Co straszy nasze konie: jak wielkie oczy ma strach? Dlaczego konie się boją?

Sio   nowe wcielenie marchewki
03 października 2011 09:31
Koń znajomego kiedyś panicznie wystraszył się zielonej butelki od Cif-a. W życiu nie wydziałam tak wystraszonego konia. Trząsł się i nie dawał do siebie podejść, a butelka była w rękach innej osoby-ze dwa-trzy metry od niego (i była STRASZNA)
Zainspirowała mnie Tania. Może podyskutujemy o tym dlaczego konie się boją i, co ważniejsze, jak się tego pozbyć.

W wątku o strachu wymieniany jest na przykład strach przed własnym cieniem. Spowodowane jest to tym, że konie nie mają możliwości widzenia 'głębi' obrazu i widząc cień myślą, że pojawiła się przed nimi wielka dziura. Jak się tego pozbyć? To chyba naturalnie przychodzi dzięki jazdom: wielokrotnie mamy okazję wjeżdżać w różne cienie: nasz własny, drzew itd. Gdyby wszystkie strachy dało się tak wyeliminować...

Albo przykład strachu przed białym motylem. Dla nas to śmieszne bo motyl jest malutki. Konie widzą przedmioty większe niż są w rzeczywistości (ma to także chyba jakiś związek z odległością od danego przedmiotu, o ile pamiętam). Z resztą przyjmując, że konie nie widzą barw, lub widzą tylko niektóre, to biały jest dla konia kolorem bardzo kontrastowym, czyt. strasznym.

Może wypowiedzą się na ten temat weci, lub osoby z dużą wiedzą na ten temat? Zależności między tym jak zbudowane jest końskie oko lub jak koń reaguje w naturze, a czego się boi pomoże nam lepiej zrozumieć strach naszego wierzchowca. A zrozumienie prowadzi do harmonii 🙂


To ja podam jeden przyklad (bo moze byc ich mnostwo)
Czasami konie "plosza" sie, bo po prostu testuja jezdzca, na co moga sobie z nim pozwolic. Jezeli kon jest jezdzony na ujezdzalni nieprawidlowo, wymusza na jezdzcu wiele rzeczy, to jest wielce prawdopodobne, ze w terenie sie bedzie ploszyl, albo ponosil do stajni.
Koń jest zwierzęciem uciekajacym - jego życiem kieruje insynkt. Wdrukowany od pokoleń strach pozwalał uciekać przed śmiertelnym niebezpieczeństwem i tylko najszybciej reagujące osobniki przeżywały... Stąd właśnie bierze się strach bez względu na sposób widzenia - wszystkie zwierzęta uciekajace mają jeden cel - znaleźć się jak najdalej od drapieżnika i lepiej siępomylić i uciec przed czymś zwyczajnym, niż się pomylić i nie uciec przed drapieżcą...

Edit: a to o czym napisała ikarina to cwaniactwo najczęściej szkółkowych rekreantów, nie płoszenie...
dlatego napisalam "ploszenie" w cudzyslowiu 😉
Gaga_ Tak, ważne by o tym pamiętać. Ale warto też zwrócić uwagę, że przewodnikiem stada jest zawsze najbardziej doświadczony koń. Który wie w jakim przypadku warto uciekać, a w jakim nie. Zbędna strata energii też może zabić jeśli później pojawi się prawdziwe zagrożenie (drapieżnik). Więc konia też należy, i co ważniejsze, da się (!) nauczyć, że z Nami nic mu nie grozi.
Pyza   Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd. - Seneka
03 października 2011 09:44
To ja podam jeden przyklad (bo moze byc ich mnostwo)
Czasami konie "plosza" sie, bo po prostu testuja jezdzca, na co moga sobie z nim pozwolic. Jezeli kon jest jezdzony na ujezdzalni nieprawidlowo, wymusza na jezdzcu wiele rzeczy, to jest wielce prawdopodobne, ze w terenie sie bedzie ploszyl, albo ponosil do stajni.


