Energiczny/elektryczny/ koń
No właśnie.
Tania chodzi pod siodłem 2-3 razy w tygodniu. Wypasła się jak pulpet.
Na wybiegu codziennie trochę pobiega,ale nie dużo.
I dosłownie ją energia rozsadza.
A ja.... cóż. Stary mieszczuch żyjący za biurkiem.
Treser mówi:
-ciesz się i korzystaj,że koń jest elektryczny.
Syn mówi:
-ciesz się,że masz konia,na którego nikt inny nie wsiądzie.
Ja myślę:
- Boże,znowu jazda na tym potworze. 🙁
Kazałam owies obciąć drastycznie. Lonżuję /roundpenuję przed jazdą po 40 minut-ani jednego wilgotnego włoska na koniu.
Nie chcę wspomagać się preparatami wyciszającymi -bo mam wrażenie,że będzie to moja porażka w siodle. Z drugiej strony.... zwyczajnie brak mi siły.
Jakieś rady?
Duża (bardzo duża) ilośc przejsc i monotonia np. ujeżdżalni "zmula"konie.
Tania ja mam taką samą sytuację z moim koniem. Z tym, że Libella dodatkowo jest koniem bardzo nerwowym, jakiś drobiazg jest w stanie sprawić, że ona jest cała mokra zaraz, czasem jak się zestresuje to zupełnie nie jestem w stanie do niej dotrzeć. I ja niestety postanowiłam spróbować z preparatem wyciszającym. Może to pomóc mi, ale także i jej. Bo tak jak piszę, ona czasem jest kłębkiem nerwów, mimo że ja zazwyczaj staram się zachować spokój i być opanaowana.
Duża (bardzo duża) ilośc przejsc i monotonia np. ujeżdżalni "zmula"konie.
Tak się staram robić-do znudzenia. Ale Tańkę to chyba jeszcze nakręca bardziej.Przejścia-"do góry" wypala jak torpeda te " w dół" znacznie trudniej.Nie chcę ich robić tak na siłę a lekko ... no kłopoty z tym mam.
Trochę pomaga spychanie na boki -tylko na początku jazdy na nierozgrzanym koniu chyba to błąd.
Oj,kiedy Treser wreszcie wróci?
Bo i nerwy się dołączają-jeździmy same-bez innych koni -w hali cisza jak makiem zasiał.Jakaś kropla wody kapnie a my już pod sufitem.
Nie chcę się włączać w jazdy uczniów bo sieję popłoch zbyt wielki.
Kurczę,powiedzcie,że to jakoś minie 😕
W moim przypadku taka monotonia powodowała jeszcze gorsze zachowanie- koń kombinował, nakręcał się itp. Pomagało za to zajęcie pracą, dużo przejść, wolty, półwolty, serpentyny itp. To pomagało jej się skupić na mnie a nie na otoczeniu, bo cały czas musiała słuchać czego od niej teraz chcę.
tania ile godzin kon jest padokowany?
czy procz pracy ujezdzalnia- lonza ma jakies urozmaicenia?
dla konia elektrycznego moim zdaniem dodatkowo frustrująca jest presja i nuzacy grafik
takim konim trzeba duzo zmian, by się angazowały emocjonalnie
ja mam takiego konia, i paradoksalnie odradzam lonżowanie bo ono w przypadku takich koni niewiele daje
jak kobyła w ręku?
zamiast lonzowac moze spróbuj wycieczek pieszych z koniem?
Tania nie minie, bo to taki temperament. Człowiek musi po prostu znalezc strategię celną i się przyzwyczaic
Jej, miałam dokładnie ten sam problem i do tego jeszcze kompletny brak ujeżdżalni/ lonżownika itp (podłoże!).
Jedyne co nam zostało to wyjazdy w teren, ale jak jeździć na koniu, który nie da się kontrolować w kłusie, ponosi, ucieka, płoszy się...
