naturalna pielęgnacja kopyt

lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
21 września 2015 19:23
halo, póki co skupiasz się tylko na tym, że chcesz dyskutować ale się nie da i kończysz 😉 a na pytania zadane przez dziewczyny w celu dyskusji nie odpowiadasz wcale bądź cząstkowo..
lacuna, jakie pytania? Pokaż jedno pytanie, na które nie odpowiedziałam. Chyba, że chodzi o pytania retoryczne w stylu: "Czyli, jeżeli MÓJ koń..."
halo główny problem z podkową jest taki, że nie jest ona elastyczna a róg kopytowy pomimo tego, że jest twardy jest również elastyczny. Podkowa przenosi drgania (wpada w rezonans) na wyższe partie kończyny na twardych i nieelastycznych podłożach podczas gdy sama puszka kopytowa już tego nie robi (porównaj choćby drewno i metal). Wibracje jakie powstają na skutek uderzenia o ziemię niszczą naczynia krwionośne zaopatrujące kopyto w krew (często jakość puszki kopytowej pogarsza się z czasem).  Wbijanie podkowiaków też nie pozostaje bez negatywnego wpływu - niszczą one ciągłość puszki kopytowej przez co patogeny mogą łatwiej przenikać do jej wnętrza, ponadto na ścianie przy podkowiakach często widać zasinienia. Przyjrzyj się linii białej kopyt bosych i kutych- ile znasz koni kutych ze zdrową linią białą? A infekcje strzałek są częstsze u koni bosych czy kutych?? Nie znam badań, nie interesują mnie statystyki. Widzę i doświadczam.
kasik, to ty widujesz podkowy? 😉
No właśnie, może by ktoś porównał własności fizyczne metalu (stal, aluminium), rogu, i skoro tak chcesz - drewna? Bo drewno to nie róg. Jakiś dowód na to, że warstwa rogu o grubości x jest elastyczna? Na moje to elastyczna nie jest (elastyczna to jest guma, pisałam, nie trzeba być geniuszem, wystarczy sprawdzić sobie co to jest elastyczność). Jest sprężysta. I chciałabym znaleźć gdzieś porównanie sprężystości podkowy i warstwy rogu. To nie musi się "wydawać". To można konkretnie zmierzyć. Mamy określoną liczbę własności mechanicznych materiałów, wszystkie można zmierzyć.
Bo wiesz, najtwardszy to jest diament. A kopyta diamentowe to byłyby świetne! Bo diament ma też inne znakomite własności mechaniczne.

Jakiego rzędu powstają wibracje? W porównaniu z bosym kopytem (to i to na elastycznym, średnio twardym  gruncie)? Jak przebiega proces niszczenia naczyń krwionośnych? (jeśli to kwestia wibracji, i zniszczenia tak potężne, to czemu w ogóle są podkowy bez "gumowych" podkładek?) Gdzie mają przeniknąć patogeny w miejscu wbicia gwoździ? Przecież nie tam, gdzie Tworzy się róg! O linii białej, na ile i jaka jej zwartość jest pozytywna/optymalna też chciałam rozmawiać.
Bo dla mnie (i to podobno zasada w tym wątku) zdrowe jest nie to, co ładnie wygląda, tylko to co dobrze funkcjonuje.
A wyszło mi, że do intensywnej pracy na elastycznym podłożu pewna niespójność linii białej byłaby nawet pożądana, że tak działa sama natura, wprowadzając "systemy rozluźniające" tam gdzie to korzystne. Że kopyto intensywnie pracujące na elastycznym Będzie po prostu mniej spójne niż pracujące słabo na twardym i suchym.
Nie rozumiem dlaczego akurat te "pustynne" kopyta zostały przyjęte jako wzór. Wręcz "jedynie słuszny" (czemu przeczy empiria - tej "jedyności" przeczy, a może i... słuszności?)

Ja chyba... protestuję przeciwko powtarzaniu i reprodukowaniu banałów. Szczególnie tych nijak nie wykazanych.
Dużo już wiemy o kopytach, ale ciągle za mało. I jednak chyba popełnia błąd ten, co broni się przed wiedzą, żeby... co właściwie? W czym szkodzi większa wiedza?

