Młode Konie

No nic, pozostaje mi posłuchać bardziej doświadczonych. Spisałam sobie wszystkie rady i sugestie, cieszę się, że w większości się pokrywają. Pokażę nas tu za miesiąc 😉

PS. Ja nie chce progresować "kombinatoryką". Szukam raczej właściwej drogi, żeby konia nie zepsuć. Ale fakt faktem muszę też go wyczuć. Ja mu pozwalam na mocne tempo, bo wtedy te nogi chociaż podnosi  😉 ale kumam, że nie tędy droga.

Wdech, wydech.

🥂
Meise, właściwie to czemu konkretnie jesteś taka niechętna do pracy z wypięciem u tego konia? Przecież będzie mu łatwiej. Latanie ze sztywnym grzbietem szybkim krokiem mu raczej nie pomoże w rozluźnieniu. I jest to praca na lata.
Moon   #kulistyzajebisty
20 lutego 2020 06:35
Cricetidae, właśnie, dobre pytanie 😉

Nie lonżuję bez wypięcia w ogóle. Tym bardziej młodego konia. Tym bardziej jak to ma być dla danego konia praca zamienna z pracą pod siodłem.
Lonżowanie bez wypięcia "ile fabryka" to nie lonżowanie, tylko opędzanie na dyndającym sznurku.

Meise szukasz wlasciwej drogi, ale no jakby to... po omacku. nie bardzo chyba masz pojecie ktora to ta droga i jak powinny wygladac efekty. I to jest kombinatoryka właśnie. Nic w tym zdroznego ze nie umiesz - tylko do tego trzeba sie przed soba przyznac, a potem ktos cie musi zwyczajnie nauczyc.
Meise szukasz wlasciwej drogi, ale no jakby to... po omacku. nie bardzo chyba masz pojecie ktora to ta droga i jak powinny wygladac efekty. I to jest kombinatoryka właśnie. Nic w tym zdroznego ze nie umiesz - tylko do tego trzeba sie przed soba przyznac, a potem ktos cie musi zwyczajnie nauczyc.


Meise, przecież Ty masz trenera na miejscu, czemu nie korzystasz...?
Meise
Nikt Ci nie każe jeździć tylko z trenerem, ale musisz zrozumieć w końcu że Twój koń jest na takim samym etapie rozwoju co kilkuletnie, ludzkie dziecko.
On ma prawo się bać, butnować, być ciekawym, zbyt energicznym,a przede wszystkim ma prawo być niedoskonały i popełniać błędy bo... Się uczy.
I jeśli go traktujesz już jak dorosłego, to to nigdy nie zaprocentuje niczym dobrym. Zrobisz sobie konia niechętnego, nie czerpiącego radości z życia i własnego rozwoju.
Twój koń nadal niczego nie umie. Nie umie skakać, chociaż może wykazywać predyspozycje, nie umie.łopatek chociaż odpowiedź na.lydke może mu przychodzić łatwiej, nie umie chodzić na drągach, bo jeszcze nikt mu nie pokazał jak to się robi.
Nie od czapy wymyślono poziomy w ujeżdżeniu dla określonego wieku. Nie bez powodu coś koń musi umieć , żeby móc robić kolejna rzecz.
I to nie jest tak że przerwa spowoduje że młody koń zapomni czego się nauczył. Może stracić miesnie i kondycję, ale nie zapomni.
A poza tym koń chce być koniem. Jemu do szczęścia nie jesteśmy potrzebni. Jeśli ma padok, kumpli i żarcie, to "mamusia" mu nie potrzebna.
I tu jest pies pogrzebany, polac jej 😉  🏇
Meise - mi zawsze w robocie z młodziakami (tymi własnymi) pomaga myślenie - "No ej przecież planuję ją/go mieć jeszcze ze 30 lat to się wszystko powolutku zdąży". :kwiatek:
Nie spiesz się, nie oczekuj że od razu będzie super hiper fajnie, bo z młodziakiem nie będzie. Pracuj sobie powolutku, konsekwentnie rób swoje, jaraj się malutkimi postępami, potrwa to długo, ale pewnego dnia wsiądziesz i ze zdziwieniem stwierdzisz, że koń Ci się ujeździł/nauczył/zmądrzał/ojezu i nie będziesz miała pojęcia kiedy to się stało 🙂 🏇
I wtedy będziesz rzygać tęczą z poczuciem dobrze spełnionej misji😀

