Czy praktykuje się zajazdkę konia ale z dojazdem do klienta? Chodzi o to, że na dzień dzisiejszy mam 3 konie do zajeżdżenia, więc opcja z płaceniem trening+pensjonat jest, nie ukrywam, mało atrakcyjna.
Trochę podzwoniłam, ale mało kto chce dojechać do mnie na miejsce. Może znacie kogoś z Małopolski/Podkarpacia kto podjąłby się tematu? Stoimy w okolicy Brzeska.
czyszczeniepaki, jasne ze sie praktykuje. Ja juz (niestety?) nie moge zajezdzac sama, szykuje z ziemi do wsiadania I zajeżdża mi wkkwista u mnie. Popytaj w Niepołomicach kto im zajeżdża i sprobuj sie z ta osoba dogadac?
Zajeżdżał ktoś konia w kamizelce wybuchowej? Ma to sens? Z jednej strony czułabym się bezpieczniej a z drugiej to nie wiem, czy to zapinanie i odpinanie jej to za dużo niepotrzebnych ruchów na swiezaku? Czy przesadzam może i po prostu zakładać.
flygirl, Myślę, że bez przesady, przecież taki dzieciak musi się i tak przyzwyczaić do tego że jeździec się u góry rusza, rękami "macha", bluzę zapina w kieszeni grzebie... to i zapięcie kamizelki ogarnie.
Znam przypadek gdy kamizelka przypadkiem się wypięła podczas jazdy na koniu, który dopiero zaczynał pracę pod jeźdźcem. Doszło do wybuchu, koń bardzo się wystraszył i sporo włożono w pracę nad tym, by koń na nowo zaufał - bo a nuż znów coś wybuchnie mu na plecach. To przypadek jeden na milion, że podczas jazdy dojdzie do odpięcia i wybuchu.
Nie, ja nie toleruje nic co ogranicza mi w jakikolwiek sposób swobodę ruchu, nie dałabym rady z taką sztywną kamizelką. Plus widziałam na własne oczy złamanie kręgosłupa w takiej kamizelce i pani doktor jest sparaliżowana na stałe właśnie przez nią, więc nic mnie do nich nie przekona. Wolę odpracowywać wybuch, który wcale z moich doświadczeń aż tak nie straszy koni. jeśli już faktycznie coś robią, to nie mają czasu na słuchanie tego. 😉 Kobylka ogólnie póki co jest bardzo przyjemna i łatwa w robocie, ale dawno nic nie zajeżdżałam i to raczej dla mojego komfortu psychicznego niż faktycznej (tfu tfu) potrzeby.
flygirl, no to próbuj, to indywidualne preferencje. Ja sie nie czuję jakos mocno ograniczona na 3 latku przez zbroje. Z reszta mam ja wyłącznie do zajazdek + pierwszych wyjazdów poza plac.
Z ciekawości, co sie stalo, ze uraz powstal przez kamizelke?
Ogólnie zdaje sobie sprawę, że kamizelka była z typu tych krótszych, kończących się nieszczęśliwie tym wycięciem na lędźwiach. Nie wnikałam nigdy, czy to kamizelka była niedobrana, tak mnie to zszokowało wtedy i do tej pory mam ten obraz przed oczami, że jak widzę dzieci w tych kamizelkach wyciętych z tyłu to mam stresa i nie wiem kto na to pozwala. Pani w potrójnym szeregu została z ciałem, koń złoty skakał dalej, a pani się tak odbiła do tyłu, że spadła całym ciężarem właśnie na ten odcinek gdzie kamizelka się zwęża. To było chyba z 7 lat temu co najmniej i nie wiem nadal czy to prawda czy nie i wiedzieć nie chce, ale wtedy ktoś mi powiedział, że spadła tak, że dodatkowy nacisk od kamizelki uszkodził rdzeń. Od tej pory na te wycięte i nieruchome kamizelki patrzę z uprzedzeniem. Moja wybuchowa uwielbiam, spadłam w niej raz imoge poświadczyć, że mimo rzucenia o ścianę nic mi nie było, do tego nie ma żadnych sztywnych zakończeń i nie krępuje ruchów. Ktoś kto to wymyślił zasługuje na Nobla.
Ja mialam kupowac powietrzna ale kupilam lvl3 i sie sprawdzila. Moze fikolkow w niej nie zrobie ale zapominam ze mam ja na sobie. Ale to tak jak juz mowilyscie osobista preferencja, chociaz ja tez nie lubie zbroi 😀
donkeyboy tak, to było coś takiego. Też nie wykluczam, że Pani miała na siebie za krótka i nie kończyła się tam gdzie powinna. Jak przy każdym nieszczęśliwym wypadku, dużo zależnych, ale wbiło mi się to mocno w głowę.
Dzien dobry.
Mam takie pytanie. Czy to normalne, że rok po zajeżdżeniu koń zaczyna ciągnąć, płoszyć sie? Chodzi bez zmian 3-4 razy w tygodniu. Nabrał siły i mięśni. Była pani od dopasowywania wędzideł, żeby zrobione, spięć żadnych nie ma.
Czy to po prostu trzeba przepracować bo to taki okres buntu? Czy szukać dalej?
Gallipoli, - tak, nabrał siły i równowagi, czuje się pewnie i próbuje sił. Bardzo "normalny" etap 😉 Wiele koni tak ma. Do roboty, nie odpuszczać, nie wzruszać się, spokojnie i konsekwentnie robić swoje. Minie mu jak zobaczy, że nic tym nie zyskuje.
