Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Dzionka, a jakie imiona macie zanadrzu? Milan to był takie prawie ze nie-wczesniak, właściwie to trzymali go na oddziale tylko ze względu na mała wagę 1860g, ale problemów zdrowotnych nie miał żadnych. Ile ja bym dała, zeby przy Jeremim powtórzyć historię Milana (a przez cała ciąże modliłam sie, zeby historia Milana sie NIE powtórzyła, bo uważałam to za prawie ze krancowa tragedie - przewrotne nie?)
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
17 września 2017 07:13
kenna, pamietasz Klare? Pol kilo dziecia bylo, a teraz biega juz, tylko chudziak straszny. Od wielu miesiecy zadnego wiekszego problemu nie zaliczyli.
Ps. wygrzebalam i odlozylam juz wszystkie mini chlopackie ubranka (takie na 44), jak bedziesz miala chwile podrzuc adres.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 września 2017 07:18
kenna, dobre wieści, że nie jest gorzej. Wszystkie jesteśmy z Wami serduchem!

Julie i ja przebiera nogami już, te Wasze końcówki są emocjonujące jak losowanie Lotto 🙂
To kto teraz? Julie i potem już Dzionka? Nie pamiętam czy mamy jeszcze jakieś ciężarówki...
Czesc 🙂

Nie udzielam sie kompletnie, ale Wasze historie sa mi bliskie. Poruszyla mnie Kenna Twoja historia, i dlatego postanowilam sie wylonic. Jestem mama grudniaka 2016. Cala ciaze udzielalam sie na innym, ciazowym forum. W polowie sierpnia ubieglego roku, az mnie zmrozilo jak weszlam rano na owe forum. Jedna z nas urodzila, chlopca. Maly wazyl 432g i byl to 23+4. Lekarze walczyli o niego, ale szanse byly praktycznie zadne. Jednak dzis M rozwija sie prawidlowo, wazy solidne 9kg, raczkuje i jest przekochanym chlopcem. Ba, jego mama od pierwszych chwil walczyla z laktatorem i karmila go do 7miesiaca 🙂 Takze glowa do gory, masz silnego synka i Ty jestes silna kobieta - bedzie dobrze! Trzymam za Was mocno  Kciuki!

