Zjawisko "naturalnego werkowania" - artykuł Francuskiego Związku Podkuwaczy


jak ma być naturalnie to pozwólcie swoim koniom chodzic 24h w terenie zrożnicowanym (trawka, piasek, kamienie, żwir, glina itp. itd) zapewniając im przy tym ruch zgodny z ich naturą.. ( tu byloby dlugo na temat niezwiązany z wątkiem) i sprawdżcie jak kopyta waszych koni się sprawdzą 🙂 przecież w naturze nikt koniom kopyt nie robił 😉



wielu z nas do tego dąży... i ci którzy mają takie warunki powiedzą, że prawie nie muszą strugać. Bo tak jest. choć trudno mimo wszystko w niewoli zapewnić aż tyle ruchu co w naturze. Ale można próbować.
Wiadomo że jak ktoś ma konia sportowego to ma inne plany w głowie niż projektowanie padoku z kamieniami, żwirem i zapewnienie koniowi ruchu 24h na dobe, itp. Nie oznacza to, że naturalni strugacze skreślają takie osoby. Przynajmniej nie większość...
Ja tam nie wiem, mam normalnie klientów z końmi sportowymi, mam z końmi rekreacyjnymi, z emerytami, ze źrebakami... Tak jak każdy klasyczny kowal.

Bo jak ktoś chce jeździć sportowo, ale mimo wszystko chce mieć struganego naturalnie konia to da sie to zazwyczaj pogodzić.  Nie każdy musi padokować 24h na dobe konia by można było uskuteczniać naturalne werkowanie. Choć moim zdaniem tak jest najzdrowiej. Ale sama nie mam obecnie konia w takim wychowie, bo kobyła na noc wraca do boksu, więc co ja będe komuś morały prawić...

Ale czasem trzeba wybrać - np jeśli ktoś jest skoczkiem i decyduje sie na werkowanie naturalne musi sie liczyć z tym, że będzie musiał odpuszczać zawody na trawie na pewnym poziomie, lub się chociaż w nich nie ścigać. Albo jak ktoś ma podłoże z piaskiem kwarcowym to będzie musiał sie liczyć z tym, że dosyć mocno ściera kopyta i koń sie musi przyzwyczaić do tego podłoża. Jak pójdzie od razu z dnia na dzień bosy w ostry trening na takim piasku, to tak kopyta sie zetrą za mocno. Ale kopyta się mogą zaadaptować do tego. Jak ktoś nie ma na to czasu? No to nie ma, jego sprawa kuje wtedy albo kupuje buty. Zdarzyło mi się pare koni, które w pewnym momencie przeszły pod opiekę kowala właśnie z takich powodów. Nie wiem, mi to szczerze mówiąc zwisało i powiewało - czyjś, koń, jego życie, jego decyzje. Nie widzę w tym powodu do jakiegoś zdenerwowania czy czegoś. Co ja jestem pan Bóg, żeby decydować czy ktoś robi słusznie czy nie? Dlatego w drugą stronę nie rozumiem sytuacji, że jakiś kowal sie oburza, że jego klient decyduje sie na werkowanie naturalne.
Na szczęście są tacy, którzy sie nie bulwersują tym i można z nimi żyć w normalnych stosunkach. Ale niektórzy zachowują się jakby strugacze naturalni im nie wiem co robili...

Niech każdy robi swoje, myślę że ani jedni, ani drudzy jak sa dobrzy na brak klientów i tak narzekać nie będą.
A tu skupmy się na rzeczowych argumentach, a nie na osobistych wycieczkach i wylewaniu żali jakie to jedne bądź drugie metody nie są be  😎
A jeśli chodzi o wyjaśnienie tego przykurczu , to sprawa wyglądała tak , że żrebak urodził się z przykurczem w obydwu przodach . W prawym stał na pazurku i po paru dniach kąty też zaczęły dotykać podłoża . W lewym , niestety (coraz mniej obciążanym ) kopytko się podwinęło całkiem i konik wylądował na pęcinie

Żeby aż tak ?? Rozumiem, że masz na myśli staw koronowy, czyli całe kopyto podwinęło się pod spód ? Weź proszę zapodaj jakiś schematyczny szkic.
katija - jest - ponad połowa tego wątku to offtop.
Temat wątku jest wyraźnie określony a dyskusja idzie zupełnie w inną stronę. Pewnie jest w tym trochę mojej winy bo trzeba było się zamknąć wcześniej. Założę nowy wątek jak już pisałem.

To też jest problem dla kogoś szukającego konkretnej informacji - musi się przedzierać przez dziesiątki stron, na których nic tak naprawdę nie ma.


To w takim razie o czym konkretnie miał byc ten wątek i w jakim celu założony skoro połowa to OT 🤔.
Bo artykuł traktuje o naturalnych strugaczach jako o tych najgorszych - wręcz jakichś szatańskich pomiotach 😀iabeł:, co to okulawiają wszystkie konie, którym klasycy poświecili całe życie i śmią jeszcze brać za to pieniadze.

Czyli dyskusja w tym wątku miała sie opierać na dalszym ruganiu tych że fanatyków, którzy najlepiej jakby od razu poszli skoczyć z mostu  😁.

