Kupuję sprzęt, a mam go już za dużo/nie mam konia/inne ;)

Dar, dlaczego chore i denerwujace podejście? Dla mnie właśnie bardzo normalne, że człowiek chce mieć nie tylko dopasowany do konia sprzęt ale też ładny i używać rzeczy wygodnych i estetycznych. I wyglądać elegancko na koniu nawet jeżeli to zwykła jazda rekreacyjna "za stodołą".
Ja akurat jak jeździłam na cudzych koniach (w małym klubie pod Warszawą) to miałam szczęście, że właścicielka koni i jednocześnie szefowa klubu akurat bardzo, bardzo dbała, żeby konie miały nie tylko dobry sprzęt ale też ładny, a na treningi, zawody czy imprezy wymagała od jeźdźców elegancji (jak ktoś czegoś nie miał to kombinowała, pożyczała i było 🙂😉
Po paru latach jak już miałam swoje konie i na jednym z nich uczyła się jeździć 12-letnia dziewczynka to pamiętam jak mi się głupio zrobiło jak ona zapytała czy może kupić na konia ochraniacze a ja odmówiłam zdziwiona bo przecież koń miał wiele par ochraniaczy. Nie rozumiałam o co jej chodzi dopóki nie zobaczyłam jakie ochraniacze daje jej na trening mój trener. Pierwsze z brzegu czyli stare bordowe kiedy ja naszykowałam np: zielony czaprak 🤣
A koleżanka z którą razem miały treningi i która konia miała własnego oczywiście ubierała konia pod kolor. Czy to źle, że "moja" dziewczynka też chciała być elegancka? Dla mnie to było bardzo fajne i oczywiście zawsze już pilnowałam, żeby koń byl stosownie ubrany 😉
Ja uwielbiam kupować sprzęt, jeszcze jak nie miałam własnego konia, za czasów kiedy opiekowałam się cudzymi końmi to zaczynałam kupować sprzęt, wszystko stopniowo, potem prestiżem szłam coraz wyżej bo już wcale nie cieszyłam się z czapraków Yorka, wolałam coś lepszego np. coś z Eskadrona i tak kompletowałam i kompletowałam i kompletuję do teraz, gorszy sprzęt posprzedawałam, w jego miejsce kupiłam lepszy i bardzo się cieszę że zaczęłam kupować już wtedy, bo kiedy miałabym kupować wszystko teraz na "hop siup" razem z koniem i wszystkim to wyszło by mnie to więcej niż jest to warte.. Moim zdaniem lepiej nakupić sprzęt szybciej i dla własnego konia już wszystko mieć a potem sprzedać i kupić lepsze , taka jest moja teza przynajmniej  😉
Farifelia   Farys 21.05.2008
04 maja 2013 10:55
Otóż to 🙂
Ja sprzęt który przez lata sobie zbierałam, wykorzystywałam głównie na zawody lub treningi z fotografem 😀 Na zawodach się bardzo cieszyłam wtedy, że mam rzeczy dobrane ładnie, pod kolor i koń wyglądał w nich bardzo elegancko 🙂 W stajni nie mieliśmy nazbyt ładnych rzeczy na takie choćby zawody. Dopiero później, z czasem. Ale na początku trzeba było sobie jakoś radzić i kombinować.
No, dlatego też stwierdzam że lepiej sobie stopniowo wcześniej zbierać sprzęt a potem już kupić tylko konia i wszystko jest 🙂
Też uważam, że warto kupować swój sprzęt zanim się kupi konia. Przede wszystkim jest z tego dużo jakiejś dziwnej frajdy 😉 A potem jak "już" nastąpi ten moment jest dużo łatwiej - wszak wszystko już czeka. Ja sama zaczęłam od uwiązu, gdyż w jednej stajni "nie używało się tego". A potem był czaprak z kieszeniami na regularne długie tereny, po jednej szczotce itd. I zadowolona jestem bardzo z takiego przebiegu sprawy 😉 Swoją drogą zawsze należy w stajni zapytać, czy można przynieść swój sprzęt czy nie, a w sumie nie zdarzyło mi się, żeby odmówili widząc wyprany, czysty czaprak. Ostatecznie wszystko od stajni zależy. W takim Indeksie w Rybniku każdy koń miał swój sprzęt i swoją opisaną skrzynkę. Czapraki z kolei były wspólne. Do takiej stajni nie pchałam się nigdy ze swoim sprzętem, bo po co, skoro jest? No ale jak w innej stajni nagminnie nie dało rady dostać się do porządnego iglaka, to po prostu brałam ze sobą i tyle. Samo kupowanie sprzętu nie jest głupie - moja kasa, mój kaprys. Ale zawsze należy zapytać, czy można go użyć na nie swojego konia i uszanować zdanie właściciela. Wtedy jak sądzę nie będzie żadnych problemów 😉
Chainsy widzę że to samo podejście co u mnie 🙂 Wiadomo, ja we większości stajni mogłam używać własny sprzęt, ale była jedna w której to było nie możliwe, wtedy sprzęt leżał w domu i czekał na własnego rumaka, potem jak kupiłam konia to miałam już wszystko i nie było żadnych zmartwień : )
3 foule i w górę A bo to chyba ogólnie dobre podejście. I zdrowe dla obu stron... 😉
Ja osobiście nie posiadam konia, ale już mam parę rzeczy. Ogłowie, futerko n nchrapnik, futerko na naczółek, futerko na popręg, wędzidło, wodze, 2 czapraki (błękitny i brązowy), naturalne futerko na siodło, witaminki, dziegieć, 2 kantary, uwiąz, ochrniacze, i własnoręcznie zrobione ogłowie z indiana bosal, samo indiana bosal, kantar sznurkowy. Oraz jeszcze parę rzeczy 😉 A za niedługo zamierzam kupić podkładkę pod siodło, jeszcze jednen komplet ochraniaczy, owijki ealstyczne, jeszcze jedne ogłowie, maść do kopyt, i coś tam jeszcze 🙂 Mój brat planuje kupić konie i nie będzie musiał kupować wszystkiego, bo ja już mam trochę rzeczy 😉
Własnego konia niestety nie mam, ale posiadam kilka rzeczy. 2 czapraki, owijki, ochraniacze, zestaw do czyszczenia, planuję zakup naczółka. Jeżdżę na jednym koniu, więc z rozmiarami nie ma problemów  😉. Uważam, że zakup siodła i ogłowia nie opłaca się, bo po co? Skoro potem może się okazać niedopasowany...
asds   Life goes on...
26 lutego 2014 22:02
Własnego konia niestety nie mam, ale posiadam kilka rzeczy. 2 czapraki, owijki, ochraniacze, zestaw do czyszczenia, planuję zakup naczółka. Jeżdżę na jednym koniu, więc z rozmiarami nie ma problemów  😉. Uważam, że zakup siodła i ogłowia nie opłaca się, bo po co? Skoro potem może się okazać niedopasowany...


