Kącik luzaka

Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 lutego 2009 21:54
Laguna, wykończysz się!!! Potrafisz jeszcze z tego czerpać jakąś radość? Ja nie miałabym już siły...
Laguna, jeżeli cały dzień jesteś w pracy to chyba już nawet nie masz czasu i sił żeby cokolwiek u siebie w stajni zrobić?


U mnie wbrew pozorom nie ma wiele do roboty. Stoja tam obecnie dwa konie. I oba tylko chodza na padoki. Więc rano wypuszcza je na padok mój mąż,czyści im w boksach, koło 13.00 je ściąga, karmi, czyści, a ja najwyżej jak jest coś bardziej skomplikowanego to podjeżdżam. Na sczęście pracuję w stajni oddalonej od mojej tylko o 6 km i jestem mobilna.

Laguna, wykończysz się!!! Potrafisz jeszcze z tego czerpać jakąś radość? Ja nie miałabym już siły...


Nie potrafię, bo padam na pysk.
Śpię już w samochcodzie wracając do Poznania, w domu tylko coś jem, biorę kąpiel i po godzinie już śpię, bo o 6.00 pobudka. I tak 7 dni w tygodniu.
I nie mam już siły. Ale nie mam wyboru
Proti   małymi kroczkami...
03 lutego 2009 22:01
👍
Trzymaj się dzielnie, bo skoro nie masz wyboru, to tylko to Ci pozostaje...

btw. doszło moje pw?
Proti- doszło. Przez te kilka dni jak mnie nie było na necie to mam zaległości w odpisywaniu. Jeszcze też nie dotarłam do rymarza, więc jeszcze nic nie wiem
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 lutego 2009 22:06
Laguna, broń Boże nie chcę żebyś pomyślała, że Cię pouczam. Ale wybór jest zawsze!! Uwierz mi, ja też kiedyś myślała, że mogę wszystko. I nagle wyskoczył mi dysk i przez kilka tygodni nie mogłam się nawet przewrócić na drugi bok leżąc w łóżku. Uwierz mi, tak nie można. Nikt nie powinien pracować tyle godzin, a już na pewno nie 7 dni w tygodniu!!! Musisz zadbać o siebie, o zdrowie i fizyczne i psychiczne, mieć czas dla siebie, na relaks, męża. Uwierz mi, po prostu nie warto pracować ponad siły!!! To się na nas odbija prędzej czy później.
Proti   małymi kroczkami...
03 lutego 2009 22:07
dziękuje i przepraszam, bałam się po prostu, że coś nie doszło 😉

kończe off bo mnie zaraz pobiją 😁
Mam 23 konie pod opieką

że ile????? dziewczyno, zamęczysz się!

w 100% popieram Lotne
Lotnaa- wiem, ale zrozum, że ja mam sądowy wyrok egzekucji komorniczej na taką kwotę, że zarobienie mi na nią zajmie ok 10 lat więc ja MUSZĘ zapie... od rana do wieczora czy mnie boli czy nie. Mam długi do spłacania. Ani złotówki co zarobię nie zostawiam dla siebie. Kombinuję jak mogę aby wyjść z problemów. Pracuję, trochę handluję sprzetem jeździeckim, konia wydzierżawiłam....Wszystko idzie na spłaty zobowiązań.
A jak się przekręcę?! Prawdę mówiąc od ponad 2 lat już mi wszystko jedno i sama się czasami zastanawiam czy sobie w tym nie pomóc.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 lutego 2009 22:23
Laguna, teraz rozumiem. Trzymaj się cieplutko w takim razie  :kwiatek:  :przytul:
Ale wywalcz od czasu do czasu pół dnia wolnego, należy Ci się jak mało komu!
Laguna szalona... Musisz miec czas dla siebie i meza, bo wierz mi, wykonczysz sie i mozesz wykonczyc sie z mezem. Bo wiesz co brak czasu dla siebie mzoe powodowac. Nie masz od kogos pozyczyc chociaz troche? Albo lepiej bedzie spzredac konia jednego... Przynajmniej czesc splacisz.
Wywalcz jeden dzien wolnego
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 lutego 2009 10:39
Laguna: a nie da się zmienić pracy na lżejszejszą ale bardziej popłatną? Przecież to zdrowie można na takiej harówce stracić.
busch   Mad god's blessing.
05 lutego 2009 19:10
Laguna- ale jednak musisz lubić swoją pracę  😉 - luzakowanie nie jest zajęciem szczególnie dobrze płatnym (albo to ja się nie rozeznaję w polskich realiach), a z twoją pracowitością na pewno znalazłabyś coś mniej wykańczającego/lepiej płatnego.
Niestety z moim wykształceniem (ogrodniczym) nic sensownego nie udało mi się przez te 2,5 roku znaleźć.

