stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Trawokulek 😁
Ten watek zabrnal w ciekawe rejony.

gllosia, jak swoje wiesz to spoko, nie bede ciagnac dyskusji bo zaden dowod cie nie przekona, niech cie te konie przytulaja 🙂 Antropomorfizacja to piekna rzecz. Pewnie te psy zdjecie tez sie przytulaja?

SzalonaBibi nagle nie ma problemu, Planta tez nie ma problemu, po co trenerzy i praca z koniem z ziemi i z siodla jak tyle problemow mozna rozwiazac samym pisaniem na r-v 😀

Kokonsus-z zainteresowaniem czytam, jak dorabiasz mi garb.
Zaczynajac niejako od tylu-w moim pisaniu byla wielomiesieczna przerwa. Wypadek zdarzyl sie dwa miesiace temu. To co pisalam bylo wiele,, wiele miesiecy temu, kiedy kon byl na ostrym kielznie. Moze wrocisz strone wczesniej i zobaczysz, jaka jest spokojna na bezwedzidlowce?


To co pisalas o niekontrolowanych galopach, caplowaniu, debowaniu etc i zalinkowane zdjecie z dluga czanka jest relacja z twoich jazd pod koniec marca 2018, bezposrednio przed wypadkiem, zreszta prosze uprzejmie klik . Ale ok, teraz mozesz pisac, ze kon chodzil w dwoch palcach na bezwedzidlowce. Co do dzieci - to co robisz jest po prostu skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne, nawet pomijajac samodzielne jazdy poczatkujacych z czanka w lapie, w trampkach, bez kasku etc to jak czlowiek widzi cos takiego zdjecie to mu sie niecenzuralne slowa cisna na usta, bo to jest kretynizm ciezkiego kalibru. A to tylko pierwszy przyklad z brzegu. I niestety wiem, ze nic cie nie przekona, ze to zwyczajne narazanie zycia tych dzieciakow :/  i bedziesz robic tak dalej, bo u nas w Teksasie.
🤔 🤔 🤔 🤔 🤔

obejrzałam ten filmik z inochodu 😲 😲 😲  ja pierdziu.... masakra jakaś, i po tych kamorach  😵 😵  Kokosnuss ma 10000% racji!!! Jeja biedny koń ,jego nogi,jego stawy,jego ścięgna,kopyta..w ogóle wszystko... 😕 😕
Ale to nie Planta...
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
22 maja 2018 10:00
kokosnuss Trafne wnioski.
Zawsze jak czytam takie dyskusje to się zastanawiam co ze mną nie tak.
Mam kucyka, mam świetną trenerkę, ale nadal mamy wiele problemów do przepracowania, mimo prawie codziennej ciężkiej pracy od dwóch lat.
A tutaj ludzie wypisują, że w kilka dni przepracowali problemy wielkie jak góra lodowa- brak akceptacji pomocy, sztywności, ponoszenie czy wspinanie się.
Jak to możliwe?

Sorry, że nie na temat, ale weszłam w linka kokosnuss i to zwróciło moją uwagę:

Musze uzywac specjalnej podkladki bo odkad Shy przytyla, siodlo jest nieco waskie w srodku. Podkladka podnosi siodlo i sprawia, ze siodlo nie cisnie

Serio, po włożeniu podkładki zbyt wąskie siodło przestanie cisnąć? Na chłopski rozum powinno cisnąć bardziej, bo przestrzeń została zmniejszona. Są podkladki, które w ten sposób działają? Jak wyglądają, bo nie potrafie sobie tego wyobrazić.
ludzie wypisują, że w kilka dni przepracowali problemy wielkie jak góra lodowa- brak akceptacji pomocy, sztywności, ponoszenie czy wspinanie się.
Jak to możliwe?


