Lost to Lost - serial telewizyjny, z którego absolutnie nie należy wyciągać jakichkolwiek wniosków o współczesnej awiacji. Nie uważacie, że robi się to już naprawdę troszkę niesmaczne, owo: "Zniknęli! Jak w Lost!"? 🤔
Ciekawie, podobno są małe szanse na odnalezienia wraku. Ogromny obszar do przeszukania, bo nie wiadomo gdzie doszło do katastrofy, plus to, że po uderzeniu z takiej wysokości o powierzchnię morza, może nie być już żadnego "wraku", a tylko kupa poskręcanego żelastwa leżąca na głębokości kilku kilometrów.
A jak to jest przy wodowaniu takiego samolotu? Jak szybko idzie na dno? To zależy. Na spokojnych wodach rzeki Hudson, przy wzorcowym lądowaniu samolot wytrzymał kilka minut - chociaż według pasażerów samolot szybko nabierał wody. Widać to w sumie na tym nagraniu -
.
Teraz w przypadku Airbusa sytuacja nie jest tak różowa - mamy silną burzę, sztorm na morzu + sytuację, w której załoga nie zdołała nawet nadać sygnału alarmowego. Ten samolot nie miał szans na udane wodowanie, nawet jeżeli był sprawny, a co dopiero przy awarii.
zastanawiajace, ze jenoczesnie dyrekcja Air France zakomunikowala rodzinom, ze niezaleznie co sie stalo - to nikt nie przezyl. skad wiedza nie wiedzac co sie stalo? Kojarzenie podstawowych faktów - brak sygnału z jakikolwiek nadajnika alarmowego (które znajdują się również na tratwach ratunkowych), temperatura Atlantyku, czas który upłynął od katastrofy itd... Nie róbcie z tragedii pożywki dla jakichś teorii spiskowych. Plama oleju należąca do statku, a nie do samolotu to nie spisek, ale normalna sprawa - po Atlantyku pływa tysiące jednostek, z których każda mogła mieć wyciek. Teren jest przeszukiwany za pomocą samolotów, bo tylko one mają wystarczającą ilość paliwa na długotrwałe poszukiwania. Coś, co z 50 metrów wygląda jak fotel, część samolotu itp., ma naprawdę sporą szansę być jakimś śmieciem, których jest zatrzęsienie na oceanie.
I tak, wielki samolot może "zniknąć" po gwałtownym uderzeniu o powierzchnię wody - szczególnie, jeżeli tragedia miała bardzo gwałtowny przebieg np: urwane skrzydło, pęknięty kadłub samolotu, nagła utrata wszystkich silników przy wielkich turbulencjach... Takie rzeczy już się zdarzały i wcale nie są niestety "dziwne".