Gallipoli, Po pierwsze sprawdzić zdrowotnie, wiadomo, ciało, wrzody, sprzęt, kopyta. To też może być normalny etap, gdzie koń zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno musi wykonywać polecenia, które są dla niego trudne. Można wrócić na chwilę do prostszych zadań, odczekać aż koń znów zrobi się przyjemny do jazdy i stopniowo wracać do dalszych etapów pracy. Możliwe, że zrobiło się za trudno i koń potrzebuje zwyczajnie więcej czasu na adaptację.
Gallipoli, Ogolnie to zgadzam się z poprzedniczkami - natomiast nie polecam "żylować" na zasadzie "przepracuję - ja ci tu pokażę", tylko wrócić do prostych zadań, nawet jakby miało być bardzo nudno dla jeźdźca. No i wysiadywać te spłochy.
Ja bym jeździła częściej, 5-6 razy w tygodniu, jeśli jest taka opcja, ale lżej, nawet na 15-20 minut.
Z drugiej strony, jeśli on teraz o tej porze roku się tak płoszy, to może to być związane z temperaturą, przesileniem jesiennym... nie wiem jak inne konie, ale moje to zawsze wtedy były nieco bardziej energiczne.
Sankaritarina, - mój też na jesień zawsze dostaje więcej sił do życia, ale jak koń jest przy tym "niedobry" to jednak konsekwentnie tłukłabym tą robotę 😉 właśnie w postaci może nie trudnych rzeczy, ale jak jedziemy koło to jedziemy koło i będziemy jechać koło aż będzie zrobione dobrze, bez wywijania głupich numerów.
Czyli to, że z roboty zwalnia tylko grzeczne wykonanie ćwiczenia, a wyskoki, podskoki i inne cuda nie powodują wzruszeń, tylko natychmiastowy powrót do roboty po zakończeniu ekscesów. Żadnego ojojania, żadnego strachu, żadnego odpuszczania jechanego ćwiczenia i klepania. Z drugiej strony też żadnego szaprania, nerwów itd. Zapominamy i jedziemy dalej.
Taki też "dyskomfort" i "więcej pracy" można osiągnąć prostymi rzeczami, jak częste przejścia kłus-stęp na 5 kroków-znowu kłus. Niby nic, a jednak coś więcej niż bieganie do przodu, angażuje mózg, angażuje ciało.
keirashara, no grunt to dopasować sytuację do konkretnego przypadku, moim zdaniem. Złoty był bardziej "ogólnie energiczny-brykający", ale bez wyłączenia mózgu, więc w sumie to się dało tak "normalnie" jazdę przeprowadzić.
Natomiast Rudy czasem dostaje amby😉
Chociaż Rudy akurat, w wieku lat 4, musiał chodzić dziennie-codziennie, bo jeden-dwa dni przerwy, powodowało "reset mózgu". Nie wiem jak to wyjaśnić, ale jeśli chciałam mieć jakąkolwiek przyjemność z tej jazdy, to musiałam wsiadać codziennie, nawet na 20 minut. Chodziło pewnie o zachowany bezpieczny i znany rytuał. Po jakoś miesiącu doszłam do momentu, że nawet nie musiałam się przeżegnać przed wsiadką😉
No właśnie pytanie tutaj - kombinuje bo nieco za dużo wymagasz i tak ucieka od roboty, czy może właśnie dostał siły, a robota zrobiła się prosta i za nudna? 😉 Przyjrzyj się temu jak koń reaguje na ćwiczenia, czy zaczyna w nich ciagnąć i ponosić, czy na odwrót, przestaje tak robić.
Dziękuję za podpowiedzi. Koń jest przebadany na wszystkie strony. No po prostu pochrzaniło mu głowę. Było wszystko dobrze aż nagle nie. Zaczął sie zapalać. Początek kłusa fajny, spokojny. Tylko że jak sie spłoszy to już zapierdziela, przebiera tymi girami. Co ciekawe, w lewo kłus jest znośny, ale nie galop. Tu sie napędza. W prawo- kłus gorszy, a galop idealny.
No nic. Będę jeździć dużo więcej przejść, na spokojnie bo szarpać sie nie ma co. On ma więcej siły niż moj nikły wzrost i waga. Myślałam, że już po tyłu miesiącach pod siodłem wszystko poszło bezproblemowo. No to mam lekcje.
Gallipoli, - a jak reagujesz na te spłoszki? Co się dokładnie dzieje?
Czasem zamiast zatrzymywać i zwalniać trzeba pogalopować dalej 😉 Na zasadzie chcesz zapierdalać - a proszę bardzo. Czasem znowu zatrzymać takim no, mocnym chamskim haltem, jak trzeba to na ścianie. Generalnie żeby mu się te spłoszki wypłoszki nie kojarzyły, że potem jest miło, bo jakieś zatrzymanie, uspokojenie, chwila stępa.
Ma być miło jak on jest miły - a jak Ci uprzykrza życie to mu odpłacaj tym samym 😉 Przejścia, wygięcia, zmiany kierunku, niech będzie czujny i czeka na Ciebie.
To jest serio częsty etap u koni, które już chwilę chodzą, zaczynają czuć się pewnie i kombinować.
Nikły wzrost i waga nie mają tu nic do rzeczy, serio 🙂 Nie panujesz nad 600kg ciała, tylko nad gramami mózgu.
Mój koń ma dużo większy respekt przed moją niską i drobną trenerką, niż przed z 20kg cięższą mną 🙃 ona ma świetny timing po prostu i od razu dała mu to odczuć.