Założyli ostre kiełzno i nagle wszystkie problemy ZNIKNĘŁY 😎
Moon   #kulistyzajebisty
22 maja 2018 10:18
lusia722, o ty maluczka! A było założyć pelhamik albo jakiś inny ciekawy wynalazek i od razu by grało!  😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 maja 2018 10:26
lusia722, dobry łomot i ostre kielzno.
Nie, nie minęły, pracujemy. Ale wychodzę z założenia, że lepiej wykorzystać narzędzie (dźwignia), żeby użyć minimalnie pomocy a nie szarpać się z upartym mułem. Nawet jak będzie miała bardzo łagodne wędzidło w pysku to przy mocnym działaniu będzie ją bolało. I nie, nie zatrzymuję konia "na ryju", ale wędzidło jest jednym z elementów przekazywania poleceń.

Naszła mnie jeszcze refleksja, więc zapytam, szczególnie te osoby, które klną na ostre kiełzno a polecają lonżę na wypięciu. I żeby nie było, ja nie jestem przeciwna takiemu działaniu.
Jak przypięcie koniowi pyska, na sztywno, do pasa czy co tam ma na sobie, ma się do waszego płaczu nad użyciem siły, bo wędzidło jest "be"? Toż użytkując konia używamy metod siłowych, poskramiających zwierza. I czasem wystarczy kantar a czasem trzeba duuużo więcej. Jeśli to ma być takie miłe i przyjemne to nakłońcie konia, żeby szedł pod wami bez czegokolwiek na pysku... Bo inaczej to trąci hipokryzją.

Swoją drogą wśród osób, które są w sztuce jeździectwa naprawdę dobre, nie widzę, żeby konie miały własne zdanie... Nie zjeżdżają w pół przejazdu, bo koniś stwierdził, że mu już wystarczy... Raczej pojawiający się opór i bunt jest przez otoczenie/publiczność bardzo źle odbierany. Więc nie widzę tu miejsca na samodzielne myślenie i decydowanie przez konia.
Bibi a może kluczem do tematu jest coś zupełnie innego...u mnie ,np.: jak już trafiłam do osoby ,która mi doradziła co i jak i od której się najwięcej uczę tego co chce robić i opowiedziałam o swoich problemach o tym co było robione,jaka była odp. konia itd. padły 2 pytania: 1. jaki mój koń ma papier 2. jak je???  No i się okazało ,że kluczem do sukcesu nie jest kiełzno,dupogodziny na placu czy lonża..kluczem było jedzenie...po zastosowaniu się do rad w/w osoby (mimo ,że na tamtym etapie nie znała konia i nie widziała go ani razu) w przeciągu tygodnia wszystko uległo zmianie...( oczywiście jest to specjalistka endurance zajmująca się końmi arabskimi od lat oj wielu,wielu ,wielu...więc z jej wiedza i doświadczeniem mało kto w PL może dyskutować jeżeli ktokolwiek taki się w ogóle znajdzie  😉 ) aczkolwiek może warto poszukać pomocy u kogoś kto zajmuję sie typowo hucułami...nie wiem może w Gładyszowie ktoś jest i wystarczy maila napisać: coś podpowie...takie głośne ,luźne myśli... :kwiatek:

W każdym razie moim skromnym zdaniem: pranie się z koniem wiecznie absolutnie nie ma sensu... Kokosnuss w jednej z poprzednich wypowiedzi wspomniała: jest róznica między pullerem i potrzebą panowania nad tempem ( żeby ,np.: nie pourywać konia,a arab dzielny jest będzie leciał do końca) a wieczną walką o życie ... ja toczyłam taką walkę o życie długo,długo i wiem ,że to nie jest fajne,robi mnóstwo łeż ,frustracji,rezygnacji i wiele,wiele innych...Kluczem jest znalezienie odpowiedniej osoby która ma na tyle specjalistyczną wiedze ,że pomoże...
Ten koń je trawę i witaminy. No i słomę w nocy z minimalną domieszką siana. Nic się zmienić nie da... A Gładyszów znam, wiem co poradzą... za mały wpi***, także ten. Ich jeźdźcy są niesamowicie skuteczni, ale technikę i dosiad mają żałosne. Zresztą wiele osób na ścieżkach wygląda na koniach... oryginalnie  😁
Ostatnio nie bywałam, wiem, że trochę się zmienia, inni ludzie wystawiają, inni startują... Bywa lepiej.
Mam po sąsiedzku, to co pisałam, ludzi, którzy hodują i sukcesy miewali, teraz już nie jeżdżą... I jestem pewna, że polecą takie rozwiązanie. Nieraz stosowaliśmy. Czasem dojście do porozumienia to orka na ugorze. Dopiero jak coś 'kliknie" robi się fajnie...
Pojedyncze egzemplarze miałam takie, że same się pchały do roboty... Jednego młodego (4 lata) ogierka podjeździłam na kantarze i dobry rok chodził tylko na bezwędzidłówce łagodnej.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 maja 2018 11:21
SzalonaBibi, a skąd przeświadczenie, ze na lonży zapina sie konia na sztywno? Lonża jest jak jazda, trzeba do konia dobrać odpowiednie środki. Dla jednego trójkąty, dla drugiego pessoa, dla trzeciego owijka za zadem, dla czwartego czambon...

