Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 grudnia 2018 19:42
Już to pytanie zadałam i nie dostałam odpowiedzi od głównych dyskutantów - nie rozmawiacie z dziećmi o takim "zjawisku" jak sprawianie przykrości innym osobom?

Ja rozmawiam, tylko dla mnie sprawianie komuś przykrości kryje się pod zupełnie innymi czynami. Nie tym, że dziecko nie chcę się dzielić.
Dla mnie sprawianie komuś przykrości to takie psychiczne nękanie. Wyśmiewanie, wyzywanie, obrażanie, [s]wyśmiewanie[/s] itp.

Jeśli spotkałaby mnie sytuacja przytoczona w autobusie o zajętym miejscu dla ciężarnej lub osoby niepełnosprawnej na pewno bym nie wyciągnęła argumentu "bo pani będzie przykro". Powiedziałabym wprost "N musisz ustąpić pani/panu miejsca, ponieważ jest to miejsce dla osób ciężarnych (nie dotyczy panów 😉 )/ niepełnosprawnych [...]. Dla mnie użycie argumentu "bo komuś będzie przykro" tu zwyczajnie nie pasuje, ponieważ jeśli mój podopieczny nie ustąpi miejsca ciężarnej to ona nie pomyśli "o rany, to dziecko mnie tak zraniło, czuję wewnętrzny ból i jest mi przykro, że mi nie ustąpiło miejsca". Pomyśli sobie "co za niewychowane dziecko!".
Ja się trochę wtrącę z innym tematem w dyskusję. Muszę pójść na pogrzeb(zmarła nagle babcia mojego meza jeszcze parę dni temu w pełni sprawna i pełna wigoru). Przed ciążą mocno reagowałam na pogrzebach (jak ktoś płacze to mi się udziela i też zaczynam). Atmosfera w domu jest no krotko mówiąc straszna więc i tak piję melise litrami. Co jeszcze mogę wziąć w dzień pogrzebu żeby w miarę emocje mną nie targaly (bo hormony ostatnio i tak mi szaleją) A żeby niezaszkodzic maleństwo.
Wiem że niepowinnam w ogóle iść skoro tak reaguje, ale zależy mi żeby być przy mężu.
Michałku, zjedz rosołek!
- Nie chcę.
- Zjedz, już pora na obiad.
- Ale nie chcę.
- Babcia specjalnie dla Ciebie ugotowała.
- Ja nie lubię.
- Nie lubisz?! Na pewno lubisz, zobacz, jaki pyszny!
- Nie, nie chcę.
- Michałku, specjalnie kupiłam ci wiejską kurę, ten rosołek jest bardzo zdrowy, on ci pomoże.
- Ale ja nie potrzebuję pomocy…
- Babci będzie przykro, jak nie zjesz…
- Babciu, ale ja nie chcę…
- Mieliśmy iść na plac zabaw, ale jak nie zjesz, to nie pójdziemy.
- No dobrze… daj… zjem…





- Michał, masz!
- Dzięki, nie chcę.
- Stary, wszyscy już brali, najwyższy czas na ciebie.
- Nie, ja nie chcę.
- Stary, specjalnie skołowałem na dzisiaj!
- Ale ja nie chcę.
- Idealny towar, czyściutki, w sam raz!
- Nie, stary, ja nie biorę.
- Chyba żartujesz! Nawet nie wiesz, jak musiałem kombinować, żeby go załatwić.
- To twoja sprawa.
- Stary, potrzebujesz się wyluzować, to ci pomoże.
- Nie, dzięki za taki luz.
- Tak mi się wydawało, że z ciebie jest mega sztywniak.
- Może i tak…
- Ludzie daliby się pokroić za taki towar!
- Może i tak…
- Stary, mieliśmy iść razem do Krzyśka, ale jak ty jesteś taki drętwy, to nie ma sensu. Jak nie bierzesz, to nie idziesz.
- Dobra, daj...
Julie, teraz napisałaś ZBYT empatyczny. Ok. Teraz jest to dla mnie jasne, że nie wykluczasz empatii jako pożądanej cechy. I to zmienia postać rzeczy (tak jak ten ostatni rząd na koncercie u nerechty). Wcześniej tego nie napisałaś dla mnie dość precyzyjnie. Nie, nie zgrywam się, nie ironizuję, naprawdę tak to odczytałam.

ushia, ale... nie kazałabym dziecku oddawać babci czekolady (ciekawe ile jeszcze razy mam to napisać). Ja, Ascaia, nawet bym nie zaczęła tematu czekolady. Tym bardziej jeśli babcia ma cukrzycę (!!!) Nie dlatego, że wypada (skąd to do mnie?!). Pertraktowałabym jedynie gdyby babcia poprosiła o kawałek czekolady. (Co nadal jest abstrakcją, bo akurat moja Mam by nie poprosiła dziecka o podzielenie się czekoladą-prezentem) 
A co do pierwszej części Twojej wypowiedzi - nie widzę ścisłego powiązania pomiędzy tym moim "będzie przykro", a "przykro mi, że Cię uderzyłem". Zupełnie inne bajki w moim odczuciu.

szd51, ale ja bym w życiu nie powiedziała w kontekście dzielenia czekolady (już rzygam tą czekoladą!) "bo tak wypada"?!