Ceffyl- nieograniczony ruch po zróżnicowanym podłożu to dla wielu z "nas" marzenie i ideał. Założenie jest takie, żeby strugając jak najmniej ingerować w kopyto, czyli nie struganie co 6-8 tyg i ryp 1,5-2cm ale milimetr co tydzień. Tak się składa, że latem sama mam okresy, że strugać nie muszę, bo moje konie chodzą rajdy (czyli jednak nie jesteśmy takimi nieudacznikami i koni na plecach nosić nie musimy po struganiu). Żeby nie było, że ściemniam, kopyto mojej młodej po wakacyjnym rajdzie (nie strugane ok 3tyg):, który chwilami wyglądał tak:,
Aldurin- tak się składa, że nie neguję wszystkiego co klasyczne. Neguję to co złe. Neguje wciskanie kitów, że konie do szczęścia potrzebują podków (choć uważam, że złe struganie bywa tak samo zabójcze), nie twierdzę, że nie ma przypadków, w których podkowy są przydatne. I szczerze przyznam, że jak miałam kute konie (2konie na 4nogi, jedne na przody), to miałam mniej zmartwień. Było naprawdę wygodnie.
Lukaszpodkuwacz- w moim pytaniu odnośnie podejścia do ochwatów i trzeszczkowców nie ma nic podchwytliwego. Po prostu znam dwóch klasycznych kowali z różnymi podejściami. Jeden po tej samej szkole co Ty (wspominałam w PW)  drugi ten, co moje konie robił. Pierwszy z zaciekawieniem na żywo oglądał moich podopiecznych i pytał o podejście do ochwatu (mam pod opieką konia po 3ochwatach, właściwie po jednym ale trwającym 3lata z chwilami gorszymi). Drugi zaraz jak się zaczęły problemy z koniem zapakował kopyto w podkowę zamkniętą, dowalił luvexy i masę pod piętki- efekt piorunujący! Koń zaczął chodzić ale w "środku" dochodziło do coraz poważniejszych zmian. Ten pierwszy- dopiero "wschodząca gwiazda", pełen zrozumienia, cierpliwości do koni i myślący, drugi- praktyka ogromna, masa kursów na koncie, robi konie w Janowie, pracował w klinice u Golonki, to który jest większym fachowcem??? Ten, którego nikt nie zna, czy ten, co wszyscy padają na kolana na dźwięk jego nazwiska?? większość weźmie nazwisko (bo wet poleca), tak jak i ja brałam.... Smutne prawda??
A powód, dla którego wywaliłam na forum moje żale tłumaczyłam.... nie było odzewu na maila (na forum byłeś aktywny w tym czasie), więc pomyślałam, że nie masz ochoty na rozmowę z gówniarą . Na forum trudniej zignorować zaczepkę. Jeśli niesprawiedliwie Cię oceniłam przepraszam za to :kwiatek:
Niemniej różnic w podejściu jest sporo, na ile są one istotne, to czas pokaże i osądzą konie.
edit: Aldurin- jak się ogarnę obiecuję uzupełnić galerię i zrobić stosowne zestawienie tego, co uzyskałam swoją pracą przez te niecałe półtora roku z tym od czego wychodziłam. Taka zajefajna nie jestem, bo sporo nauki przede mną a przed moimi końmi daleka droga do ideału...
Za czasów kowala Koni nie zaniedbywałam. Pilnowałam terminów. Często słyszałam, że nie ma co zbierać po 6tyg. no i tłumaczył, że hucuły to w ogóle za często robię, bo powinnam co 8-10tyg, przecież podkowy się trzymają 😵 Mojej młodej to w ogóle strugać nie chciał do pół roku(na szczęście dla niej), potem co drugi termin coś dłubnął. Czy to jest fair?? "naturalsów"  chcecie linczować, a może wystarczy zrobić porządek w swoich kręgach a problem "sam" zniknie?? Ja z chęcią powierzę komuś moje konie (pewnie tak samo jak spora część werkujących samodzielnie, ważących tyle co kot napłakał dziewczyn) i zajmę się tym, co kocham najbardziej- użytkowaniem ich pod siodłem ❗
No i doszliśmy do momentu w którym wszyscy jednogłośnie mówimy żeby działać tak aby jak najmniej szkodzić swoimi działaniami.
O to chodzi głównie w struganiu i podkuwaniu, i w tym jednym będziemy się zgadzali bez względu na orientacje "K"czy "N".
Ale jedno mi nie daje spokoju, dlaczego kiedy pojawia się temat kopyt zawsze na tym forum zaczyna się bicie piany przez naturalnych kowali. Czy wy nie macie zajęcia?
Słusznie ktoś zauważył, czasami trafiają tu osoby które poszukują informacji i zamiast na nie trafić czytają epistoły doktoranckie w których ktoś ciągle wymądrza się jaki to nie jest wspaniały bo sam struga swoje konie, a kowal klasyczny jest tym złym w bajce. Wiem bo sam przez to przeszedłem.
Nie widzę  wiele wpisów kowali klasycznych, za to z nimi czasami rozmawiam i niestety nie wyrażają się zbyt dobrze o tym co można tutaj znaleźć.
Powód?
Bardzo prosty zbyt wiele gadania o niczym i nie w temacie. A na marginesie każdy kowal  klasyczny czy naturalny jest kowalem, a ci którzy okulawiają konie to rzemieślnicy często bez podstaw i odpowiedniej wiedzy. A po 3 dniowych kursach ich wciąż przybywa, i niestety psuja opinie naturalnych metod.
A w myśl " kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień...", nikomu z was nie zdarzyło się przedobrzyć w swoich kowalskich działaniach?
Tyle chciałem powiedzieć z mojej strony, Mam nadzieje ze w końcu pojawi się tutaj watek w którym nie będę musiał się przebijać przez żale i rozgoryczenie spowodowane działalnością podkuwaczy. I nie będę musiał przenikać przez próby wywodów ze naturalna pielęgnacja kopyt jest panaceum na cale zło tego świata. Tylko znajdę rzeczowa i partnerska rozmowę. Kończę bo tez nie w temacie piszę.
Aldurin, i lukaszpodkuwacz, macie zal, o naturalna nagonke i pisanie nie w temacie? to dlaczego ignorujecie wpisy osob piszacych na temat, oraz chwalacych klasyke?
moj kon jest i bedzie robiony klasycznie, nosi podkowy i ja czesto pisze o tym na forum. jakos nikt mnie ani nie zjadl, ani nie zakrzyczal (choc kasik probowala). za to od dei czy branki uslyszalam pare ciekawych uwag i wiem na co zwrocic uwage.
JolantaG  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Łukasz , nie wiem co masz na myśli pytając mnie o staw koronowy , bo ja napisałam , że konik chodził na stawie pęcinowym , na którym zrobiła się spora okrągła rana . Oczywiście kopytko nie poleciało od razu pod spód . Najpierw z pazurka lądowała noga na koronowym , a potem coraz częściej na pęcinowym , no i tak zostało . Nie wiem niestety od czego zależy , że koń ląduje tylko na stawie koronowym (to tak jak Akord Dei zdaje się ) , czy na pęcinowym .  Masz jakąś teorię ?? A może to faktycznie zależy od tego czy to jest przykurcz wczesny , czy wtórny ??  Tak głośno myślę ....
  I przyznam się , że ja tu widzę jakiejś strasznej nagonki . Proszę klasyczni dobrzy kowale zrozumcie rozżalenie i zwyczajną ludzką złość na różnych partaczy kopytowych . Obok tego czasami naprawdę nie da się przejść obojętnie , bo to nie dotyczy roweru czy samochodu , ale żywej istoty , z którą łączy nas często bardzo silna więż i o której dobro chodzi . tylko tyle i aż tyle . Zjawisko nat. strugania nie wzięło się znikąd , jest swego rodzaju wołaniem o dobro koni/ich kopyt. Gdyby nie miało miejsca tyle końskiego cierpienia z powodu złego strugania /kucia nikomu nie przyszło by do głowy brać się za to samemu . Ja kiedyś trzymając tylko kopyta do kucia czy strugania , męczyłam się strasznie . Kręgosłup i ręce bolały okrutnie. I teraz strugając kilkanaście koni wspominam z rozrzewnieniem jak to było fajnie , gdy nie musiałam strugać . A MUSZĘ , bo wtedy wiem , że konie mogą bezpiecznie iść od razu na jazdę , nawet w teren i wiem , że nie cierpią . Swego czasu po wizycie kowala najlepiej było wziąć ze dwa tyg. urlopu , bo i tak większość koni nie nadawała się do pracy . I tego się nie da zapomnieć . Nawet jeśli spotyka się partacza , który uważa się za naturalnego strugacza . Ale kto się za kogo uważa , to już inna historia . Żyjemy w świecie etykietek i trzeba pamiętać , by nie przywiązywać do nich zbyt dużej wagi  😉
Zjawisko naturalnego strugania ma wiele wad (sekciarstwo, branie się za kopyta osób zupełnie bez pojęcia ani wsparcia, koleżankę b. twierdzącą, że po 3 dniach człowiek może wszystko, skaleczenia i kręgosłupy strugających dziewczyn...) ale ma potężną zaletę, zaletę nie do przecenienia - wcześniej nikt nie zadał sobie trudu szerzenia... wiedzy o kopytach. I taa - ludzie wiedzieli, że kopyta są, że są różne, że jest strzałka i puszka... A prawda "bez kopyt nie ma konia" była zupełnie bez treści. To się zmienia. I chwała "naturalnym" za to!
dea   primum non nocere
13 kwietnia 2012 09:40
Ciekawa jestem , czy przykurcz Akorda Dei, to wada od urodzenia , czy póżniej się to stało ??

