Moim zdaniem handlowe konie nie powinny mieć imion kojarzących się w jakikolwiek sposób z seksem i religią. I polityką. Wprowadziłabym jakąś zasadę nazywania koni od bohaterow z literatury, mitologii czy coś... no nawet Eugeniusz Oniegin, Konrad Wallenrod czy inny Sokrates, brzmią normalnie.... Anna Kowalska na Eugeniuszu lepsza niż na Wikarym. Albo na Wzwodzie. No mimo wszystko. Choć z drugiej strony, niektóre hodowlane konie mają numery, a nie imiona (ewentualnie numer i litera, coś takiego). Właściciel konia potem tego konia nazywa.
Osobiście znałam konie takie jak I cóż i Ej tam 😀 Ale hodowca miał tendencję do "dziwnych" imion. Trafiłam też na kobyłę Moja-Twoja :P Chociaż z tych "dziwnych" imion to ja jestem dumna z imienia mojego młodego 😀 Początkowo miał się nazywać inaczej, ale jak byłam w trasie z pracy i myślałam, jak gnoja nazwać wpadło mi... Call Me Surprise(bo miesięczna ciąża to była duża niespodzianka :lol🙂.
Wśród XX znałam kilka : Nieczuja, Niesobia, Niebiega (faktycznie słabo biegała), Jampolka, Notonara 😉
Jeśli jest jedno takie imię to pół biedy. Dla mnie najgorzej jak w większej hodowli rodzeństwa mają podobne imiona np. Milwi, Milwia, Miwia. Pierwsza gniada, dwie kolejne podobne do siebie kasztanki. Nietrudno się pomylić 😉
Jeszcze wrócę do tego Rozkruszka. Brzmi rozczulająco. Tak jak mój kot Kleszczyk. Może kleszcz sympatyczny nie jest, ale już zdrobnienie ma sympatyczne brzmienie. Jak nie lubić Kleszczyka? Pracowałam kiedyś w stadninie xx - tam dopiero są imiona. Pamiętam klacz Ani Ani, Rosiczkę czy ogiera Marzenie 😉
We mnie każdy robak budzi odrazę, więc nic sympatycznego nie dźwięczy mi w żadnym. Bez względu na to, jak się zwie, robak to robak. Podeprę się cytatem sławnego człowieka: Czemże jest nazwa? To, co zowiem różą, Pod inną nazwą równieby pachniało…
Ale również śmierdziało czy obrzydzało 😉
U nas w stajni jest Koronka. I mimo, że podejrzewam, że nie takie były intencje nadawcy imienia, głównie kojarzy mi się ze sztuczną szczęką. 🙂
No pewnie, że jest, to taki pasek mniejszy od skarpetki, tuż nad kopytem 🙂 czy ta kobyła ma taką? Swoją drogą jedna z naszych klaczy ma tak niską odmianę, że nie ma ona nazwy. Noga czarna, ściana kopyta czarna, biała jest tylko podeszwa 🙂
Nie ogarniam jak można we wszelkich mediach społecznościowych kreować się na miłośnika koni, tak kochającego i dbającego, a moment po napisaniu kolejnego posta i wstawienia słodkiego zdjęcia okładać konia z buta po brzuchu, z ostrogi i ostrego wędzidła, rzucając przy tym soczystymi wiązankami przez pół ujeżdżalni... Na szczęście już nie muszę oglądać tych "metod treningowych" na co dzień, ale niesmak pozostał. Tylko koni żal.
timianowa, pewnie piszesz o kimś innym niż ja myślę, ale identycznie brzmi 😉 Kreowanie innej rzeczywistości w internecie jest typowe dla wszystkich grup, koniarzy też 🙁
Cricetidae nie wiem jak Twój przypadek, ale ten opisywany przeze mnie przyjmuje konie "w trening", oczywiście najlepiej, żeby były to konie od osób całkowicie zielonych, lub takich co w stajni po prostu nie bywają. No nie ogarniam, nie ogarnę i wkurza mnie to niezmiennie, bo w środku tego szaleństwa są zwierzęta, które niczym nie zawiniły.
Tego jest teraz cała masa. W kółko jakieś strony na FB "Trening koni - A. Iksińska/Iksiński", a obok faktycznego treningu to to nawet nie stało. Albo genesis z końskiego ducha, czyli mistycyzm "trenowania koni zgodnie z ich naturą". Też tego na pęczki.... a potem widzę zdjęcie biegającego konia z jakimś bliżej niezidentyfikowanym obiektem siodłowym na szyi. Ale bez wędzidła. Wiecie, poważna sprawa.
Nie ogarniam co mieli w bani producenci/projektanci 3/4 (przynajmniej takie mam wrazenie... :zemdlal🙂 damskich zegarków ze dali tylko wskazówki godzinową i minutową. Że niby co, babom odliczanie sekund niepotrzebne? 🥂 Edit: i czemu, ach czemu, te które już mają sekundnik i są wodoodporne to albo kosztują majątek albo są mega toporne? :emot4:
smarcik swatche mi właśnie nie do końca pasują 🙁 mocowanie paska mi nie leży, kształt koperty trochę tez. W końcu po wielu bojach zamówiłam skagena signatur, no i zobaczymy. Mam nadzieje ze na żywo będzie ok i nie polecę od razu z poczty do sklepu oddać 😁
Nie ogarniam, co stało się z punktami napraw krawieckich. Kiedyś oddawałam polary/kurtki do wymiany zamków i nie było problemu. Niestety "magiczne panie", jak nazywał je mój mąż, zamknęły lokal w naszej dzielnicy. Próbowaliśmy oddać rzeczy w kilku miejscach i w każdym poinformowano nas, że mogą wymienić zamek, ale... klient musi dostarczyć tenże. 🤔 Od kiedy jest taka praktyka? To teraz norma? Czy to ja się przyzwyczaiłam, że oddaję rzecz do naprawy, a w gestii zakładu leży znalezienie zamka i jego wymiana?
zamek to ok 20 zł, krawcowa kupi za własne a potem klient jak usłyszy ile ma zapłacić razem z usługą nie odbiera kurtki bo za 20 zł kupi inną w lumpexie.
Ja wymieniam. Nie będę wyrzucać dobrego polara czy kurtki tylko z powodu zamka. 🤔 [sub]pomijając, że nie wpadłabym na to, żeby nie odebrać rzeczy, ale fakt ludzie tak robią[/sub] No nic, szukamy dalej. Wierzę, że jednak znajdziemy zakład, który się podejmie.