Właśnie mnie tknęło jedno. Właściwie do czego według Was zmierza ta dyskusja o "przykro mi"? Czy o empatii? Czy o nagradzaniu i karaniu?
Ja chciałam poznawać Wasze spojrzenie, Wasze opinie w tym temacie. Vice versa napisałam jak ja to widzę, czuję, co byłoby moim celem, itd. Ale nie mam zamiaru Was przekonać, że moja opinia to ta jedyna słuszna. Jest moja, jest inna od Waszej.
A Wy chyba czekacie aż się ukorzę i Wam przytaknę, zmienię swoje zdanie, swoje pojęcia słownikowe, itd... Żebym jeszcze miała to dziecko i miałybyście potrzebę go przede mną ochronić... Ale ja nie mam dziecka, bez względu na swoje poglądy żadnej istoty ani nie wspieram, ani nie krzywdzę. Więc dlaczego podchodzę "pod sąd"?
Czy chodzi o to sformułowanie "nie rozumiem"? I tak usilnie chcecie, żebym "zrozumiała" aż Wam przytaknę?
Bo w tej dyskusji są momenty, że wyjaśniłyście kilka pojęć, przybliżyłyście poglądy - już pojmuję jaki jest Wasz ciąg logiczny, uzasadnienie poglądów, ale... nadal się z tym nie zgadzam, nie przyjmuję tego jako dla mnie słuszne, nie zastosowałabym w ten sposób w praktyce, itd.


JARA to teraz Ty wchodź w polemikę, bo jeśli dobrze pamiętam to dziewczyny są przeciwne zwrotom "musisz". (Czy to nie jest ta sama półka co "należy "wypada" "trzeba" lub przeciwstawnie "nie wolno"?) 


JARA, no zgadzam się w 100%, a samo „przykro” padło u nas między innymi wtedy kiedy moje dziecię wskazało otyłą panią i głośno powiedziało „mama, ta pani jest gruba”  😲

Edit:Bardzo mnie zaciekawiło to jak ogromny wpływ mają te szantażyki emocjonalne na dalsze życie, myślałam ze to raczej jakiś trywialny problem a tu proszę, cała masa ludzi meczy się z tym w dorosłości. Mam takie pytanie: czy wy wychowywane na grzeczne dziewczynki i zmagające się z tym do dzisiaj, powiedzialybyście o sobie, że jesteście perfekcjonistkami albo że jesteście bardzo ambitne?
Julie, ale o co chodzi z tym rosołkiem?
Ty byś tak namawiała na zupkę?
(uczepiłyście się tego jedzenia 😉 )
Bo ja w życiu! Kilka razy już podkreślałam, że już co jak co, ale nie straszyłabym "karą".
Fajnie to napisałaś, ale dlaczego, w jakim kontekście?

Na marginesie - w mojej rodzinie zdarzały się kobiety z takim zapędem do wciskania rosołku - zdarzało mi się zjeść dla świętego spokoju więcej niż bym chciała (lubię rosół i inne zupy, ale chodziło o ilość). Tak jak mówię - w życiu ogrom rzeczy robię z myślą "żeby im nie było przykro". Ale nigdy! nikomu! nie udało się mnie namówić na papierosa, tym bardziej na narkotyki, ani na alkohol przed skończeniem 18 lat.

bobek, czy to pytanie jest również do mnie, czy się nie wliczam (bo się z tym nie męczę)?
Horsiaa Najlepiej żebyś skontaktował się ze swoim lekarzem prowadzącym i o to co możesz wziąć zapytała jego. Mojej siostrze w podobnej sytuacji gin kazał nie iść wcale (co nie wchodziło w grę) a gdy się uparla kazał myśleć o dobru dziecka i trzymać emocje na wodzy,jeśli nie da rady to po prostu wyjść i wrócić do domu .Ona nie mogła nic przyjąć na uspokojenie ale nie powiem Ci czy nie ma tego typu leków bezpiecznych dla ciężarnej czy w jej przypadku (ciąża wysokiego ruzyka)nie mogła takowych dostać.
Ascaia, a zmagasz się z tym do dzisiaj czyli masz problem? Jak nie, to nie do ciebie.
To cytat z internetów, nie pamiętam skąd.

Czy to wymaga dodatkowych wyjaśnień? 🤔
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
12 grudnia 2018 20:31
W bardzo, bardzo, bardzo dużym uproszczeniu.
Karą jest to co dziecku sprawia nieprzyjemność, co wprowadza go w stan dyskomfortu.
Nagroda - przeciwieństwo kary.




Np. dla mnie nie ma czegoś takiego jak "kazać dziecku się dzielić", ale! bardzo ważne jest dla mnie by moje dzieci wiedziały, że dzielenie się z innymi jest piękne, właściwe, pożądane, itd. Pokazuję to swoim przykładam i zachęcam przy każdej sposobności do tego samego.




[...]