Niestety nie wiem, bo trafił do mnie jako dwulatek. Wiem, że jako roczniak już tak wyglądał (jeszcze nie był mój). Na 90% to źrebięcy przykurcz (były dwa takie szczylki, odpady z hodowli - tyle o nich wiem).

Mam nadzieje ze w końcu pojawi się tutaj watek w którym nie będę musiał się przebijać przez żale i rozgoryczenie spowodowane działalnością podkuwaczy.

Nie zauważył kolega wątku o naturalnej pielęgnacji kopyt? 500 stron wypełnionych bynajmniej nie daremnymi żalami. Jak ktoś się rzucał, żeby sobie powyzywać kowala, to się starałam ingerować, wiele tego nie było. Mimo wszystko troszkę mi histerią ten post pachnie 😉

JolantaG  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Łukasz , nie wiem co masz na myśli pytając mnie o staw koronowy , bo ja napisałam , że konik chodził na stawie pęcinowym , na którym zrobiła się spora okrągła rana . Oczywiście kopytko nie poleciało od razu pod spód . Najpierw z pazurka lądowała noga na koronowym , a potem coraz częściej na pęcinowym , no i tak zostało . Nie wiem niestety od czego zależy , że koń ląduje tylko na stawie koronowym (to tak jak Akord Dei zdaje się ) , czy na pęcinowym .  Masz jakąś teorię ?? A może to faktycznie zależy od tego czy to jest przykurcz wczesny , czy wtórny ??  Tak głośno myślę ....


To zależy od tego, którego ścięgna (mięśnia) dotyczy przykurcz. Akord ma przykrucz zginacza głębokiego, to ten, który przyczepiony jest (dolnym końcem ścięgna) do tyłu kości kopytowej i zgina samo kopytko. Na tej fotce z przeprostowaną pęciną jest przykurcz zginacza powierzchownego. Inna "choroba", inne perspektywy, inne podejście, tylko jedno wspólne jest - ruch, rozciąganie, masaże pomagają i stabilizacja w pozycji, która uniemożliwia zawinięcie nogi w druga stronę.
Halo:Ale największa wadą tego zjawiska jest wmawianie ludziom ze naturalne struganie jest najlepsza możliwa opcja.
Zapominając o tym ze konie pracują i musza na swoich kopytach dodatkowo nosić ciężar jeźdźca i sprzętu. Co się tyczy koni tez zapominacie o uwarunkowaniach geograficznych żyjących na wolności zwierzaków. Bo mustangi i konie dzikie ameryki to inna bajka jak w europie. Hodowcy przez setki lat poprzez selekcje doprowadzili  do zupełnie innego wzorca kopyta, i ten fakt nijak się nie ma do koni Iberyjskich które się pojawiły w Ameryce i sobie zdziczały.
Sam odwodzę moich klientów od kucia koni tak długo jak się da, ale wybaczcie konie które skaczą wyższe konkursy nie są w stanie na swoje Naturalne kopyta przyjąć takich obciążeń, wiec trzeba je zabezpieczyć. Jak najbardziej jestem zwolennikiem naturalnego strugania, ale dla koni na emeryturze, młodych nie pracujących, bez odpowiedniego dostępu do pastwisk i terenu na którym mogły by sobie kopyta przygotować do życia. Tyle można powiedzieć na temat tego zjawiska. Naturalne metody są uzupełnieniem i częścią obszernej wiedzy kowalskiej, a nie tworem samym w sobie i alternatywa do klasyki. I jako takie powinniśmy je traktować.
To nie histeria tylko zdrowy rozsadek. A wątek czytałem i jako osoba która szukała wiedzy niestety nie bylem w stanie się przez niego przebić w całości 
Sory jeszcze jestem zielony w wysylaniu postow.  😉