Dramuta12

Uwierz mi jesteś na dobrej drodze do zakupu większej ilości szmatek i sprzętu. Przykładowa sytuacja - Hubertus stajenny idealna okazja aby koń na którym jedziesz prezentował się w ładnym zadbanym ogłowiu. Jest z tego ogromna przyjemność że koń tak pięknie się prezentuje.
Ja od jakiegoś czasu "bawię się" w dzierżawę. Wcześniej miałam 3 czapraki, które zakładałam na konie w klubie gdzie jeździłam. Potem trochę zaszalałam, głównie z powodu tego, że dostałam zastrzyk gotówki. Kupowałam dużo używanych, naprawdę tanich rzeczy, które spokojnie dalej mi służą. Mam sporą kolekcję czapraków (chociaż przy nałogowcach wciąż jestem amatorem) mniej i bardziej łapiących za oko, podkładkę pod siodło, owijki, ochraniacze, kantar, lonżę, później doszły puśliska bo mam trochę niewymiarowe nogi i wolałam mieć własne, potem strzemiona jak pojawiła się wizja kupna siodła. Najnowszym nabytkiem jest właśnie siodło w którym chodził poprzedni koń, które kupiłam za grosze i które na szczęście pasuje również na obecnego konia. W sumie cieszę się z tego, że ja na razie nie odzwyczaiłam się od przeglądania ogłoszeń i cieszenia oczu ładnymi szmatkami jednak już nie mam parcia na wydawanie pieniędzy. Mam wszystko czego potrzebuję. Oczywiście nie wykluczam kolejnych zakupów jednak na razie nie mam parcia.
asds   Life goes on...
26 lutego 2014 22:41
Dokładnie.

