Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

BASZNIA   mleczna i deserowa
05 lipca 2013 09:35
Poradza sobie :-)  Krzyzowki daja rade nawet na kaluzach :-) .
halo, ja mam takie powiedzenie, że jeżeli coś sie może spierdzielić, to na pewno się spierdzieli.

i z tą sumą fartów i niefartów się nie zgadzam. znam ludzi, którzy mają fenomenalnie proste życie, nie doswiadczyli zbyt wiele negatywów, a jak coś sie może stać złego, to stanie się najpewniej mnie 😉  (choć jest to refleksja przed 30stką, może po 30stce będzie ten okres fartów?)

złączenie pecha w ciągu ostatnich 3 tygodni to jakieś fatum. nosz cholerka, przecież taki pech jest praktycznie niemożliwy!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 lipca 2013 11:46
Nic sie nie zmienia. Nic sie nie zmieni. A moje zycie nie ma najmniejszego sensu.
BASZNIA   mleczna i deserowa
15 lipca 2013 16:45
Kurcze, nie zauwazylam wczesniej..Strzyga, Ty to jak cos pierdolniesz to jak gajowy Marucha nie powiem czym o sosne... Taka utalentowana laska jak Ty, z takimi nietuzinkowymi pomyslami... A zmienia sie wszystko i non stop. Bedzie lepiej, bez watpienia. Tylko Ci nie powiem kiedy.

A ode mnie: te wszystkie zwierzeta to nie byl kuzwa dobry pomysl...
Moon   #kulistyzajebisty
15 lipca 2013 20:18
Te, Madź, piszesz i chyba sama nie widzisz co ;-) Życie to nie je bajka, co pewnie wiesz aż za dobrze, ale czasem uhhh, trzeba być cierpliwym (awww! wiem, łatwo powiedzieć) klocek po klocuszku budować to, do czego się dąży. I wapniaka nie bujaj, wiem, że to co teraz robisz, sprawia Ci frajdę, jesteś (bo jesteś!!!) w tym dobra i Cię chwalą. Tak więc wracaj z tego paskudnego Krakowa czy innego tam miasta bez morza, najwidoczniej brak szumu i jodu źle na Ciebie wpływa  😉 A już niedługo wkkw w Sopocie, więc gwarantuję Ci, że będziesz chodzić z bananem na twarzy  😁