w celu edycji nalezy uzyc przycisku "zmien". edycja zalecana jest jesli twoj post jest ostatnim w watku, a chcesz cos dopisac.
dea   primum non nocere
13 kwietnia 2012 10:05
OK, nie przebiłeś się, rozumiem. Ostatnio doszłyśmy również do wniosku, ze jest zbyt zwalisty - działania w toku - ale nie zarzucisz mu, że jest niemerytorycznym wylewaniem żalów przez 500 stron - zarzucisz?... 😉

Ja myślę, że zamiast się kąsać po łydkach jak ratlerki, zachowywać się jak dzieci - psze pani, on się zaczyna!... proszę go postawić do kąta! - możemy zwyczajnie wymieniać doświadczenia i dzielić się wiedzą, bo ta po OBU stronach bez wątpienia jest (ile razy na spokojnie rozmawiałam, tyle razy miałam taki własnie wniosek). Nikt, atakowany, nie będzie dyskutował spokojnie i rzeczowo. Umniejszanie doświadczenia czy wiedzy drugiej strony niczemu IMHO nie służy, poza odcięciem sobie drogi do poszerzenia horyzontów. Bo jakiej by się wiedzy nie miało, nigdy się nie wie wszystkiego - prawda...?
AMEN  😉
Aldurin, i tak problem jest jeden, zasadniczy. Umysły ludzi. Zdrowy rozsądek, autonomia myślenia, moralność. Dotyczy to wszystkich - podkuwaczy, strugaczy, właścicieli koni.
Gdy ktoś zdezorientowany i chwiejny - to takie decyzje będzie "podejmował". Nie sądzę, żeby "siłowe" zawężenie oferty wyeliminowało problem. Ani utrzymywanie w niewiedzy.
Póki co - "naturalni" wydają mi się zwyczajnie... uczciwsi. Jeszcze (!) nie są pazerni na kasę po trupach.
Owszem, to się może szybko zmienić 🙁 I dorównają kowalom w ściemnianiu, że potrafią, gdy nie potrafią.
Ale póki co - ściemnianie obciąża "stronę" kowali. Statystycznie.
dempsey   fiat voluntas Tua
13 kwietnia 2012 10:13
swoją drogą ciekawe co by było gdyby od początku używać terminu "poprawne werkowanie" zamiast "naturalne"  😎
(co moim osobistym zdaniem lepiej oddaje istotę sprawy)
z innej beczki- wytłumaczcie prosze dlaczego werkowynie naturalne jest trzy razy drozsze od klasycznego? Moze byc na PW

Oczywiscie rozumiem ksztalcenie, czas. Werkuje sie naturalnie- dwa razy czesciej niz klasycznie, tak?
I teraz strugając kilkanaście koni wspominam z rozrzewnieniem jak to było fajnie , gdy nie musiałam strugać . A MUSZĘ , bo wtedy wiem , że konie mogą bezpiecznie iść od razu na jazdę , nawet w teren i wiem , że nie cierpią . Swego czasu po wizycie kowala najlepiej było wziąć ze dwa tyg. urlopu , bo i tak większość koni nie nadawała się do pracy . I tego się nie da zapomnieć . Nawet jeśli spotyka się partacza , który uważa się za naturalnego strugacza . Ale kto się za kogo uważa , to już inna historia . Żyjemy w świecie etykietek i trzeba pamiętać , by nie przywiązywać do nich zbyt dużej wagi  😉


Zjawisko naturalnego strugania ma wiele wad (sekciarstwo, branie się za kopyta osób zupełnie bez pojęcia ani wsparcia, koleżankę b. twierdzącą, że po 3 dniach człowiek może wszystko, skaleczenia i kręgosłupy strugających dziewczyn...) ale ma potężną zaletę, zaletę nie do przecenienia - wcześniej nikt nie zadał sobie trudu szerzenia... wiedzy o kopytach. I taa - ludzie wiedzieli, że kopyta są, że są różne, że jest strzałka i puszka... A prawda "bez kopyt nie ma konia" była zupełnie bez treści. To się zmienia. I chwała "naturalnym" za to!


Lira i halo oddały kwintesencję strugania w własnych koni.  Ja na kurs nie pojechałam po to, żeby potem strugać, ale po to, żeby wiedzieć, co kowal robi moim koniom i żeby mieć jakąś podstawę do rozmowy z nim, żeby na moje pytania nie odpowiadał z ironią i wyższością, jak robi to tutaj łukaszpodkuwacz. Niestety, skończyło się na tym, że sama strugam swoje konie. Bo zdobylam tam pewną wiedzę i świadomość, że nie jest tak, jak być powinno. Świadomość boli. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby wrócić do stanu poprzedniego. Wiem, że mało wiem, wiem, że robię mnóstwo błędów i tym bardziej z rezerwą odnoszę się do tych wykształconych kursami lepszymi-niż-trzy-dniowe i szczycących się długoletnim doświadczeniem. Bo skoro wiem tak mało, a moje konie po struganiu nie macają, dlaczego profesjonaliści wypuszczają macanty? Dlaczego nikt mi nie powiedział, że skoro moja klacz odczuwa ból, jak ją puknę kopystką w podeszwę, znaczy, że jest bardzo chora?  Dlaczego dopiero na kursie się tego dowiedziałam? Gdybym sama się za to nie wzięla, pewnie bym miała okazję obejrzeć na żywo jej kość kopytową.  Dlaczego nikt mi nie powiedział, że jej kopyta o pięknym kształcie dzwonków nie są zdrowymi kopytami? Dlaczego słyszałam, że mojemu wałachowi obłupują się ściany bo biega po padoku? 