Jeszcze mi wyjaśnij, skąd mogą wziąć się zasinienia(!) na ścianie! puszki kopytowej, skoro ta NIE JEST ukrwiona?
Jasne, że widuję podkowy 😉 Wiszą u mnie na płocie jako przestroga  😉 Ba! Ja długo kułam swoje konie na 4nogi 🤦. Żartuję oczywiście. Wieczorem zasiądę i postaram się rozwiać Twoje wątpliwości 😉
trusia, dobrze by było, gdybyś wykazała, że to kit. "O to się rozchodzi". Że w zasadzie... myślimy sobie, że to kit. I z empirii wiemy, że dla tego samego, tak samo użytkowanego konia ruch luzem, grunt "matki ziemi" pod kopytami, słońce, wiatr, trochę deszczu itd., miłe towarzystwo, swobodny relaks w ruchu - to są ogromne plusy.
Ale gdzie dowody, że te 22 h szkodzą? No tak, jeszcze definicja "szkodzenia" 🤔.
A gdyby chcieć zebrać takie dane, takie dowody, to w jaki sposób? Żeby były porównywalne?
Ktokolwiek podjął się np. kilkuletniego śledzenia określonych parametrów zdrowia koni w systemie 22 boks? Stawki różnych ras i wieku, z kopytami na wejściu dobrze rozwiniętymi, z podobną "rozpiską" ruchu "wymuszonego" (typu godzina intensywnej jazdy na dworze, zimą w nieogrzewanej hali, godzina karuzeli lub stępa pod siodłem, rozsądny rytm treningowy, konie bose (ew. kute - inna stawka) co 4 tyg. rozczyszczane, powiedzmy). I stawki kontrolnej, zbliżonej, (ten sam werkowacz?) ale w chowie "bez aberracji" z przeciętnym padokiem, powiedzmy 12 h?
Dobrze wiem co nam się wydaje (!). Chciałabym wiedzieć "for sure". Żeby można było np. pokazać palcem, czarno na białym: robisz "koniu" krzywdę, bo... a) b) c)  - konkretne parametry. Jak na razie (chyba, że się mylę, to poproszę o linki) nie ma czego pokazać palcem. Jeśli nie ma czego pokazać palcem, to kto tu komu wciska kit?


Tu już przekroczyłaś granice absurdu. Jeśli dla ciebie predyspozycje konia, ukształtowane milionami lat ewolucji, zdeterminowane potrzebą ruchu (w poszukiwaniu jedzenia i jako ucieczka od drapieżnika) nie są wystarczającym dowodem, to znaczy że albo nie potrafisz wyciągać wniosków z niezaprzeczalnych faktów, albo piszesz po to, żeby zaistnieć jako ta jedyna dociekliwa.   

Żeby nie zaśmiecać tego wątku, przenoszę się z rozmową tutaj.
trusia, dowodem NA CO???

kasik, przeczytam co napiszesz, i napisz, proszę, ale już nie odpiszę.
Z powodów jak powyżej - "post" trusi.
Wczoraj zrobiłam sobie takie małe ćwiczenia umysłowe, przeczytałam jeszcze raz co na pierwszej stronie wątku ("początkowe" linki).
Niestety, doszłam do wniosku, że nieprawdopodobnie dużo dotychczas przyjmowałam "na wiarę". Bo czyta się płynnie, jest pełno zdań oznajmujących "z całą pewnością" - i lecimy dalej.  Teraz, gdy w głowie podważyło mi się to i owo, czytam takie zdanie, i... zaraz, zaraz - Dlaczego? Na jakiej podstawie? Gdzie jakieś źródło? A tu - z tym bardzo kiepsko. Bardzo kiepsko. Powtarzane prawdy objawione. Tak, działa. Ale odpowiedzi dlaczego działa, dlaczego właśnie tak - nie ma. Są, ale niemożebnie poplątane. Typu - czysto mechaniczną redukcję naprężeń odnosi się do... ideologii chyba, bo biologicznego uzasadnienia jakoś nie ma.

