aaa oszalałam...jaki piękny Siwek 😜 daj więcej zdjęć dla Cariotki 😍 prosimmm. Jak będę bogata to będę mieć mnóstwo Siwków. Siwki fanabelki, siwki arabki, siwki staruszki, siwki ślepe, siwki od Met...dlatego nie lubię fryzów, bo to nie siwki 😤
Angela,dobrze że już po wszystkim,zmęczona jesteś bo stres+wysiłek tak działa ze 2xbardziej zmęczenie odczuwamy,jutro będzie już dobrze.Też już to przerabiałam 2x ale bez wody za to z szosa pełną tirów,mało gaci nie zgubiłam tak gnałam a po pagórkach na piaskowni to ja 46 letnia baba jak kozica susami aż w tym strachu płacz ze śmiechem mi się plątał.
Angela pamiętam jak mi psy sąsiada na spacerze uciekły, nigdy nie sądziłam, że potrafię biegać ponad godzinę bez odpoczynku... Cieszę się, że konie w końcu się odnalazły i zostały sprowadzone bezpiecznie do stajni. Moje siwe z całą pewnością by podeszło po kilkunastu minutach rozważań czy warto, ewentualnie stanęłaby jak wryta i czekała na złapanie...
Cariotka i ja kolekcjonowałabym siwe, gdybym miała za co. Oprócz tego: srokate i tarantowate.
Właśnie wróciłam za spaceru. Najpierw poszła siwa, później gniada. Młoda się wyszalała, pobiegaliśmy, mimo że moja forma woła o pomstę do trenera, którego w gruncie rzeczy nie mam... Z Eufoną też udało nam się pobiegać czyli progres, bo ona w ręku nie kłusowała nigdy i widać było, że boi się biegnącego człowieka.
Nawet znalazłam 2 zł...
Ale, żeby miło nie było... Siwa obtarła gdzieś bok piętki, krwi nie ma, ale zagoić się musi. A mnie gniada nadepnęła, chociaż zaraz się zreflektowała i szybko zmieniła tor chodu jak poczuła, że ma coś innego pod kopytem niż ziemię... Ale bolało.
Angela - mało gaci nie zgubiłam tak gnałam a po pagórkach na piaskowni to ja 46 letnia baba jak kozica susami aż w tym strachu płacz ze śmiechem mi się plątał. hahaha -no tak.. ja już o gaciach nie wspomniałam bo jak wracałam to bryczesy już w ręku trzymałam -albo sie tak rozciągneły albo tak schudłam po tych biegach 😀 Ja nie zdąrzyłam się popłakać w drodze bo mi płuca wyskakiwały przez gardło i wściekałam sie na brak czapki 😀 ale po wszystkim to wyć mi się chciało i nie wiem czy z radosci że zlazłam z tego jeziora czy że wogóle udało nam sie konie złapać.. a moze to ze zmęczenia .. A może wszystko naraz.
[quote author=Być. link=topic=19013.msg1695484#msg1695484 date=1361454409] Angela pamiętam jak mi psy sąsiada na spacerze uciekły, nigdy nie sądziłam, że potrafię biegać ponad godzinę bez odpoczynku... Cieszę się, że konie w końcu się odnalazły i zostały sprowadzone bezpiecznie do stajni. Moje siwe z całą pewnością by podeszło po kilkunastu minutach rozważań czy warto, ewentualnie stanęłaby jak wryta i czekała na złapanie... [/quote] Wiesz że po drodze przyczepił sie do nas Husky. Biegł na równi z moim owczarkiem i on też wbiegł na lód za mną .Moja suka sie cofneła - nie poszła a normalnie biega za mną krok w krok .Tym razem musiała poczuć niebezpieczeństwo 🤔 . Chyba ze nie chciała mi przeszkadzać 😉 Jak wracaliśmy to we wsi Husky wrócił chyba do domu.. Bo nagle zniknął a był z Nami podczas całego biegu przy jeziorze. Wiesz Być -może gdyby to był jeden kon to wogóle by nie uciekł ale 4 -to stado leci przed siebie i nie patrzy na to czy ktoś je goni czy nie. Ametyst też czekał aż podejdę i go zabiorę.. Cieszę się że mam to juz za sobą -oby nigdy więcej bo boję się wogóle myśleć co by było gdyby -lód pękł Nie umiem pływać 😉 ale chyba wolała bym zginąć z nimi na jeziorze niż patrzeć z brzegu jak sie topią.. Bogu dzieki nie musiałam ani patrzeć ani się topić..
