Jeść czy nie jeść ? Pomaga czy szkodzi?

Tania, aaa no właśnie - wystarczy w sklepie kupować 🙂. Bo nerechta, napisała tak, jakby każda nawet w sklepie mogła być niebezpieczna.
Teodora, strasznie ci dziękuję za ten portal lokalnyrolnik.pl!! Zapisałam się do grupy z punktem odbioru ze 100 metrów od mojego domu, zamówiłam polędwicę wieprzową i schab na próbę. Ceny bardzo ok, opinie bdb, opis mięcha mi pasuje:
Mięso pochodzi z wybranych małych gospodarstw z miejscowości Złota koło Sochaczewa. Zwierzęta są karmione tylko i wyłącznie zbożem i mają możliwość wychodzenia do okólnika za zewnątrz chlewu

Zobaczymy, w piątek odbieram 🙂

nerechta też tak zrozumiałam twój post, że każda dziczyzna jest ryzykiem 🙂
Robi się. Znowu jakiś spisek  😲
Ta dziczyzna, którą można kupić w sklepie, pochodzi ze skupu i jest przebadana na 100%. Dzik zapada na włośnicę tak samo jak trzoda chlewna, nikt nie sieje zamętu, że od wieprzowiny można się zarazić. Ano można, jak mięso pochodzi z niewiadomego źródła.
A to, że jakiś "myśliwy" strzeli dzika, bierze go na własny użytek i go nie przebada... - komentarza brak. Tak czy inaczej nikt nie je dzika na surowo, a larwy włośnia giną po obróbce termicznej.
Dzionka - kury raczej nie zjesz, musiałby być kurczak 🙂 Kura luzem puszczona wcale nie musi być dobra, w toku ewolucji kury zatraciły instynkt samozachowawczy i dziobią tam, gdzie im kogut pokaże. Jeśli wybieg jest czysty, z trawką i smakołykami to super, ale jak kury łażą luzem po wsi to dziobią wszystko, np. olej silnikowy wyciekający z ciągnika 😉
Bezpiecznym mięsem jest też królik - na pewno znajdziesz na wsiach gospodarzy, którzy sprzedadzą Ci tuszkę. Czy gęś - super, prawie dzikie mięso.
espana, tak tak, mam kurczaka na myśli 🙂 Bardziej chodzi mi o to żeby miał oczy, cały dziób i widział światło słoneczne zanim umrze niż jadł pasze za miliony 😉 Wiadomo, nie można mieć wszystkiego, ale już wolę mniej smacznego kurczaka z gospodarstwa eko czy niż pysznego z warunków, o jakich napisałam wyżej. A dziczka kupię, bo pieczonego w rozmarynie uwielbiam 🙂
espana w czasopiśmie "Brać Łowiecka" z lutego tego roku jest ciekawy artykuł na temat bezpieczeństwa żywności.
Damn it, prenumeruję Łowca 😉
Damn it, prenumeruję Łowca 😉

Hi!Hi! No trudno.
Jako osoba z samego centrum badań w kierunku włośnicy mogę zapewnić, że tam gdzie legalnie się bada to jest bezpiecznie.
Natomiast szara strefa zarówno dzików jak i świń na użytek własny istnieje i należy uważać.
No pewnie, który chłop bijąc świnię ją bada?
No pewnie, który chłop bijąc świnię ją bada?

Bada ją lekarz.  😉
Czy ktoś siedzi w temacie mięs i innych produktów z gospodarstw ekologicznych? Myślę nad przejściem na wege, ale na początku chciałabym zupełnie zrezygnować z mięsa z produkcji przemysłowej i zastąpić to mięsem ze zwierzaków hodowanych w dobrych warunkach. Jajka od kur z wolnego wybiegu są już łatwo dostępne w każdym sklepie, teraz czas na znalezienie bazy na mięcho.
Macie jakieś polecane gospodarstwa eko albo e-sklepy dowożące mięso na terenie Warszawy? Na razie znalazłam takie coś:
http://freedelikatesy.pl/ ale dopiero zaczęłam szukać.


dzionka, w Warszawie dobry wybór mięs z certyfikatami jest w sklepie ekologicznym Smak Natury na al.KEN

BTW
mięso czy jaja z certyfikatem EKOLOGICZNYM (zielony listek) NIEKONIECZNIE są z hodowli z dobrych warunków czy humanitarnych!!
Oglądałam program o produkcji EKO-JAJ we Francji.
Jaja mają wszelakie certyfikaty. Eko-sreko.
Ale....
Kury są po kilka tysięcy sztuk w kurniku - wygląda to dokładnie jak przemysłowa hodowla, tylko, ze miejsca mają ciut więcej (nie łamią sobie nóg wchodząc na siebie) i są karmione paszami z certyfikatami. Są wypuszczane na zewnątrz na godzinę dziennie - ale one wcale nie wychodzą bo się boją, są opasione żarciem i im sie nie chce, nie umieją innego życia niż kurnik, tłok itd.

