Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ja Ci proponuję DIETĘ  😀iabeł:



nie, dzięki :P
To ja się wypisuję z wątku jednak😀
Najadłam się niestety i w sobotę i w niedzielę
I wiem, że jeśli chcę porzeźbić u siebie coś więcej, to nie mam mowy...MUSZĘ przestać podjadać w weekend. Bo to jest przyczyną, że wygląd się nie zmienia.
W poprzednim tygodniu trzymałam się dietowo elegancko przez 2 tygodnie robocze + 1 weekend i efekty od razu widoczne.
W tym tygodniu starczyło po tygodniu pracy w weekend pojeść i .. dupa.
Przytyć nie przytyję, ale rzeźby nie widać. Nabieram wody po takim żarciu i nie widać nijakich efektów.

Tak więc, jeśli chcę zrobić się na fit, fit, fit, to trzeba coś zrobić z sobą odnośnie weekendów.

dodofon- na mięśnie brzucha polecam calanetics. Jeśli będziesz ćwiczenia wykonywała prawidłowo, NIE obciążasz kręgosłupa. ( bo nie machasz lędźwiówką, lecz ją trzymasz leżącą na podłodze. Machasz tylko górną częścią, od szyi tylko do łopatek) A ćwiczenia są super. To nimi wyhodowałam sobie tak mocne mięśnie, że trener się podniecał.
Od ok 9 minuty zaczynają się 4 ćwiczenia na brzuch. Do ok 18 minuty.



W ogóle cały ten calanetics robię sobie, kiedy jestem w pracy i nie mam jak ćwiczyć. Kiedyś był to dla mnie mega wycisk.  😉 Teraz jest traktowane jako "niezobowiązujace poruszanie się". Ale jest fajny!
Witam bladym świtem. Wyspałam się. 7 godzin  😲 nie pamiętam, kiedy tyle spałam.
Jest dobrze i tak ma zostać.
Konie wczoraj wyekspediowałam tutaj:
http://www.equistro.com.pl/

Jedzeniowo się trzymam. Odkąd zobaczyłam 5 z przodu, widzę ją codziennie.

Calanetics też polecam. Daaaaaaaaawno temu ćwiczyłam intensywnie (podstawówka?/liceum?) i rozciąga bardzo, mięsnie też całkiem fajne po tym są.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 grudnia 2013 06:52
A ja jem i jem i jem 😁 siara.


Laski, które jedziemy do Łodzi, o której będziecie na miejscu? Bo nie wiem o której mam wyjechać od siebie?
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
02 grudnia 2013 06:56
bry 🙂
Nic wracam do liczenia kcal. Najgorszy koszmarek minął. Uff...
Jest tak jak przewidziałam +2 kg na wadze ale mam nadzieję że to tylko woda, która wypłynie ze mnie przy intensywniejszym wysyłku.

Edit: Pochwalę się że , mimo tej ,,długiej" trzydniowej przerwy :P wlazłam dzisiaj w spodnie  jeansy z domieszką strechu rozm. ( !!!)  40  😎
Marka F&F i  leżą idealnie  😡 
Livia   ...z innego świata
02 grudnia 2013 07:50
tunrida, hanexx, dzięki za pomysły 🙂

Cierp1enie, łał, podziwiałam już na facebooku, super wyglądasz!

Jara, wysłałam ci pw.

U mnie moc, wracam na dobre tory! Stanęłam wczoraj na wadze i jest taka sama, jak przed delegacją, więc jest ok 🙂 No i wczoraj jak pocisnęłam na orbitreku to czułam, że lecę, nigdy jeszcze tak fajnie mi się nie ćwiczyło 🙂 Teraz tylko podtrzymać to wszystko - wczoraj było na 5+ i dzisiaj też tak będzie 🙂
Brawo żaba.  🙂

Co do calaneticsu. Od zawsze mówiłam, że to świetne ćwiczenia dla kobiet. Bardzo ładnie wysmuklają sylwetkę i delikatnie ją rzeźbią. Nie budują muskułów, lecz modelują ciało kobiety tak, że wygląda bardzo kobieco. W przeszłości bardzo często to ćwiczyłam i zawsze kiedy robiłam to systematycznie przez co najmniej 1,5 m-ca, to mi uda smuklały, brzuch się spłaszczał. Ogólnie widać było efekty.
Z tym, że ta Bojarska jakoś tak drętwo prowadzi. Bardziej mi się podobało w zagramanicznym oryginale. Ale tak naprawdę to nie ma znaczenia, ważne, żeby ćwiczyć. I tyle.
Cierp1enie - rewelacja!!! 👍 👍 odchudzone od takiej wagi osoby widziałam juz, ale to co zrobiłaś ze swoją skórą to jest niesamowite, bo wyglądasz jakbyś nigdy nie była gruba!! 🙂