Psy są mądre, chociaż husky kojarzy mi się bardziej jako pies "żywioł", często w reakcjach za dynamiczny... Jak wracałam z gniadą to był taki jeden, a kiedy przyuważył konia to miejsca sobie znaleźć nie mógł - taki zainteresowany dziwną koleżanką.
Nie wiedziałam, że biegłaś z psem! Do tego by doszła, że ja bym się bała czy ten husky mi psa nie pogryzie, ale znam je też z dość luzackiego podejścia do innych czworonogów... Mimo wszystko, zdarzają się wyjątki!
Angela to jak przyjadę to na basen pójdziemy. Trzymaj się tam!
tak sobie myślę i może zacznę konie puszczać w kantarach. Chociaż Płomień daję się złapać bez, wystarczy ze zagwiżdżę to już jest. A Fliper i tak z kantarem się nie da złapać, bo przecież on ma towarzycho klaczusiek 😵
Moje zawsze mają kantar, mimo że dają złapać się bez. Zakładam im, ponieważ gdyby coś się działo, a mnie nie było by w domu to rodzicom czy komukolwiek z rodziny - byłoby znacznie łatwiej nad nimi zapanować.
Cariotka - nie masz pojęcia jak sie cieszę ze moje były w kantarach. Bo tylko jeden uwiąz chwyciłam i jak by inaczje mozna było je dwa kilometry prowadzić? Chyba musielibyśmy kalesony i rajstopy pozdejmowac aby mieć za co zaprowadzić do domu.. Ehhhh - już mi stres puszcza i gdyby kurde nie to że taki kurdupel jestem to bym wróciła na koniu a nie obok 😀 a tak nie mialam jak wleżć i nogi mi już posłuszeństwa odmawiały 🙂 Nie miała bym siły się wgramolic .. zresztą było mi już wszystko jedno byłam tak zmęczona
AleksNever underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf 21 lutego 2013 14:10
Tak o tych biegach dużo piszecie, że i ja pobiegałam i nawet złapałam zająca ... 😉
A wracając do instynktów końskich to ja jakoś tego nie rozumiem do końca. Nie raz już słyszałam, że konie jakoś dziwnie pchają się na lód i jeśli jest okazja by wleźć na zamarznięte jezioro czy rzeczkę to cholery wejdą. W sąsiedniej stajni mają wybieg z jeziorkiem, nie wielkim, ale wystarczającym by sobie kłopotu narobić. Konie puszczane są tam tylko latem, późna wiosną i wczesną jesienią. Zimą wybieg jest zamknięty bo zawsze, ale to zawsze się na jeziorko pchały. Najlepsze miejsce ... punkt obserwacyjny - środek jeziorka.
edit: U nas też w kantarach chodzą, jakoś się tak dziwnie dzieje, że jak coś się dzieje to zwykle wtedy kiedy mnie w domu nie ma. Mąż już nie raz konie spod sąsiedniej wsi sprowadzał, więc bez kantara ani rusz ...
Aleks, tak -myślę że pewnie dlatego tam wlazły .Bo tam miały widok na wszystko. A ze środka to już wogóle 😀 Tylko wiesz -mój Hagrid to tchórz on nawet kopytka do kałuży nie wsadzi -tak samo kucka - więc albo z wrażenia nie zauważyły gdzie są albo bez opamietania pędziły za szefem stada... a ja tu już wogóle nie będę mówić kto wogóle zainicjował tą ucieczkę - Sendai 😉 A tak byłam pewna jej lojalności 😉 Ale widziałam kto lecial na przedzie -nim mi znikły z oczu 😉
Ja również złapałam zająca, a mianowicie gdy schodziłam z górki to się poślizgnęłam... Zjechałam na tyłku, a mój koń stanął jak wryty, podszedł do mnie, powąchał moje buty i... Zamarła w miejscu.
