, że kampania nie dotyczy osób z problemami żywieniowymi - jest błędne.

Taki dosadny plakat trafi do zwykłej Grażki, która odpuści sobie batonika, ale najprawdopodobniej spowoduje efekt odwrotny u osoby, o której pewnie w pierwszej kolejności myślimy w kontekście "zajadania się na śmierć", takiej która wybierze hamburgera zamiast swojej stopy przy cukrzycy itd.
To zapytam Cię tak:

Dlaczego netowy świat, forumowy świat nie jest światem prawdziwym?
Przecież za każdym nickiem stoi realny, prawdziwy człowiek...
bo
Ponieważ tego netowego człowieka nie znam. Nie wiem czy jest sobą czy kogoś udaje.
Nie mam ochoty sprawdzać czy ta mądrze pisząca pani X naprawdę okaże się serdeczną i dobrą osobą a Pan Y mimo, że to netowy pieniacz w gruncie rzeczy to zakompleksiony miły mężczyzna.
Nie wiem i się tego nie dowiem póki go dobrze nie poznam.
A nie da się poznać kilkuset osób z tego forum, żeby dokonać jakiejkolwiek weryfikacji.
To ani mozliwe ani potrzebne.
Gdybym to robiła nie mialabym czasu dla tych obok mnie.

Busch
Ja myślę, że ta kampania nie trafi ....do wielu ....a w tym do osób z zaburzeniami odżywiania.
Jeszcze inni wzruszą ramionami i pójdą na bigMaca inni dzieciom na kolację dadzą paróweczki z MOMu.
Przekonaj mnie, że jest bezcelowa, szkodliwa i niepotrzebna.
Ps. Nie mam pojęcia co się dzieje w głowie ludzi z zaburzeniami odżywiania.
Wiem, że im trudno. Wiem....niby sporo ale....nie wiem jak wejść w ich sposób postrzegania świata.
Nie umiem tego zrobić. Żeby to wiedzieć musiałabym sama to poczuć. Mieć kogoś bliskiego, kto się z tym zmaga.
Można wiedzieć ale jak zrozumieć ich świat ?
Mogę kontynuować?
A coś takiego jak zaufanie społeczne? Jest jeszcze miejsce na coś takiego?
No i druga sprawa, że przecież w realu też poznajemy mnóstwo osób, których nie zweryfikujemy, z którymi znajomość pozostanie na poziomie pobieżności. A chyba trudno powiedzieć, że koleżanka z pracy, z pokoju obok nie jest "prawdziwym światem".
Zaufanie społeczne na forum internetowym...no nie.
A co do relacji w realu....i tu jest klucz czyli słowo "pobieżnie".
Raczej się przyglądam ich zachowaniu, reakcjom o ile mam taką możliwość tylko dlatego, że ludzie mnie w ogóle ciekawią. Lubię ludzi ale z pewnością daleko jest od lubienia do zaufania.
Przerobiłam już w życiu tyle zachwytów, które okazywały się totalnym pudłem że na dzień dzisiejszy wolę stać z boku i patrzeć. Co jakiś czas wyciągam sobie złotego samorodka z tlumu (a może to samorodek wyciaga mnie).
Przyjaźnie wymagają uwagi, zaangażowania oraz poświęconego  czasu. Znajomi.... to też tylko jakaś określona ilość bo bliskich relacji nikt nie jest w stanie utrzymać z dużą ilością osób.
Zaufanie ?? No nie. To jest coś co trzeba zbudować. Tego nikt nie dostanie ode mnie tylko dlatego że jest.
I nie myl tego z brakiem zaufania. To raczej takie przyglądanie się interesującym jednostkom.Czasem coś zaiskrzy......i to jest super uczucie.
busch   Mad god's blessing.
15 stycznia 2019 21:11
szemrana, kampania na pewno jest szkodliwa dla osób z zaburzeniami odżywiania i bezcelowa dla osób niezainteresowanych zmianą. Słabe jest też IMO to, że poruszając temat odżywiania, twórcy jakby pominęli kwestie centralne dla odżywiania w tym kontekście, czyli właśnie te zaburzenia. Dla mnie to jest podobne jak kampania o depresji, która by w jakiś gruboskórny sposób odniosła się do samobójstwa. No niby depresja nie oznacza, że chora osoba się targnie na swoje życie... ale trochę naiwne, a do tego szkodliwe jest udawanie, że połączenia nie ma. Porównanie z depresją i samobójstwem jest zresztą nieprzypadkowe, bo to właśnie anoreksja (a nie depresja) jest chorobą psychiczną o największej śmiertelności.