Pozdrawiam Was wszystkie :kwiatek:
dea   primum non nocere
17 września 2017 09:14
Pandurska - ja też nie užyłam maty. Trzy próby i się poddałam. Sikać się dało tylko z dzieckiem w chuście. Nie spała w dzień nigdy. Raz, po szczepieniu, zasnęła, to byłam przerażona  👀 Nie akceptowała samochodu do około roku - więc nigdzie nie jeździłam. W nocy tylko z cycem. Miała wykrywacz wstania :p Zasypiała tylko z cycem do 3 roku žycia 😁 Ok 19 miałam czasem chwilę na prysznic, ale zdarzało się, że wylatywałam mokra, bo "jednak nie". Łóżeczko generalnie się nie przydało. Wózek na etapie gondoli absolutnie odpadał. Przekonała się do spacerówki, ale musiałam być na widoku (zapomnij o wysłaniu z kimś innym na spacer). Raz mamę posłałam z nią na spacer, bo mama bohaterkę grała. Powiedziałam - wróc jak zamarudzi. Próbowała ją przetrzymać, bo przecież nie wróci spod windy 😉 Efekt? nie było prysznica 3 dni i dziecko wyło na widok babci  😂 To tak, żebyś miała świadomość, że nie peroruję z pozycji matki łatwego egzemplarza. Jak również z pozycji matki, co pracować nie musi - skończył się macierzyński i musiałam wrócić do fabryki, ale młoda szczęśliwie zawsze tydzień przed koniecznością kolejnego "dorośniecia" zdążała. Została z moją mamą. Žłobek byłby traumą dla nas obu zapewne.
Przyznaję jednak, że peroruję z pozycji matki dziecka wybitnie chustowego - jeśli nie cyc i pielucha czysta, to mogłaby ze mnie nie schodzić. Brałam więc w plecak zestaw przewijaka i wio w las na trzy godziny. Przerwy na cyca w losowych miejscach, byle się usiąść dało. W zimie tylko rozwijałam prędkości kosmiczne jak postanowiła kupę zwalić. Wiem ile mi dawało psychicznie to wyjście z 4 ścian i bycie sama ze sobą. Nie wiem czy bym nie miała traumy, gdybym nie miała tej możliwości - i jeszcze kobyły mojej 15 minut spacerem od domu, do posmyrania po paszczy i zabrania do lasu na sznurku. Moje wczesne macierzyństwo, mimo powyższych ograniczeń, bardzo pozytywnie wspominam.
Kenna ja tez się nie udzielam ale czytam Was od czasu do czas i bardzo mocno trzymam kciuki. Myślę o Was i przesyłam masę siły . Musi być dobrze i staraj się tylko tak o tym myśleć  :kwiatek:
Grafi u nas akurat katar się wziął nie z pogody a w zestawie z ząbkowaniem i zapaleniem ucha  🤔 już jest niebo lepiej ale jutro idziemy na kolejną kontrolę i zobaczymy co powie pediatra, bo nie wiem jak się uszy mają. Znając mnie, tak czy siak odczekam jeszcze chwilę, nie widzę sensu zbyt szybko po chorobie puszczać dziecko wśród inne dzieci, nikomu to nie wyjdzie na dobre.
Dzionka Ty to krejzi jesteś! Pewnie cała szafa w ciuszkach po Saruni a kupujesz kolejne?  🤣  👍 Mi się wydawało, że bardzo dobrze pamiętam jakim okruszkiem była Zosia a jednak jak zobaczyłam bambusie (o kilo i 3cm większą) to stwierdziłam, że gó**o pamiętam z tej maleńkości i uczucia jakby się trzymało piórko  😍 Póki co nie planuję kolejnego. Zosia mi się trafiła w nie najlepszym momencie i teraz nadrabiam 'straty'. Wiem, że brzmi to mega głupio ale większość z Was ma poukładane życie a ja dopiero zaczynam się dorabiać. Szczęśliwie udało mi się w tym roku kupić mieszkanie bez kredytu ale nie mam już żadnego zaplecza finansowego, do tego konieczny jest generalny remont. Może jak już nam się sytuacja ustabilizuje to kto wie...  😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 września 2017 10:59
falletta, oj, żebyś się nie zdziwiła, jak to część z nas, "starych bab" ma "poukładane życie" 😉 (co ofc nie oznacza, ze Cię namawiam na więcej dzieci, jako wieczna ofiara namawiania... no, nie :p)
kenna ja się tu zupełnie nie udzielam,ale czytam od bardzo dawna. Mam koleżankę urodzoną w 28 tyg., też nie wazyła nawet kilograma, z tym że to było 22 lata temu - jest zupełnie zdrową babką, jedynym skutkiem wcześniactwa były u niej problemy z odpornością we wczesnym dzieciństwie i bardzo drobna budowa - chociaż to równie dobrze mogła odziedziczyć po rodzicach,bo oni też malutcy 😉
kenna oglądałaś 600gramów szczęścia?
Cieszę się, że Jeremi walczy i że jest lepiej! Świetne wieści. Ja znam jedną dziewczynkę z 33 tc i żadnych powikłań, drobna jest i tyle, ale Wasz przypadek trudniejszy.
Znam jeszcze jedną, osobiście, jeździ konno i nie ma żadnych cech wcześniaczych, tylko muszę sobie przypomnieć który to tc, ale coś jak Jeremi. Długo się nie chciała zbierać do ruszania, ale teraz jazda konna, wspinaczka i wszystko OK
Dzion nie odnosilam sie do Ciebie, ale do innych wypowiedzi typu "nie mam dziecka za kare przeciez"... no ale w sumie nie chce mi sie drazyc tematu. Mnie porusza wlasnie to, jak latwo matka ocenia inna matke i jak wszystko co nie jest ksiazkowe i w ruchu RB (bo tak np nie wyglada z zewnatrz) to tragedia dziecka. A tyle juz razy byly rozmowy o tym, zeby sie wspierac, a nie kopac po dupie bo ktos inny ma inaczej. I bardzo latwo sie porownuje ze soba i swoim dzieckiem i wydaje sie, ze tak ma kazdy a to guzik prawda.
Sama historia Pandurskiej czy Twoja czy z innego bieguna moja czy Julie pokazuje jak totalnie rozne sa dzieci, jak rozne maja progi akceptacji roznych rzeczy i jak nie warto porownywac i oceniac...
Ja mam szczerze wyrabane na to co inni moga sadzic o mnie i moim macierzynstwie, po prostu wiem, ze wiele matek jest niepewnych i takie gadanie wywoluje u nich poczucie winy i tego, ze sa nie takie jak powinny. Ciagle o to apeluje - bo kazdy oczywiscie moze miec swoje zdanie, ale mozna je wyrazac tak, zeby nie walic innym mamom prosto w twarz (chocby nie wiem jak bardzo nieintencjonalnie).
nerechta zacytowałaś m.mnie, więc OK. Jeśli poczułaś się walnięta w twarz, to po pierwsze jednak nie masz wywalone, a po drugie twoje poczucie winy, to twój problem. Jeśli wpisy tu, te negatywne przykłady, dadzą komuś do myślenia i wywołają refleksję, to super. Skoro są tak różne progi akceptacji, to traktujmy te dzieci różnie. Dopasujmy im środowisko i świat na tyle by ogarniały, tak samo, jakbyśmy sobie samym ten świat tworzyły. Jak ci jest źle w pracy, to szukasz innej, jak ci jest źle z facetem, to nie tkwisz biernie. Dziecko ma nieco ograniczone możliwości, dlatego póki, tych złych zjawisk jest wiele, trzeba walić. Personalnie tu chyba nikt po nikim nie jedzie? Jasne, że nie każdy ma możliwości, ale jednak każdy może próbować, a ilość matek "bachory i tak nie pamiętają"jest zatrważająca.