I tak, ja jestem za tym, ze czasem trzeba zadziałać ostrzej, czasem trzeba na konia krzyknąć o czasem trzeba strzelić batem. Ale to incydenty, a nie sposób na jazdę. Skoro musisz konia szarpać i ciagnąć, bo nie reaguje, bo jest uwalony, to nie czas na zmianę wędzidła, a czas na prace od podstaw. Co zrobisz jak się stępi na pelhamu i bedziesz potrzebowała czegoś mocniejszego, zeby zatrzymać konia? Gdzie powiesz „ stop”?
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
22 maja 2018 11:26
tuch, strzyga, moon U nas niestety mocne kiełzno się nie sprawdziło.
Miałam ogromny problem z kucykiem, który miał dni, że tylko szukał pretekstu żeby zagryźć wędzidło i ponieść.
Kiedy już wpadał w taki stan, to nic nie było go w stanie od tego zamiaru odwieść.
Do tego jak już w takim amoku to kontroli absolutnie zero, potrafił biegać tak długo aż mu krew szła z nosa.
Był zagrożeniem dla siebie, dla mnie i dla otoczenia, bo taranował i biegł na oślep, a ja mogłam tylko czekać aż zechce się zatrzymać.
Przy tak krępej szyi nie mogłam go nawet woltę wziąć, bo drętwiał jak kłoda i nawet jak już go złapałam za samo kółko od wędzidła to nie byłam w stanie wygiąć łba.
O rady pytałam wszystkich, każdy kto widział mojego kucyka myślał, że przesadzam. Bo normalnie to był tuptuś do pchania i jedyne co go obchodziło to jedzenie.
I 90% czasu tak było, ale bywało, że nie i wtedy robiło się fatalnie.
Wtedy właśnie polecono mi, abym dla jego i własnego bezpieczeństwa założyła mu pelham i czarną wodzę. I było średnio, ale bezpieczniej.
Do czasu, kiedy znowu poniósł i miałam wrażenie, że nacisk kiełzna bardziej go zachęca do tej ucieczki.
Cieszę się, że ten etap mamy już za sobą. Nie było łatwo, bo kucyk to naprawdę trudny egzemplarz pod każdym kątem, ale czytając o tych "szybkich" progresach, wiem że to takie zamiatanie pod dywan, jak z tym moim pelhamem. Działał do póki koń bał się na nim oprzeć, później okazało się, że kiełzno to tylko kosmetyka, bo kiedy ponosił nie miało znaczenia co ma za kiełzno, nawet łańcuch od piły motorowej przyniósłby ten sam efekt (poza obrażeniami).
I taki słodki kucyk z pelhamikiem, ależ proszę

Ja tak z innej beczki, z hucułami doświadczenia mam mało, jeździłam czy zajeżdżałam pojedyncze osobniki i to ostatniego ponad 10 lat temu. Zawsze miałam przeświadczenie, że to owszem lekko "nieokrzesane i mało subtelne" na początku pracy zwierzaki, ale wszystkie były wręcz prostacko łatwe w pracy. Czy coś się zmieniło przez te lata? No i ktoś napisał o trenerach co to z hucułami nie pracują. Dlaczego? Możliwe, że miałam do czynienia z wybitnie spolegliwymi okazami.
lusia722 To była ironia. Przecież my tak nie na poważnie.
SzalonaBibi, a skąd przeświadczenie, ze na lonży zapina sie konia na sztywno? Lonża jest jak jazda, trzeba do konia dobrać odpowiednie środki. Dla jednego trójkąty, dla drugiego pessoa, dla trzeciego owijka za zadem, dla czwartego czambon...