Piszesz o moich "wątpliwościach". Wątpliwości to można mieć wobec WIARY. Wobec WIEDZY można mieć zastrzeżenia i konkretne pytania, domagające się konkretnej odpowiedzi, najlepiej dowodu, lub choćby próby dowodu, czy zestawienia danych. Dotychczas byłam przekonana, że zawartość wątku jest pełna wiedzy, teraz wychodzi mi, że - wiary.
Nie chciałabym, żeby tak było. Chciałabym w sprawach kopyt kierować się wiedzą a nie wiarą. I o ile empirycznej wiedzy jest dużo, to jeśli chodzi o teorię, jeśli chodzi o podstawy, założenia - to sprawa leży i kwiczy. Sprzeczność goni sprzeczność, na "niepodważalne tezy" brak jakiegokolwiek(!) uzasadnienia. Zupełnie przestało mi się to podobać, a całe lata podobało się bardzo. No niestety, dociekliwa lektura "biblii strugania" wykazuje, że nie ja piszę absurdy, tylko że w tej działce jest pełno absurdów. Gdy chodzi o uzasadnienia podejmowanych działań. Bo skuteczności - dowodzi empiria.

W tej sytuacji nie dziwię się zaciętym "bojom" między "szkołami". Skoro NIKT nie podaje sensownego uzasadnienia "dlaczego". Skoro to furt wygląda, że podejmuje się działania, a POTEM szuka wyjaśnień. Chciałabym, żeby było dokładnie odwrotnie: ponieważ jest tak a tak, jest taki mechanizm/biologizm 😉, ponieważ TAK "to" działa (tu dowody albo chociaż uzasadnione przesłanki) - a tego płynie takie a takie działanie. Eksperyment ma istotną wartość gdy jest dokumentowany, ale to nie jedyny warunek. Wypadałoby, żeby potwierdzał albo obalał założenia. A tu założeń - nie ma 🙁
Prawie w ogóle. Takich założeń, które jedno odróżniają od drugiego.

Żegnam się, pełna nadziei, że wkrótce struganie kopyt stanie się wiedzą. I będziemy mieli jednoznaczne i nie ulegające wątpliwości wskazówki do postępowania. Na razie jest tylko część takich wskazówek odnośnie profilaktyki. Z terapią już dużo gorzej. A mi wychodzi, że nie dlatego, że temat specjalnie trudny, tylko że wyjątkowo "po łebkach" traktowany.

Polecam małe ćwiczenie umysłowe: Przeczytać choćby blog Viviany. "Zdecydowaną kropkę" opatrując pytajnikiem. Stawiając sobie pytania: Skąd takie twierdzenie? Na jakiej podstawie? A gdy dociekanie gdzieś nas "przeniesie" - tam zrobić to samo. Rezultaty potrafią zaskoczyć.
Gillian   four letter word
22 września 2015 14:22

Dziękuję za twój trud, naprawdę doceniam twoją chęć rozmowy, ale już doszczętnie straciłam ochotę na rozmowy w tym wątku.


Obiecanki cacanki.
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
22 września 2015 15:12
Gillian o tym samym pomyślałam. Czekam aż się ten temat a raczej brak tematu w wątku skończy a tu nic 😁 halo, Ty chyba po prostu nie chcesz znać odpowiedzi..gadasz dla gadania o gadaniu i o tym że już Ci się nie chce gadać 😉 może zbytnie rozkładanie na nieistniejące czynniki nie ma sensu?
trusia, dowodem NA CO???