nie poczulam sie walnieta w twarz ale dziekuje za troske 😉 Potrafie jednak wyjsc poza siebie i zobaczyc, czy cos moze byc dla innych krzywdzace i Twoje wypowiedzi na ten temat moga takie dla wielu kobiet byc. Trzeba walic? Ciekawe czy "pomoglabys" komus wywolac refleksje w 4 oczy.
A skad wiesz czy ktos nie probuje? Ze sie nie stara, nie szuka rozwiazan? I skad wiesz ile jest matek "bachorow"? Jestes w glowie wszystkich matek swiata?
Tak jak pisalas - czyjs problem to jego problem, nie Twoj, daj wiec zyc innym tak jak potrafia. Taka karma.

Dziękuję za miłe słowa i "przebieranie nóżkami" dziewczęta.  :kwiatek:
Ja też się nie mogę doczekać i powiem Wam, że bardzo dobrze mi te dwie doby na patologii ciąży zrobiły, z wielu względów. Poznałam infrastrukturę tej części szpitala, która będzie mnie już na dniach dotyczyć, porodówka jest pięrto niżej od patologii, układ pomieszczeń i korytarzy jest tam ponoć taki sam, sale i ich wyposażenie bardzo podobne.
Wszystko jest tam nowe, czyste i estetyczne, cały personel bardzo miły, w szczególności młode położne i lekarki/lekarze.
Jedna starsza położna zrobiła  na mnie pierwsze wrażenie strasznej zołzy, bo wkurzała się na mnie, że nie wiem czy chcę paracetamol w kroplówce (wahałam się, byłam zmęczona i zdenerwowana pierwszego wieczora, nie mogłam się zdecydować czy chcę), a potem się wkurzała, że proszę o podniesienie oparcia  łóżka do pozycji półsiedzącej do podłączenia ktg, mimo iż osobiście uczestniczyła w bardzo długiej rozmowie na temat mojej rwy kulszowej i tego, że nie mogę leżeć na wznak... Ale potem okazało się, że tak naprawdę jest niezłą jajcarą i tylko sprawia wrażenie oschłej i ostrej. Fajnie można było z nią pożartować i była bardzo troskliwa i pomocna.
A! Tylko jedna rzecz mnie osłabiła: poziom intelektualny i gadki współlokatorek z sali.  😵  Chociaż to też było w pewnym sensie zabawne. Disco polo nawet w tv wrzuciły.  😎 Zacytuję słowa jednej, gdy zaczęło ją boleć rozpieranie szyjki cewnikiem Foleya: "Ku**a!!! Nigdy więcej już mu nie dam! Niech se ku**a sam rodzi. Tych chu**w tylko interesuje, żeby zaru**ać, a potem my się musimy męczyć".  😀

