A ja dostałam sygnał z kosmosu, żeby ściąć włosy. Miałam je długie, nie cieniowane, tak do połowy pleców. Jako że większość czasu siedzę w stajni to bez przerwy nosiłam je zwinięte z tyłu w ciasny kok. Były niedotlenione, matowe, nie dawały się rozczesać i zaczęły mi garściami wychodzić i strasznie się łamać. Nie mówiąc już o tym, że wyglądałam okropnie (zdjęcie ze stycznia, ale od tamtego czasu nic nie zmieniałam, dodatkowo twarz nie tknięta makijażem)
http://re-volta.pl/galeria/foto/19585Poszłam do fryzjerki z wybraną, wydrukowaną fryzurką (chciałam, żeby dół włosów dał się chwycić choćby w mini kiteczkę). Miało to wyglądać tak:
A wyszło tak 😂
Myślę, że jak odrosną z kilka centymetrów, to może nauczę się je układać, powinny zacząć też się bardziej podwijać (zawsze miałam dość falowane włosy, a fryzjerka wysuszyła mi je "na szczotkę", co zaskutkowało takim dość wysokim bobem na mojej głowie, czego nie cierrrpię). I dostaję głupawki (nad duckface'em chyba muszę jeszcze trochę popracować... 😉 ):
Na szczęście większość miłych znajomych twierdzi, że ładnie wyglądam, tylko jeden kolega oznajmił, że się postarzyłam tą fryzurą (jako że jestem skompleksiałą starą złośnicą, to mnie takie rzeczy dotykają 👿 )
Ale co tam - pod kaskiem i tak się wyrówna! 🙂