Po pierwsze nie krzycz na mnie, robisz to już kolejny raz. Nie chciałam tu zwracać ci uwagi, specjalnie wyniosłam się do innego wątku, ale ty swoje. Po drugie przeczytaj, pomyśl i odpowiedź sama przyjdzie.
Odnoszę wrażenie, że halo usiłuje przekonać wszystkich, że Ziemia jednak jest płaska 😁 i chce potwierdzenia tegoż faktu  popartego dowodami na zasadzie  "mędrca oko i szkiełko". W jakim celu? Pewnie, aby mieć czyste sumienie, ze koń w boksie i okuty ma się OK.
Za moich czasów 😜 wszystkie konie były wiązane na stanowiskach, a jedno siodło słuzyło wszystkim. Dzisiaj nawet chłop wie, ze lepiej jest trzymac konia w boksie, a siodło ma być dopasowane (tu kłania się  wybrzydzana termowizja 😉) Są na to dowody? Pewnie jakieś są, ale po co, skoro to oczywiste?
Podobnie jest z kopytami. Skoro natura stworzyła konie bez podków i  przez miliony lat miały sie dobrze , to trudno udowadniac, że podkowy ratują życie koniom (pomijam konieczne sytuacje, np wysokie konkursy, pracę, kucie ortopedyczne, rehabilitacyjne, itp).
Podawanie przykładu, że czysty boks jest zdrowszy niz mini padoczek z gównami po pachy jest oczywiście prawdą, ale trudno patologię podawać jako  dowód.
Dobrze, jak dyskusja rozwija się mądrze, bo wymusza na ludziach zastanowienie sie, myslenie twórcze, itp. Ale to nie jest mądra dyskusja.  Podważanie teorii, ze koń nie musi mieć wolnego wybiegu, a podkowy nie szkodzą świadczy o tym, że dyskutujący nie ma pojęcia o fizjologii konia, o budowie kopyta, o mechanice ruchu. Natomiast z uporem maniaka czepia się szczegółów, które są oczywiste dla każdego, kto sie trochę zna. Taka  "sztuka dla sztuki", byleby ciągnąć dyskusję bez chęci  zrozumienia  i zaakceptowania tego, co piszą ludzie znający się na rzeczy i z  własnych doświadczeń.
Mam pytanie: Czy halo werkujesz konie? Od jak dawna? Czy byłas na jakims porządnym kursie kopytowym? Czy miałas okazje porównywać konie okute -ich kopyta i te bez podków? Czy znasz sie na tyle, żeby umieć wychwycić róznice?.
Co chcesz udowodnić ??? Bo od kilku stron wszyscy podają dowody przeczące Twoim teoriom , a Ty ich w ogóle nie przyjmujesz, tylko w kółko żądasz nowych dowodów... niczym dyskusja z dzieckiem 🙁
A tak na marginesie. Widzialyscie kute kopyta ze zdrowa linia biala. Zarzucono mi ze nie widzialam dobrze okutego kopyta. Widzialam roznie kute als wszystkie mialy poszarpana linie biala,szeroka i czarna. Prosze o zdjecia bo moze faktycznie istnieje kuty kon ze sliczna,biala i zwarta linie biala.
Myślę, że w przypadku koni długotrwale okutych biała linia biała nie jest możliwa - przynajmniej nie w okolicy podkowiaków. Natomiast zwarta jak najbardziej ma możliwość być. Tylko pod warunkiem, że kopyto poprawnie werkowane było przed kuciem i odpowiednio często przekuwane...
ja widziałam, raz w życiu  🙂 14 letni sportowiec, przywieziony z Niemiec, kopyta ogladałam tydzień po rozkuciu i gdyby nie miejsca po podkowiakach to nie uwierzyłabym że był kuty, dlatego wiem że są  fachowcy-podkuwacze, tylko gdzie ich szukać ?
fajnie, ,,myśląco,, kuje łukaszpodkuwacz, ale nasza wspólpraca trwała zbyt krótko abym miała wgląd jak kopyta wyglądają np po roku, może jeszcze kiedyś będzie okazja 🙂
W każdym razie, drogie panie, po 10 latach udało wam się stracić jednego gorącego zwolennika "naturalnej pielęgnacji kopyt". Dzięki waszej "otwartej" postawie. I żałuję każdego słowa, które kiedykolwiek wypowiedziałam n.t. "Sekta? Ale skąd znowu, żadna sekta! Dziewczyny robią dobrą robotę!" Nigdy już nie będę bronić "naturalnych strugaczy". Oczywiście, żadna strata. Jestem jedna.
I wg was "mam nie po kolei pod sufitem". Bo nie wystarczają mi twierdzenia w stylu "to się wi". Na szczęście w tym kraju są jeszcze ludzie, którzy nie są nawiedzeni. Z takimi zawsze da się rozmawiać. I pogłębiać Wiedzę.
Trochę mi przykro, że nie porozmawiamy sobie np. o biomechanizmie rozszczepiania tkanek łącznych (w tym linii białej), ale "do tańca trzeba dwojga". Ktoś musiałby chcieć to wiedzieć.

Jednak nadal bardzo dziękuję za uruchomienie pędu do Wiedzy o kopytach. Bo o kopytach warto wiedzieć bardzo dużo.
Pozostaję z szacunkiem dla waszej pracy. Ale dla zawartości głów i kultury dyskusji już nie (oprócz chlubnych wyjątków).
A tak na marginesie. Widzialyscie kute kopyta ze zdrowa linia biala. Zarzucono mi ze nie widzialam dobrze okutego kopyta. Widzialam roznie kute als wszystkie mialy poszarpana linie biala,szeroka i czarna. Prosze o zdjecia bo moze faktycznie istnieje kuty kon ze sliczna,biala i zwarta linie biala.

