Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

No i?
Przeglądałam swoje posty kilka razy... No i?

Ok, już widzę dopisek.

No przecież tu już też było przerabiane. Tłumaczyłam i tłumaczyłam się. Mam znowu?
Taki mam styl. Zawsze tak pisałam (i dostawałam super oceny z wypracowań bo były takie bogate w słownictwo 😉 ). Tak mówię. Taka jestem - nieco aktorska, artystyczna, emocjonalna, gadatliwa. A w życiu realnym do tego często gestykulująca.
I lubię siebie taką. I nie mam zamiaru się zmieniać.

A sformułowanie "nie rozumiem" ma kilka znaczeń:
nie rozumiem - nie kojarzę, nie pojmuję
nie rozumiem - nie zgadzam się
nie rozumiem - nie nadążam
nie rozumiem - nie znam
nie rozumiem - nie wiem jak interpretować
a czasem nie rozumiem... bo jest napisane dziwnym polskim, albo bez znaków interpunkcyjnych

Mnie się wydaje, że dalsza część zdania to ostateczne znaczenie nadaje. A wychodzi na to, że nie.
To tak jak Julie napisała o Gabrysiu i nie zrozumiałam.
Chodzi mi o to że nie ja, nie jedna osoba, nie dwie ale cała gromadka tu pisząca ma te same, podobne odczucia odnośnie twoich wypowiedzi. I nie chodzi o to, jaka ty jesteś, jak wychowana i jakie masz poglądy. Ale o to, że poczuły się przez ciebie oceniane, gorsze za ich poglądy.
ushia   It's a kind o'magic
12 grudnia 2018 22:42
aascaia wiesz co, teraz to mnie jest "przykro"
a wlasciwie to jestem zniesmaczona

bo ja osobiscie, a z tego co widzd inni rowniez, traktuja Cie w dyskusji uczciwie
przynajmniej do pewnego momentu
a Ty wnzamian kluczysz, bawisz sie w semantyke, robisz jakies dziwne podchody

udajesz ze "pragnienie zycia wsrod ludzi wyznajacych takie same wartosci", ktorymi jest przedkladanie potrzeb innych nad swoje, nie jest tozsame z propagowaniem wychowania dzieci, zeby te wartosci wyznawaly
albo ze napisanie ze nie chcesz zeby twoje potencjalne dziecko zylo w TAKIM swiecie, a sama sie martwisz jak ty to zniesiesz jak dorosna dzieci wychowane przez rozmowcow jest takim.sobie ot blachym wyrazeniem przelotnego smutku

glupia nie jestes, wiec udajac ze nie istnieja takie ciagi logiczne, bo o czyms nie napisalas wprost i to dokladnie tak, uwlaczasz inteligencji rozmowcow
i to jest przykre
dea   primum non nocere
12 grudnia 2018 22:52
Ascaia ja jeszcze dodam, że dzieci umieją zaskakiwać. Założyłaś sobie, że mając dziecko będziesz mieć swojego klona, a to tak nie działa. Moja mama, jak pisałam, praktykowała krzyżowanie się dla każdego, czy tego chciał, czy nie chciał. My jednak mamy więcej zdrowego egoizmu, choć też jesteśmy skłonni do pomocy w potrzebie. Pół życia się wkurzałam na tę postawę. W końcu nawet mama zrozumiała, że trzeba żyć trochę dla siebie i zaczęła czasem odmawiać.
TRATATA moja Lilka jest jeszcze mini mini człowiekiem ale my poprostu albo staramy dawać jej przykład jakichś zachowań (tak jak pisałam milion postów wcześniej z tym że ona obserwując nas, teraz sama z siebie dzieli chrupka na wszystkich zebranych łącznie z psami)  albo wciągamy ją do wykonywania danych czynności "Liluniu, powrzucaMY te klocki do pudełka?", "NakarmiMY pieski?". "PoskładaMY kocyki? Bo nie maMY gdzie rozłożyć puzzli"
Ascaia, tylko na podstawie forumowych postow, nieuczciwie i niereprezentacyjnie wiec 😉 mam wrazenie, ze nalogowo wrecz szukasz dziury w calym, nadintepretujesz, wiazesz byle internetowe anegdoty ze swoim zyciem osobistym i, hmm, traktujesz te netowe dyskusje smiertelne powaznie. Nie szkoda ci zycia?