Ascaia, no ok, ale jak zachęcasz? Co mówisz do dziecka, które nie chce podzielić się z babcią czekoladą, którą dostało na gwiazdkę? Albo nie chce całować dziadka na dzień dobry? Bo to wiesz, tak łatwo na sucho, ale nie wiem co to dla Ciebie oznacza w praktyce?



Dzionka,
Moim rodzinnym dzieciom zawsze było mówione, że "babci będzie miło jak się podzielisz, mnie będzie miło, to ładne i dobre się dzielić tym co sami mamy, tobie też jest przyjemnie jak coś dostajesz, prawda?". A dania buziaka dziadkowi to bym akurat nijak nie komentowała - nie chce to niech nie daje.



Ascaia, no ok, ale dalej nie chce sie podzielić. I co teraz mówisz? Bo... no nie wiem, dla mnie to dość oczywiste, ze najpierw mowie, ze babci bedzie pewnie miło jak sie z nia podzielisz, bo lubi czekoladę. Ale dziecko nie chce. I co teraz Ty proponujesz? Bo ja pewnie cos w stylu: ok, widze ze masz ochotę sama zjeść ta czekoladę. A Ty?


Mówię, że jest mi przykro. I babci jest też przykro (i znając babcie ta w tym momencie "nie nie kochanie, wszystko w porządku", a mnie w środku trafia 😉 )


Dla mnie taki tekst, że jest przykro mimo, że babcia za plecami twierdzi, że ok (i jeszcze w dodatku Cię w środku trafia) wpisuje się w Twoją definicję kary. To nie da dziecku przykładu, że dzielenie jest fajne, a jest przykrym obowiązkiem.
gunia92, jeślibym mogła to bym się skontaktowała z moją lekarka. Tzn. Wiem na 100% ze kazalaby mi nie iść. Narazie taki mam plan ze wypije melisy i będę się starała myśleć o czymś innym w miarę możliwości. Na sam cmentarz nie idę, bo mi mąż zabronił żebym się nieprzeziebila, bo cmentarz na górce i nawet jak ogólnie niewieje to tam wieje zawsze.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
12 grudnia 2018 20:39
Ascaia - czy jak już najesz się tak ponad limit żeby komuś nie było przykro to jesteś wtedy szczęśliwa? 
Julie, sam tekst nie - przesłanie dość jednoznaczne.
Ale nie wiem dlaczego go akurat teraz zamieściłaś. Bo nikt tutaj nie namawia na "rosołek, tym bardziej kończąc groźbą kary.
(no i nie jest też tak, że zjedzenie tego rosołku MUSI przyuczyć do nieumiejętności odmówienia narkotyków)


safie, widzisz tam emotikonę na końcu?
Przecież to oczywiste, że skoro babcia nie chce czekolady to w ogóle nie ma tematu! I może przeczytaj jeszcze raz co napisałam wcześniej...

ushia, ale... nie kazałabym dziecku oddawać babci czekolady (ciekawe ile jeszcze razy mam to napisać). Ja, Ascaia, nawet bym nie zaczęła tematu czekolady. Tym bardziej jeśli babcia ma cukrzycę (!!!) Nie dlatego, że wypada (skąd to do mnie?!). Pertraktowałabym jedynie gdyby babcia poprosiła o kawałek czekolady. (Co nadal jest abstrakcją, bo akurat moja Mam by nie poprosiła dziecka o podzielenie się czekoladą-prezentem)



TRATATA, tak. Jestem zadowolona, bo widzę jaką przyjemność daje to np. mojej Mamie czy cioci (wschodni syndrom matki-karmicielki). Jej uśmiech jest dla mnie szczęściem. 
Masz już odpowiedz skąd Twoje zaburzenia odżywiania.

Ciekawe jest to ze czepiasz się każdego słówka i analizujesz na sto sposobów zdanie klarownie napisane a od reszty oczekujesz odpowiedniego interpretowania co autor miał na myśli po emotikonce 😀

Jezuuuuu miałam już nie pisać w tym temacie a nie mogę przestać czytać i mi się cały czas coś ciśnie na ustaaaaaa!!!! 🤬
A to ja mam zaburzenia odżywiania?  🤔
Czego to się człowiek może z forum o sobie dowiedzieć. 😉

sienka, proszę, chyba wstawienie " 😉 " jest tak jednoznaczne...
Poza tym naście razy pisałam, że czekolada i babcia to dla mnie przedziwny przykład, nieżyciowy.
ash   Sukces jest koloru blond....
12 grudnia 2018 21:01
Ascaia, czyli bierzesz szczęście innych ponad własne. Równie dobrze możesz zapalić skręta, żeby kolega był szczęśliwy co nie ?! No przecież go tym uszczęśliwiacz, no to jak odmówisz mu?!
Chyba jesteś za młoda i w innym punkcie życia zeby zrozumieć o co wszystkim chodzi, albo tak się zapierasz żeby specjalnie nie zrozumieć.
Tyle stron toczy się dyskusja, a Ty nadal nie rozumiesz i przekręcasz slowa innych.
Post Julie o Gabrysiu zrozumiały 3 osoby, którym go dziś pokazałam. Każda osoba wiedziała co J miała na myśli pisząc te słowa