Sama teraz jak dzierżawiłam konia to miałam właśnie własny sprzęt do jazdy. Co do ogłowia to się nie martwię. Wiem że jeżeli będę dzierżawić/kupować kolejnego to na pewno będzie to duży koń.
Ja nie mając własnego konia kupowałam... wszystko. Od szczotek, przez czapraki, ogłowia, ochraniacze, kantarki... no i siodłooo 😁
Ja tak samo, własnego konia nie mam ("dzierżawię" bezpłatnie), ale wszystko łącznie z siodłem kupiłam, a obecnie idą do mnie owijki i nauszniki, bo miałam chwilowe widzimisię, że czaprak by pasował, ale z czymś jeszcze 🤔wirek: i nikt nie powstrzymał moich pieniędzy, zwiały! SAME 😀iabeł: w tym samym dniu kupiłam wędzidło i ogłowie.. Do szczęścia, żeby mieć komplet potrzebnych (i pierdyliard średnio potrzebnych) rzeczy, należałoby kupić wędzidło małemu. Mam nadzieję, że to tyle moich wymysłów 😁
Też mi się nazbierało sprzętu... Zanim zaczęłam dzierżawić konia, miałam dla niego szczotki. I ogłowie, bo poprzedniemu groziła rychła śmierć (a ponieważ na koniu jeździłam tylko ja, to wątpię, by dostał inne od właściciela, gdyby poprzednie umarło). Wędzidło w tym zestawie formalnie należy do koleżanki ze stajni (nie trafiła z rozmiarem i wisiało bezczynnie; wędzidło ze starego ogłowia było za cienkie i przez to trochę za ostre, więc zaproponowała mi, żebym korzystała z tego jej). Po rozpoczęciu dzierżawy dokupiłam kantar z uwiązem, czaprak, odżywkę do ogona... Na bieżąco jakieś środki pielęgnacyjne, powoli kompletowałam podstawy apteczki. Doszły suplementy. Wpadły kolejne dwa czapraki... No i teraz siodło (choć bardziej ze względu na to, że nie pasowało mi, nie koniowi). Z tym, że konia dzierżawię już prawie rok i mam nadzieję dzierżawić jak najdłużej. Traktuję i dbam jak o swojego, nie grozi mi "wyciągnięcie go spod tyłka" i np. sprzedaż, więc jeśli los będzie łaskawy i dramatycznie nie zmieni się moja sytuacja życiowa, to się ten układ nie zmieni. 🙂 Z tym, że przy zakupie staram się myśleć o tym, by ten sprzęt w razie W mógł posłużyć potencjalnemu własnemu koniowi (czyli był przyzwoitej jakości; poza tym bardzo o niego dbam) i jednocześnie pamiętać, że inwestuję w bądź co bądź nie swojego konia (więc szukałam siodła na rynku wtórnym i w cenie, która nie zabija - swojemu pewnie szukałabym czegoś innego 😉 choć i tak miałam dużo szczęścia w tych poszukiwaniach i trafiłam na siodło, które satysfakcjonuje obie strony). Jeśli kiedyś będę kupować konia, to nie będzie tyle wydatków na raz, choć trochę odciąży budżet. Siodło zawsze można sprzedać, jeśli nie będzie pasowało...
Choć fakty są takie, że częściej kupuję coś dla konia niż dla siebie. 😉
U mnie sytuacja jest o tyle inna że nie myślę nawet o własnym koniu (chyba że nagle będę sławna i bogata). wiem że większość będzie mi pasować na różne konie i jeśli kiedyś zakończę moją Przygodę z jazdą konną to albo sprzedam albo sprzęt będzie sobie wisiał przypominając mi o dawnych czasach, chyba że się wcześniej rozpadnie. przy okazji: zapomnialam o nausznikach 😉
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
27 lutego 2014 11:44
Ja też mam kupę sprzętu choć na razie własnego konie nie. Mam nadzieję, że ta sytuacja ulegnie w końcu zmianie. Jak na razie mam na czym jeździć i nie narzekam. Ale co do sprzętu hihi... Oczywiście siodło (w planach zakup drugiego), ogłowia, szczotki, czapraki, derki!!!, środki do pielęgnacji, maszynka do strzyżenia i pewnie jeszcze coś by się znalazło 🙂 Fakt, że część rzeczy dostałam, siodło kupiłam używane za nieduże pieniądze (nie żałuję bo przynajmniej nie muszę wsiadać na jakieś strucle), a reszta tak po prostu jest  🤣

Chess ja nauszników mam chyba 4 😉 Oprócz jednych które zrobiła mi mama, to resztę dostałam.
Ja też mam prawie skompletowany sprzęt  😀
Zaczęło się od szczotek, które kupiłam dla mojego ulubionego kucyka. Potem z czasem doszedł kantar, uwiąz, 10 czapraków, kilka sztuk owijek, napierśnik, pas do lonzowania,  ochraniacze, czambon, ogłowie, milion odżywek i smarów (bo to przecież niedrogie i potrzebne i uniwersalne) i  kilka innych dupereli - m.in. zepsuta golarka do wzorków,  która była moim najbardziej nieprzemyślanym zakupem ze wszystkich 🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 lutego 2014 12:19
No i ja tez przepadłam przy dzierżawie.  😵

Najpierw ogłowie, bo to które miał koń było straszne. Później olej do kopyt, spray do grzywy i ogona, spray na owady. Teraz pad z Caball i owijki, bo zachciało mi się, żeby koń ładnie wyglądał. Szczotka do ogona, bo skubana ma taki, że ciężko ogarnąć. I skończyło się na kupnie siodła, a miałam nic nie kupować  🤔wirek:
asds   Life goes on...
27 lutego 2014 12:25
No i ja tez przepadłam przy dzierżawie.  😵