Zgadzam sie. Moj kon tez mnie tak testowal na poczatku. Teraz moge powiedziec, ze jak sie ploszy to " naprawde sie czegos boi". Zazwyczaj jest to cos co nagle sie poruszy (co musze przyznac, ze czasem tez sie wystrasze) lub cos kompletnie nowego, nieznanego. Czasem tez bardzo przyglada sie gdy konie chodza na padoku i nie do konca je widzie ( bo trybuny je zaslaniaja).
Może jednak scalić z tamtym wątkiem?
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,69113.0.html
Jak tam chcecie.
Mnie interesuje to bardzo.
To postrzeganie świata przez konie inaczej niż sobie wyobrażamy.
Troszkę rozumię, ale 99% nie. Też zauważyłam lęk przed niebieskimi kwiatkami.
Ale czy na pewno idzie o kolor?
I ten zbiór zachowań, jakie nazywamy udawaniem/cwaniakowaniem .
Mam mieszane uczucia. Może to tylko nasza interpretacja?
[quote author=_Gaga link=topic=69118.msg1147343#msg1147343 date=1317631130]
Koń jest zwierzęciem uciekajacym - jego życiem kieruje insynkt.
[/quote]
dokladnie. tylko my o tym zapominamy. ja sie na tym zlapalam (na zaponinaniu o tym 😉 ) kiedy rozmawialam z naszym doktorem. opowiadalam o kucyku, ktory tymczasowo u mnie stal. "on jest taki, ze najpierw kopnie, a potem pomysli" a doktor "no i ma racje, te co najpierw myslaly juz zostaly zjedzone" to taka prosta prawda. nieplochy kon, to jednak kon z czesciowo wylaczonym instynktem?
Właśnie pojawia się zaraz pytanie:
-Dlaczego konie się nie boją?
Czy ufają człowiekowi, czy są mało spostrzegawcze , czy są takie dzielne i pewne siebie?
Pewnie z tym jest różnie.
No i wiatr. Dlaczego tak niepokoi?
Niesie nowe zapachy? Dźwięki?
Szelest wywołany wiatrem utrudnia koniom czuwanie?
katija całkiem niepłochliwe konie owszem. Takich koni teraz potrzebujemy. Ale jak już wspominałam w naturze osobniki, które się wszystkiego boją (często niepotrzebnie) też są eliminowane. Jak zawsze umiar jest najlepszy 😉

Wątek scalić można zastanawiałam się nad tym, ale mimo wszystko wydaje mi się, że koncepcje wątków są nieco inne i szkoda by te informacje się mieszały. Ale niech modzi zdecydują🙂

EDIT:

Jeśli chodzi o wiatr, to chyba wszystkie te powody razem.
katija napisała "nieplochy kon, to jednak kon z czesciowo wylaczonym instynktem?"