Otóż znalazłam sposób - bardzo, bardzo dużo pracy w stępie... Na początku koń wyrywał i starał się uciekać, mocno caplował, ale z czasem zrozumiał... Początkowo jeździłam na 2-3 godz w stępowy teren na wiszącej wodzy (oczywiście czasami nawet godzina zeszła zanim wodza była wisząca) oczywiście zawsze uważając na jakiś odpał.
Z czasem koń się mocno uspokoił, teraz kiedy wsiadam już nie capluje. Wie, że jak puszczam wodze to ma iść swobodnym stępem, bo jak ruszy to zaboli w pyszczku (tak, nie zatrzymuję, a szarpnę, bo to nie ma być komenda "do stępa", a kara za nieposłuszeństwo). Jak mawiał Baucher(???): "wytłumacz o co Ci chodzi, a potem się nie wtrącaj".
Po tym jak się uspokoi w stępie (pół, czasami godzina) dopiero zaczynam kłus - spokojnie, na luźnej wodzy, delikatny kłusik... Czasami chce odpalic, ale się szybko uspokaja. Po kilku - kilkunastu minatach mogę wziąźć go na większy kontakt i już jeździć "normalnie".
Zdarzało mi się jeździć wiele elektrycznych koni i nauczyły mnie one jednego - najgorszą rzeczą jaką można zrobić to wziąźć je za pysk... Koń najpierw powinien się rozluźnić na długiej wodzy i tak też przeprowadzam całą rozgrzewkę gdy pracujemy normanie (nie terenowo). Dopiero później kontakt czy zbieranie konia. 😉
Padokowany jest praktycznie całymi dniami.
Ja,niestety jestem w stajni tylko w weekendy./100 km/
Może też ja mam optykę skrzywioną -bo na AQH stale patrzę?
Nie uważam, że "uspokajacz" oznacza porażkę. Jeśli ma to pomóc parze koń-jeździec w pracy, to jestem jak najbardziej za. Oprócz tego, to co napisała Libella - przejścia, praca na łukach, drążkach - koń się wycisza, bo musi się skoncentrować na pracy, wygiąć, a nie tylko zaiwaniać do przodu ile fabryka dała. Spacer w ręku to też dobry pomysł. Na początku koń głupieje, bo idzie na ogłowiu, na lonży, ale bez pasa, bez wypinaczy i innych patentów. Oprócz tego idzie w teren, a jeździec jest obok. W końcu, jak mija zdziwienie, to koń się odpręża, bo nagle nie ma pracy, nie ma wymagań, jest totalny luz.
W naszym przypadku pewnie się ponakładało wiele rzeczy naraz.
Delikatnie nie piszecie,że być może to we mnie tkwi problem-nie w koniu.
Tania zawsze była energiczna i nerwowa.
Teraz zmieniły się warunki jazd,nie ma koleżanki z sąsiedniego boksu a na grzbiecie -pani -spięta,zamartwiona i niecierpliwa.
Im rzadziej wsiadam,tym gorzej z moim rozluźnieniem i tak się spirala nam nakręca.
Ja wiem jaka jest recepta-więcej jazd. I dłuższe. I z tym największy problem.
Przestało mnie jeździectwo cieszyć.Nie mam pomysłu ani celu.Wsiadam z obowiązku i konina to czuje .
Ech.... ziółka sobie kupię/ najlepiej do palenia/ 🤦
tania odpusc jej
wroc jak sie sama uporasz
padok jeszcze zadnemu koniowi na głowę nie zaszkodził
Taniu! Temat spadł mi z nieba, sama się zastanawiałam nad podobnym 🙂 moja kobyła zawsze była elektryczna i do przodu, no i ma odpały - tylko, że w przeciwieństwie do Twojej jest oazą spokoju, nie płoszy się i nie ponosi. Jedyne co robi, to po prostu z ryjem na lamę pędzi do przodu, czasem przy tym strzelając z tyłka. Pomiędzy takimi jazdami chodzi jak zegarek, no wręcz poezja...