Czysta fizyka. Tak, różne są wypięcia, ale większość to przypięcie koniowi łba... I ma to za zadanie zmusić (tak, fizycznie zmusić) konia to przybrania konkretnej postawy i zaangażowania konkretnych mięśni. Ale cały czas jest to połączenie fizycznie głowy z kłodą. Czyż nie?

U mnie pelham ma być środkiem (stosowanym czasowo) nie celem.
Konia nie ponosi w amoku tylko luźnym, dorożkarskim kłusem wraca do domu. Ona cały czas ma kontrolę nad swoimi emocjami, to nie jest koń w panice i amoku. Słabszy jeździec nie ma wtedy kontroli. Ja po chwili ogarniam (nie szarpiąc), ale nie o to chodzi. Ona ma tego docelowo nie próbować. Nie wiem, może się nie uda, może jest tak cwana, że do końca swojego żywota będzie testować jeźdźca. Z koleżanką z pastwiska regularnie dochodzi do spięć a wydawałoby się, że przy tym samym składzie relacje powinny być trwalsze.

[quote author=zielona_stajnia link=topic=7002.msg2785189#msg2785189 date=1526985122]
Ja tak z innej beczki, z hucułami doświadczenia mam mało, jeździłam czy zajeżdżałam pojedyncze osobniki i to ostatniego ponad 10 lat temu. Zawsze miałam przeświadczenie, że to owszem lekko "nieokrzesane i mało subtelne" na początku pracy zwierzaki, ale wszystkie były wręcz prostacko łatwe w pracy. Czy coś się zmieniło przez te lata? No i ktoś napisał o trenerach co to z hucułami nie pracują. Dlaczego? Możliwe, że miałam do czynienia z wybitnie spolegliwymi okazami.
[/quote]

Jak ktoś się z nimi dogada to są super. Dlatego mam tę rasę, nie z przypadku. Wymagają niesamowitej cierpliwości, konsekwencji i lubią wiedzieć po co coś robią.
A swoją drogą kiepskich się porobiło... Jak to z dotacjami bywa, krycie za stodołą, przypadkowe bez refleksji i planu hodowlanego.
SzalonaBibi Łącząc wszystkie Twoje posty w całość, mi tutaj coś mocno nie gra.

Ja bym sprawdziła tego konia pod każdym możliwym względem zdrowotnym (w szerz i na ukos).
Mimo że powierzchownie nic może na to nie wskazywać. Zrób próby zginania (nagraj je), wezwij fizjoterapeutę (a jeśli twierdzisz, że nie masz takich możliwości to sama się przeszkól w tym zakresie), jeśli to możliwe wykonaj podstawowe zdjęcia RTG nóg i kręgosłupa (jest to koszt ale  jednorazowy i będziesz mieć klarowny wynik), skonsultuj kopyta (choćby w naszym wątku o kopytach), sprawdź porządnie stan uzębienia, spróbuj pojeździć w innym siodle i w innym wędzidle.

Hucuły to dobre konie. Ale jak araby...nie dla idiotów. Nie trać nadziei. Zacznij wykluczać możliwości problemów zdrowotnych. Poważnie. Nawet jeśli wydaje Ci się to głupie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 maja 2018 12:05
SzalonaBibi, nie, przypięcie na sztywno oznacza, ze kon nie moze ruszyć głowa i musi ją mieć w jednym ustawieniu. Jak juz napisałam, to moze tez byc owijka na zad o brzuch, dwa uwiazy i wiele innych patentów. Tylko trzeba wiedzieć po co akurat ten i do czego sie dąży.