Ale ogólnie odebrałam cały ten pobyt bardzo pozytywnie i czuję się spokojna.  Na tyle, na ile można być spokojną przed porodem. 😉
Oczywiście mam dużo obaw i nie dociera do mnie, że za chwilę to co mi się rusza w brzuchu, zmaterializuje się w najprawdziwszego malutkiego ludzika. Uwierzę jak zobaczę.



Julie a jak tam wyprawka? Poszalałaś? Fajnie chyba tak po długiej przerwie znów przebierać w mini bodziakach?   😀 Pamiętam jak kiedyś przewinął się tu temat o nosidłach ergonomicznych o oryginalnym wzornictwie i pisałaś, że dla takiego nosidła mogłabyś chcieć znów dzidzi, no to... zamówione już?  😁
Poszalałam tiaa... 🤣 Jakieś dwa ciuszki na krzyż kupiłam w sklepie i jakieś dwa unikaty upolowałam w lumpeksie.
Poszalała to raczej moja kochana koleżanka szafirowa oddając mi (przy okazji tego, że odkupiłam od niej laktator i matę) prawie wszystkie ciuszki po Kubusiu, od rozmiaru 50 do 80. W tym milion śpiworków, kombinezonów i całego wyposażenia dzidziola od zera do roku.
Dużo mam też jeszcze po Gabrysiu (ciuszki i nasz mega wypasiony i najlepszy wózek 3w1 Mutsy Evo), trochę od rozmiaru 74 dostałam też od bratowej i trochę różnych rzeczy od innych krewnych i znajomych.
Największą bekę mamy z tego, że na Igusia czeka łącznie ze 12 par butów, które mieszczą się w dłoni. Będzie miał w czym "chodzić" do roku.  😁
A przygotowywanie ciuszków dla maluszka jest oczywiście bardzo miłe, niezależnie od tego czy są nowe, czy używane, czy po straszaku. Wszystkie wyglądają jak nowe, bo noworody i niemowlęta raczej nie zdążyły ich specjalnie zużyć. 😉

Co do nosidła, to teraz przez Ciebie będę znowu o nim marzyć i śnić po nocach!  🤬 A już o nim zapomniałam...  😵
Może w przyszłym wcieleniu będzie mnie na nie stać.
Albo chyba, że ogłoszę akcję crowdfundingową!  😀

Kto ma za dużo piniendzy?  👀 Proszę o zrzutę na to nosidło:



Po numer konta proszę się zgłaszać na PW.



