Dementek, już wszystko załatwione, okazały się jakieś rzeczy z kosmosu, m.in to, że wg banku przedstawiciel, który ze mną zawierał umowę i wszystkie dokumenty są podpisane przez niego, nie jest osobą uprawnioną. Szkoda, że dowiedziałam się o tym jak zalegałam już 19tys z transzą...
Na szczęście rozmowa między nim a panią manager oddziału wszystko wyjaśniła i obie transze poszły ekspresowo.
Poza tym, mamy już ugadanego stolarza, w tygodniu kupujemy już podłogi i kafelki do łazienki, bo między cenami we wrześniu a końcem grudnia była już rzęu 6-9zł na m2. Większość wybrana, teraz już odliczamy aż będziemy mogli zacząć działać.
Mam pytanie odnośnie formalności przy kupnie mieszkania. Jestem niezbyt zorientowana, a chyba już dojrzałam do decyzji o własnym lokum. Jak to wyglada w kwestii technicznej, co gdzie, jak i z czym? Najpierw mam zbadać zdolność kredytowa czy najpierw ogarnąć z deweloperem formalności? Wstępnie jestem zdecydowana na kupno z rynku pierwotnego od dewelopera, ale nie wiem jak sie za to zabrać. Trochę mnie te wszystkie formalności przerażają.
martrix, najpierw musisz zbadać zdolność kredytową i to nie w jednym, a w kilku bankach, najłatwiej przez doradcę chyba, bo oni wiedzą który bank da ci dużo punktów za co, a za co odejmie. No i wiadomo w tym roku to już spory % wkładu własnego trzeba mieć, ale to wiesz na pewno.
Jak to ogarniesz to idziesz do dewelopera i czekasz na kredyt, Zazwyczaj się składa się do kilku banków, bo czasami bank ci odmawia i tyle, nikt nie wiem czemu nie skoro masz zdolność. Dlatego wtedy zazwyczaj da ci drugi czy trzeci do którego składałaś.
Tego nie wiem, zależy od oferty banku, Dodatkowo wchodzi polski ład , który ma umożlliwiać zakup bez wkłady własnego, jak ktoś spełni warunki, ale jak będzie w rzeczywistości to się okaże.
Generalnie 20%, ale wiem że są jakieś promocje w bankach, że wystarczy np.10%, bo mignęła mi taka reklama w Millenium.
Sama bierzesz kredyt?
No nie mam nikogo do pary, więc sama. 😉
Te 20% (czyli gdzieś około 50-60 tys.) to jeszcze powinnam ogarnąć. Zarobki mam nie najgorsze (um. o pracę, czas nieokreślony), więc chyba raczej nie będzie problemu. Właśnie przy tym polskim nowym (nie)ładzie słyszałam o niby zerowym wkładzie własnym, ale jak będzie to się okaże. Przeraża mnie tylko załatwianie tych wszystkich formalności. :/
martrix, no z tym nie będzie problemu to nigdy nie wiesz. Ja pierwszy kredyt brałam sama i to nie jest proste jeśli jesteś kobietą. Kobieta jednak zawsze może zajść w ciąże itp.
Ja ostatecznie wzięłam sobie mamę do kredytu, bo to było inna rozmowa wówczas, jak są 2 osoby.
Potem jak brałam kredyt z mężem to zupełnie inna rozmowa.
Dementek, całe szczęście bez żadnych konsekwencji i dopłat... Bo to już by zabiło mój nieistniejący budżet 😀 martrix, ja jak się starałam o kredyt na deweloperkę, to potrzebowałam mieć umowę 6msc w przód i zarobki powyżej 3tys netto. Ale ja też miałam duży wkład własny od rodziców.
