KOTY

SzalonaBibi, to prawda, trzeba kogoś do pomocy. Ale chyba masz kogoś oprócz siebie w domu 😉 ja nie namawiam, wiem, że samemu jest ciężko.
Nie bardzo mam. Mąż jest od rozpieszczania i odmawia pomocy, jak się nakłoni go do tego, to jest rozpacz "biedny kotek, może odpuść". No i nie mam zaufania do jego trzymania - nie dociśnie, nie przytrzyma mocniej "żeby nie zrobić krzywdy". Nawet przy wielkim koniu  🙄 Bo oczywiście zwierzę uciekające z wbitą igłą czy czymś takim to sobie krzywdy nie zrobi.
Córkę szkolę, ale wrażliwa nastolatka to też nie najlepszy pomocnik - strasznie to przeżywa, no i nie zawsze ma siłę i umiejętności, żeby skutecznie unieruchomić.

No i ich histeria udziela się zwierzakom - zdecydowanie lepiej wszystko gra jak "oprawcy" spokojni i opanowani. Na razie daję radę sama, worek kupię, bo nieraz się jeszcze przyda, nawet przy profilaktyce.
Kurcze ja też bym nie umiała dać kotu zastrzyku/kroplówki. Zawsze podziwiam kocich vetów.

Aslana (w końcu!!!) zawiozłam dziś na kastrację...
Piszę w końcu bo jak mieliśmy umówiony ostatni termin- to nam zwiał🙂... przyszedł na drugi dzień... po czym na następny znów zwiał.

Wczoraj wrócił po dwóch nockach poza domem. Wrócił do syna. Mojego męża jak go woła to olewa🙂.. po czym gdy Sebastian w domu krzyczał to kot podszedł do niego i mu spuścił regularny łomot - bo nie da się tego inaczej nazwać. Akcja byłą tak szybka i zaskakująca, że nie zdążyliśmy z mężem zareagować.
Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Syn grał ze mną w szachy - siedzieliśmy na dwóch fotelach złącznych bokami - oparciami (plansza na tych bokach stała) a na drugim podłokietniku od fotelu syna siedział kot. Było już późno, mody był zmęczony i zmęczył o te szachy ale mu nie wychodziło i się złościł. I w którymś momencie jak zaczął krzyczeć to kot się podniósł i rzucił na niego. Taką prędką pacyfikację mu zrobił - jakby go skarcił za agresję i krzyk.


Najwyraźniej nie lubi krzyku, ale żaden zwierzak nie przepada za podniesionym tonem głosu.
Ważne, że wszystko odbyło się bez pazurów i krwi.
Co innego jak kot samą opuszką uderzy, a co innego...

Moja kotka nie jest taka delikatna, ona od razu z grubej rury i koniec.
Za to rodziców to tylko opuszkami i to jeszcze z jaką gracją!

A Maniek w weekend jedzie do nowego domu.
Socjalizacja dała takie skutki, że można brać na łapki, miziać, tarmosić itd.

Teraz biega po całym domu i dociera się z kotkami. Jedna mu się szczególnie podoba, ale to ta najgorsza - nasz mały terrorysta.

edit: literówka
A u nas sytuacja wygląda tak.  😍 Bolek mieszka już na legalu. Wychodzi jeszcze z mężem do warsztatu do pracy za dnia, ale dziś podobno nie poszedł "bo brzydka pogoda, a on tak słodko spał"
Najgorsze harce odchodzą z samego rana, jak wszystkie 3 biegają i się bawią.




tunrida super to wygląda  😉 cały czas czytałam Twoje posty i jakoś podejrzewałam, że będą 3 w domu  😁
Fajnie, że się wszystkie dogadują.
... ja się właśnie obawiam samotności naszego kota.
Myślę, że jeśli ma być wychodzący, to już on sobie rozrywki zapewni sam. Ja oo towarzystwie la Xiji myślałam z tego względu, że była sama i jest kotem domowym. Kiedy my idziemy do pracy i szkoły, niby w domu zostają teściowie, ale z kotem się bawić nie będą. Stąd pojawienie się Rudej.
A Bolek to już zupełnie inna historia.
tunrida, super trójka :-) Jak moje : też rasowce z hodowli i nie rasowa :-)
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
30 listopada 2017 18:49
Wczoraj zwątpiłam. Moja podopieczna zawsze miała kota i psa. Kot lata temu odszedł na FIP, kilka lat później odszedł ze starości pies. Zdecydowali, że ponownie chcą mieć taki zestaw. Kupili psa (z jakiejś super utytułowanej linii JRT) i teraz zapadła decyzja o kocie. Wzięli kota ze schronu/domu tymczasowego (tu nie wnikałam dokładnie). Zdziwiłam się, że tak łatwo poszło, bo z góry zaznaczyli, że kot będzie wychodzący, a jak wiadomo do takich domów zwierzaki niechętne są wydawane.

