Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
18 marca 2017 11:11
O, z tym się absolutnie zgadzam. We własnym domu mojemu dziecku wolno praktycznie wszystko, na co ma ochotę(w granicach rozsądku i mojego komfortu- będę jednak wymagać, żeby była cicho jak boli mnie głowa czy nie będzie rozwalać zabawek w salonie jeśli goście mają przyjść za 5 minut) ale już u kogoś musi wiedzieć, że nie jest u siebie. I nie wiem czy myślę słusznie, ale uważam że jeśli 10 latka ma to wiedzieć i rozumieć to już 4 latka musi być tego uczona.
O rany! To jest jeszcze ktos, kto pali w domu??? Fuj, fuj, fuj 😀 😀 😀

Chodzac z dziecmi po znajomych zabieralam tableta z filmami/bajkami i byl spokoj. Teraz juz sa na tyle duzi, ze sami pytaja, czy bedzie nudno i czy maja zabrac cos ze soba. Ze przy jedzeniu trzeba sie dobrze zachowywac i nie wolno sie bawic to wiedza od dawna.
I fajnie jak np w restauracji rodzice pilnuja, zeby dzieci nie skakaly innym po glowach, ale fajnie jak ta sama restauracja dba o klientow z dziecmi i ulatwia rodzicom zadanie dysponujac kacikiem dla dzieci z zabawkami i kolorowankami. Menu dla dzieci w formie kolorowanki z komplecikiem kredek i juz jest latwiej.
W tamtym roku lecialam LOTem do Chorwacji i wlasnie stewardesa na poczatku lotu rozdawala dzieciom kolorowanki, kredki i dzieciece gazetki. Takie proste 🙂

majek   zwykle sobie żartuję
18 marca 2017 20:56
Kiedyś zostawiłam niemowlę w domu a na imprezie czekała dla mnie sypialnia, świeża posciel i łóżeczko turystyczne. To dopiero była niespodzianka.
Chyba dla obu stron będzie lepiej ustalić zawsze, czy się będzie z dziećmi czy nie. I nie jest to żadne faux pas zapytać, czy przyjdzie gość z dzieckiem czy nie. Nie uważam tego za oczywistość.
O prosze, nie wzielismy Sary na wesele dla dobra ogolu, a tam - na tablicy z rozkladem kto gdzie siedzi: Sara z imienia i nazwiska, przy stoliku krzeselko do karmienia, nakrycie i ... plakietka osobna dla Sary 🙂 do tego male slodkosci i kelner pyta czy danie dla dziecka przyniesc. Ale milo 🙂
Fajnie i miło 🙂 u mnie na weselu pewnie też będzie kilkoro dzieci, w tym jedno 4 miesięczne i mamy zamiar ewentualnie zarezerwować pokój, jeśli rodzice będą potrzebować. Wolę, żeby wszyscy przyszli i wymieniali się opieka nad dzieckiem w pokoju nad salą, niż jakby ktoś z ich rodziny miał w ogóle nie przyjść. A znajomych zapraszamy bez dzieci, jak ktoś będzie miał problem z zalatwieniem opieki to coś wykombinujemy 🙂
Gillian   four letter word
18 marca 2017 22:07
Moja mama nie miała mnie z kim zostawiać więc zabierała mnie od małego ze sobą na imprezy studenckie 😉 jako kilkulatka robiłam absolutną furorę 😉 i o Boże, był tam alkohol! fajki! nie umarłam, nic mi nie odpadło, wyrosłam na całkiem porządnego ludzika. Mama nie piła na tych imprezach, jak się robiłam senna to kładła mnie spać gdziekolwiek a i tak rano budziłam się w swoim łóżku, więc sen musiałam mieć niezły 😉 nie histeryzujcie 😉
desire   Druhu nieoceniony...
18 marca 2017 23:34
no dobra, zmieniam zdanie (ponoć tylko głupi nie zmienia 😉 ), młoda znajomych to cygańskie dziecko, każdy pobawił, popilnował (oczywiście na trzeźwo) rozwiązaliśmy problem z temperaturą (dmuchawa), była w korytarzu przy naszej sypialce, wózek się zmieścił i potrafiliśmy bez żadnych szkód przejść koło niego do łazienki (uffff..), troche 'porządziła' na macie żeby zwrócić uwagę na siebie (wrzuciliśmy mate na kanape, więcej stołków pożyczyliśmy), koło 20:30 poszła spać (i wtedy my z gośćmi zaczęliśmy rządzić :hihi🙂, nie przeszkadzał jej hałas. Z takim dzieckiem to można.  😍 😅
Aczkolwiek nie uważam, żeby impreza z drzącym sie dzieckiem, 'bo ząbkuje, bo chore, bo ma gorączke' jest czymś fajnym, czy to dla gości, rodziców czy 'organizatorów'. 😉