Julie, z niecierpliwością czekam na ten Twój poród. Chyba po prostu bardzo chce, zeby Twoje przeżycia były tym razem zdecydowanie bardziej pozytywne, niż przy pierwszym. Sama chciałam, zeby ta druga moja ciaza była lepsza, donoszona, żebym urodziła duże donoszone dziecko, zeby nie miało problemów ze ssaniem i żebym mogła długo karmić bezpośrednio piersią. No cóz... Mam nadzieje, ze Ty będziesz miała super poród i z niecierpliwością czekam na relację😀
Nawet nie wiesz jak mi miło, że mimo tego co Was spotyka, masz głowę do tego żeby pomyśleć o mnie.
Aż chciałabym oddać kilka tygodni spędzonych w brzuchu i trochę masy ciała od mojego chłopczyka dla Twojego.  :przytul:
aaaaa, szczerbatek  😜 😜 ile kosztuje?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 września 2017 15:45
Haha, ale czad.
A teraz w ogóle są takie nosiła pół na pół z chustą - Lenny Lamb ma "wrap tai" a Manduca Duo. Z nosidła szelki, a tak to pod dupką wiązane. Fajnie to wygląda. Któraś z Was miała? Mi się już nie przyda, ale jestem ciekawa. Szkoda, że przy Kalinie na takie nie trafiłam, tam chyba można od ok. 4 miesiąca nosić.
ash   Sukces jest koloru blond....
17 września 2017 15:59
nerechta, ja odebrałam te posty i sama napisałam w takim duchu, o matkach które mają wybór, które nie muszą wracać do pracy a oddają dzieci do żłobków czy przedszkoli mimo wszystko ( płaczu, żalu i rozpaczy).
Ogólnie adaptacja w większości przedszkoli do mnie nie przemawia totalnie! Nie godzę się na 2-3 dni a następnie zostawienie dziecka w obcym miejscu z obcymi ludźmi! Ale to ja! I jak przyjdzie czas to bede walczyć z systemem.
A Twoje dziecko nigdy nie placze, nie rozpacza? Tak szczerze - i czy za kazdym razem kiedy dziecko placze mama ma miec wyrzuty sumienia i rezygnowac ze swoich potrzeb?
Czy matka ktora nie wraca do pracy nie ma prawa oddac dziecka do zlobka/przedszkola? Zawsze beda momenty kiedy bedzie trudno, beda sytuacje placzu, beda rozstania, chocby w domowych sytuacjach i nie da sie ich zawsze uniknac.

Pamietajcie ze nie mowimy o skrajnosciach, kiedy dzieci ewidentnie cierpia i ewidentnie nie nadaja sie w danym momencie na oddanie pod opieke. I juz mowilam np o sobie - moje dziecie placze przy zostawianiu jej w zlobku (i mi jest z tym cholernie trudno!), kiedy wracam widze ze swietnie sie bawi. Mam taka prace, ze 2-3 dni w tygodniu mam wolne i tak, oddaje Ige do zlobka rowniez wtedy - bo pragne czasu dla siebie. Ja tez jestem wazna i moj wypoczynek, chwile wyciszenia, zrobienie czegos dla siebie sprawia, ze mam wieksze poklady dla mojego dziecka. To jest moj wybor, tak jak i Ty masz wybor zeby decydowac o tym co dla Ciebie jest akceptowalne i nic nikomu do tego.
Julie Woooow, mega nosidlo!! Jaka to firma?? 🙂 Ciesze sie, ze zobaczylas pozytywne strony pobytu w szpitalu. Mimo wszystko dla glowy to bardzo wazne i byc moze zwoj wewnetrzny luzik spowoduje szybciutki i bezbolesny porod  :kwiatek:  Btw. ja podczas moich przebojow szpitalnych spotkalam suuuper babki! Najlepsza byla skrzypaczka z filharmonii, z ktora bardzo dlugo nawijalam o muzyce  😜
ash   Sukces jest koloru blond....
17 września 2017 17:22
nerechta, znowu wyczytujesz co chcesz.
Każdy robi jak uważa, JA uważam ze jak nie mam przymusu oddania dziecka do placówki ( bo nie musze wrocic do pracy) a dziecko płacze i nie jest szczęśliwe to nie oddaje!!!! Co to za odpoczynek dla mamy, jak dziecko płacze, nie je a po powrocie do domu wisi na matce i nie spi w nocy bo przeżywa??!! Tak wlasnie ma moja koleżanka. Zamiast odpocząć jak synek jest w przedszkolu to przeżywa ze on ciagle płacze, a pózniej nie moze się ruszyc na krok.
Tyle w temacie. Wyraziłam swoją opinie, matki na wychowawczym z 2,5 letnim dzieckiem w domu, które jest zbyt wrażliwe by pójść do przedszkola.
Smok jest personalizowany, z dodatkami i jeszcze dżety- pewnie ok 700.
Ale firmę kocham szczerze, szczególnie odkąd mam swoje <3

