Sprawy sercowe...

majek   zwykle sobie żartuję
03 kwietnia 2019 12:20
To dziala w obie strony, nie mozesz trzasnac drzwiami i wyjsc po prostu i powiedziec, ze masz to gdzies i radz sobie sam.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
03 kwietnia 2019 12:20
Mnie rodzina jeszcze do nie dawna naciskała na rozmnażanie, zwłaszcza mama 🙄 Nawet mówiła, że mnie facet zostawi jak się nie rozmnożę... A ona sama trójka dzieci i rozwiedziona, a i drugie małżeństwo z jednym dzieckiem na włosku od lat wisi... więc średni argument 😉
My 15 lat razem, na 10 rocznicę ślub braliśmy... Nie wiem kiedy to zleciało!
efeemeryda, można to załatwić prawnie, tylko trzeba o tym pomyśleć wcześniej 😉

Martita, silnych nacisków nie ma, ale oooooooogromne nadzieje ze strony rodziny i znajomych 😂

majek nie wiem czy po 10 latach można tak po prostu trzasnąć drzwiami. Jednak po tylu latach ma się dużo wspólnych spraw/zobowiązań dotyczących codziennego życia (kredyty, umowy,mieszkania), często pracy, zwierząt itd. 😉 edit. czy dzieci 😉
Dziękuję dziewczyny ślicznie  :kwiatek:

No my już jak stare dobre małżeństwo, nie ma człowieka na tej planecie, przy którym bym się czuła bezpieczniej i swobodniej 🙂

Jeżeli chodzi o ślub, to bardziej opór z mojej strony. Ja jestem niezależny duch, trochę zdziczały i panicznie bojący się jakiegokolwiek ograniczenia wolności. Nie znoszę zobowiązań.
Rodzina naciska, bo wiadomo, saaame chętne rączki do bawienia i noszenia wnusia (eche, do czasu...)  🤣

Ale bardziej wkurzają mnie znajomi, koledzy (taaak, koledzy) i uwaga, uwaga - kontrahenci i ich uwagi oraz pytania. Dziwne i przykre takie wpieprzanie się z butami. Zawsze ucinam takie rozmowy. Natomiast jeden znajomy (wielki pan tatuś) dał mi do zrozumienia, że ze mną jest coś nie tak, że jeszcze nie mam dzieci  😉
Ja jestem odporna na takie gadki, ale i tak już gdzieś bardzo głęboko w podświadomości mam myśl, że... moje życie jest jakieś bez sensu.

Głupoty!!! Tfu.


Jeżeli chodzi o ślub, to bardziej opór z mojej strony. Ja jestem niezależny duch, trochę zdziczały i panicznie bojący się jakiegokolwiek ograniczenia wolności. Nie znoszę zobowiązań.




piona! 😁
efeemeryda   no fate but what we make.
03 kwietnia 2019 12:36
galopada
no poza dziedziczeniem to owszem załatwisz, tylko po co ? Nie lepiej wziąć ten ślub i mieć wszystko z głowy ?  😉
ps. żeby w pl partner mógł po Tobie wszystko odziedziczyć, musisz za życia wydziedziczyć wszystkich pozostałych.  Nie działa to jak w USA gdzie testamentem można załatwić wszystko, zawsze zostaje tzw. zachówek.
Ja tam bardzo chce ślubu i być żoną  😍
efeemeryda, wtf, co to za tekst?  😲 🙄  bo nie każdy ma potrzebę bycia ŻONĄ? 🤣  Tak samo nie czuję potrzeby przefabowania włosów na zielono czy pozbyciu się którejś kończyny  😂  a na samą myśl o ślubie-weselu mam odruch wymiotny 😉 nie moja bajka 😉
Meise, rozumiem obawy, chociaż powiem Ci szczerze, że ja po ślubie w ogóle nie czuje się ograniczona 'wolnościowo' 😉 Widzę same plusy.
Z takich głupot to bardzo lubię jak mój mąż chodzi wszędzie w obrączce 😉 Już raz został zjechany przez jakaś laskę na imprezie, że obrączkę nosi i po co on na sam przylazł jak ona tu męża szuka a tu taka zmyłka :P Ogólnie to bardzo lubię tą obrączkową tradycję 😁
galopada
no poza dziedziczeniem to owszem załatwisz, tylko po co ? Nie lepiej wziąć ten ślub i mieć wszystko z głowy ?  😉



