KOTY

Surowe mięso wyjdzie taniej na kg niż dobra karma
tunrida, a gdzie twój podwórkowiec śpi? W sensie jak wygląda jego ciepły kącik? Myślałaś może nad zrobieniem mu solidnej budki, żeby miał sucho i ciepło na 100% i żebyś nie miała wyrzutów sumienia 🙂
W necie jest masa instrukcji jak zrobić takie budki niewielkim kosztem. Najważniejsze jest ocieplenie, najlepiej w postaci styropianu.
Ja chciałam mu kupić na allegro budę dla kota, ale to było jeszcze wtedy kiedy mąż był przeciwny aż takiemu oswajaniu Bolka. I budy nie ma.
Na tę chwilę:
- pod schodami wejściowymi, między wiadrami, beczkami, stoi metalowa kasta, dość głęboka, a niej legowisko dla psa ( Xija nie używała), z wysokimi miękkimi bokami i miękką poduchą na dnie. Teść obłożył to dechami, tak, że jak Bolek tam wlezie, to wygląda jak zakopany w tych miękkościach.
- z boku domu jest specjalnei ułożona pod ścianą, pod daszkiem sterta drewna do palenia na zimę. Z boku, teść zbudował coś na kształt trapu z desek, po którym wchodzi się do materiałowej budki dla kota. ( Xija nie używała) W budce dodatkowo kocyk. Bolek tam włazi i wystawia łeb. Akurat jest na wysokości ludzkich oczu. I to miejsce nie jest osłonięte od wiatru.

Najrozsądniej byłoby miejsce pod schodami zupgrejdować, bo najłatwiej tam o zaciszny i ciepły kącik. Ale na razie mąż twierdzi, że tam jest wystarczająco ciepło i zacisznie. Może i tak, tylko to taka..brzydka prowizorka moim zdaniem. A buda byłaby elegancka.
Nawet nie musi być elegancka (chyba, że nie chcecie, żeby źle wyglądała). Ważne, żeby była ciepła i szczelna. Czyli np dość duże (ale też nie za bardzo bo ogólna zasada jest taka, że kot powinien własnym ciałkiem ogrzać taką budkę) pudło obłożyć styropianem, owinąć czarnym streczem, zrobić daszek, żeby deszcz i śnieg nie wlatywały i już 🙂 Jak macie możliwość machnięcia budki pod schodami gdzie już będzie jakaś osłona to już w ogóle super. No a taka kupna buda z prawdziwego zdarzenia to byłby luksus 🤣
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 listopada 2017 17:17
A ja osiwieję z moim stajennym futrem. Przyjeżdżam w czwartek do stajni. Łaciaty kuśtyka na trzech łapach. Czwarta pogryziona, rozerwana przy jednej z poduszek, spuchnięta. Reszta kota w szramach. Pogryzł się z jakimś obcym kotem. Zgarnęłam do veta. Przeciwzapalne na tydzień. Ludzie wożą w samochodach foteliki dla dzieci, ja wożę kontenerek dla kota. Nawet już go nie wyjmuję, bo nigdy nie wiadomo, co ten futrzak wymyśli. Dwa tygodnie wcześniej dziura głębokości pazura pod okiem. Z ropą w środku. I oczywiście oprócz chrupek, które są 24h, teraz jest też codziennie mała puszeczka, bo, jak wiadomo, to wspomaga regenerację.  😁
prawdzwy stajenny twardziel. Rambo się powinien nazywać.  😀
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
11 listopada 2017 18:45
A wiesz, jaką on ma niewinną minkę?  😁 Już mi jedna z pensjonariuszek któregoś dnia zakomunikowała, że spał na szafie na czaprakach i nagle strzała do drzwi. Chwilę później wchodzę i słyszę rozdzierające "Miiiaaaaauuuuu", czyli "moja miseczka z suchym jest w połowie pusta". I obowiązkowo jedna łapa w górze. Kiedyś klienci pytali, co się kotkowi w łapę stało. Ano pusta miska się stała.  😵