Tak nie do końca chyba 🙂 pamiętać nalezy jeszcze, że koń to zwierze stadne i wiele schematów przebiega tu w grupie. Jesli koń się zaniepokoi to patrzy, co robi alfa. Jak alfa nie ucieka, to znaczy, że bać się nie ma czego. I to daje nam oręż do ręki, bo "wystarczy" stać się alfa, by koń bezgranicznie nam ufając poszedł i w ogień bez strachu 🙂
Niech będzie osobno, bo tam była głównie wyliczanka.
Mam okazję co roku obserwować kolejne pokolenia źrebiąt.
I widzę, że nastawienie do świata bierze się też z cech osobniczych.
Maluchy są traktowane identycznie a od początku są takie odważne i samodzielne
i te płochliwe. Na ile to "geny" na ile wpływ spokojnej mamy?
Dlaczego kon sie nie boi? Moze to po prostu zwykle udomowienie? Tak samo, jak psy nie sa tak agresywne wobec ludzi, jak ich przodkowie, albo koty zamiast nas drapac, tula sie i domagaja glaskania. A moze po prostu uznaja nas jako przewodnika stada i "skoro on sie nie boi to ja tez nie". A moze po prostu przyzwyczajenie - na codzien cos im halasuje, widza jakies "straszydla" typu auta, kosiarki itp., nauczyly sie, ze "to cos" ich nie zje, wiec sie juz tak nie plosza na ich widok.
Cejloniara, moj kon to alfa. niestety nadal bywa, ze chce byc ode mnie madrzejszy i decydowac. on nie boi sie prawie niczego. nawet jesli sie boi, to chce byc wazny- nie ucieka, raczej ofuczy obejdzie lukiem, ale pojdzie. nie ucieka. ma cos wylaczone? czy z racji dominujacego charakteru i poznej kastracji, jest "ogierem", musi byc odwazny?
klacz, o ktorej pisalam w tamtym watku- bojaca sie przemalowanej sciany lub zawieszonej lizawki. jak przyjechala i dolaczyla do stada caly czas proponowala ucieczke. zblazowane miny i brak reakcji pozostalych dwoch koni powodowal, ze zostawala. ale trwalo to ze dwa tygodnie. przejechal samochod, przelecial ptaszek- siwa sie podrywala uskakiwala i czekala na reakcje reszty. ale reszta nawet uchem nie ruszala. siwa w koncu przestala. inne konie ja nauczyly.
Mnie ciekawi wpływ człowieka na powstawanie tych lęków a bardziej na ich znikanie.
Tania mi ufa tak..... no nie do końca. Za to za Treserem wejdzie w ogień. I ja wciąż zabiegam, ćwiczę,
gadam, marchewkuję . A on poprostu sobie jest. Ma to coś. Jakiś spokój, autorytet, nie wiem sama.
W terenie już oddalamy się od niego, czekamy aż dojedzie bez problemu. A na początku bywało niemiło.
Jednak kiedy jedziemy jako pierwsze Tania od razu rośnie , wystawia uszy , patrzy wszędzie.
Jakby przejmowała odpowiedzialność za nasz "oddział". I to ją z jednej strony napawa dumą a z drugiej męczy i frustruje.
Wyraźnie woli, jak dowódcą jest Treser.
Ja myślę, że konie potrafią wyczuć każdy fałsz. Im bardziej człowiek jest doświadczony tym, naturalnie, staje się coraz spokojniejszy przy koniach (nie będę mówić o sadystach, którzy po prostu lubią gdy koń się boi). Gdy próbujemy się nie bać to dla konia za mało. Myślę, że czują najmniejsze spięcie w naszym ciele. Widzą. Im lepiej konie znamy tym bardziej jesteśmy przy nich prawdziwi - bardziej na ufają.
olaela   Klub Różowego Jednorożca
03 października 2011 10:27
Ja mam konia niepłochliwego
Reaguje tylko na dość mocne bodźce płoszące w dość umiarkowany sposób
Wypłosz w jego przypadku objawia się tupnięciem [np. pies w pełnym pędzie wypadł mu znikąd pod nogi] lub fuczeniem [masa kolorowych baloników na środku łąki, tam gdzie powinny być tylko drzewka]
Nie odmawia ruchu na przód, nie ucieka.
Może to kwestia konstrukcji systemu nerwowego, zamiast: bodziec = reakcja mamy: bodziec = myślenie (?) = reakcja ?
Podobnie wygląda sprawa w przypadku psów, z tym, że zamiast ucieczki jak u roślinożerców mamy "typologię" ataku. Rottweiler jest bardzo reaktywny, ale szybko wygasza reakcję, Bernardyn jest słabo reaktywny, ale wolniej wygasza.

Wracając do konia - ciekawostka jest taka, że kiedy idziemy w ręku w terenie, i ja stracę równowagę - np poślizgnę się na błocie, albo gwałtownie zjadę z mokrego patyka, on odbiera to jako alarmowe tupnięcie, i również tupie. Tłumaczę to tym, że jest to koń jednooki, więc bardziej się "przejmuje" wspomaganiem zmysłów przez człowieka. Bo na jakieś super zaufanie to chyba jeszcze u nas za wcześnie.
Z pewnością cechy osobnicze są bardzo istotne, takie wrodzone warunki psychiczne. Skulicz przecież o tym pisze w psychologii treningu (coś o szybkości przebiegania procesów myślowych). U nas też pojawiły się w tym samym mniej więcej czasie dwa źrebaki, tak samo traktowane a jednak jeden bardzo elektryczny a drugi "podrap mnie pod pępkiem". Jednak inaczej troche później były traktowane, płochliwemy dawało się zdecydowanie więcej czasu na wiele rzeczy a teraz są w zachowaniu bardzo podobne, nie wiem, czy płochliwy nie jest teraz wręcz odważniejszy od Avatara. Mają po 2,5 roku już eh 🙂

A mnie jeszcze jedno dziwi: płoszenie się na furczącą "białą reklamówkę" w rowie, a całkowity spokój na drodze, gdy mija nas jadący tir. Coś takiego zauważyłam  u swojej klaczy.
Napręża swoje ciało, jest czujna i patrzy spode łba, gdy przejeżdżamy obok powalonej białej brzozy, a traktuje całkowicie naturalnie mijające nas samochody, rowery lub motocykle.