Personalnie nie wiem, co jest zlego w tej "cholerze jasnej" przy dziecku. Moze dlatego, ze klne okrutnie, kto wie. Moze dlatego, ze tutejsi spikerzy w radiu tez klna i w sumie swiat kreci sie dalej 😉 Z mojego doswiadczenia - jakkolwiek jestem mloda, glupia, nie mam dzieci i co tam jeszcze - takie drobiazgowe podejscie do norm i sztywnych regul morduje wiecej fajnych relacji niz robi dobrego dla tych wartosci przez wielkie W.
ushia, nie wiem jak mam Ci udowodnić, że nie kluczę, nie stosuję podchodów. Mogę tylko zaręczać swoim słowem. Nie mam nic więcej.

Oczywiście, że pragnienie życia wśród ludzi wyznających takie same wartości sprowadza się do wychowywania dzieci w tych wartościach - ale jest jeszcze przecież kwestia metod. Poza tym nikomu nie mówię, że ma chcieć żyć w takiej samej grupie jak ja. (w tej samej galaktyce).

"smutno mi" nie jest błahym wyrażeniem. (ale też to nie szloch 😉 ) Jak również nikogo nie miało obrażać czy mówić jakie to wszystkie wkoło jesteście złe i Wasze dzieci też. (?!) Napiszę to ponownie, nie rozpatruję tego w aspekcie "zły - dobry - gorszy - lepszy" świat, INNY świat, INNY niż moje osobiste potrzeby i wyobrażenia. Świat, w który ja jedna czuję się kiepsko i w którym sobie nie radzę. Który mnie (indywidualnie mnie) przytłacza.


dea, fakt, słuszna uwaga! Chyba tak zakładam, a masz rację, że pewnie nie powinnam. Ale wiesz, to jest tak dalece hipotetyczne dziecko, że ... 😉


kokosnuss, tak, tak i jeszcze raz tak. Kocham analizować, interpretować, rozbierać na czynniki pierwsze, składać i rozbierać na nowo. Uwielbiam to!!! Oczywiście dopóki atmosfera rozmowy jest sprzyjająca. (jak pisałam, nie radzę sobie z docinkami) Przecież takie mielenie informacji, wiedzy, poglądów jest fantastyczne! Jest więcej warte niż wiele innych czynności życiowych.

Też mi się zdarza przeklinać, ale tego nie lubię. I uważam to za niewłaściwe. Tym bardziej przy dzieciach. To jest dalej to "dobre wychowanie" czy jak tam to sobie nazwiesz. 😉 Tego nauczyli mnie rodzice i... nie zabiło to naszej relacji.

Wychodzi na to, że jestem kosmitą do kwadratu lub nawet do sześcianu. To co piszecie ze swoich doświadczeń / wiedzy w moim przypadku się nie sprawdza. Nie dlatego, że "wykręcam się", tylko że tak to realnie wyglądało i wygląda u mnie.
To samo było np. w temacie molestowania. Jest tak powszechne - a mnie nie dotknęło. Więc trudno, żebym z własnego doświadczenia mówiła, że "tak, to się zdarza tak często".
Z wychowaniem, jak widać, jest tak samo - powinno się zdarzyć to i to, a u mnie jest inaczej. Więc trudno mi mówić i myśleć "to jest prawidłowość".