Serio ktoś jeszcze tak myśli? W tak młodym wieku? W XXI wieku???  👀
Bycie singlem przed 30. też nie należy do łatwych zajęć 😂 zwłaszcza, jak się w ogóle nie ma chęci do wchodzenia w związek. W oczach wielu osób pewnie też jestem 'wybrakowana', no ale to moje życie i głupio by było je układać wedle opinii osób postronnych.
A co do ślubu to teraz mam okazję być świadkową (już za trzy tygodnie) i przyznam szczerze, że ten temat wcale mnie nie jara. Nie mam poczucia, że też bym tak chciała. Raczej się zastanawiam po co ludzie tyle czasu i wysiłku (i kasy 😀 ) wkładają w jedną imprezę.
Ale każdy ma prawo żyć jak chce i nikt nie powinien się w to mieszać swoimi dobrymi radami
[quote author=efeemeryda link=topic=148.msg2857714#msg2857714 date=1554291369]
galopada
no poza dziedziczeniem to owszem załatwisz, tylko po co ? Nie lepiej wziąć ten ślub i mieć wszystko z głowy ?  😉



Serio ktoś jeszcze tak myśli? W tak młodym wieku? W XXI wieku???  👀
[/quote]

Też mnie to zszokowało. W ogóle jak można rzucić takim tekstem do osób, które są w wieloletnim, udanym związku, otwarcie mówią, że ślub jest im nie potrzebny. No o co kaman?

Mówienie o braniu ślubu po to, żeby mieć problem z głowy to w ogóle także obraza dla tych, dla których ślub jest ważną wartością  👀
vanille, wiesz co to jest po prostu ciekawe, pozytywne przeżycie, inne niż codzienność. Nie wiem jak inni podchodzą do kwestii wesela, moje było bardzo duże z tym, że 70% to byli znajomi. Bardzo się cieszę, że spędziłam z nimi ten dzień, że się bawiliśmy, wypiliśmy, że przyszli przyjaciele rodziny i mogliśmy się spotkać, pogadać 😉 Wiele osób się spóźniło na mszę, więc jak wstałam do przysięgi to zobaczyłam cały kościół znajomych twarzy no i było to niezapomniane przeżycie, a mój mąż dostał jakiegoś 'oczyszczenia' umysłu 🙂
Nigdy więcej wesela bym organizować nie chciała, lubię teraz chodzić na czyjeś i doceniać starania, wspólną zabawę i to, że mogę sobie potańczyć 🙂
Jasne, że można wziąć ślub tylko ze świadkami i rozumiem takie podejście do tematu. Przeżycie emocjonalne jest na pewno takie samo jak ślub z 200 gośćmi za plecami. Jednak każdy robi jak uważa, jak się czuje. Na szczęście ile ludzi tyle charakterów i można tez odwalić wielkie weselicho i super się bawić nie krytykując przy tym innych 🙂
I jeszcze mam przemyślenie. Aktualnie dookoła mnie są same śluby i co chwilę słyszę od dziewczyn (ale też starszych pań, babć, mam, ciotek) tekst "najpiękniejszy dzień w ich życiu" i myślę sobie, że to bardzo.... smutne. Smutne, że ten najlepszy dzień życia ma się za sobą w wieku dwudziestu kilku lat 😉 Mam nadzieję, że będę miała ciekawsze sytuacje w moim życiu zasługujące na miano tych fantastycznych (liczba mnoga) niż jednorazowe podpisanie jakiegoś papierka 😉