Naboo, komentarz z paleniem w domu troche nie na miejscu, czasem zapalimy przy otwartym oknie, nie można u siebie? 😉  😜

Gillian, nie histeryzuje, nie każdemu odpowiada taki rodzaj imprezy z dzieckiem. 😉  i wydaje mi sie, że skoro wątek jest jaki jest to chyba można to uszanować, a nie rzucać przykładami "bo jak sie było małym", sorry, nie każde dziecko jest takie jaka Ty byłaś. 🙂  aa no i ja jeszcze nie 'zaliczyłam' imprezy z takim dzieciaczkiem małym, więc myśle że obiekcje  nie były bezpodstawne..
No ale nikt o zdrowych zmysłach Ci nie przytarga na imprezę dziecka ząbkującego/gorączkującego. Musiałoby się nazywać Alan, mieć ojca Sebixa i matkę Dżesikę. Wtedy może...
pokemon, różni ludzie bywają. Wśród moich znajomych też nikt nie wywija numerów. Ale jak młodą urodziłam to pierwszego dnia po powrocie ze szpitala chciała nas odwiedzić laska z 2 chorych dzieci. Do dziś jest obrażona, bo powiedziałam że chcę odpocząć a nie skakać przy gościach i zapraszam za 2 tygodnie jak dzieci wyzdrowieją.
Cricetidae, z ciekawości - jak rozwiązujecie zapraszanie bez dzieci? Mówicie coś czy na zaproszeniach piszecie? Mi by przez gardło nie przeszło. Bałabym się, że ludzie odbiorą to jako afront, szczególnie, że niektórzy są mocno drażliwi na punkcie swoich dzieci 😉

desire, cieszę się, że nie było tak źle 🙂 Da się pogodzić normalne domówki i posiadanie dziecka, tylko trzeba ogarnięcia i pozytywnego nastawienia Z OBU stron właśnie!