PS. sienka jesteś? Strasznie mnie zaintrygowałaś tymi zaburzeniami odżywiania co to nie wiem, że je mam. Możesz rozwinąć? 
Dziewczyny! 👍 podziwiam za cierpliwość. Tłumaczycie jak krowie na rowie, a tu dalej drążenie bez sensu. Wy o tym, że empatia jest ok, ale nie metodą "bo babci będzie przykro" i że to przyniesie lepszy efekt (bardziej empatyczne, prospołeczne dziecko), a Ascaia dalej udowadnia, że wychowacie psychopatów...  😵
Pozdrawiam was serdecznie!!!  :kwiatek:
Wow! Ale interpretacja! "wychowacie psychopatów"... Tego jeszcze nie grali...  🤔 🤔 🤔
Fajnie tak dolać oliwy do ognia, nie? 😉
Ascaia, a jaka jest wlasciwie wartosc dodana tych konwenansow i rzeczy, ktore robic wypada albo i nie? Bo ja lapie, bylas ugodowym dzieckiem i jestes ugodowa jako dorosly i taka "bo tak" regula nieprzeklinania czy jedzenia rosolu, jak nie masz ochoty, nie budzi twojego sprzeciwu i zlosci wobec osob, ktore ci te reguly narzucaja. Spoko 🙂 Nie wszystkie dzieci takie sa, wiekszosc nie jest. I te reguly "bo wypada" to dla mnie potencjalne punkty zapalne a zysk w sumie jaki?

Z twojej strony slysze: ludzie powinni byc tacy i swiat powinnien dzialac tak. Tak byloby lepiej. A ludzie jak na zlosc tacy nie sa, swiat dziala, jak dziala, nie lepiej nauczyc sie byc szczesliwym w warunkach wyjsciowych? Nie trzeba sie wtedy co i rusz  zasmucac i w ogole 😉
Dobra, ochłonęłam po wczorajszym poniesieniu emocjonalnym. Wiedziałam ze powinnam już nic nie pisać bo właśnie tak polece, a jednak ochota była silniejsza i poległam. Ascaia przepraszam za te zaburzenia odżywiania, nie mnie oceniać, nie mam kompetencji w tym temacie wiec nie powinnam się odzywać.

A tak na zupełnie spokojnie, to właśnie zadzwoniła do mnie przyjaciółka i jakby czytała nasza dyskusje tutaj, bo mowila o bieżącej relacji ze swoją mama, która zagalopowała się w tym ze żyć powinnismy dla innych a nie dla siebie, i zaczęła bardzo niefajnymi tekstami szantażować otoczenie. Nieświadoma albo ‚nieświadoma’ ze jej słowa maja moc. I moja przyjaciółka (sama bardzo wierząca i regularnie praktykująca) pewna częścią winy za to zachowanie obarcza...kościół właśnie. Niby kochaj bliźniego jak siebie samego, ale jednak podkreślane jest właśnie umęczenie, umartwianie, poświęcenie życia innym.
Tylko to już chyba temat na inny wątek niż dziecięcy 🙂
Scottie   Cicha obserwatorka
13 grudnia 2018 08:00
Postaram się zmienić troszkę temat. Dziewczyny, które rodziily w podobnym czasie co ja- co kupujecie swoim maluchom na gwiazdkę?
ushia   It's a kind o'magic
13 grudnia 2018 08:11
Scottie dwumiesiecznemu swojemu nalesniczkowi?
Nic 🙂
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
13 grudnia 2018 08:16
Scottie mój mąż kupił małej w biedronce pluszowego jednorożca 🙂 jest większy od niej ale lubi go dotykać i się do niego śmieje.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 grudnia 2018 08:25
JARA to teraz Ty wchodź w polemikę, bo jeśli dobrze pamiętam to dziewczyny są przeciwne zwrotom "musisz". (Czy to nie jest ta sama półka co "należy "wypada" "trzeba" lub przeciwstawnie "nie wolno"?) 