Na pewno byłam ciekawym obiektem drwin z jej strony, ale nie umiem czytać jej w myślach...
AleksNever underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf 21 lutego 2013 14:22
Angela - też mam takiego delikwenta, który zawsze, ale to zawsze za wszystko jest odpowiedzialny 😉, no i jego trzeba najpierw złapać inaczej nie da rady. Mi więc ciśnienie spada jak mam go już na sznurku, wtedy reszta idzie. O dziwno nie jest to szef stada, ale największy rozrabiaka ... Nasz szef stada jest tchórzem 😉 za łobuzem jednak wlezie wszędzie.
Co do punktów obserwacyjnych, chyba tak - coś w tym jest 🙂.
Być. - Aleks też się zdziwił jak wyrżnęłam, na furczał na mnie, ale przylazł. Pamiętam jak pierwszy raz z niego spadłam, aż się biedny wystraszył bo coś mu się od pleców odkleiło 😉.
Met: konia od Ciebie nie przyjmę, bo sam ledwo balansuję na krawędzi i nie wiem, jak długo mi się uda. No i do mojego stada obcych koni w tej chwili dopuścić się nie da. Ale zawsze mogę Ci coś przewieźć - za paliwo, ewentualny Viatoll i bułkę, jeśli gdzieś dalej. Aż tak daleko od siebie nie mamy...
Hej chciała bym spytać ile kosztuje wybudowanie drewnianej małej stajenki dla kuca . O wymiarach 2 na 2 metry i wysoka na jakieś 180 cm . Dla kuca ok 110-120 cm Kompletnie nie wiem czy tańsze jest kupienie gotowego np domku i przerobienie drzwi czy zrobienie własnej od podstaw .
Chyba masz na myśli 2x3 m? 120cm to nie mini szetland, że w mini boksie się swobodnie okręci 🙄 Przecież są określone minimalne wielkości boksów dla koni...
Moje zawsze w kantarach, w boksach i na padokach. Raz goniłam je bez niczego w rękach, gdyby nie kantary to nawet nie wiem jakbyśmy wróciły:/
Adrenalina... Jak ona działa na nasz organizm niesamowicie. Podczas normalnego wysiłku fizycznego, nasz organizm rekrutuje na raz około 30% jednostek motorycznych, sportowcy potrafią ponoć dobić nawet do 60%. Ale podczas silnego stresu i działania ogromnej dawki adrenaliny potrafimy zrekrutować 100% jednostek motorycznych na raz! To oznacza dla przeciętnego człowieka trzykrotnie większą siłę! Oczywiście trwa to sekundę, ale czasem słyszy się o przypadku, że facet podniósł samochód bo jego ukochana była pod nim, lub coś takiego. I jest to możliwe! Niesamowite. Adrenalina również polepsza naszą ogólną wydolność dlatego można biec godzinę i nawet nie zauważyć. Zaciągamy w tym czasie niesamowity dług w naszym organizmie, ale działa. Ratuje nam lub innym życie. Myślę, że każdy kto raz przekonał się o swoje mega sile i wydolności nie będzie miał problemów z uwierzeniem, jak niesamowita jest adrenalina i jak na nas działa 🙂 Mnie to strasznie fascynuje.
