Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Heloł! Ja już niby wróciłam ale dziś się pakuję i jutro znów jadę 😀 Tak więc do końca tygodnia nie wysyłam ocen, bo będę raczej offline 🙂 Postaram się nie żreć (sklep daleko!) i wrócić naładowana energią. Na pewno będzie dużo ruchu (po weekendzie ledwo szłam na pociąg). Trzymajcie się dzielnie 🙂
tunrida, no taki średni ten patyczak, tzn faktycznie mięśnie z rąk mi spadły, więc wyglądają licho, ale środek ciała mnie nie zawiódł i klasycznie pokrył się warstewką tłuszczu 😀 Ale już ja go przegonię! Jestem po śniadaniu, zaraz jadę pozałatwiać swoje sprawy i na zakupy - dzisiaj zupa czosnkowa, a na drugie chyba nakupię jakichś warzyw i zrobię sobie z nich leczo. Nie dam rady dzisiaj jeszcze pójść na forsowny trening bo mam straszne zakwasy, ale pójdę chociaż na lżejsze zajęcia a'la pilates.
Ja nie mogę się jakoś sprężyć w sobie. Moc mnie opuściła i nijak nie chce wrócić. Wczoraj na późny wieczór dożarłam 3 merci. Niby niedużo, ale wcześniej wpadły 2 kisiele dietetyczne i razem to wszystko spowodowało, że nie utrzymałam redukcji. Słabo, no słabo.

Mocy przybywaj! Tuńczyk cię wzywa!  😜  (liczę, że dziś słodycze nie wpadną. Po moim drugim raporcie, trenerka się znów nie odzywa już calutki tydzień. Znów jestem porzucona. A tak ciężko odnaleźć moc w samej sobie. Może by tak iść do dietetyka w realu?... Muszę tę moc skądś pozyskać. Kto chce zostać moim dawcą mocy? Przepraszam, znów mam głupawkę. Mam masę problemów ostatnio, wszyscy coś chcą. Do tego część osób chce bardzo ważne i poważne rzeczy i mózg mi się buntuje)
tunrida, mam nadzieję, że moc na Ciebie spłynie 😁
Ja się dzisiaj pomierzyłam - przybyło mi tu i ówdzie, z mięśni spadłam, a moje zakwasy i napięcia po weekendzie w siodle (po prawie 1.5 miesiącu niejeżdżenia...) sprawiły, że podczas najprostszych ćwiczeń rozciągających trzęsłam się jak galareta 😀 Ale zdecydowanie mi lepiej, jeszcze przed snem zrobię sobie jogę.
Dzisiaj udało mi się zrobić super posiłki. Śniadanie standard, na obiad zupa czosnkowa z grzanką, na kolację kasza jaglana z warzywnym leczem <3 W międzyczasie jakaś gruszka, trochę pestek słonecznika. Od tej zupy aż się gotuję w środku, tak mi gorąco - ale to jednak 1.5 główki na litr wody 😁
Jutro zostałam wmanewrowana w pilnowanie siostrzenicy, siostra na pewno coś ugotowała ale chyba i tak wezmę swoje pudełka.
MAM MOC! ZNOWUUU!
16.09 vanille 5, tunrida 5, szalonabibi 4
.........
Zrobiłam 10 km, uda nadal grubsze niż przed sobotnim półmaratonem. Ale chyba poczułam moc. Pierwszy dzień bez słodyczy za mną. Czy kto mógłby wybuchnąć wszystkie słodycze świata? Byłabym lachon ot tak po prostu.
Ja się nie udzielam, bo i nie ma się za bardzo co chwalić osiągami.
Mam straszny zjazd i nie potrafię się odnaleźć w poważnych sprawach, a co dopiero w "rzeźbieniu".

Postaram się mimo to wysyłać oceny siebie regularnie.
Pozdrawiam kącik.
17.09 meise 5 vanille 4,  szalonabibi 4, majek 3, tunrida 5
......................
11 dni bez treningu. Bo mi się nie chciało. Dzis się zmusiłam, choć już prawie prawie ponownie rzucałam się na wyro dospać sobie. To śmieszne jak bardzo  mięśnia słabną i jak bardzo się nie ma siły. No ale zrobiłam, lecę do pracy
Ja wczoraj 4,bo trochę jedzenie bez ładu i składu.
majek   zwykle sobie żartuję
18 października 2018 11:04
Ja wczoraj ani zarcia dobrego, ani specjalnie sie nie ruszalam. Troche jestem usprawiedliwiona, bo we wtorek krew oddalam wieczorem. I zabronili sie przesadnie ruszac przez nastepny dzien.
No, ale przynajmniej sie slodyczami nie poszalalam, wiec 3.

