Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 kwietnia 2010 18:32
To mówi wszystko:
Niestety prawdziwe.
A ja się tydzień temu z Ikariną (  :kwiatek: ) zakładałam  🙄 I trochę nam nie wyszło  😁 Ikarina(  :kwiatek: ) obstawiła, że w ciągu tygodnia mój tata zapędzi mnie 20 razy do książek a ja 30. Jednak mój tata przypomniał sobie, że są święta i od czwartku nic nie mówił... Do środy się uzbierało 11 razy  🤣


kurka, szkoda, że nam nie wyszło 😉 W każdym razie, jeżeli będziesz miała doła, możemy się założyc jeszcze raz  😀iabeł:
No niestety nie wyszło... A doła to ja mam 24h 7 dni w tygodniu więc wiesz  😎 Tylko czekam aż znajdę pracę i jakoś zapracuję na własne mieszkanie a drugim końcu Polski albo w innym kraju  😤  Ikarina uważaj bo ci się za 10 lat nowy sąsiad jeszcze wprowadzi  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
09 kwietnia 2010 00:09
Ehhh, dołeczek się pogłębia...
Ech, byłam wczoraj na imprezie, była tam chłopak który jakiś czas mi sie podoba. Rzadko go ostatnio widywałam, ale planowałam zagadac na imprezie, umówić się czy coś. Okazało się, że przyszedł z dziewczyną, są razem pare tyg. Przesiedziiałam z nim cała impreze i się bawiliśmy, no ale to z nią jest...
Jestem na siebie zła, że nie wzięłam się za to od razu, zimą miałam jakiegos doła większą częśc czasu, a teraz jak mam ochote na jakąś znajomość wreszcie(zawsze uważałam, że nie nadaje się do związków, ale powoli dojrzewam do myśli bycia z kimś :hihi🙂, to jest z lekka za późno.
Na przyszłosć w podobnych sytuacjach nie będe zwlekać. Ale smutno mi, bo naprawdę go lubię...
Jeden pozytyw to chyba naprawdę po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że mogłabym kogoś mieć, tak na stałe, a nie na pare dni.
A ja sobie zrobilam labe w nauce i mocno to odczuwam  🙁
Czuje sie na uczelni jak przyglup  😤
Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

09 kwietnia 2010 15:58
Mój koń ma beznadziejną amazonkę!!! Co mnie napadło na te filmiki?! Nie nadaję się nawet na towarzyskie, bo nas wyśmieją! Jak ja tak pojechałam w październiku ujeźdżeniówki, to nie mam po co z domu wychodzić!  😕
madmaddie   Życie to jednak strata jest
09 kwietnia 2010 22:21
ja przez ostatnie prawie 8 miesięcy wpadam z dołka w dołek
...i straciłam przyjaciółkę
Chyba najgorszy okres w moim życiu! W szkole się wlecze, z rodzicami tez nie zawsze się dogaduje, a juz nie mówię o moich braciach. Konie to był mój cały świat i do dzisiaj zostanie moim światem, lecz teraz niestety są rzeczy ważniejsze niż stajnia. Moje forum jakoś cudem wróciło do ładnego wyglądu, ale coraz bardziej dołuje mnie to, że nie mogę sobie z nim dać rady ze względu na to, że nikt nie wchodzi i cała moja praca na tym forum poszła na marne, a mogłam zrobić coś bardziej pożytecznego. Przepraszam, że w takich sytuacjach wyżalam się właśnie na tym forum a nie na swoim itd, ale skoro na mój i tak nikt nie wchodzi to nie ma sensu tam nawet pisać. Tyle co wywiesiłam ogłoszenie o moim forum, zajrzało kilka osób i mnie to ucieszyło, ale co będzie dalej.. Życie jest beznadziejne, tymbardziej już gorzej być nie może jak nawet przyjaciółka mnie tak po prostu pozostawiła w najgorszych chwilach mojego życia. Bo stwierdziła, ze ma ważniejsze sprawy na głowie niż moje problemy.. Wszystko staje się coraz bardziej z dnia na dzień gorsze.....
Boże jak mi źle...  😕 Czuję się jakoś tak samotnie i zostawiona samej sobie
Niestety chyba też sama się przekonałam, ze życie łatwe nie jest i bywają bardzo mocno dołujące momenty, ale chyba nie możemy sie aż tak poddać, choć mało sił mam na wszystko co się dzieje  w ogół mnie i mojego życia, żeby z tym wszystkim walczyć....
madmaddie   Życie to jednak strata jest
12 kwietnia 2010 17:07
dla was wszystkich  :przytul: choc to i tak nie pomoże..... 🙁
madmaddie, no niestety raczej nie ale i tak dzięki 🙂
grr... Ja się jeszcze dziś dowiedziałam jak jednym słowem moja mama ma mnie "w dupie"  :/
Przyszłam  dziś do niej jak zawszę i się spytałam o coś...
Ona nie opowiadała. Zawszę wychodziłam ale dziś stwierdziłam żeby powiedziała cokolwiek. Chociaż "nie wiem" jak nie potrafi odpowiedzieć.
Ona stwierdziła żebym poszukała w internecie. Ja jej na to, że szukałam i nie ma i czy może coś tam.
Milczy... Powtórzyłam pytanie 2 razy i wyszłam a w drodze do wyjścia powiedziałam "Dziękuję bardzo za pomoc ... "
Z czego ona na mnie, że jest zajęta. Ja odpowiedziałam, że zawszę jest zajęta i nawet porozmawiać ze mną nie ma czasu to usłyszałam  takie słowa
"No tak. Mam wszystko rzucić bo Izunia ma chimeryki !"  🤔