No ja mam umowę od 2015 już na czas nieokreślony. Z zarobkami jestem (teoretycznie) powyżej klasy średniej, jak nic nie pierdzielnie, ale jak mi pan deweloper za mieszkanie -/+ 60 m2 zaśpiewał 450 koła, to zwątpiłam, czy chce się pchać w takie „zabawy” czy jakoś przecierpieć rok i poczekać aż mój brat się ze swoją familią wyprowadzi na swoje (budują się). Z jednej strony chciałabym mieć coś swoje-swoje, a nie że mama dała, a z drugiej: za dom dwa razy większy niż to mieszkanie nie dostanie sie tyle.
martrix, nie no, wiadomo, że chyba lepiej przeczekać rok. Nie ma co za wszelką cenę pchać się na swoje-swoje, gdy masz możliwość poczekać na coś większego.. Chociaż jak za 60m2 to dość sporo, u mnie zamknęłam się w 260tys z mieszkaniem 45m2, miejscem postojowym w parkingu podziemnym i z komórką lokatorską, ale ja to w mieście do 100tys mieszkańców żyje 😀
U nas w tej chwili ok 10tys za M2, więc 450tys za 60m2 to spoko cena... Zależnie od standardu.
Miejsce postojowe circa 30k, garaże osobne nawet do 80tys...
Szczecin, nie pozdrawiam 😉
martrix, - to zależy gdzie Ty chcesz mieszkać. Zarówno mieszkania jak i domy mają swoje wady i zalety.
Z jednej strony ja jestem z domku i duszę się trochę w mieszkaniu, chciałabym mieć swój kawałek trawy, choćby taki 2x2 i jakiegoś krzaczora czy drzewo. Brak/mniej sąsiadów są dla mnie na duuuży plus, do tego wielkość, no wkurza mnie ścisk i to, że dalej mam X rzeczy w kartonach, pranie mi pół biura zajmuje, nie przeskoczę tego. Duże mieszkania są horrendalnie drogie. Mamy z chłopem swoje hobby i rzeczy do tego zajmują przestrzeń, tu nie ma czarów.
Z drugiej strony, mieszkanie, nawet na obrzeżach jak teraz, to zwykle dużo bliżej do miasta, a ja tam lubię wyjść na jakąś szamkę, kawę, kino, drinka, nie będąc przywiązaną do auta. Mieszkanko mamy na ostatnim piętrze, skrajnie narożne i to jest super pod względem słyszalności sąsiadów - graniczymy tylko podłogą i ścianą kuchni. I akurat są spoko, ale nie zawsze tak jest... moją mamcie wiecznie zalewali z góry, u koleżanki traktują korytarz jako plac zabaw, więc dziecięce wrzaski siedem dni w tygodniu po kilka h👌
Zostaje też kwestia pracy i dojazdów. Osobiście chyba bym się zajechała cisnąć codziennie z godzinę do pracy i drugie tyle do konia. To są z 3-4h dziennie w aucie, to jest dużo.
Co do tego "chce własne, nie od kogoś" - medal Ci ktoś za to wręczy? 😉 Pomyśl gdzie i jak chcesz mieszkać, nie ma co z siebie robić bohatera na siłę. Kredyt na mieszkanie to jednak zwykle kupa lat z płaceniem rat, a to ogranicza swobodę.
keirashara, przeżyję i w mieszkaniu i w domu. Wychowana jestem na "wolnym wybiegu" aczkolwiek mi ogródki i warzywniaki do szczęścia niepotrzebne, bo nienawidzę prac polowych . 1/3 życia mieszkałam w bloku/kamienicy no bo wiadomo, studia, stancje itd. Mieszkanie chciałam 3-pokojowe (no ewentualnie 2, ale przynajmniej te 45-50 m2), bo w kawalerce to bym chyba klaustrofobii dostała. Dużo mam rzeczy, mam też trochę swoich wizji i potrzeb. Dałabym jakoś radę, ale jak patrzyłam, to 2 pokojowe są tak nieustawne, że aż mi się odechciewało dalszego drążenia tematu (np. to: https://jhmdevelopment.pl/wgrane-pliki/ii-pietro-a_17.pdf albo to https://jhmdevelopment.pl/wgrane-pliki/iv-pietro-a_38.pdf zupełnie nie moja wizja).Lokalizacja tego domu i (ewentualnego) mieszkania, które chciałam kupić to odległość jakichś 2 km max, więc nic to prawie nie zmienia jeśli chodzi o dojazdy.