Wprawdzie mam prawie 3 letnie doświadczenie na stanowiskach asystentki zarządu i specjalisty d.s. obsługi klienta w firmie pośredniczącej w handlu z zagranicą (branża motoryzacyjna), ale wszędzie do tej pory na rozmowach proponowano mi nie więcej niż 1/3 tego co udaje mi się obecnie wyciągnąć przy tych 23 koniach.

Ze sprzedażą koni to nie jest prosta sprawa. Tango sprzedać nie mogę do momentu wygaśnięcia umowy dzierżawy, z Cyronem najpierw muszę dojść do ładu z pewnym drobiazgiem (choć wystawiłam go już kilka mscy temu na sprzedaż), a Legato jest wart tak mało (jednostronne pochodzenie i w wieku 6 lat NIC nie umie, bo z powodów wyżej opisanych nie mam ani czasu ani funduszy aby z nim popracować i generalnie chłopak od urodzenia łazi tylko po padokach), że jego sprzedaż nic by nie zmieniła. Gospodarstwa sprzedać nie mogę, bo warunkiem uzyskania kredytu na jaki to kupiłam jest zakaz sprzedaży w ciągu 5 lat od końca roku w jakim isę to kupiło (czyli minęły dopiero 2 lata). Nic innego nie posiadam co bym mogła "opchnąć".


Tak więc nadal tyram.
Dzisiaj wyjątkowo udało mi się wrócić do domu o 19.00, bo wszyscy byli na pogrzebie p.Helaka i oprócz wypuszczania całej stajni kolejno na padoki, czyszczenia, derkowania i pojeżdżenia 4 koni nic innego nie miałam do roboty.

Już nie mogę się doczekać chwili aż mi skończą tą kawalerkę przy stajni 🙁
CHociaż 2 godziny dziennie zaoszczędzę na dojazdach.
Robotnicy już mnie mają powyżej dziurek w nosie, bo codziennie tam chodzę sprawdzać jak im robota idzie i marudzę, że tak wolno 🤔wirek: Już mi powiedzieli, że jestem gorsza niz ich szef czy zleceniodawca 🍴
Ale jak można malutki wkład kominkowy obmurowywać 2 tygodnie w 2 osoby??!! 🤔

Dzisiaj mam kryzys bo strasznie bolą mnie plecy, a mąż śpi i nie ma mi kto ich wymasować. 🙁

Ale przynajmniej Cyron zachowuje się jakby rozumiał całą sytuację i jest nad wyraz kochany i przytulaśny. Nawet nie ma nic przeciwko jak czasami idę mu się wybeczeć w grzywę. Stoi spokojnie i czeka. A kiedyś na nadmiar czułości reagował w sposób:"Dobra co za dużo to niezdrowo" 😉

Bush- w chwili obecnej taka praca sprawia mi tyle bólu (szczególnie plecy), że nie wiem czy lubię. Jestem na pewno wdzięczna, że mam pracę. Ale już sama nie wiem co ze sobą w życiu zrobić. Narazie żyję z dnia na dzień w rodzaju psychicznego zawieszenia. Działam jak automat. Zero emocji (bo już nie mam siły)
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 lutego 2009 20:26
Laguna, współczuję strasznie. Ale powiedz, kiedy przeprowadzisz się do tej kawalerki, to będziesz się w ogóle z mężem widywać?  🤔