M.indira powiedziała mi, że kobyła się nudzi. Sama poznała co to odpał kobyły i to w terenie 🙄
Dla mnie osobiście nie można nazwać nudzeniem się odwalanie cyrków co "piątą" jazdę. Jestem ciekawa, co w naszych przypadkach doradzą inni 🙂
pokemon jednocześnie to co piszesz - wyryjenie z pędzeniem przed siebie może być wynikiem problemu np z równowagą, strzelanie baranów chociażby z bólami w którymś odcinku kręgosłupa a to też może mieć wpływ na noszenie wysoko łba i odwrotny grzbiet - by uniknąć bólu
czy to wszystko masz na 100% wykluczone? pasowność sprzętu, wytrzymałość mięsni w stosunku do obciążenia i narzuconych wymagań? wszystko ma znaczenie i może dać efekt o którym piszesz
Ok, ale - pomijając fakt sprawdzenia wszystkiego(nawet siodło ostatnio zmieniłam) - czy taka sytuacja nie powinna mieć miejsca - w przypadku problemów z kręgosłupem, zębami, itp, itd - co jazdę? A nie co 5/10/15 ? I nie powinno się w takim przypadku pogłębiać?
Generalnie to nie jest jakiś ogromny uniemożliwiający jazdę problem, tylko takie małe "zagadnienie" w temacie.
Kobyła reaguje także po zmianie siodła i puślisk o wiele bardziej na łydki.
Tu jeszcz jedna ważna rzecz się pojawia :KOBYŁA
Tańka też ma nastroje zmienne. Raz do rany przyłóż-karna,skupiona,milutka jak pluszowy miś a raz....wrrrr.Bestia.
Sznurka- nie odpuszczę tak całkiem bo w końcu nie wsiądę wcale.
Z jednej strony kości zesztywnieją całkiem z drugiej psycha mi siądzie.
Powalczę jednak. Szkoda,że ferii nie mam.
dokładnie tak jak mówią poprzednicy , nie koniecznie praca na ujeżdżalni opanowuje konia , bardzo często jest odwrotnie , bo koń który bedzie ok na uj , w terenie okaże się nie do opanowania ...
jestem tego samego zdania co xx_0_xx , spokój , długa wodza i nie nakręcanie niepotrzebne ...
ilość padoków , karmy , to kwestia względna , jedne konie moga 24h/dobę dylać na padokach a pod siodłem być diabłami wcielonymi inne , po całym dniu w siodle odpala ni z gruszki ni z pietruszki , a ilość lonżowania tylko im wyrobi lepsza kondycję ...
konia trzeba brać sposobem ...
sama miałam postrzeloną xx , spokojem była od 1 czerwca do 30 września , gdy zaczynał i kończył się sezon ... potem to była walka o przetrwanie ... spokój i opanowanie to była podstawa , no i niepozwalanie na ekscesy ...
no i urozmaicenia , by jazda nie była nudna , przejscia to dobry sposób gdy koń jest do przodu ale nie proca , bo by przejść w dól zawsze trzeba ruszyć wyższym chodem , a często jest to własnie odpał ... i tu wchodzi strach przed , a w jego konsekwencji rezygnacja ...
jest kilka sposobów na uspokojenie takiego konia , min towarzystwo najspokojniejszego zmuła w stajni , wolnego i majacego ogólnie świat daleko gdzieś , i tak na padoku , jak i w czasie pracy ... mój znajomy jeździł takiego muła z własnym koniem puszczonym obok luzem , najpierw wolno , potem trzymając go na długiej lince na sznurkowym , a potem w dwie osoby , i tak koń po prawie pół roku , z petardy stał się mułkiem 2 ...
wszystko pięknie i wspaniale , jedno ale , do wszystkiego trzeba mieć czas , a na to trzeba go mieć codziennie ...
dziwie się że w Starych Żukowcach , wśród westowców nie znajdzie się nikt kto by pomógł , bo jakby nie było , oni to powinni mieć właśnie najwięcej sposobów na od elektryzowanie i uspokojenie konia ...