Od początku trwa walka z kocim katarem. U veta są regularnie. Okazuje się, że kociak miał 2, a nie 3 miesiące, jak go wzięli (chociaż panie wpisały w książeczkę, że ma 3). Nie był na nic zaszczepiony! Powód? Otóż panie wydające kota i prowadzące schron/dom tymczasowy nie szczepią zwierząt z zasady, bo... w miejscu wkłuć pojawiają się guzy nowotworowe.  😵 Teraz mają epidemię panleukopenii i już kilka kotów zeszło, w tym rodzeństwo kota mojej podopiecznej. Kazałam im zmykać do veta i przebadać kota od góry do dołu, porobić testy, być upierdliwym, gdyby ktoś chciał ich zbyć i dopilnować wpisów w książeczce zdrowia. Wiadomo, teraz nie zaszczepią, bo kot jest w trakcie antybiotykoterapii, ale później jak najszybciej.

Nie mam komentarza.
Lanka_Cathar, no to jest dziwne, bo wszystkie kociary jakie znam czy domy tymczasowe bardzo szybko szczepia nowe zwierzęta bo boją się właśnie epidemii.  A epidemia jest,  u nas 4 parwo/panleuko w przeciągu dwóch tygodni. 3 nie żyją czwarty dochodzi do siebie. A mięsaki zostały już przechrzczone z poszczepiennych na poiniekcyjne, bo zdarzają się nie tylko po podaniu szczepionki.
Słuchajcie czy świeżo wykastrowane koty tak sikają.
Mam oblane wszystko!!!
Nawet syn został obsikany jak siedział na łóżku. Kot idzie 5 kroków, staje i sika, idzie kawałek- staje i sika.
Sika, sika , sika,- nie tak jak do oddawani moczy w żwirek z przykucem tylko idzie i znaczy, znaczy, znaczy.
... my będziemy musieli w chacie tynki skuwać.
Słuchajcie czy świeżo wykastrowane koty tak sikają.
Mam oblane wszystko!!!
Nawet syn został obsikany jak siedział na łóżku. Kot idzie 5 kroków, staje i sika, idzie kawałek- staje i sika.
Sika, sika , sika,- nie tak jak do oddawani moczy w żwirek z przykucem tylko idzie i znaczy, znaczy, znaczy.
... my będziemy musieli w chacie tynki skuwać.


To kocur czy kotka? Ma kubrak/kołnierz?
wistra, kocur
Lanka_Cathar, 🤔 ? Ja byłam w kontakcie z jedną fundacją jak chciałam adoptować kota - PKDT z trójmiasta i oni mają zarówno koty przeznaczone do domów niewychodzących, jak i bezwarunkowo wychodzących, więc to mnie aż tak nie dziwi... ale pod kątem szczepień/sterylizacji są mega odpowiedzialni i nie wyobrażam sobie innego podejścia u takiej organizacji :O

Mój kocur kastrowany jako dorosły (ok. 2 lata) bardzo niedawno - nie miałam problemu z sikaniem / posikiwaniem, może wiek ma tu coś do rzeczy a może to że on ogólnie nie znaczył. Ale nie dostał żadneg kubraka ani kołnierza i też mnie to zastanawiało. Jednak zagoiło się bez komplikacji, mimo że kot miał swobodny dostęp do miejsca zbrodni i z tego korzystał, mocno dbając o higienę.
Kastrowałam w życiu 2 kocury i też nie miały żadnego kubraka ani kołnierza. Dziś przecież nawet szwów już nie zakładają, tylko używają coś specjalnego: klej czy coś tego typu, nie pamiętam.
Żaden kot nie sikał po zabiegu, normalnie się zachowywały , jakby nic się nie wydarzyło.
Nawet kleju się nie używa przy kastracji i nic się nie dzieje, malo który kot się w ogóle tym interesuje.
Szwów nie ma.

... ale hormony nadal tak buzują, że taki miał być wczoraj "nieswój i obolały" a latał jak wściekły. Obsiurał nas od góry do dołu ... a potem poszedł pouprawiać sex  😵
Jedyne co, to nie śpiewał aż tak w nocy i w nocy już nie znaczył (chyba) - bo i tak wali w całym domu sikami, że już nie sposób lokalizować źródeł smrodu.