A ja sama siebie nie poznaję, bo dzień zaczął mi się parszywie, jak to poniedziałek (a fu!) zapowiadał się drętwo, a pojechałam po pracy na rowerku do konia, pojeździłam i normalnie czuję, że mogę góry przenosić, tak mnie to pozytywnie naładowało . Coś w tym jest, że konie dodają skrzydeł, których nam brak...  😍
Zaliczyłam kompletny blackout, zgubiłam b. drogi telefon i w sumie powinnam się wpisac do wątku 'Powietrze pachnie jak malinowa mamba' z tego prostego powodu, że nic mi się nie stało.
Tydzień zaczął się koszmarnie. W pracy masakra, po pracy uhh jeszcze lepiej a dzisiejszy dzień przerósł wszystlko!! Taka zmarnowana życiowa szansa, i to przez czyjś głupi wymysł.. nosz k...!
Mam ochote siąść i płakać. 
gajara18   "Konia strzeż się z tyłu, psa z przodu, a kobiety
04 sierpnia 2013 15:34
Mnie od pewnego czasu dopadła beznadzieja .
Poprostu czuje się beznadziejna , wszyscy z którymi się spotykałam mają dziewczyne albo narzeczoną ...
Na studia się nie dostałam ,a taką miałam nadzieje na posade pielegniarki czy ratownika medycznego ...
Mam koślawe kolano ,wystającą łopadke , skolioze i po roszczepie podniebienia mam dziwny głos .
Poraz kolejny kilka dni temu po jednym piwie ktoś stwierdził że jestem pijana bo tak mówie ...
Do tego jeszcze mój marny wzrost poprostu masakra ...
a mnie wyrzucili z pracy. Kompletnie mnie zaskoczyli, nie było żadnych przesłanek. Z dnia na dzień. I tak muszę się odzwyczaić od miejsca, od ludzi.
Ledwo co zdążyłam pożegnalnego maila napisać.
Jak to mówią: biednemu zawsze wiatr w oczy. Ten rok jest wyjątkowo podły. Tak długo wszystko idzie z bólem i oporem, że już nawet nie mam sił by się rozpłakać.
A teraz nawet najbliższa mi osoba jest daleko i zostałam sama na nie wiadomo jak długo 🙁
Ja znowu przyszłam tu ponarzekać. I znowu na pracę, a raczej jej brak. Pojawiło się światełko w tunelu, pozytywnie przeszłam rozmowę kwalifikacyjną, w zeszły poniedziałek miało być szkolenie. Czekałam na informację w jakich godzinach. Nagle w sobotę pana oświeciło, że oni jednak wolą zatrudnić studentki 😵 Początkowo rzecz jasna nie szukali studentów, oferowali umowę o pracę po okresie próbnym i wymagali pełnej dyspozycyjności. Pewnie stwierdzili, że jednak student tańszy, więc bardziej się opłaca. Chyba nie muszę pisać jak fatalnie się poczułam. Już głupia się nastawiłam, że w końcu po roku bezowocnego szukania, będzie jakaś praca a tu wyszło jak zawsze 🙁
Nie powiem żeby takie sytuacje dawały motywacje, podbudowywały i dawały nadzieję 🙁
pamirowa doskonale wiem, co czujesz. ja po pol roku szukania znalazlam w koncu fajna prace. i co? i po 5 miesiacach mnie wywalili. i nawet nie wiem dlaczego.
i cala zabawa z szukaniem zaczyna sie od nowa.
A mnie najpierw wysłano na przymusowy urlop, a w trakcie niego straszą zwolnieniem. Bo najpierw długie l4 - po wypadku w pracy ( zagipsowana raczej bym nei dała rady pracować ), a później kazano właśnie ten zaległy urlop odebrać - mimo, że się nei zgadzałam. I ma sie do mnie o to pretensje ! Że w tym roku przepracowałam zbyt mało dni ! Że "planu nie wykonałam" !
Mam serdecznie dosyć. Straciłam cały sens wszystkiego co robię.
BASZNIA   mleczna i deserowa
07 sierpnia 2013 17:46
bera7, kiepsko, kiepsciuchno, ale przetrzymaj jeszcze troche, kazdy dzien zbliza Cie do powrotu bliskiego...
Głowy do góry ludzie!! Jest dobrze!
madmaddie   Życie to jednak strata jest
07 sierpnia 2013 17:54
Głowy do góry ludzie!! Jest dobrze!

nie jest 😉
Ano nie jest....
Katharina   "Be patient and trust in the process"
07 sierpnia 2013 18:26
bera7   ojj jest podły jest... Jakoś tak wszystko ciężko bardzo idzie .....
[quote author=dawidson link=topic=44.msg1845297#msg1845297 date=1375894429]
Głowy do góry ludzie!! Jest dobrze!

nie jest 😉
[/quote]

Zgadzam się. Jest daleko od dobrze.
piotrowska   Między grzywą a ogonem
08 sierpnia 2013 17:37
przylaczam sie. nic mi nie wychodzi. nie potrafie trzyma sie diety, nie cwicze regularnie, co rusz mam jakas kontuzje. obecnie siedze z noga w bandazu. ciagle boli mnie brzuch. sprawy sercowe do d*py, rozwalam wszystko. mam tak malo a zarazem tak wiele problemow ze to dodatkowo poteguje glebokosc dolu w jaki wpadlam. super.
BASZNIA, mam kochana wrażenie, że jest wręcz odwrotnie.

po prostu już nie daje rady. Fizycznie (sianokosy, zwierzaki i cały bałagan) oraz psychicznie. Już nawet nie myślę o tym co będzie jak ta sytuacja potrwa dalej  😕


Odkryłam świetny sposób na handrę i doła ...

