...Nie wiem czy to się bardziej nie nadaje do wątku "co mnie śmieszy".
Ram, pam, pam my to chyba lubimy w komunę:
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=124494009118978&id=104502161118163Proszę oto w naszej Najjaśniejszej powstał Polski Związek Siodlarski.
Idee szczytne niczym z Gierkowskiego wiecu, w sumie to się czepiam, bo co by złego miało być w propagowaniu wiedzy, uświadamianiu o cierpieniu bólu przez konie itd. No i oczywiście o tym, że drogie siodła wcale nie muszą być dobre (aj czyj prywatny ból dupy z tego bije?) Słowem samo dobro - jak płyn z Orlenu.
... jest jedno małe miki... no może kilka
Jak taki i Polski i Związek to dlaczego jedyne słuszne certyfikaty ma wydawać egzaminator z brytyjskiego "związku"i (nota bene to taki sam twór-półprywatny zbiór, a nie jakaś jedyna legitna instytucja)?
Dlaczego aby należeć trzeba w ogóle przejść ichnie kursy - przecież wiedzę w tej dziedzinie ma wiele osób, choćby takich, którzy od lat siodła produkują (bardziej znane, mniej znane dla innych marek itd.)?
No i co to za twór "siodlarz"? Rozumiem pasowacz siodeł, ale kto to jest siodlarz... który do tego ma tylko "podstawową" wiedzę o rymarstwie?
To takie nasze, "z Polszy", że się jeden z drugą dogada i sobie coś ustanowi, pokropi wodą święconą z nalepką "polskie, narodowe", i jak nie jesteś z nami to przeciwko nam i innych nie włączymy tylko wywalimy... może nawet z interesu... chyba, że... no chyba, że pójdą na NASZE kursy, zabulą nam siano, zdadzą nasz egzamin, za siano.
Komuś się pomyliły zakresy znaczeniowe słów "związek" z "ugrupowanie religijne". Związki, to twory otwarte, gdzie wkładając do wspólnego dobra, czerpać może każdy, a uczyć się jeden od drugiego. Monopolizacja wiedzy zawsze się kończy z uszczerbkiem dla tejże.