Ja bym się bardziej spytała ile osób  widziało zdrową linię białą u jakiego kolwiek konia  i czy była ona naprawdę zdrowa czy tylko się komuś wydaje ,że tak jest.
kaloe przyznaję, że popłynęłaś 😉 znam sporo koni ze zdrową linią białą, co wcale nie znaczy że jest ona cudna i pozbawiona dziur kilka mm od styku z podłożem 😉 problem w tym, że czasem trudno zapobiec wbijaniu się ostrych kamieni pomiędzy listewki ale to wcale nie czyni ich chorymi. halo nie zapomniałam 😉 do tego elaboratu potrzebuję zasiąść przy kompie
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
22 września 2015 20:46
Moja zaraz po werkowaniu ma równa, ciągłą linie która jest faktycznie biała a nie czarna 😉 3-4 tygd po werkowaniu (a bezpośrednio przed kolejnym) kiedy jest już odrost zdarza się że wbijają się w ten odrost ostre małe kamyczki ale koń nie pokazuje dyskomfortu jakoś 🙂
dea   primum non nocere
22 września 2015 21:38
kasik, to ty widujesz podkowy? 😉
Gdzie mają przeniknąć patogeny w miejscu wbicia gwoździ? Przecież nie tam, gdzie Tworzy się róg!


Kurka, nie mam czasu i sił na dyskusję, ale... Może jednak zastąp wykrzyknik pytajnikiem 😉 Wiesz gdzie tworzy się róg? no gdzie?
Pobawiłabym się w dyskusję nad tym jednym pytaniem, ale czas, siły, godzina... to po prostu odpowiem.
Róg tworzy się nie tylko przy koronce. Róg ściany tworzy się również na całej ścianie kości kopytowej, jest produkowany przez listewki - to fakt, nie mój widzimiś. Dowody na pewno znajdziesz, jak poszukasz. Podkowiak rezyduje w linii białej i perforuje ścianę górnym końcem. W ten sposób patogen (grzyb najczęściej) nie musi pokonywać ściany nieuszkodzonej (co jest praktycznie niemożliwe), nie musi ryć w powiedzmy 1cm zdrowej, zwartej struktury linii białej (możliwe, ale trudne, szczególnie na rosnącym kopycie - jedyna ścieżka jest od dołu), idzie wzdłuż podkowiaka albo przez dziurę na górze, pokonuje milimetr lb najwyżej i spokojnie ma dostęp do warstwy twórczej, jeśli to uważasz za jedyny problem, a nie samo gnieżdżenie się w rogu i jego "zjadanie" - każdy podkowiak jest takim ułatwiaczem, ciepłym, ciemnym, niskotlenowym i wilgotnym środowiskiem, otoczonym jedzonkiem (róg). Jakieś błędy w rozumowaniu tu widzisz?

I jeszcze na koniec: mam rewolucyjny pomysł, żeby karmić konie kiełbasą. Sportowiec musi białko mieć. Czy ktoś widział badania pokazujące wyższość siana nad kiełbasą? bez badań nie podejmuję dyskusji.
...tak, przekroczyłam granicę absurdu - ale Ty, halo, wcale nie byłaś od niej daleko....

No to zmykam 😉

edit.
Żegnam się, pełna nadziei, że wkrótce struganie kopyt stanie się wiedzą. I będziemy mieli jednoznaczne i nie ulegające wątpliwości wskazówki do postępowania.