I skoro ja, mały pikuś, bez doświadczenia i po 3-dniowym kursie,  potrafiłam doprowadzić do tego, że konie chodzą swobodnie po grudzie, czy świadczy to źle o mnie (bo strugając „w domowym zaciszu, sama swoim konikom chcę przyoszczędzić”) czy o kowalach?

Nie, nie przyoszczędziłam. Wręcz przeciwnie – na kurs, późniejsze materiały i sprzęt wydaję więcej, niż na kowala. Nie mówiąc już o czasie, który bym mogła dużo ciekawiej zagospodarować, niż dłubiąc w kopytach, o kręgosłupie i o bicepsach, których niby nie widzę, ale które kazały mi się pożegnać z wieloma częściami mojej garderoby.

Dlatego śmieszą mnie takie martynki.n, które nie mając pojęcia, o czym mówią, głoszą prawdy typu:  „Naturalowcy próbują przestawiać nie dostosowując się do ułożenia kości kopytowej”.  Myślę, że każdemu przyda się trochę wiedzy. Jeśli nie po to, żeby ją praktycznie wykorzystać, to przynajmniej po to, żeby się nie ośmieszać wypowiadając się na temat, o którym się nic nie wie.  I dlatego nie rozumiem powodu wyśmiewania jakiekolwiek kursu, 3-dniowego, półdniowego czy jeszcze innego, na wygodnych krzesełkach czy bez krzesełek oraz ironicznego traktowania ludzi, którzy chcą się czegoś nauczyć. Np tak:    
Być może lukaszpodkuwacz nie spodziewał się, że domorośli naturalni rozczyszczacze po wirtualnych kursikach czy po 3 dniowym rozczyszczanu martwych kopyt dysponują aż tak dogłębną i szeroka wiedzą, tak teoretyczna jak i praktyczną
Wolę być domorosłym naturalnym rozczyszczaczem niż naiwną właścielką krzywdzącą swoje konie brakiem podstawowej wiedzy. Bo nie ma co się oszukiwać – na poziomie kopyt moich koni żadna „dogłębna i szeroka wiedza” nie jest niezbędna. Wystarczy wiedza podstawowa. A jak mi wiedzy zabraknie, mam w sobie tyle samokrytycyzmu, żeby wiedzieć, że muszę się zwrócić o pomoc.  

Każdy inaczej rozumie odpowiedzialność za swoje zwierzę. Moja odpowiedzialność w tym zakresie to domorosłe rozczyszczanie. I taka będzie dopóki coś sie nie stanie, co nie każe mi zmienić kursu. Ale hasła typu łukaszopodkuwaczowego mojej świadomości nie wystarczają. Przed tym obśmianym kursem pewnie bym tak  🙇    robiła po poczytaniu tych pięknych ogólników. Ale teraz widzę, że ogólniki z jednej strony, życie z drugiej.  

Na zakończenie dodam, że nie generalizuję, nie zarzucam nikomu sekciarstawa, nie mówię, że istnieje jedyna słuszna droga, moja, łukaszpodkuwacza czy kogolwiek innego, że w metodzie X są wszyscy beee, a w metodzie Y są wszyscy cacy.  Po prostu sytuacja doprowadziła mnie do miejsca, gdzie jestem. A gdybym mogła z czystym sumieniem umyć ręce i przestać zajmować się kopytami, bym była bardzo, bardzo szczęśliwa. Może ulubiony przyciasny żakiet by znowu zaczął pasować?

Edit:

swoją drogą ciekawe co by było gdyby od początku używać terminu "poprawne werkowanie" zamiast „naturalne"  😎

Dempsey, to wzięło sie z nazwy twórcy tej metody, Jacksona: Natural Hoof Care. Naprawdę, czy metki są takie istotne? 
dempsey, no nie. Wątek NPK wyraźnie obraca się wobec konkretnych szkół strugania. Zakładających minimum ingerencji (Strasser już jest/była be). Poprawnie można też strugać zdejmując warstewkę podeszwy nożem, niekoniecznie skrobiąc kopystką. Poprawnie można strugać "pod" podkowę.
I, owszem, siarczan miedzi potrafi wyleczyć strzałkę (a raczej sensowny opiekun siarczanu miedzi jednak używający) i nie zrobić dziur w kopytach. A dziegieć chwilowo wzmocnić osłabione fragmenty rogu. Itd.
Jest różnica między fachowością, mądrością, oddaniem pasji - a Wyznaniem. Na szczęście konie/kopyta uczą pokory. "Naturalnych" też. I, jak czytam, dość szybko 🙂.

Zapominając o tym ze konie pracują i musza na swoich kopytach dodatkowo nosić ciężar jeźdźca i sprzętu.


A to konie strugane "naturalnie" czyli jak dempsey napisała powyżej - prawidłowo/poprawnie nie pracują?  🤔
Ja swojego ostrugam i jade, nie trzymam go w boksie od 2 do 7 dni jak po klasyku (wybaczcie, że znów najeżdżam na klasyków, ale nie bede ukrywać, że po klasykach konie mi sie sypnęły, no a ta rozwijająca sie XXI wieczna dziedzina nauk weterynaryjnych (ortopedia) chciała mi bez żadnych skrupułów posłać konia na tamten świat). Nie mam zamiaru tego ukrywać bo taka jest prawda.