Ja sama najbardziej pamiętam jedną moją taką sytuację, jak uciekł mi kot ze smyczy. Było to dawno, jak jeszcze mieszkałam we Wrocławiu, ale już po studiach. Moja forma była wtedy najgorsza z możliwych, zawodowo lipa, dużo siedziałam w domu, mało się ruszałam. Uciekła mi kotka i pobiegła na teren poniemieckiej willi, która otoczona była ogromnym, 2,5 metrowym płotem żeliwnym, zakończonym ostrymi strzałami. I ja w tym stresie przeskoczyłam ten płot w sekundę. Wcześniej biegłam przez jakieś pół godziny za kocim tyłkiem, co też jest nie lada wyczynem, bo koty strasznie szybko biegają. Ale wiedziałam, że jeżeli choć na sekundę spuszczę ją z oczu, to nie znajdę nigdy. W każdym razie, za płotem udało mi się ją złapać. Mój ukochany, dużo sprawniejszy ode nie został po drugiej stronie płotu, bo nie dał rady go sforsować. No i jak już trzymałam kota na rękach i chciała wrócić to zrozumiałam, że nie będzie łatwo 😉 Oddałam kota i pomagając sobie rosnącym drzewem wróciłam, niestety wracając nadziałam się udem na grot strzały i bliznę mam do dziś. Bliznę, która przypomina mi, czemu branie kotów na smyczy na spacer to głupi pomysł 😉
A ostatnio, jak śniegu było po kolana, pojechaliśmy do znajomego. U niego na podwórku stała ogromna, dębowa huśtawka. Do niej przywiązaliśmy konie, daliśmy im sianka i poszliśmy na kawę. Z okna było widać co dziewczyny robią. Gadamy gadamy, patrzę w okno a tam ani huśtawki ani moich koni 😲 Wyleciałam w ten śnieg w klapkach i skarpetkach i biegnę ich szukać z czarnymi wizjami w głowie! Znalazłam je na szczęście za rogiem domu, nadal przywiązane do huśtawki 😁 Sąsiad, który wszystko widział, mówił, że przestraszyły się jak ona zaczęła się huśtać i odsadziły. Przeszły tak kilka metrów i zrozumiały, że sensu to nie ma, bo huśtawka idzie z nimi 😂 Ja w każdym razie zorientowałam się, że mam mokre nogi dopiero jak były bezpieczne uwiązane do wbetonowanych słupków. Wcześniej nie czułam nic. A czekał nas jeszcze 2 godzinny powrót na mrozie przez lasy w siodle do domu. Na szczęście wyschłam przy kominku i ciepłej kawie 😉 Potem próbowaliśmy przestawić huśtawkę na miejsce, ale 4 chłopa i nic. Dopiero jak ciągnik wzięliśmy to dało radę. Bestie wstrętne tak się przestraszyły, że na kantarach taki ciężar przeniosły!
Ale podczas silnego stresu i działania ogromnej dawki adrenaliny potrafimy zrekrutować 100% jednostek motorycznych na raz! To oznacza dla przeciętnego człowieka trzykrotnie większą siłę!
Nooo, kiedyś pobiłam chyba swój rekord szybkości i wytrzymałości, kiedy zaczęło mnie gonić okazałe stadko dzików 😁
Angela,koszmarna przygoda... dobrze, że nic się nie stało!
unawen, mocne kantary masz..moze zdradzisz jaka firma? ja ostatnio uczylam panikarza wchodzenia do przyczepy, on ma klaustrofobie i wpada w prawdziwą panike - nie mysli, nie kontroluje - zrywy, przewroty...wsystko jest możliwe. ale juz jest spokojnie (chyba ze nagle włącyz mu się "wsteczny" i poczuje blokade... jakby linki i trzymający, kantar dawały rade - odpuściłby pewnie (albo cholera wie), ale do rzeczy - wchodzi teraz na luznym uwiązie albo i bez, no i sobie wychodząc po trapie już gwałtownie odwrócił głowe(a cos tam sie interesującego zadzialo poza) - ale bez nerwów..normalnie - karabińczyk kantara pach! no dobra..moze zahaczył o brzeg czy coś? bo zero paniki przed, w trakcie czy po, wymieniłam kantar. wychodzi, machną głową - pach! kolejny... no kurcze- jaka to siła jeśli nawet się nie zachwiałam trzymając długachną line na samym końcu? tandety robią... aż sie boje go w tej przyczepie przywiązać ;/ przecież sie nawet odwróci i pęknie.. nie mówiąc o szarpaniu... a taki rozwalony kantar zaraz spadnie...o ma jakieś gąbkowe uszy - na ogłowiu nie da się go prowadzić bo delikatny opór i ogłowie (normalnie pozapinane)spada... nawet jak się zacznie "otrzepywać" to spada a on stoi zdziwiony... w kantarach nie chodzi - bo albo sam albo kolega mu sciąga zanim do łąki dojdzie... dziwak....