edit: Błędy
Alabamka nie tylko Ty masz taki problem ja takie teksty słyszę codziennie i nigdy nie umiem sobie poradzić i znieść to jak rodzice czasami bezszczelnie mnie traktują, ajak dojdę do wniosku to przewaznie nie z mojej winy.. Rozumiem, że moich braci wychowywali inaczej i nie zawsze dobrze wychowywali i dlatego, że moi bracia zachowywali się tak jak sie zachowywali mnie jeszce gorzej traktują jakbym ponosiła kare za to co kiedyś sie wydarzyło takie mam wrażenie niby nie chcą aby mnie przydarzyło sie to czy co innego, ale nigdy nie potrafią zrozumieć, ze ja taka nie jestem... Nigdy nie doceniali mnie taką jaka jestem, zawsze wymagali więcej i więcej i nigdy nie byli i nie są ze mnie zadowoleni bo zawsze od zawsze słysze taki tekst TWOI BRACIA W TWOIM WIEKU NI BYLI TACY, BYLI GRZECZNIEJSI A TY?? ... w szkole jestem grzeczna, nigdy nie pzyniosła rodzicom uwagi w dzienniczku, nigdy nie rozrabiam, staram sie być jak najbardziej grzeczna, a jakokolwiek bym nie była rodzice zawsze chcą abym była inna, inna niż jestem, a ja nie hche udawać kogoś innego, chcę być sobą taka jaka jestem...Na wiele rzeczy się ni zgadzają i jakoś niewiele sytuacji pamiętam jako miłe, które pozostały w sercu. Czasami czuję jakby traktowali mnie jak przymus, czy śmiecia - bo i tak tez się zdarzało.Nigdy nie potrafią mnie zrozumieć, wysłuchać.Rodzice i świat już taki jest, nikt nigdy nie ma dobrze w zyciu i trzeba się z tym pogodzić.... Nigdy nie miałam fajnego, dobrego życia ani w domu ani w szkole, bo niestety mam pewne kompleksy, z których inni sie naśmiewali w szkole przez co nie uważam to wcale za miłe! Takie zawsze było i jest moje zycie, dlatego coraz bardziej już mam tego dosyć i czasami kombinuję co zrobić aby od tego wszystkiego uciec..?

