Ja po swojej w piątek, uczucia mam mieszane, bo z jednej strony fajnie było, z drugiej tak jakoś dość normalnie, bez szału wielkiego i wzruszeń. :/ Na początku były zdjęcia, potem polonez. Nie tańczyłam poloneza, bo można było tylko z osobą ze szkoły, a u nas spora przewaga damskiej części i nie załapałam się na partnera to raz, dwa, że średnio mi zależało, bo jakoś tak wolałbym tańczyć ze swoim facetem, niż kimś zupełnie obcym 🙄 W efekcie tańczyła może połowa zebranych na sali osób. Układ mieli bardzo zwyczajny i łatwy, spokojnie można było iść na żywioł i bez prób go zatańczyć, tym bardziej nie rozumiem tego ograniczenia 🤔 Jedzenia było bardzo dużo i smaczne, obiado-kolacja była podana do stolików, reszta w formie szwedzkiego bufetu, tylko soki były donoszone na stół przez kelnerów. Ciasta były przepyszne, intensywnie czekoladowe z wiśniami, tartinki z kremem i owocami, malutkie pączusie, mniam! 😜 Na parkiecie miejsca było dość, DJ całkiem fajny, puszczał różne kawałki, każdy miał coś dla siebie, nawet mojego zdecydowanie nie-tańczącego partnera udało mi się wyciągnąć na parkiet jak poleciało coś bardziej naszego 😉 Zorganizowana była też część artystyczna, gdzie wyświetlono LipDup kręcony wcześniej w szkole i pokazano skecz, bo parę osób z naszej szkoły działa w kabarecie.
Z alkoholem ponoć trzepali, ale i tak ludzie sobie poradzili, nam część wniósł tata koleżanki, drugą część znajoma, która nas podwoziła. Jako, że mój luby jest barmanem (pasja i praca) wzięliśmy też blue curacao (reszty syropów niestety nie mieliśmy w co przelać, a targać litrowych butelek nam się nie chciało) i robiliśmy furorę stolikowymi drinkami, co rusz ktoś znajomy przychodził ze szklanką i posyłał szeroki uśmiech 😁 A on był w swoim świecie zastawiony butelkami i talerzem z cytrynkami poszukując fajnych smaków z tego co było i co rusz dostając wyrazy uznania, stwierdzono, że mam go częściej ze sobą brać 😎 Ze stolikami wpisywaliśmy się na listy, nasz i jeden obok był cały zajęty przez naszą grupę znajomych 🙂 Śmiałam się, bo męska część naszego stolika była długowłosa i brodata z jednym tylko długowłosym wyjątkiem, w dodatku mój partner i znajomy ubrali się prawie identycznie, czarne garnitury, czarne koszule, czarne krawaty, glany, jakby się dogadali.
Ze zdjęciami też nam się udało, bo fotografem okazał się znajomy mojego partnera, więc mieliśmy też małą "prywate" 😁 Liczę, że szybko dostaniemy.
Impreza trwała od 19 do 4, my jechaliśmy jako ostatni, bo znajoma najpierw odwiozła 4 innych znajomych, dopiero potem wróciła po nas, przy okazji rozmawialiśmy z paroma osobami też czekającymi na transport i jedna dziewczyna stwierdziła, że to była najkulturalniejsza studniówka, na której była, nikt nie "zgonił", nikt nie odwalał nic głupiego, parę osób było w weselszym "stanie", ale bez przesady. Jedyne co wkurzało, to że na papierosa wypuszczali dopiero od 22 i co godzinę tylko, dla palących średnia opcja, raz, że niewygoda czasowa, dwa dziki tłum w tym czasie, bo wszyscy wychodzili na raz.
Co do ubioru, to sukienkę miałam
czerwoną przed kolano, klasyczne, czarne, lakierowane szpileczki, niestety dość niskie (8cm), bo wyższych nie mogłam znaleźć 🙁 Choć i tak byłam wyższa od swojego partnera, bo jesteśmy tego samego wzrostu. Włosy po prostu rozpuściłam, bo mam bardzo długie i proste. Na twarzy smoky eye, malowała mnie znajoma.