Podobnie świnie, też mięso ma wszelakie certyfikaty. Ale te świnki nie taplają się w błotku i nie chrumkają. Są ściśnięte w chlewie, tyle, że dostają paszę z certyfikatami.
Dodofon, dzięki, zajrzę. Mi właśnie bardziej niż na certyfikacie eko zależy na konkretnych warunkach zwierząt. Mam takie wymagania:
małe gospodarstwo
zwierzęta karmione tylko zbożem, bez "przyspieszaczy" i innej chemii
mięso zbadane weterynaryjnie

Na coś jeszcze powinnam uważać?
No pewnie, który chłop bijąc świnię ją bada?

każdy rozsądny..
Przyszło moje zamówienie z Lokalnego Rolnika - polędwiczka wieprzowa i schab. Nie ukrywam, że zrobiłam boskie danie indyjskie z tej pierwszej 😁 i naprawdę mięso jest pyszne.
Na stronie producenta napisane jest, że mięso pochodzi wyłącznie z małych gospodarstw poniżej 50 zwierząt, karmionych tylko naturalnie (zbożem). Powiedzcie, jak to jest w takich miejscach? Chyba nie trzymają świń w tych żelaznych klatkach i nie oddzielają macior od małych? I jak się zabija zwierzęta w takim miejscu? Czy to w masarni już zabijają? Sorry, do tej pory mięso brało się dla mnie z supermarketu, próbuję zostać świadomym konsumentem 😉
tu masz kompendium teorii o ekologicznym chowie trzody chlewnej
http://rolnictwoekologiczneblog.blogspot.com/2013/04/ekologiczna-hodowla-swin.html
Zazwyczaj wyglada to tak, ze swinie maja troche wiecej miejsca i gruba sciolke i na tym sie poprawa ich dobrostanu konczy. Kojcow porodowych nie stosuje sie w teorii ale jak to jest w praktyce to szczerze nie wiem ale nie sadze. I oczywiscie zakazane sa pewne dodatki paszowe, stymulowanie rui czy sa dodatkowe obostrzenia przy leczeniu. W teorii tez powinny byc to rasy rodzime, ktore sa bardziej wytrzymale i nie ma takiej ingerencji hodowlanej na pewne cechy (poprawa miesnosci czy ilosci prosiat w miocie przy uzyciu innych ras np)
A zabijanie jak wszedzie, zwierzeta jada do rzezni, nie mozna na produkcyjna skale zabijac w gospodarstwie.
Masarnia tylko przerabia zabite zwierzeta.

To jest wlasnie ten dylemat - bo niby hodowla ekologiczna powinna zapewniac zwierzetom jak najbardziej naturalne warunki, ale w praktyce dobrostan zwierzat konczy sie tam, gdzie wygoda hodowcy. Dla mnie to haslo jest utopia i w ogole nie pokrywa sie z rzeczywistoscia - dobrostan to po prostu wykorzystanie minimalnych wymagan zwierzat, ciut polepszonych w eko hodowlach.
Szczerze mowiac watpie, by hodowle ekologiczne na przemyslowa skale znacznie roznily sie od normalnych - Dodo juz wspomniala, jak to wyglada np w przypadku drobiu. A chcialoby sie, zeby to wygladalo jak na sielskich obrazkach spokojnej wsi.

Fajnie, ze chcesz byc swiadomym konsumentem, warto.
nerechta, dzięki za linka, już zgłębiam. Nigdzie nie doczytałam, że te gospodarstwa, z których biorę mięso, są z certyfikatem "eko" - pewnie nie są. Jest o nich napisane tylko, że poniżej 50 zwierząt, że stały dostęp do wybiegów i że karmione wyłącznie zbożem. No i że mięso oczywiście przebadane weterynaryjnie. Nie omieszkam się tam przejechać, co mi szkodzi wycieczka pod Sochaczew 🙂

Słuchajcie, okazało się, że mam dość spore niedobory wapnia - co najlepiej jeść w takiej sytuacji? I jeszcze jedno - słyszałam, że niektóre napoje "wypłukują" wapń z kości - to prawda, czy mit?