Ja rycze teraz jak głupia bo do mnie dociera że mogłam razem z końmi zostać pod lodem na środku jeziora. Ale kiedy szłam po nie to miałam w sobie tyle spokoju i pewności że wszystko będzie dobrze - nie zawahałam się nawet na sekundę Bałam się że ten lód ich ciężaru nie utrzyma...Ale z całych sił odsuwałam wszelkie głupie myśli . Bałam się że stracę te głąby kapuściane - o sobie nawet nie pomyslałam a w domu zostawiłam 6 letnie dziecko samo.. Kiedy wybiegałam z domu nie sądziłam że wrócę po jakiejś godzinie ale ten czas leci jak szalony.. Dla mnie to była chwila . Pewnie jeszcze kilka dni bedę tym żyła.. aż zapomnę i wyciszę to wewnętrzne roztrzęsienie. Rox -normalnie ryczę i z uświadomieniem sobie tego co przeżyłam i z rozbawieniem bo zobaczyłam Ciebie uciekającą przed tymi dzikami 😁 Nie mówiąc o hustawce 🤣 Boże -mam nadzieję że już wiecej czegoś takiego nie będę musiała przeżywać. Nikomu tego też nie życzę... A zawsze marzył mi się spacer z Ametystem nad to jezioro ... obiecałam mu to po kastracji.. Czekał rok aż sam sobie poszedł ..
horse_art Wiem o czym mówisz, my też już niejeden kantar zajechaliśmy, a w skrzynce narzędziowej mam x karabińczyków na wymianę w kantarach. Ale z moich obserwacji wynika, że to zależy od egzemplarza, bo miałam różnych firm, w różnych przedziałach cenowych i niektóre pękały przy pierwszym szarpaniu, a np te dwa trzymają i nic. Akurat te dwa co miały tego dnia założone, to jedyne w których nic nie musiałam wymieniać. Jakieś super egzemplarze:P Jeden to http://equiroza.pl/fair-play-kantar-capri-czarnobezowy-p-76.html a drugi to http://sklep.bergo.pl/york-kantar-p-1780.html Mam je od pół roku i są jak nowe. Sama nie mogę wyjść z podziwu.
Angela Ja też tak mam. Działam i nie myślę. Wbiegłabym na lód bez wahania. Gdzieś w głowie kołatały by mi się myśli, że ciepło, że może się załamać ale i tak bym wbiegła. Ale potem bym przez tydzień dochodziła do siebie. Obal sobie dzisiaj wieczorem jakieś piwko lub grzańca dla rozluźnienia, bo to szok straszny.
A z huśtawką to normalnie jak z jakiegoś filmu grozy- była i zniknęła 😀
Skoro o kantarach mowa - zawsze mnie zastanawiało jak to jest, że wszyscy na okrągło tylko wymieniają kantary, narzekają, szukają mocniejszych. Moje oba konie jak dostały po najzwyklejszym kantarze tak chodzą w nich do dziś pomimo ciągłego szarpania się za nie i obgryzania 😁 Jeden kantar ma dwa lata, drugi rok. Tfu tfuuu 😀
o ...taki ten yorka mam 😀 tylko troche za duzy (inne full są dobre ;/) boje sie ze spadnie... moze trzba w nowy zainwestowac ale mam ich chyba już kurcze z 1500 😉 polowa właśnie porozwalana...bez znaczenia czy drogie czy tanie... moze do przyczepy to taki bez karabińczyka zaloze? a gdze kupujesz i jakie te na wymiane? kurcze wolalabym takie zeby jakos wsadzić bez prucia.. bo karabińczyk+szewc to wyjdzie drozej niz kantar czasem (szczególnie stary)
rox, co sie trafił, albo nie szarpnęły "pod odpowiednim kątem" 😉 też niektóre miałam hhoho..nic sie nie działo, nawet przy odsadzeniu, a innym razem takie lekkie niby szarpnięcie i pęka ;/ kiedyś miałam taką serie z uwiązami.... bo chyba one z róznych metali są ... róznie odlewane?