SzalonaBibi, ma docelowo nie próbować, jak docelowo zagryzie zeby ma pelhamue i tez bedzie miała go gdzies? To co wtedy, drut?
Strzyga
Uwazasz ze warto brać udział w tej dyskusji? Ja sobie juz wczoraj zrobilam popcorn 😉
Moon   #kulistyzajebisty
22 maja 2018 12:42
KaNie, chcesz karmelowego ode mnie? 🤣  Od początku czytam i niezmiennie mam wielki podziw, że chce się Wam w ogóle cokolwiek tłumaczyć i pisać  😜
Moon
Chce!
Mnie ten temat bulwersuje akurat, ale szkoda mi energii na pisanie w eter.
Cóż, mówiłam, że ta dyskusja prowadzi donikąd... I nikt (oprócz Strzygi, która zanegowała) nie chce się wypowiedzieć dlaczego wypięcie na lonży jest dobre a zbyt ostre (w/g re-volty) kiełzno na jazdę super  👀
I bardzo dziękuję za rzeczowe parady poza forum... Widać nie warto się narażać na hejt osób z krainy tęczowych jednorożców proszących konia o każdy kroczek i uznających, że ma on prawo mieć własne zdanie... Jakoś do tej krainy nie trafiam, nie widzę tych koni pląsających z własnej woli bez użycia siły i narzędzi przymusu (bo tym właśnie jest ograniczenie koniowi głowy czymkolwiek, nawet jeśli jest to tylko kantar).
Czasem zastanawiam się w ogóle nad zasadnością istnienia tego wątku.
Ktoś zgłasza problem, opisuje ten problem na ile go widzi i rozumie (a przecież problem wystąpił w następstwie tego, czego użytkownik nie zauważył i nie zrozumiał), pod naporem postów odsyłających do doświadczonej pomocy z zewnątrz użytkownik problem relatywizuje, okazuje się, że problem to tak naprawdę nie problem, jeździec ujdzie, siodło ujdzie, koń chyba zdrowy, trener daleko, jakoś to będzie.
Zaczyna się bitwa na retorykę zamiast na argumenty.
Po co ten wątek w ogóle istnieje, skoro jedyną słuszną wersją rozwiązywania takich problemów jest trener, wet i fizjo...

SzalonaBibi a propos lonżowania na patentach to powiem Ci szczerze, że chyba jedyny patent, który jest w stanie zapiąć koniowi łeb na sztywno, to zwykłe wypinacze, a i te trzeba zapiąć bardzo krótko, żeby rzeczywiście koniowi zostało jedyne słuszne ustawienie... (które z punktu widzenia końskiej biomechaniki słuszne nie jest i nigdy nie będzie)
Poza tym ustawienie to nie tylko szyja - to, co się dzieje z przodu, wynika przecież bezpośrednio z tego, co się dzieje z tyłu. Quanta kiedyś napisała super artykuł na swoim blogu wyjaśniający, czym powinien być kontakt, i przywołała porównanie go do poręczy w autobusie - że jest to pewien punkt odniesienia dla równowagi całego ciała. Nie trzeba poręczy kurczowo trzymać, by się nie przewrócić, ale bez niej byłoby bardzo ciężko. Wypięcie ma być dla konia trochę jak ta poręcz w autobusie. Ręka jeźdźca tak samo. A co wypiąć i jak, to po to jest lonżujący, żeby to wszystko kontrolować.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 maja 2018 13:07
SzalonaBibi,  jesteś najmądrzejsza na świecie. Jeździsz najlepiej na świecie. Kon na pelhamu zrobi sie mięciutki na pysku jak bułka maślana. A nie rozumiesz różnicy miedzy wypięciem na lonży, które moze mieć setki zastosowań i inwazyjności. Chyba, ze Ty sie tylko na lonży szarpiesz i wypijasz na sztywno. To sorasy.
SzalonaBibi, ty masz jakies mega skrzywione podejscie do jezdziectwa, do samych podstawowych motywacji konia zeby wspolpracowac czlowiekiem. I probujesz dzialac metoda pruska (a wspolczesnie to chyba amerykanska...) gdzie jedyna motywacja do posluszenstwa ma byc kara za nieposluszenstwo. Byloby to moze mniej bezsensowne (acz dalej srednio humanitarne) podejscie, gdybysmy byli nieomylni i perfekcyjni w dawaniu konsekwentnych, czytelnych sygnalow, niestety rzeczywistosc tak nie dziala. Polecam przeczytac ten dlugi post quanty jeszcze raz (i ze zrozumieniem), tam jest sporo rzeczy odnosnie nieposluszenstw fajnie i przystepnie wytlumaczone 🙂