Nie ma takiego stanu cywilnego/rodzinno-zwiazkowego, ktory by nie budził komentarzy 😉
Serio. Zawsze sie znajdzie jakis punkt czepialstwa :P

Wzięłam ślub, bo chciałam żeby to było niejako uwieńczenie moich uczuć do drugiej osoby.
Motywacja 'żeby mieć z głowy' też do mnie nie przemawia, ale, no różne rzeczy ludzi motywują - natomiast nie ukrywam, ze zakłuło mnie w oczy 😀
Teraz nie wzięłabym juz kolejnego, nie ze względu na rozwód i rozpad poprzedniego małżeństwa, po prostu już takiej potrzeby nie czuję.
Priorytety i potrzeby po prostu sie zmieniają.

Wzięłam ślub, bo chciałam żeby to było niejako uwieńczenie moich uczuć do drugiej osoby.

Bardzo fajnie napisane, myślę, że większość osób biorących ślub ma właśnie takie podejście 🙂

Ja na szczęście nie słyszę żadnych komentarzy, w pracy wszyscy po ślubach, z dziećmi, mnie nikt nie ciśnie o nic ani nie pyta. Rodzina to samo, nawet sami mówią, że dobrze trochę pobyć po prostu małżeństwem i nie mieć dzieci tuż po ślubie.
efeemeryda   no fate but what we make.
03 kwietnia 2019 12:53
espana
serio  😀
i wcale się tego nie wstydzę, jeśli chce żeby ktoś był w moim życiu na dobre i złe to wolę wziąć ślub niż latać po notariuszach.
Nikogo nie potępiam, po prostu się niektórym dziwie  😀


infantil
szczerze dziwię się osobom w wieloletnim związku, które na co dzień nie obawiają się tego, że w razie "W" ich partner w świetle prawa jest obcą osobą.


ech uczepiłyście się tego " mieć z głowy", fakt może niefortunnie z mojej strony ujęte  :kwiatek:

Generalnie mogę się podpisać pod faith i jej "uwieńczeniem uczuć".
Meise,galopada Dobrze Was czytać, bo czasami to ja zaczynam się zastanawiać czy jest ze mną coś nie w porządku, bo nie fiksuję się na punkcie zaobrączkowania partnera.Wokół coraz więcej ślubów, bo to już 'ten' wiek, sporo znajomych albo zaręczonych, albo usiłujących przekonać drugą połówkę do zaręczyn...Nie ciągnie mnie do tego, jeżeli kiedyś z jakichś powodów uznamy, że chcemy wziąć ślub, to pewnie do tego dojdzie, ale 0 wesela i robienia wokół tego szumu, ale tak długo jak oboje chcemy żyć razem i jesteśmy ze sobą szczęśliwi, tak długo żaden papierek nie jest mi do szczęścia potrzebny.
Ja naprawdę nigdy nie myślałam o tym, że w razie W mój partner byłby "obcy". Zawsze w przychodniach podaję jego, jako osobę, którą mogą informować o moim stanie zdrowia.
Nie jest to dla mnie wystarczający powód do babrania się z tym wszystkim. Brałam czynny udział w kilku przygotowaniach sporych wesel i... no thanks  😁

Ogólnie mam ambiwalentne odczucia. Chyba tylko te obrączki mi się podobają. I pierdzionki. Muszę mojego starego zbałamucić, żeby mi jakiś diamento zakupił, bo nie ma szpanu, a tu koleżanki już trzecie dziecko powiły i dopytują, kiedy coś zabłyszczy na mym krzywym palcu  😁

Trochę mi tylko babć szkoda, bo mi płaczą za uchem, że one poumierają i wnuka nie poznają  🙄 takie tam szantażyki...