Dzisiaj rano przebiegniete, co mialo byc przebiegniete. Smiesznie, bo taki Pan biega w tych samych godzinach (jest czarny) i juz drugi raz mi wyskoczyl z ciemnosci tak, ze prawie umarlam ze strachu.

Mam takie pytanie troche dziwne. Ja zawsze po bieganiu musze umyc wlosy, bo jestem cala mokra. Jak biegam codziennie to codziennie myje. Wy tez?
Nie. Włosy mam mokre, ale nie myję, tylko suszę i idę do pracy. Jesli nei biegam ale mam intensywny trening siłowy to też mi się spocą od spodu. Więc po kilku takich akcjach mam nieco przetłuszczone, ale właśnie od samego spodu. Góra wygląda ok. Więc nie myję tak często. Nie mam czasu, ani ochoty, ani potrzeby mieć dzień po dniu idealnie czyste pachnące włosy. ( mogą być lekko nieświeże od spodu)
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 października 2018 11:19
majek, ja myję włosy po każdym treningu/wysiłku, jeśli mam potem gdzieś wyjść. Jeśli nie będę wychodzić, to tylko je płuczę z odżywką.
majek   zwykle sobie żartuję
18 października 2018 13:36
Ja wychodze... do pracy zaraz potem. No moze czasami, jak mylam dzien wczesniej, to jeszcze sie nadaja (ale wtedy tylko kucyk i wsuwki). Lipa nawet jak trzeba myc co drugi dzien.
Moze przytne troche, to przynajmniej nie bede tak dlugo suszyc (z mokrymi nie pojde, bo mieszkam na wygwizdowie)
busch   Mad god's blessing.
18 października 2018 15:15
majek, ja zawsze muszę codziennie myć włosy  😫 Wytrzymują w dobrym stanie 24h, więc jeśli poprzedniego dnia "za szybko" je umyję (np. po treningu zamiast przed snem), to następnego dnia odpowiednio wcześniej są przetłuszczone i trzeba walnąć trochę suchego szamponu żeby wyglądać jak człowiek  :/. Jeszcze do tego genetycznie od mamy dostałam mega cienkie włosy, więc bardzo widać kiedy się przetłuszczą.

Meise, trzymaj się  :kwiatek:

tunrida, ja mam taki zjazd już od kilku 2-3 miesięcy. Nie chce mi się ćwiczyć i się zmuszam żeby chociaż te 2 razy w tygodniu się ruszyć. Nie wiem o co chodzi, zazwyczaj lubiłam chodzić na trening i się zeszmacić, a teraz mi się STRASZLIWIE nie chce i sobie ciągle wymyślam jakieś głupie wymówki typu "zmęczona po pracy jestem", "eee jutro też jest dzień" i inne. A jak tak rzadko ćwiczę, to mam mega zajebiste zakwasy po treningach i w związku z tym potem wymówkę mam świetną - regeneruję zakwasy  🤬. I tak oto nic nie robiłam od ostatniej soboty  🤬

busch, zbijam piątkę w kwestii włosów 😀 też mam cienkie i łatwo się przetłuszczają, więc myję praktycznie codziennie (czasem już mi się nie chce i z premedytacją spinam, żeby nie było aż tak widać - ale mam wtedy dyskomfort cały dzień). Przez wieeele lat myłam rano, bo jak umyłam wieczorem, to rano już miałam niefajne.
Mi też ciężko wrócić na dobre tory ale się staram. Też ciągle mam zakwasy jeszcze po weekendzie więc póki co staram się robić jakieś lżejsze rzeczy. Dzisiaj może wjadę z jakimś uczciwym treningiem.
No...ja mam włosy farbowane non stop, przez to są zniszczone, suche i nie widać że się przetłuszczają. Widać od spodu, ale że mam ich dużo i długich, to ogólnie nie widać. Myję raz na tydzień, czasami trochę częściej.

