Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 września 2017 10:30
Lotnaa, daj jej czas. Dojrzeje. Wiem, co mówię. Been  there, done that.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
16 września 2017 10:54
kenna będzie dobrze. Trzymam kciuki za małego, ślicznego chłopczyka. Dobrze, że stan Jeremiego stabilny.
Ty się dziewczyno spokojnie daj wyleczyć, bo musisz być w formie. Młody jest doskonale zaopiekowany.
Lotnaa, wiem o czym mówisz. Ja teraz widzę, że się nakręcam tym, że zaraz będę niezastąpiona dla Helci i ciśnienie mi rośnie na samo słuchanie, jak Sara po wyjściu z kąpieli od razu "mama!" albo wysiada z samochodu, rozgląda się i: "mamaaa!". Wkurzam się, bo chciałabym żeby chociaż tata był prawie tak ważny jak ja, a tak to będzie Sara czuła sie na pewno w jakimś stopniu porzucona 🙁 No i wizja mojego pobytu w szpitalu też mnie przeraża, ona zasypia tylko ze mną i w ogóle ma nawrót mamozy. Wiem, że nie ma wyjścia i przeżyje, ale wcale mnie to nie pociesza... A Hani się odmieni na pewno już niedługo, chociaż wiem że to nie pomaga jak sytuacja dzieje się teraz-w tej chwili 🙁 Damy radę obie 😀

Idę niedługo na kolejny warsztat z Agnieszką Stein, tym razem o naszej i dziecięcej złości - mogę wam zdać relację jeśli chcecie 🙂
dea   primum non nocere
16 września 2017 11:24
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2713029#msg2713029 date=1505554227]
Lotnaa, daj jej czas. Dojrzeje. Wiem, co mówię. Been  there, done that.
[/quote]

Lotnaa, drugi głos ode mnie. Dziecko-przyssawka. Zostawała z moją mamą, ale NIKT inny nie wchodził w grę. Zero zainteresowania dziećmi. W wieku 2,5 roku i trochę, coś zrobiło pyk! i zaczęła naśladować dzieci na placu zabaw, nie kleiła się do mnie jak przychodzili ciut starsi kuzyni. Adaptacja poszła gładko - tydzień, zapłakała jak się w palec drasnęła 😉 gorszy był ten ostatni miesiąc w poprzednim przedszkolu, wtedy sporo płakała. No ale to był sygnał, że coś tam nie gra (panie nie ogarniały !w pojedynkę! na zmianę kilkanaściorga dzieci, w tym ten jeden biedny wyjec).

W temacie dzieci co muszą się drzeć i traktowania jak worek, wczoraj na placu zabaw kilka obrazków widziałam typu - majestatycznie sunąca mama z wózkiem, w tym wózku dziecko drze się tak histerycznie, że mnie adrenalina skakała. A matka - cóż, spaceruje  🙄 przecież nie będzie marnować pogody.
dea Wiesz, bywaja rozne sytuacje i trudno oceniac taka mame z dracym sie bobasem po jednej scenie. Niestety tak miewalam dosc czesto i mimo, ze z zewnatrz wygladalo to na nicnierobienie, to wcale tak nie bylo.


Jakies masakry piszecie o tych zlobkach i przedszkolach. Naprawde. Wybaluszam oczy, bo to dla mnie przedziwne. Widac mamy bardzo dobrze przemyslany system adaptacji, bo nigdy nie widzialam dracych sie dzieci wolajacych do mamy. W zlobkowiczach zdarzaja sie pojedyncze sytuacje, ale wtedy panie np. biora takiego maluszka do tzw. Kuschelecke, czyli zaciemnionego kacika z poduchami, materacami i tam ogarniaja temat tulac dzieci. Ale tez nigdy nie ma tak, ze np. 1 wrzesnia przychodzi stado nowych maluchow. Wszystko jest podzielone i trzeba czekac na swoja kolejke, tzn. taki slot jest jeden na ok 4-6 tygodni i dopiero biora nastepne dziecko. Akurat znam 2,5 latke, ktora 3 tygodnie temu zaczela przedszkole, a wczesniej byla wrecz zrosnieta z mama i dziecko biegnie w podskokach codziennie do przedszkola. Da sie? Da sie!