Gdy czuję, że Świat mi ucieka spod nóg, że już gorzej byc nie może, sięgam terapeutycznie do książki "Reportaże z getta warszawskiego" Pereca Opoczyńskiego:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/50983/reportaze-z-warszawskiego-getta

To jest jak balsam na moją zbolałą duszę.
Naprawdę nie jest jeszcze bardzo źle....
Bo to nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Wszystko zależy też od tego ile człowiek ma. Jak ktoś nie ma zdrowia, to marzy o tym by być zdrowy i brak zdrowia jest dla niego największym problemem, zmartwieniem i tragedią. Jak ktoś ma zdrowie, to dobija go, że nie może znaleźć np. pracy, miłości itp. jak ma pracę i znalazł miłość to rozpacza bo spełnienie marzenia jest nieosiągalne, odległe, albo właśnie stracił to co dawało mu szczęście. Każda sytuacja inna, inny powód smutku, ale ból i żal odczuwa każdy, proporcjonalny do rozmiaru  własnej tragedii.
Zawsze drażniło mnie, kiedy mówiono, że mam nie narzekać, bo są tacy co mają gorzej. Owszem mają,bo zdarzają się różne tragedie, ale życie mamy tylko jedno i każdy człowiek chciałby osiągnąć, chociaż na chwilę, to co go niesamowicie uszczęśliwia. Dlatego nawet jeśli czujemy, że jest źle, nic nam nie wychodzi, to musimy pamiętać, by doceniać to co już udało nam się osiągnąć, aczego zły los nie zdążył zabrać, bo na pewno nie wszystko jest źle i znajdzie się chociaż jeden drobiazg, który może rozjaśnić najczarniejszą noc.
Katharina   "Be patient and trust in the process"
09 sierpnia 2013 10:43
pamirowa bardzo ładnie, obrazowo napisane
Nie myślałam, że jeszcze kiedyś napiszę tu w wątku, na forum.
Układało się pomyślnie ostatnio. Pamiętam jak chodziłam szczęśliwa, robiłam co miałam robić jednak byłam szczesliwa. Teraz klocki mi powoli spadają, jeden po drugim i nie mam siły już za nimi latać i je łapać.
Nie koniecznie po mnie to widać, robię co powinnam i co pozaczynałam, jednak te klocki spadają dookoła i jest mi jednoczenie przykro i wszystko jedno, nie potrafię tego zdefiniować.
Dodatkowo właśnie w tym momencie zauważyłam, że moje "przyjaźnie" nie działają obustronnie. Jak już sie zbiorę by powiedzieć co sie dzieje czuję odtrącenie i brak zainteresowania moimi problemami, a wręcz że się narzucam bo sami mają też w tym momencie gorszy etap w życiu. Tylko kurcze, mimo ze uważam wiele ich problemów za błahe to jestem, jestem udając że jestem cała a zaczynam się też w środku sypać razem z tym wszystkim dookoła.
I to jednak prawda, że prawdziwych przyjaciół poznaje sie w biedzie. Od dwóch dni siedzę sama w pustym domu, w dodatku myślę o tych wszystkich problemach i czuję sie coraz gorzej. Nie ma gdzie wyjść - bo też będę sama, do mnie nei chce nikt przyjść. Ba, nawet nikt nie chce ze mną porozmawiać. Ani przez internet, ani telefonicznie. I to włącznie z rodziną.
Jakbym dzisiaj sie zabiła, to wątpię by ktokolwiek to zauważył. A myśli niestety krążą...
Przepraszam, ale musiałam się wypisać.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
18 sierpnia 2013 10:38
Mam już dość. Powinnam już intensywnie uczyć się na wrześniowe poprawy, a nie mogę się skupić, bo ciągle myślę o tym, że nie mogę znaleźć nowego domu swojemu koniowi. Jeżdżę do niego i z jednej strony się cieszę, że on jest, ale z drugiej strony nie wiem, jak to będzie, gdy będę zmuszona dzwonić do handlarza, żeby tego konia zabrał... Dobrze, że chrzestny jakoś toleruje nadterminową obecność mojego konia (miało go nie być od 1 sierpnia).
Nie mam nawet z kim pogadać, bo przyjaciółka mieszka gdzieś 130 km ode mnie. Bliżej nie mam znajomych mniej więcej w swoim wieku. O swoim problemie mogę porozmawiać tylko z sąsiadką i znajomą, z której końmi trochę pracuję.
Mam już dość tego wszystkiego.
Zauważyłam, że najczęstszym ostatnio tutaj problemem jest to, że po prostu nie ma się z kim porozmawiać.
taki świat teraz i tacy ludzie
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 sierpnia 2013 14:41
przykre to bardzo.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się