Treningi rozpoczynamy wczesną wiosną, żeby zdążyć z formą na rozpoczęcie sezonu (w tym roku 26/27 kwietnia). Bez szaleństw, bo ścigać ma się na torze, a nie na treningu 🙂 Staramy się jeździć różnorodnie, na zmianę pracujemy nad szybkością i wytrzymałością... I dobrze się dogadujemy, to najważniejsze.
Pod siodłem zasadniczo nie pracujemy, choć we Francji startowała w wyścigach typu monte (kłusaki pod siodłem). Jeśli wejdą poprawki do regulaminu wyścigów konnych, które dadzą zielone światło tego typu wyścigom tutaj - wtedy pomyślimy. Kilka razy jeździłam na niej wierzchem - to uczucie, jakby na każdy krok składała się praca wszystkich mięśni (od ucha, po rzep ogona). To jest właśnie ta nadpobudliwość 🙂 To dobre konie na całe życie - potrafią się bardzo zżyć, ale oczekują tego samego od Ciebie.
Dorzucam kilka zdjęć.
Zaraz po przyjeździe z Francji, trochę wypłoszona i zmęczona podróżą...
Przełamanie lodów...
Pierwszy wspólny wyścig...
Kontrolny przejazd z trenerem...
Przygotowanie do sezonu...
Pierwsze wspólne zwycięstwo...