Więc nie rozumiem tego wybielania klasycyzmu w tym wątku, bo w obu szkołach jest tyle samo partaczy. Tylko, że jak klasyk zepsuje kopyto to nic - zepsuło sie bo ten koń tak ma, a jak naturals zepsuje to do piekła. To mnie boli.

Niech każdy bierze taką samą odpowiedzialność za partaczenie i niech sie nie zasłania tym, że klasyczna szkoła ma kilka wieków tradycji wiec konia moze okulawic, a naturals dopiero się urodził, wiec konia okulawic nie może.

Otóż konia żadnego nie okulawiłam, a większość z kulawizn wyciągam.

I żeby nie było, że konie tak strugane nie pracują.
Ot choćby wczoraj zrobiliśmy po południu około 25km po najróżniejszym podłożu, szosie, drogach kamienistych (takich jak na zdjęciach poniżej), po roli (konie pracujące m.in w gospodarstwie).

edit.
zmniejszyłam zdjecia, bo troche za duze były
Trusia - widzę, że nie możesz sobie podarować dnia bez osobistych wycieczek w moją stronę, a więc odpiszę i zapamiętaj to raz na zawsze:
nie robię krzywdy swoim koniom korzystając z usług kowala (!) i nie wiem skąd w ogóle ci przyszła taka myśl do twej mądrej główki. Po drugie, wybacz nie znam terminologii, jaką ty znasz po trzydniowym kursie, ponieważ w takowym nie uczestniczyłam. Napisałam prosto i zwięźle o co chodziło ze stromym kopytem oraz prosto i zwięźle co odpowiedział mi strugacz naturals taki jak ty- samorodny, samotrzeć, spec i specjalista w swoim mniemaniu.
Łukaszpodkuwacz- czyli PODKUWACZ zrozumiał o co kaman, natomiast ty, jako samotrzeć musiałaś przyczepić się terminologii właśnie. I takie jesteście.
Gdyby nie wasze nachalne, narzucające się teksty o jedynym, słusznym prowadzeniu kopyt, gdyby nie wasze sekciarskie podejście do tematu i fakt, że podbudowujecie się krytykując innych (SPECJALISTÓW) to pewnie popatrzyłabym na waszą działalność przychylniejszym okiem. A tak- wybacz, ale tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że dobrze robię nie dając kopyt moich koni do roboty takim ludziom jak ty czy inny pan spec po kursie.

ps. nie masz w sobie za grosz samokrytycyzmu.

Martynka.n, a do twojej mądrej główki skąd przyszła myśl, że uważam, że robisz krzywdę swoim koniom?  Gdzie ja to napisałam? Nie wiem nic o twoich koniach i nie chcę wiedzieć. Gdzie napisałam, że jest jakaś jedyna, słuszna metoda?  Ty w ogóle rozumiesz, co czytasz? Może jakiejś pomocy potrzebujesz? 

I daruj sobie łaskawie tekstu typu „zapamiętaj sobie raz na zawsze”, bo tu nie miejsce na nie. Daruj sobie też określenia „i takie jesteście” – ja występuję w liczbie pojedynczej i nic, co mówię, nie uprawnia cię do przypisywanie moich wypowiedzi innym ludziom. Tak samo jak ty swoimi wypowiedziami świadczysz tylko i wyłącznie o sobie.  Obrazek jest to mocno żenujący. 

„Nie mogę sobie darować dnia bez osobistych wycieczek w twoją stronę”? - chyba masz halucynacje.  I pozwolisz, że zacytuję twego idola – zwisa mi kalafiorem, jak patrzysz na czyjąkolwiek działalność.

A tak- wybacz, ale tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że dobrze robię nie dając kopyt moich koni do roboty takim ludziom jak ty czy inny pan spec po kursie.Wybaczam, bo ja się za żadnego speca nie uważam i nawet gdybyś swoje konie mi dawała, i tak bym ich nie wzięła, bo obcych koni nie robię.

natomiast ty, jako samotrzeć musiałaś przyczepić się terminologii właśnie. Przy okazji, czy wiesz, co to znaczy „samotrzeć’?  🤣    Może warto trochę poczytać, zanim zacznie używać się jakiś terminów czy pisać o czymś, o czym pojecie ma się bliskie zeru.

Ogólnie – jesteś zabawna i bardzo mnie rozśmieszyłaś. Dziękuję ci za to.  :kwiatek:  🤣  🤣  🤣
Martynka.n, a do twojej mądrej główki skąd przyszła myśl, że uważam, że robisz krzywdę swoim koniom?  Gdzie ja to napisałam? Nie wiem nic o twoich koniach i nie chcę wiedzieć. Gdzie napisałam, że jest jakaś jedyna, słuszna metoda?  Ty w ogóle rozumiesz, co czytasz? Może jakiejś pomocy potrzebujesz? 

I daruj sobie łaskawie tekstu typu „zapamiętaj sobie raz na zawsze”, bo tu nie miejsce na nie. Daruj sobie też określenia „i takie jesteście” – ja występuję w liczbie pojedynczej i nic, co mówię, nie uprawnia cię do przypisywanie moich wypowiedzi innym ludziom. Tak samo jak ty swoimi wypowiedziami świadczysz tylko i wyłącznie o sobie.  Obrazek jest to mocno żenujący. 

„Nie mogę sobie darować dnia bez osobistych wycieczek w twoją stronę”? - chyba masz halucynacje.  I pozwolisz, że zacytuję twego idola – zwisa mi kalafiorem, jak patrzysz na czyjąkolwiek działalność.

A tak- wybacz, ale tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu, że dobrze robię nie dając kopyt moich koni do roboty takim ludziom jak ty czy inny pan spec po kursie.Wybaczam, bo ja się za żadnego speca nie uważam i nawet gdybyś swoje konie mi dawała, i tak bym ich nie wzięła, bo obcych koni nie robię.

natomiast ty, jako samotrzeć musiałaś przyczepić się terminologii właśnie. Przy okazji, czy wiesz, co to znaczy „samotrzeć’?  🤣    Może warto trochę poczytać, zanim zacznie używać się jakiś terminów czy pisać o czymś, o czym pojecie ma się bliskie zeru.