u mnie dziś w stosunku do wczoraj -2kg  🤔wirek: 🤔wirek: czyli ogólnie po dwóch tygodniach wzrostów wagi wczoraj ważyłam 74, a dziś juz 72, do tego odpuchłam, to było jakies gigantyczne zatrzymanie wody, cieszę się, że nie poległam i się nie zniechęciłam, mam nadzieje ze teraz zacznie elegancko spadać, i że jednak zobaczę w tym roku tę 6 z przodu!!!


miłego dnia dziewczyny 🙂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
02 grudnia 2013 08:47
Brawo żaba.  🙂


Dziekuję, pozniej poostaram sie cyknąć jakieś fotki. Troche mi sie wierzyc nie chce. Może marka ma zawyżone rozmiary? heh no ale nowe jeansy i to dopasowane cieszą podwójnie
dziękuję za miłe słowa  :kwiatek:

ehh dziś ciężki trening, a ja zdycham, kaszlę tak, że mnie piecze w płucach, do tego czuję się mega źle :/
no ale iść muszę


żabeczka - uwielbiam to uczucie, kiedy wbijam się w spodnie o coraz to mniejszym rozmiarze 🙂
Mi się dziś nie chce iść na trening. Też mam mieć ciężki, bo dziś poniedziałek. A ja po wczorajszym wpierdzielaniu czuję się ciężka i opuchnięta. A jak się przyznam trenerowi, że żarłam ( co zresztą widać po tułowiu) to dostanę wycisk na spalanie. Nie chce mi się.
Zaczynam od 45-60 minut bieżni. A potem dalsze spalanie.  Ble.... i na co mi były te wafelki i rurki? Na co?  😵
Dlaczego ja jestem taka głupia?  🤔
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
02 grudnia 2013 10:07
cierp Ja tak się zastanawiam że to chyba jednak producenci chcieli abym poczuła się lepiej ,, wbijajac sie" w 40 ... ale fajnie widzieć siebie w takich spodniach :P  Czuje ten smak ... miodzio.
Chociaż jak zamawiam teraz spodnie dresowe do fitnessu to jak byk wychodzi mi L  😡
Mam też w domu skórzane spodnie które dostałam od Mamci w prezencie- rozmair  32 to wleść wlezę ale nogi póki co opięte w nich jak baleroniki bo są bez strechu :P

ed: od 10 min moje. Za zawrotną sumę 30 zł wraz z przesyłą. Nie mogę się już ich doczekać  💃
Weekend miałam pełen przeżyć , zjadłam trochę zakazanych rzeczy no ale kalorycznie bez jakiejś tragedii. No i dwa konie pojeżdzone w sb i w nd. W niedzielę na wadzę 68  😅  Nie zschudłam za wiele , ale spoko, do przodu.
Zaczęłam jeść kaszę kuskus, zapomniałam jaka to wygoda, zalewa się , 5 min i gotowa .
śniadanie ; 4 chlebki wasa , plasterek sera , trochę  serka orzechowego 250kcal
2śniadanie ; banan, kawa 200kcal
obiad kuskus tylko nie wiem z czym , może z jogurtem light

rosek0, na obiad masz zamiar zjeść samą kaszę z jogurtem? Może dodaj do tego chociaż jakieś warzywa...
No właśnie problem w tym ,że nie mam gdzie ugotować tych warzyw, dzisiaj jestem kompletnie nie przygotowana , mam w pracy tylko kuskus i banana... Ale kalorycznie to na obiad będzie ok, kuskus jakieś 50-60gr ok 200kcal i jogurt koło 160 , więc razem 360kcal. W sobotę tak jadłam w stajni , z przyczyn technicznych i się najadłam , nawet stajenny kotek się załapał  😉
rosek0 Z zazdrości nie napisałam wcześniej (  😁 ) ale piszę teraz... GRATULACJEEEE!!!  🏇 I duuuuużo szczęścia!!!!  🏇  :kwiatek:

U mnie baaaaaardzo dobrze. Bardzo. Oby do wiosny! 🙂
Sandrita, dziękuję  :kwiatek:
szkoda, ODCHUDZACZKI, że nie spotykacie sie na Cavaliadzie w Poznaniu - bo tu zlot czarownic (chudych i nie) z całej Polski
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
02 grudnia 2013 13:09
Ja się trzymam, tzn. kontroluję kalorie , żeby nie było tragedii.
Koni nie będzie, dopóki się nie wyjaśni, co z moim kręgosłupem...
Cierp1enie, jesteś moją idolką 🙂
Od 11😲0 do 14:15 na siłowni. 3 godziny treningu. Najpierw 60 minut biegania. Biegam sobie, biegam, a trener w tym czasie ćwiczył z inna laską. Podchodzi do mnie i pyta: "co się stało?". Ja na to.. "Jak to CO?" On- " W weekend... jadłaś?". Ja na to "Jadłam". On:- "WIDAĆ".