Myślę że ta różnica wynika z ewolucji. Tysiące lat wstecz nie było obok koni samochodów, tirów, rowerów, całego tego ruchu ulicznego. Konie "nie wdrukowały sobie" strachu przed wynalazkami mechanicznymi, dlatego chyba (według mnie) łatwiej odczulić (przyzwyczaić) nawet z natury płochliwe konie do ruchu ulicznego niż przekonać ich, że jaskrawe, kontrastujące lub zupełnie nowe przedmioty w ich otoczeniu ich nie zjedzą. Takie mam przemyślenia ....
Może to kwestia konstrukcji systemu nerwowego, zamiast: bodziec = reakcja mamy: bodziec = myślenie (?) = reakcja ?

wlasnie- to jest  "wylaczenie" instynktu. tego, ktory myslal, zjedli zanim wymyslil. powinien reagowac od razu. czy to czlowiek wyhodowal konie niebojace? selekcjonujac material hodowlany. czy "dzikie" konie moga sobie pozwolic na druga wersje? czy ta cecha zanikla sama, ewolucyjnie poniekad?

edit: moim zdaniem, to ze kon nie boi sie traktora, tira itp wynika z tego, ze widzi go z daleka, z daleka slyszy halas. miniecie sie z tym co juz z daleka halasowalo i wygladalo nie jest straszne. straszne sa rzeczy nagle.
olaela   Klub Różowego Jednorożca
03 października 2011 10:43
A to nie jest tak, że kategoria "kolorowe, kontrastujące, szeleszczące" to kategoria tylko dla nas?

Ruch uliczny jest przewidywalny i stały [znam konie, które stawały w rogu ogrodzenia, żeby być bliżej pędzących tirów w lato, bo podmuch powietrza dobrze usuwał robactwo 🙂 - względy bezpieczeństwa pozostawiam bez komentarza] i łatwiej go skategoryzować koniom, niż  "kolorowe, kontrastujące, szeleszczące" - bo przecież reklamówka to inny potwór niż balonik czy karteczka.

Znów uparcie będę wracać do psów, bo mam z nimi b. dużo do czynienia. Moje psy mają kategorię "ulica = można przekroczyć tylko za pozwoleniem" i stosują ją do wszelkich rodzajów powierzchni po których przemieszczają się samochody, ale kategoria bardzo ładnie rozmazuje im się zimą = ulica przykryta śniegiem to już nie koniecznie ulica 🙂
Konie widzą przedmioty większe niż są w rzeczywistości
Czyli jak widzą np.przeszkody, które skaczą - jako większe/wyższe?

Na szczęście mój własny koń jest bomboodporny 🙂
Ja mam strasznego wypłosza.Trochę uspokoił się po 10. urodzinach ale tylko trochę.
Jest przewodnikiem w swoim stadzie.

Gdy jadę na nim (w terenie,nie ma znaczenia czy sam czy z innymi końmi) zawsze jestem ostrożna.10 x potrafi przejść koło pnia a kolejnym razem się przestraszy.I albo zwrot i ucieczka w tył albo typowy dla arabów "pajączek" ( to mały koń po oo)
Jednak za mną pójdzie w ogień.I niczego się nie boi (płynęliśmy promem ,przechodząc przez mostek,zawaliło się pod nim kilka desek-na szczęście bez obrażeń i co,zawróciłam i postanowiłam tylko na próbę udać,ze wracamy przez ten most-poszedł bez żadnych oporów). A pod siodłem kępa kwiatów,wydeptane miejsce na ścieżce bez trawy ,właśnie swój cień ,znak drogowy itp to olbrzymie strachy.Ale np pociąg,samochody i różne wielkie maszyny rolnicze nie robią na nim wrażenia.
olaela   Klub Różowego Jednorożca
03 października 2011 10:51

wlasnie- to jest  "wylaczenie" instynktu. tego, ktory myslal, zjedli zanim wymyslil. powinien reagowac od razu. czy to czlowiek wyhodowal konie niebojace? selekcjonujac material hodowlany. czy "dzikie" konie moga sobie pozwolic na druga wersje? czy ta cecha zanikla sama, ewolucyjnie poniekad?