To "chce własne, nie od kogoś" bardziej bym tłumaczyła może tym, że własne po prostu miałabym na swoje widzimisię, a nie w czasie, kiedy bratu (bardziej bratowej, ale to skomplikowana historia) łaskawie się zachce wyprowadzić. No cóż. Nie mam nic do powiedzenia, bo to "nie moje". Z sąsiadami też bywa różnie. Tych ze swojego poprzedniego osiedla już poznać zdążyłam i też zdarzały się "kwiatki" (np. pan z lornetką uporczywie zaglądający w okna - na szczęście zdążyło się mu już zemrzeć, albo sąsiadka z naprzeciwka godzinami przesiadująca w oknie vis a vis naszego salonu).
Jedno i drugie i tak będę mieć w stanie do remontu/do wykończenia także czekać mnie będzie taka sama przeprawa z fachowcami. których ostatnio ciężko znaleźć.
Perlica, takie rozkłady to teraz normalka, szczególnie przy małych metrażach. Wchodzisz bezpośrednio do salonu z kuchnią i potem przechodzisz do sypialni. Miejsce na korytarze zaoszczędzone 🙄
martrix, jeśli mieszkanie po bracie ma po jego wyprowadzce nadal do niego należeć, to zastanowiłabym się jednak nad kupieniem własnego. Nigdy nie wiesz, czy bratu/bratowej się za chwilę wizja nie zmieni i nie postanowi go sprzedać lub wynająć. Albo jakąś umowę z nimi podpisać.
safiePowyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin 10 stycznia 2022 20:53
martrix, jeżeli masz do wybory takie mieszkania jak na tych planach to jednak czekaj na dom.
Projekty masakrycznie słabe i zwróć uwagę, że w obu są małe łóżka wstawione i nie wygląda jakby większe łózko miało się zmieścić
Te plany to jakas pomyłka. Nigdy bym tyle kasy za takie mieszkanie nie dała. Kto to projektuje i kto to kupuje? Z tych małych pokoi nie zrobisz normalnej sypialni z łóżkiem i szafa.
Briliante, no nie wiem czy taka normalka bo jestem na etapie szukania mieszkania/dwóch właśnie takich z mniejszym metrazem niż nasze obecne (40-50m2) i takich kwiatków nie widziałam w żadnej ofercie. Bywają mieszkania mniej lub bardziej ustawę, ale te dwa wstawione wyżej to jakiś żart 😮🙃
nie co brali projektanci tylko co im kazali deweloperzy 😉 smutna prawda, ale w tym kraju ani przepisom ani inwestorom nie zależy na komforcie ludzi później mieszkających w tych koszmarkach więc architekci często niewiele mają do gadania a dużo do nagimnastykowania się by na krzywych działkach i na granicy przepisów zaprojektować cokolwiek.
Bo wykorzystują na maksa działki, jakie maja, wiec te budynki maja kształt zygzaków z pętelkami. A potem są taki mieszkania w trójkąty i fale. Takiego trójkątnego mieszkania nie da się dobrze ustawic.
Ja to zawsze polecam poprosić o dokładne wymiary tych mieszkań i wrysować rzeczywiste wielkości mebli. Zaraz się okazuje, że jakoś tak dziwnie się nie mieszczą.
Przeciez pokój 8-10 metrów to moze byc komórka na pralkę a nie sypialnia. 12 metrów to minimum na pokoj dziecięcy, wtedy zmieści sie normalnie łóżko, biurko i meble. (Chociaż mój młody ma pokoj 12 metrów totalnie nieustawny 😉 ). Jak widze na 8-9 metrach pokoj w nowych mieszkaniach to mnie trzęsie. Czasy PRL-u i mieszkan jak w płycie mamy dalej.