Z góry dzięki za pomoc :kwiatek:
Zakładam, że się dobrze odżywiasz? W sensie nie głodzisz się czy coś? Czyli niedobór jest tak zwany względny. Organizm nie przyswaja jak trzeba. I ja bym się starała ustalić przyczynę. Bo to ważne.
p.s
antykoncepcja na przykład może wywołać niedobór - osteoporozę w przyszłości. I już dorosłych kości tak łatwo serem nie odbudujesz.
ikarina, przede wszystkim nabiał "wypłukuje" wapń ponieważ zakwasza organizm, a ten broniąc się "używa" wapnia.
zupełnie inny przekaz mamy w reklamach przeróżnych produktów mlecznych prawda?  😉
zagadnienie nadaje się w zasadzie do wątku "Monsanto ..."
Tak czy inaczej ważna jest przyczyna. Osteoporoza jest straszną chorobą. I leczenie trudne/drogie i mało skuteczne.
No bez kitu, a lekarz robił wywiad, ile nabiału jem i zdecydowanie mi powiedział: Musi pani pić dużo mleka!

A nabiału jem malutko, ot - trochę śmietany w sosie, albo jakiś budyń raz na miesiąc i tyle. Jem normalnie, nie chodzę głodna. Szkopuł w tym, że miałam taki epizod w życiu, że piłam dużo energetyków i coli (wiem, wiem, cisi mordercy, ale jak się pracuje na nocki i nie można pić kawy, to co poradzić) Coś gdzieś czytałam, że właśnie energetyki są zabójcze dla kości, ale nie jestem pewna, czy to było jakieś zaufane źródło, czy nie.

Jakie mogą być w takim razie powody odwapnienia?
I mnie zawsze zastanawiało - nabiał ma ponoć odczyn zasadowy, to jak może zakwaszać organizm?

I jeszcze taka mała rada ode mnie - ja od tych nieszczęsnych energetyków i coli się w którymś momencie wręcz uzależniłam i bardzo pomógł mi w odwyku... sok z aloesu 😉 Trzy dni mi tylko zajęło - jak mnie łapała ochota na colę, to piłam zamiast niej sok i po tak krótkim czasie nie miałam ochoty na napoje gazowane już w ogóle 🙂
ikarina, a masz obejrzaną witaminę D3 na przykład?
Nie wiem, zrobiono mi bardzo dużo różnych testów krwi (np. na nerki, na tarczycę, na wątrobę itp, nie pamiętam szczegółowo, jakie jeszcze konkrtetnie) i mi powiedziano, że wszystko jest wzorowe oprócz wapnia.
Nie wiem, zrobiono mi bardzo dużo różnych testów krwi (np. na nerki, na tarczycę, na wątrobę itp, nie pamiętam szczegółowo, jakie jeszcze konkrtetnie) i mi powiedziano, że wszystko jest wzorowe oprócz wapnia.

I co mówi lekarz o przyczynie?
Spytałam, bo widzę, że zaskakująco rzadko bada się trójce wapń/D3/magnez. A tymczasem znowu spotkałam kolejną osobę, która bujała się ze zdrowiem, diagnozy długo nie było, a problem wyszedł dopiero po zbadaniu tych trzech parametrów. Tężyczka utajona.
ikarina, cola ma dużo fosforu. Fosfor i wapń stoją w opozycji.
Tania, no powiedział mi, że za mało nabiału jem. "Widzi pani? Dlatego pani taka zmęczona jest!"  😂

Teodora, A co to jest tężyczka utajona?

halo, uff, czyli dobrze, że więcej jej nie piję
Mojej mamie wyszły początki osteo (pewnie przez leki... bo jeszcze niedawno wyniki były ponad normę dla wieku) - pochwalili w tym kontekście niejedzenie mięsa. Spytam, czy o nabiale się w ogóle wypowiadali (bo tak w ogóle to też spotkałam się z opinią, że toto bardziej szkodzi niż pomaga wapniowi).

O tężyczce to Ci dużo nie opowiem - ale np. ta dziewczyna, którą spotkałam ostatnio narzekała na:
- niebotyczne zmęczenie (i nie z przepracowania, z braku snu)
- mrowienia
- uczucie ściskania w gardle (nie non stop)
- zdaje się że również niespokojne nogi w nocy
- problemy z ręką (poczucie sztywności)
I wmawiali jej długo, że przesadza, że zdrowa, że niech odpocznie, odstresuje się itd.

A teraz wcina D3, magnez (ten również w kroplówkach), wapń. I jakoś tam się normuje.
Ja z tych symptomów to mam tylko zmęczenie i senność. No, kurde, to gdzie ja teraz pójdę, żeby mnie dobrze zdiagnozowali. Pójdę do angielskiego lekarza i mi da paracetamol i każe popiś mlekiem  😂
Ikarina, pozostaje Ci lizanie bielonych ścian z cielakami 😀
Gillian   four letter word
09 września 2015 13:24
ikarina, polskcy lekarze nie ogarniają tężyczki. Ja mam wszystkie objawy wymienione przez Teo, oprócz kilku innych jeszcze. Tężyczka na tle wapniowym lubi dawać bolesne skurcze, ale to takie wyginające ciało jak przy padaczce. Moja, magnezowa, też daje skurcze, bolesne ale krótkie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się