Po robocie potruchtałam po lesie. Tak relaksacyjnie , niezobowiązująco. 8 km w ładnych okolicznościach przyrody. I jakoś tak mi lepiej na ciele i duszy, że znów jestem aktywna. Wolę jednak tak, niż nic nie robić. No i już trzeci dzień ładnej diety i nie jem słodyczy.  💃

Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
18 października 2018 16:41
Od poniedziałku wracam do tabelki 🙂 Niestety, dopiero się na dobre pozbierałam zdrowotnie. Jutro i w sobotę koń (hubertus), więc będzie aktywniej już 😀
18.09 vanille 3, szalonabibi 5, majek 5, tunrida 5
................
Kończę trening i idę się przetruchtać. I od 14😲0 do pracy na 40 h.
busch Piąteczka. Mi się od paru miesięcy szalenie nie chce. Teraz się zmuszam do treningów, ale tak na maksa zmuszam, żeby zaskoczyć. Mam nadzieję, że ruszy. Długo nie robiłam nic i po prostu totalnie mi się nie chciało. Dziwnie, choć u mnie chyba wynik coraz większej ilości obowiązków, a doba wciąż taka sama...
majek   zwykle sobie żartuję
19 października 2018 09:32
cicho badzcie, bo mi sie odechce.  🤬 🤬 🤬


Rano pobiegane, sniadanie zjedzone, po poludniu kon. Wrzuce kilka fot z mojej dzisiejszej trasy. Moze niedlugo strzele sobie selfiacza bez wstydu.
Wy biegacie po lesie a ja po miescie.


Tu pomnik, z urwana wodza. Przypomina mi, ze biegam dla konia, zeby mu lzej bylo.




Meise, trzymaj się  :kwiatek:


Dziękuję! Dużo to dla mnie znaczy, że ktoś tu o mnie pomyśli i wesprze dobrym słowem.
Wczoraj byłam na drugiej sesji i wcale nie było łatwiej. Ale już nie mogę się doczekać kolejnej rozmowy za tydzień.

2 dni temu miałam urodziny i moje rozdrażnienie sięgnęło zenitu, dopiero dziś się czuję spokojniejsza. Ale wczoraj zawaliłam na 3-. Bo zeżarłam słodkości, które dostałam wśród urodzinowych prezentów.
Oprócz tego byłam oddać moje buty biegowe - za małe, podbijały piętę... U mnie w sklepie NB są tylko dwa modele na stopy pronujące. Jedne brzydkie jak dupa, drugie za małe, ost rozmiar. Także rezygnuje z NB, poszukam coś wśród asics.

Fajnie, że już piątek, Muszę coś w końcu poćwiczyć, bo zwariuję 🙂
busch   Mad god's blessing.
19 października 2018 15:44
Dziękuję! Dużo to dla mnie znaczy, że ktoś tu o mnie pomyśli i wesprze dobrym słowem.
Wczoraj byłam na drugiej sesji i wcale nie było łatwiej. Ale już nie mogę się doczekać kolejnej rozmowy za tydzień.


Super - łatwo nie będzie, ale ważne że się nie odbiłaś od tematu. Najbardziej wartościowe rzeczy w życiu zazwyczaj łatwe nie są wcale  :kwiatek:. Ja za Ciebie trzymam kciuki cały czas  🙂

cicho badzcie, bo mi sie odechce.  🤬 🤬 🤬

No dobra, wczoraj się w końcu ruszyłam na siłownię po tym jak tu sobie postękałam 😀. A Ty masz widzę bardzo malowniczą trasę biegową  🙂
Dziś zgubiłam portfel ze wszystkim. Oprócz tak zwyklych rzeczy jak dowód, prawko, karta do bankomatu, karty parkingowe, karty do poradni onkologicznej, wizytówki ważnych miejsc i telefonów były tam numery kont, regon, lista haseł jednorazowych do banku. Kasa. I duperele typu moje leki na tarczycę, mini pamiątki i prezent od synka.
Jeśli mi ktoś tego wszystkiego nie odeśle to będę w czarnej dup*ie.  Oczywiście kartę już zablokowałem, listę haseł dezaktywowalam, dla pewności zmieniłam hasła w bankach. Pieniądze bezpieczne.
Ale jest mi tak łyso i źle wewnętrznie, że aż mi się nie chce jeść.

Za to dostałam nową pracę. Dyrektor szpitala w którym dodatkowo dyżuruję zaproponował mi jeden dzień w tamtejszej poradni. Nie chciałam. Negocjowaliśmy stawki. Rzuciłam tyle, że sądziłam że się odczepi.  A on po 3 tygodniach namysłu przyjął moją propozycję. Będę pracować jeszcze więcej. Przynajmniej sprzedałam skórę drogo. Nie wiem jeszcze czy się cieszyc że zarobię, czy załamywać że umrę z przepracowania. Zastanowię się. Potem. Jak już przeboleję ten portfel. ( A tak się ostatnio zastanawiałam " kiedy ja go w końcu zgubię" No to mam. )