Nie będę wchodzić w polemikę z nikim na temat "musisz". Ja nie wyznaje żadnych nurtów wychowania czy żywienia. I pomimo tego, że każdy manifestuje, że chce, by jego dziecko było myślącą, wolną jednostką to czy chcą czy nie chcą są rzeczy, które dzieci zwyczajnie muszą robić. 😉
I skoro mam wpływ na jego wychowanie, pośredni lub bezpośredni to chciałabym żeby wyrósł na osobę samodzielną, wolną, ale jednocześnie wrażliwą na innych. Żeby ustąpił osobie o kulach miejsca w autobusie, żeby był empatyczny. Jednocześnie asertywny, by nikt nie wchodził mu na głowę i żeby nie musiał poświęcać siebie i swojego szczęścia dla innych, jeśli tego szczerze nie chce 😉
sienka, spoko, luzik 😀
Myślę, że pomyliłaś mnie z kimś innym z wątku. Owszem, być może z raz czy dwa użyłam zwrotu "kompulsywne objedzenie", ale u mnie to znowu ta nadekspresja językowa. Owszem zdarza mi się "rzucić na jedzenie" i jest to w momentach stresowych, ale zawsze to są momenty kiedy jestem w szale bitewnym jakiejś imprezy i kiedy nie jem np. naście godzin (bo mam inne ciekawsze i ważniejsze rzeczy do zrobienia). I później jest ten moment kiedy organizm mówi "halo! jemy!". To nie ma tak silnego i ściśle powiązanego podłoża psychicznego jak przy prawdziwych zaburzeniach odżywiania.


kokosnuss, dobre pytanie!
Tylko wolałabym dokonkretyzować - dla mnie wiele tych zachowań, które tutaj zostały określone jako "bo wypada" są zachowaniami po prostu pozytywnymi.
Inaczej... Ich główną cechą nie jest to, że "wypada bo presja społeczna". Ich główną cechą jest to, że są dobre (dają dobro) - czyli i tak chcemy je robić, a jednocześnie są społecznie pożądane i mieszczą się w tej szufladce "wypada". (np. jak to ustąpienie babci miejsca w autobusie).

Wartość dodana konwenansów to, moim zdaniem, spójniejsze życie społeczne. Jest milej.
Kurcze, strasznie trudno to ubrać w słowa. 😉
Bo dobro jest dobre (?)
Z tym tematem dzieci contra jedzenie to naprawdę może spasujmy. Bo ani nie oczekiwałabym dzielenia się czekoladą-prezentem, ani nie wciskałabym rosołku (na marginesie - byłam pierwszą, która podjęła temat "zostawcie małą w spokoju" jak moją chrześnicę jej babcia próbowała właśnie "no jeszcze trochę" - uważam, że "jak będzie głodna to zje, jak nie zje to nie umrze", ale z drugiej strony byłam też pierwsza by poruszyć temat zabawy jedzeniem przy stole gdy mała już taka mała nie była, ale to by też było trzeba omówić bardzo konkretnie, z podaniem wieku małej, sytuacji rodzinnej, itd).
No np. kwestia tego miejsca w autobusie - jaki zysk dla dziecka, że ustąpi miejsca? W tym momencie pewnie żaden. Ale, według mnie, nie wszystko w życiu musi się wiązać z bezpośrednim zyskiem. Natomiast przyszłościowo jeśli moje dziecko będzie miało tę myśl, tę potrzebę, tę intencję ustąpienia / pomocy komuś starszemu, słabszemu, obolałemu to... to jest po prostu dobre. To jest ten zysk - czynienie dobra.

I drugie dokonkretyzowanie - każdy z nas ma swoje marzenia i wyobrażenia, prawda? Mój wyobrażony idealny świat jest inny niż dziewczyn. Jest taki miękki, ciepły, empatyczny, niekoniecznie z zyskiem i sukcesem. Po raz kolejny chcę podkreślić - nie oceniam, że te nasze różne wyobrażenia to jedno jest Złe-Niesłuszne, a drugie Jedynie-Słusznie-Dobre. Dla mnie jest dobre, bo jest moje. 😉 I takiego świata bym chciała. I czasem mnie to filozoficznie zasmuci. 
Ludzie "jak na złość" 😉  tacy nie są. No przecież wiem. Ale czy to jest słuszne by się zmieniać dla świata? By rezygnować ze swoich wartości i priorytetów, żeby się dopasować? A gdzie "bądź sobą" "żyj w zgodzie ze sobą"? Moim zdaniem to jest ważniejsze.


Scottie, przepraszam, ale chciałabym jeszcze zadać dziewczynom pytanie. Taki "problem" z bieżącej chwili...