A propos przyjazdej dziecku adaptacji, to Paulina jest powoli przygotowywana do przejscia (za pare miesiecy) do grupy przedszkolnej. Wyglada to narazie tak, ze np. wraz z innymi 2latkami-zlobkowiczami chodza w poniedzialki na wspolne szalenstwa z mlodszymi przedszkolakami do sali gimnastycznej. Pare razy w tygodniu jedna pani idzie tez z tymi dwulatkami na odwiedziny i zabawy w salach przedszkolakow. I jest git. Jak juz jest taka prawdziwa adaptacja przedszkolna 2-3 tyg. wczesniej, to dzieci jedza sniadanko ze zlobkiem i sa odprowadzane do przyszlej grupy na godzinke dwie. Potem nie ma zadnych problemow ze zmiana. Formalnie jest malutka pozegnalna feta, dzieciak dostaje korone starszaka i nara.
Pandurska, ja czasem mam wrażenie, że to panie w placówkach wykazują większą empatię niż rodzice. Jedna moja koleżanka jest oburzona, że panie zasugerowały żeby odbierała synka (w wieku Sary) o 14, bo chodzi już dwa tygodnie (nie było adaptacji, po prostu go zostawili) i dzień w dzień strasznie płacze, nie je, nie chce spać, a jak śpi to wybudza się po pół h i strasznie płacze budząc inne dzieci. Koleżanka jest więc oburzona, że paniom się nie chce pracować i chcą pójść na łatwiznę. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak tego słuchałam.

Ja dzięki naszej demon forumowej chyba znalazłam szkołę dla Sary 😀 Jeśli pójdzie tam do przedszkola, to spotkają się z Tymonem w jednym budynku, hehe 😉
kenna, dużo zdrówka dla Ciebie i synka. Wcale nie wygląda strasznie, tylko uroczo- nawet z tym osprzętem całym.
mi się nie podoba to, że popadacie w skrajności i robicie klimat wyrodnych matek co posyłaja dzieci do strasznych żłobkow i przedszkoli..  dziecko płacze, więc powinno zostać w domu z mamą.  Iga płacze jak wychodzę z domu nawet wynieść smieci, płacze jak ja zostawiam w żłobku ale kiedy wracam to jest rozbawionym, zadowolonym dzieckiem które mówi że chce do żłobka.
Jest mi cholernie ciężko ja zostawiać i wiem że dla niej jest to też bardzo ciężkie przeżycie, przestańcie więc proszę oceniać bo to też przychodzi bardzo łatwo i bez refleksji. Chcecie/macie możliwość to bądźcie z dziećmi w domu i do śmierci jak wam to pasuje, ale pamiętajcie że inni ludzie mają inne historie i tez chcieli mieć dzieci i to że posyłaja je do instytucji nie znaczy że chcą się tych dzieci pozbyć. 
Lotnaa   I'm lovin it! :)
16 września 2017 15:50
Joł, nerechta, peace! Chyba za bardzo personalnie to odebrałaś.
Lotnaa
A ja odebralam to tak samo jak nerechta. Mimo ze zlobek mnie czeka dopiero w przyszlym roku (bo pracowac musze), to poczułam sie mocno źle po tych wypowiedziach.
Wydaje mi się, że jasno napisałam o jakie sytuacje i jakie podejście mi chodzi, nie będę więc wchodzić w dziwne dyskusje. Pozwólcie, że odpowiedzialność za wasze emocje pozostawię wam.

Julie, wyszłaś?
Ja tez odebralam wywody nt. zlobkow i przedszkoli jako totalnego zla i robienia dziecku niesamowitej krzywdy. Tylko ja pytam sie, co jest nie tak w organizacji polskich instytucji (wiekszosci), ze panuje taka fatalna opinia na temat posylania dzieci do przedszkoli i dlaczego rodzice nie zawalcza hurtowo o humanitarne adaptacje. Ja widze, ze to bardzo duzo daje i byc moze tu jest pies pogrzebany.
pandurska- moim zdaniem, wiele rodziców nie wierzy we własne dzieci, nie dają im czasu na przyzwyczajenie i wszędzie widzą krzywde swojego dziecka, jeżeli dziecko zapłacze u kogoś zaraz lecą i dziecko zabierają, później jest jak jest, że dzieci są poniekąd uzależnione od mamy i odwrotnie, obserwuje to często wśród znajomych, gdzie mama nie może spokojnie iść do kibelka, bo dziecku sie krzywda stanie (płacz) jak zostanie z tatą na 5 minut, a póżniej niestety takie dziecko nie umie sobie samo poradzić w dorosłym życiu bo zawsze o wszystko martwiła sie mama i wszedzie prowadziła za rękę
a co mają powiedzieć mamy, które po macierzyńskim muszą wrócić do pracy?
ash   Sukces jest koloru blond....
16 września 2017 18:24
Wydaje mi się, że jasno napisałam o jakie sytuacje i jakie podejście mi chodzi, nie będę więc wchodzić w dziwne dyskusje. Pozwólcie, że odpowiedzialność za wasze emocje pozostawię wam.