Taka pusta hala niekoniecznie pomaga - za cicho, za pusto, za dużo czasu na nasłuchiwanie... Może chociaż jakieś radyjko-rozpraszacz? Może pośpiewałabyś sobie pod nosem piosenki razem z radiem? A gotowanie się to, myślisz, bardziej ciała czy umysłu?
Z drobnych pomysłów na nerwowość: Jazda "od punktu do punktu" - oznacz sobie (nawet tylko w myśli, choć lepiej jednak czymś materialnym) kilka punktów na bandzie. I sobie jeździsz od jednego puntu do drugiego, stępem, zatrzymujecie się przy punkcie, głaszczecie, głęboki wydech i takie tam (obie), i obieracie nowy azymut i do niego ruszacie. Hala wielka, ale jakby był jakiś mały placyk, to nieźle robi "popasażerowanie" w stępie na początek. A hali - obejście jej najpierw z koniem w ręku.
Poki , ok , kobyła sie lamuje , jest do przodu ale opanowalna ... wykluczone problemy z kręgosłupem , zębami , nogami ... równowaga , tu bym sie kłuciła , jednak , wiem sama , ze kombinując , bo podłoze nie takie itd , po godzinie na tym samym podłozu potrafi iśc z nosem nisko , całkiem rozluźniona w równym tempie ... sapokój przeczekanie i nie odpuszczanie , ale też urozmaicenie jazdy , bo mimo wszystkiego , teren placu jest ograniczony , trzeba zakrecać , nie ma długich prostych , na których mozna poćwiczyć różne tempa bez mysli o tym ze trzeba wykonać zakręt ... ruch do przodu w równym tempie , spokojny i zrównoważony ... jak sie pogodzi wszystkie te elementy , będzie ok ...
no i pamietajmy , to jednak kobyły , humorzaste i będace jak my właścicielki , w lepszych i gorszych nastrojach ...
nie zawsze w przypadku bólów takie sytuacje będą miały miejsce na każdej jeździe, tutaj musiałabyś zaobserwować jak dokładnie siodłasz konia - może być tak że akurat w dniu kiedy jest gorzej siodło leży bardziej z przodu/tyłu naciskając na wrażliwe, bolesne miejsce bardziej niż w innych przypadkach, może bolesności wychodzą przy trzecim czy czwartym dniu roboty z rzędu, tu wiele różnych zachodzących na siebie spraw może mieć miejsce
ale wykluczyć też nie możesz zwykłych humorków które trzeba przepracować
u mojego sprawdza się cierpliwe, w ciszy i spokoju powtarzanie przejść i praca na kołach, wycisza go i rozluźnia nawet kiedy jest w bunmtowniczym nastroju
podstawowy problem tkwi w tym, że ja wciąż w takie dni - choć ich coraz mniej - za szybko odpuszam lub też zbyt szybko kończy się cierpliwość i suma sumarum zamiast załagadzać wychodzimy do punktu wyjścia
spokój i konsekwencja, Ty robisz swoje cokolwiek by koń nie zrobił, przekonasz się że się wyciszy nawet jeśli zabierze to 20 minut czy pół godziny
Tania, jest roznica miedzy koniem elektrycznym a tym co Ty opisujesz. z tego co piszesz, to Tanka to nerwus a nie kon elektryczny. co Treser Ci radzi w takich sytuacjach? moze jakies ciasne drazki, zeby sie skupila i nie leciala, moze jakies giecia i przesuwanie konia na kole (mowisz ze to ja uspokaja)?
Tania, jest roznica miedzy koniem elektrycznym a tym co Ty opisujesz. z tego co piszesz, to Tanka to nerwus a nie kon elektryczny. co Treser Ci radzi w takich sytuacjach? moze jakies ciasne drazki, zeby sie skupila i nie leciala, moze jakies giecia i przesuwanie konia na kole (mowisz ze to ja uspokaja)?
Nerwus-swoją drogą. Ale bardziej mnie męczy taka rozpierająca ją energia.