Nadzieja jest piękna, ale niestety, bywa też matką 😉 Z mojej dotychczasowej empirii wynika najjaśniej tylko "wiem, że nic nie wiem"*. Dlatego jestem zdania, że struganie zawsze będzie sztuką i wymagać będzie wyczucia, intuicji (podpartej wiedzą i doswiadczeniem, oczywiście). Nie wierzę w jeden przepis na dobre kopyto dla każdego konia w każdych warunkach. W wielu przypadkach wytyczne zostały podważone przez same konie. Dziesięciu takie podejście pasuje - pyk, jedenasty ma się lepiej z czymś wręcz przeciwnym. Dlatego dla mnie naturalne struganie zawsze będzie rozmową z kopytem, nie gwałtem przy užyciu noża. I rozmową z koniem (to, jak się rusza po struganiu względem stanu przed robotą). To jest absolutny i niezmienny fundament. Reszta podlega dyskusji, a czasem nawet nie dyskusji - trzeba sprawdzić co zadziała lepiej w danym przypadku.
* jeszcze krótkie rozwinięcie - wiele religijnych przykazań kopytowych mi się przez te lata "rozwodniło" i teraz raczej mam nie ścisły przepis, a dość szerokie ramy do eksperymentów. Wielowymiarowe: ściana do podeszwy, bądź krótsza, mustag roll lub nie, martwa podeszwa zostaje albo idzie precz, ściany wsporowe.... itp itd To wszystko daje jakiś rozkład sił, na każdym etapie lub dla różnych koni inny może być optymalny - choć akurat nawiązując jeszcze do dywagacji halo o linii białej, nie znam jeszcze konia, który by się lepiej poruszał z rozwaloną niż ze spoistą, znam tylko rozmyślania Rameya o tym, że choroba linii białej może ułatwiać samowerkowanie  koniom żyjącym na wilgotnych podlożach. Biomechaniczny zysk? Ze słabego podwieszenia kości? no, nie wiem...
kaloe przyznaję, że popłynęłaś 😉 znam sporo koni ze zdrową linią białą, co wcale nie znaczy że jest ona cudna i pozbawiona dziur kilka mm od styku z podłożem 😉 problem w tym, że czasem trudno zapobiec wbijaniu się ostrych kamieni pomiędzy listewki ale to wcale nie czyni ich chorymi. halo nie zapomniałam 😉 do tego elaboratu potrzebuję zasiąść przy kompie

To naprawdę jesteś szczęściarą jeśli znasz tyle koni . Ja niestety znam tylko jednego i u tego konie linia biała jest jednolitą " masą " w którą żadne kamyczki się nie wbijają , po za tym wygląda ona tak samo przed werkowaniem jak i po. Czy nie jest trochę tak ,że to co wydaje nam się zdrowa linią białą tak naprawdę nią nie jest  😉.
dea   primum non nocere
23 września 2015 06:39
O właśnie, i jeszcze: długo myślałam, że zdrowa linia biała ma być żółtawa. Nie, ona ma być biała, mleczna, prawie że błękitna. Też nie widuję takiej często...
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
23 września 2015 09:22
mój kucorek pomimo specyfiki swoich kopyt ma zdrową linię białą, zero oderwania.
Dwa pozostałe gaugany to natomiast przykład koni z kłopotami w tej kwestii. Jedne w sumie jest u mnie 12 dni więc przy zmianie diety i sposobu chowu może się to zmieni. Zobaczymy.
Przy moim wielkim koniu natomiast chyba straciłam nadzieję że u niego kiedykolwiek zobaczę śliczną białą linię. Taki metaboliczny wrażliwiec niestety.

dea ja również zawsze mówię, że "im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem". Dlatego tak mam napisane pod avatarem, czy tam nad avatarem, nie pamiętam 😲
kopyto to jest tak dynamiczny twór, że zaskakuje niejednokrotnie ogromnie. Czasem na plus, czasem niestety z mniejszym uśmiechem na twarzy.

co do kiełbasy - dobrze ujęte 🙂
Halo -ja wcale nie żałuję, że Cie starciłam (naprawdę? 😀). Filozofów ci u nas dostatek, specjalistów i fachowców -mało. Skoro zdanie fachowców jest dla Ciebie niczym, bo wolisz miec swoje zdanie, albo  sie obrazić -to znaczy, że jeszcze nie jesteś prawdziwym znawcą kopyt, za jakiego się uważasz. Każdy , kto dłużej werkuje -pisze Ci, ze zmienia swoje poglądy w miarę nabywania doświadzcenia i obserwacji. I nie trzyma się jedynie słusznej metody. A Ty masz swoje teorie gdzieś wyczytane i uważasz, że inni sie nie znają.
Nie masz się co obrażać, bo nikt Ciebie nie obraził.To raczej Ty zarzucasz nam niekompetencję 🙁
Nie odpowiedziałaś na pytanie -jak długo sama werkujesz? 😀

Ale gdzie dowody, że te 22 h szkodzą? No tak, jeszcze definicja "szkodzenia" 🤔.