Julie, wyszłaś?


Zgadzam się w 100%!

Julie halo?!!
Kenna jak tam?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 września 2017 18:38
Dzionka, ja  chętnie poczytam o złości. Temat na topie u nas, niezły paszczur się z Kijanki zrobił.
Co to za szkoła? Jak demon, to pewnie jakieś Montessori?
maleństwo, oki, napiszę co i jak 🙂 W moim przypadku to na razie bardziej o moją niż Sary złość chodzi, ale czekam na rozwój wypadków i pewnie szkolenie będzie miało szersze zastosowanie za pół roku-rok 😉 A szkoła jest waldorfska, z opowiadania demon idealna dla Sary! Żadne tam ultra, sensowne podejście, dużo nauki, ale bardzo nastawiona na poczucie bezpieczeństwa dzieci, rozwijanie ich kreatywności i podążanie za tym, co one same wnoszą, co je interesuje. Na pewno się tam przejadę przed wrześniem 2018, bo Sara będzie miała 2,5 roku i może lepiej będzie od razu tam ją posłać żeby potem nie zmieniać placówek. A btw, wy już przeprowadzeni? Myślisz nad przedszkolem dla Kijanki za rok?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 września 2017 19:10
Dzionka, to absolutnie nie złośliwie było, dlatego wymazałam słowo "ultra" - po prostu demon od razu mi się z tym skojarzyła. O placówkach waldorfskich wiele dobrego słyszałam od znajomych i pewnie super sprawa, no ale mnie raczej nigdy nie będzie na to stać, niestety.
My jeszcze na starym, powinniśmy w nadchodzącym tygodniu dostać klucze i w ciągu 2-2,5 tygodnia być przeprowadzeni.
A Kijankę na razie zapisałam na takie zajęcia "będę przedszkolakiem" raz w tygodniu, gdzie będzie się bawiła i "uczyła" w grupie w takim klubiku dla dzieci i jeśli będzie ok, to spróbujemy ją posłać od 2 semestru do przedszkola na jakieś 4h dziennie. Koło nowego domu mamy ponoć fajne przedszkole prywatne w cenie publicznego. Zobaczymy.
Malenstwo, nie jest rowniez ultra droga, tańsza od trzymania konia w pensjonacie 😀 tak wiec moze udzwigniemy. No ale to za rok zobaczymy. Fajnie, ze Kalinka zaczyna zajecia. Ciekawe jak jej bedzie! Sara za to w listopadzie zaczyna wspolprace z opiekunkami, uff bedzie ulga 😉
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
16 września 2017 20:03
CO do przedszkoli/żłobków. Moja chodzi od dwoch tygodni ( w styczniu skonczy 3 lata ). Grupa nie za duza. 14 dzieciaków, na to dwie panie plus jedna do pomocy przy toalecie itp. Adaptacja to były 4 dni po 2 h. I mam takie spostrzeżenie, ze dzieci sa bardzo bardzo rozne. Sa takie co płaczą od rana, ze musza isc, sa takie co nie zauważają w ogole, ze rodzic wychodzi, bo sa tak pochłonięte zabawa od razu. Moja zaadaptowała sie całkiem fajnie. Idzie chetnie, je, spi, opowiada o paniach, ze sa fajne. Co orawda mowi o tym, ze teoche płakała, bo myślała ze mama nie przyjdzie po nia. Wiec tłumacze, ze zawsze przyjdę, Choc czasem musze troszkę dłużej zostac w pracy itp. Ciesze sie bardzo, ze poszlo tak bezproblemowo, bo chciałam, zeby poszła wsród dzieci ( niewielu mamy znajomych z dziećmi. Wczesniej byla z nianią, a od jakiegos roku chodziłyśmy na zajecia rytmiki z dziećmi ). Przerażają mnie historie o dzieciach tak strasznie płaczących, nie jedzących itp. Ale sytuacje sa tak rozne w zyciu, ze ciezko mi oceniać. Bo tak jak niektore z Was moga zostac z dziećmi w domu, albo pozwolić sobie na nianie ( tak, ja tez należę do tego grona ), to jest wiele wiele osob, ktore jie maja takich mozliwosci i jedynym wyjściem jest posłanie malucha do placówki mimo wszystko 🙁 Dziwią mnie natomiast bardzo historie, ktore slysze, ze w niektórych miejscach nie ma w ogole adaptacji, tylko na poczatku roku przynosisz takie np roczne dziecko, oddajesz, drzwi sie zamykają i nie masz pojecia co sie dzieje ... mysle, ze jednak BARDZO duzo zależy od konkretnej placówki.

