Moje gniade utrapienie wróciło z dzierżawy z dziwnym wyłysieniem na łopatce.
Myślałam, że zarośnie z biegiem czasu, jednak minęło już 6 miesięcy i nic takiego nie nastąpiło.
Robiliśmy badania pod kątem grzybicy i różnych bakteryjnych czy wirusowych zapaleń skóry i wszystkie testy wyszły negatywnie.
Zastanawiające jest to, że zmiany te układają się idealnie w linię prostą.
Byli dzierżawcy zapytani o tę zmianę odpowiedzieli wymijająco, że to od uczulenia na siano 🙄
Mnie jednak ta odpowiedź nie satysfakcjonuje. Myślałam też o urazie mechanicznym. Jednak wtedy prawdopodobnie odrosła by mu tam sierść biała (rany często zarastają białą sierścią)
Wygląda, jakby się o jakiś drut czy coś ostrego zahaczył i tak pokaleczył... Czasem sierść nie odrasta, mało jest koni z szarymi plackami?... Ale zagadka... 🤔 gdyby konie mogły mówić..
Laguna, trudno cokolwiek powiedzieć, dla mnie faktycznie łysienia tworza linię prostą - co sugeruje uraz mechaniczny - może jakiś drut/pret w stajni, na pastwisku, gdzie koń np. się "czochrał" mogą nie zarosnąć wcale - mojemu nie wszystkie zarastają...
Wrócił też ze zdeformowanym uchem. Tak jakby albo sobie nadłamał brzeg ucha, albo jakby mu go lekko ucięli podczas golenia. Jednak nie wiem czy z punktu widzenia anatomii końskiej koń może sobie złamać małżowinę, a gdyby w grę wchodziło obcięcie to dziwne, że nie zarosło białą sierścią, za to zrobił mu się pod skórą jakby rolkowe zgrubienie. Też nie umiem zdiagnozować tej deformacji.
Możliwe, że im się gdzieś pocharatał i że jest pierwszym koniem jakiego znam, któremu nie zarastają urazy mechaniczne. W każdym bądź razie tłumaczenie u uczuleniu wydaje mi się grubmi nićmi szyte
Jeśli idzie o deformacje ucha to w mojej starej stajni większość koni miała uszy pogryzione i poszarpane przez zabawowych kumpli. Ale to, że dzierżawca nie udzielił dokładnej informacji nt tych łysych miejsc nienajlepiej o nim świadczy.
To mi wygląda, jakby został czymś poparzony, jakąś cieczą, która właśnie tak ściekła... Wiem, że to mało prawdopodobne, ale to jedyne co przyszło mi na myśl po zobaczeniu tego zdjęcia... No i po silniejszych poparzeniach, włos na skórze nie odrasta, prawda?
Laguna, ja bym na Twoim miejscu zrobiła dyskretny wywiad w stajni w której stał - o ile jest taka możliwość...
Laguna, ja w zyciu nie uwierzę, że to od siana. BZDURA i tyle. Pierwsza mysl jaka mi przyszła do głowy to taka jak pisały darloga i Dodofon - uraz mechaniczny. I nie popuść dzierżawcom. Niech się tęgo wytłumaczą z tych dziwnych blizn i ubytku ucha. Skoro dzierżawili konia to byli za niego odpowiedzialni, a Tobie jako właścicielce powinni udzielić wszelkich informacji, nawet jak są niewygodne dla nich. Szlag mnie trafia jak takim ludziom brak odwagi do powiedzenia prawdy. Potrafią się wykęcić (jak na ironię) sianem.
Laguna - mojemu po rozwaleniu na klacie od zaczepu derki też sierść nie odrastała - zawsze odrasta mu biała, tam nie odrastała mu wogóle. I to od listopada - dopiero od jakiegoś czasu używam tam maści veredusa i zaczęło zarastać i to normalnie, w kolorze.
Ja stawiam tu na uraz mechaniczny - właśnie jakieś zdrapanie sobie skóry - i tak zostało, bez sierści jak u mojego.
Wygląda jakby wytarzał się na drucie kolczastym. Jeśli oprócz futra stracił też kawałek skóry z miejscem wzrostu cebulki - na bliźnie włos już nie odrośnie.