Treser porównywał do żeglowania-im lepiej wieje tym więcej przyjemności.
Tania jest karna raczej -tylko taka szybka jak przeciąg,sprężona,wyczulona na pomoce -no elektryczna. Jak ...do czego to porównać? No jak arab ? Nie jeździłam na arabie to nie wiem.
no tak piszesz ze karna ale z przejsciami w dol macie problem...
ja lubie cwiczenie 10+10+10 - 10 krokow stepa, 10 krokow klusa, 10 krokow galopu. a potem w dol. jest szansa ze kon sie nie zdazy zastanowic nad tym zeby uruchomic turbodopalacz no i bardziej skupisz ja na sobie i swoich sygnalach.
Jakieś rady?
Znaleźć konicy niańkę. Ludzką.
Moze jakiś junior byłby wdzięczny za danie szansy i opłącił sobie treningi 2-3 razy w tygodniu na Twojej Tani pod okiem zaufanego trenera.
Koń miałby więcej ruchu + regularną konkretną pracę umysłową do przerobienia - a to mam wrażenie bardziej konie uspokaja niż godziny pobrykiwania w terenie czy na lonży.
Ja bym się martwiła jakbym siadała na Rudego raz w tygodniu a on by nie odpalił- zaraz bym podejrzewała że chory, albo że go nie karmią, albo ze ma anemię. Ale rozumiem problem bo też nie mam przyjemności i boję się jak koń odpala od byle czego i mu się pod czachą gotuje aż para uszami leci.
Tania pytanie jeszcze czy to jest nerwówka czy rozkapryszenie (histeria) tak jak u małego dziecka. Coś o tym wiem - dużo pomogły mojemu koniowi metody naturalne, z ziemi, sporo jeszcze jest do poprawy ale to co było najgorsze minęło. Może poproś kogoś z "naturalsów" z Twojej okolicy, żeby Tobie pomógł ocenić tzw. koniobowość i zgodnie z tym popracował z ziemi, poodczulać go na "końskie pożeracze" lub w przypadku rozkapryszenia przywołać do porządku, pomóc dobrać "narzędzia" do tej "operacji".
Może tak jak mówiła Sznurka, że na chwilę obecną koń powinien mieć przerwę w jezdzie aż do momentu jak nie będzie gotowy a w tym czasie popracować gruntownie z ziemi, również metodami naturalnymi?
Inaczej może to zacząć przypominać efekt kuli śniegowej - problem będzie z każdą jazdą narastał i w Tobie i w koniu.
pasza st.hippolyt wyciszajaca daje dobre rezultaty (sprawdzone na arabie swego czasu)
ja natomiast sie zmagam z konmi co sie plosza non stop.. jedna chodzi zawody i na zawodach wszedzie wejdzie na parkur.. a we wlasnej hali same duchy widzi i trzeba miec czujnosc non stop.. a druga po prostu tak ma ze sie ploszy wszystkiego i wszedzie i ciezko przez to pracowac z nia czesto :| i wez tu pracuj z babami..
Duża (bardzo duża) ilośc przejsc i monotonia np. ujeżdżalni "zmula"konie.
mhm, u mojego powodowalo to wieksze rozkojarzenie i zwracanie uwagi na otoczenie, szukanie sobie pretekstu do zrobienia czegos spontanocznego- jak np. wrzucenie mnie na sciane 😉 monotonnia nie jest moim zdaniem lekarstwem na elektrycznego konia. wlasnie na odwrot- uczenie czegos nowego, odpuszczanie, sprawdzanie, powrot do cwiczen ktore kon lubi. i systematyka, regularnosc pracy.
zgadzam sięz zen, elektrycznego konia trzeba zając pracą, nie pozwolic mu się nawet na chwilę znudzic bo wtedy się zaczyna wymyślanie!
Ja troszkę chyba pomieszałam zeznania.
To może wyjaśnię-nerwus- to normalne-czujny,uważny aż do bólu- czyli cicha hala paradoksalnie rozprasza. Ale wybrałam ją świadomie. Żeby uniknąć świadków i przyzwyczaić konia do bycia tylko ze mną.
