No dokładnie, ja co raz bardziej z biegiem czasu widzę, że wszelkie korekty góry należy zaczynać od dołu. Najczęściej wszelkie garby, kulenie ramion i problemy z uniezależnieniem rąk od reszty ciała biorą się z braku niezależnego dosiadu, czyli z nieprawidłowego ustawienia dołu.
Mi przyznam szczerze, dużo o samej sobie powiedziały po pierwsze nagrania, a po drugie poprowadzenie jazdy znajomej. Mamy kilka podobnych paskudnych nawyków/problemów i takie zerknięcie totalnie z boku na prace ciała jeźdźca i konia niesamowicie dużo mi dało. Samo to, że nauczyłam się z boku dostrzegać rzeczy, które widzę z konia... mimo, że trochę to zajęło, dopiero pod koniec wiele zobaczyłam. I teraz nawet na własnych filmikach po prostu dostrzegam więcej. I nawet nie chodzi o poprowadzenie komuś tej jazdy. Myślę, ze dużo dałaby już obserwacja dokładna czyjegoś treningu - po prostu, przy prowadzeniu jazdy skupiłam się na tej osobie i jej koniu, więc zaczęłam więcej dostrzegać. Polecam poprowadzić sobie z kimś znajomym wzajemnie jazdy. Nie trzeba być w tym mistrzem, wiadomo, nie da się sobie tyle co trener - ale też można się ogromnie dużo nauczyć, dużo sobie uświadomić. Rzeczy, które się pozornie wie, ale jak się zobaczy, to tak jakoś wie się je bardziej 🙂
Racja, dlatego uważam, że każdy kto prosi o jakąś radę dotyczącą swojej jazdy i dosiadu powinien pokazać kilka zdjęć lub film. Dopiero wtedy można wychwycić pozornie drobne problemy, które sprawiają, że nie jest tak jak być powinno. Wiele razy spotkałam się z tym, że samemu się kompletnie nie widzi i nie czuje pewnych rzeczy, a do tego trener akurat tego nie koryguje, bo albo sam nie widzi, albo na czym innym się skupia w danym momencie pracy.
A ja chciałam podziękować halo za radę dotyczącą problemu z usztywnianiem ręki w łokciu :kwiatek: Czasem jedno celne zdanie pomoże człowiekowi przestawić sobie coś w głowie... Teraz zostaje tylko wdrukować sobie to nowe ustawienie w pamięć, żeby to robić bez regularnego sprawdzania co jakiś czas, czy się nie popsuło, ale to już pewnie kwestia odpowiedniej ilości godzin w siodle. A najbardziej do mnie przemówiła reakcja konia. Ruda jest koniem bardzo wyraźnie punktującym mi każdą zmianę we mnie, zarówno na plus, jak i na minus, więc mam w jej reakcji natychmiastową podpowiedź, czy robię dobrze, czy nie. Dawno nie była aż tak bardzo zadowolona z czegoś, co poprawiłam. 🙂
palemka napiszę tutaj, bo może komuś się jeszcze przyda. halo napisała bardzo prosto i krótko: "Ramię ma zwisać z barku. Grawitacja, te rzeczy". A ja mam obrazową wyobraźnię i wszelkie porównania do czegoś i sugestywne obrazy działają na mnie jak się okazuje bardzo dobrze. Zatem po prostu założyłam, że jak zwisać, to zwisać 😉 I nagle okazało się, że można nie zablokować ręki w barku i co za tym idzie, zgiąć ją potem w łokciu i tak sobie mieć zgiętą cały czas. Nie wiem, czy umiem to dobrze opisać, ale u mnie zadziałało. 🙂
Murat-Gazon o dzięki 🙂 ja właśnie jestem na etapie odblokowywania łokci, i staram się świadomie pilnować tego zgięcia (różnie wychodzi, ale staram się), najgorzej jest w kłusie anglezowanym w momencie podnoszenia się.