A np. bójki z kocicą, niestety, sam prowokuje. Tylko ADHD jest bardziej ogarnięta i to on na tym źle wychodzi. Tym razem najwyraźniej bronił terenu przed intruzem, bo nasz stajenny mówił, że futro latało i darcie paszczy odchodziło solidne. Pocieszam się, że zaszczepiony na wszystko kocie + wścieklizna, więc robię tylko za sanitariuszkę i opatruję rany. W drugiej stajni mamy kota o imieniu Tyson.I fakt, jak podejdziesz, to łomot.  🤣
Ludziska nie jestem za bardzo kociarą, a mam problem. Moja matula przyciągnęła dwa kociaki. Jednego ściągnęła z dachu, a drugiego dwa tygodnie później z drzewa 🙂 Pierwszy jest spoko i nie ma z nim żadnych problemów. Drugi niestety jest mega utrapieniem. Diabeł wcielony. Chodzi konkretnie o żarcie. Kociak jest nie do opanowania. Nie można przy nim wyciągnąć jedzenia z lodówki, przynieść spokojnie zakupów, zrobić kanapki, nasypać jedzenia psom czy wogóle czegokolwiek spożyć. Przy szykowaniu jedzenia biega dookoła jak powalony i z każdej strony próbuje dorwać jedzenie. Jak jesz to próbuje wyrwać jedzenie z buzi. Psom i drugiemu kotu także.Jak dorwie coś to uczepia się tego jak mała przyssawka i warczy jak chce się to zabrać. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i reakcje ninja w trakcie posiłku. Nie można zostawić na wierzchu nawet szczelnie zapakowanego jedzenia bo przegryza opakowanie.
Kot jest u nas już ponad miesiąc, ma ok. 4 miesiące. Nie chcemy go karcić, ale cierpliwe odsówanie go, zdejmowanie z mebli etc zupełnie nie działa. Na psikanie wodą nie reaguje zupełnie.
Kotek zaznal co to głód i boi się że następnego posiłku nie będzie i znowu będzie brzuszek bolał. To normalne zachowanie. Moje koty też na początku wskakiwaly do garnków, w pełnym tego znaczeniu. Nie karćcie go za to, to jest kocie dziecko które się boi kolejnego głodu. Dajcie mu suchego  czy mokrego extra jedzenia  jak szykujecie swój posiłek żeby go zająć i dajcie mu czas. To może potrwać. Mój Salem po 7 latach nadal je na zapas, Czorty, jak pisałam,  wskakiwaly do gsrow przez jakieś pół roku. Jadly na czas przez pierwsze 3 lata. Dopiero teraz uwierzyły, że będzie kolejny posiłek. One naprawdę boją się głodu bo głód oznacza śmierć, to instynkt przetrwania. Maluch z tego wyrośnie ale musi poczuć się bezpiecznie. Karaniem zaburzycie jego poczucie bezpieczeństwa i będzie jeszcze gorzej, albo z żarciem albo z czymś innym. Dajcie dziecku czas.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
12 listopada 2017 00:05
Ogryzkowi do dzisiaj zdarza się odbiec od miski z paszczą, z której wysypują się chrupki. Stąd też ksywka "Chomiczek". Nieśmiałek przez pierwsze 3 tygodnie u nas zjadała po 2-3 saszetki dziennie, teraz łaskawie zaszczyci miskę ze śniadaniem swoją obecnością. Nawet mięsko już nie jest atrakcyjne. A w stajni miała dostęp do chrupek 24h + puchy w zależności od pory roku (zimą nawet codziennie) + namiętnie łowiła myszy.

