Forum konie »

Dzierzawa

Ja znam dzierżawę zakończoną zakupem. Ale taki był zamysł generalnie, żeby dziewczyna na spokojnie zobaczyła jak wygląda "manie" konia, z pomocą wtedy jeszcze właścicielki.😉 Po trzech miesiącach decyzja czy kupuje czy nie.
Ja dzierzawilam i kupiłam 😂 a nie mialam takiego planu. Natomiast miałam w umowie cenę za konia, która w tym przypadku malała o dany %, bo w momencie dzierżawy kon mial 12 lat a zakupu ponad 15.
Tears_In_Drowned, LWVTB (loan with view to buy) jest w miarę popularne w UK. Ale nie wiem jak to się odnosi do polskiego prawa. Odnoszę jednak wrażenie że LWVTB są aby konia sprzedać a nie podzierzawić i moooże sprzedać. Targetem zwykle jest jednak kupno konia a nie dzierżawa, czasem to taki dupochron jeśli chcesz poobserwować jak koń będzie zadbany w nowym domu bądź gdy są jakieś wątpliwości że kupujący sobie z koniem nie poradzi. Czasami też kupujący jest niepewny siebie (np. pierwszy koń) więc szuka lwvtb żeby w praniu sprawdzić czy ogarnie posiadanie konia
dojrzałam do udostępniania swojego konia do treningów 2 razy w tygodniu. nigdy wcześniej nikomu konia nie współdzierżawiłam. Jak najlepiej rozwiązać kwestię sytuacji gdy koń ze względów zdrowotnych nie będzie mógł być użytkowany? nie mam pojęcia jak podejść do tematu, tak żeby nie zostać na lodzie z koniem do leczenia.
Zastanów się, jak udowodnisz, z czyjej winy wystąpiła kontuzja. Wg mnie temat nie do ogarnięcia. Ryzyko zostaje na właścicielu.
mindgame, - z moich doświadczeń - dzierżawa była płacona normalnie podczas lekkich kontuzji i innych fakapów. Raczej nie zdarzyła mi się kontuzja taka typu "ktoś zrobił głupotę i koń cierpi", jak i grubsze sprawy.
Jak np. koń miał jakieś wolne po fizjo czy dentyście to zamiana dni, tak samo jak sobie mordę rozwalił.

Natomiast kilka razy współdzierżawcy chętnie sami partycypowali w jakiś dodatkowych kosztach typu fizjo, wypożyczony bemerek czy przyjeżdżali zawinąć nogę i zrobić jeść 🙂

Także imo dużo zależy od człowieka. Najlepsze doświadczenia mam dzierżawiąc konia "po znajomości" i na prawdę byli to ludzie, którym zależało na jego dobrostanie, nie użytkowaniu jak maszyny.
Poncioch, nie chcę nic udowadniać. tylko chcę jakoś tak zabezpieczyć umowę, żeby ta osoba nie zostawiła mnie z chorym koniem i bez kasy bo koń nie może chodzić pod siodłem.
Mindgame, no ale po to się dzierżawi konia, żeby móc jeździć, a nie mieć odpowiedzialności właściciela...
Ja mam zapis, że niewielkie kontuzje, wykluczające z użytku na nie więcej niż dwa tygodnie, nie są podstawą do rozwiązania umowy bez okresu wypowiedzenia, o ile wystąpią nie częściej niż 3 razy w roku kalendarzowym.
Bulenie za pół miesiąca, nie mogąc jeździć, uważam za granicę odpowiedzialności za dzierżawionego konia. Poza tym mam miesiąc wypowiedzenia.
mindgame, no zależy o jakiej sytuacji mówisz. Na pewno wpisz sobie w umowę że jeśli dzierżawca celowo i świadomie narazi konia na uszczerbek na zdrowiu to ponosi koszty leczenia (ale oprócz jakiś hardkorowych, jawnych przejawów głupoty nie wiem co to mogłoby być). Ja dzierżawie konia od kogoś i mam po prostu miesiąc wypowiedzenia, gdyby się okazało że koń się wyłączył z użytkowania na bardzo długo.
Sivrite, no i taki zapis ma dla mnie sens. Dzięki!