A ten "Twój" "Mały" jaki elegant  🙂

Ja dzisiaj mam kryzys, bo chociaż ludzie w mojej pracy są jak "do rany przyłóż", z szefową na czele, to zaczynam coraz bardziej odczuwać plecy. Starość nie radość  🙁
I wiem, że nie jest to zwykły ból mięśniowy, tylko coś od kręgosłupa, muszę mieć znów jakiś nacisk bo wystarczy, że stanę na lewej nodze, to cholernie mnie kuje powyżej lędźwi. Nie wiem co z tym zrobić, wątpię żeby się miało coś polepszyć. Jednocześnie nie bardzo będę miała teraz szansę na jakąkolwiek inną pracę  😕
Laguna, współczuję strasznie. Ale powiedz, kiedy przeprowadzisz się do tej kawalerki, to będziesz się w ogóle z mężem widywać?  🤔


Tak, przeprowadzi się tam ze mną (jeśli nie wyjedzie za granicę do pracy). W sumie i tak teraz mieszkamy na podobnej powierzchni (mamy mój stary pokój w 2-pokojowym mieszkaniu moich rodziców)
zaba   żółta żaba żarła żur
05 lutego 2009 21:14
Laguna- 👍
Że tak powiem-mała Ciałkiem,WIELKA Duchem!!!  😉
Laguna, a nie ma szansy zeby pozyczyc u kogos znajomego, splacic dlug i powoli, bez takiego nacisku splacac osobie prywatnej. Chociaz czesc.

Trzymam kciuki, zeby sie wszystko ulozylo, bo strasznie harujesz.

Nie chce byc bezczelna i nie mila, ale skoro mieliscie z mezem takie problemy juz wczesniej ( bo raczej z dnia na dzien to nie "wyszlo"😉 to nie lepiej bylo odlozyc slub na potem? Zaoszczedzilibyscie troche czasu i pieniedzy. Wiem, ze juz i tak niczego sie nie zmieni. I w zaden sposob nie jest to zgryzliwe
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 lutego 2009 21:57
małaMi, sorki, ale pozwól Lagunie i jej mężowi decydować za siebie. Jak słyszę takie "dobre rady" to czasem aż skóra cierpnie.
Laguna gdybym miała opiekunkę do dziecka to normalnie bym Ci ze dwa razy w tygodniu wpadła pomóc, ale szukanie niani kiepsko mi idzie - brak chętnych....  🙄
MałaMi- akurat ze ślubem wyszliśmy na zero. Prosiliśmy o prezenty, które mieszczą się w kopercie 😉 I dostaliśmy +- tyle ile wydaliśmy. Tak więc to nie było akurat jakąś nieodpowiednią decyzją. Wszystko wcześniej przekalkulowaliśmy.

Ja mam dzisiaj kolejny kryzys.
Ponieważ wśród tych koni jest kilka należących do prywatnych osób, a nie do właścicieli stajni, to miałam z każdym ustaloną stawkę za wyprowadzanie koni na padok w ochraniaczach ze zmianą derek i czyszczeniem kopyt włącznie. Nie były to wielkie pieniądze, ale za te kilka koni zawsze to był jakiś dodatkowy grosz.

Dzisiaj jednak właściciele stajni postanowili podnieść cenę pensjonatu. No i aby klienci nie pouciekali zostałam zmuszona do obniżenia stawki za wyprowadzanie o połowę.

Już nie wiem co ze sobą zrobić. Tak jak dzisiaj nie chce mi się już walczyć...
Mam serdecznie dość. I to nawet nie tej ciężkiej pracy. Potrafię zagrzyźć zęby i nawet jak zimno i boli to harować.
Ale od dwóch lat żyję w ciągłym stresie, niepewności i strachu o jutro. I zaczynam to psychicznie mocno odczuwać
Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 lutego 2009 19:22
Laguna, ja wiem że masz własną stajnię i swoje konie, ale czy nie byłoby takiej możliwości, żeby np ktoś (rodzina???) zajęli się Twoim dobytkiem, a Ty mogłabyś wtedy wyjechać na jakiś czas zagranicę i tam za MNIEJ godzin mogłabyś zarobić podobną stawkę?
Sama już nie wiem  🙁 Wiem tylko, że ja dziś tylko po 8h w stajni jestem wykończona i najchętniej poszłabym spać. I myślę że to nieludzkie żeby tyle pracować, chociaż rozumiem że nie masz wyboru  🙁
Dobytek w razie czego może sobie stać, a konie mogę wysłać na łąki na ten czas (lub do forumowej Baszni- koszty małe, a opieka super).