Może być też tak, że zawsze będzie rzucać się na jedzenie. Koleżanka mojej mamy miała taką kocicę. Znaleziona w zimie na śmietniku, ledwo żywa. Przez kolejne naście lat życia rzucała się na jedzenie. Dajcie chrupki non-stop, żeby wiedział, że jedzenie nie znika.
Gillian   four letter word
12 listopada 2017 07:48
dokładnie, nie żałujcie mu jedzenia i nie karćcie. Ma jedną taką bidę wyciągniętą od śmierci głodowej. Nie przeszło jej do dziś, ale to pewnie dlatego, że są inne koty i czuje zagrożenie, że inne jej wyjedzą. W domu jest kilka misek, w każdej chrupy.
Nie no nikt mu jedzenia nie żałuje  🤣 jedzenie w misce mają non stop. Suchego z miski nie dojada, ale kanapkę z buzi wyrywa. Już dwa razy wylądował u weta przez swoje łakomstwo bo zjadł to czego nie powinien. Nie chce mi się wierzyć, że koty tak wolno się uczą. Czasem mi brakuje cierpliwości bo nawet konie szybciej się uczą, że czegoś nie wolno, a bród i kłaki na blacie kuchennym wyprowadzają mnie z równowagi.
Drugie pytanie. Drugi kotek ma katarek. Nie ma gorączki, ma apetyt, jest normalnie ożywiony więc chyba nic poważnego, ale czy można mu coś podać na wzmocnienie odporności?
Swoją drogą oba są przesłodkie, zadziwiająco dobrze dogadają się z psami i uczą się od nich 🙂 Wychodzą na dwór razem z nimi i wracają na zawołanie. Psy dają po sobie skakać i bawić się ogonami. Sielanka. Czasem jak leżę z całą czwórką wtuloną w siebie na kanapie to nie mogę się nadziwić.
Każde przeziębienie u kociaka może być bardzo groźne w skutki i ja bym pędzila do weta natychmiast. Koci katar czy coś innego, też bardzo groźnego dla kociaka może rozwijać się bezobjawowo. Pisząc koci katar mam na myśli bardzo niebezpieczna dla kociskow chorobę a nie cieknacy nosek.
Na odporność immunodol/immunactiv
Potwierdzam. Dobry i skuteczny lek na pierdołowate przeziębienia.
Albo vetomune.
busch   Mad god's blessing.
12 listopada 2017 12:28
Alten, co do głodzenia to niestety kot to nie pies i nie wolno kotów "przegładzać", nawet w dobrych intencjach. Koty od głodowania nawet przez tylko kilka dni bardzo chorują i mogą dostać groźnego stłuszczenia wątroby.

Co do preferencji kotów, to niestety pozostaje tylko próbowanie i testowanie, co podpasuje. Mój kot np. bardzo lubi rybne smaki i suchą karmę, ktora ma takie "tłuste" granulki, a najbardziej jej podpasowało jak z przyczyn zdrowotnych musiała przejść na karmę nerkową*  🤣 Tylko niestety takie testowanie tanie nie jest, mój wybredniak nie jeden raz wzgardził karmą, która wcześniej jej smakowało i której właśnie kupiłam większe opakowanie  😫 Skończyło się na tym że kupowałam jej tylko Acanę w większych opakowaniach (jej ulubiona karma, ale tylko ta rybna z niebieskim opakowaniem  :lol🙂, a wszystkie inne tylko w opakowaniach 400g się odważałam kupić, bo często jej się nudziły.

Domyślam się, że nie masz pieniędzy ani na bardzo drogą Acanę, ani na karmienie kota tylko opakowaniami 400g, które są dużo mniej ekonomiczne od większych opakowań. Dodać do tego fakt, że Twoja rodzina w ogóle Cię nie wspiera w próbach zapewnienia zwierzętom dobrego bytu i... no nie robi się ciekawie  🤔. Niestety w tej sytuacji nie masz za bardzo kontroli, co musi być dla Ciebie bardzo trudne ale niestety jest prawdą  🙁. Wiem aż za dobrze, jak niefajnie jest być w takim położeniu ale pozostaje Ci tylko się szybko uniezależnić, a do tego czasu próbować robić jak najlepiej w ramach Twoich możliwości. Może niedługo będziesz na tyle niezależna finansowo, że weźmiesz tego kota ze sobą i będziesz mogła naprawdę podejmować decyzje - czego Ci bardzo życzę  :kwiatek:. Niestety wcześniej możesz głównie zagryzać zęby i nie traktować siebie zbyt surowo, bo nie jesteś w stanie pewnych rzeczy zrobić i już. Walcz o swoją przyszłość i wkrótce powinno się ułożyć  :kwiatek:

*żeby nie było, karmy nerkowe czy jakiekolwiek inne specjalistyczne weterynaryjne są tylko dla kotów chorych i oczywiście nie wolno podawać ich zdrowym kotom, które są wybredne - niby oczywiste że to mam na myśli, ale Internet to jednak Internet i wolałam doprecyzować  😉


Ano właśnie. Poza tym ona się nie wkurzyła (co byłoby normalne) tylko najzwyczajniej na świecie na zwierzaku wyżyła. I jeszcze twierdzi, że po jakimś czasie kot wie, za co się na niego krzyczy.



Idź dziecko wylecz swoje projekcje gdzieś, ok? A następnym razem jak będziesz wypisywać kłamstwa na mój temat to hamuj piętą.

Po jakimś czasie czyli po jakim? Gdzie to napisałam? Napisałam, że kto się zesikał i dostał opr. I nie będę zdawać relacji, o której z minutami wszedł mój mąż do salonu i nie śmierdziało i ile sekund potem kot się zesikał i został na tym przyłapany.
Serio myślisz, że co robię temu zwierzkowi- z papacia go traktuję?


Weszłam na ten wątek po pomoc. Zadaję pytania. Opisuję z przymrożeniem oka moje "perypetie".
Nie, nie planowałam być właścicielem kota. Jak sama napisałam to on do nas przyszedł, a nie odwrotnie. Na początku próbowaliśmy go... wyprosić jak się najadł. Ale nie chciał wyjść.
Tak, szukałam mu domu - nikt się nie zgłosił.
Lubimy go, bo ogólnie lubimy zwierzęta.

Jesteśmy veganami całą rodziną. Zadałam pytania o karmę w tym wątku, bo szukam rozwiązań najlepszych dla mojego sumienia i portfela... Osoby karmiące zwierzęta mięsem od razu wiedziały o co chodzi i dały wskazówki, bez emocji.
To jest wręcz śmieszne, że stwierdzenie, że wiele karm (i tańszych i droższych) ma gówniany skład uraziło niektórych, ale nie mieli cywilnej odwagi napisać tego wprost, tylko jak takie cipki tchórzliwe poczekały na jakiś hejcik i się podłączyły🙂 W kupie siła, prawda🙂

Chciałam się tu poradzić bo imho kot jest chory/nieswój (między innymi dlatego nie pędziliśmy na kastrację od razu, bo dla mnie zwierzę z nikąd musi się przede wszystkim najesć i podleczyć). Nie mam pod ręką dobrego veta niestety a jeżdzenie z kotem do "stolicy województwa" u mnie logistycznie nie wchodzi w grę.
... chyba jednak wolę nie pytać  - bo tylko przez kilka dni nie zajrzę na forum to się dowiem o sobie takich rzeczy, że hoho, a pewnie do tego, że znaleziony miesiąc temu szkielet jest chory bo mi śmierdziało jak mi sikał po kątach (swoją drogą jak mi ktoś powie jak reanimować oszczany przez kota overlock to chętnie skorzystam,..)


, o szczepieniach pewnie nawet kotbury nie chce słyszeć 😉


Chętnie posłucham o szczepieniach od Ciebie jak ty do mnie przyjedziesz i o 2 w nocy będziesz z ataku padaczkowego wyciągać mojego syna, jak będziesz mu gotować jedzenie, które nawet koło mleka i glutenu i paru innych "normalnych" rzeczy nie leżało i napierniczać do przedszkola to wozić i na urodziny kolegów i gdziekolwiek gdzie jest, jak będziesz go przytulać za każdym razem jak z bólu (poszczepienne uszkodzenie słuchu) gdy słyszy muzykę o pewnych częstotliwościach wali głową w ściany. zapraszam. To nic wielkiego jest, to tylko NOP, tak rzadko się przecież zdarzają, jeden na miliony... ale ktoś jest tym milionem, ktos konkretny a nie numerek w tabelce statystycznej.