Ja wczoraj na moją uważaną przez wszystkich za szurniętą kobyłę wsadziłam (z duszą na ramieniu i zawałem serca) ledwo jeżdżącego dzieciaka sąsiadów - o dziwo wszyscy przeżyli a ja ze zdumieniem stwierdziłam, że mój koń wydoroślał, jest mądry i że kilkuletnia praca nad niepanikowaniem z byle powodu przynosi efekty😀
Moon   #kulistyzajebisty
20 lutego 2020 09:04
faith, tobie też! 😉
Też ludzie na forum trenują swoje konie różnym sposobem, używają do tego różny sprzęt i mogą dawać sprzeczne polecenia, chociaż cel podstawowego szkolenia będzie taki sam. Najlepiej albo zaufać sobie i wybrać jakiejś drogi z którą czujemy się dobrze (zawsze można ją weryfikować po czasie) albo jeżeli wszystko świeże, informacji milion i człowiek zgubiony w tym, co i dlaczego, znaleźć dobrego trenera, opracować plan i wprowadzić do treningu konsekwencję z jakimś na tą chwilę dobrym celem - np. rytm i regularność chodu. Dobry trener wart nawet jak tylko raz za kilka miesięcy - wprawne oko znajdzie, co w tej chwili najważniejsze poprawiać, jaki element parę najbardziej trzyma w rozwoju i zada odpowiednie ćwiczenia.
+ twój koń też doświadcza masę zmian, rośnie, zmiany hormonalne, nowe stado, nowa stajnia, nowy właściciel, rozkucie ... on to wszystko musi sobie w łebku przetworzyć, odnależć się w tym i będzie rozdygotany, bo inaczej się nie da. W treningu trzeba szukać dobre momenty (i ćwiczyć oko by je dostrzegać), te wydłużać i się nimi cieszyć - ale w konsekwentnym treningu. Bo próbowanie co raz czegoś innego tylko koniu powiększa mętlik w głowie (i tobie pewnie też). Natomiast jakaś dobra przewidywalna struktura w treningu, mogłaby mu w tym wszystkim dodać stabilizacji.
Meise pisała kiedyś, pewnie pół żartem, ale jednak, że ona by już chciała śmigać 130 na nim :P Więc dla mnie to wygląda, nikomu nie uwłaczając, w ładowanie się w młodego konia nie mając zbyt pojęcia jak ma praca z takowym wyglądać, bo się chce wszystko już teraz i najlepiej, by koń sam do słusznych wniosków doszedł :P
Nikogo nie chcę urazić, ja kupując 6 latka też się tak władowałam, mimo że myślałam, że to już będzie ogarnięty koń 😁 Ale może taki durny błąd każdy musi popełnić :P
Moze.
Tylko warto zdawac sobie sprawe z konsekwencji.
Zwlaszcza jesli kon mlody i temperamentny...

To troche jak z kontuzja/urazem/choroba.
No mozna probowac leczyc w ciemno. Albo poczekac, moze samo przejdzie.
Ale znakomita wiekszosc z nas wola weta - bo liczymy sie z konsekwencjami robienia czegos na czym sie nie znamy kompletnie. Albo mamy wiedze ogolna i podstawowa.

Dlaczego nie robic tak samo jesli chodzi o prace z koniem?
budyń, hahaha może tak jest, że pewne błędy trzeba popełnić. Ale ile rozmaitych szkoleń się zaliczy i ciekawych trenerów pozna  🤣.
Słuchajcie, problem jest taki, że tak jak napisała unity dostaję mnóstwo sprzecznych sygnałów, rad i sugestii. Od ludzi na r-v i live.

Mi wcale nie chodzi o to, żebyście mi tu wynalazły jakieś remedium na początkowe problemy (w sumie to nawet nie nazywam tego problemami, to tylko kolejne etapy). Co więcej póki co nie przepracowywałam z młodym jakichś trudności dłużej niż kilka dni.

Jeżeli chodzi o "opędzanie na sznurku" to nie jest to absolutnie podstawa naszej pracy na lonży, normalnie lonżuję na wypięciu. Koń sam się wtedy przełącza w tryb praca i na komendy reaguje błyskawicznie. Opędzam go na sznurku, żeby miał też jakąś odskocznię i wiedział, że nie zawsze będzie wspomagany wypięciem. Nawet jak to kijowo wygląda i jest mało efektywne uważam, że nie zaszkodzi mu, a z czasem może zacznie próbować przenieść pozycję z czambonem na pozycję, kiedy idzie bez wypięcia. Ale wiem, że to nie jest kwestia miesiąca czy dwóch.