Edit: tez jestem pedagogiem, tez przeczytałam milion książek o wychowaniu dzieci
Też mi się cisną różne rzeczy na klawiaturę, ale to nie ma sensu.
Ascaia, dla mnie życie tak, by innym nie sprawiać przykrości, to faktycznie inna galaktyka. Ogólnie rzecz biorąc, to dla mnie ważne, żeby moje dzieci nie robiły i nie mówiły ludziom rzeczy z intencją sprawienia im przykrości i na to będę zwracać uwagę i moje stanowisko będzie jasne i bez kompromisów. Ale zdecydowanie nie chcę, aby to był ich cel życiowy, ich motto czy jeszcze nie wiem jaka ideologia. No nie, niech robią to, co daje IM szczęście, z uwaznością i empatią na inne osoby.

Julie też tak mam z Sarą, ona działa nie jak odbiornik emocji wszystkich wokół, tylko jak wzmacniacz. W przedszkolu dzieci się pokłócą o zabawkę i kogo musze ratować? Sarę, która wpada w panikę i histerię, bo oni się pokłóciliiii a nie któreś z zaangażowanych dzieci - one po minucie idę w swoją stronę i zapominaja o sprawie. Sara potem wspomina ten konflikt tydzień. To samo jak ktoś płacze - ona płacze 2 razy bardziej. I tak ze wszystkim...
ushia   It's a kind o'magic
12 grudnia 2018 21:10
ascaia serio bedziesz udawac ze nie widzisz ze ta nieszczesna czekolada stala sie haslem/symbolem propagowanego przez Ciebie stylu wychowania "rob czego oczekuja bo bedzie im przykro"?
rownie dobrze moze byc "dostane sraczki z przejedzenia ale bede dobra coreczka"...
to nie jest piekne i wzniosle
to jest straszne

i tak, moze w konsekwencji prowadzic do tego, ze dziecko wytresowane do dostosowywania sie i podporzadkowywania "bo innym bedzie przykro" nie odmowi narkotykow, o czym pisala Julie albo zostanie ofiara przemocy domowej, o czym pisalam ja

najpierw jestes "grzecznym dzieckiem", potem "rownym kumplem", potem "dobra zona"...

i tak, zdaje sobie sprawe ze nie jest to zwiazek liniowy
ale jest

btw, tak a propos "uczenia dzielenia sie zabawkami", jest jesszce jeden aspekt takiej sytuacji
moje dzieci wiedzialy, ze moga liczyc ze im pomoge w razie gdyby ktos chcial im cos zabrac, a nie jeszcze stane po stronie intruza "bo chlopcu bedzie przykro jak sie nie podzielisz" 😉



ash, a ja Julie nie zrozumiałam, nie miałam pewności, nie było to dla mnie dość precyzyjne. (oczywiście w kontekście innych postów Julie - parę wpisów wcześniej użyła zwrotu "mam to gdzieś" a'propos krzyczenia i odczuć sąsiadów) Mogę nie zrozumieć, mogę mieć wątpliwości?


Dziewczyny proszę, czytajcie wszystkie posty, bo piszę kilka / kilkanaście razy to samo.
Na marginesie - w mojej rodzinie zdarzały się kobiety z takim zapędem do wciskania rosołku - zdarzało mi się zjeść dla świętego spokoju więcej niż bym chciała (lubię rosół i inne zupy, ale chodziło o ilość). Tak jak mówię - w życiu ogrom rzeczy robię z myślą "żeby im nie było przykro". Ale nigdy! nikomu! nie udało się mnie namówić na papierosa, tym bardziej na narkotyki, ani na alkohol przed skończeniem 18 lat.

Zapalenie skręta jest złe. Nie robię rzeczy złych, nawet jeśli miałyby kogoś uszczęśliwić. Proste.

Dziękuję za ocenę, ze jestem młoda. Bardzo mi miło!

I jeszcze raz powtórzę - czy "zrozumieć" to znaczy bezwzględnie Tobie przytaknąć? Mam prawo zachować własne poglądy, własną hierarchię wartości?

Tak, prawdopodobnie często stawiam czyjeś szczęście ponad własne. Czy to jest złe? Czy to jest problem, który na Ciebie oddziałuje? Czy świat się zawali jeśli będę nadal żyć według takich priorytetów? Co więcej - chyba zdajesz sobie sprawę, że nie jestem jedyna, która ma takie priorytety?  


Dzionka, oczywiście, że od długiego czasu to nie ma sensu.
Odpowiedz mi tylko proszę na pytanie - czy mogę, czy mam prawo żyć w tej innej galaktyce? Bez słuchania, że jestem taka czy owaka. Bez tłumaczenia się z tego?
Czy możemy wymieniać opisy swoich galaktyk? I nie przepychać się która jest fajniejsza?
Edit:Bardzo mnie zaciekawiło to jak ogromny wpływ mają te szantażyki emocjonalne na dalsze życie, myślałam ze to raczej jakiś trywialny problem a tu proszę, cała masa ludzi meczy się z tym w dorosłości. Mam takie pytanie: czy wy wychowywane na grzeczne dziewczynki i zmagające się z tym do dzisiaj, powiedzialybyście o sobie, że jesteście perfekcjonistkami albo że jesteście bardzo ambitne?