Od dwóch dni stan kota się na tyle zmienił, że teraz mąż śpi z kotem bo ten (kot nie mąż) dostaje czegoś na kształt bezdechu. Moje ucho i palce już sobie teorie spiskowe czegoś na kształt wody w płucach wygmerały bo kot podniesioeny od dołu ręką kaszle tak jakby i leci mu woda z paszczy jak z kranu i ja słyszę szmerki przy oddychaniu.  Przez ostanie dwa dni kot nie wstał sam. Dopiero jak go się podnosi z kanapy/fotela to idzie parę kroków ale wraca do leżenia. Nie chce gonić za niczym, nie reaguje na wołanie do miski. Prawie nie je. Dostaje mięso teraz i dzis jedynie trochę zjadł. Załatwia się tylko raz dziennie. Specjalnie zaczęliśmy sezon kominkowy szybciej i przestawilismy meble tak aby kot miał fotel na przeciwko kominka- cały czas tam leży Jutro vet - bo w weeknd lecznica była zamknięta. I nie wiem jak ogarnę rano przygotowanie posiłków da dzcii na cąły dzień, zawiezienie ich do przedszkola, zawiezienie kota do veta i dojechanie na 09😲0 do pracy (40 km od domu) punktualnie na spotkanie...
kotbury, ja napisałam o szczepieniu kota a nie Twojego dziecka ale spokojnie, nie mam zamiaru już Ci nic pisać, a myślę że mogłabym Ci coś fajnego doradzić i zresztą doradzałam tutaj w wątku. Ale obiecuję, że już nie popełniłę tego błędu i nie będę się już udzielać.
Rozumiem Twoje opisy z przymrużeniem oka, serio. Ale co ktoś Ci nie odpisał to miałaś 10 argumentów,  że ta rada jest jednak be.
Mimo wszystko trzymam kciuki za kota, bo brzmi nieciekawie. Może ma to co mój miał...
Kotbury, trzymam kciuki za kota, mam nadzieję że jednak nic mocno poważnego I za chwilkę kot będzie znowu rozrabial! Strasznie mi go żal, wprosil się do domu przed zimą, ma żarcie, ciepło, opiekę i nagle coś niedobrego się z nim dzieje..
Cricetidae dobrze znasz mój pogląd na temat sczepień bo przecież "dyskutujesz" na ten temat w innym wątku nie raz - i dokładnie dlatego o tym wspomniałaś.

Jakoś nie moge się dopatrzyć porady w tekstach typu, cytuję:
Termin na kastracje kocura? Przecież to zabieg na 30 min wink
Nie wiem ile kotbury, czeka na termin, ale brzmi jakby go nawet jeszcze nie miała
kotbury, może znajdź temu kotu inny dom jak wszystko jest nie tak, kastracja nie, karmy nie...


No rzeczywiście, życzliwość i rady tak biją z tych postów aż mnie ekran oślepia.


Dzięki Sanna, trochę po omacku działamy ale wierzę, że jak tak sam znikąd "przekupił" mojego męża pierwszego przeciwnika trzymania zwierząt w domu, to i na dobrego veta trafimy. Nawet wczoraj w końcu dostał imię. Miał juz chyba z 10 imion ale zawsze, któryś z członków rodziny miał obiekcje i wymyślanie imienia się zaczynało od nowa.
A wczoraj podczas oglądania  filmu (wiadomo jakiego) nagle wszyscy naraz: Aslan!
Kotbury, właśnie edytowałam wyżej, że kot ma dom, ma Was, ma wszystko czego potrzebuje więc to nie może być nic poważnego bo to wszystko nie miałoby sensu. Mocno, mocno zaciskam kciuki! Daj znać jak już będziecie wiedzieć co jest z Aslanen. Btw z jakiego to filmu?  👀
busch   Mad god's blessing.
12 listopada 2017 20:06
kotbury, ale ile jeszcze czasu będziesz się tłumaczyć tym, że to kot znajda? Przygarnęłaś go, więc jest Twój i powinnaś go tak traktować.