Piątka galopada  😉
DeJotka  :kwiatek:

Z drugiej strony uwielbiam oglądać pierścionki i suknie ślubne - podobają mi się tak samo jak podobają mi się konie czy obrazy, jednak sama bym czegoś takiego w życiu nie ubrała, wyglądałabym groteskowo. Co do chlipania babć nad uchem, to na szczęście mój niewiele młodszy brat otwarcie deklaruje chęć założenia rodziny, więc w nim cała nadzieja  😂
No u nas problem, bo siostra tżta juz ma dzidziusia, więc na nas teraz cała uwaga się skupiła  😁

A ja pokazuję babciom to foto i mówię, że przecież już mają wnusię (oraz wnusia):



😁 😁 😁
Meise umieram ze śmiechu 🤣 ale powiem Ci, że jak zakupisz ten diamento to już będzie taki pierwszy mikro kroczek do poddania się naciskom koleżanek i babć  😁 Zastanów się nad tym 😀iabeł:
Dla mnie idealny ślub to cywilny w obecności jedynie mojego partnera, bez żadnego gościa  😍 Taki intymny moment byłby dla mnie właśnie tym 'zwieńczeniem'. I tyle, bez żadnych imprez po. Po wyjściu z urzędu najchętniej zrobiłabym coś super tylko z moim-już-mężem.
I efemeeryda - np. dla mnie formalizacja prawna byłaby ważna. Ale nie dla każdego musi i ten tekst był faktycznie trochę nietrafiony  :kwiatek:
larabarson, Niby tak, ale kurcze fajnie się patrzy na coś błyszczącego na palcu 😀 Zwłaszcza jak się jest taką sroką , jak ja 😀
Meise, ja też nie mówię całkowitego NIE ślubowi. Tylko im większe parcie z otoczenia tym moja wrodzona niechęć jest większa 😉 Pierścionków nie noszę ze względu na pracę, a jeśli nie jestem w pracy, to jestem w stajni więc też wolałabym nie ryzykować utratą palca. Wesele odpada, bo nie lubię takich imprez i na samą myśl, że muszę iść na jakieś cudze wesele jestem chora od momentu otrzymania zaproszenia.

A pogłębiają ten stan niechęci moi znajomi opowiadający o swoich przygotowaniach. Nie, nie, nie. Wchodzi w grę bardzo kameralny, albo we dwoje na końcu świata, bo kościelny w moim przypadku absolutnie nie wchodzi w grę 😉
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
03 kwietnia 2019 13:14
Jaki klopsik 😍
Dla mnie ślub był takim właśnie zwieńczeniem związku i jakby deklaracją przed samymi sobą, że tak, że chcemy być razem na zawsze. Ale też trochę jakby dopełnieniem tradycji. Jesteśmy nie wierzący, ale ślub był konkordatowy, bo dla mnie to właśnie tradycja jest. A na własnym weselu się bawiłam jak na żadnym innym 😀 No i kwestie jego organizacji, to nie taki hardkor, no chyba że ktos sobie wymyśli "nie wiadomo co" 😉 My zdaliśmy się w sumie całkowicie na salę i babkę która ją prowadzi. W końcu to ona co tydzień wesele robi to się na tym zna, to niech to ogarnia 😁
galopada_, to w sumie dziwne, że Cie ktoś zaprasza znając Twoje podejście. Ja jakbym wiedziała, że ktoś z mojej rodziny lub znajomych tak podchodzi do kwestii wesel to bym go po prostu nie zapraszała, żeby nie czuł się zobowiązany 🙂
Meise umieram ze śmiechu 🤣 ale powiem Ci, że jak zakupisz ten diamento to już będzie taki pierwszy mikro kroczek do poddania się naciskom koleżanek i babć  😁 Zastanów się nad tym 😀iabeł:


E tam, w narzeczeństwie można trwać kolejne 15 lat  😎 znam takich  😀

Ja też jestem sroczką (z wiekiem mi się włączyło) i raz na jakiś czas lubię dostać jakąś błyskotkę, której i tak potem nie noszę, no ale mam  🤣 jak się już tak wykosztował to widocznie kocha  😁 😁 😁

galopada, mam dokładnie takie same odczucia, z tym że jak uwielbiam chodzić na cudze wesela  😡 😀 wybierałam też w swoim życiu kilka pierścionków i obrączek (niedoszli mężowie ciągali mnie po jubilerach wierząc w mój gust).