Myślę, że badania poziomu vit D robione ostatnio coraz częściej u koni fajnie to pokazują.
Niedobory D to min. nierónowaga wapniowo -fosforowa i odwapnainie kości= częstsze trwałe urazy trzeszczek.

Nieobory vit D miały konie trzymane w boksach z grupy kontrolnej a wsród padokowanych  w zimie te derkowane.
Tyle "muszę", bo to "uczciwi" rozmówcy:
dea, wiem gdzie powstaje róg. A listewki są od strony ściany i od strony kości kopytowej. Nadal nie pojmuję, skąd może być zasinienie NA ścianie. Twierdzisz, że np. grzyb to patogen. A ja sobie rozmyślam (Ramey może), że tylko wtedy gdy się zbytnio namnoży, a tak, to wszystko gra i śmiga we wzajemnej współpracy, a w ramach tej współpracy jest także rozluźnianie połączeń przy końcu kopyta, czyli (niewielka) flara.
Jasne, że w sztuce/rzemiośle ważny jest ostateczny efekt. I także, zaryzykuję - miłość do zajęcia. Jednak sztuka/rzemiosło opierają się na pewnych założeniach. Założenia powinny podlegać dyskusji.

kotbury, to już jest coś. A vit. D to szalenie interesujący temat. Co prawda słynny wet optował za tym, że nierównowaga wapniowo-fosforowa to kwestia genetyki, ale może się mylić, jak każdy.
halo, moze przeczytaj sobie jeszcze raz, w jakiej sytuacji te grzybki bywają pomocne a flara pozadana, bo nie jest to na pewno stan staly 🙄
Ja znowu bardzo szybko, więcej czasu będę miała po weekendowych warsztatach 😉 Za dr Strasser- drgania podkowy w stępie na asfalcie (niestety tylko takie podaje) 800Hz, boso kłusem 3xmiej 😉 Proces degeneracji naczyń krwionośnych w kopytach od drgań  porównuje do podobnych procesów jakie zachodzą u osób pracujących z elektronarzędziami - choroba Reynolds'a.
Z tym przenikaniem grzybów i innych patogenów- o ile proces ma miejsce od dołu jest szansa na zachowanie równowagi przy prawidłowej produkcji rogu nigdy nie dojdzie do "zjadania" żywych, zdrowych tkanek. Jeśli przeniknie do wnętrza, to już robi się bardziej niebezpiecznie, może nawet dojść do infekcji (tak jak w przypadku szczelin w puszce kopytowej). Zasinienia na ścianie to niekoniecznie krew- choć i tak się zdarza 😉 Znowu odwołam się do porównania- skąd krwiaki na podeszwie? Szczególnie pod ścianami wsporowymi czy "górkami"?  Przecież sama podeszwa nie jest ukrwiona 😉  w przypadku ściany jest identycznie. Puszka kopytowa chce zapracować pod wpływem sił idących od góry a nie może, bo raz że trzyma ją podkowa w ryzach (no i tutaj na dowód przychodzi mi takie skojarzenie, że kowal widząc peknięcia w puszce kopytowej zaraz proponuje podkowy, nigdy pozostawienie boso) dwa, że siła uderzenia jest większa niż w przypadku bosych kopyt. Mój kowal bił podkowiaki mocniej z tyłu, żebyśmy jeżdżąc podków nie gubili, siwy zasinienia miał 🙁 Aaaa i jeszcze zwróć uwagę na to, że nierzadko linia koronki jest uniesiona w miejscu kapturka podkowy (szczególnie przy dwóch). Dobra, zmykam  🏇
Przepraszam, ale mając rozmówców czuję się zobowiązana do kontynuowania rozmowy.

Orzeszkowa, dlaczego mam czytać czyjeś spekulacje? Ramey sam pisze, że to spekulacje. Równie dobrze mogę spekulować sama, czy ty, czy ktokolwiek. O tym mówię - o przyjmowaniu na wiarę, co "guru" napisał/a, nawet gdy sam/a zastrzega, że to tylko zgadywanki. No, ja zgaduję, że grzybki i flara mają inną funkcję i inne przyczyny niż zgaduje Ramey.
Nigdy nie mogłam zrozumieć np. czegoś takiego: dlaczego niby przyczyną rozwarstwienia ma być słabe ukrwienie, gdy każdy wie, że przy ochwacie trzeba chłodzić = zmniejszać ukrwienie. Tobie się to nie kłóci?