Kenna - jak tam u Was? Trzymam dalej bardzo kciuki za maluszka ! Btw mamy wlasnie w grupie przedszkolnej dziewczynke z 27 tyg, 800 g. I zupełnie nie odstaje od reszty - No, moze jest troszkę mniejsza.
dea   primum non nocere
16 września 2017 20:42
dea Wiesz, bywaja rozne sytuacje i trudno oceniac taka mame z dracym sie bobasem po jednej scenie. Niestety tak miewalam dosc czesto i mimo, ze z zewnatrz wygladalo to na nicnierobienie, to wcale tak nie bylo.


ale na etapie miesiąca-dwóch? jak w końcu okruszka z wózka wyjęła to tak wyglądał. Siostra ma teraz dwumiesięczne dziecię i jest na bieżąco ze strategiami spacerowania internetowych koleżanek. Ponoć rady lecą klasy słuchawki, muza i przetrzymać. Nie ogarniam. Może to i jest jakaś strategia, ale się z nią nie zgadzam po prostu.
dea Niestety przerobilam z Paulinka i ten etap, kiedy spacerowalysmy  w chuscie, a ja musialam sie wspomagac muzyka przez sluchawki, bo nie moglam dluzej udzwignac placzu. Naprawde robilam wszystko, zeby jej bylo ok, no ale jak widac to nie wystarczalo  🙁
Wizja w wielu miejscach tak jest - nie ma zadnej adaptacji, przyprowadzasz dziecko i pa. Ale - wiele mam uwaza ze to ok i dziecko musi swoje wyplakac i tyle, nic w tym dziwnego. Ba, znam takie co przewracaja oczami, ze po co ta cala adaptacja. Jesli dziecko jest z gatunku wszedobylskich i ufnych, to ja nie widze problemu. Ale jak mi mowi z pretensja, ze jej synek drugi tydzien wyje, a panie kaza zabierac o 14 a nie 16, to ja nie mam pytan.

Pandurska, i w wozku i w chuscie tak plakala? Doszlas dlaczego? Bidna 🙁
dea   primum non nocere
16 września 2017 21:26
Pandurska - wiem, że spacery są ważne, ale osobiście nie dałabym rady. Siostra ma podobne podejście i jak jej młoda się "psuje" po 20 min, to spacer trwa 25 - czy to wózek, czy chusta. W międzyczasie oswajają obie metody w okolicy domu... w ciszy. Sama miałam ze 2-3 sytuacje, że mała wyła w chuście a ja byłam daleko od domu, ale nie wyglądałam wtedy jak spacerująca mama - raczej jak rakieta. Może się zdarzyć, oczywiście, ale nie rozumiem dwóch rzeczy - že to bywa rutynowo akceptowane (te dyskusje siostry koleżanek) i że nie ma próby jak najszybszego przerwania tego (to ta moja obserwacja). To umiesz wytłumaczyć? wydawało mi się, że dziecko nie trafiło mi się najłatwiejsze, ale w końcu tylko jedno, więc pewnie czegoś nie wiem. Nie chcę atakować i pochopnie oceniać, nie rozumiem.
Dziękuję dziewczyny  :kwiatek: może to i głupie, ale na widok tego bobasa budzą się we mnie hormony z pierwszego msc macierzyństwa i nie potrafię powstrzymać łez. Gula mi rośnie z zazdrości, że nam ten etap już miną i nigdy nie wróci. Mój chłop to samo, dziś dwie godziny nynał malutką i każe ją sobie przywozić na weekendy, żeby dziadki sobie jeździli na ryby jak dotąd a my będziemy bawić. Jak widać role rodzinne nam się pozamieniały  🤔wirek:  🤣
Kenna Wiem, że zdjęcia nigdy nie oddają rzeczywistej maleńkości ale Jeremi wygląda na silnego, pięknego człowieczka. Cały czas mi teraz siedzicie w głowie, przesyłam Wam pozytywne myśli. Melduj jak się czujecie w miarę możliwości  🙇
Julie a jak tam wyprawka? Poszalałaś? Fajnie chyba tak po długiej przerwie znów przebierać w mini bodziakach?   😀 Pamiętam jak kiedyś przewinął się tu temat o nosidłach ergonomicznych o oryginalnym wzornictwie i pisałaś, że dla takiego nosidła mogłabyś chcieć znów dzidzi, no to... zamówione już?  😁
Mały jest naprawdę mały😉 Ma 39cm długości. Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa, na pewno będę tu relacjonować sprawy zarówno dobre, jak i złe (a kysz!). U nas bez zmian, mały zaczął dostawać po mililitrze mojego mleka i wyglada na to, ze brzuszek je toleruje. Na razie to za szybko, by mowić, czy jest lepiej, czy gorzej, z reszta pani doktor ciagle powtarza, ze mamy przygotować sie na ciągła sinusoidę. Na razie minimalnie jedziemy w gore.
Ja mam jakies zapalenie miejsca szycia, przed momentem znów chwyciły mnie dreszcze, ale Paracetamol w kroplówke pomógł. Jutro zapytam, co w takim razie z podawaniem mojego mleka, zeby małemu nie zaszkodzić...