I szczytem wczoraj było podejście do okna i obsikanie firan i zasłon. Tak w równych odstępach co 40 cm...

W ogóle to jednak to prawda- to nie my mamy kota, tylko kot ma nas. Bo ja wczoraj tego kota latałam wstawiać do kuwety, więc go wstawiam, on sika zawsze od razu i luz... po czym po 10 minutach znaczy gdzieś. Dziecka własnego na kibel nie sadzam i młoda sobie sama ustawia stołeczek, podkładkę itd. a kota do kuwety nosze... pogieło nas kompletnie z tym kotem.

Wczoraj moja córka kazała sobie puścić film jak kot je myszy... i zaordynowała, że myszy są dla kota najlepsze i, że powinniśmy Aslanowi "kupować myszy"... 4 latka...  😵
kotbury, no hormony to mu nagle z organizmu nie zejdą, przecież są te, które zostały wyprodukowane wcześniej. Poza tym jeśli jest w kołnierzu to może sikać ze wścieku.
Nietypowy problem mam - mój starszy kot (ok. 8 lat, z niewydolnością nerek) zaczął raz na czas bzykać młodszego (ok. 4 lata). Tzn przyłapałam go na razie 2 razy. Oba kocury to kastraty. Czy przejąć się tym czy mogę chwilowo olać wizytę u weta? Zwłaszcza, że ostatnio znowu sporo pieniążków wydaliśmy na zapas kroplówek i incydent z gorączką taką, że kot lał się przez ręce... Panikować już czy może trochę potem?
A u nas dziwnie. Kicia jest żywsza, wskakuje na meble, łasi się i domaga uwagi a nie tylko śpi. Żąda też jedzenia, ale... nie je. Powącha, poliże i odchodzi. Już próbuję wszystkiego, jej ulubionych przysmaków i nic. Podkarmiam strzykawką i daję jej jeszcze szansę. Zaraz dam ostatnią kroplówkę i wyjmuję wenflon. Tak naprawdę jutro będzie można stwierdzić jak ona się teraz czuje, bo wczoraj wieczorem dostała ostatni zastrzyk przeciw bólowy.
Chciałam wstawić zdjęcie bidulki i jej koleżanki jak się nią "opiekuje", ale w telefonie zdjęcie jest a komputer go nie widzi.
Trzymajcie kciuki, żeby zaczęła sama jeść, bo to już naprawdę długo.
Bibi trzymam kciuki i przytulam Was  :przytul:
My też trzymamy! Mocno!
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 grudnia 2017 19:11
Cricetidae, Ekhem, moja reakcja była taka, jak Wasze. Rozumiem, że jak zgarniam dachowca, to muszę go sama zaszczepić, odrobaczyć, etc., ale ze schronu oczekuję zwierzaka z kompletem szczepień.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 grudnia 2017 19:19
Lanka_Cathar, ale to nie był schron, tylko DT jak rozumiem. Poza tym, niestety ze zwierzakiem musi iść książeczka, jak nie idzie i szczepienia/odrobaczenia się nie zgadzają, to już jest alarm.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 grudnia 2017 19:31
Nie dopytałam, czy schron, czy dom tymczasowy, bo byłam za bardzo skupiona na przekazaniu informacji, co mają zrobić. Mają książeczkę, którą dostali razem z kotem i w tej książeczce jest wpis (zakładam, że data urodzenia), że młody ma 3 miesiące, a okazało się, że tak na prawdę ma dwa.
Sama zjadła trochę. Jak jest głaskana to je. Dalej dokarmiam, proponuję co chwilę miseczkę. Może za często?
Tak sobie śpi chory kotek pod opieką "pielęgniarki":

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 grudnia 2017 20:57
SzalonaBibi, ona wcale źle nie wygląda! 🙂 Wiem, że zdjęcie nie oddaje pewnie wszystkiego. Jak je przy głaskaniu, to... nic Ci matka nie zostaje, tylko głaskać, głaskać, głaskać.
Wygląda ta słodko. Biedny chory kotek. Nadal trzymamy kciuki.
Bibi, trzymam kciuki za kotusie!

Kotbury, ale masz jaja z Burasem  😎  👍 za cierpliwość  😎 hormony za chwilkę wycisza się i kot powinien się uspokoić.

Mo B, chodzi o to że problemem jest, że starszy byka młodszego? Dopoki oba zadowolone to ja bym się w to nie mieszała  👀  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się