Ogólnie – jesteś zabawna i bardzo mnie rozśmieszyłaś. Dziękuję ci za to.   :kwiatek:   🤣   🤣  🤣



Polecam się na przyszłość.  :kwiatek:
Halo:Ale największa wadą tego zjawiska jest wmawianie ludziom ze naturalne struganie jest najlepsza możliwa opcja.
Zapominając o tym ze konie pracują i musza na swoich kopytach dodatkowo nosić ciężar jeźdźca i sprzętu. Co się tyczy koni tez zapominacie o uwarunkowaniach geograficznych żyjących na wolności zwierzaków. Bo mustangi i konie dzikie ameryki to inna bajka jak w europie. Hodowcy przez setki lat poprzez selekcje doprowadzili  do zupełnie innego wzorca kopyta, i ten fakt nijak się nie ma do koni Iberyjskich które się pojawiły w Ameryce i sobie zdziczały.
Sam odwodzę moich klientów od kucia koni tak długo jak się da, ale wybaczcie konie które skaczą wyższe konkursy nie są w stanie na swoje Naturalne kopyta przyjąć takich obciążeń, wiec trzeba je zabezpieczyć. Jak najbardziej jestem zwolennikiem naturalnego strugania, ale dla koni na emeryturze, młodych nie pracujących, bez odpowiedniego dostępu do pastwisk i terenu na którym mogły by sobie kopyta przygotować do życia. Tyle można powiedzieć na temat tego zjawiska. Naturalne metody są uzupełnieniem i częścią obszernej wiedzy kowalskiej, a nie tworem samym w sobie i alternatywa do klasyki. I jako takie powinniśmy je traktować.
To nie histeria tylko zdrowy rozsadek. A wątek czytałem i jako osoba która szukała wiedzy niestety nie bylem w stanie się przez niego przebić w całości 
Sory jeszcze jestem zielony w wysylaniu postow.  😉

w celu edycji nalezy uzyc przycisku "zmien". edycja zalecana jest jesli twoj post jest ostatnim w watku, a chcesz cos dopisac.


Ta wypowiedź pokazuje, że nie do końca wiesz czym jest naturalne struganie a je odrzucasz.....

Struganie naturalne nie polega na wystruganiu kopyta na takie jakie ma mustang.

Poza tym hodowla hodowlą - milionów lat przystosowań ewolucyjnych nie zmienisz tak łatwo. Nasz klimat i nasze konie są troche inne niż te w Ameryce i każdy dobry strugacz to uwzględnia. Ale pewne rzeczy są takie same dla każdego przedstawiciela gatunku - jak budowa czy mechanizm działania kopyta.
Dea , dzięki za wyjaśnienie sprawy przykurczów  :kwiatek:
I tak krótko jeszcze . Ci którzy oskarżają nat. strugaczy o sekciarstwo , sami popadają w sekciarski ton . FE .
Podpiszę się więc tylko (by nie powtarzać) obiema rękami pod postami Jolanty , halo i trusi  ❗ ❗
Dorzucę się do tego tematu.
Fajnie, że pojawili się ludzie, którzy próbują zrozumieć konia trochę bardziej dogłębnie czyli właśnie naturalsi. Jeśli chodzi o klasyków to śmiem twierdzić, że wielu z nich nie jeździ w ogóle konno i prawdopodobie stąd wynikają ich okrutne gafy. Naturalni niestety też różnie. Miałam do czynienia z takim panem w okolicach Krakowa i niestety to co zrobił z naszym koniem rozwaliło mnie po porostu. Dodam, że ten gość to guru tutejszych naturalnych, hehe. Przyjechał do konia, który ma poważną wadę postawy przodu i nie jest łatwo go wystrugać. Ma francuza- bardzo mocnego. A pan stugacz nawet nie raczył spojrzec jak ten koń się porusza i co robi ze swymi nogami, a chodzi, niestety tancersko, uderza się w ścięgna oraz robi tzw. kołyskę kopytami, nie potrafi się oprzeć nogą w centrum ciężkości tylko wciąż na zewnętrznej części. No i niestety wizyta pana guru kosztowała dwa razy tyle co klasycznego kowala i nie przyniosła niczego dobrego. Następnie koń został podkuty i było ok. Od dwóch lat robi go mój osobisty podkuwacz, dodam, że klasyczny i też jest ok. W razie wyjazdów na zawody koń jest podkuwany natomiast na co dzień śmiga boso, skacze i galopuje w terenie po kamieniach. I wciąż robi go klasyk, i robi to co 4 tygodnie a jak trzeba to częściej. I w sumie wygląda to tak jakby robił to dobry naturals. I co ?
maszka, i super! szkoda, że on tak daleko, może bym miała szansę na powrót do ukochanego żakietu!

W każdej metodzie są partacze i profesjonaliści. I wydaje mi się sluszne, żeby do wątku o kowalach dodawać tez opinie o naturalnych strugaczach. Nie wiem, dlaczego jeszcze ich tam nie ma. Może zacznij wpisem na temat tego "guru"?
Ewolucja koniowatych  i ich kopyt trwała ok. 60 milionów lat. Czy te 200-300 lat istnienia mustangów naprawdę aż tak bardzo zmieniły ich budowę kopyta i mechanikę ruchu w porównaniu z nie-mustangami?? Że trzeba udowadniać, że nasze konie to NIE mustangi, że mają INNE kopyta i trzeba je INACZEJ strugać, bo po "mustangowemu" się nie da? 😲
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
13 kwietnia 2012 14:44
A mnie przeraża jedna rzecz...Wiedza, albo całkowity jej brak.

Ja rozumiem że zarówno z jednej jak i z drugiej strony są niedouki, partacze itp. osły, które pozjadały wszystkie rozumy... i jak ktoś tutaj wspomniał zapuszczają pazury tylko po to zeby je cofać.
Ale jak można oceniać coś czego sie w pełni nie poznało, nie zrozumiało?