W temacie zostawiania wyjcow w przedszkolu - Milan wył ze spazmami, ale podobno zawsze tylko do momentu, jak sie drzwi za mną nie zamknęły, natomiast z doświadczenia pracowego (chociaż pracowałam tylko pół roku), dwie dziewczynki na 20 dzieci miały problem w momencie znikania mamy, ale uspokajaly sie po maksymalnie 15 minutach, natomiast raz trafiła mi sie już starsza 4 latka, która dostała histerii trwającej dobre pół godziny i niczym nie umiałam jej przerwać (ciężka sytuacja w domu, mama urodziła dzidziusia i podobno, jak twierdziła babcia, całkowicie odtracala starsza córkę, m.in. zabraniają jej w ogóle wchodzenia na piętro domu, gdzie była sama z niemowlakiem). Dyskusji nie odebrałam jako zarzutu dla rodziców, którzy musza lub chcą wybrać zostawianie płaczącego dziecka.
falletta a jak tam Zosia? zwalczyłyście katar i wracacie do żłobka?

Dzionka a tak się trochę obstawiałam dziewczynkę bo ciążę zupełnie inaczej przechodzę. 😉 Mąż się śmieje, że do 3 razy sztuka ale ja coś czuję, że gdybym dała się na trzecie namówić (a raczej nie mam zamiaru 😉 ) to też byłby chłopak.
A to Hela nie będzie Helą? Myślałam, że to już pewne. 🙂

maleństwo no to faktycznie impas, Kalina musi zostać jedynaczką 😉

Julie jak tam?

szafirowa o biednaś 🙁 Ale tak jak mówisz, to jedyna słuszna decyzja i maluchy najważniejsze. Trzymaj się!
Swoją drogą teraz widzę jakie mam szczęście, że Michał fajnie sobie radzi w żłobku (poza chorowaniem) i chętnie tam chodzi, bo nie wiem co bym zrobiła w momencie kiedy musiałam wrócić do pracy.
kenna, Dobrze wiedzieć, że chociaż minimalnie jedziecie w górę. :kwiatek:

Wyszłam. Więcej napiszę jutro.

Czytam sobie o znieczuleniu, które mi zatwierdzono i wpisano do dokumentacji medycznej :
[url=https://www.google.pl/url?sa=t&source=web&rct=j&url=https://journals.viamedica.pl/anaesthesiology_intensivetherapy/article/download/AIT.2015.0008/28313&ved=0ahUKEwjo7dOazarWAhWIQJoKHUVwCw0QFggzMAI&usg=AFQjCNESR0fy3YPyOPefDXWVqY1JhgOfxA]Remifentanyl w znieczuleniu porodu.[/url]
To jest w ogóle bardzo zabawne, że musiałam tyle czasu drążyć temat i wracać oknem jak mnie wyrzucano drzwiami w temacie znieczulenia w naszym szpitalu. Dzięki mojej determinacji nagle okazało się, że jednak jest znieczulenie, które od dawna stosują jak rodzą koleżanki po fachu.
Ale oficjalnie żadnego znieczulenia nie ma, poza najczęściej jedynymi dostępnymi w naszym pięknym kraju formami łagodzenia bólu porodowego takimi jak:  darcie mordy na cały szpital, walenie głową w ścianę, gryzienie się do krwi, wyrywanie włosów, wycie do księżyca oraz najskuteczniejsza - stracenie przytomności  :wysmiewacz22:

Ktoś coś słyszał wcześniej o remifentanylu? Bo ja pierwszy raz się z tym spotykam.

dea Ok, ja naprawde rozumiem o co ci chodzi. Masz przed oczami konkretna panne z calym kontekstem i pewnie jest tak, jak piszesz. Chodzi mi tylko o to, ze bywa roznie z tym plakaniem i warto czasem o wyrozumialosc. Z tym chodzeniem na spacery jeszcze. Bylam na skraju wytrzymalosci. Tak naprawde i jakiekolwiek wyjscie z domu, pooddychanie zamiast siedzenia dupa na pilce z dzieckiem w chuscie bylo zbawieniem.

Dzionka Oj roznie to bywalo. W chuscie prawdopodobienstwo placzu bylo minimalne, ale sie zdarzalo. Ja naprawde niewiele pamietam z pierwszego roku zycia mojego dziecka, bo bylam tak zajechana. Jak widze obrazki bobasa bawiacego sie na macie, czy przegladajacego ksiazeczki to... no mam gula, bo tego nie znam w ogole. Ewidentnie mam zespol stresu pourazowego, ale wlasnie sie z tym zaczelam zmierzac na terapii u znajomej.

kenna Paulinka miala w 37tc 41 cm, tylko byla o 0,5 kg ciezsza. Wiem, jaka masz malutka dzidzie, ale mimo wszystko to bardzo piekny etap. Nawet z rurkami i monitorami  :kwiatek: Super, ze maly dostaje juz mleczko! Mam fotke P. , gdy dostawala moje mleko z wacika przez jakies 2 dni, a potem juz jakos poszlo.

Julie Ja nie slyszalam, ale po dzis dzien dziekuje niebiosom za ZZO  😵 Fajnie, ze znalazlas alternatywe!
Wizja, to jest dla mnie strasznie ważne "zbierać" w głowie takie historie wcześniaków, które skończyły sie happy endem. Wiem, ze o tych przeciwnych często po prostu mniej sie mówi i jestem realistka, ale po prostu dużo lepiej sie czuje wiedząc, ze przeżycie, a potem rozwój w miarę bez obciążeń jest jednak, mało, ale możliwy.

Pandurska, no widzisz, moze on na długość był już za duży i sie nie mieścił hehe 😉 Juz mnie glupawka bierze, mam takie wahania nastrojów 🙄 (początek laktacji).

Julie, z niecierpliwością czekam na ten Twój poród. Chyba po prostu bardzo chce, zeby Twoje przeżycia były tym razem zdecydowanie bardziej pozytywne, niż przy pierwszym. Sama chciałam, zeby ta druga moja ciaza była lepsza, donoszona, żebym urodziła duże donoszone dziecko, zeby nie miało problemów ze ssaniem i żebym mogła długo karmić bezpośrednio piersią. No cóz... Mam nadzieje, ze Ty będziesz miała super poród i z niecierpliwością czekam na relację😀
Pandurska, to ostro mialas... dobrze, ze przegadasz na terapii.

Falletta, rozumiem, ze wy nie planujecie na razie rodzenstwa dla Zosi? Do mnie powoli dociera, ze bedzie maluch wlasnie jak kompletuje wyprawke i kupuje te malutkie ubranka 😍 Ale to dziwne i tak, Sara jest dalej takim maluchem a tu niby jeszcze mniejsze ma byc?

Grafi, super ze mlodemu sie tak zlobek podoba! Zobacz jaki kamien z serca jak sie czyta historie innych... a Helcia chyba nie bedzie Helcia, ale jakos musimy o niej mowic 😉 a wy macie imie gotowe?

Kenna, Jeremi chyba jest jeszcze wczesniejszym wczesniakiem niz Milan, nie? Masz wprawe, wiesz z czym to sie je - bedzie dobrze. Synek mojego kolegi urodzil sie z masa 1300g, teraz ma 3 lata i super fajny i madry z niego dzieciak, nie ma sladu po wczesniactwie 🙂

Julie, przebieram juz nogami! O znieczuleniu nic nie wem, nie pomoge...

Nie wiem czy mi sie w ogole oplaca isc spac. Sara juz dwa razy wybudzila sie ze strasznym placzem i cos czuje ze to nie koniec.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się