Wygląda jakby wytarzał się na drucie kolczastym. Jeśli oprócz futra stracił też kawałek skóry z miejscem wzrostu cebulki - na bliźnie włos już nie odrośnie.
obstawiam podobnie, moja klacz ma podobną bliznę po wytarzaniu na drucie, tak przynajmniej twierdził jej były własciciel
Laguna dawaj ta listę grzechów, rozeslemy znajomym, może ktoś coś widział, słyszał. Przecież to jest skandal!!!! Juz poniosłaś dodatkowe koszty badan zwierza. Takie traktowanie cudzego konia musi skonczyć się konsekwencjami dla dzierżawców. Sorki, że się tak nakręciłam ale to już nie pierwszy przypadek z jakim się spotykam. Ja zaraz gg uruchomię i wkleję link do tego postu. Może coś inni widzieli lub tez wiedzą skąd toto wyszło na skórze.
Laguna to świadczy o Tobie bardzo dobrze, ale skoro dzierżawca zachowuje się nie fair (od siana?! pff, bzdura!), to i Ty musisz zacząć działać inaczej. Nie chodzi o robienie nagonki na tę osobę. Ale popytać znajomych na Legii możesz. Zawsze będziesz miała pewość co działo się ze zwierzem, dowiesz się, co mu się stało i potem ewentualnie mozesz dzierżawcy przedstawić zarzuty, uniemożliwiając tym samym wypieranie się...
Darolga- nie zamierzam się w żaden sposób mścić, węszyć, ani robić nagonki w internecie. Ta sprawa jest już w sumie zakończona i pozostaje w gestii zainteresowanych.
Interesowały mnie tylko wasze koncepcje co do tego wyłysienia, bo próbuję znaleźć sposób, aby się go pozbyć. No i z ciekawości co takiego mogło to spowodować.
Jak dla mnie to wyglada na pokaleczenie drutem, tak jak pisza inni. Moze probowal sie gdzies przeciskac? Przez jakies beznadziejne ogrodzenie? I moze wtedy tez skaleczyl sie w ucho? Mozna gdybac, ale w kazdym razie wlosy moga nigdy nie odrosnac - u nas jest taki konski przypadek 😉
Hmm... ale z drugiej strony, może to faktycznie nie wina osoby dzierżawiącej? Przypuśćmy taką sytuację: na padoku znalazł się dziwnym trafem jakiś gwódź czy kawałek drutu wbity w ziemię, koń chciał się wytarzać i niefortunnie zahaczył o to coś przy kłębie, momentalnie sie podniósł a ten drut "przejechał" po skórze i rana gotowa. Dzierżawca przyjeżdża, widzi konia i.... panikuje, bo to nie jest jego koń tylko wydzierżawiony, więc wymyśla bajkę o sianie licząc, że "ej, może się nie kapnie.." Nie chcę tutaj nikogo bronić, uważam, że dzierżawca zachował się niestosownie i nie fair. Przecież mógł powiedzieć, że zrobiła się koniowi rana, on nie wie od czego, potraktowali mu to np. ausprayem, trzymali czysto i sprawdzili nie wiem, ściany boksu i padok by spróbować się domyśleć, z czego to się wzięło, ale nic nie znaleźli. Do ucha nie mam w tej chwili teorii. Ludzie niestety nie mają na czołach wypisanych wszystkich swoich grzeszków, sposobu postępowania i podejścia do koni..
Odnośnie odrastania włosów... Moje młode też się gdzieś wytarło, miał 2 takie ranki i włosy odrosły po miesiącu, same, więc może wystarczy poczekać? Epk jeszcze pisała o maści, może warto sprawdzić.
Mnie też to wygląda na zadrapanie, możliwe, że przy gojeniu nadkażone grzybicznie. Dociekanie winy dzierżawców faktycznie niewiele da - bo nic udowodnić nie zdołasz. Znam dużo koni, którym miejsca po urazach nie zarastały.
Wątek dotyczył zdjęcia, miejsc bez sierści na koniu i tego, co można z tym zrobić. Rozwinął się w kierunku rozważań osób trzecich na temat dzierżawców i prowadzenia śledztwa - w związku z tym zamknięty.