Trochę też bezcelowe jest robienie kampanii na temat jak widać nie do końca znany twórcom kampanii. Bo rozumiem że np. sieciówka z siłowniami, twórca shake'ów odchudzających itd. mogą nie ogarniać perspektywy osób z ED i wtedy można faktycznie mówić o pewnej osobie z rodziny, która wszystko interpretuje przez siebie. Ale w przypadku kampanii informacyjnych nie rozumiem takiego braku zainteresowania omawianym tematem.
Ok.
Przyjmuję Twoje wyjaśnienia.
Masz pomysł jak taka kampania społeczna mogłaby czy powinna wyglądać, żeby nikogo nie skrzywdzić.
Czy Twoim zdaniem jest to możliwe?
Jak dotrzeć do ludzi celnie i sugestywnie.
Bosacka swego czasu miała caly cykl programów o zdrowym żywieniu.
Ostrzegała, uczyła, pokazywała haczyki producentów. Może forma tych programów nie powalała ale było tam wiele przydatnych informacji. Sama znam dwie rodziny, które pod wpływem programów Bosackiej zmieniły diametralnie podejście do jedzenia, gotowania i zakupów. Mam też świadomość, że wiele osób wypiera problem i nie mówię tu o osobach otylych ale o takich które żywią się byle czym. Problemy zdrowotne wyjdą za jakiś czas.
Jak trafić do ludzi. Przyznam, że ja nie mam pojęcia.
Temat dla mnie o tyle ważny, że w bliskiej rodzinie mam parę z dwójką dzieci (6 i 3 lata) i cała czwórka w tym naluchy na problemy z nadwagą. Patrzę na nich i płakać mi się chce, że nie widzą problemu.
Jak dotrzeć ???

Ps. Piszesz o kampanii dotyczącej depresji. Ale różnica jest taka, że dotyczy to pewnej grupy osób chorych i ich rodziny.
W przypadku jedzenia dotyczy to każdego z nas bez względu na wiek, wagę, wykształcenie czy kilogramy.
Źle jedzą przedstawicieke wszystkich grup społecznych.
Śmieciowe jedzenie to problem każdego z nas. Nawet tych, którzy chcą jadać mądrze.
Facella   Dawna re-volto wróć!
15 stycznia 2019 21:28
[quote author=Facella link=topic=95120.msg2837885#msg2837885 date=1547574403]
A jak ktoś wszędzie widzi atak na siebie, to niech idzie do specjalisty, zamiast uprzykrzać innym życie swoimi problemami. Nikt nie chce o tym słuchać.


Facella, a o czym chcemy słuchać? O czym Ty chcesz słuchać?
A może pytanie powinno brzmieć - czy w ogóle chcemy słuchać innych?

Pisanie/mówienie o problemach - nie, bo narzekasz.
Pisanie/mówienie o sukcesach - nie, bo się przechwalasz.
Pisanie/mówienie o swoim zdaniu - nie, bo egoistyczne.
Pisanie/mówienie o zdaniu grupy - nie, bo wypowiadasz się ogólnikami za innych.
Jak Ci się coś nie podoba - źle... Jak się podoba - źle...

Taka myśl, nieco obok tej dyskusji.