Gillian, ja do tej pory pamiętam domówki, na które zabierali mnie i brata rodzice - spałam na fotelu w zadymionym pokoju, bo wtedy nikt sie bardzo połączeniem dzieci-fajki nie przejmował (jak i wieloma innymi rzeczami, które teraz wydają się oczywiste). Wspominam miło, ale nie namawiam, nie odradzam 😉
Dzionka, Po prostu piszę na zaproszeniu -Sz.P Annę i Janka Kowalskich. Jak ktoś będzie chciał przyjść z dzieckiem, to przyjdzie. Ale mam niewielu znajomych z dziećmi, jedna koleżanka ma już duże (7 i 10 lat), druga będzie miała maleńkie (więc tez wątpię, żeby z nim przyszła, ale jak będzie chciała, to też coś się pomyśli, niestety limit pokoi jest ograniczony, a ja mam trochę rodziny przyjezdnej...), znajomych z pracy zapraszam zaproszeniem ogólnym dla całego zespołu (bo tak się u nas robi) i przychodzą zawsze bez dzieci. Chrześniaka narzeczonego zapraszamy i dzieci z rodziny też, dalekiej rodziny nie zapraszamy w ogóle. A reszta z ok zaproszonych 60 znajomych nie ma dzieci 😉
Też chodziłam na domówki, my dzieci w jednym pokoju, dorośli w drugim. Często wracaliśmy jak już świtało, ale rodzice nigdy nie byli pijani, albo nie widziałam 😉 Dopiero po latach dowiedziałam się co tam się działo czasami 😉
galopada_   małoPolskie ;)
19 marca 2017 08:40
pokemon, BRAJAN! Dziecko Dżesiki i Sebixa koniecznie musi nazywać się Brajan. Mam takich sąsiadów z dołu 😁
Cricetidae, aaa ok, już się bałam, że robicie dopisek typu "proszę nie zabierać Jasia i Ali" na zaproszeniach 😀 To ja imion dzieci też nie wpisywałam na zaproszenia, a Sara już dwa imienne dostała - tylko bez osoby towarzyszącej jakoś 😉
Gillian   four letter word
19 marca 2017 09:53
desire, owszem, nie każde dziecko jest takie jakie ja byłam - i ja też TAKIM dzieckiem nie byłam, ktoś mnie wychował, ktoś włożył we mnie mnóstwo pracy. Chociażby na takich imprezkach, to także element wychowania 🙂
Dzionka, haha nie, uważam że taki dopisek byłby niekulturalny 😉
Chyba jeszcze nigdy presja macierzyństwa nie wkurzała mnie tak jak teraz. "Co to za życie bez dzieci?" "Po co ślub skoro nie chce dzieci?" Czy tak trudno zrozumieć, że ktoś ma inne priorytety? Że chce osiągnąć coś więcej niż tylko urodzić i wychowywać? I od kiedy to ślub jest przepustką do rozmnażania? Albo inaczej.. od kiedy ślub się bierze tylko w tym celu? Nosz szlag mnie trafi!!! Nie chcę dzieci, nigdy nie chciałam i nie wiem czy mi się to zmieni. A jeśli nie to co? Ktoś będzie nieszczęśliwy... Dobrze ktoś na poprzedniej stronie napisał, że bardzo ważne jest dobranie się pod tym kątem. My nie jesteśmy dobrani... on chce, ja nie. Ja nawet nie lubię dzieci. Najszczęśliwsza jestem kiedy dzieci mnie ignorują i przede wszystkim nie wrzeszczą. Nie mam nic do tego, że istnieją, ale w moim najbliższym otoczeniu nie są pożądane. I nie dobrze mi na samą myśl o ciąży i porodzie... to jest nie do przejścia! W zasadzie to jest chyba najgorsze w tym wszystkim. Oprócz pieluch, płaczu i wrzasku. Jak ktoś kto nie chce może to przetrwać?
Mam znajomą. Nie lubi dzieci, nie chciała, nie miała zamiaru. Wyszła za mąż za faceta. On chciał. Ona nadal nie. Ale kiedy widziała jak bardzo on tego potrzebuje, zdecydowała się jednak zajść w tą ciąże. Dla niego. On na wszystkich imprezach rodzinnych bawił się z obcymi dziećmi, rozmawiał z matkami. No..interesował się ponad przeciętnie jak na faceta.
Podobno obiecał, że on będzie wychowywać najbardziej jak się da i pomagać we wszystkim najbardziej jak się da. I pomaga. Wiadomo, że ona i tak musi pewne czynności wykonywać, bo pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ale to on skakał nad dzieckiem. Ona po czasie nie żałuje tej decyzji. Jest zadowolona z tego, że urodziła. Ale naprawdę jej facet odwalał za nią kupę roboty przy dziecku. 
No to miała dużo szczęścia. 😉
Bo ja znam identyczny przypadek, który jednak skończył się rozwodem i zostawieniem kobiety z dzieckiem, którego nie chciała, bo facet stwierdził po kilku miesiącach, że to jednak nie to.  😀iabeł:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 kwietnia 2017 13:42
Mój chciał dziecka. Ba- chce drugiego.
Ale dla mnie o drugim nie ma mowy. Bo on jak najbardziej chciałby- ale jego rola ogranicza się do zarabiania pieniędzy i "wychowywania jej jak ja sobie nie radzę"(czyli po prostu opierdzielania). Więc dla mnie sprawa prosta- nie ma mowy o drugim dziecku.

Sivens a jak Twój reaguje na to, że nie chcesz? Akceptuje czy sądzi, że Ci się odmieni?
Sivens, jeśli Twój przyszły mąż bardzo chce a Ty bardzo nie to przemyślcie jeszcze raz kwestię ślubu i tego, kto z Was ustąpi. Bo ktoś będzie nieszczęśliwy w tym układzie. Co innego kiedy dwoje nie chce/dwoje chce. Wówczas nic nikomu do tego.
tunrida Mój nigdy nie przejawiał szczególnej sympatii do dzieci. Antypatii też nie. Jest chrzestnym z przymusu i ogranicza się do dania kasy na urodziny, komunię itp. "Ale swoje to co innego". Moim zdaniem on chce dziecko, tylko żeby mieć...  żeby coś po sobie zostawić. Żeby miał kto się nim zająć na stare lata. A poza tym mu sie nudzi! Za dużo ma wolnego czasu, a za mało zainteresowań. Się wcale nie dziwię, że ma takie myśli kiedy nie ma co robić, ale za to ja mam bardzo dużo zainteresowań, a czasu brak.
Teściowa też raczej nie ma żadnych zajęć po za pracą i pracą dodatkową. Ale to że jej się wydaje, że życie bez dzieci jest puste to nie znaczy, że tak jest.