Jestem perfekcjonistka jak cholera, za bardzo az, mimo ze rodzice w zyciu nie chcieli robic ze mnie grzecznej dziewczynki.  Tylko perfekcyjnego czlowieka sukcesu, z calym mozliwym zacieciem, za to bez kar i nagrod. Pierwszy szlaban dostalam kolo 18tki, jak wrocilam do domu nawalona i ujarana jak zloto :P ale to juz o co innego chodzilo i bynajmniej nie o moje zachowanie.

Jakies szkolne jedynki, wagary, niejedzenie kotleta i bycie niemila dla babci nikogo nie ruszalo. Jak babci bylo przykro, bo sie nie chcialam nazrec baleronu czy innego tlustego specjalu, to mialam tlumaczone, za babcia tak ma, ze jej na tym baleronie zalezy, i ze wypada uprzejmie odmowic i nie czuc sie winna. Ze jak Kasi jest przykro, bo nie dalam spisac pracy domowej z przyry, to nie moj problem, tylko Kasi w sumie. Brakow w empatii nie odczuwam. Ba, rodzice we wczesnej podstawowce zabrali mi kieszonkowe, bo przepuscilam cale na lokalne schronisko dla psow. I kieszonkowe zebrane od calej klasy przy okazji :P

I w doroslym zyciu ustepuje ludziom miejsca w tramwaju, dorzucam do biletu, dziele sie ciastkami, interesuje historiami o chorym kocie i zostaje za nich po godzinach w pracy. Ze o pracy na psychiatryczno-geriatrycznym etc. nie wspomne. Altruizm jest mega przyjemna forma egoizmu, polecam 😉

Takze ciezko mi to wszystko ulozyc w kontekscie tej dyskusji. Odkad dyskutujecie robie sobe rozszerzona psychoanalize i shit, nic sie nie chce zgadzac 😉 Pomijajac pojedyncze, konkretne bledy wychowawcze to w sumie wiekszosc moich problemow to byla kwestia bycia nadwrazliwym, hiperintrowertycznym dzieckiem. Madre teorie sa madre, a czasem ten typ tak ma 🙂
Ascaia, a czytałaś historie dziewczyn, które tak były wychowywane? Że ich potrzeby były stawiane niżej niż innych, tak jak Twoje? I tak, jak Ty teraz proponujesz, nazywając to nauką zasad społecznych czy dobrym wychowaniem a wręcz uprzejmoscią i dobrocią? Nic Ci to nie dało, nie zastanowiłas się nad tym? Ile osób cierpi przez tak wtłaczene podejście do życia? Ile ma depresje? Ile nigdy nie uwierzy, że na coś zasługuje? Nie obchodzi Cię to, nie rusza? Nie skłania do refleksji?...
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 grudnia 2018 21:18
Właśnie mnie tknęło jedno. Właściwie do czego według Was zmierza ta dyskusja o "przykro mi"? Czy o empatii? Czy o nagradzaniu i karaniu?
Ja chciałam poznawać Wasze spojrzenie, Wasze opinie w tym temacie. Vice versa napisałam jak ja to widzę, czuję, co byłoby moim celem, itd. Ale nie mam zamiaru Was przekonać, że moja opinia to ta jedyna słuszna. Jest moja, jest inna od Waszej.
A Wy chyba czekacie aż się ukorzę i Wam przytaknę, zmienię swoje zdanie, swoje pojęcia słownikowe, itd... Żebym jeszcze miała to dziecko i miałybyście potrzebę go przede mną ochronić... Ale ja nie mam dziecka, bez względu na swoje poglądy żadnej istoty ani nie wspieram, ani nie krzywdzę. Więc dlaczego podchodzę "pod sąd"?
Czy chodzi o to sformułowanie "nie rozumiem"? I tak usilnie chcecie, żebym "zrozumiała" aż Wam przytaknę?
Bo w tej dyskusji są momenty, że wyjaśniłyście kilka pojęć, przybliżyłyście poglądy - już pojmuję jaki jest Wasz ciąg logiczny, uzasadnienie poglądów, ale... nadal się z tym nie zgadzam, nie przyjmuję tego jako dla mnie słuszne, nie zastosowałabym w ten sposób w praktyce, itd.