Mam prośbę - gdybyście mogły odpowiedzieć.
U mnie w nocy posypało śniegiem. Delikatnie, ale wizualnie jest biało. Leży takie 2 cm. Będąc na spacerze z psem mijałam dzieci idące do szkoły, które namawiały rodziców czy umawiały się między sobą na sanki po szkole.
I tu pytanie - zakładając, że macie czas, dziecko jest zdrowe, nie ma śnieżycy, utrzymuje się lekki mróz i ta 2 cm warstwa śniegu - czy w takiej sytuacji pozwalacie / idziecie z dziećmi na sanki po szkole?
(Na razie metody, słowa, sposób rozmowy z dzieckiem chciałabym pozostawić w drugim planie. Chodzi mi tylko o decyzje i jej podłoże)
Scottie, nic. 😀 Raz, że u mnie nie ma tradycji kupowania prezentów pod choinkę, a dwa, że tydzień temu kupiłam matę piankową, a teraz przyjechała paczka z nowymi ubrankami - uznam, że to jest prezent. 😁
tez nic nie kupowalismy Idzie na pierwsze swieta.. chyba. Ale raczej nie. Uznalismy to ze bez sensu, dopiero od zeszlego roku dostaje.

Tratata gwarantuje Ci ze dziecko samo z siebie bedzie chetne do pomagania - ale wazne jest to, zeby mu pozwalac i nie hamowac odruchow "ja chce/ja sama" z jakichkolwiek powodow. Tragedii nie bedzie jak cos sie rozleje/rozsypie, a dziecko ma zabawe, rozwija sie, wspoluczestniczy w czynnosciach. Co zauwazylam to wazne jest to jak sie dziecku "komunikuje oczekiwania". U nas to dziala na zasadzie "chcesz pomoc/pomozesz?", czy np "rozladujemy zmywarke? I leci z drugiego pokoju bo chetnie to zrobi 🙂 Wprowadzamy tez elementy zabawy, np jesli o zbieranie zabawek chodzi (bo to jest dosc czesto problematyczny temat 🙂 )

Dzisiaj wlasnie o tym wymienilysmy pare zdan z pania z przedszkola w kontekscie Igi, pani zauwazyla ze sama sie rozbiera/ubiera w szatni, ze odbija karte i zanosi ja do swojej szafki bez zadnych problemow. Ze duzo starszych dzieci jest totalnie niesamodzielnych i to przez to ze rodzicom trudno jest zmienic swoje zachowania zeby te dzieci samodzielnosci uczyc. My sie smiejemy ze jestesmy po prostu leniwi i to najlepszy sposob na usamodzielnienie dziecka  😁

Co ma na celu to pytanie o sanki po szkole?
nerechtaw pełni się zgadzam. A najlepsze jest jeszcze to że nawet jak „ja siama” i siama rozleje to leci do łazienki bierze pół rolki papieru i sama to rozlanie wyciera  😍

(Gorzej jak taka akcje odwala w restauracji gdzie w te pędy wyłazi z krzesła, bierze serwetki i na kolanach „szoruje podłogę w całej knajpie)  🤣
Ascaia, mam wrazenie, ze ciagle nie ogarniasz, ze chcemy, by nasze dzieci robilo dobro i ustepowaly babci miejsca, ale nie dlatego, ze TRZEBA, tylko, by wzbudzic w nich potrzebe CHCENIA czynienia dobra. Nasz swiat nie bedzie pozbawiony dobroci. Bedzie pozbawiony przymusu. Ciagle mam wrazenie, ze wypowiadasz sie w kontrze, jakoby przy naszych (matek w sensie, choc kazda ma swoje podejscie) metodach nie byli "milo i cieplo". 🤔wirek: nikt nie napisal, ze dziecko musi miec zysk z ustepowania miejsca, wiec wtf????? Sorry, mialam sie juz nie odzywac, ale oficjalnie szlag mnie trafil. I nikt cie nie zmusza do zmiany swojego zdania, tylko do niewkladania nam falszywych intencji i idei, sensu wypowiedzi. 🙄

I co do sanek - nie kumam, jesli jest na tyle sniegu, nie ma innych planow to czemu nie? Zaleznie od wieku dziecka samo lub w naszej asyscie.