Niedługo dojdzie nam praca pod siodłem, obowiązkowo teren - jeżeli pogoda pozwoli to i dwa razy w tyg.

Zaufam sobie, swojemu instynktowi. Dokształcam się po cichu cały czas, pytam Was z rozbrajająca szczerością o rady nieraz przy najprostszych kwestiach, bo czasem mogę wyciągnąć z tego coś, co mi i koniowi pomoże. Ale i bez tego będziemy żyć 😉

Jeżeli chodzi o trenera to jest na miejscu, owszem. Ma mało czasu, czasem coś mi podpowie. Szkołę lonżowania miałam z trenerką, której bardzo ufam, ale wiadomo, to, co robi ktoś doświadczony nie od razu będzie wychodzić mi.

To tyle  😉
Instynkt bierze sie z umiejetnosci.
Umiejetnosci z wiedzy i praktyki.
Wiedza i praktyka z pokory i samoswiadomosci.

Pozostaje mi zyczyc powodzenia 🙂
Meise, a moze warto zeby trener wsiadal na zmiane z Tobą albo w ogole pojeździł kilka miesięcy? Ja najchetniej swoje konie odbieralabym w wieku 7 lat i zrobione na C ale mnie na to nie stać 🤣
Cóż, pierwszy koń ponoć zawsze trochę popsuty, ale człowiek uczy się na błędach :P
mils   ig: milen.ju
20 lutego 2020 10:36
[quote author=budyń link=topic=1199.msg2912460#msg2912460 date=1582194636]
Cóż, pierwszy koń ponoć zawsze trochę popsuty, ale człowiek uczy się na błędach :P
[/quote]
O ile je dostrzega w ogóle. 😉
Musze przyznac, ze to dosc optymistyczne zalozenie 😉
Ale, tego zycze wszystkim!
Nie popełnia błędów tylko ten, który nic nie robi  😉

Koniec końców chodzi przecież o to, żeby mieć z tego frajdę i żeby koń nie cierpiał i poza jazdą miał spokojne końskie życie na padoku i pełny brzuch.
Moon   #kulistyzajebisty
20 lutego 2020 10:50
karolina_, o! I to by było idealne! W moim idealnym świecie, trenerka jeździ Kulistego w tygodniu, 2, 3 razy a ja pomiędzy - na zrobioną top-maszinę <3
Ale jak wiadomo, idealny świat nie istnieje... 😉
Słuchajcie, problem jest taki, że tak jak napisała unity dostaję mnóstwo sprzecznych sygnałów, rad i sugestii. Od ludzi na r-v i live.



Dlatego powinnaś znaleźć jedną osobę w realu, której zaufasz, i która pokaże Ci drogę pracy z koniem. Gdzie kucharek sześć... Tym bardziej wirtualnie. Powodzenia  😅
Moon, właśnie, że istnieje !
Ja mam teraz idealny, nie siadam prawie wcale, zawodnik jeździ i startuje mojego konia, a ja siadam raz na 2 tygodnie w weekend  😁

Mało tego od kwietnia mam znowu wrócić do startów w trybie, że siadam 3 razy w tygodniu pod okiem zawodnika, resztę dni on go jeździ, ale coś mi go nie chce oddać  😵

Każdy musi zepsuć ileś tam koni na początku, dopóki nie wsiądze na konia zrobionego i doświadczonego , wtedy dopiero człowiek rozumie, że do L w zasadzie każdy pojedzie na każdym koniu, ale już 120 marne szanse pojechania na koniu robionym przez osobę niedoświadczoną. Dojście do tych wniosków zajęło mi jakoś 7 lat  😵
Jeździłam MR w zeszłym sezonie tylko dlatego, że miałam kobyłę doświadczoną,może na 1 klaczy mojej byłabym w stanie też jeździć MR ( zresztą chodzi ona MR pod dziewczynką teraz), bo ona od początku sama widziała odległość i ją super oceniała, więc odpadała nauka miejsca odskoku, dlatego sprzedana pod dziecko. Jednak moje 2 wałachy to konie z większymi możliwościami, a co za tym od razu idzie ? Mniejsza tolerancja na błędy jeźdzca, więc ich w życiu bym nie doprowadziła wyżej niż L sama, nawet z pomocą z ziemi,którą zawsze miałam.
Moon   #kulistyzajebisty
20 lutego 2020 11:53
Perlica, otóż otóż!
A idealnego świata Ci zazdroszczę 😀
A macie jakieś rady na mocno krzyżujące konie? W przypadku oczywiście, kiedy wszystkie przyczyny zdrowotne zostały wcześniej wyeliminowane, a przyczyną zjawiska jest zakup konia z miejsca, w którym prawdopodobnie nigdy nie miał on mozliwości się wybiegać?