Ostatnio była Ama, to teraz Em z dziś <3





Przy okazji bardzo polecam warszawską Akademię papug! Fantastyczne miejsce  😜
Maleństwo ejjj ja w cale nie uważam, że jesteście "stare baby"  😀 ale większość z Was jest już na takim etapie w życiu, że wie na co sobie może pozwolić, ma też bardziej sprecyzowane pragnienia i na tej podstawie podejmuje świadome decyzję o powiększaniu albo i nie - rodziny. Ja na dzień dzisiejszy nie widzę siebie w roli matki gromadki dzieci bo nie jestem na to gotowa ani finansowo ani mentalnie. Wiem, że często taki strach ma tylko wielkie oczy, bo tak samo było jak zobaczyłam dwie kreski na teście a jakoś życie się toczy i to lepiej niż sobie wywróżyłam ale następnym razem wolałabyn podjąć ten krok z pełną gotowością  😉
Julie upsss, sorunia, tak mi to w pamięci zapadło  😁 piona! Ja też wszystkie ciuszki do 6msc miałam od "teściowej" nówki i z drugiej ręki. A cieszyło jak diabli! To przebieranie, pranie, sortowanie. Dla mnie jak nowe - bo nigdy wcześniej przecież ich nie widziałam  😁 Jedynie kupowałam jakieś rzeczy typu czapeczki, rajstopki, skarpetki bo z rozmiarem nie trafiła. Teraz wszystko oddałam swojej mamie i stan igła, u takich dzieci nie ma jak się znosić  🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 września 2017 19:19
falletta, ale my jesteśmy w sporej części 'stare" 😉 A pod Twoimi słowami mogłabym się podpisać 😉
Nie ma kompa, wiec krotko. Na temat surowego oceniania matek przypomnialo mi sie takie fajne cwiczenie - co tacy latwo oceniajacy ludzie pomysleliby sobie o Tobie widzac Cie czasem "w akcji" 😉? Mi sporo tego wyszlo, troche sie posmialam sama z siebie a troche tez zlapalam dystansu do roznych ogladanych na miescie sytuacji rodzice - dzieci.

Btw moja mama wczoraj odwaznie podeszla do mamy dziecka, na ktore chwile wczesniej wrzeszczala i klela opiekunka i opowiedziala jej cala sytuacje ❤️ Reaguj - masz prawo, jak to haslo kampanii glosi.

Aaa one more thing, malenstwo, ja mam takie nosidlo fidelli, mai tai sie to chyba zwie? Z welna w dodatku :kochsm: wiec dziecka nie czuc. To byla moja ulubiona "szmata" jakos od 9 miesiaca zycia Sary.
ash czytam co jest napisane a nie co masz na myśli- mimo wszystko w moim odczuciu znadinterpretowalas to  co napisałam.  Ostatnie zdanie powinno dawać jasno do zrozumienia.
starczy już bo nie ma ta dyskusja sensu  🙂

Dzionka kiedy masz te warsztaty u Stein?
kenna bardzo dużo jest takich małych dzieciów - np w przypadku bliźniaków i innych wieloraczków. Znam dwóch początkowo kilogramowych chłopaków, którzy teraz są rosłymi gentelmanami. Więc głowa do góry i musi być dobrze  🏇

Pozdrawiamy z Lilonem 🙂
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
18 września 2017 11:52
Dziewczyny, a macie może do polecenia jakieś pierwsze planszówki dla niespełna trzylatki?
WizjaMam dla P. dwie z firmy Haba. Po polsku "maly sad" i cos z lowieniem rybek i rzucaniem kostka. Bardzo fajne sa obie!
To ja pewnie jestem taką matką o jakiej piszecie. Nie pracowałam (i nadal nie pracuje) jak Filip poszedł jako 3 latek do przedszkola. Był płacz mimo 5 dni ze mną w przedszkolu. Długo nie zostawał chętnie. Pisałam zresztą o tym te 4 lata temu.
Adam podobnie - tez potrzebował czasu. Tez mnie trzymał za nogę i nie chciał puścić. U jednego i drugiego płacz kończył się zaraz jak ja tylko znikałam im z oczu. Wychodzili z przedszkoli zadowoleni i uśmiechnięci i mówili ze chcą jeszcze. A kolejnego dnia płacz i tak się zdarzał.
Więc możecie po mnie jechać 😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się