Jeżeli nie przemawiają do nas przykłady innych ( czyli co sie dzieje z naszymi zwierzętami jeśli jesteśmy nieświadomi spierd.. roboty- wątki ) to może warto by sięgnąć do książek?,,Prawdziwy świat koni", ,,Kopyta doskonałe", ,,Bez kopyt nie ma konia" ..?
Przeczytane ze zrozumieniem dają nam już duży obraz tego co się wyrabia z końmi ( tutaj no niestety póki co w większosci sprawę partaczą kowale lub pseudo kowale- nazwijmy ich szachraje) i jakie czynniki wpływają na ich dobry stan zdrowia. Ale to trzeba chcieć... Trzeba chcieć sie zainteresować. A to już chyba widze boli najbardziej.

Niestety zwykły szary posiadacz konia został  zmuszony do tego aby wziąć nóż do ręki  i robić kopyta. Dzieki komu? Może warto zadać sobie pytanie zanim wkręcimy sobie fanatyzm tychże osób? Bo skala takich przypadków jest masowa i na pewno nie wynikająca z mody, czy jak to niektórzy zwą - zjawiskiem...

Nie przemawiają do mnie teksty w stylu: coś było kształtowane przez wieki wiec dzisiaj na pewno jest dobre.- bo jeszcze pół wieku temu uważano że częste masturbowanie wywołuje ślepotę. Jeśli cos ma swoje odzwierciedlenie w nauce to proszę bardzo- uchylę czoła. Ale jeśli coś jest powielane na zasadzie - no tak ma być....bo tak się robi od dawna z dziada pradziada i już, a z tym zjawiskiem to tylko głupia moda - To wybaczcie ale wypisuję się z tego typu dyskusji.
Tak samo jak i w życiu tak samo w świecie kopyt... wszystko idzie do przodu. Wiedza i możliwość jej zdobywania również. I tego na pewno ZJAWISKIEM nazwać nie można. Postępu człowiek nie zatrzyma.

Nie przemawia do mnie też - bo moi kowale NA PEWNO wiedza co robią, ja sie w to nie mieszam- A skąd ta pewność, że jest dobrze? Bo co? bo koń chodzi/ nie kuleje i nie gubi puszki kopytowej? A jak zaczną się problemy ( które mogą wyjść dopiero po kilku latach złego prowadzenia kopyt) to kogo bedziemy obwiniać? Może weterynarzy że nam konia nie odratowali? Ze  neroby, partacze i oszuści?

Nie rozumiem też tego że zamiast poznać, poczytać zainteresować się ludzie wolą odbijać piłeczke i oddawać na ślepo swoje konie innym. Zarówno w jednej jak i drugiej metodzie- a później są niesmaki.
Ja wiem że tak jest najprościej.Ale może warto przyjżeć sie temu wszystkiemu z bliska?  Ta Wiedza nie boli... ba jest bardzo przyjemna.
TYm bardziej że zdrowe kopyta to nei tylko struganie- ale również ruch i odpowiednie żywienie.
Naturalny strugacz czy kowal nawet nie wiem jakby chciał z kikuta  porządnej i mięsistej strzałki nie zorbi. Potrzebna jest stymulacja... odpowiednia rehabilitacja... moze warto też o tym wspomnieć?
Nie rozumiem dlaczego niektózy postrzegają  naturalne struganie tylko poprzez rzeźbienie w kopytach.- ale to jużmówie tzreba chcieć poznać temat.

Kolejne pytanie: Dlaczego naturalni strugacze ( mówię o osobach doświadczonych) bardzo chętnie konkretnie odpowiadają na zadane im pytania?  Dlaczego ich wiedza sprawdza się w realu?
A no dlatego że efekty są po takiej robocie widoczne gołym okiem... nikt tutaj zdrowasiek nie odmawia i nie liczy na cud.
Każdy krok i ruch nożem ma swoje odzwierciedlenie w późniejszym kontakcie kopyta z podłozem. I jakoś to działa.. u wielu koni... ta liczba stale rośnie. I to sie nazywa moda? zjawisko? A moze raczej rewolucja?
A ja mam takie pytanie: w jaki sposób chroni kopyto podkowa konia chodzącego wysokie konkursy? Z efektem stabilizacji jestem w stanie się zgodzić, ale konie te w 99% przyapdków skaczą w domu czy na zawodach na profesjonalnych podłożach, doskonale amortyzujących skoki, stabilnych i elastycznych. Podkowa nie jest na tyle elastyczna, żeby w momenci lądowania rozszerzyć się tak jak kopyto bose to zrobi, żeby przyjąć ciężar konia.
To i ja się podłączę do pytania o podkowy :kwiatek:

Tomek Świątek tłumaczył nam na kursie Strasser dlaczego kopyto w podkowie nie może się rozszerzać na przykładzie modelu wykonanego z plastikowego wiaderka dla dzieci🙂
(Obciachane wiadereczko na kształt stożka-kopyta, strzałka doklejona z zagiętego papieru. Taki prosty model rzeczywiście ukazywał jak rozszerza się kopyto pod wpływem obciążenia.)
Następnie Tomek przytrzymał model w miejscu w którym przywierdza się podkowiaki. Teraz pod wpływem obciążenia w wyniku trzymania przodu model nie mógł się rozszerzyć. Komentarz był taki, że aby pracować kopyto potzrebowałoby "ZAWIASÓW"...

Mam nadzieję, że obrazowo opisałam🙂 Mnie - laika taki pokaz przekonał, że z tym "pracowaniem kopyta w podkowie" może być coś nie halo...
Będę wdzięczna za wyjaśnienie :kwiatek:
dlaczego nikt mi nie odpowiedzial nawet na PW na pytanie dlaczego werkowanie naturalne jest trzy razy drozsze?

od czego zalezy cena?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się