Palemka, mnie odnośnie barków pomogło uzmysłowienie sobie, że jak mają zwisać, to mają też... podskakiwać z resztą ciała. Mają mieć bezwładność, którą powinny mieć. Np. w kłusie ćwiczebnym nie mają być nieruchome, mają się tam trochę trząść 😉 Ja ten ruch blokowałam, bo domyślnie nie lubię jak mi się coś zanadto rusza. Jak wnętrzości falują, ramiona falują, głowa faluje. A jak się luźno na ten ruch pozwoli, to okazuje się, że jego amplituda wcale nie jest duża i to w niczym nie przeszkadza.
Murat-Gazon o dzięki 🙂 ja właśnie jestem na etapie odblokowywania łokci, i staram się świadomie pilnować tego zgięcia (różnie wychodzi, ale staram się), najgorzej jest w kłusie anglezowanym w momencie podnoszenia się.
Na jednym filmiku instruktażowym Jane Savoie proponowała wyobrażenie sobie prania na tarze: kiedy człowiek w siodle w czasie kłusa anglezowanego jest nad siodłem ma sobie wyobrażać tarcie ubrań o tarę w dół i delikatnie zjeżdżać rękami w dół.
palemka tak sobie to na szybko przećwiczyłam na żywca i wyszło mi, że jeżeli miałabym problem z tym, że ręka idzie mi do góry, gdy wstaję, to nie, bo to "pranie na tarze" zrównoważyłoby tendencję do góry i ręka by została w miejscu.
Ja tez się dołączam do podziękowań dla HALO. Bo nie dość ze łatwiej mi odblokować rękę to na dokładkę mam proste plecy 😜 a jedyne co zrobiłam to puściłam luźno barki i wypchnelam brzuch. No i uświadomiłam sobie w końcu jak ma wyglądać przychodznie konia do reki, żeby mi tej ręki nie brakowalo.
Dzieki halo. Przejeździłam dziś 8 koni, od zrobionych po zielone i było mi o wiele łatwiej i przyjemniej. Ze o poprawie komfortu w galopie nie wspomne. Mam ochotę postawić Ci flaszkę 🥂 :kwiatek:
Ale posłucham tez innych rad i zafundował sobie masaze. Kurde... płakałam jak mi kobita mięśnie przy łopatkach i szyję masowala.
Jak już mówicie o halo, to też dołączam się do podziękowań. Często prosiłam o radę, najczęściej na pw i zawsze wskazówki okazywały się "złote". Jeszcze raz dziękuję, to piękne jak ktoś potrafi dzielić się doświadczeniem bezinteresownie :kwiatek:
Dzięki, dziewczyny! :kwiatek: Niektóre rzeczy widać na ekranie, gdy są z gatunku "bug w systemie", to można je wskazać. Inne są kwestią skojarzenia do jakiegoś swojego wspomnienia, jak to było gdy... Jestem mocno nietypowa, bo... raczej byłam/jestem antytalentem, czyli znam z autopsji chyba każdy błąd, przywarę jaką można popełnić/mieć. Jednocześnie wiele lat w znakomitym treningu, na najróżniejszych koniach, z dolnej i z górnej półki. Trener wyposażył w wiedzę (plus własne poszukiwania). Jeszcze tak mam nietypowo, że z natury jestem "czuciowcem" a studia nauczyły patrzenia, dokładnego obserwowania, analizy i syntezy.
Niedawno znalazłam (bodaj w H&H) bardzo krótką listę (check-list) korekty dosiadu. Urzekła mnie swoją zwartością i trafnością. W (bardzo) wolnym tłumaczeniu:
1. Barki - z uszu (w linii uszu, zwisają, jak na sznurkach z uszu). 2. Ciężkie łokcie. 3. Proste plecy (nie sztywne). 4. Miednica w głąb siodła. 5. Nogi luźno (spływają w strzemię, ciężkie).
halo, - ja się chyba muszę podłączyć pod podziękowania, bo tą liste łatwo wbić do głowy, a pracujące, luźne łokcie to dla mnie coś, co ogarniam jak o tym myślę - pomyślę o czymś innym i zamierają. Już byłam bliska napisania sobie karteczki "łokcie łajzo!" i przyklejenia koniu między uszami, a tu jednak znalazł się prosty sposób zapamiętania 😀
W takim układzie i ja przyłączam się do podziękowań.