To jest cos, co probowalam przekazac za pomoca mojego przykladu z koniem odmawiajacym galopu: ze objawowe karanie za bunt to droga donikad. Ze trzeba poszukac skad ten bunt sie bierze i przepracowac zaczynajac od wlasnego uzycia pomocy - czy sa dla konia czytelne, czy sa konsekwentne, czy reagowanie na nie nagradzane jest komfortem/zdjeciem presji? Czy wrecz przeciwnie, nieswiadomie uczymy ze x procent naszych pomocy kon ma ignorowac dla wlasnego komfortu? Czy mozesz z reka na sercu powiedziec, ze masz tego konia zamknietego w pomocach, nagradzasz go swoja jazda za posluszenstwo i stawiasz mu wymagania, na ktore psychicznie i fizycznie jest gotowy?

Praca z koniem bez zadnego pozytywnego wzmocnienia jest o tyle ryzykowna, ze kon to duze, silne zwierze i czysto silowe zmuszenie go do wspolpracy to niebezpieczna zabawa. O czym swiadczy przyklad Planty i serio, szkoda zycia i zdrowia!
Po co ten wątek w ogóle istnieje, skoro jedyną słuszną wersją rozwiązywania takich problemów jest trener, fizjo i wet...


No chyba nie chcesz przez to powiedzieć, że re-volta powinna rozwiązywać problemy on-line kilkoma postami?
Cały czas z koniem pracuję, wiem, że jest to niekończąca się historia. Nagradzam, ale to nie jest już świeżutki podjezdek, którego trzeba chwalić, bo zrobił kroczek w dobrą stronę. Może chwalę za mało, trochę mi ta rozmowa moje podejście uświadamia. Tak mam. Nie za bardzo umiem się bawić, no nie mieści się to moim pojmowaniu świata. Tak jak nie potrafię pojąć, że można CHCIEĆ iść do roboty. Wiele rzeczy robi się, bo tak trzeba. Jest mnóstwo fajnych, ale obok więcej tego co trzeba. I już. I tak wymagam od konia.
Nie złoszczę się na opór przy nowych rzeczach, cierpliwie tłumaczę. No, ale jak jadę w teren na luzie i bez spiny to oczekuję utrzymania tempa i kierunku... A nie decyzji, że już dość i wracamy do domu i nara... I taki bunt ukrócę. Tak samo jak strzelanie z zadu i barany - od tego jest padok, nie pozwalam nawet na lonży. Żeby mi potem pod jakimś początkującym koń nie postanowił się wybrykać.
Wet pewnie podjedzie i przy okazji spojrzy, bo drugą muszę pokazać. Kowal jest zalecony przez weta, "na receptę".
Swoją drogą konie między sobą też się grzecznie nie proszą o odsunięcie. Tylko się piorą aż kudły lecą. Bibi przypłaciła takie dyskusje pęknięciem kości. Ja nie mam tyle siły więc muszę posiłkować się narzędziami.
tuch oczywiście, że nie. Właśnie w tym rzecz - wszyscy chcący pomóc odsyłają do specjalistów i to jest chyba jedyna dobra rada, jaką można w takiej sytuacji dać.

Nie za bardzo umiem się bawić, no nie mieści się to moim pojmowaniu świata. Tak jak nie potrafię pojąć, że można CHCIEĆ iść do roboty. Wiele rzeczy robi się, bo tak trzeba. Jest mnóstwo fajnych, ale obok więcej tego co trzeba. I już. I tak wymagam od konia.
To chyba jedna z najsmutniejszych rzeczy, jakie ostatnio przeczytałam. I bardzo wiele wyjaśnia. 
Nooo...myslalam ze oberwe wiecej i przygotowalam sobie paczke suszonych owocow zamiast popkornu, a tu takie cos? Rozczarowana jestem.
No dawajcie, dawajcie, jak to zle jezdze choc zadna z was nie widziala mnie w siodle. Ciekawa jestem co dalej przeczytam!

Paczka lezy ledwie ruszona.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się