Przecież nie przytyłam nagle 5 kilo, nie? Po wpadkach żywieniowych magazynuję wodę. Na tyle mocno, że trener to widzi. Ja to widzę, on to widzi. A własny rodzony mąż nie widzi. Trener tak jak ja wpatruje się w każdy zarys mięśnia i widzi jak te mięśnie znikają pod warstwą wody, obrzęku jakiegoś.
I mówi, to co wiem. Że jeśli chce pójść dalej i widzieć te swoje mięśnie, które przecież tam SĄ, to muszę się ogarnąć z podjadaniem.

Ale zeszmaciłam się dziś sama, on mnie doszmacił do końca i mi lepiej.
Muszę jakoś przepracować w głowie ten problem, no kurde MUSZĘ, bo bez tego dalej ani kroku już nie zrobię. Nie wiem jak, ale muszę się ogarnąć. Nie wiem kurde..na jakieś medytacje pójdę? Na hipnozę?  😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
02 grudnia 2013 13:40
Nie meczy cie taka zabawa z łaknieniem? ochotkami?  😉
Wiesz ze twój organizm wyczaił ze mu chamsko ( wg niego) zabierasz  i bedzie dalej cię cisnął szczególnie na weekendy?
To zadziała już podświadomie, bo magiczne wrota  😉 z dodatkowymi kcal otwierają się  w te dni.

Maksymalnie Cię podziwiam  🙂 😉 że walczysz.
No właśnie to głównie w psychice siedzi, skoro zdarza się w weekendy! Tak jak wczoraj...masakra. Trzymam się cały dzień elegancko, zjadam co odpowiednią ilość godzin. Bardzo zdrowo, kasze, warzywa. Jest i tłuszcz i nabiał. Wszystko z głową, z rozmysłem. Była i siłownia z bieganiem. Po bieganiu przekąska z węgli. wszystko ok, idealnie wręcz. Była i kolacja. Trochę za duża, za dużo kiełbasy suchej krakowskiej zjadłam. Ale w sumie był wysiłek wcześniej..ok.

Potem siedzę na kanapie przez TV, siedzę, laptop na kolanach, oglądam jednym okiem film, drugim forum, gadam z mężem, wszystko ładnie, pięknie i nagle myśl "coś słodkiego!! Taaaak!! Słodkiego" Wiem, że mam landrynki w kurtce. idę po nie, zjadam 4 sztuki i ... koniec. SŁODKIEGO NATYCHMIAST DUŻO. Ja przezornie nie mam, ale na dole jest teściowa i ona na pewno coś ma. Miała paczkę rurek nadziewanych, dużą paczkę. 2000 kcal. zabrałam ją i zaczęłam jeść. NIEBO w gębie, jakby ktoś mi wrota nieba otwarł. Mąż mówi "nie jedz tyle", to tylko warknęłam. dziecko chciało trochę, to dałam, ale tylko trochę. Zeżarłam pół i poczułam, że chce mi się spać. jakby mi ktoś baterie wyjął. zasnęłam na około 30 minut, po czym obudziłam się i dożarłam paczkę do końca. Mąż mówi "co ty robisz?? Zjadasz całą?". "TAK"