Większośc koni, z którymi miałam okazję pracować, i które krzyżowały, miały problemy w odcinku lędżwiowo- krzyżowym.Przyczyny były rózne: budowa anatomiczna, psychika, podłoże i inne, które ten odcinek spinały. Większość dało się odpracować  i wspomóc fizjoterapią.
Chciałam napisać to co whisperer.
Miałam w poprzedniej pracy klacz, która na poczatku zagalopowywala krzyżując, jak nabrała trochę równowagi to zagalopowywala normalnie, ale po kilku krokach zmieniała zadnią nogę. Na lonży totalne dno z zagalopowaniem nigdy nie galopowala poprawnie. Wet nic nie stwierdził, wezwałam osteopate. Chłop ja ponastawial, potem miała serie masazy i akupunkturę i przestała krzyżować. Jej galop i ruch nadal był beznadziejny, jakby deska galopowala,ale nie miała już totalnie wcale epizodów krzyżowania.
Więc w pierwszej kolejności trzeba konia w odcinku lędźwiowy krzyżowym sprawdzić.
Bardzo dziękuje 🙂 koń jest po opieką fizjoterapeuty, ale być może to właśnie osteopata powinien się nim zająć. Spróbuje, bo co mi zostało.
Karmelita, możesz tez skonsultować z wetem ostrzykanie pleców.
Wpadnę jak zwykle totalnie oderwana od tematu, chociaż bacznie was podczytuje  👀
Mój szalony kucyk dzisiaj przyjął siodło i był na prawdę top, wzorowe zachowanie. Mam nadzieje, że nie odbije się to później na mnie przy wsiadaniu  😁

Dairoxroxi
Hehe ale fajna. Króciutka bardzo. Czekam na foty z pierwszych jazd  😜

Ja mam dziś mega kryzys. Im dalej brnę w ujeżdżenie, tym bardziej uświadamiam sobie, jakiej toporności w trakcie jazdy, nauczyłam się w ostatnich 5 latach. Jak dużo młode konie zepsuły w moim wyczuciu i delikatności. Jak bardzo ręką potrafię czasem jeździć, jak bardzo potrafię jeździć totalnie pasywnie,ale oczekiwać efektów.
I wiecie co? Ja się aktualnie uczę od początku. Uczę się robić przejść, wolt, zagalopowań, jazdy na kontakcie, wyczucia, reakcji, delikatności, subtelności.
Nie mam na codzien profesjonalnego trenera. Mam szefowa która jezdzcem jest niezbyt dobrym, ale ma oko, wyczucie i w tej podstawowej wersji nieźle koryguje.
Dzisiaj mam kryzys po jednej mojej młodej. Ona jest zryta od początku,nerwowa, szybka, niezatrzymywalna, mózg jej się wyłącza średnio co 3 kroki i trzeba kolejne 2 minuty jeździć i robić ciężka orkę, żeby znowu trzy kroki były dobre. Dzisiaj było bardzo ciężko. Chociaż szefowa zadowolona, bo końcówka była spoko. Ale ja zrobiłam hardcorowa orkę fizyczna i psychiczna, żeby zrobić 2 normalne wolty w klusie, w normalnym tempie, na kontakcie i z w miarę poprawnym przejściem, bez debowania przy kolejnej próbie zaklusowania. Czasem serio mi się wydaje że się za późno obudziłam że swoim pomysłem na życie i że totalnie nie ogarniam tematu, ale dalej w to brnę. Dziś ledwo żyje. Ten koń tak bardzo zmęczył mi mózg ,że jak sobie pomyślę , że jutro mam ją znowu jeździć, to chce mi się iść na zwolnienie lekarskie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się