Dobra koniec mojej nędznej gadaniny, ale co zrobię jak całe moje życie jest nędzne... 😕
Teraz pozostaje mi tylko przepłakać wszytskie chwile i zdarzenia, które nie były dla mnie miłe i starać się walczyć z zyciem... 🙄
Sonia, Taka ale mama była wobec mnie w miarę w porządku. Jednak albo widzę, że to się zmieniło albo ja przejrzałam na oczy, że jestem dla nich ciężarem. Ode mnie raczej nie oczekują "grzeczności" bo też nigdy im nie przyniosłam uwagi, nie dzwonili ze szkoły itd. ale raczej mnie porównują pod względem "Sylwia w twoim wieku miała lepsze oceny" itd. i nie umieją pojąć, że idę nowym programem i mam nieciekawą szkołę. Bo po co przyjść ją odwiedzić?
Nie wiem co będzie z tej ciągnącej się walki o podpis ojca do papierów do szkoły nie rejonowej ale boje się, że do końca miesiąca ( do końca miesiąca można składać) ich nie zdobędę  :/

edit: błędy
Alabamka genarelnie chyba odczuwamy podobny ból, z tym, że mi wcale nie chodzi o podpisy itd. to się wlecze z dnia na dzień a nie przez jakiś okres, zawsze tak było i jest. U Ciebie nastąpiło to w jakim okresie! To jest duża róznica, ale ból ten sam. Sama chyba zdecyduję się na szkołę weterynaryjną, bo będe w internacie i daleko od rodziców i będę miała gdzieś wszystkich ich uwag i tekstów oraz min....
madmaddie   Życie to jednak strata jest
12 kwietnia 2010 19:37
ja jak próbuje swoje dotychczasowe posumować, ryczę jak bóbr. właściwie nigdy nie było dobrze, w stajni mogłam trochę odetchnąć, ale poza tym-koszmar. teraz jeszcze gorzej nie dość że muszę wybrać liceum, zdecydować czy mieszkać z babcią(tego chcę) czy z mamą i jej facetem, jak zwykle pod górkę(rok temu się przeprowadziliśmy) wszystko takie pokrętne
w szkole sama
mnóstwo kompleksów
jak  miałam 10-12lat to marzyłam o dniu spokoju...
i o koniach,
chociaż jedno się spełniło, chociaż nie tak jak chciałam

madmaddie życzę ci żeby ci się udało mieszkać z babcią  :kwiatek:  Jeny jak mi się marzy internat  😍 Niestety tylko marzy...  😵
Niestety, nie wiem czy rodzice kiedykolwiek się na internat zgodzą... Mam tylko nadzieję, że tak... Zawsze wmawiałam sobie takie zdanie Żyję dla koni i zniosę wszystko z wszystkim w życiu będę walczyć dla nich, aby były radosne i scześliwe oraz miały lepsze zycie niż ja... Zdarzyły się kilka przełomowych momentów kiedy w te zdanie, które sobie wmawiałam, w które wierzyłam bardzo mocno co czasami mi bardzo pomagało przetrwac ciężkie chiwle przestało pomagać, przestało istnieć...Często w cięzkich chwilach mojego życia wszystko zaczęło się walić i przekładać to na szkołę w domu zawsze się waliło ali i będize walić a co dopiero z końmi już nie miałam sił aby walczyć o lepsze jutro i walczyć o swoje i walczyć o swoje marzenia... Życie już takie jest, ale jednego nie potrafię sobie wytłumaczyć, zrozumiec... Ja rozumię, ze rodzice dbają o mnie aby mi sie nic nie stało, ale nie potrafię pojąć dlaczego mnie swoim traktowaniem tak ranią? Czy oni nie zdają sobie sprawy z tego jak ja się z  tym czuje?!?
Jest mi źle bo mój koń się stara a ja mu tylko i wyłącznie przeszkadzam. Boję się, że może przestać skakać przez to wszystko.
Nie potrafię zrobić wszystkiego na raz i nic mi nie wychodzi. czarna, jeździecka (i nie tylko) dupa.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
13 kwietnia 2010 14:36
Alabamka dziękuję  :kwiatek: już dołuje mnie coraz mniej rzeczy, poprostu przestałam się nimi przejmować


tylko ja jestem tak strasznie sama......... 😕 coż jak to określiła pewna osoba"nie jestem akceptowana przez  otoczenie" przezwyczajam się
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 kwietnia 2010 16:49
Jednak mój ojciec się nie zmieni.