Ok, piszę ostatni raz. To Ty zdominowałaś dyskusję swoim nierozumieniem naszego punktu widzenia. Wielokrotnie pisałaś, że jest Ci smutno, źle, i że nie możesz się z tym pogodzić, bo (w domyśle) dzieci są coraz mniej wrażliwe przez takich właśnie rodziców. I drążyłaś, przeinaczałaś to, co pisali inni, ciągnęłaś dyskusję, by później ignorować konkretne pytania. Więc nie, nikt nie oczekuje, że się "ukorzysz" i nam przytakniesz. Ale przestań wywoływać w nas poczucie winy i stosować zagrania a la drama queen, bo to zbyt świadoma grupa ludzi, żeby się na to łapać.
Dobrej nocy.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
12 grudnia 2018 21:21
Ascaia, ty nie sięgnęłaś po narkotyki - brawo ty! nie jesteś też maltretowaną żoną, ale ktoś inny żyjąc wg. takich haseł już może mieć pecha.
Mama P. np. taka jest i żyje z darmozjadem, który cały dzień siedzi na dupie, a ona wraca z pracy i koło niego robi - BO TAK TRZEBA! BO ON JEST SZCZĘŚLIWY! I JAK ODEJDZIE TO MU BĘDZIE PRZYKRO I SOBIE NIE DA RADY - dokładnie to usłyszałam z jej ust. Jej mama też jest osobą, która dla uszczęśliwienia innych nakupuje szynki, kiełbasy, bimbru za całą emeryturę, porozdaje i siedzi zadowolona, bo się podzieliła i inni są szczęśliwi, a to że nie ma co jeść to już jest nie ich problem. I tak się u niej początkiem miesiąca przewija pół wsi w tym okoliczne pijaczki - dla mnie to jest chore. Unikam wizyty i u jednej i u drugiej bo są w tym swoim wciskaniu męczące, a jak odmawiam to IM PRZYKRO, i mnie jest przykro, że im jest przykro, ale nie ma mowy, żebym uległa.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
12 grudnia 2018 21:27
Ascaia masz prawo do własnej opinii i własnego zdania. Problemem jest to, że nie zawsze rozumiesz co dziewczyny mają na myśli. A dużo z nich pisze właśnie o tym, że stosując Twoje wartości czyli robienie czegoś wbrew sobie aby ktoś był szczęśliwy sprawiamy przykrość właśnie sobie samemu.
Można być miłym, grzecznym i jednocześnie asertywnym człowiekiem. Czasem nawet mamie trzeba grzecznie odmówić np. "rosół był pyszny jak zawsze ale już dziękuję".
ushia, ale:
1. nie propaguję wychowania opisanego takim hasłem,
2. nikt nigdy nie namawiał mnie, żebym zjadła tyle by "dostać sraczki"
3. i nie stanęłabym w obronie intruza zabierającego zabawki
to nie są moje słowa i poglądy.

Dzionka czytałam, przykro mi, że je coś takiego spotkało i takie mają wspomnienia.
Ale w tych indywidualnych historiach liczy się całokształt sytuacji rodzinnej. Nie samo "będzie przykro". Trzeba by popatrzeć na inne aspekty relacji z rodzicami. Inne aspekty "metod" wychowawczych. Trzeba by rozpatrzeć to jeszcze pod kątem charakterów poszczególnych dziewczyn. To jest zbyt szeroki temat, żebym miała po jednej krótkiej wzmiance zmienić zdanie. 
(Przy czym uważam, że nadal mówimy o innym w praktyce użyciu tego "będzie przykro". To "będzie przykro" przytoczone teraz przez Julie nie ma konotacji z moim "będzie przykro" - nie taki ciąg rozmowy mam na myśli, nie tak... nachalny, agresywny, nieugięty).

safie, ale nikomu nie każę się na mnie wzorować. Pytacie to mówię o sobie, o swoich poglądach i doświadczeniach. Mam pisać o jakiś wyimaginowanych priorytetach byle były "fajne" dla forum?

TRATATA rozumiem, ale się nie zgadzam. Nie zgadzam się, że to działa jako reguła. I to samo co do safie - nikomu nie radzę się na mnie wzorować. Ale pozwólcie mi żyć i myśleć po swojemu. Proszę... 

Lotnaa, nic co napisałaś nie jest prawdą. Każdy Twój "zarzut" już wyjaśniałam kilkukrotnie. Przestań mnie gnoić i mnie wyśmiewać. Tyle mogę Ci odpowiedzieć.
ascaia dziewczyny ci tłumaczyły, że ich zdaniem nie jest dobrze być nadmiernie empatycznym, grzecznym i dobrze wychowanym jeśli takim zachowaniem szkodzisz sobie i robisz sobie przykrość. A ty zaczęłaś wzdychać że " nie rozumiesz" że taki świat ci się nie podoba, że ci smutno itd itp. I owszem... dało się wyczuć w tych twoich zdziwieniach i zszokowaniach negatywna ocenę dziewczyn i ich podejścia do życia i wychowywania dzieci. I widać że wiele osób właśnie tak odebralo twoje żale i szlochy. Były nacechowane negatywną oceną. I właśnie nie tylko opisywałas siebie i swoje podejście, ale właśnie tymi szlochami oceniałas innych. Tak się to dawało odczuć.
Więc jeśli chcesz być dobrze rozumiana to chyba musisz jakoś inaczej pisać. Bo większość z nas odczucia m takie same. Wiec chyba twój sposób komunikacji szwankuje jednak.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
12 grudnia 2018 21:56
Moja młoda śpi od 17-tej a ja durna zamiast odpoczywać to naświetlam oczy na r-v 🙂
Dziewczyny bardzo ciekawa ta dyskusja i idąc dalej tym tropem to jak "motywować" dziecko aby mu się chciało chcieć 🙂 np. pomagać nam w domu, sprzątać zabawki i takie tam?
Julie, sam tekst nie - przesłanie dość jednoznaczne.
Ale nie wiem dlaczego go akurat teraz zamieściłaś. Bo nikt tutaj nie namawia na "rosołek, tym bardziej kończąc groźbą kary.
(no i nie jest też tak, że zjedzenie tego rosołku MUSI przyuczyć do nieumiejętności odmówienia narkotyków.