Mindgame, mogę Ci wysłać swoją umowę, jeśli chcesz.
Sivrite, chętnie 🙂 dziękuję!
Mindgame, podaj mi maila w wiadomości prywatnej. 🙂
Post został usunięty przez autora
Sivrite, czy mogłabym prosicie też o umowę?
Jak szukacie konia do dzierżawy, to jaki to ma być koń ? Łatwy w obsłudze profesor ? Czy niekoniecznie ? Sporo ogłoszeń widzę z notatką, że dany koń nie skacze (z różnych powodów), czyli rozumiem, że to wbrew pozorom nie problem ? Zastanawiam się ostatnio nad tym tematem i próbuję zrozumieć co czyni konia atrakcyjnym do dzierżawy a co go wyklucza; co musi umieć żeby w ogóle był atrakcyjny i znalazł dzierżawcę.
PannaDziewanna, dla mnie koń musi być bezpieczny, żeby mnie nie zabił. Nie chcę jeździć na cudzym koniu który odwala numery i się stresować ciągle i jeszcze za to płacić.
mindgame, To jest dla mnie jasne, wręcz oczywiste 😀 Tak samo jak to, że koń ma być zdrowy bo żadna "frajda" jeździć na kulawym, spiętym czy obolałym koniu. Bardziej mi chodzi o to, co ten koń potrafi/nie potrafi zrobić, jego poziom wyszkolenia.
PannaDziewanna, IMHO jak ktoś nie chce skakać to np. bdb wyszkolony ujezdzeniowo koń nieskaczacy to rarytas. Dla kogoś innego koń spokojny na którym można na luzie pojechać w teren też może wystarczać i nie musi skakać. Wszystko zależy czego kto szuka. IMHO zawsze będzie popyt na konie które przewiozą pacjenta przez pierwsze parkury/zawody/BOJ/SOJ bo to taki podstawowy poziom wyszkolenia zanim ktoś by się decydował na swojego konia.

Mnie tam np zawsze śmieszą dzierżawy np. 4 latka czy nawet ledwo zajeżdżonego konia, znaczy wiadomo - co kto lubi - bo może trafi się jeździec z doświadczeniem ale bez konia. Tylko szczerze wątpię żeby ktoś z solidnym doświadczeniem chciałby płacić za taką niezwykłą okazję
PannaDziewanna, a no to zależy kto czego szuka i jakie ma umiejętności. Mnie wystarczy żeby mnie nie zabił. Zdrowy też musi być. Z umiejętności to w sumie mi wszystko jedno, bo i tak ustawiam sobie konia pod siebie, ale też w sumie ważne jaki cel ma właściciel konia. Bo kierunek pracy powinien być spójny. Ostatnio zaczęłam jeździć na koniu koleżanki to musiałam na początek uczulić go na łydkę na którą nie odpowiadał i dogadać się z kontaktem. Pewnie dlatego że dziewczyna która jeździ na nim teoretycznie typowe uje, ciągle pcha go na boki i w moim odczuciu ten koń w ogóle nie miał ruchu na przód. Ale to są jakieś tam niuanse. Fajnie jak zna chody boczne, umie zmienić nogę w galopie. Jak ktoś chce skakać to fajnie jak lubi skakać. Dla mnie to tyle z wymagań.
PannaDziewanna, - mój jako profesor zawsze miałam chętne osoby, nawet bez skoków 🙂 Choć obecnie dziewczynki podskakują na nim, ale raz, że one ważą tyle co pchła, a dwa, że to są takie podskoczki dla frajdy, nie duża ilość skoków na wyższych wysokościach.
Dzierżawiłam go już jakoś od poziomu takiej uczciwej P-klasy w ujeżdzeniu i zawsze miałam fajnych ludzi. Dla wielu samo to, że koń jest miły, grzeczny i spoko odpowiada na pomoce jest wystarczające - nie każdy chce być szportowcem. Sporo ludzi szuka takiego właśnie miłego konika, do rekreacji, ale na lepszych warunkach niż w szkółce.
PannaDziewanna. Stajnia. Stajnia z dobrym dojazdem/blisko miasta/z dobrą infrastrukturą/popularna. Dzierżawię swojego konia już 9 lat i to jest największy game changer zawsze. W aktualnej stajni szukam chętnych na dzierżawę tydzień-dwa, ten sam koń w dwóch innych stajniach (jedna na zadupiu, druga z bardzo słabą infrastrukturą do jazdy) nie mógł znaleźć dzierżawcy miesiącami. Nie oszukujmy się, większość dzierżawców nie jest pełnoletnia i nie dojedzie 20 kilometrów do konia.
Sivrite, - w sumie to ja pierwszy raz mam kogoś nie pełnoletniego :P Zawsze to był mój warunek, żeby to była osoba pełnoletnia. Teraz jest inaczej, bo dzierżawię go pośrednio przez osobę pełnoletnią i chodzi zawsze pod nadzorem trenera.
Dojazd też nie jest taki top, ale infrastruktura faktycznie jest spoko, wcześniej też była dobra. Sama w sumie nie dzierżawiłabym konia, żeby się po błotnistym padoku na nim kręcić.
PannaDziewanna, To zależy czego kto szuka. Ciężko powiedzieć.
Tzn ja nie szukałam nigdy konia do dzierżawy, przeglądałam sobie ogłoszenia czasem, ale gdybym szukała, to na pewno odpadałyby świry i ledwo zajeżdżone 3-4 latki, bo za ujeżdżenie konia to właściciel konia powinien zapłacić.