Najpierw ogłowie, bo to które miał koń było straszne. Później olej do kopyt, spray do grzywy i ogona, spray na owady. Teraz pad z Caball i owijki, bo zachciało mi się, żeby koń ładnie wyglądał. Szczotka do ogona, bo skubana ma taki, że ciężko ogarnąć. I skończyło się na kupnie siodła, a miałam nic nie kupować  🤔wirek:


safie

Znam ten ból. choć u mnie teraz i tak nie jest tak źle ponieważ przestałam tyle kupowac dla konia, a zaczełam kupować sprzęt dla siebie do jazdy np. nowe bryczesy, kask.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 lutego 2014 12:41
Teraz w planach mam bryczesy i kask, ale czekam na rozwiązanie sytuacji w pracy
ja mam tak że jakoś szkoda mi kasy na sprzęt dla mnie. bryczesów mam cztery pary z czego tylko jedne porządne, z pełnym lejem. co lepsze, jeździ mi się w nich najgorzej więc leżą nieużywane... jeżdżę w toczku który kupilam10 lat temu ale to planuję w końcu zmienić po wypłacie. nausznikow mam dwie pary (pary, co nie?) z czego jedne.za duże na aktualne zwierzę i niestety nie pasujące odcieniem do padu pod który je kupowałam.
asds   Life goes on...
27 lutego 2014 13:20
Ja co do kasków to nie oszczędzam. Mam fioła na punkcie maksymalnego zabezpieczenia swej osoby.
No i ja tez przepadłam przy dzierżawie.  😵

Najpierw ogłowie, bo to które miał koń było straszne. Później olej do kopyt, spray do grzywy i ogona, spray na owady. Teraz pad z Caball i owijki, bo zachciało mi się, żeby koń ładnie wyglądał. Szczotka do ogona, bo skubana ma taki, że ciężko ogarnąć. I skończyło się na kupnie siodła, a miałam nic nie kupować  🤔wirek:


ja mojego konia zaczęłam dzierżawić w tym tygodniu... niestety koń bez sprzętu. już zostało wydane na niego dość sporo, a to jeszcze nie wszystko... zaczynając od siodła, przez ogłowie, kantar, uwiąz, szczotki, przez ochraniacze, owijki, nauszniki, czapraki. 😉 w końcu skoro mam na nim jeździć to musi ładnie wyglądać. 🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 lutego 2014 13:48
Mój toczek ma ... jakieś 15 lat. Należałaby mu się emerytura już 😉
O kantar i futerka tez kupiłam  🤔wirek:
asds   Life goes on...
27 lutego 2014 13:52
safie
Ocena każdego jak chce głowę swoja chronić. Ja po poważnym upadku z konia przy okazji skakania triple bara 130cm stwierdziałm że trzeba w coś lepiej chroniącego zainwestować.
Notabene pierwszego dnia jak miałam kask pojechałam w teren na koniu znajomej ( w jej siodle) i w trakcie szybkiego galopu na łące rozerwał się popręg (pękła skóra - popreg był w rękawie z futra) i spadłam pod podkutego konia. W kasku miałam potem piekne wgniecenie w obudowie z tyłu (przy podstawie czaszki), a także rozwaliła się uprzaż wewnątrz kasku, która była wokół głowy ( przejeła na siebie największa siłę z uderzenia).

A więc ja wiem po sobie że na kasku nie ma co oszczędzać.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 lutego 2014 14:01
asds, faktem jest, że upadku innego niż zjechanie bokiem na tyłek nie zaliczyłam, skakać nie skaczę na razie zbytnio, więc odkładałam. Teraz jakoś dojrzałam do kupna  🙂

Te 15 lat temu (ja mam 25 😉 ) nie słyszałam o kaskach do jazdy konnej.

edit: a bryczesy mam jedne z pełnym lejem i materiałowe. Te z lejem się zaczynają po roku przecierać, więc czas by było coś dokupić, żeby z dziura na tyłku nie jeździć. Same wydatki  🙄
desire   Druhu nieoceniony...
27 lutego 2014 14:04
patrząc po szafie na sprzęt doszłam do wniosku, że więcej sprzętu kupiłam nie posiadając konia niż gdy już go mam.  😁
asds chodziło mi tak bardziej w moim przypadku. Powinnam napisać... Dla mnie to trochę dziwne kupować ogłowie skoro koń ma swoje ładne, zadbane i prawie nowe ogłowie 😉.
asds   Life goes on...
27 lutego 2014 16:37
Niestety....Choroba końsko zakupowa nie wybiera i jest bardzo przebiegła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się