Co do mocnych kantarów-my mamy jeden słodki,różowiótki z Decathlona,kupiony w komplecie z uwiązem,żyje już ponad rok,wielokrotnie używany przez konie jako "zabawka",tarzał się po całej stajni a mimo to żyje! Jeden z najwytrzymalszych kantarów które dotychczas mieliśmy 👍
Aleks z siwej jeszcze nie spadłam i mam nadzieję, że nie spadnę, ale dobrze jest wiedzieć jakby wówczas zareagowała i z tego, co zaobserwowałam... Zatrzymałaby się na popas bądź po prostu stanie jak wryta i zacznie wąchać mi buty...
Skoro o kantarach mowa - zawsze mnie zastanawiało jak to jest, że wszyscy na okrągło tylko wymieniają kantary, narzekają, szukają mocniejszych. Moje oba konie jak dostały po najzwyklejszym kantarze tak chodzą w nich do dziś pomimo ciągłego szarpania się za nie i obgryzania 😁 Jeden kantar ma dwa lata, drugi rok. Tfu tfuuu 😀
Zwykły taśmowy zamieniłam na kantary z futrem, bo żal było mi patrzeć na siwą, ponieważ obcierała się nim wszędzie jakby ją drażnił... Teraz od ponad roku ma swój z Fair Play i bardzo go chwalę, gniada też go ma.
Angela takie rzeczy przychodzą z czasem... I nagle zadajesz sobie sprawę, że to mogło skończyć się zupełnie inaczej... Mimo wszystko to przeszłość i nie należy jej rozpamiętywać, bo będzie Cię "nosić" jakiś czas, a niepotrzebnie.
Pamiętam jak szłam z psami na spacer i wyleciał mi mały dupek, bodajże coś z terrierów. Moje psy zero agresji, a ten mały glut wręcz odwrotnie. Co zrobił człowiek? Ano oddałam smycz bratu, stanęłam na przeciw psa, "zrobiłam się" większa i gluta przegoniłam... Takie małe, a jakie zajadłe.
Angela Nigdy się nie myśli w takich chwilach o sobie , dopiero na spokojnie dochodzi do nas co przeżyliśmy lub co zrobiliśmy ,trzymaj się 😉
U nas chyba idzie wiosna , konie wariują , lenią się i uciekają 🤬 Po zimie mam tyle roboty ,że aż się boje pomyśleć , trzeba ogrodzenia poprawić , sprzątnąć resztki siana co konie nie zjadły , wyrównać teren i tysiąc innych pierdół 😤
już sie czuję dobrze.. za namową forum 😉 zrobiłam se drinka 😉 Nie chcę za bardzo o tym myślec bo kurde do końca zimy ich ze stajni nie wypuszczę .. Już mi lżej .. Niepotrzebnie dopuściłam myśli -a gdyby sie zarwał .. i poszły łzy.. Kiedy je gonilam i ściągałam nie myślałam wogóle.. to chyba z przemęczenia zaczełam rozmyslać.. Jutro też jest dzień i mam nadzieję że taki zwykły jak zawsze 😉
Dobry drink nie jest zły 🙂 Angela będzie dobrze! U mnie konie też wariują dzikusy jedne 😀 Odpoczywają,ale ruda od maja dostanie ostro po dupsku,bo treningii jak wrócę się zaczną. Mam pocieszenie,że będę mieszkać 8km od Szwajcarii 😀 Jestem przeszczęśliwa z tego powodu,kocham szwajcarię.