[/quote]

Ja mam po prostu powyżej uszu narzekania. Wszyscy na wszystko narzekają zamiast cieszyć się z tego, z czego można. Ja doceniam to co mam i jestem szczęśliwsza odkąd się nie przejmuje takimi rzeczami. I bardzo chętnie bym posłuchała o sukcesach innych. A na pewno o wiele chętniej niż o problemach, które tak naprawdę sami sobie robią w swojej głowie.
Edit: wycięło mi cytat.
Tylko wiecie, że to nie jest kampania? Tylko konkurs? I dlatego busch, Twoje założenie, że jak ktoś tworzy kampanię to powinien coś wiedzieć, jest błędne. Bo to nie kampania.
Ja nie ogarniam... celu tego konkursu. Po Co???
Ponieważ są tylko dwie kategorie osób (na ten temat, i nie tylko na ten):
1. Przeczulone na temat x (a jak tu wykazano, zadowolić nie sposób, wkurzyć, a i zaszkodzić, łatwo - w żadnym razie nie da się w ten sposób rozwiązać problemu przeczulenia,
ani kampanią, ani brakiem takowej, ani żadną jakością/treścią kampanii).
2. Twierdzące, że problem ważny, ale... ich nie dotyczy. Dotyczy Wielu - ale kogo innego, przecież nie mnie.
Oczywiście, są jeszcze wyjątki dostrzegające, że problem dotyczy Nas Wszystkich - ale tym osobom żadna kampania nie jest potrzebna.

Do dziś pamiętam znakomitą kampanię (z udziałem Sojki i Kory) pt. "Samochody nie latają".
I tego by się chciało. Przemawiającego do Każdego stwierdzenia faktu, w dopracowanej oprawie.
Facella, ale (pisząc nieco z przymrużeniem oka) wiesz, że teraz narzekasz na narzekanie. 😉

A na poważnie kontynuując rozmowę - rzeczywiście brak jest równowagi pomiędzy ilością przekazu o pozytywnym a negatywnym wydźwięku.
Tylko teraz popatrz na nasze forum, które jest jakiś lustrem społeczeństwa. Zobacz jaka jest reaktywność w wątkach takich jak ten "nie ogarniam" "jestem zdołowany" "wkurza mnie", a jaka w "rozmowach o niczym", "powietrze jak mamba". W tych drugich jest jakieś 10% aktywności w odpowiedziach.
Już wielokrotnie to sprawdzałam - jak się rzuci kontrowersją lub "oj coś źle u mnie" to się rusza dyskusja na kilka stron. Jak się napisze "ale fajny koncert zrobiłam" albo "jestem dumna bo był reportaż z mojej stajni" to... dobrze jak się zbierze 5 postów "gratuluje!, fajnie, super". To nie motywuje do pisania o pozytywach czy neutralnych sprawach.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo cóż można napisac pozytywnego "fajnie", "gratutuluję". I co ? I tak 20 osób ma pisać bez sensu? Po co? Zaśmiecanie forum. Pewno gdyby była opcja kliknięcia "lubię to"- byłoby duzo klików.
Kiedy ktoś pisze, że mu coś nie idzie i ma z tym problem, rusza lawina porad.

Po drugie- osoba która się cieszy, cieszy się i tak i na cholerę jej 20 cieszących dodatkowo? I tak się cieszy! (osobiście pisząc, że jest mi super, NIE oczekuję że zbierze się grono piszących "to super że ci super"- wystarczy mi że się cieszę publicznie, że mi super.)
Osoba której jest źle, kiedy dostanie 20 postów w stylu "trzymaj się" ma szansę poczuć się lepiej?
Tylko wiecie, że to nie jest kampania? Tylko konkurs? I dlatego busch, Twoje założenie, że jak ktoś tworzy kampanię to powinien coś wiedzieć, jest błędne. Bo to nie kampania.


Ja np. nie wiedziałam, że to konkurs. I niespecjalnie zmienia to moje zdanie o całym tym projekcie, ponieważ wisi to wszędzie w ogromnych ilościach, w miejscach publicznych - dokładnie tak, jak kampanie społeczne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się