CzarownicaSa myśli, że mi się odmieni :/

bera7 To jest bardzo trudna sytuacja, bo tak naprawdę nie wiadomo czy mi się odmieni czy nie. Ja jestem jeszcze młoda, mam czas na to żeby mi się odmieniło, ale co jeśli nie? I pytanie kto będzie bardziej nieszczęśliwy? On nie będąc tatą czy ja musząc być matką.

W ogóle zauważyłam, że największe parcie na dzieci mają ludzie bez hobby. No to się nie dziwię, że ktoś im tą pustkę musi wypełnić. Oczywiście nie mówię o wszystkich tylko o tych namawiaczach... tych którzy nie mogą zrozumieć, że ktoś nie chce mieć dziecka.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 kwietnia 2017 14:37
"Ale swoje to co innego". Moim zdaniem on chce dziecko, tylko żeby mieć...  żeby coś po sobie zostawić.


Powiem Ci, że moim zdaniem mój ma dokładnie tak samo, bo też nie garnie się ogólnie do dzieci i nie zajmuje nimi.
I Twój liczy, że Ci się odmieni, ja usłyszałam "jak będziesz mieć drugie to będziesz musiała(!!!) się przyzwyczaić!" 😎 Nie wiem na ile to takie jego gadanie a na ile faktycznie tak myśli.
Sivens powiem ci szczerze, że ja nie wyobrażam sobie myśleć o ślubie z kimś kto ma tak inny pogląd na tak ważną życiową kwestię. Ja sama bardzo chce mieć dzieci, w dodatku najlepiej jak najszybciej i na całe szczęście mój przyszły mąż chce dokładnie tego samego. Nie mam pojęcia jak by się to wszystko potoczyło, gdyby miał inne zdanie w tej kwestii, bo na pewno nie chciałabym żeby został tatą z przymusu, czy tylko żebym ja była zadowolona.
Tak jak bera7 napisała, ktoś będzie nieszczęśliwy w tym układzie.
Szalona😉 Wiesz co? Jemu ostatnio tak odbiło. Właśnie odkąd zmienił pracę i ma więcej czasu. Wcześniej jak rozmawialiśmy i mówiłam, że nie chcę i co wtedy, to powiedział "no trudno, przecież cie nie zmuszę". No i teściowa teraz dołożyła swoje...
Sivens, wg mnie problem będzie narastał. To nie jest kwestia teściowej tylko tego, że on dojrzewa do posiadania dziecka. Jeśli teraz chce to dalej będzie chciał bardziej. Oczywiście może Cię nie zmuszać, tylko czy chcesz pozbawić człowieka możliwości posiadania dziecka? Im dalej będzie upływać życie tym bardziej będzie ten temat zadrą. W drugą stronę może działać tak samo. Na siłę uszczęśliwić dzieckiem osobę, która go nie chce...
Dla mnie to zupełnie inny kaliber niż odmówić sobie marzenia o wycieczce do Tajlandii czy kupieniu luksusowego auta. Potomstwo to dla wielu ludzi potrzeba taka sama jak seks. Wielu jest zaprogramowanych na posiadanie. Wg mnie powinniście tą sprawę dobrze przemyśleć i przegadać. Bez teściowej itp. To nie jest temat z cyklu "daj mi 5 minut do namysłu".
"no trudno, przecież cię nie zmuszę" nie brzmi jakoś optymistycznie przy chęci brania ślubu.
Sivens, ja się nie wtrącam, ale Twój pogląd, że dzieci chcą mieć ludzie bez hobby jest z deka... krzywdzący dla ludzi, którzy chcą mieć dzieci 🙂 To nie jest tak, że albo dzieci albo hobby. Jest wiele osób, które mają super ciekawą pracę, udany związek hobby i tych dzieci chcą. Nie mam wrażenia, że z nudów zdecydowałam się na dziecko, wręcz przeciwnie. To był mega intensywny czas w moim życiu, i jeśli o edukację chodzi, i o pracę i dużo wtedy startowałam w zawodach. Czułam, że chcę czegoś INNEGO, właśnie tego, a nie kolejnej zajawki. Może na razie widzisz dziecko jako coś ograniczającego, ale wiele osób z radością porzuca poprzednie zajęcia i rzuca się w wir bycia rodzicem i ma z tego fun, a nie pasmo udręki 😉
BASZNIA   mleczna i deserowa
05 kwietnia 2017 19:04
Z tym dzieckiem na imprezach to czasem jest tak, że najbardziej grzeczne i najbardziej cygańskie coś odwali, Martuuu raz tak zrobiła, to była tylko nasiadówka urodzinowa, w dzień i w ogole, nawet się nie zastanawiałam, czy jej nie brać, to było dziecko, że do każdego poszło. A tam się przestraszyła jednego pana i syrena nie do uspokojenia. Ale było mi wstyd, że nie umiem jej uspokoić, wialiśmy aż się kurzyło......Raz jeden jedyny mi tak zrobiła. Julia też raz, ale u nas w domu.
To tak gwoli wyjaśnienia, nie zawsze rodzice winni 😉.
busch   Mad god's blessing.
05 kwietnia 2017 19:06
Szalona😉 Wiesz co? Jemu ostatnio tak odbiło. Właśnie odkąd zmienił pracę i ma więcej czasu. Wcześniej jak rozmawialiśmy i mówiłam, że nie chcę i co wtedy, to powiedział "no trudno, przecież cie nie zmuszę". No i teściowa teraz dołożyła swoje...