Wydaje mi się, że racja. Ale czy nie jest też tak, że płochliwość da się wyłączyć w jakimś stopniu poziomo, przez naukę? Naturalsi chyba przodują w tym odczulaniu, czyli "tworzeniu koniom kategorii"  😉
Mój Młody ze względu an to, ze jest bardzo dziwnym koniem(bo ja normalnych zwierzaków nie mogę mieć) boi się wszystkiego, czego inne nie i odwrotnie, ale ogólnie w porównianiu z innymi to oaza spokoju 🙂
Najgorszy póki co na jeździe jest dla niego człowiek, który idzie. Następnie boi się go gdy dana osoba zmienia pozycję, np. oprze się o ogrodzenie, usiądzie, wstanie. Przy każdym kółku jest odskok w bok 🙂
No i rowy. W terenie wszystkie konie mogą go przejść a młody nie chce podejść nawet. Wtedy muszę schodzić z siodła, brać trawkę i trzymać jak marchewkę przed osłem :P Wtedy idzie. Dopiero to działa, bo za jedzenie zrobi wszystko. 🙂
damarinaw pierwszym poście pisałam o strachu przed bielą. Moim zdaniem chyba wybiegłaś za daleko z interpretacją. Siatek też kiedyś nie było. Swoją drogą na siatkę konie bardzo przyjemnie się odczula, próbowałaś?

katija tylko czy to jest wyłączenie instynktu, czy po prostu doświadczenie? Skoro koń jest z nami x lat i zawsze mógł nam zaufać to dlaczego ma się nie uczyć, że jesteśmy godnymi 'alfa'?

Myślę, że system nerwowy koni niewiele się zmienił (wręcz pod wpływem hodowli część koni stała się bardziej płochliwa). Zmieniło się natomiast diametralnie ich życie. Teraz koniom nie grozi żaden drapieżnik, generalnie niewiele im grozi. Więc z biegiem czasu stają się coraz bardziej inteligentne, spokojne i niepłoche.

Konie żyjące w naturze były chyba (z genetycznego punktu widzenia) mniej płochliwe, prawda? To człowiek chciał konie szybsze, wytrzymalsze... Dzięki temu koń może sobie pozwolić na częstsze ucieczki. Jak uważacie?

Wiwiana Jak znajdę książkę, w której o tym czytałam to opiszę to szczegółowiej, miałam nadzieję, że ktoś tutaj się za to zabierze. Jak mówiłam, ma to związek z odległością, ale nie chcę napisać bzdur, więc na razie na tym poprzestanę. 😉


Zastanawiam się czy w temacie "płochliwości" koni są zauważalne różnice między płciami?
Czy spotyka się również wśród ogierów wypłosze ?
olaela   Klub Różowego Jednorożca
03 października 2011 11:00


Zastanawiam się czy w temacie "płochliwości" koni są zauważalne różnice między płciami?
Czy spotyka się również wśród ogierów wypłosze ?


O właśnie chciałam zapytać o to samo!
W końcu ogier to historyczna końska "płeć bojowa"
[quote="bemyself"]nie do konca rozumiem taka reakcję szczerze mówiąc😉[/quote]
Konie są z natury klaustrofobikami. Bukmana jest ciasna, zabiera możliwość najważniejsze obrony = ucieczki, poza tym, bukmaną telepie, koń się raczej niepewnie czuje na własnych nogach. Mój jeździł kilka razy i nie stresuje się bukmaną jakoś mocno, tylko wtedy staliśmy z nim w tej bukmanie przed przejazdem kolejowym, jechał pociąg i biedaczysko bało się strasznie tego huku. 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się