Ps- jeśli ludzie mogą brać na mój PESEL pożyczki ( czy jakoś tak) to można gdzieś zgłosić zgubienie dowodu żeby to miało sens i mnie w razie czego zabezpieczyło? ( Bo co? Na policję? To coś w ogóle daje???)
Ps 2- ku*wa.. nie zagłosuje w niedzielę bez dowodu !! (Mąż mnie uspokoił, że przecież mogę na paszport)
BARDZO współczuję! Ja bym zgłosiła na policję, w razie czego będzie potwierdzenie, że taka sytuacja miała miejsce i ktoś mógł uzyskać dostęp do Twoich dokumentów i danych
BASZNIA   mleczna i deserowa
19 października 2018 17:32
tunrida, zgłoś na policję,  żeby mieć od nich notatkę,  albo w urzędzie,  byle mieć coś!  Mąż się bujal latami po sądach o jakieś raty i inne telefony,  miał papier i to go ratowało.
dzięki, w takim razie w poniedziałek pójdę na policję i nie wyjdę bez kartki  :kwiatek:
busch   Mad god's blessing.
19 października 2018 18:10
tunrida, współczuję 🙁 . Miałam podobne poczucie straty nawet po moim notatniku, zgubienie portfela byłoby dla mnie straszne. Co do blokowania, to polecam jeszcze te serwisy sprawdzić:
https://chronpesel.pl
https://www.bik.pl

Ja mam abonament wykupiony w tym drugim i on ogólnie regularnie Cię informuje czy wpłynęły jakiekolwiek zapytania dotyczące kredytu (i od razu informuje jeśli wpłynęły), Twojej zdolności kredytowej, prób wyłudzenia itd. Możesz też zastrzec dowód o ile dobrze pamiętam.
Byłam na policji. Mam 3 kroki. Policja nie  jest zainteresowana. Oni się interesują i przyjmują zgłoszenia, tylko i wyłącznie w przypadku KRADZIEŻY. A jak się zgubi, to się zgłasza fakt w Urzędzie Miasta. A zastrzec można w banku. ( także chyba ten dowód- zaraz dzwonię do banku)
ps- dzwoniłam do banku, zastrzeżono dowód osobisty, no i super  :kwiatek:
majek   zwykle sobie żartuję
19 października 2018 20:26
Bush, tak, mieszkam w fajnym historycznym miejscu. 🙂
tunrida, u mnie też jak nie urok to...
Zamiast wsiasc i pojechać  konno na spacer (piękny  dzien mielismy) to właśnie spędziłam kilka godzin l w stajni czekając na weta, który w końcu nie przyjechał. Mój koń staruszek ma złamany zab i wielka śmierdząca dziurę. Podobno jakaś choroba dziąseł, więc mam nadzieję, że to tylko ten jeden ząb pojdzie, a nie wszystkie. Jestem przerazona, finansowo będzie mega ciezko w najbliższej przyszłości.


Meise, to chyba nie pierwszy raz, kiedy masz jakiś dołek w okolicach urodzin? Trzymaj się i wszystkiego najlepszego
Super - łatwo nie będzie, ale ważne że się nie odbiłaś od tematu. Najbardziej wartościowe rzeczy w życiu zazwyczaj łatwe nie są wcale  :kwiatek:. Ja za Ciebie trzymam kciuki cały czas  🙂

Wiedziałam, że będzie trudno, ale nie przypuszczałam, że tak mnie to rozstroi. Z drugiej strony czuję pod skórą ulgę. I naprawdę bardzo czekam na kolejny czwartek... Dziękuję raz jeszcze  :kwiatek:

majek, ano dobrze pamiętasz... rok temu też był dramat i pożoga. I w tym roku moje nastawienie było fatalne, ale koniec końców szybko to przeszłam i dziś rano odczułam ulgę. Była u mnie mama na kawie (niestety z muffinkami) i odczułam spokój i odprężenie. Dziękuję za dobre słowo  :kwiatek:
Wszystkiego dobrego dla dziadzia, oby mu dziurę wyczyścili i się zagoiło raz dwa (i nie kosztowało majątku!).

tunrida, współczuję przykrej i stresującej sytuacji. Znam to z autopsji. Oby trafiło jednak w ręce kogoś uczciwego. Swoją drogą jak do tego doszło, bo pisałaś, że "wiedziałam, że w końcu go zgubię"?

U mnie dzień na 4. Byle jaki, znowu bez aktywności.
Meise, ja też o Tobie myślę i cieszę się, że znalazłaś dobrego terapeutę :kwiatek:
Ja dzisiaj wreszcie dzień na 5. Mam nadzieję, że się powoli rozkręcę. Z racji tego, że dużo się dzieje w moim życiu obecnie to łatwo mi przychodzi znaleźć sobie wymówkę. Ale już nie będę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się