Scottie, my tez nic nie kupimy chyba - nie mam jak lazic po sklepach nawet za prezentami dla rodziny i kupuje online. Przeraza mnie wchodzenie z wozkiem nawet do Biedronki.
Edit: i nie mam pomyslu, nie wiem co rodzina pokupuje, nie chce dublowac, mlodemu kupujemy na biezaco, a wizyt po rodzinie i znajomych bedzie masa w czasie okoloswiatecznym...
Scottie   Cicha obserwatorka
13 grudnia 2018 10:01
Czyli tez wyznajecie zasadę, ze przez pierwszy rok życia dziecka na wszystkie „jego” święta to mama powinna dostawać dodatkowe prezenty za trud wychowania i nocne wstawanie? 😉 zamiast dziecka oczywiście.

Mój naleśnik zaczyna przejawiać zainteresowanie zabawkami, a raczej tym co się swieci, gra i szeleści. A jedynymi zabawkami są te z bujaczka Tiny Love i jeden królik sensoryczny z Mom’s. Chciałam jej coś dokupic, żeby miała się czym bawić przez kolejne miesiące.
Scottie, u nas też nic. Dziadkowie i tak polecą z tematem, wbrew temu, że marzy mi się zabawkowo-gadzetowy minimalizm. Zobaczymy za rok 🙂

P.S Dla siebie chciałabym od Mikołaja nowe pokłady cierpliwości. Zuzia ma teraz fazę "nie chcę leżeć, nie chcę w chuście, nie chcę na rękach, nie chcę w łóżku, nie chcę na podłodze". Na zmianę próbuję ją zabawiać i dać jej się wyjęczeć. Poza tym złote dziecko  😍
Scottie, nie, absolutnie! Wiem, ze moja mama kupila mate edukacyjna, moi bracia cos szykuja, babcie, a jeszcze druga strona rodziny + znajomi... 😉 nikt nawet nie pomyslal, by nic nie kupowac malemu.
On sie interesuje swoja ksiazeczka kontrastowa i naszymi twarzami na razie, wiec ja tez nie widze sensu go obsypywac, choc regularnie przychodza do nas paczki z ksiazeczkami, bo mam manie  😁.  Bedziemy kupowac bujaczek, ale nie bedziemy czekac do swiat, by go rozpakowac 😉
komu jak komu, ale matce sie nalezy, co roku, do konca zycia!  😁
kosztem dziecka na pewno nie, bo przeciez matka nie pozwoli zeby dziecko nie dostalo czegos fajnego 🙂 Kupuj jak tylko masz chec!
Scottie   Cicha obserwatorka
13 grudnia 2018 10:23
Moja siostra kupuje matę edukacyjną, a reszta rodziny ubranka, wiec z zabawkami tez nie poszaleją 😉

ekhem, może to jakiś skok rozwojowy? Mam nadzieję, że szybko minie 🙂

Ja tez mam złote dziecko! Ten 3 miesiąc jest chyba faktycznie magiczny- im bliżej do jego skończenia tym lepiej. I z moją głową i z maleństwem 🙂
ushia   It's a kind o'magic
13 grudnia 2018 10:28
Scotie - nie do konca o to chodzi - aczkolwiek w pewien sposob te pierwsze prezenty sa dla rodzicow i nawet bardziej dla obdarowujacych 🙂
bo to oni maja fun, ze kupili taaaaaakie piekne i w dodatku pod choinke

dzieciakowi na razie wsio ryba czy pod choinke czy miesiac wczesniej byle bylo kolorowe i jadalne 😉

co innego jak jest starsze rodzenstwo, ktore czeka na te "choinkowe" prezenty, wtedy nalesnika tez trzeba uwzglednic - ale znowu - nie dla samego nalesnika bo jemu zwisa, czy to spod choinki, tylko dla starszego, zeby sie uczylo ze wszyscy dostaja i w ogole i w szczegole 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 grudnia 2018 10:34
Ja kupię małej jakąś książeczkę sensoryczną, będzie na zaś. Wiem, że moja siostra też coś kupi, więc wystarczy. Ma masę zabawek po Hani.