Teraz, bo teraz mi się przypomniał. Ogólne nawiązanie do tej dyskusji, idealnie obrazujące czym może (nie musi) skończyć się robienie przyjemności komuś, zamiast sobie.

Dzionka, Nie, no aż tak wrażliwy jak Sara, to Gab na szczęście nie jest. Ale kumam o co chodzi, jak był mniejszy, to nie raz płakał, bo ktoś płacze. Wyrósł z tego. Ignac teraz go dodatkowo na wiele rzeczy odczulił. 😉

Edit:Bardzo mnie zaciekawiło to jak ogromny wpływ mają te szantażyki emocjonalne na dalsze życie, myślałam ze to raczej jakiś trywialny problem a tu proszę, cała masa ludzi meczy się z tym w dorosłości. Mam takie pytanie: czy wy wychowywane na grzeczne dziewczynki i zmagające się z tym do dzisiaj, powiedzialybyście o sobie, że jesteście perfekcjonistkami albo że jesteście bardzo ambitne?

Nie. Ja przez tresurę szłam po najmniejszej linii oporu, uciekałam od podejmowania jakichkolwiek decyzji, odpowiedzialności, było mi wszystko jedno, nie brałam nigdy żadnych spraw w swoje ręce, bo nie wierzyłam, że mogę mieć na cokolwiek wpływ. Zero inicjatywy, prokrastynacja... Tak sobie dryfowałam. Po co o cokolwiek się starać, skoro i tak będzie źle i tak niedobrze. 😉
tunrida
Od dawna wiadomo, że komunikacja szwankuje. Jak to ujęła nerechta - jestem kosmitą i wychodzi, że piszę w innym języku.
Widzisz, chociażby ja napisałam "smutno mi", a dla Ciebie to "żale i szlochy" (czyli w moim odczuciu już jakaś rozpacz i w ogóle dół bez dna, zupełnie inne natężenie).
Negatywnie oceniłam i oceniam nadal pogląd nerechty w sytuacji dziecka na koncercie filharmonicznym. Nie tylko ja tak to oceniłam.
Negatywnie oceniłam niechęć Julie do empatyczności Gabrysia. (no serio, nikogo by nie zdziwił pogląd - nie chcę by moje dziecko było empatyczne?) Teraz Julie wytłumaczyła, że chodzi o nadmiar emocjonalności (bo ja bym to jednak tak nazwała). Do tak postawionego problemu odnoszę się już inaczej.
Negatywnie oceniłam wypowiedź Dzionki, cytuję:
nerechta, nie no, tak. Choć wiesz, myślę o takich ekstremach
- dziecko 30-letnie żyjące samotnie, odwiedzające codziennie rodziców i wręcz symbiotycznie do nich przywiązane
vs
dziecko 30 letnie z własną rodziną, dobrą karierą, osiągające swoje cele, ale w stosunkach z rodziną powierzchownych. Fajnie by było, żeby i bliska relacja z nami i jakaś taka zaradność życiowa poszły w naszych rodzinach w parze 🙂

oraz mówienie "cholera jasna" przy dziecku - i to nadal oceniam negatywnie.

Co do tego, że nie chcę żyć w świecie, gdzie większość osób ma tak inne priorytety niż moje - już tłumaczyłam. Mogę nie powtarzać?
Zasadniczo to chyba nie jest dziwne, że człowiek wolałby żyć w środowisku osób, które wyznają te same zasady, wartości i mówią tym samym językiem, nie?

Julie, ok, dzięki za wyjaśnienie.

Dzionka popatrz, co napisała Julie. Wydaje mi się, że to właśnie to co napisałam wcześniej. Nie samo "będzie przykro" tak ją ukształtowało. "bo i tak będzie źle i tak niedobrze" ma tu chyba większe znaczenie.
(ale wątpię by Julie chciała tutaj psychoanalizy publicznej)
 