kasik, drgania podkowy w stępie/kłusie na asfalcie to coś zupełnie nieprzydatnego dla moich rozważań. Cały czas piszę o koniach na gruncie elastycznym, i że to jest inna sytuacja niż na nieustępliwym. Interesuje mnie też ruch intensywny. W skrócie interesowałoby mnie jak powinno wyglądać wzorcowe kopyto konia w chowie "ludzkim", w naszym klimacie, konia często wydajnie wyniośle galopującego na elastycznym gruncie i porównania mechaniki (z pomiarami) takiego kopyta bosego i w podkowie (komisja ekspertów ocenia podkucie jako poprawne). Żadna tajemnica, że drgania są szkodliwe, ale na ile występują na elastycznym gruncie, to już nie wiadomo? A S. wykazała jakoś rzeczywiście tę degenerację naczyń w kopycie? Czy tylko zgaduje, że to "podobne"?

Jeśli zasinienie to nie krew, to co??? Gencjana?
No już nie cuduj! Każdy wie, że struktura rogu umożliwia przesiąkanie. Zgodnie z grawitacją! Nie "w poprzek".
Teoretycznie możliwe, że krew wydostaje się/przesiąka na skutek ciśnienia - przy nacisku kopyta, ale to otwór musiałby sięgać naczyń krwionośnych (czy miąższu) - i tu pytanie do podkuwaczy, czy to jest możliwe przy kuciu bez fuszerki?

Chciałabym zobaczyć jakikolwiek materiał dokumentujący "pracę" puszki kopytowej w przedniej części inną niż na skutek narastania rogu (podkowa nie powstrzymuje narastania, razu pewnego róg solidnie oblał podkowy, fakt, że w tylnej części, bo z przodu to róg sobie swobodnie opuszcza "teren" podkowy, też fakt, że nie tam gdzie kapturki, ale przy 5-6 tygodniowym okresie przekuwania bez "przyspieszaczy" wzrostu zjawiska są niezauważalne). Niepodważalną wadą podkowy jest brak możliwości częstych korekt - tu chyba nikt nie zaprotestuje? i ogromny kłopot, gdy trzeba przyspieszyć narastanie rogu - to się kłóci z podkową, choć przecież umożliwia częstsze przekuwanie, ale generuje duże naprężenia.
Ogólnie mam takie zastrzeżenie, że w pracach "naturalnych" powszechnie myli się naprężenia w "materiale" z innymi zjawiskami.
To mam innego kowala, bo pęknięcia kuruje znoszeniem zbędnych naprężeń, wcale nie podkową, bo podkowa - jak powyżej.
Siła uderzenia większa??? A jakim cudem? Koń się robi cięższy czy mocniejszy? Chyba że o ciężar podków? Grawitacja rośnie? To jest ciekawy temat. Bo jednocześnie można się dowiedzieć takich rzeczy (tylko poprosiłabym jakiekolwiek uzasadnienie fizyczne) i jednocześnie zaprzeczania, jakoby podkowy podnosiły wydajność ruchu. To jak to w końcu jest? Koń w podkowie odbija się mocniej? Jeżeli tak, to dlaczego? A jeżeli nie - to nie.
Halo. W przypadku ochwatu nie chodzi o odciecie doplywu krwi tylko o zamknoecie naczyn zeby toksyny krazace w krwi zrobily jak najmniejsza rozrobe w kopytach. W pozniejszym etapie kiedy przegapimy moment i toksyny rozwala kopyta dochodzi do obrzeku i wynaczynienia. Chlodzi sie zeby pozamykac naczynia i zmniejszyc obrzek. Jesli chodzi o grzanie kopyt poochwatowych nawet skloniabym sie smarowanie koronek czyms rozgrzewajacym ale koniom niemogacych sie poruszac wcale. By w sztuczny sposob wymusic lepsze krazenie. Kiedys chyba terpentyna. Sorki A brak ladu i skadu ale nienawidze piasac przez tel.
tajnaa, a co, jeśli "toksyny" (żadne "toksyny" imo, zupełnie co innego - enzymy, nie toksyny, i bakterie, i grzyby, i glukoza) są obecne w krwiobiegu cały czas? Pełniąc istotne role fizjologiczne? Ogólnie - regulatorów ścisłości tkanki łącznej? To mnie interesuje, na ten temat cały czas próbuję pogadać.

I to "przez ciebie" 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się