W przyszłym roku mam wesele mojej sis, może mnie na świadkową weźmie, tylko, że ślub kościelny, a ja do kościoła jak diabeł do święconej wody, hmm  😉

Tylko mój stary zachowuje się na parkiecie jak polano, więc zawsze obskakuję partnerów innych babek (nie zawsze z ich aprobatą, hehe).
Cricetidae, ograniczam je do miminum. Z całej puli wesel w danym roku wybieram te dla mnie najważniejsze (max 2). To samo ze strony mojego B chociaż on nie jest aż tak negatywnie nastawiony do tego typu imprez i wykazuje chęć pojawienia się u swoich bardzo dobrych znajomych. Wtedy nie dyskutuję i grzecznie dreptam za nim bo wiem, że mu zależy. Chociaż czasami chodzi sam.
smartini   fb & insta: dokłaczone
03 kwietnia 2019 13:23
Nie chcę wsadzać kija w mrowisko (plis, nie zjedzcie mnie :P) ale mam takie pytanie czysto teoretyczne, które mnie czasem męczy i nie znam na nie odpowiedzi. Piszecie o tym, że Was ten ślub ograniczy, że nie, że po co, na co, że tyle lat w związku żyjecie bez. I że po tylu latach związku to i tak, mimo, że to nie małżeństwo to ta druga osoba nie jest obca i sporo trzeba spraw rozwiązać a nie 'wyjść i trzasnąć drzwiami'. No i że kochacie te swoje drugie połówki, dobrze Wam z nimi i nikogo innego nie chcecie.
To w czym w takiej sytuacji ten ślub ma przeszkodzić? 😀 Jakie dostrzegacie minusy, które Was skutecznie zniechęcają? I nie mówię o hucznym weselu, imprezie za 100k i kościelnych sprawach bo przecież można pójść do urzędu i niczym akt notarialny, podpisać się pod papierkiem. Ba, nawet nie trzeba gości na obiad zaprosić 😉 'Korzyści' w świetle prawa jednak są, dość obiektywne (wspólna zdolność kredytowa, uproszczone sprawy w szpitalach , wspólne rozliczanie itp), można spisać intercyzę by zachować jakąśtam 'suwerenność majątkową 😉 ' a skoro nie zakładacie szybkiej ewakuacji ze związku to logistycznie wizja rozwodu nie powinna być problemem (tak w mojej głowie) bo zakładamy, że raczej do niego nie dojdzie.
Co więc jest takiego 'strasznego' w ślubie cywilnym? Pytam czysto teoretycznie i oczywiście uważam, że 'ekonomiczne' argumenty nie powinny grać pierwszych skrzypiec w takich decyzjach 😀
Sama jednak gdzieś tam kiedyś pewnie chciałabym wziąć ślub (malutki, najlepiej w ładnej stodole i z pizzą na danie główne ;D) ale absolutnie nie uważam, że to jedyna słuszna droga dla pary. Po prostu ciekawam argumentów 'z drugiej strony' 😉


ale diamentu totalnie bym nie chciała, ja bym mogła prosty pierścioneczek z jakimś nieszlachetnym, ładnym kamyczkiem, marmurkiem czy w ogóle betonem :P i jak sobie pomyślę, że miałabym diament dostać to mi słabo bo nie wiem jak bym miała powiedzieć, że super fajnie ale musimy wymienić na coś mniej krzykliwego i tańszego 😁
smartini, spokojnie, dostaniesz taki jaki chcesz, serio 😉 Oni wiedzą 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się