PS. Przyznaję się, że nie ogarniam / nie rozumiem / nie wiem / nie mogę się zorientować kiedy forum oczekuje wypowiedzi jako jednostka (moja historia, moje doświadczenia, moje prywatne poglądy, moje indywidualne podejście do tematu), kiedy jako zbiorowość (np. my kobiety, solidaryzując się z grupą), a kiedy niejako statystycznie (wyciągając średnią, uwzględniającą wypowiedzi innych osób).
W tym aspekcie często nie trafiam w oczekiwania. Jak napiszę ogólnik - pisz szczegółami, pisz o tym co sama doświadczyłaś. Jak napiszę jaka jest moja osobista ocena - dlaczego nie uwzględniasz doświadczeń innych.
Więc mam ogromną prośbę, żeby to wyraźniej komunikować. 
-Przepraszam, ale ja naprawdę nie rozumiem Twojego toku myślenia. Nie pojmuję tych zestawień w jakich się obracasz. Odczytuję to jako jakiś mega bunt przeciwko normom i wartościom społecznym - takie nastawienie jakby życie społeczne miało być czymś złym, zabijającym więzi, zabijającym rozwój i w ogóle straszna straszność i masakra.
-Mnie w całej tej dyskusji to właśnie rusza. Że taką macie awersję to hasła "norma społeczna" "zachowanie w grupie", itd.
-Kurteczka smutek Kształtuje mi się bardzo niefajne podsumowanie tej rozmowy w połączeniu z rozmową w "nie ogarniam". Bardzo niefajne. smutek
-Chwała Bogu, że się nie rozmnożyłam i nie rozmnożę. I to nie jest ironiczne czy zadziorne. Nie umiałabym się odnaleźć wśród innych matek. A moje dziecko wśród swoich rówieśników.
Naprawdę, z ręką sercu, szczerze - nie rozumiem Was. Nie wiem co Was tak krzywdziło w tych kontaktach "z babciami". Nie rozumiem tego, że takie potrzeby bycia "dla drugiej osoby" są dla Was tak krzywdzące. Nie rozumiem pojęcia "wymuszone sprawianie przyjemności". Po prostu mówimy o czymś co dla mnie jest podstawą, najwyższą wartością. A np. Lotnaa robi z tego tzw. podśmiechujki. Nie podoba mi się taki świat. smutek
-No ale tak to działa, że pewne nasze zachowania sprawiają przykrość innym. A to nie jest dobre by sprawiać ludziom przykrość. Ile się da tyle warto się starać by tego unikać. A jeszcze lepiej starać się by robić to, co jest dobre i daje innym radość. Nie wiem, nie wiem, nie wiem.
Ja jako dziecko nie chciałam, żeby było komuś przykro. Może nawet rodzice nie używali takich argumentów, a ja i tak nie chciałam. Nigdy nie czułam, że dzielenie się z kimś jest niesprawiedliwe, że przez to kogoś nie lubię, że się boję i nie zasłużyłam na czekoladę. Jak słyszę, że komuś przykro to próbuję zrozumieć dlaczego mu przykro i szukam rozwiązania co zrobić by mu przykro nie było. Tak mam od małego dziecka dość.
-Powiem Wam szczerze, że jest mi tak bardzo, bardzo smutno. Nie, że mnie ktoś skrzywdził czy coś takiego. Tylko jakoś tak ogólnie. Jak napisał Słowacki "smutno mi Boże"  smutek smutek smutek
-A ja teraz stoję przed dylematem - bo miałabym ochotę napisać o jeszcze jednym aspekcie tego dzielenia się, ale... no właśnie nie chcę pisać czegoś, co mogłoby Wam sprawić przykrość. Mnie jest przykro, że użyłam słowa egoistyczny w tych rozmowach, bo Wam może być przykro... I dla mnie takie myślenie jest naturalne, niewymuszone, nie obarczone traumą.
-Julie, ale ja w dużej mierze nie rozumiem Waszego światopoglądu, tak ogólnie. I posiadanie czy nieposiadanie dzieci tego nie zmieni.
Mnie przeraża, że Ciebie martwi empatyczność Gabrysia. O to chodzi.
I np. nie rozumiem dlaczego "bycie miłą i uprzejmą i dbającą o innych" łączy się z "udawaniem i oszukiwaniem". Nie widzę między tym związku. Nie da rady być miłym i uprzejmym bez udawania? Nie można być sobą?
Tego nie rozumiem Waszych wypowiedziach. Że to bycie uprzejmym i myślenie o uczuciach innych to ma być takie straszne dla mnie samej, tak mnie krzywdzić, kaleczyć, odbierać mi samą siebie, itd? Dlaczego?! Dlaczego tylko w taki sposób to ze sobą zestawiacie? 
-Julie, mamy tak rozbieżne priorytety, że chyba nawet w prostych zdaniach nie jesteśmy w stanie się porozumieć. To może innym słowem to ujmę, żebyś wiedziała co mam na myśli - Nie podoba mi się Wasz światopogląd. Nie podoba mi się, przeraża mnie, że dla kogoś empatia może być wadą. To jest dla mnie wywrócenie hierarchii wartości.
-Maea, jestem już zbyt umęczona, żeby zrobić kompilację tekstów, które mnie "szokują".

Nie wiem jak ty to robisz, ale ludzie cię od wczoraj odbierają właśnie tak jak opisują. Że przesadzasz, że drama queen, itd itp. Ja Ci dawno temu pisałam, że często cie tak odbierałam. Że dramatyzujesz. Teraz masz kolejne osoby, które tak to odbierają. Więc coś w tej komunikacji szwankuje, w sposobie doboru słów?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się