Myślałam o tym. Ale narazie na myśleniu stanęło.
Idę spać. Jutro z rana muszę wszystko powywalać na godzinę na padoki, bo o 10.00 jadę z 3 końmi na zawody. Na szczęście tym razem tylko jednodniowe. Jakby ktoś z was był jutro w Jaszkowie to zapraszam na dotrzymanie mi towarzystwa
Lotnaa, nie chodzilo mi o zadne rady, ale wiadomo, ze wesele to duzy wydatek i mozna na nim czasem zaoszczedzic.
Zreszta juz Laguna napisala i ona sie nie obrazila.

Lagunka trzymaj sie i nie poddawaj! Moze faktycznie sprobuj za granica pracowac. Chociaz jedna strona, bo w ciagu paru miesiecy mozna zarobic dwa razy tyle co w Polsce.
Uszy do gory, pomysl, ze to sie kiedys skonczy i bedziesz mogla normalnie zyc. Bez strachu. To wszystkie kiedys minie, zobaczysz.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 lutego 2009 20:01
MałaMi, spoko  😉

Laguna, ja nie twierdzę, że w końskiej branży zagranicą da się zarobić krocie. Nie da się, chyba że ma się albo masę szczęścia albo wybitne umiejętności.
Ale myślę, że rzecz warta jest przemyślenia, głównie z tego powodu, że pracowanie tak jak teraz - ponad siły - na dłuższą metę jest po prostu mordęgą.
Trzymaj się ciepło.
a poza tym nie musisz pracowac przy koniach tylko. Za granica jest wiele innych prac dobrze oplacalnych, ktore mozna sie podjac na jakis czas.
Zapytam przewrotnie: a na net czas się znajduje?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 lutego 2009 20:23
małaMi, nie chcę zaśmiecać wątku, ale nie jest łatwo znaleźć taką "dobrze opłacalną pracę", słowo KRYZYS ma swoje uzasadnienie na wielu płaszczyznach.

Luzaków ludzie szukają zawsze, ale pensja nie powala. Największym plusem jest prawie zawsze mieszkanie z opłaconymi rachunkami. Jeśli odchodzi koszt wynajmu pokoju/mieszkania, wynagrodzenie luzaka nie jest aż takie złe. Chociaż fajerwerków nie ma. Innym plusem dla osób, które myślą o oszczędzeniu na obczyźnie jest słabnąca na łeb na szyję złotówka.
dempsey   fiat voluntas Tua
06 lutego 2009 20:28
😫 brrr to już bardzo niemiłe paa takie teksty

Laguna, podziwiam Cię za zaparcie. baby to twardziele.
ale bardzo trzymam kciuki za zmiany.
tak rzeczywiście nie można na dłuższą metę.

nawiązując do Twojego wpisu - dlaczego Ty musiałaś obniżyc stawkę? jestes pewna że ludzie by zmienili stajnię gdybyś tego nie zrobiła? dziwne... podwyżka to sprawa miedzy nimi a właścicielem, a Twoja stawka to Twoja stawka. jak wolą miec konie bez tej usługi to ich problem.. podniosł sie pensjonat, to nagle np marchewki na targu mają stanieć? co ma piernik do wiatraka..nie wiem, tak mi się wydaje.

pozdrawiam
paa- przeglądając ogłoszenia o pracy, obrabiając zdjęcia (dorabiam tez fotografowaniem zawodów/koni na sprzedaż/znajomych) przed ich wysłaniem do zamawiającego znajduje się czas bo tych czynności trudno robić bez komputera i internetu.
Poza tym po ciężkim dniu, gdy mam chandrę to zawsze naiwna wierzę, że na re-volcie się można po prostu wygadać. Ale zawsze się coś znajdzie, że chyba wrócę do pisania pamiętników 🙄
Bo nie wiem jak Ty ale ja jak się wygadam to chociaż pozornie i na krótko, ale jest mi lepiej

dempsey- dostałam taki nakaz od "zwierzchnika".

Wrzucam wam dzisiejsze fotki moich podopiecznych 😀


Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 lutego 2009 20:35
Dupa ten zwierzchnik - my chcemy zarabiać więcej, więc Ty zarabiaj mniej  🤔
Ale głową muru nie przebijesz  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się