Trudno,że boli.
Tania wiele umie- ćwiczenie 10x10 robimy 5x5 lub 3x3.
I takie tam.
Bardziej mnie ta energia męczy. A nie powinna. Tania niedawno przestała kuleć i smarkać i napawa się dobrym samopoczuciem.
I tak marudzę ,marudzę od rana i już mi się w głowie układa rozwiązanie:
-ja -siłownia i basen i więcej przemyśleń-kim bym była BEZ jazdy konnej.
Cały balast złych myśli,złych wspomnień muszę zostawiać w stajni .
I cały czas mieć w pamięci,że Treser jest i na mnie patrzy.
Niedawno spadłam /po wielu wielu latach/ i też pewnie się podłamałam.Ego stłuczone boli.
No,ale każdy by spadł grzebiąc w kieszeni jak ja wtedy.
Czyli - psycha-moja.
Tańce -jak pisałam-owies obetnę do połowy . Jakiś dodatek z magnezem-przemyślę./pro psyche dla mnie/
Zastępstwa w żadnym razie nie będę szukać. Za dużo pracy włożone i za wielkie ryzyko. Westowych metod nie stosuję w żadnym razie.
Naturalnych nie rozumiem i tak w duszy neguję/bez obrazy/.
Znajdę partnera do terenów i tyle.
Dziękuję za pomocne posty.
Jak się człowiek wyżali to od razu mu lepiej.
p.s
jeszcze się nie "pochwaliłam" inną głupotą-diata 1000 kcal-trzeci miesiąc.
Zwyczajnie ja nie mam siły-nie jestem elektryczna 😁
ja mam troszkę podobny problem
jedna zmoich klaczy lat 15 jest mocno do przodu, nie zdarzyło mi się jeździć na większym wariacie - najwiekszą karą świata jest niemożność wyprostowania nóżek w galopie 😲 , nie zdapamiętam też żeby kiedyś była zmęczona do tego stopnia, żeby wracała zmulona czy coś - 4 godzinne tereny w mocnym tempie, bez przygotowania pewnie nie stanowiłyby problemu 🤔wirek:
co gorsza zwrot w stronę stajni powodował caplowanie, podgalopowywanie itp
pomogło
na sczęście nadmiar energii to jej jedyna wada, poza tym jest bardzo spokojna, odważna, a i nigdy nie ponosi
1) darowanie jazd zimą, gdy jest krótko padokowana na małej przestrzeni - mogę wtedy jeździć 2 x w tyg, więc wychodzę z założenia, że lepiej iśc na spacer w ręku, a nie wzajemnie się wkurzać 😉
2) w sezonie zastąpienie owsa, niskoenergetycznym musli
3) rozluźniająca praca na lonży, ale góra 2x w tygodniu
4) na poczatku sezonu sporo urozmaiceń teren z galopami w rzece, praca na lonzy, ujeżdżalnia z drazkami i koziołkami itp, potem głównie wielogodzinne tereny po urozmaiconym terenie
5) samo oduaczanie caplowaniu polegało na długich spacerach stępem z raczej mułowatą koleżanką po kontuzji ścięgna 😉 po tygodniu czy dwóch mogłam wracać w stronę stajni na luźnej wodzy 🙂
6) zrozumienie: koń z rodowodem : xx na o dalej znowu xx , oo nie może być mułem
i tak jakoś już żyjemy w symbiozie 5 lat i za nic jej nie oddam 😀
w żadnym wypadku nie polecam wygalopowania konia "aż się zmęczy" to w przypadku koni które mają nadmiar energii/ambicji nic nie daje a nasila problem, koń się nakręca i nawet jeśli zaczyna odpuszczać to po chwili problem pojawia sie na nowo...
u mnie pomagają przejścia, dużo pracy na kołach... mniejszych większych na zmianę, dodania, skrócenia, zatrzymywania(ale nie za długie)po prostu bardzo urozmaicona robota...