Dziewczyny, jestem załamana. Z nocy na noc jest coraz gorzej, z naszych stabilnych dwóch pobudek zrobiło się...z sześć? Dziś już było to co jakieś 1h45, za każdym razie kończy się karmieniem. Mam wrażenie, że to moje jakieś przekleństwo. Z Hanką też tak było, ale za zepsuło się dopiero koło 7-8 miesiąca. Jestem już totalnym zombie, jak żyć?
Scottie, u nas zabawki świecące i grające są obiektem pożądania od jakiś dwóch-trzech tygodni. Największe zainteresowanie wzbudza kwiatek z bujaczka i plastikowa gąsienica - świeci się, gra, a w środku ma jakieś grzechotkowe elementy. To młodemu w zupełności wystarcza, ale nam już te melodyjki bokiem wychodzą, więc tylko z tego względu pozwoliłabym na zakup innych zabawek. 😁 Aaaa! Dostał jeszcze ostatnio taką dużą konstrukcję, gdzie kładzie się dziecko na plecach lub brzuszku i on tam sobie naciska stopami lub ciągnie za różne elementy i to gra i świeci. 😜

ekhem, dzisiaj łączę się z Tobą w bólu... Kuba po wczorajszym szczepieniu jest strasznie marudny od rana.

Maea, ja do tej pory raz wybrałam się autobusem do znajomej - nigdy więcej! Albo ja jestem jakoś mało sprawna fizycznie, albo nasz wózek nie nadaje się na takie wyprawy. I jeszcze ten tłum, zero empatii dla kobiety z wózkiem... Jeszcze długo nie zdecyduję się na wyjście z małym do sklepu.
Ascaia, mam wrazenie, ze ciagle nie ogarniasz, ze chcemy, by nasze dzieci robilo dobro i ustepowaly babci miejsca, ale nie dlatego, ze TRZEBA, tylko, by wzbudzic w nich potrzebe CHCENIA czynienia dobra. Nasz swiat nie bedzie pozbawiony dobroci. Bedzie pozbawiony przymusu. Ciagle mam wrazenie, ze wypowiadasz sie w kontrze, jakoby przy naszych (matek w sensie, choc kazda ma swoje podejscie) metodach nie byli "milo i cieplo". 🤔wirek: nikt nie napisal, ze dziecko musi miec zysk z ustepowania miejsca, wiec wtf????? Sorry, mialam sie juz nie odzywac, ale oficjalnie szlag mnie trafil. I nikt cie nie zmusza do zmiany swojego zdania, tylko do niewkladania nam falszywych intencji i idei, sensu wypowiedzi. 🙄

I co do sanek - nie kumam, jeśli jest na tyle sniegu, nie ma innych planow to czemu nie? Zaleznie od wieku dziecka samo lub w naszej asyscie.


Maea, ale nie możesz pojąć, że dla mnie Wasze "ciepło i dobro" to jakby "za mało ciepła i dobra"? Ile razy mam tłumaczyć, że nie uważam, by "Wasz świat" miał być skrajnie złym światem.
Co do "zysku" to bądź uprzejma zwrócić uwagę, że zapytała o to kokonuss.


Co do sanek - kluczowe jest dla mnie "jeśli jest tyle śniegu".



Mam prośbę - gdybyście mogły odpowiedzieć.
U mnie w nocy posypało śniegiem. Delikatnie, ale wizualnie jest biało. Leży takie 2 cm. Będąc na spacerze z psem mijałam dzieci idące do szkoły, które namawiały rodziców czy umawiały się między sobą na sanki po szkole.
I tu pytanie - zakładając, że macie czas, dziecko jest zdrowe, nie ma śnieżycy, utrzymuje się lekki mróz i ta 2 cm warstwa śniegu - czy w takiej sytuacji pozwalacie / idziecie z dziećmi na sanki po szkole?
(Na razie metody, słowa, sposób rozmowy z dzieckiem chciałabym pozostawić w drugim planie. Chodzi mi tylko o decyzje i jej podłoże)



w sumie nie rozumiem pytania.....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się