Za wszystkie dobre rady i celne uwagi, dzięki którym staję się coraz lepszym jeźdźcem. Za sprawienie, że jestem bardziej pewna siebie i już nie zdaję się tylko na konia. Oraz oczywiście za poświęcony czas.
To jeszcze wam dorzucę dwie wskazówki (też z H&H): Kciuki u góry - w stronę uszu konia(!) 🙂 Patrzeć należy: zasadniczo przed siebie, od czasu do czasu opuszczając wzrok między końskie uszy, na potylicę (podobno konie to czują i wpływa na karność), stale dbając o szerokie, peryferyjne pole widzenia.
A to jeszcze podłączę się z pytaniem, które mi się nasunęło. W łopatkach i trawersach/ciągach etc. Nasze biodra układają się równolegle do końskiej miednicy, a barki równolegle do końskich barków, ale jak z nasza głową? Przykładowo jadąc łopatkę w lewo na ścianie, barki obracamy tak, aby koń zszedł łopatkąi do środka ujeżdżalni, ale nasza głowa patrzy nadal prosto, w kierunku jazdy? Czy też obraca się tak, by patrzeć między uszy konia?
kenna, góra jeźdźca nigdy nie jest poskręcana, obrót barków wynika z obrotu bioder, a głowa ma być zawsze pomiędzy ramionami ze wzrokiem naprzód. To zresztą jest przecież raptem bardzo mały procent tego skrętu tułowia - tak naprawdę nadal patrzysz w kierunku jazdy. Skręcenie szyi da na 99% niezłe usztywnienie jeźdźca. Tutaj jest całkiem nieźle (chociaż nie idealnie, bo lewe ramię jeźdźca opadło)
Tutaj też jest świetnie u jeźdźca górą ciała (do dołu z prawej strony bym się przyczepiła, niezależnie od wielkiego nazwiska), no i koń w tym momencie też budzi moje wątpliwości, żeby nie było 😉
Przykładowo jadąc łopatkę w lewo na ścianie, barki obracamy tak, aby koń zszedł łopatkąi do środka ujeżdżalni, ale nasza głowa patrzy nadal prosto, w kierunku jazdy? Czy też obraca się tak, by patrzeć między uszy konia?
na drugim wklejonym przez Quantę widać jak Podhajsky wykonując łopatkę patrzy się prosto w kierunku jazdy konia.
No ale koń przecież też nie jest poskręcany, jest lekko wygięty, więc pisząc o naszym wygięciu nie miałam na myśli czegoś ekstremalnego. Ale ok, zwrócę na to uwagę. A co do głowy, to widzę że zdania uczonych są jak zwykle podzielone, ale w sumie już wszystko jasne, dzieki 🙂
Czasem sobie myślę, że zastanawianie się nad tym jak ułożyć daną część ciała tak naprawdę bardzo komplikuje sprawę i lepiej sprawdza się podejście całościowe, polegające na pomyśleniu tylko o dwóch rzeczach: jaki element chcemy wykonać i o tym, żeby w tym czasie pozostać ze swoim ciężarem rozłożonym równo na obu kościach kulszowych.
Chodzi mi o to, żeby siedzieć centralnie, nie wisieć koniowi na boku. Jasne, że ciężarem sobie można pomóc (i to bardzo!), ale docelowo to koń ma pod niego podchodzić, a nie człowiek dopasowywać się do konia 😉
Moona, tak sobie można myśleć, jak się ma konia profesora, który wie dobrze, co ma zrobić, a Ty "tylko" musisz myśleć nad prawidłowością sygnałów. Jeśli ma się konia, który po raz pierwszy robi coś takiego ze swoim ciałem, to trudno jest pokazać mu to dyskretnie, czasami trzeba "huknąć" łydką, a to wiążę się często z przeniesieniem całego ciężaru ciała na stronę, z której daję mocniejszą łydkę (u mnie przynajmniej). No i bądź tu mądry...