Np i co? Nic tylko łbem o ścianę walić. Ja naprawdę nie widzę we wczorajszym dniu żadnego błędu dietetycznego, żadnego.
To wpierdzielanie we łbie siedzi. I nie wiem co jest tego przyczyną. Psycholog, psycholog....gucio mi tu da psycholog. Jestem kurde szczęśliwym, zadowolonym z siebie, z życia, z męża, z dziecka, z pracy człowiekiem. Jest mi kurde tak dobrze, że aż się boję, że to niemożliwe, żeby było tak dobrze. Nie mam problemów. Jedyny mój problem to słaba nauka syna, ale wpierdzielanie miałam jeszcze zanim mi się syn urodził i to chyba dużo gorsze niż teraz! Miałam to też wtedy jak byłam gruba i żarłam i sobie nie żałowałam. Więc to nie jest kwestia niedoborów żarcia w danym dniu. To nie jest robota dla psychologa. A przynajmniej nie takiego od terapii ogólnej i problemów.
Jakiś psycholog typowo żywieniowy by mi się przydał, o ile jest coś takiego. Jakaś terapia BEHAWIORALNA, na zasadzie nauki "co zrobić, jak ci się zachce żreć bez sensu"
No właśnie...miałam sobie opracować sposoby radzenia w takich chwilach i nie zrobiłam tego. Najwyższa pora to jednak zrobić.
ja nie zamierzam się jakoś ograniczać , nie wiadomo jak. Jak mnie na coś ciśnie to sobie zjem , o rozsądnej porze. Mam dużo ruchu , dietę raczej trzymam bez problemu. Jakbym miała mieć codziennie na coś ochotę bądź być głodną i ze sobą walczyć to chyba bym się nie męczyła. Ja zmieniłam zasady żywienia i jest mi z tym dobrze, nie męczę się.Raczej nie jestem głodna, nie wyczekuje godziny posiłku, jem smacznie i malokalorycznie i cieszy mnie to. Srednio raz w tyg mam parcie na cos i sobie nie domawiam. Mam potem wyrzuty ale takie malutkie  😉 Ale podziwiam ,że ktoś jest w stanie walczyć , mając na uwadze,że tak może być do końca życia  😉

I ja mam tak,że jak na coś mam ochotę a sobie odmówię , to potem i tak to ze mna wygra tylko,że zjem dwa razy więcej...Bez opamiętania. Może codzienne jedzienie słodyczy ale w małych ilościach zaspokoi zapotrzebowanie i ograniczy napady?

Jednak będzie kuskus z malutkim udkiem z rożna (ku mojej uciesze dzisiaj wrzucili małe udka) Jakieś 400kcal.
Walczę tak już od roku i w sumie wychodzę na plus. Z rozmiaru 42/44 zeszłam na 38 i nie tyję.
Mogłabym na tym poprzestać, tak jak mi radzi wiele osób. I żyć sobie, tak podjadając co jakiś czas.
Ale jeśli chcę iść dalej i widzieć swoją rzeźbę, to ni cholery podjadać nie mogę.
No dobra....se pogadałam...

ps- a ty rosek jedz więcej. Zwróć uwagę czy nie jadasz za mało kalorycznie i za mało zróżnicowanie. Nie tylko mi się to rzuca w oczy, jak widzę.  🙂 Uważaj na siebie, żeby sobie nie spowolnić metabolizmu!
Ja wiem ... Jem i nabiał i mięso i warzywa , codziennie . Coś  około 1200-1500kcal. Dwa dni mi się zdażyły ,że raz zjadlam 900 a raz chyba 1000 ale tak to 1200 jest spokojnie, głodna nie jestem. Zawsze obiad ciepły , kolacje raczej też.

Jak mam za mało kcal to wrzócę coś  słodkiego , cóż mogłabym zmienić?

A i owoc codziennie tez jest.
Jeśli 1200- 1500 to ok, myślałam, że mniej.

Ależ pęczak jest pyszny! Gumowy, jest co gryźć, smaczny z masełkiem! Od dziś jem na obiad tylko pęczak! czemu ja go wcześniej nie jadłam??  😲
Może przeczytałaś  jakiś wpis ,że mi wyszło 900 ale to bardzo sporadycznie jest.
Dzisiaj bedzie 1220kcal 🙂

Muszę spróbować pęczak , pewnie syty jest?
Jak każda kasza. Fajny bo jest co gryźć ( a ja lubię gryźć) i taki gumowy w zębach ( a ja lubię gumowe w zębach)
tunrida A może problem tkwi w wieczornej nudzie? Może zamiast siedzieć z mężem przed kompem/tv to wyjdźcie gdzieś "zeszmacić się" na motory? Albo jakieś nowe hobby na wieczory weekendowe? Coś co Was zajmie i nie pozwoli Ci myśleć o jedzeniu. Kamasutra też wydaje się dobrym pomysłem i nie trzeba nigdzie wychodzić.  😁

Makrejsza O jeeeej... Co się dzieje z kręgosłupem? 🙁
Sandrita   😁 Masz rację , ja mam tak ,że jak zalegam przed tv to mam na coś ochotę , a jak mam np. ruch w pracy czy w stajni to zapominam o swoim podstawowym jedzeniu. Wczoraj np 2 śniadanie zjadłam godzinę później , bo zapomniałam  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się