Pewnie szukałabym konia w miarę zrównoważonego + tak, stojącego w stajni z infrastrukturą. Ale też pewnie patrzyłabym na to jak się w danej stajni czuję, bo jeśli miałabym wsiadać o 22😲0 albo przepychać się w tłumie, to też nie chciałabym w takiej stajni konia dzierżawić. Gdyby nie dało rady znaleźć stajni z halą, no to chociaż z jakąś taką w miarę normalną ujeżdżalnią, może z jakimś lasem obok, żeby "coś" mieć z tej jazdy.
Ja szukałam wielokrotnie w sumie - primo, stajnia z dobrym dojazdem i zapleczem ale też atmosfera i normalnymi ludźmi.
Secundo ogarnięty koń, dobrze wychowany, przynajmniej podstawowe umiejętności, nie nauczony głupot, miły dla człowieka🙂
Tertio: właściciel z pojęciem, bez odklejki, skłonny do rozmowy i otwarty.
Mój koń ma dzierżawce.. na początku wytłumaczyłam co i jak się z tym koniem robi, np. jakie są sygnały na przejścia, na co uważać, na co pilnować, na co nie pozwalać (np. nie pozwalać na napędzanie przed galopem). Finalnie na filmach wrzucanych do internetu widzę, że dziewczyna i tak robi po swojemu, pozwala koniu na niepożądane zachowania, przez co koń chodzi gorzej pod głównym jeźdźcem.. Co mogę z tym zrobić i czy mogę ? Pogadać ? Nie pogadać ? Nie chcę być upierdliwa jako właściciel konia, ale powoli mnie to frustruje.. od małych rzeczy typu odwrotnie położony czaprak na siodle, do właśnie takich rzeczy wpływających na jazdę..
Panna, rozmawiaj. Ja jestem tym upierdliwym wydzierżawiającym. Bez problemu dowalam się o rzeczy, które widzę na zdjęciach/filmach lub nawet o takie, które ktoś ze stajni mi przekaże. 😅 Ja jestem pogodzona, że dzierżawca może coś psuć, ale takich oczywistych błędów nie dzierżę. To Twój koń, masz prawo wymagać dosłownie czego tylko zechcesz.
Jak czuję, że coś się chrzani pod siodłem z nowym dzierżawcą, to też zwrócę uwagę.
Zwracać uwagę, bo problem będzie eskalował.
W dobrej wierze - może dziewczyna nie zapamiętała wszystkiego, może cośtam jej się myli, a może troszkę brak umiejętności i trzeba pomóc.
W zlej wierze - być może zlewa to co mówisz i konik jest rekreacyjną zabawka. Bo przecież co może się stać. Jeździ to jeździ czyli wszystko ok.
Spotkałam w życiu obydwa przypadki. Bywa różnie.
Tak czy inaczej bez rozmowy nie da się.
A i niech wie, że widzisz te relacje, czy ludzie ze stajni Ci mówią jak jest, i że jest jednak jakaś kontrola.
(A jak wiadomo kontrola podstawą zaufania😉
Sivrite, No dobra, a jak przeprowadzić taką rozmowę, żeby nie zniechęcić człowieka ? W sensie.. ja się na prawdę nie chcę czepiać, ALE.. dziewczyna zerwała nowe wodze- pozwoliła by koń na nie nadepnął, z resztą w terenie jak szły w ręku, mimo że mówiłam, że wtedy ma mieć przypiętą lonżę. Ciul z wodzami, martwiłam się o pysk konia, oddała hajs, są nowe wodze. Tydzień później dostaję info od właścicielki stajni, że moja dzierżawczyni wrzuca na konia koleżankę, że kłusowała wolno. WTF, napisałam, nie wolno. I dzisiaj wsiadam.. eh.. koń mi się napędza do galopu, co udało mi się już zniwelować. Oglądam filmy, które wstawia a ona właśnie napędza, dziwnie podszarpuje za pysk, daje inny sygnał do galopu.. Człowiek z polecenia, widziałam jak jeździła na innym koniu i to nie raz- nie robiła wtedy tego. Miała przerwę z pół roku, okej, jestem wyrozumiała.. ale dzierżawa trwa drugi miesiąc.. A ja na prawdę wytłumaczyłam co i jak robić na tym koniu.. Przepraszam, że trochę wylałam żale, ale potrzebuję tej dzierżawy a jednocześnie po prostu się frustruję.. Dbam o tego konia jak mogę, a teraz zamiast rozwoju muszę korygować, nadrabiać i martwić się czy może osoba bardziej doświadczona niby ode mnie (tak, dzierżawca jeździ dłużej ode mnie) znowu nie nadepnie na wodze albo nie zrobi innej podstawowej głupoty..
Staz jezdziecki latami to pojecie wzgledne, mozna dupe klepac i 20 lat i nie umiec zagalopowac.

Zależy ci na tej dzierżawie? Jak nie to daj ultimatum ze jesli beda sie te sytuacje powtarzać to koniec umowy. Jestem w stanie zrozumieć ok coś sie urwie, zepsuje, tak bywa. Ale kolezanka przypadkiem na koniu sie nie znalazla, nie wpadła przypadkiem na jego grzbiet.

A jakość jazdy zawsze mozna jeszcze rozwiazac wymogiem treningow z trenerem raz na ileś tam. O ile to tez nie jest tak ze trener swoje, a kolezanka swoja - takie akcje tez widzialam jak matka dzierzawcy placila za trenera a corka na konia zabierala na inna ujeżdżalnie i na treningu sie nie pojawiala. Bo ja interesowaly tylko skoki i wysoko a z trenerem to nudno i płasko z podrygami 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się