Ogólnie widzę, że sprawa rozwojowa i w obecnym jego stanie można się spodziewać niezłej lipy - ten ostatni opis brzmi jak kot wymagający pilnej interwencji weterynaryjnej. Koty takie sercowe sprawy pokazują tak jasno tylko jak jest już źle, trzymam kciuki za dobre rozwiązanie ale nie zwlekałabym już ani chwili...
sanna, Aslan to lew z Opowieści z Narni 😉
kotbury, trzymam kciuki za znajdę, współczuję tej logistyki jutrzejszej...
kotbury, chyba mnie z kimś pomyliłaś, bo w wątku o szczepieniach wypowiedziałam się może z 5 razy i raczej nie wchodziłam z Tobą w dyskusje na ten temat. I nie jestem w tej kwestii osobą, która ma jednoznaczne poglądy, więc źle strzelasz. Atakowanie mnie opowieścią o swoim dziecku (współczuję sytuacji) jest słabe, bo kot to nie dziecko. Wszyscy wiedzą jakie masz nastawienie do szczepień, dlatego o tym wspomniałam. A że koty powinno się szczepić wiedzą też raczej wszyscy w tym wątku, zwłaszcza tacy, którzy mieli kota z panleukopenią.
Życzliwość i rady miałam wobec Ciebie na początku, w sprawie kastracji i w sprawie karmy, ale tego widzę już nie pamiętasz. Rozumiem, że nie każdy na kotach się zna. A teraz Twój ton po prostu jest ciężki do wytrzymania, stąd mój ostatni wpis. Wątek jest naprawdę fajny i sama otrzymałam tu wiele wsparcia, jak kilka miesięcy temu żegnałam swojego kota (który nota bene też był przygarnięty). Jakiekolwiek rady odpierasz argumentami, na które nikt nie umie odpowiedzieć, a Ty sama odpisujesz półsłówkami z których malo można wywnioskować.
Uraziły Cie posty o kastracji? Przecież to nie uderzało w Ciebie w ogóle, zdziwiłam się, że weci nie mogą znaleźć dnia na kastracje kocura i tyle, nawet nie pomyślałam, że to możesz to jakkolwiek odebrać personalnie... a jeśli tak bardzo Cię to uraziło, to oficjalnie przepraszam, bo nie miałam nic złego na myśli wobec Ciebie, dziwi mnie że tak to odebralaś.
A busch, ma rację, kot wymaga szybkiej diagnostyki, pewnie serca i chorób zakaźnych. Powodzenia w znalezieniu dobrego weta, który ogarnie temat.
Z mojej strony EOT.

Skoro juz tu wpadłam wreszcie to nadrobiłam foty i galopada_,  o matko jakie masz świetne futra! Bezłapek jest świetny, ale ten nowy nabytej jest prze-kocur 😀
busch,  cieszy mnie lepsze samopoczucie i apetyt Frani 🙂 Nic a nic wyniki nie spadły? Masz już te najnowsze?
DeJotka, pierwsze zdjęcje genialne 😀 Czasem zazdroszczę innym, że moga mięc więcej niz jednego kota.

Nasza królewna własnie wróciła, wyczesana, najedzona, wybawiona... też była na wakacjach i SPA 😀

Anai, dziękuję.. Zaćmiło mnie zupełnie, z takich filmowych imion tylko Simbę pamiętam bo mój kudłaty czorcik tak ma  a imię.
Gillian   four letter word
13 listopada 2017 08:47
kotbury, brzmi trochę jak FIP. Oby nie... :/ może się tylko przeziębił? brrr... :/
busch   Mad god's blessing.
13 listopada 2017 19:50
Cricetidae, po tym drugim badaniu krwi spadły ale nie doszły do normy - i z tego co wiem tylko jeden wskaźnik był powyżej normy, a drugi w normie, ale nie pamiętam czy to kreatynina, czy mocznik nadal "wystawały". Nie mam skanów i nie zapamiętałam dokładnie tego, co dowiedziałam się przez telefon więc niestety na razie nie będę bardziej konkretna 😉. Na razie jeszcze czekam na to trzecie badanie z piątku i dam znać co i jak. Dzięki 🙂
kotbury jak kociak?
Czekamy na dobre wiadomości o zdrowiu Aslana...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się