Ja też jego poprzedniej wypowiedzi bym nie traktowała wcale w kategorii tego, że byliście do siebie wtedy dopasowani, a teraz nagle mu coś odbiło. "no trudno, przecież cie nie zmuszę" to na moje jest odpowiedź kogoś, kto już wtedy chciał dzieci, ale może myślał że Ci się odmieni albo że jego tak nie będzie to gniotło. Jeśli jeszcze przed ślubem piłuje temat, to wg mnie nie powinnaś wyjść za niego za mąż. Nie można mieć pół dziecka, nie ma w tej kwestii kompromisu. A Ty masz do dzieci takie podejście, że nawet zrozumienia z Twojej strony nie zazna, bo wg Ciebie mu się to roi w głowie bo ma za dużo czasu  😉
No to ja się odezwę jako świeża mężatka(to już rok w czerwcu, kiedy to zleciłem 😲 ) 
Ja nigdy nie chciałam, mój mąż chciał ale wiedział że ja nie chce... wiedział też że moge mieć z tym problem natury genetycznej , usłyszałam od niego przed slubem że jestem najważniejsza i że gdybym nigdy nie ze chciała albo nigdy nie mogła to tak bardzo mnie kocha że da radę to wytrzymać i stlumic to w sobie. Szczerze mówiąc nie uwierzyłam ...pytałam i proponowalam że może musimy zaczekać ze ślubem lub dać sobie szansę  (jemu) żeby znalaz kobietę która chce tego co on.
Wzięliśmy ślub, jest cudownie i nigdy nie napieral na mnie ale ja jak to kobieta wbilam sobie do głowy że unieszczesliwie swojego faceta i skrzywdze moja siostre która stara się 5 lat i ma zerowe szanse i mimo braku instynktu i potrzeby zgodziłam się żeby się postarać , czułam się nie swojo i szczerze strasznie nie fair wobec siebie .Los jednak doświadczył mnie strasznie i okazało się że decyzja o staraniach uratował mi życie.
Moj mąż spisal się wtedy najlepiej jak mogłam sobie to wyobrazić . Zrozumiałam wtedy że mam przy sobie cudownego człowieka który mnie kocha mimo wszystko ale poczułam też że chcialbym mniec dziecko jesli sie uda mimo że nie mam instynktu i nie lubię dzieci ale pojawiła się jakaś taka potrzeba nie umiem tego wyjaśnić  🙄
Polecam jednak szczera rozmowę z przyszłym mężem taka naprawdę z odpowiedzią czy jedno z was jest w stanie z czegoś tak ważnego zrezygnować , mi się odmienilo , życie i los może troche zdecydował za mnie i chodź nie życzę takich przeżyć nikomu to nam to pomogło i teraz jest mi lżej że decyzja o dziecku jest nasza wspólna, bez kompromisów i nieszczęściu jednego z nas.
Teraz po tym wszystkim jak sobie mysle to byłam straszna egoistka, w głębi serca myślałam że mi się zmieni albo zmieni się mojemu mężowi ale przed ślubem nie dopuszczalam myśli że mogę kiedyś chcieć i że to on musi odpuścić. Przeraża mnie fakt że mogło być tak że nigdy by mi się nie odmieniło i mimo że mój mąż jest cudowny i pewnie nigdy by mi nie wypomniał że przeze mnie on nie ma dzieci to teraz z tamtym myśleniem nie wzięła bym chyba ślubu. Jak by się to potem potoczyło nie wiem ale to było niemoralne żeby być tak egoistycznym w tak ważnej sprawie  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się