Nie wiem albo ma gorszy okres albo coś z psychiką nie tak i dlatego mnie tak traktuje...
Znowu przed chwilą miałam potężną awanturę o głupotę, a mianowicie o nieodstawioną szklankę do zlewu, dosłownie o ten jeden gówniany przedmiot. Zwyzywał mnie od suk, dziwek i kretynek. Dodatkowo stwierdził, że się za mnie wstydzi i ze ubieram się jak szmaciara z ulicy. Czy to jest normalne/ Czy bluzganie k*rwami i ch*jami w stronę córki jest ok?
jeszcze do matki 'k*rwo nie wtrącaj się bo zrobię coś czego będę żałował!' No i jak tu nie płakać z powodu takiego zachowania? Jest coraz gorzej...

Jeszcze sukinsyn wparował mi do pokoju i chciał zacząć wywalać wszystko z półek bez żadnego powodu.
Ja się go po prostu boję. On jest nieobliczalny
Dziś (przed chwilą) już wypełniałam ostatnie luki w podaniach do szkoły aby je nawet jutro zanieść, idę do ojca po podpis i oczywiście nie otrzymałam go "on się nie podpiszę bo się po prostu nie zgadza abym tam szła. Jeszcze zostałam zmuszona przez moją kochaną mamę do bierzmowania (bo u nas przygotowania trwają 2 lata) Tego sakramentu przykro mi ale nie chcę mieć ale oczywiście zostaje zmuszona bo "to oni podejmują decyzję" Tylko szkoda, że to nie oni to przyjmują itd. 

edit: błędy
yga   srają muszki, będzie wiosna.
13 kwietnia 2010 17:00
Alabamka- a do jakiej szkoły chcesz iść? Daleko od domu?
6-7 km od domu... Dojadę tym samym autobusem co do rejonowej  🤔

do tej:http://gim71.waw.pl/

edit: dodałam stronę
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 kwietnia 2010 17:05
Nie skomentuję tego Alabamko. Ojciec twój z moim 'jaśnie najwyższym władcą' w domu pewnie by się dogadali  🤔
Notarialna niestety chyba tak  😵
busch   Mad god's blessing.
13 kwietnia 2010 21:09
Jednak mój ojciec się nie zmieni.

Nie wiem albo ma gorszy okres albo coś z psychiką nie tak i dlatego mnie tak traktuje...
Znowu przed chwilą miałam potężną awanturę o głupotę, a mianowicie o nieodstawioną szklankę do zlewu, dosłownie o ten jeden gówniany przedmiot. Zwyzywał mnie od suk, dziwek i kretynek. Dodatkowo stwierdził, że się za mnie wstydzi i ze ubieram się jak szmaciara z ulicy. Czy to jest normalne/ Czy bluzganie k*rwami i ch*jami w stronę córki jest ok?
jeszcze do matki 'k*rwo nie wtrącaj się bo zrobię coś czego będę żałował!' No i jak tu nie płakać z powodu takiego zachowania? Jest coraz gorzej...

Jeszcze sukinsyn wparował mi do pokoju i chciał zacząć wywalać wszystko z półek bez żadnego powodu.
Ja się go po prostu boję. On jest nieobliczalny


Zdajesz sobie sprawę, że póki nie powiesz "papa" domowi rodzinnemu, to będziesz się bać siedzieć we własnym pokoju i płakała z powodu takiego zachowania? Jeśli sytuacja jest aż tak toksyczna i dramatyczna, to chyba pozostaje tylko ratowanie siebie - nie ma co się łudzić, ze masz jakikolwiek wpływ na zachowanie ojca.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 kwietnia 2010 21:18
Wiem, ze się nie zmieni, ale dopóki nie znajdę pracy (a szukam jej cały czas) to nie będę mogła nic na to poradzić. Muszę się z czegoś utrzymać i zapłacić szkołę przecież. Niestety za szkołę płaci mama, a wyprowadzka z domu wiązałabysie zwielkim fochem i wydaleniem z rodziny.
Ale przez wakacje muszę jakieś pieniądze odłożyć, bo ja już tu nie wytrzymuję.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się